Kim są nadludzie?

Czy nietzscheański Ubermensch ma coś wspólnego z chrześcijaństwem? A czy można chociaż zobaczyć w chrześcijaństwie pewne podobieństwa? - Zobaczmy. Pytania o człowieka, pytania o istotę człowieczeństwa należą do podstawowych.

Po co komu etyka?

Czym jest etyka i moralność? Czy zastanawiamy się nad tym na co dzień, czy postępujemy etycznie? Właściwe po co moralnością mamy się przejmować, albo jakimś zbiorem zasad etycznych?

Wojna cywilizacji według Samuela Huntingtona

Jak żywa jest pamięć zbiorowa? Huntington stawia tezę, że w XXI w. wojna między różnymi cywilizacjami zajmie miejsce dziewiętnastowiecznych wojen narodowych i dwudziestowiecznych wojen między ideologiami.

Dlaczego kult Maryi wywołuje u niektórych taki sprzeciw?

Kult Maryi jest zjawiskiem szczególnym i niezwykłym w Kościele Rzymsko-Katolickim. Obecny kształt tego kultu zawdzięczamy tradycji, pobożności ludowej, dyskusjom teologów i soborom. Dlaczego kult Maryi jest dla wielu chrześcijan kontrowersyjny?

Ks. Nikos Skuras: "oczywiście, oczywiście..."

Ks. Nikos - zawsze mówi o tym że Jezus Cię kocha z twoimi grzechami, i przyjmuje zawsze do Swego Serca. Ale używa mocnych słów i dla wielu jest kontrowersyjny. Jak atomowa bomba

Inżynieria zniewolenia

"Jeśli diabeł jest obecny w naszej historii to jest nim zasada władzy" - Mikhail Bakunin. Czym jest inżynieria społeczna? Mało kto wie, że inżynieria społeczna jest opartą na nauce sztuką nakłaniania innych ludzi do spełniania życzeń i oczekiwań rządzących.

Adama Doboszyńskiego Modlitwa o Wielką Polskę

Autorem modlitwy jest Adam Doboszyński - wybitny Polak, brutalnie zamordowany przez komunistów. Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Świętej Jedyny, Panie Jezu Chryste i Ty, Najświętsza Panno Kalwaryjska z cudownego obrazu, raczcie wejrzeć na szczerość dusz naszych i na czystość dążenia naszego...

Liberalizm – definicja bestii

W encyklice Pascendi Dominis Gregis papież Pius X napisał, iż „największa i najbliższą przyczyną modernizmu jest bez wątpienia pewnego rodzaju wypaczenie umysłu”...

czwartek, 28 kwietnia 2016

Gdzie postawić Rzeplińskiego?

Rzepliński to polityk PO i celebryta o sowieckiej mentalności przez pomyłkę nazywany prezesem TK. Broniąc postkomunistycznej konstytucji utrwalającej przywileje i wpływy aparatczyków PRL dokonuje "rzeplinizacji prawa", czyli wybiórczo stosuje to co mu się akurat podoba, a odrzuca to co jest mu w danej chwili niewygodne. Zupełnym kuriozum jest ogłoszenie wyroku kilka dni przed posiedzeniem sądu, ale dla Rzepliński jak zwykle pali głupa i pyta: "ale o co chodzi"? Dla TK prowadzonego przez niego to ponoć jest normalne. Normalny jest też dla niego zamordyzm, gdy któryś z sędziów i pracowników TK chciałby mieć swoje zdanie, to Rzepliński wyda mu zakaz publicznego wypowiadania się w mediach. Jego samego, o dziwo to jednak nie dotyczy. Występuje chętnie i zieje nienawiścią. Ten człowiek zatracił kontakt z rzeczywistością, a jego mania wielkości krzyczy głośno: "prawo to ja!". Jego bezczelność przekracza już jego poczucie bezkarności. Nie jest sędzią, bo cechą sędziego jest bezstronność. Tymczasem Rzepliński cały czas występuje jako sędzia we własnej sprawie. Nie ma poczucia wstydu - opracował razem ze swoim klubem PO przepisy wyboru sędziów TK na zapas, po czym sam stwierdził ich niezgodność z konstytucją. Z tego powodu nie spalił się jednak ze wstydu i potraktował obywateli jak najgorszą hołotę, która nie jest w stanie zrozumieć zapisów ustaw. Nie ma honoru, bo gdyby go miał już dawno podał by się do dymisji. Nie jest patriotą, bo patriota stawia wyżej dobro Kraju od własnych ambicji politycznych, czy kliki kolesiów z mafii prawniczej. Nie działa w interesie obywateli, bo przyklepał kradzież przez poprzedni rząd PO/PSL składek emerytalnych zgromadzonych przez ludzi w OFE. Jak skomentować jego pragnienie aby zostać "najwyższym ajatollahem"? A może zamiast postawić go przed wymiarem sprawiedliwości należało by go postawić przed komisją lekarzy - psychiatrów?


Trybunał Konstytucyjny został utworzony w czasie stanu wojennego przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego (WRON). Jego zadaniem było legalizowanie przestępczych działań Jaruzelskiego, Kiszczaka i całej komunistycznej ekipy. Trybunał Konstytucyjny miał przekonywać społeczeństwo, że wypowiedziana mu przez Jaruzelskiego wojna jest zgodna z Konstytucją. Stan wojenny niewątpliwie był tragedią . Natomiast sposób w jaki TK służy obecnie obronie swoich mocodawców jest już tylko farsą. Przede wszystkim, jak ujawnili na polecenie Naczelnego Sądu Administracyjnego sędziowie TK, to oni właśnie pod przewodnictwem aktualnego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego opracowali ustawę zgłoszoną potem jako projekt prezydenta Bronisława Komorowskiego i przegłosowaną głosami koalicji PO – PSL.

Poza tym prezes Andrzej Rzepliński publicznie oświadczył, iż jest stronnikiem PO, a ustawę napisaną przez PiS określił jako niezgodną z Konstytucją niejako a priori.

3 grudnia sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którzy pisali tę ustawę, sami oceniali jej konstytucyjność. Czyli jak przysłowiowy Cygan, byli sędziami we własnej sprawie.(Cyganie masz świadki? Mam żonę i dziatki).


Prof. Andrzej Rzepliński też ma sporo jeszcze do wyjaśnienia. Przede wszystkim swoją przynależność do PZPR oraz udział w przesłuchiwaniu Pietruszki, mordercy ks. Jerzego Popiełuszki, udziału potwierdzonego zresztą własnym podpisem.

Rzepliński posiada wiedzę o mocodawcach zlecenia mordu SB na bł. księdzu Jerzym Popiełuszce.

Członkini Rady Legislacyjnej przy gen. Czesławie Kiszczaku, znajomy Romana Giertycha, senator i radny PO oraz prawniczy spec od komunistycznych rad narodowych – to niektórzy nominaci Platformy Obywatelskiej w rzekomo „zawłaszczonym przez PiS”, a wcześniej “apolitycznym” Trybunale Konstytucyjnym.

Od kilkunastu tygodni przez media przetacza się nawałnica oskarżeń pod adresem polityków Prawa i Sprawiedliwości. Z dziennikarskich relacji w kraju i za granicą wynika, że PiS będzie teraz „kontrolował” Trybunał Konstytucyjny (stwierdził tak centrolewicowy brytyjski „Guardian”), który wcześniej składać się miał z samych “apolitycznych” fachowców. Zresztą nie tylko “Guardian” prowadzi kampanię antypolską. Górują tu media niemieckie i amerykańskie, przy wydatnej pomocy Parlamentu Europejskiego, niemieckiego Żyda Martina Schulza, różnych tusków, bieńkowskich, piterów, szetynów i innych anty Polaków, amerykańskich lobby żydowskich – antypolskich kół z Komisją Wenecką w tle. Oliwy do ognia na forum międzynarodowym dolewa pozbawiona władzy opozycja – Szetyna, Petru, KOD i inni przedstawiciele neo Konfederacji Targowickiej.

Mało kto wskazuje oczywiście, że gdyby nie ostatnie zmiany, to w 15-osobowym składzie Trybunału zasiadałoby 14 sędziów wyznaczonych przez PO, SLD lub PSL. Jeszcze mniej mówi się o przeszłości i powiązaniach platformerskich nominatów, którzy obecnie z wielkim oburzeniem wypowiadają się na temat „gwałtu” i „zamachu” na niezawisłość oraz niezależność TK.

SĘDZIA TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO SŁAWOMIRA WRONKOWSKA – JAŚKIEWICZ

W 2010 r. posłowie Platformy Obywatelskiej zgłosili na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego prof. Sławomirę Wronkowską-Jaśkiewicz związaną z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. To prawnik, której wiedzy i dorobku naukowego nie sposób kwestionować. Trudno jednak spokojnie przejść do porządku dziennego nad faktem, że nominatka PO była w drugiej połowie lat 80. członkiem Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów. W biogramie zamieszczonym w druku sejmowym z 8 kwietnia 2010 r. czytamy, że Wronkowska-Jaśkiewicz zasiadała w tym organie opiniodawczo-doradczym od końca 1988 r. Doradzała więc komunistycznym premierom Mieczysławowi Rakowskiemu i gen. Czesławowi Kiszczakowi, szefowi zbrodniczej bezpieki.

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz w PRL-u działała w PZPR, a od 1988 r. była w radzie legislacyjnej komunistycznego rządu i doradzała komunistycznym ekipom Mieczysława Rakowskiego oraz Czesława Kiszczaka. W stanie wojennym pisała o tworzeniu prawa w zgodzie z konstytucją.

Dziś sędzia Trybunału Konstytucyjnego Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz przedstawiana jest jako jedna z sędziów będących ostoją i broniących Trybunału i państwa prawa przed zakusami partii rządzącej. Wronkowska-Jaśkiewicz do TK trafiła w 2010 r. z nominacji Platformy. Wówczas wyznała wprost w jednym z wywiadów, że ma lewicowe poglądy.

Zaistniała medialnie w styczniu na konferencji zorganizowanej przez TK przy okazji sporu Trybunału ze stroną rządową. Była jedynym sędzią, który wystąpił na konferencji prasowej u boku prezesa Andrzeja Rzeplińskiego.

Sprawdziliśmy, co myślała o stanie polskiego prawa i przestrzeganiu konstytucji w czasie stanu wojennego, w 1982 r. Wydała wówczas książkę „O problemach tworzenia racjonalnego prawa”. Wronkowska, pisząc o praworządności, opierała się m.in. na „dorobku” sowieckiego prawodawstwa, cytując moskiewskie autorytety.

Jak sprawdziła „GP”, w 1974 r. Sławomira Wronkowska (wtedy jeszcze bez tytułu profesorskiego i drugiego nazwiska) była współautorką książki „Zasady prawa: zagadnienia podstawowe”, gdzie mowa jest m.in. o „ethosie” i obowiązującej w PRL moralności socjalistycznej.

W publikacji czytamy m.in.: „To zaś, że treść norm prawnych i norm wchodzących w skład moralności panującej w znacznej części się pokrywa, jest sprawą oczywistą, a także: W rozważanym przez nas przypadku dotyczy to stanowienia prawa w sposób zgodny z oficjalnie zakładanymi “interesami ludu pracującego miast i wsi”, a następnie – stosowania tego prawa w sposób zgodny z tymi interesami”.

W stanie wojennym, w 1982 r., prof. Wronkowska-Jaśkiewicz za swoją rozprawę „Problem racjonalnego tworzenia prawa” – osadzoną oczywiście w realiach ustroju socjalistycznego – dostała I nagrodę w konkursie redakcji „Państwa i Prawa”. Pismem tym kierował wówczas prof. Leszek Kubicki, członek PZPR od 1956 do 1990 r., w III RP minister sprawiedliwości w rządzie postkomunistów.

Należy wspomnieć, że prof. Wronkowska-Jaśkiewicz jest jednym z członków Komitetu Nauk Prawnych PAN, który przed kilkoma dniami podjął uchwałę o „naruszeniach konstytucji”, odnoszącą się do rzekomego zamachu PiS na wartości konstytucyjne i państwo prawa.

W uchwale można było przeczytać: „Komitet Nauk Prawnych PAN przeciwstawia się wszelkim formom nihilizmu konstytucyjnego i prawnego, pogardy dla zasady demokratycznego państwa prawnego, obejścia i nadużycia prawa, wykorzystywania i nadużywania mechanizmów demokratycznych dla ograniczenia demokracji i rządów prawa”.

Prof. Wronkowska-Jaśkiewicz, specjalistka od „interesów ludu pracującego”, głosowała za przyjęciem tej wymierzonej w nowy rząd uchwały.

Wronkowska, pisząc o praworządności, opierała się m. in. na “dorobku” sowieckiego prawodawstwa, cytując moskiewskie autorytety.

Prawo w jej mniemaniu było dobre, wystarczyło je tylko udoskonalić. Stalinistka Wronkowska pisała po bezprawnym wprowadzeniu dekretu o stanie wojennym: “W ostatnim dziesięcioleciu podjęto w Polsce szczególnie wiele wysiłków zmierzających do udoskonalenia systemu obowiązujących aktów prawnych i wyeliminowania co najmniej niektórych wadliwości dostrzeganych w procesie przygotowywania aktów prawnych” .

Dalej było o konieczności wyrugowania z życia pozostałości z prawa II RP.

Ustalić to miała ocena stanu prawnego dokonana przez najwyższe organa państwa.

I dalej Wronkowska: ”Stwierdzono, że w systemie obowiązujących aktów prawnych nadal jeszcze występują akty z okresu międzywojennego i pierwszych lat istnienia socjalistycznego państwa, nieprzystosowane do regulowania współczesnych stosunków socjalistycznych w PRL”.

Deptanie podstawowych praw człowieka w PRL-u, szczególnie w stanie wojennym, nie przeszkadzało sędzi, która nie wspominała o tym w swojej pracy.

“GP” próbowała się skontaktować z sędzią za pośrednictwem Andrzeja Rzeplińskiego.

Jednak prezes TK zablokował tę korespondencję. Stwierdził, że jego urząd nie udzieli dziennikarzowi żadnych informacji o przynależności do PZPR-u zarówno Wronkowskiej, jak i innych sędziów Trybunału.


TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY POZA PRAWEM

Prawnicy w opinii dla resortu sprawiedliwości krytykują argumentację prawną jaką przyjął Trybunał w swoim ostatnim wyroku unieważniającym przepisy wprowadzone w grudniu ubiegłego roku, dotyczące funkcjonowania TK. Uniemożliwiały one bowiem rozpatrzenie skarg wniesionych przez opozycję m.in. ze względu na brak 13 sędziów “dopuszczonych do orzekania” czy nie zachowanie przepisu rozpatrywania spraw według kolejności ich wpływu. Dlatego Trybunał zastosował wybieg i zwyczajnie uznał, że nie może ich w pełni stosować. Sędzia Stanisław Biernat argumentował, że TK przyjął za podstawę bezpośrednie stosowanie Konstytucji , a pełny skład jest taki, jaki jest, czyli 12 sędziów.

Trybunał zakwestionował w ten sposób uznaną zasadę tzw. domniemania zgodności z Konstytucją ustaw, dopóki nie uzna się ich za sprzeczne z Ustawą Zasadniczą. Prawnicy uważają takie decyzje za złamanie Konstytucji.


“Zasada domniemania zgodności ustaw z Konstytucją nakazuje stosowanie przepisów znowelizowanej ustawy o TK i zakazuje orzekania w sprawie tej ustawy tylko na podstawie przepisów Konstytucji z pominięciem obowiązującej procedury ustanowionej w tej ustawie” – podkreśla w swojej opinii prof. Bogusław Banaszak (Uniwersytet Zielonogórski).

Resort sprawiedliwości uważa, że Trybunał złamał zasadę legalizmu trójpodziału władzy, zaufania obywatela do państwa i prawa oraz zasadę domniemania konstytucyjności ustawy.

Prof. Bogusław Banaszak podkreśla, że jest to zasada “utrwalona” w “nauce prawa państw demokratycznych i w orzecznictwie polskiego TK oraz innych sądów konstytucyjnych.

Domniemanie to może być obalone jedynie przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego”.

“Domniemanie konstytucyjności oznacza, że każdy organ państwowy – w tym Trybunał Konstytucyjny – jest obowiązany stosować obowiązujące prawo.

W związku z tym nie ma jakichkolwiek podstaw prawnych stanowisko prezesa Trybunału Konstytucyjnego, który odmawia stosowania ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z dnia 25 czerwca 2015 r. w brzmieniu nadanym jej nowelizacją z 22 grudnia 2015 r.” – wskazuje konstytucjonalista prof. Bogumił Szmulik (UKSW).

WYROK ZE SKAZĄ

Konstytucjonalistka Anna Łabno (Uniwersytet Śląski) uznaje z kolei , że “brak jest możliwości wykonywania funkcji orzeczniczej bezpośrednio na podstawie Konstytucji i to zarówno w tzw. czystej postaci bezpośredniego stosowania (podstawę prawną stanowi tylko i wyłącznie norma konstytucyjna), jak też na zasadzie współstosowania ( podstawę prawną stanowią normy konstytucyjne i normy ustawowe)”.

Szmulik dodaje. że wyrok zapadły w takiej formule będzie “wyrokiem wydanym z rażącym naruszeniem obowiązujących norm proceduralnych przewidzianych przez ustawę z dnia 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym. Będzie także oczywistym naruszeniem Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej poprzez rozszerzenie swojej właściwości o rozpatrywanie de facto spraw z urzędu i naruszenie wyłącznego uprawnienia prezydenta RP do inicjowana prewencyjnej kontroli konstytucyjności prawa” – ocenia Szmulik.

TYLKO 15

Banaszak zaznacza, że nie można opierać się w tym przypadku tylko na Konstytucji, ponieważ nie reguluje ona procedury rozpatrywania spraw przed Trybunałem i odsyła do szczegółowych przepisów, które ma określać ustawa. Stwierdza on, że “podległość sędziów TK Konstytucji w sprawowaniu ich urzędu nie zwalnia ich od podległości ustawom w sprawach proceduralnych”.

Konstytucjonalista zaznacza, że dalsze niedopuszczenie do orzekania 3 spośród 15 sędziów TK oznacza naruszenie Konstytucji i “determinuje niewłaściwą obsadę składu orzekającego w sprawach , które TK ma rozpatrzyć w pełnym składzie”.

Szmulik i Banaszak podkreślają, że wydany z naruszeniem tych norm i zasad wyrok TK nie może być opublikowany przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. “Orzeczenie naruszające tę zasadę ( domniemania konstytucyjności – red.) lub wydane w niewłaściwym składzie nie podlega publikacji” – stwierdza Banaszak.

“Prezes Rady Ministrów jako organ wydający – przy pomocy Rządowego Centrum Legislacji – nie będzie mógł tego uczynić bez złamania Konstytucji, za co może zostać pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu” – podkreśla Szmulik.

Dodaje, że wyrok ten lub wyrok w cudzysłowie, jak pisze, wydany w tej sprawie “nie będzie orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, o którym mówi Konstytucja RP czy ustawa o TK”, ze względu na niezachowanie procedury przewidzianej w odpowiednich przepisach. “Nie będzie więc orzeczeniem TK, którego obowiązek niezwłocznego ogłoszenia w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony, nakłada Konstytucja RP” – puentuje prof. Szmulik.

PUBLIKACJI NIE BĘDZIE

Powołując się na osiem prawniczych opinii, Ministerstwo Sprawiedliwości tłumaczy, że Trybunał w swoim wyroku, “złamał cztery fundamentalne zasady: zasadę legalizmu, zasadę trójpodziału władzy, zasadę zaufania obywatela do państwa i prawa, a przede wszystkim zasadę domniemania konstytucyjności ustawy”.

– Nasze stanowisko oparte jest na opiniach wybitnych prawników, takich jak prof. Bałaban, prof. Banaszak, prof. Szmulik, prof. Jastrzębski, prof. Karpiuk – zaznacza szef resortu sprawiedliwości Marcin Warchoł. – Działania sędziów Trybunału Konstytucyjnego są bezprawne i w związku z tym nie wywołują żadnych skutków prawnych – mówi minister Zbigniew Ziobro.

– Sędziowie orzekając na podstawie wygasłej ustawy, postawili się ponad Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.

Artykuł 197 Konstytucji jasno wskazuje, że tryb postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym określ ustawa – dodaje minister.

Szefowa kancelarii premiera Beata Kempa wskazała w Sejmie, że Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał sprawę z pominięciem trzech sędziów i w niepełnym składzie. – Pominięcie tych sędziów spowodowało, że sprawa nie była rozpatrywana przez TK jako organ powołany do orzekania o zgodności aktów normatywnych z Konstytucją – mówiła Kempa.

– A więc takie stanowisko nie może istnieć w obrocie prawnym jako wyrok – dodała.

________________
Źródła:
Maciej Marosz “Gazeta Polska Codziennie” 18 – 20. 03. 2016
Zenon Baranowski “Nasz Dziennik” 11.03. 2016
http://wpolsce.biz/straznicy-komunistycznej-konstytucji/

Absurdy Intronizacji

Wygląda na to, że powoli, po cichu, małymi kroczkami grupka heretyków i zwolenników intronizacji przygotowała rebelię w polskim KRK. http://www.pch24.pl/intronizacja---tylko-jaka-,40865,i.html Kluczem do zrozumienia co się faktycznie wydarzyło podczas 372 zebrania plenarnego Episkopatu jest określenie, że biskupi zatwierdzili "Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana" bez słowa „intronizacja”. Ciekaw jestem jak to się wszystko zakończy i czy zwolennicy intronizacji tym się zadowolą?

Zawierzenie a intronizacja to zasadnicza różnica. Wszystko zależeć będzie od tego jak zachowają się władze Rzeczypospolitej: Prezydent i Premier. Gdyby doszło do tego, że czysto duchowy akt zawierzenia został by powtórzony w oficjalnym akcie państwowym, to będziemy mieli niezły kłopot.

Intronizacja Chrystusa Króla nie może być w żadnym wypadku próbą Jego "koronacji". Takie rozumienie intronizacji jest błędem semantycznym, wynikiem myślowej aberracji czy też zwykłej umysłowej ignorancji. Zob.: http://dominikanie.pl/2015/11/intronizacja-chrystusa-na-krola-polski-jest-jak-historia-cielca-ze-zlota/


Idea intronizacji w Polsce jest związana głównie z SB Rozalią Celakówną (1901-1944). Pochodziła z Podhala, i od 6. roku życia doznawała przeżyć mistycznych. Pracowała w Szpitalu Św. Łazarza w Krakowie na oddziale weneryczno-skórnym. Według jej wizji, które spisała w „Notatkach i wspomnieniach z życia”, Jezus skierował prośbę do Polaków o przeprowadzenie Intronizacji Jego Serca.

Istnieją też opinie, że pisma Rozalii mówią nie o Intronizacji Serca Pana Jezusa, ale o Intronizacji Jezusa jako Osoby na Króla Polski. Celuje w tym Stowarzyszenie Róża i ks. Natanek, o którym od czasu do czasu jest głośno.

Arcybiskup krakowski ks. kard. Stanisław Dziwisz powierzył troskę o poprawny kult oraz interpretację pism SB Rozalii Celakówny jezuitom Prowincji Polskiej Południowej. I jezuici orzekli, że według wizji Rozalii Jezus żąda Intronizacji Swego Serca a nie swej Osoby na Króla. Od tego czasu w tzw. ruchach intronizacyjnych toczy się spór wokół tej kwestii.

Pierwszą rzeczą, która wymaga wyraźnego podkreślenia, jest fakt, że w przypadku intronizacji nie mamy do czynienia z jednolitym stanowiskiem, a z szeregiem "ruchów", z których każdy posiada swoje szczególne postulaty. Dla wielu Polaków intronizacja Chrystusa na Króla Polski kojarzy się zapewne z suspendowanym ks. Piotrem Natankiem i jego ruchem czerwonych płaszczów, czyli rycerzy Chrystusa Króla. Jednak należy zdawać sobie sprawę, że ksiądz Natanek, zdecydowanie lawirujący na granicy ortodoksji, nie jest intronizacyjnym mainstreamem, a jedynie pewnym nurtem marginalnym, który pozostaje poddawany krytyce KRK.

Owe ruchy zasadniczo dzielą się na dwa obozy. Pierwszemu z nich patronuje spowiednik służebnicy Bożej Rozalii Celakówny, ojciec Zygmunt Dobrzycki oraz jego interpretacja pism krakowskiej mistyczki. Ruch ten uznawany jest za bardziej umiarkowany, ponieważ nie postuluje on intronizacji Chrystusa jako osoby, a jedynie podkreślenie godności królewskiej Najświętszego Serca Pana Jezusa. Koncentruje się on na prywatnym przyjęciu panowania Chrystusa w sercu każdego katolika, które jest osobistym ruchem zawierzenia. W tym sensie ma on charakter zdecydowanie bardziej emocjonalny, niż polityczny.

Drugi ruch, bardziej radykalny, wiąże się z ks. Tadeuszem Kiersztynem, będącym orędownikiem intronizacji osoby Chrystusa na Króla Polski. Jak pisze Rojek: "Intronizacja polega nie tylko na wewnętrznej przemianie serc, lecz na przekształceniu zewnętrznej rzeczywistości społecznej i politycznej". Ta teza rozciąga ideę zawierzenia prywatnego na konsekwencje publiczne. Jeśli przyjmuję, że Chrystus jest moim królem, to jako jego poddany posiadam określone obowiązki wobec wspólnot w jakich funkcjonuję: rodziny, sąsiadów, narodu czy wreszcie całego świata.

Wspólnotowy wymiar ruchu ma być wyrażony poprzez publiczny akt intronizacji Chrystusa na Króla Polski, którego mają dokonać zarówno władze duchowne, jak i świeckie. Akt podkreślałby rolę Chrystusa w wymiarze społecznym i uznawałby Go za naczelnego prawodawcę.

Pamiętajmy jednak, że państwo uznające Jezusa Chrystusa za swojego Króla w oczywisty sposób przestaje być neutralne religijnie.

Jak intronizacja Jezusa, Syna Boga Stwórcy Wszechświata na Króla ma się odbyć? Otóż jej zwolennicy głoszą, że ma być trzy-etapowa:
  • Pierwszy etap to przyjęcie przez wszystkich (obecnie) Polaków Jezusa za swojego Króla, czyli odbudowanie indywidualnej więzi każdego obywatela z Jezusem po przez powiązanie naszych serc (dusz) z Sercem Jezusa po przez Ducha Bożego.
  • Drugi etap to ustanowienie Jezusa jako Króla Polski z wpisaniem tego do Konstytucji oraz do szeregu formuł prawnych naszego państwa.
  • Trzeci etap to ustanowienie przez Jezusa swojego Królestwa również tu na Ziemi począwszy od Polski, jako siedziby (chyba nie jedynej). Wraz z Jezusem na Ziemię zstąpiłyby Zastępy Anielskie dla  ustanowienia procesu budowania tutaj Królestwa Bożego. Tym samym całkowity upadek zła w tym świecie zostałby rozpoczęty. 
Obawiam się jednak, iż realizacja tego całego procesu byłaby bardzo trudna bynajmniej w obecnym czasie i raczej nic nie wskazuje czy kiedykolwiek dojdzie do celu.

Jednak jej zwolennicy tym się nie zrażają i mówią wprost o możliwości wygaszenia wojen, ustanowienia nowych praw i nowych kierunków rozwoju cywilizacyjnego; nowej ekonomii, polityki, a nawet historii. Świat stałby się świadkiem nowego wizerunku wolności i miłości jako podstawowego prawa każdego człowieka na Ziemi. Idąc tym tokiem rozumowania nie musielibyśmy prawdopodobnie już płacić za energię, bo żyjemy w otoczeniu energii, co udowodnił Nikola Tesla.
Nie byłoby głodu, wyzysku, niewolnictwa i wielu innych, bo tego Bóg sobie nie życzy. To, że tego nadal doświadczamy jest skutkiem naszej doczesnej grzeszności. W tej grupie pobożnych życzeń wyróżnia się jeden: Jezus Chrystus, Król Polski miałby obronić Kraj i Polaków przed totalną zagładą w obliczu nieuchronnej III-ej Wojny Światowej...

Tymczasem Jezus mówił: "Królestwo Moje nie jest z tego świata ..."

Można powiedzieć, że cała ta intronizacja to naiwne tęsknoty tzw. kościoła ludowego, tymczasem epoka monarchii ziemskich już minęła, niektórym nawet trudno zrozumieć to odwoływanie się do królów. Ludzie oczyśćcie swoje serca, a nie myślcie że jakaś formalna decyzja/uchwała coś zmieni. To myślenie magiczne dalekie od chrześcijaństwa.

Jaki jest sens Intronizacji Jezusa Króla Polski? - Taki sam jak pomysł na osadzenie Gandalfa na nadwornego maga Królestwa Polskiego.
  • Po pierwsze – Polska nie jest monarchią i w związku z tym, nie funkcjonują takie obszary władzy jak tron czy król. Czyli zarówno stanowisko króla jak i sama intronizacja jest po prostu niemożliwa bez zmiany ustroju państwa.
  • Po drugie – nawet, jeśli Polska byłaby monarchią, to nie jest możliwe osadzenie na tronie nieistniejącej lub martwej osoby. Spór nie polega na tym, czy Jezus istniał czy nie. Problem leży w tym, że jeśli nie istniał to nigdy nie żył, a jeśli istniał to umarł i nie żyje. Może jak chcemy iść w tym kierunku to wybierzmy Piłsudskiego na prezydenta! Co z tego, że nie żyje – Hitler się go bał, więc może nam przynieść korzyść…
Dlaczego Jezus domaga się Aktu Intronizacji od władzy świeckiej i duchownej?
- Jezus niczego się nie domaga. A poza tym był obwołany królem żydowskim. Problem z tym pytaniem jest jeszcze jeden. Władza świecka w kraju demokratycznym podlega obywatelom i przed obywatelami odpowiada za swoje decyzje. Owszem, w Polsce świadomość tego jest niska i powoduje to wyborcze olewactwo Polaków, ale takie są fakty. Władza duchowna może sobie robić, co chce w ramach swoich struktur i hierarchii, nie nasza sprawa. Jak chcą, to mogą nawet powołać Abrahama albo Mojżesza na papieża…ale jeśli chodzi o władze świecką – wara!

Czy neutralność światopoglądowa państwa jest dobrym rozwiązaniem?
- Oglądaliśmy przez stulecia rządów kościoła katolickiego, rządy faszystowskie i komunistyczne jak wygląda sytuacja, gdy państwo przestaje być neutralne światopoglądowo. Zwolennikom intronizacji chyba tęskno do tych czasów, skoro kwestionują prawo i układ, który pozwala im w ogóle propagować takie kretynizmy. Za komuny poszliby pewnie szybciutko przed szpalerem gumowych pałek za takie propozycje. Ale nie, dla nich neutralność światopoglądowa państwa jest zagrożeniem…no chyba, że ten brak neutralności będzie po przeciwnej do nich stornie, wtedy brak neutralności stanie się problemem…

Czy Intronizacja jest sprzeczna z Konstytucją naszego państwa?
- Oczywiście, że jest. Polska nie jest monarchią, nie ma stanowiska króla, nie ma tronu o tym decyduje Konstytucja. Do tego dochodzą jeszcze inne problemy. Jeśli przesuniemy funkcję na prezydenta, to mamy - nie można ogłaszać głowy państwa. Głowa państwa musi zostać wybrana w wyborach. Głowa państwa musi mieć skończone 35 lat, czego Jezus nie spełnia…no i musi mieć pełnię praw wyborczych, czyli być żywy…

Jakie korzyści dla państwa i obywateli płyną z Intronizacji?
To jest pytanie hipoteza. Ale spróbujmy odpowiedzieć: żadne. Poza staniem się pośmiewiskiem świata.

Jaka jest różnica między kultem Serca Jezusa a kultem Jezusa Króla?
Kult Serca Jezusa to oddawanie czci symbolicznemu przedstawieniu miłości Boga do człowieka.
Kult Jezusa Króla jako osoby natomiast bierze się z nadinterpretacji przesłania S.B. Rozalii Celakówny, która miała objawienia i mówiła o Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wiec intronizatorzy Króla sobie pofolgowali z interpretacją…
W sensie słownikowym można by powiedzieć, że kult Jezusa Króla mówi o władzy Jezusa nad ludźmi, nie miłości Jezusa do ludzi. Jak widać w tym ogromne przesuniecie akcentu na niekorzyść ludzi…i wizerunku samego Jezusa…

Jakiej intronizacji domaga się Pan Jezus od naszego Narodu?
- Żadnej! Polska nawet, jako metafora nie występuje w żadnym z pism dotyczących Jezusa. Więc wszystkie pretensje dotyczące Polski dotyczą interpretacji objawień Rozalii Celakówny lub urojeń zwolenników intronizacji. Więc nie są podstawą do żadnych roszczeń.

Jak wypełnić w praktyce żądanie intronizatorów? Może tak: zbierzcie dużo kasiory na tacę, kupcie sobie tropikalną wyspę na własność, obwołajcie się niepodległą monarchią i wybierzcie sobie Baala na króla. Życzę powodzenia.

Czy to kult czy oszołomstwo?  - moim zdaniem to opcja druga lecz jakby nie patrzeć to zjawisko dosyć groźne zwłaszcza w granicach RP, bo nieuchronnie prowadzi do podziałów i nawet rozbicia Kościoła Katolickiego w Polsce, zakwestionowaniu jego głosu w dziedzinie wiary i moralności, doprowadzenie do demontażu państwa prawa, zniesienie rozdziału kościoła od państwa, ustanowienie tyranii światopoglądowej i państwa wyznaniowego, ograniczenie praw mniejszości religijnych i osób niewierzących. - To tylko niektóre zagrożenia.

Jak pamiętamy Maryja została kiedyś królową Polski. Czyżby zwolennicy intronizacji Jezusa Chrystusa chcieli ją zdetronizować, bo... nie sprawdziła się na tym stanowisku?
Rozbiory, zabory, krwawe i nieudane powstania, wojny w tym dwie światowe... oj dostało się nam pod Jej panowaniem. Tak czy owak przed intronizacją Jezusa Chrystusa trzeba najpierw dokonać detronizacji Mamusi - całkowicie pozbawić ją tytułów i godności, całkowicie usunąć ją w cień. A koronę przekazać Synowi. Zmienić modlitwy, wykreślić z litanii zwrot "Maryjo, Królowo Polski"... Przyszłościowo korona mogła by przypaść następnemu pokoleniu według prawa dziedziczenia - św. Graalowi.

- Absurdalnie to brzmi? To wszystko pokazuje w ramach jakiej paranoi funkcjonują lobbyści Intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski.

Jezuici wykazali poprawność rozumienia slow przekazanych przez Rozalię Celakówną, co powinno być wiążące. Wszelkie inne opinie, oraz koronowanie przed wiekami koronowanego Króla jest bezcelowe i wynika ze słabości ludzkiej. Człowiek nie może uważać, że jakaś pojedyncza ceremonia zmieni bieg czasów, bo Bóg nie zadowoli sie pojedynczym aktem.

Bóg nie mógł nigdy prosić o ponowne koronowanie Go, ponieważ każdy król jest koronowanym tylko jeden raz. Wszelkie działania Boga są celowe i zamierzone, a jaki cel może mieć ponowna koronacja, lokalna (Polska), skoro Bóg jest Królem całego świata? To nie wywyższenie a umniejszenie. Być Królem Świata, a nawet Wszechświata to więcej niż być tylko królem Polski. Ceremonii się nie powtarza. Nie najlepiej wypadła? Szkoda. Jezus cierpiał ale został ukoronowany i Jego koronacja przewyższa wszystkie inne, gdyż ceremonii dokonał wróg! To jest unikalność koronacji Jezusa, bo jeszcze nigdy na świecie tak się nie stało, by wróg koronował czyjegoś króla, i wbrew sobie! Koronacja, która się odbyła przewyższa wszelkie inne koronacje. Była wyjątkowa.

Przyszłość Polski nie zależy od intronizacji Chrystusa. Czy ktoś, kto był ochrzczony a nie zachowuje się jak chrześcijanin - musi ponownie być ochrzczonym? Tu jest analogia. Poza tym, Bóg to nie automat, a ceremonia to nie uruchomienie tego automatu.

Polacy nie powinni być jak faryzeusze redukujący wiarę do schematów ceremonii, ale wiara ma być żywa i prawdziwa. Nie chodzi o to by Boga starać się zadowolić jednorazowym aktem, lecz by trwać w wierze w Boga Żywego, Prawdziwego, przebywającego miedzy ludźmi i dla ludzi. Trzeba umieć prawdziwie miłować Boga i z miłości do Niego przestrzegać Jego Praw i w końcu uznać istnienie Jego Królestwa na Ziemi. To nie o jednorazowe zachowanie chodzi, na zasadzie "masz i się ciesz", ale o budowanie prawdziwej relacji miedzy Bogiem Ojcem i Jego dziećmi.

Bóg jest od dawna naszym Królem. Jednak skoro nie uznaje się Jego Królestwa na Ziemi, nie uznaje się Jego Praw (żadne przymierze nie zostało przez Boga cofnięte) i Króla też się nie do końca uznaje! Ktoś chce coś nadrobić? Czasu nie da się cofnąć, wiec trzeba patrzeć w przyszłość, a nie dublować to, co już się dokonało.

Bóg nie będzie się z Polakami kręcił wokół jednego punktu: budowania bezpieczeństwa i pomyślności Polski! Jest ponad tym, o czym wielu zapomniało.

Bóg w swej dobroci przychodzi do ludzi by ich prosić, choć z pozycji Mocarza nie musi tego robić. Prosi ludzi o uznanie Go Ojcem, żeby każdy człowiek Jego słodkie i czułe Ojcostwo mógł poznać. Polaków prosi o więcej. - Prosi o uznanie Go Królem, którym jest od dawna; prosi o uznanie Jego Królestwa, gdyż jest prawdziwe. "Nastało nad światem królowanie Pana naszego i Jego Pomazańca i będzie królować na wieki wieków" (Obj.11:15). Prosi o przestrzeganie Prawa, bo Jego prawa są słuszne. Polska ma być pierwsza i dać przykład innym narodom w przestrzeganiu Prawa, a tym samym (w dążności do) życia bez grzechów.


Jeśli się uznaje Królestwo, to uznaje się Króla. Jeśli uznaje się Króla to uznaje się Jego Prawa. Jeśli uznaje się Jego Prawa, to się je przestrzega. Jeśli się Jego Prawa przestrzega, to nie popełnia się grzechów, więc jest to dla Boga dowód uznania Jego Królestwa. Bóg tego oczekuje, a nie dodatkowej intronizacji, bo gdyby Bóg tego Sobie zażyczył, to Sam nie uznałby Własnej koronacji. Zrzekł by się korony cierniowej, ale tego nie zrobi, bo w jej kolcach jest pamiątka cierpienia za grzechy świata, oraz dokonania Dzieła Odkupienia. Ta Korona jest cenniejsza niż złota, którą chcą mu włożyć na głowę lobbyści intronizacji.


niedziela, 17 kwietnia 2016

Fałszywy kościół


Moje drogie dzieci, fałszywy kościół - ten, który zastąpi Kościół mojego Syna na ziemi - jest gotowy, a wszystkie herezje zostaną sprytnie ukryte między wierszami nowego mszału, który zastąpi stary.

Fałszywy kościół ciemności zostanie zbudowany po ogromnej pożodze w celu zastąpienia dotychczasowego Kościoła. Wszystko, co było obecne w Kościele Mojego Syna zostanie zastąpione tym wszystkim, co będzie nowe. Ale jedna rzecz nigdy się nie zmieni. Fundamenty, na których Kościół mojego Syna został zbudowany nie zostaną naruszone, ponieważ są one mocno osadzone w ziemi. Nikt nie będzie mógł ich naruszyć i nie naruszy dlatego, że Bóg na to nie pozwoli. Kościół ciemności będzie pozbawiony życia. Nie wyda żadnych owoców, gdyż zostanie zbudowany na zepsutej glebie. Z ust tych, którzy będą głosili kazania ze swoich ambon, popłyną wszelkiego rodzaju herezje. Stanie się on jaskinią nieprawości i nic, co będzie głosił ustami tych, którzy będą przechwalali się jego wielkością, nie będzie miało jakiegokolwiek sensu.

Będą to dni, kiedy wielu chrześcijan już ponad miarę zastraszonych, zmęczonych i pozbawionych prawdziwej wiary, będzie oddawało cześć w jego murach. Nie będą czcili mojego Syna, lecz antychrysta, gdyż to on zasiądzie na tronie, który zostanie wzniesiony w jego murach.

Antychryst będzie rządził blisko miejsca, gdzie mój Syn zbudował swój Kościół i wielu ludzi uwierzy, że to jest od Niego, ale byłby to największy błąd. Każdy, kto się sprzeciwi temu kościołowi lub kto dostrzeże błąd, zostanie wyśmiany i oskarżony o herezję przez tych zdrajców mojego Syna, którzy sami będą największymi heretykami, jacy kiedykolwiek przeniknęli do Kościoła Bożego od dnia jego powstania.

Módlcie się, módlcie się, módlcie się, aby pozostała silna armia kapłanów mojego Syna, którzy nigdy nie poddadzą się naciskom, jakie nastąpią.

Wasza ukochana Matka
Matka Zbawienia

Źródło: http://paruzja.info/pl/oredzia-przeglad/79-listopad-2014/1717-27-11-2014-08-40-matka-zbawienia-falszywy-kosciol-ciemnosci-bedzie-pozbawiony-zycia

___________________________________________

Masoneria przeniknęła Mój Kościół na ziemi i wkrótce schizma, która została przepowiedziana, doprowadzi do podziału i niepokoju wśród Moich wiernych sług.
- Orędzie z 13 lutego 2013 roku, godz. 11.20

Moja szczerze umiłowana córko, ogromny gniew panuje teraz w Niebie, gdy Korona Cierniowa opada, by zmiażdżyć Moje Ciało, Kościół katolicki na ziemi.

To proroctwo przekazywane wam w szczegółach przez ostatnie dwa lata, staje się już rzeczywistością. Teraz, gdy Moje inne Objawienia wkrótce się wypełnią, bardzo niewielu Moich wyświęconych sług będzie mogło zignorować Moje Apele do rasy ludzkiej, w tej nieludzkiej godzinie w waszym czasie.

Ta nikczemna grupa zaczęła swoją kampanię, aby pozbyć się z ziemi Prawdy Mojego Nauczania. Mój Święty wikariusz został zmuszony, by tak postąpić i w wyniku tego bardzo cierpi. Masoneria przeniknęła Mój Kościół na ziemi i wkrótce schizma, która została przepowiedziana, doprowadzi do podziału i niepokoju wśród Moich wiernych sług.

Wielu z nich nie ma pojęcia, gdy jest im przedstawiane oszustwo. Ani nie wiedzą, że  fundament Mojego Kościoła, Kościoła katolickiego, został zmiażdżony w pył. W jego miejsce powstanie ohyda i będę interweniował i wysyłał znaki w celu ostrzeżenia każdej duszy, o znaczeniu modlitwy, aby mogły one rozpoznać Prawdę od fikcji.

To nie upadek Kościoła Katolickiego, który wkrótce stanie się oczywisty, podzieli świat. Sprawi to ich zaangażowanie się w tworzenie Nowego Światowego Kościoła, jednej światowej religii, która wprowadzi pogaństwo i bałwochwalstwo.

Fałszywy prorok jest dobrze przygotowany, a jego czas nadchodzi. We współpracy z antychrystem rzucą świat na kolana. Nie będzie to oddanie przez nich hołdu Bogu, lecz bestii.

Nalegam, aby wszyscy Moi uczniowie, Moi chrześcijańscy wyznawcy, wszędzie zachowali spokój. Módlcie się o pokój i pozwólcie Mi, waszemu Jezusowi, abym poprowadził was w tym czasie.

Wzywam wszystkich Moich kardynałów, biskupów i Moich wyświęconych sług, aby zjednoczyli swoje owce i pozostali wierni Mojemu Nauczaniu. Zwróćcie szczególną uwagę na to, o co was poproszą, abyście głosili, bo tu nastąpi zmiana. Wasze homilie będą obmyślone i pisane dla świeckiego świata i nie będą posiadały prawdziwej wartości.

Ażeby odebrano to jako troskę o nowoczesny wizerunek Kościoła katolickiego, zostanie wam to przedstawione, jako promocja pełnego zjednoczenia, czyli wszystkie religie sprowadzone do jednego, tak zwanego Chrześcijańskiego Kościoła Zjednoczonego. Wszystkie zewnętrzne znaki mogą początkowo wydawać się takie same, ale tego się po was spodziewają, że właśnie tak to będziecie postrzegać. Powoli  nie rozpoznacie już Mojego Pisma Świętego, gdyż nowe słowa, zwroty i nowe formy przedstawiania Sakramentów zostaną wam przedłożone.

Będzie panika wśród prawdziwych, wiernych, konserwatywnych kapłanów, którzy będą zaniepokojeni nową, współczesną formą jaką przyjmie Kościół, kiedy ponownie zaczną promować nowy typ współczesnego Kościoła alternatywnego.

Nastąpi to przez siatkę masonów, którzy przeniknęli do każdego zakątka Kościoła katolickiego, rządów i mediów, która tę obrzydliwość przedstawi jako wielką innowację.

To jest początek końca. Moja Obecność zostanie dyskretnie wygnana z nowej ceremonii Mszy.

Cały przepych i ceremonia będą maskować puste tabernakulum, gdyż Mój Ojciec nie pozwoli na Moją Boską Obecność.

Musicie pozostać zjednoczeni, jeśli jesteście katolikami i nadal uczestniczyć w codziennej Mszy i Komunii św. Ponieważ wszyscy Chrześcijanie muszą wiedzieć, że oni także zostaną zwabieni do Nowej Światowej Religii, uknutej przez narody, które są w zmowie ze zdrajcami Mojego Kościoła katolickiego. Chcą stworzyć świecką, humanistyczną fasadę – fasadę, maskującą zło, które będzie subtelnie promowane.

Bitwa się rozpoczęła, ale wy, Moi ukochani wyznawcy, jesteście silniejsi niż myślicie. Ja Jestem tu zawsze. Dobrze was przygotowałem. Aby przetrwać, musicie odmawiać tę Modlitwę Krucjaty.

Modlitwa Krucjaty (100) O przetrwanie chrześcijaństwa:

O drogi Jezu, błagamy Cię o umiejętności, aby przetrwać próby, które stoją przed nami, gdy ostatni prawdziwy papież kończy swoją Misję dla Ciebie. Pomóż nam przetrzymać straszne sponiewieranie, z jakim będziemy musieli się teraz zmierzyć z powodu upadku Kościoła, jaki wcześniej znaliśmy. Nigdy nie pozwól nam odejść od Prawdy Twojego Boskiego Słowa. Pomóż nam zachować milczenie, gdy na swoich barkach będziemy odczuwać ciężar ataków, mających nas skłonić do odwrócenia się od Ciebie i od Sakramentów, które dałeś światu. Okryj Swoją Armię potężną Miłością, której potrzebujemy jak tarczy, aby chroniła nas przed fałszywym prorokiem i antychrystem. Pomóż Swojemu Kościołowi na ziemi rozprzestrzeniać się i powiększać, aby mógł przylgnąć do Prawdy i pomóc Ci prowadzić naszych braci i siostry na Drodze Prawdy, by odpowiednio się przygotować na Twoje Powtórne Przyjście. Amen.

Nie martwcie się, Moi wyznawcy. Wszystko jest w Moich Świętych Dłoniach. Bądźcie cierpliwi. Nie uzasadniajcie jakiegokolwiek swojego działania w Moje Imię, bo gdy tak będziecie czynić, to będziecie tylko bronić Mojego Słowa, podczas, gdy waszym zadaniem jest tylko i wyłącznie głosić Moje Słowo.

Wasz Jezus

Źródło: http://armiajezusachrystusa.pl/falszywy-prorok-nowy-swiatowy-kosciol
___________________________________________

"Zobaczyłam dziwaczny, osobliwie wyglądający kościół będący w trakcie budowy. (...) Nie widziałam żadnego anioła pomagającego w budowie, lecz wielką liczbę najdzikszych duchów taszczących ku sklepieniu przedmioty najprzeróżniejszego rodzaju, gdzie osoby o krótkich kościelnych okryciach odbierały je i umieszczały w różnych miejscach. Nic nie było przyniesione z góry; wszystko pochodziło z ziemi i mrocznych rejonów, a cała konstrukcja była dziełem błędnych duchów. (...) Spostrzegłam, że wiele z narzędzi nowego kościoła, takich jak włócznie i strzały, miało zostać użyte przeciwko żywemu Kościołowi. (...) W jaskini poniżej (zakrystii) jacyś ludzie wyrabiali chleb, ale nic z tego nie wychodziło.

(...) Wszystko w tym kościele należało do ziemi i do niej powracało; wszystko było martwe, wszystko było dziełem ludzkich umiejętności, był to kościół najnowszego formatu, kościół będący dziełem ludzkiej pomysłowości, jakby nowy innowierczy kościół w Rzymie" (ss. 282-3).

"Boję się, że Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć przed śmiercią, ponieważ widzę jak czarny, fałszerski, nieprawdziwy kościół odnosi coraz większe powodzenie, widzę jego zgubny wpływ na społeczeństwo" (s. 292). "Wybudowali wielki, osobliwy, kuriozalny kościół, który miał obejmować wszystkie wyznania na równych prawach: ewangelicy, katolicy i wszystkie sekty – prawdziwa wspólnota bezbożników z jednym pasterzem i jedną owczarnią. Miał tam być papież, płatny papież, pozbawiony wszelkiej władzy. Wszystko zostało przygotowane, wiele rzeczy ukończono; lecz zamiast ołtarza były tylko ohyda i spustoszenie. Tak miał wyglądać ten nowy kościół, i to dlatego podłożył on ogień pod stary; jednakże Bóg zamierzył inaczej. Umarł on po spowiedzi i zadośćuczynieniu – i ożył na nowo" (s. 353).

"Kiedy doświadczałam tej wizji wówczas z jeszcze większą wyrazistością w najmniejszych szczegółach zobaczyłam ponownie obecnego Papieża i mroczny kościół jego czasów w Rzymie" (s. 279).

"Widziałam zgubne konsekwencje tego fałszywego kościoła; zobaczyłam, jak się rozrasta; widziałam heretyków wszelkiego rodzaju napływających do Rzymu. Widziałam nieustannie narastającą letniość duchowieństwa, ciągle poszerzający się krąg ciemności. (...) Znowu zobaczyłam w widzeniu Bazylikę Św. Piotra podkopywaną, pustoszoną według planu wymyślonego przez tajną sektę i jednocześnie niszczoną przez burze; lecz została ocalona w chwili największego niebezpieczeństwa. Następnie ujrzałam Błogosławioną Dziewicę rozciągającą nad nią swój płaszcz. W tej ostatniej scenie nie widziałam już panującego Papieża, tylko jednego z jego następców, łagodnego, lecz bardzo stanowczego człowieka, który wiedział jak przyciągnąć do siebie kapłanów i który odpędził złych daleko od siebie" (s. 281).

"Ujrzałam jak w Niemczech pośród duchownych kierujących się światową mądrością i oświeconych protestantów tworzą się plany połączenia wyznań religijnych, zniesienia władzy papieskiej..." (s. 346). "Zobaczyłam tajne stowarzyszenie podkopujące wielki kościół (św. Piotra), a w pobliżu nich straszną bestię wyłaniającą się z morza" (s. 290). "Widziałam w ostatnich dniach zdumiewające rzeczy związane z Kościołem. Bazylika Św. Piotra była niemal doszczętnie zniszczona przez sektę, lecz jej działania, z kolei, okazywały się bezowocne, a wszystko co należało do nich, ich fartuszki i narzędzia, palone przez katów na publicznym miejscu hańby. (...) W tym widzeniu ujrzałam Matkę Bożą gorliwie działającą na rzecz Kościoła, że moje nabożeństwo do Niej niezwykle się wzmogło" (s. 292).

"Chcą wprowadzić na urzędy złych biskupów. Na tym samym miejscu chcą przekształcić katolicki Kościół w luterański zbór" (s. 299). "Kiedy ujrzałam Bazylikę Św. Piotra w stanie ruiny i tylu duchownych uwijających się, potajemnie, nad zniszczeniem Kościoła, byłam tak załamana, że bardzo płakałam błagając żarliwie Jezusa o zmiłowanie" (s. 300).

"Widzę małego czarnego człowieka jak we własnym kraju popełnia wiele kradzieży i nagminnie dopuszcza się fałszerstw. Religia jest tam tak przebiegle podkopywana i tłamszona, iż pozostało zaledwie stu wiernych kapłanów. Nie potrafię tego wyrazić, ale widzę narastającą mgłę i wzmagającą się ciemność. (...) Wszystko musi zostać ponownie odbudowane; gdyż wszyscy, nawet duchowni trudzą się by zniszczyć Kościół – ruina jest w zasięgu ręki" (s. 298).

"(...) Zobaczyłam znów wielki, dziwnie wyglądający kościół nie mający w sobie nic świętego (...) Wszystkie działania uznane za niezbędne lub przydatne do budowy i utrzymania kościoła zostały podjęte w najodleglejszych krajach, a ludzie i rzeczy, doktryny i opinie przyczyniły się do tego dzieła" (ss. 283-4).

"Kiedy mam widzenie Kościoła jako całości, zawsze widzę od północno-zachodniej strony głęboką, czarną otchłań, do której nie dociera żaden promień światła i czuję, że jest to piekło. (...) Oni nie są w prawowicie założonym, żywym Kościele, stanowiącym jedność z Kościołem Walczącym, Cierpiącym i Triumfującym, ani też nie przyjmują Ciała Pana Boga naszego, lecz tylko chleb. Ci, którzy pozostają w błędzie przez nich niezawinionym i którzy pobożnie i gorąco pragną Ciała Jezusa Chrystusa, otrzymują duchową pociechę, jednakże nie przez komunię świętą. Ci którzy z przyzwyczajenia przyjmują komunię świętą, bez tej płomiennej miłości nic nie zyskują; tylko dziecko Kościoła otrzymuje ogromny wzrost siły" (s. 85). "Zobaczyłam niesłychane obrzydliwości rozprzestrzeniające się po całej ziemi, a mój przewodnik rzekł do mnie: «To jest Babel!» – ujrzałam cały kraj w okowach tajnych, wpływowych stowarzyszeń, zaangażowanych w dzieło podobne do budowy wieży Babel. (...) Widziałam jak wszystko obraca się w ruinę, zniszczenie sakralnych przedmiotów, bezbożność i herezję wdzierające się do wnętrza"

(s. 132). "Żywot Anny Katarzyny Emmerich" Tom 2 1867 rok.
Kto ma uszy, niechaj słucha!
___________________________________________

18 maja 1973 Papież Paweł VI podpisał dekret zezwalający – na mocy orzeczenia Kongregacji Nauki Wiary – na wznowienie procesu beatyfikacyjnego Sł. B. Anny Katarzyny Emmerich. Przez 6 lat Klemes Brentano, niemiecki pisarz, siedząc przy łóżku tej stygmatyczki, zapisywał jej wizje. Znalazły się wśród nich również takie, które ukazywały przyszłość: stan świata i Kościoła. Przedstawiamy, bez komentarza, fragmenty zatytułowane przez francuskiego wydawcę tych pism Burzyciele, stanowiący zaledwie kilka okruchów z tych pism. Opisują one stan zdeprawowania świata i ciemności duchowe, przez jakie – z powodu oddania się złu – przejdzie ludzkość zanim, jak podaje Katarzyna Emmerich, „w chwili największego niebezpieczeństwa” nadejdzie pomoc. Czyż nie widziała ona obrazu ostatnich lat kończącego się wieku? A jeśli tak, to i z jej natchnień wynika, że pomoc w czasach odstępstwa możemy znaleźć jedynie w pokornej modlitwie do Maryi – Matki Kościoła i w całkowitej wierności nauczaniu Jej Syna – Jezusa Chrystusa. Papież Jan Paweł II beatyfikował ją w Rzymie 3 października 2004 roku.

Tajemnice czasów ostatecznych. Wizje nieba, piekła, czyśćca, aniołów, szatana i ostatniej walki Kościoła - to książka przedstawiająca wizje i objawienia Anny Katarzyny Emmerich, błogosławionej stygmatyczki i wizjonerki, dotyczące czasów i rzeczywistości ostatecznych oraz obecnej walki Kościoła ze złem. Niezwykły dar, jaki Katarzyna otrzymała od Boga, pozwolił jej poznać i zgłębić tajemnice człowieka, Kościoła i świata oraz nieba, piekła i czyśćca. Mistyczne przeżycia Anny Katarzyny odsłaniają przed nami niewidzialny świat aniołów, dusz czyśćcowych, szatana i jego intryg oraz walki duchowej. Zawierają zapowiedz ostatecznego zwycięstwa, które Kościół odniesie za przyczyną Matki Bożej. Są również świadectwem dramatycznych zmagań mistyczki z szatanem, wielkich wyrzeczeń, cierpień i modlitw podejmowanych przez nią dla ocalenia dusz oraz czystości serca bez reszty oddanego Bogu.

- Zob.: http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/02-09c.php3

środa, 13 kwietnia 2016

"Symulowany atak" rosyjskich Su-24 na okręt USA Donald Cook na Bałtyku

"Nie możemy tego inaczej traktować, jak prowokację. Jak jeszcze jeden przejaw agresywnych zamiarów wobec NATO, wobec Stanów Zjednoczonych, wobec Polski tych, którzy są dyspozytorami samolotów. Nie ma co do tego wątpliwości. Na takie działania w żadnym wypadku nie możemy się zgodzić" /Antoni Macierewicz, szef MON.


Agencja AP podała, powołując się na anonimowego przedstawiciela amerykańskiego sektora obronności, że dowódca niszczyciela uznał działania Rosjan za niebezpieczne i nieprofesjonalne. Według tego źródła USA sądzą, że było to naruszeniem porozumienia z lat 70. mającego na celu zapobieganie niebezpiecznym incydentom na morzu.  Incydent wydarzył się na wodach międzynarodowych w odległości 70 mil morskich (ok. 130 km) od Kaliningradu. USS Donald Cook wyszedł w poniedziałek z portu w Gdyni. AP pisze, że nie jest jeszcze jasne, czy rząd USA złoży formalny protest przeciwko działaniom Rosjan. Reuters informuje, również powołując się na anonimową osobistość oficjalną USA, że 12 kwietnia dwa rosyjskie Su-24 bez widocznego uzbrojenia przeprowadziły "symulowany atak", przelatując tak blisko niszczyciela USS Donald Cook, że wzburzyły koło niego wodę. Po Su-24 nad amerykańskim okrętem siedmiokrotnie przelatywał jeszcze rosyjski śmigłowiec Ka-27 (natowskie oznaczenie - Helix), którego załoga robiła zdjęcia. Źródło, które przekazało te informacje, uznało działania Rosjan za najbardziej agresywny akt w ostatnim czasie - pisze Reuters. Siły zbrojne USA opublikowały w środę nagranie wideo i zdjęcia rosyjskiego Su-24 przelatującego na małej wysokości w pobliżu amerykańskiego okrętu. 
"Rosyjskie SU-24 nie były uzbrojone, jednak leciały tak blisko niszczyciela, że utworzyły na wodzie ślad torowy" - podaje agencja Reutera, powołując się na informacje amerykańskiego Departamentu Obrony.

Nagrania, udostępnione w sieci przez Dowództwo Europejskie Stanów Zjednoczonych, potwierdzają, że odległość pomiędzy rosyjskimi myśliwcami a okrętem Stanów Zjednoczonych była naprawdę niewielka.


Jak dodaje, bombowce "symulowały atak". Do incydentu na Morzu Bałtyckim doszło wczoraj; władze poinformowały o nim dopiero dziś, oceniając, że było to "jedno z najbardziej agresywnych zachowań" w ostatnim czasie.

Nieco więcej informacji ujawnia CNN. Stacja opisuje, że w czasie jednego z przelotów bombowców do startu z pokładu USS Donald Cook szykował się polski śmigłowiec, który brał udział w ćwiczeniach z Amerykanami. Przelot SU-24 zakłócił jednak tę akcję.
Swoimi działaniami Rosjanie "wysłali sygnał także Polsce" - ocenia w rozmowie z telewizją anonimowy przedstawiciel władz USA.


Amerykański niszczyciel wpłynął do portu w Gdyni w piątek rano. - To rutynowa wizyta, jej celem wzmocnienie relacji między Polską a USA w zakresie obrony Europy Środkowej i Wschodniej - wyjaśnił morski ambasady USA Thomas H. Kierstead.

- Obecność USS Donald Cook na Morzu Bałtyckim ma zademonstrować zaangażowanie amerykańskiej marynarki wojennej w podnoszenie wspólnych zdolności operacyjnych na morzu i bezpieczeństwa NATO w ramach operacji Atlantic Resolve - mówił.

USS Donald Cook jest wyposażony w nowoczesny system zarządzania walką Aegis, którego podstawowym zadaniem jest obrona przed samolotami wroga i pociskami rakietowymi. Okręt jest zdolny do prowadzenia wielu misji i jest także skuteczny w walce z innymi niszczycielami, okrętami podwodnymi oraz obiektami na lądzie. Na pokładzie okrętu znajdują się też dwie wyrzutnie rakietowe MK 41, rakiety typu ASROC i rakiety manewrujące Tomahawk.



Sprawę "symulowania ataku" na amerykański okręt skomentował też Antoni Macierewicz. W rozmowie z RMF FM minister obrony stwierdził: - Nie ma wątpliwości, że Polska jako państwo, w którym to się odbywa, Polska jako państwo, które prowadziło te ćwiczenia wraz ze Stanami Zjednoczonymi, jest państwem odpowiedzialnym za to, żeby takie incydenty nigdy więcej nie miały miejsca.


Incydent z tym samym niszczycielem i ruskimi myśliwcami symulującymi atak był także dwa lata temu, tyle ze na Morzu Czarnym.

Zapewne i teraz w rosyjskiej prasie pojawi się informacja, że dzięki supertajnym urządzeniom zamontowanym na ich samolotach, Rosjanie wyłączyli niszczyciel z prądu, a cała załoga zdezerterowała w Gdyni i poprosiła o azyl. Trudno pojąć dlaczego akurat USS "Donald Cook" na nich tak mózgowo działa; chyba dlatego że od kilku lat bezczelnie pływa sobie po morzach, które oni od dawna przyzwyczaili się uważać za własne i nijak nie umieją się odzwyczaić...

Pomijając aspekt wojskowy, czyli czyste awanturnictwo Rosjan, sprawa jest ciekawa z propagandowego punktu widzenia. Otóż od dwóch lat Rosjanie poprzez ich płatnych trolli rozpowszechniają w Internecie taki tekst:

Ministerstwo spraw zagranicznych USA przyznało, że załoga niszczyciela USS Donalda Cooka jest mocno zdemoralizowana, po tym jak rosyjski samolot wojenny Suchoi-24 (Su-24) przelatywał nad nimi na Morzu Czarnym, nie posiadając przy tym ani bomb, ani rakiet, tylko elektroniczny przyrząd wojenny.

10 kwietnia 2014 roku niszczyciel USS Donald Cook przypłynął na Morze Czarne, a 12 kwietnia rosyjski bombowiec Su-24 przelatywał nad nim - incydent, który według wielu mediów całkowicie zdeprymował załogę okrętu do tego stopnia, że Pentagon zaprotestował.

Latający nad USS Donaldem Cookiem rosyjski Su-24 nie miał bomb i rakiet, tylko gondolę zamontowaną pod kadłubem, która według rosyjskiego czasopisma Rossiyskaya Gazeta zawierała elektroniczny przyrząd wojenny zwany Jibiny.

Podczas fazy zbliżania się przyrząd ten miał zneutralizować wszystkie radary niszczyciela, urządzenia kontrolne, systemy informacyjne itp. Innymi słowy, ten wszechpotężny obecnie używany i montowany system Aegis w celach obronnych nowoczesnych okrętów NATO został wyłączony jak telewizor pilotem.

Rosyjski Su-24 symulował następnie atak na Donalda Cooka rakietami, który przedtem został dosłownie ogłuszony i oślepiony. Jak podczas ćwiczeń, nieuzbojony rosyjski samolot powtórzył manewr ataku rakietami 12 razy, po czym oddalił się.

USS Donald Cook natychmiast obrał kurs do portu w Rumunii.

Po tym incydencie, który przez atlantycką prasę został przemilczany mimo wielu komentarzy specjalistów sektora obronnego, Donald Cook nie zbliżał się już do rosyjskich wód terytorialnych.

Według specjalistycznych mediów 27 marynarzy USS Donalda Cooka prosiło o zwolnienie ich z aktywnej służby.

Dyrektor centrum badawczego do prowadzenia walki za pomocą systemów elektronicznych i oceniania tz. środków „zredukowanej widoczności” rosyjskiej akademii lotnictwa, Władimir Balybin, skomentował:

"Tym bardziej jest skomplikowany system radarowo-elektroniczny, tym łatwiej jest go zakłócić za pomocą systemów do elektronicznego prowadzenia walki"

________________________________________


Ruskiemu trollowi zapodającemu taki tekst można od razu tak to skomentować:

Panie, jaką pan masz wiedzę na temat sił zbrojnych i uzbrojenia? Od razu widać, że żadnej bo gdybyś taką dysponował nie wypisywałbyś totalnych bzdur za radiem Sputnik. System Chobiny-M zakłócił system Aegis amerykańskiego niszczyciela? Gwoli wyjaśnienia...

Najnowsze rosyjskie samoloty Su-30 i Su-35 przenoszą najnowsze stacje zakłóceń aktywnych SAP-518, która jest ponoć następcą Sorbcji-S i elementem systemu WRE Chibiny-M. Historia eksportu rosyjskich samolotów uczy, że bardziej wymagający klienci pierwsze co robili to wymieniali rosyjskie systemy WRE na zachodnie lub izraelskie. SAP-518 także nie zadowoliła malezyjskiego klienta Suchoja. Władze Malezji podpisały porozumienie z turecką firmą Havelsan w sprawie budowy wyposażenia WRE, które będzie przeznaczone dla samolotów bojowych Su-30MKM. Głównym elementem operacji będą zasobniki WRE KNIRTI SAP-518 w nowej odmianie, które zastąpią urządzenia pochodzenia rosyjskiego. Jak widać poziom rosyjskich systemów WRE niewiele się zmienił od lat 80-tych XX wieku.

Myślisz, że Su-24 to tak nowoczesny myśliwiec, że jest zdolny zagłuszyć naszpikowany nie tylko systemami uzbrojenia, ale najnowszymi osiągnięciami w dziedzinie elektroniki przystosowanej do wojny elektronicznej niszczyciel amerykański? A jacy Ci Rosjanie zdolni... potrafili wyłączyć zdalnie monitory.

To ci dopiero majstersztyk godny nagrody Nobla. W końcu zorientowali się jaką bzdurę palnęli i puścili w świat info, że to był impuls elektromagnetyczny EMP (sic!).

Tylko impuls elekromagnetyczny po pierwsze trwale uszkadza elektronikę i system AEGIS nie mógłby po odlocie tych Su-24 wrócić do normalnej pracy jak pisze radio Sputnik, a po drugie atak impulsem EMP jest równoznaczny z użyciem broni ofensywnej. To wymusiłoby adekwatną odpowiedź ze strony niszczyciela USS Donald Cook i całego US Navy.

Marynarze okrętu wojennego to żołnierze zawodowi i nie mogą nagle przed zakończeniem kontraktu zrezygnować ze służby bo ich strach obleciał na widok dwóch Su-24 bo to nie drużyna harcerska tylko wojsko i za taki postępek grozi sąd wojskowy za dezercję.

Nagromadzenie bzdur w tej informacji jest naprawdę powalające. Su-24 nie może przenosić systemu Chibiny-M bo nie jest przystosowany do jego przenoszenia. Żeby mógł przenosić system Chibiny i z niego korzystać musi zostać przeprowadzone głęboka modernizacja tych samolotów. Takiej modernizacji samoloty Su-24 nie przechodziły. System Chibiny-M przenoszony będzie tylko przez najnowsze nabytki rosyjskiej WWS, np. Su-35 i mityczny póki co PAK-FA. Nawet następca Su-24 czyli Su-34 przenosi jego wersję demo Chibiny-W.

Zakładanie, że dwa stare samoloty, które nie zostały zintegrowane z najnowszym rosyjskim uzbrojeniem i wyposażeniem są w stanie zatopić jeden z najnowocześniejszych okrętów przeznaczony m.in. do zapewniania osłony przed samolotami i rakietami jest pobożnym życzeniem idioty! W dodatku okręty typu Arleigh Burke są oprócz aktywnych radarów matrycowo-fazowanych - bardzo trudnych do zakłócenia, wyposażone także w pasywne systemy wykrywania i śledzenia celów w podczerwieni IR zupełnie niewrażliwe na wszelkie zakłócenia aktywne. Ponadto okręty mają jeszcze taki "drobiazg" jak system artyleryjski CIWS, pracujący całkowicie autonomicznie, niezależnie od systemu AEGIS. To szybkostrzelne działko zdolne wystrzelić 4500 pocisków na minutę może poszatkować wrogi samolot w ciągu zaledwie kilku sekund.

Jak zatem mogło być naprawdę? Najprawdopodobniej systemy wykrywania AEGIS zostały rutynowo wyłączone przez załogę aby nie zdradzić charakterystyk pracy systemu. Dwunastokrotny przelot samolotu rosyjskiego nad niszczycielem miał za zadanie sprowokować Amerykanów do włączenia anten systemu Aegis ... To by tłumaczyło zachowanie pilota Su-24, który dostał zadanie doprowadzić do włączenia aktywnych funkcji Aegis.

To wszystko... jednak amerykańska ostrożność w nie prowokowaniu Rosjan doprowadza do sytuacji które są pożywką dla rosyjskiej propagandy. Jednak po tym ostatnim incydencie z Su-24 i USS Ross widać, że Amerykanie się czegoś nauczyli - teraz filmują przeloty Rosjan nad ich okrętami aby mieć dowód na skrajną propagandę wypuszczaną przez Kreml. Jak widać na filmie żadnego "przegonienia" amerykańskiego niszczyciela nie było i okręt kontynuował misję.

Tym razem kłamstwo Rosjan zostało w bardzo prosty sposób udowodnione.

Kant i Wiara w obrębie samego rozumu


Punktem wyjścia filozofii religii Kanta jest pytanie o naturę i genezę zła. Okazuje się, że racjonalny podmiot nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć - tym samym, zdaniem Kanta, nawet najbardziej racjonalny (moralny) człowiek może stać się "narzędziem w ręku zła". Stąd etyka musi prowadzić do religii, bo tylko religijna wspólnota może dawać nadzieję na skuteczne urzeczywistnienie dobra. Ta zaskakująca teza, do której królewiecki filozof dochodzi w owym dziele, rzuca nowe światło na interpretację jego etyki oraz stanowi bardzo interesujący przyczynek do naszych współczesnych dyskusji na temat europejskiej duchowości i roli religii w przestrzeni publicznej.

Pytanie: czym jest religia? jest w gruncie rzeczy pytaniem o przyczyny zaistniałego stanu rzeczy, o kondycję jeśli nie perspektyw ludzkiej cywilizacji, to na pewno perspektyw kultury europejskiej, jest pytaniem „do czego to wszystko zmierza?”, ”co będzie dalej?”, „czy przyjdzie nam patrzeć, jak mordują się rodziny w wyniku różnicy zdań dotyczących religii?”.

„Źródłem naszych błędów jest nie tylko brak samej wiedzy, ale również to, że często wydajemy sądy i opinie nie mające rozeznania, jakie elementy są do tego niezbędne”. /Immanuel Kant

Wychodząc więc z empiryzmu i racjonalizmu, a zarazem zrywając do pewnego stopnia tak z jednym, jak z drugim, Kant zajął się badaniem czystych pojęć i zasad, pragnąc dowieźć wartości formalno-racjonalnej wiedzy o przyrodzie i świecie, opartej tylko i wyłącznie na analizie umysłowych treści poznawczych. W ten sposób kładł on podwaliny pod nowy system poznania i nową filozofię, w której godząc w pewnym stopniu racjonalizm z empiryzmem kształtował nie myśl zależnie od rzeczy, lecz rzeczy zależnie od myśli.







Największe dzieła Kanta to:
· Krytyka czystego rozumu ( wyd. 1781, wydanie polskie 1911)
· Krytyka praktycznego rozumu ( wyd. 1788, wydanie polskie 1911)
· Prologmena do wszelkiej przyszłej metafizyki (wyd. 1783, wydanie polskie 1901)
· Uzasadnienie metafizyki moralności (wyd. 1785, wydanie polskie 1906)
· Krytyka władzy sądzenia (wyd. 1791, wydanie polskie 1964)

POGLĄDY POPRZEDZAJĄCE OKRES FILOZOFII KRYTYCZNEJ

W okresie przedkrytycznym Kanta można wyróżnić trzy kolejne fazy rozwojowe: próby przyrodniczego tłumaczenia świata, zrywał z metafizyką szkolną i dogmatyzmem Leibniza i Wolffa, zapoznawał się z filozofami angielskimi (Locke, Hume, Hutcheson, Shaftesbury) i francuskimi (Maupertuis, d’Alembert, Rousseau) i pod ich wpływem skupiał się na problematyce logicznej i etycznej. W dziedzinie nauk przyrodniczych Kant stworzył własną hipotezę kosmologiczną, według której świat składa się z substancji obdarzonych ruchem i wzajemnie na siebie oddziaływujących.

Kant pisał: Początkiem świata jest wprawdzie Bóg, ale świat jako system kosmiczny można wytłumaczyć niezależnie i wyłącznie na podstawie naturalnego rozwoju i mechanicznego działania sił zawartych w materii.

Siłom tym zawdzięczają istnienie nie tylko planety i kula ziemska, lecz także wszystkie istoty organiczne. Tym ogólnym prawom kosmicznym podlega również człowiek, który dzięki rozumowi wznosi się równocześnie ponad przyrodę i stwarza nie zależny od niej własny świat. Na tym polega przeciwieństwo miedzy człowiekiem a światem przyrody. Ale i kultura tworzona przez człowieka należy do całokształtu wszechrzeczywistości i na niej opiera się jej sens i wartość. Własne dociekania przyrodnicze oraz matematyczno-fizyczna teoria Newtona doprowadziły Kanta do odrzucenia tradycyjnej metafizyki, której odmówił wartości naukowych, nie przestając jednak z niej korzystać w swoich rozważaniach nad zasadą przyczynowości i moralnymi wymaganiami życia praktycznego.
Dopiero opublikowana „ Krytyka czystego rozumu”, rozpoczęła okres „filozofii transcendentalnej”2.

POGLĄDY KANTA W OKRESIE FILOZOFII KRYTYCZNEJ

1. „Krytyka czystego rozumu”.

a) Filozofia transcendentalna- zagadnieniem podstawowym, z którego Kant wyszedł w „Krytyce czystego rozumu”, było pytanie, jak jest możliwe przejście od przedstawień do rzeczy i co uprawnia człowieka, mającego tylko przedstawienia o rzeczach, do wydawania o nich sądów.
Odpowiedź na to miały dać badania nazywane przez Kanta „ transcendentalnymi”, to znaczy nie dotyczącymi przedmiotów, lecz samego sposobu ich poznawania, mianowicie czy jest ono możliwe a priori.
Zadanie filozofii transcendentalnej polega na zbadaniu warunków możliwości doświadczenia. Warunki te należy rozumieć u Kanta jako logiczne założenia aprioryczne w umyśle ludzkim, będące podstawą powszechności i konieczności wszelkiego poznania.

b) Sądy jako podstawa poznania i doświadczenia- zarówno poznanie, jak doświadczenie wyraża się w sądach, które Kant dzieli na sądy a priori (niezależne od doświadczenia, a zależne od umysłu) i a posteriori (empiryczne, czyli zależne od doświadczenia). Był to pierwszy krok w kierunku zniesienia przeciwieństwa między racjonalizmem a empiryzmem przez sprowadzenie ich do struktury sądzenia. Ze względu na stosunek, jaki zachodzi między orzeczeniem i podmiotem, Kant dzieli następnie sądy na analityczne, tzn. takie, których orzeczenie jest zawarte w podmiocie i da się wyprowadzić z jego analizy (np. wszystkie ciała są rozciągłe), i syntetyczne, czyli takie, których orzeczenie nie jest zawarte w podmiocie i nie da się zeń wyprowadzić, a jednocześnie coś nowego podmiotowi dodaje (np. wszystkie ciała są ciężkie albo 7+ 5= 12). W związku z tym tylko sądy syntetyczne rozszerzają nasze poznanie. Łącząc ten podział z poprzednim, Kant przyjmuje, że wszystkie sądy analityczne są a priori, podczas gdy sądy syntetyczne mogą być a posteriori, jeśli połączenie orzeczenia z podmiotem dokonuje się na podstawie doświadczenia, albo a priori, jeśli takie połączenie odbywa się bez oparcia na doświadczeniu. Stąd rozróżnia się trzy gatunki sądów syntetycznych a priori: matematyczne (prosta jest najkrótszą linią między dwoma punktami), czysto przyrodoznawcze (np. twierdzenie, że w procesie zmian zachodzących we wszechświecie, ilość pozostaje niezmienna) i metafizyczne (np. świat musi mieć swój pierwszy początek).

Podstawowym pytaniem, na które Kant chce dać odpowiedź w „Krytyce czystego rozumu”, brzmi: jak są możliwe sądy syntetyczne a priori, wchodzące faktycznie w skład naszej wiedzy, jak jest możliwe, że wypowiadają one o rzeczach coś, co na podstawie doświadczenia nie zostało z nich zaczerpnięte. Odpowiedź Kanta wyraża się w twierdzeniu, że sądy syntetyczne a priori w zakresie matematyki i czystego przyrodoznawstwa mają obiektywną wartość dla wszystkich danych doświadczenia, podczas gdy w zakresie metafizyki filozofia transcendentalna musi znaleźć odpowiedź na inne pytanie: nie jak, ale czy sądy syntetyczne a priori mogą mieć obiektywną wartość.

c) Transcendentalna estetyka- czyli wiedza o czystych przedstawieniach jako zasadach poznania zmysłowego. Kant wskazuje, jak jest możliwa nie zależna od doświadczenia, czysta matematyka. W skład matematyki wchodzie geometria, która zajmuje się liniami i figurami, a tym samym dotyczy przestrzeni, oraz arytmetyka, zajmująca się liczbami, czyli następstwem jednostek, które implikuje czas. Przestrzeń i czas są więc podstawowymi składnikami ogólnych i koniecznych sądów matematycznych. Przestrzeń i czas są aprioryczne, ponieważ są koniecznym warunkiem wszelkiego doświadczenia. Nie są one pojęciami ogólnymi ani własnościami rzeczy, ale czystym oglądem, intuicją, czyli wyobrażeniem form, w których przebiega wrażenie; nie są również przedmiotami wrażeń. Przestrzeń i czas są czymś jednym i pozaempirycznym. Jako formy uwarunkowujące wszelkie postrzeżenia sprawiają one jednocześnie, że dane zmysłowe stosują się do nich, skąd wynika obiektywny charakter budowanych na nich sądów matematycznych, które w skutek tego, jakkolwiek aprioryczne, muszą posiadać konieczny związek z przedmiotami. Dlatego w doświadczeniu przestrzeń i czas są czymś realnym, ujmowane zaś transcendentalnie – są idealnymi formami umysłu.

d) Transcendentalna analityka, czyli wiedza o logicznych zasadach przedmiotowego poznania. Wykazawszy możliwość niezależnej od doświadczenia czystej metafizyki, Kant przechodzi do pytania, jak jest możliwe czyste przyrodoznawstwo a priori. Matematyka bowiem nie zapewnia poznania rzeczy fizycznej, a tylko wskazuje na możliwość formalnej wiedzy przyrodniczej, mającej zawierać zbiory zasad, według których te zjawiska winny być w doświadczeniu myślane. Doświadczenie przedmiotowe jest, zdaniem Kanta, umysłowym zespoleniem wyobrażeń za pośrednictwem pojęć. Czyste doświadczenie dostarcza poznaniu tylko danych materiałowych, które następnie łączy się za pomocą odpowiednich pojęć kategorialnych w sądy dające wiedzę. W tym celu należy wielość danych materiałowych sprowadzić do jedności, ujmując je pojęciowo. ). Te pojęcia w nauce przyrodniczej nazywa Kant kategoriami, czyli czystymi „formami rozumu”, służącymi, podobnie jak przestrzeń i czas w matematyce, do łączenia wielości wrażeń przez rozum. Czterem gatunkom sądów: dotyczących ilości (ogólne, szczegółowe i jednostkowe), jakości (twierdzące, przeczące, nieokreślone), stosunku (kategoryczne, warunkowe-rozjemcze) i modalności (problematyczne, zaręczające, apodyktyczne), odpowiada dwanaście kategorii ujętych w grupy utworzone według tego samego kryterium podziału: ilości (jedność, wielość, całość), jakości (realność, przeczenie, ograniczenie), stosunku (substancja, przyczyna, zależność) i modalności (możliwość i niemożliwość, byt i niebyt, konieczność i przypadkowość). Kategorie są pojęciami jednoczącymi wielość przedmiotową, istniejącą w czasie i przestrzeni. Działanie umysłu, które na gruncie jedności określa pojęciowo przedmiot, jest tym samym działaniem, które w transcendentalnej estetyce sprowadzało nieokreśloność zjawiska do wartości przedmiotowej. Kategorie jako formalne podstawy takiej jedności można odnosić do przedmiotów, są bowiem formalnymi zasadami doświadczenia i jako takie mają wartość przedmiotową. Akt poznania wymaga więc, aby formy oglądu zmysłowego, to znaczy przestrzeń i czas, połączyły się z kategoriami, tworząc w ten sposób „schemat transcendentalny”, dzięki któremu poznanie staje się czystym myśleniem o przedmiotach podpadających pod doświadczenie, określane apriorycznymi formami oglądowymi czasu. Stąd też kategorie tworzą zasady obowiązujące dla każdego doświadczenia, a tym samym powszechne. Dzięki nim umysł może przypisywać przyrodzie prawa, stwarzać je a priori, a nie czerpać z niej.

c) Transcendentalna dialektyka, czyli dociekanie możliwości istnienia metafizyki jako nauki. Jakkolwiek poznanie ludzkie zamyka się w ujętym w ramy przestrzeni i czasu doświadczeniu, nauka pragnie wyjść poza zjawiska i sięgnąć do przedmiotów czysto rozumowych (noumena4) i transcendentalnych. Zdaniem Kanta można wprawdzie myśleć o przedmiotach czysto rozumowych, ale nie można ich poznać. Tego rodzaju pojęcia, mające uzupełnić względne poznanie umysłowe, nazywa od ideami, czyli czymś, co porządkuje doświadczenie i absolutyzuje jedność myśli. Idee należą do zakresu metafizyki i mają charakter wyłącznie regulatywny. Kant wymienia trzy idee stwarzane przez rozum: idee duszy, wszechświata i Boga i na nich opiera swoją krytykę tradycyjnej metafizyki w zakresie psychologii racjonalnej, kosmologii i teologii. Sądy o istnieniu duszy jako substancji myślącej, niematerialnej, prostej i nieśmiertelnej są paralogizmami, gdyż wniosków dotyczących ich istnienia logicznie nic nie usprawiedliwia. Sądy takie pochodzą z naszego „czystego ja”, które będąc koniecznym uwarunkowaniem każdego poznania, samo w sobie jest jednak niepoznawalne. Dlatego psychologia racjonalna nie może być nauką, a idea duszy posiada wyłącznie wartość regulatywną, jest potrzebna, a zarazem bezpodmiotowa. Większe trudności nastręcza idea świata. Rozum popada tu w antynomie5, których Kant wylicza cztery:
1) antynomie ilości
a. Świat ma początek w czasie i granice w przestrzeni,
b. Świat nie ma początku w czasie ani granic w przestrzeni, teza-antyteza;
2) antynomie jakości
a. W świecie istnieją tylko elementy proste i powstałe z nich złożenia,
b. W świecie nie ma żadnych elementów prostych ani powstałych z nich złożeń;
3) antynomie stosunku
a. Oprócz przyczynowości wynikającej z konieczności praw natury istnieje jeszcze przyczynowość wolna,
b. w świecie nie ma żadnej wolności, a wszystko, co się dzieje, dzieje się według koniecznych praw natury;
4) antynomie modalności
a. Do natury świata należy jakaś absolutnie konieczna istota,
czy będzie jego częścią, czy też jego przyczyną,
b. nie ma żadnego bytu absolutnie koniecznego ani jako części świata, ani poza nim, jako jego przyczyny.
Antynomie te Kant rozwiązywał w ten sposób, że tezy uważał za prawdziwe dla świata myślnego, zaś antytezy- dla świata zjawiskowego.
Wreszcie idea Boga jest tylko „konieczną hipotezą dla zaspokojenia rozumu”, a nie podmiotowym warunkiem myślenia”, jest umysłową hipotezą w postaci „ pozaświatowego budowniczego”. Dlatego Kant odrzuca umetafizycznione dowody na istnienie Boga ( ontologiczny, kosmologiczny i fizyko-teologiczny), uważając, że dociekania na temat istnienia lub nieistnienia Boga nie mogą być przedmiotem nauki. Nauka o Bogu jest nie możliwa, może natomiast istnieć jako wiedza o „rzeczach samych w sobie”, czyli o granicach ludzkiego poznania. Wtedy jednak będzie to już wiedza praktyczna, którą Kant zalicza do wiary.

2. „Krytyka praktycznego rozumu”

Zadaniem krytyki praktycznego rozumu będzie zbadanie, czy i o ile czysty rozum może a priori określać wolę, oraz wyznaczenie zasad i praw obowiązujących w zakresie moralności.
a) Imperatyw kategoryczny- postępowanie człowieka zależne jest od uwarunkowań zmysłowych i dlatego nie może być autonomiczne, samodzielne ani wolne. Również wola jest zależna od czynników zewnętrznych. Moralność jest nie do pomyślenia bez wolności i autonomii jako swojej naczelnej zasady. Imperatyw kategoryczny ma chronić przed niebezpieczeństwem przerodzenia się wolności jednostek w ich samowolę. Wyraża poszanowanie człowieczeństwa. Taką zasadą jest dla Kanta praktyczny sąd syntetyczny a priori, stanowiący czysto formalne prawo działania. Przyjmuje on formę nakazu: „postępuj tak, abyś mógł chcieć, aby zasada twego postępowania była prawem powszechnym”.

Z tego nakazu wynikają wszystkie obowiązki człowieka. Do rozpoznania tych obowiązków służy druga formuła imperatywu kategorycznego: „ postępuj tak, aby ludzkość nigdy tobie ani innym jednostkom nie służyła za środek, lecz zawsze była celem”

Ten właśnie nakaz jest najwyższym nakazem rozumu praktycznego. W konsekwencji normą moralności jest u Kanta nie dobro, lecz prawo.

b)Obowiązek. Kiedy człowiek w swoim postępowaniu kieruje się tym, co chce osiągnąć, to postępuje legalnie, ale niemoralnie. Postępuje zaś moralnie, jeśli skłania go do tego obowiązek, czyli świadomość powinności wykluczająca wszelkie inne motywy. Obowiązek jest według Kanta jedynym źródłem i warunkiem moralnego postępowania. Argumentem potwierdzającym teorię Kanta jest powszechny pogląd, że aby zachowywać się moralnie, trzeba zawsze „upowszechnić swoje zachowanie”. Człowiek dobry to człowiek „dobrej woli”, tj. człowiek, który postępuje z poczucia obowiązku. Kant wyraził to w słynnym zdaniu: Nigdzie na świecie ani nawet w ogóle poza jego obrębem niepodobna sobie pomyśleć żadnej rzeczy, którą bez ograniczenia można by uważać za dobrą, oprócz jedynie dobrej woli.

c)Postulaty praktycznego rozumu. Na to, aby człowiek mógł postępować zgodnie z obowiązkiem, musi przyjąć trzy postulaty (wolność woli, postulaty rozumu, stosunek wiary do wiedzy), bez których nie mógłby postępować moralnie:
1) Konieczność obowiązku pochodzi, nie od przedmiotu, ale od podmiotu, w myśl zasady: „ możesz dlatego, że powinieneś”. Stąd wolność woli wynika z powinności zawartej w nakazie prawa moralnego i dlatego przyjęcie istnienia wolności jest konieczne do wypełniania moralnych powinności.
2) Postulaty rozumu w oparciu o postulat wolności woli wymagają uznania nieśmiertelności duszy ( najwyższe dobro wymaga ciągłego postępu, dusza więc musi się doskonalić w nieskończoność, a zatem musi żyć wiecznie) i istnienia Boga jako istoty umożliwiającej człowiekowi zdobycie najwyższego dobra przez osiągnięcie najwyższego szczęścia.
3) Stosunek wiary do rozumu opiera się na praktycznym charakterze postulatów wolności, nieśmiertelności duszy i istnienia Boga, które człowiek przyjmuje nie na skutek poznania lecz na skutek potrzeby moralnej. Stąd wiara jest według Kanta wyłącznie potrzebą duszy, a nie produktem wiedzy.

d) Filozofia prawa i państwa- Prawo to tyle, co zbiór przepisów składających się na ustawodawstwo, mające na celu regulowanie stosunków międzyludzkich. Jest to suma warunków, przy których samowola jednostki może współistnieć z samowolą wszystkich innych jednostek. Ponieważ samowola jednostki jest nieograniczona, więc należy ją ograniczyć prawem państwowym, aby również i inni mogli w pełni korzystać ze swoich uprawnień. Tym samym prawo domaga się państwa, które powstało w wyniku umowy ludzi, chcących utrzymać własne uprawnienia. Ideałem państwa jest dla Kanta państwo pojęte jako strażnik prawa, to znaczy umiejące je ustanawiać i dysponujące środkami (przymus) do jego egzekwowania.

3.„Krytyka władzy sądzenia”

Następne pytanie, postawione przez Kanta, dotyczyło możliwości sądów syntetycznych a priori w estetyce i teologii naturalnej. Akt sądzenia opiera się na celowości jako swojej zasadzie porządkującej. Celowość zaś jest dwojaka: subiektywna, czyli formalna (celowość wyobrażeń i doznań wynikająca z bezpośredniego przedstawienia przedmiotu), i obiektywna, czyli materialna ( celowość świata przyrody). Celowość podmiotowa tkwi u podłoża estetycznej władzy sądzenia, natomiast celowość przedmiotowa należy do teologicznej władzy sądzenia.

a)Krytyka estetycznej władzy sądzenia. Dla Kanta estetyka to tyle, co teoria smaku, czyli możność wydania sądu o tym, co piękne. W ocenie piękna podstawą jest wyobrażenie przedmiotu w kategoriach upodobania lub nieupodobania, niezależne od jego realnego istnienia. Z takiego upodobania piękna nie wychodzi żadna korzyść (bezinteresowność doznania estetycznego), jest wyrażalne tylko w oglądzie zmysłowym i odnosi się jedynie do formy, a nie do treści przedmiotu. Tu tkwi główna różnica między pięknem a dobrem, które zakłada jakąś wartość przedmiotową do realizowania. Z pięknem łączy się uczucie wzniosłości jako wrażenie czegoś nieograniczonego i nieskończenie wielkiego albo małego (wzniosłość matematyczna) lub niezwykle potężnego i nadludzkiego (wzniosłość dynamiczna).
b)Krytyka teologicznej władzy sądzenia. Chcąc poznać przyrodę, należy ją badać tak, jakby wszystko działało w niej dla jakiegoś celu. Celowość może tu być zewnętrzna ( jedna rzecz służy za cel innej rzeczy) albo wewnętrzna (kiedy wszystko jest zarazem celem i środkiem). W organizmach żywych istnieje tylko celowość wewnętrzna, dlatego nie można ich pojmować jako czyste maszyny, a więc w sposób zdeterminowany, lecz tylko w sposób regulatywny, porządkujący.

4.Religia w granicach czystego rozumu.

Moralność nie potrzebuje religii, religia natomiast musi się opierać na moralności. Religia bowiem jest po prostu swego rodzaju etyką, w której normy moralne oraz ludzkie obowiązki są przedstawiane jako „przykazania boże”. Poza etyką religia jest bez znaczenia, dlatego też w przyszłości będzie można mówić tylko o religii czystej moralności.

_____________________________


Mimo, iż Kant przeżył 80 lat i praktycznie całe życie poświęcił nauce i rozmyślaniom, imperatywy w historii jego „filozoficznej działalności” pojawiły się dosyć późno, bo dopiero w „Krytyce praktycznego rozumu”, pracy, którą napisał mając 64 lata. Droga, która go do nich przywiodła była dość długa. Jej początków badacze historii filozofii doszukują się najczęściej w pierwszej słynnej pracy Kanta pod tytułem „Krytyka czystego rozumu” (1781), która zaczęła cieszyć się większym zainteresowaniem dopiero, gdy Kant wprowadził poprawki i opatrzył ją przedmową, w której określił swą teorię jako „przewrót kopernikański” w dziedzinie ludzkiego poznania. Jej „przewrotowość” polegała na tym, że centralne miejsce w poznaniu przyznał on podmiotowi poznającemu. Dotychczas bowiem wszyscy poszukiwali odpowiedzi na pytania: co możemy wiedzieć o świecie, co jest pierwotną przyczyną sprawczą, czy też skąd wziął się człowiek. Kant udowodnił, że celem filozofii nie jest wcale poszerzenie wiedzy ogólnej o świecie, ale pogłębienie wiedzy o człowieku.

Połączył dwie dominujące wówczas teorie postrzegania świata: empiryczną, wg której jest on taki, jakim odbierają go zmysły oraz racjonalistyczną, że jest taki jakim rysuje się w naszym rozumie. Kant nakreślił schemat właściwego istocie ludzkiej przyswajania i przetwarzania rzeczywistości dostrzeganej przy udziale zmysłów. Wg niego to, co jest przez nie odbierane najpierw podlega „interpretacji” apriorycznych form „naoczności zmysłowej” tj. np. przestrzeń czy czas, które innymi słowy są zasadami przyswajania rzeczywistości. Kolejnym etapem jest synteza (uzyskanych w ww. sposób) danych przez intelekt, który dokonuje jej za pomocą konstytuujących katego-rii. W wyniku tego procesu powstają aprioryczne sądy syntetyczne, które potem rozum usiłuje usystematyzować i obdarzyć sensem wynikającym z miejsca, jakie zajmują w całości systemowej. Zasadami formułowania sensu są z kolei idee, które (podobnie jak kategorie) mają charakter transcendentalny. Czasem jednak rozum, usiłując doszukać się ogólnego sensu zamienia ich regulatywną funkcję na konstytutywną i w ten sposób dochodzi do wniosków, które nie mają podstaw poza podmiotem.

Jako że nauki metafizyczne (Kant wymienia psychologię, kosmologię, teologię) mają swe źródło w systemowej tendencji ro-zumu (której zresztą nigdy nie da się zrealizować z uwagi na granice poznania zmysłowego) i są jedynie „wiedzą urojoną”, powstałą na drodze hipostazy, Kant zaleca skierować sensotwórczą aktywność rozumową (SAR) w stronę wyjaśnienia tejże (SAR). Tak więc, po przeprowadzeniu krytyki wszystkich trzech gałęzi metafizyki, pozostawia z każdej z nich po jednym pojęciu (nieśmiertelność duszy z psychologii, wolność woli z kosmologii oraz pojęcie Boga z teologii), o których mówi, że nie są przydatne dla wiedzy, ale „doniosłość ich musi chyba dotyczyć właściwie tylko tego, co praktyczne”. Kant podkreśla, że wszystkie „postulaty rozumu praktycznego” są do nadania moralnego sensu owej praktyczności konieczne. Jednak najważniejszym na drodze do ustalenia imperatywów wydaje się być twierdzenie o wolności woli, które Kant uzyskał przez pogodzenie jednej z czterech głównych par antynomii idei kosmologicznej: empirycznie potwierdzalnego determinizmu oraz przyczynowości działań ludzkich, leżących poza strefą poznania zmysłowego.

I tak, dopiero analizując ukryte możliwości umysłu ludzkiego, Kant napisał (wspomnianą już) „Krytykę praktycznego rozumu” (1788), w której wykazał, że prawo moralne jest „najgłębszą możliwością naszego bytu” , a podając nowe wyjaśnienie wolności człowieka oraz nowe uzasadnienie obowiązywania norm moralnych dokonał przełomu w etyce. W celu zażegnania sporu wynikającego z antynomii konieczności i wolności Kant odróżnił rozum teoretyczny, który broni determinizmu posługując się pojęciami naukowymi oraz rozum praktyczny, który, wykraczając poza granice nauki, formułuje ideę wolności jako niezbywalnej cechy ludzkiego podmiotu. Tak sformułowana wolność ma status idei transcendentalnej i oznacza odpowiedzialność podmiotu ludzkiego za własną działalność, podejmowaną z własnej inicjatywy.

Jednym z dwóch wyróżnionych przez Kanta określeń owej wolności jest „moralna autonomia woli”. Polega ona na świadomym, ograniczonym i wskazanym przez rozum wyborze maksym, czyli zasad z dziedziny intencji dających się zestawiać ze sobą i oceniać. A zatem moralna autonomia woli wyznacza zakres odpowiedzialności moralnej jednostki za spełnienie wymogów rozumu i wybranie właściwej maksymy. Teza o autonomii woli eksponuje rolę intencji, tj. zasad postępowania, które wyznaczają moralną wartość czynu i, wg Kanta, tym samym stanowią podstawę do oceny moralności.

______________________________


Jak na podstawie przedstawień możemy wiedzieć cokolwiek o rzeczach? Dane nam są tylko przedstawienia, a my wypowiadamy sądy o rzeczach, jak możliwe jest to przejście od przedstawienia do rzeczy, od podmiotu do przedmiotu?

Badania swoje nazwał „transcendentalnymi" (od transcendere, przekraczać), ponieważ miały odnaleźć przedstawienia, które przekraczają granice podmiotu i stosują się do przedmiotów. Badania te były dla Kanta najważniejsze z całej filozofii poznania, dlatego swoją filozofię, nazywał „transcendentalną". Zadanie filozofii transcendentalnej polega na zbadaniu warunków możliwości doświadczenia.
"Źródłem naszych błędów jest nie tylko brak samej wiedzy, ale również to, że często wydajemy sądy i opinie nie mając rozeznania, jakie elementy są do tego niezbędne".
Skrajne rozwiązania, które proponowali empiryści
i racjonaliści wydawały my się niewystarczające. Twierdził, że zagadnienia teologiczno - religijne czy te
z zakresu etyki naturalistycznej nie były dostatecznie wyczerpane i rozwiązane.
Kant postanowił połączyć oba skrajne stanowiska, wychodząc z empiryzmu oraz racjonalizmu, zrywając równocześnie pod pewnym względem z każdym z nich, zajął się analizowaniem czystych pojęć a także zasad. Pragnął dowieść wartość formalnej i racjonalnej wiedzy dotyczącej przyrody i świata, opartej tylko na analizie treści poznawczych umysłu. W taki sposób stworzył podstawy nowego systemu poznania i nowej filozofii, która godziła racjonalizm i empiryzm; dowodził, iż nie rzeczy kształtują myśl, ale właśnie rzeczy są kształtowane w zależności od myśli.
Wg Kanta podmiot jest warunkiem przedmiotu, a pojęcia są warunkiem doświadczenia. Pytaniem podstawowym w zakresie teorii poznania, jakie postawił Kant, brzmiało: czy poznanie jest możliwe "a priori"- niezależne od doświadczenia, o charakterze analitycznym. Odpowiadając na powyższe pytanie twierdząco wyodrębnił trzy gatunki sądów a priori:
1) matematyczne 2) czysto przyrodoznawcze 3) metafizyczne (świat musi mieć swój pierwszy początek).

Drugą kategorią sądów wyodrębnioną przez Kanta w teorii poznania były sądy empiryczne, czyli zależne od doświadczenia, nazwane sądami "a posteriori". Krytycyzm poznawczy Kanta uznawał jedynie poznawalność zjawiskowej strony rzeczywistości, co stanowiło pewnš formę agnostycyzmu dotyczącego "rzeczy samych w sobie".
Charakterystyczną cechą teorii Kanta był również nacisk na czynniki formalne, objawiający się nie tylko w teorii poznania, ale także etyce i estetyce. Kant w Krytyce czystego rozumu poddał ostrej krytyce teologiczne dowody Tomasza z Akwinu o istnieniu Boga. Krytyka ta nie doprowadziła do wniosku, że nie ma Boga, wolności i nieśmiertelności w ogóle, lecz że ich nie ma w świecie zjawisk.
W Krytyce praktycznego rozumu dowiódł, że idee, które w dziedzinie rozumu teoretycznego miały charakter regulatywny, w zakresie rozumu praktycznego, czyli woli i działania, stają się postulatami praktycznymi. Uznając, że moralność jest nie do pomyślenia bez wolności i autonomii wyprowadził zasadę taką wolność gwarantującą, opartą na sądach a priori i ujętą w czysto formalne prawo działania, o charakterze nakazu nazwanego imperatywem kategorycznym.
Koncepcja filozoficzna Kanta zapoczątkowała okres klasycznej filozofii niemieckiej i wywarła znaczący wpływ na rozwój filozofii europejskiej zwany kantyzmem.
W dorobku twórczym Kanta należy jeszcze wymienić: Prologomena do wszelkiej przyszłej metafizyki, Uzasadnienie metafizyki moralności i Krytykę władzy sądzenia.
Sądy to podstawa poznania i doświadczenia, jako że zarówno poznanie, jak doświadczenie wyraża się w sądach. Aby temu zagadnieniu dać bardziej dokładne i fachowe sformułowanie, przeprowadził podział sądów na:
  • sądy uzyskane na podstawie doświadczenia - empiryczne,
  • sądy od niego niezależne - a priori.
Sądy a priori, jako niezależne od doświadczenia, mogą mieć źródło tylko w samym umyśle, ich cechami są konieczność i powszechność.

______________________________
źródła:

wtorek, 12 kwietnia 2016

Dobijali ich? – Borowiec z przestrzeloną głową?

Coraz więcej niepokojących faktów wychodzi na jaw od czasu gdy poprzednia ekipa PO/PSL przestała utrudniać śledztwo smoleńskiej katastrofy. Ewa Kopacz też już przyznała, że kłamała w sprawie przekopania na metr w głąb miejsca ze szczątkami ofiar i tupolewa. Jeżeli miało by się potwierdzić jednak sprawstwo Rosjan, to mielibyśmy jako państwo niezły orzech do zgryzienia.

Co dokładnie Tusk chciał przez to powiedzieć? A jeżeli Rosjanie nie tylko spowodowali ten zamach ale i zadbali o to aby nikt z pasażerów nie przeżył? Gdyby to się potwierdziło, to co powinniśmy zrobić?

Dobijali ich? – Borowiec z przestrzeloną głową?


BĘDZIE EKSHUMACJA OFICERA ZABITEGO W SMOLEŃSKU !

Na zdjęciu zrobionym na drugi dzień po eksplozji prezydenckiego Tupolewa TU154 nad Smoleńskiem widać jedną  z ofiar tej tragedii, jest to oficer Biura Ochrony Rządu. Jak widać na zdjęciu mężczyzna ten ma przestrzeloną czaszkę, wszystko wskazuje że  śmiertelny strzał został oddany z bliskiej odległości, co można wywnioskować po ranie wylotowej w potylicy ofiary.

Jeśli patolog potwierdzi taką  wersję , to mamy pierwszą osobę która  przeżyła  zamach i została  dobita po tych wydarzeniach

Więc co ukryła Ewa Kopacz – mówiąc ze wszystkie ciała były przebadane ???


Polskie władze miały podjąć  ( informacja nie potrwierdzona ) decyzję o ekshumacji oficeraw celu zbadania  prawdziwych przyczyn zgonu . Nie jest też wykluczone że  strzał padł od tyłu w stronę  rannego , to wyjaśni  dochodzenie .



Za: http://polskie-echo.com/dobijali-ich-borowiec-z-przestrzelona-glowa-wiec-co-ukryl-rzad-polski/

.