Kim są nadludzie?

Czy nietzscheański Ubermensch ma coś wspólnego z chrześcijaństwem? A czy można chociaż zobaczyć w chrześcijaństwie pewne podobieństwa? - Zobaczmy. Pytania o człowieka, pytania o istotę człowieczeństwa należą do podstawowych.

Po co komu etyka?

Czym jest etyka i moralność? Czy zastanawiamy się nad tym na co dzień, czy postępujemy etycznie? Właściwe po co moralnością mamy się przejmować, albo jakimś zbiorem zasad etycznych?

Wojna cywilizacji według Samuela Huntingtona

Jak żywa jest pamięć zbiorowa? Huntington stawia tezę, że w XXI w. wojna między różnymi cywilizacjami zajmie miejsce dziewiętnastowiecznych wojen narodowych i dwudziestowiecznych wojen między ideologiami.

Dlaczego kult Maryi wywołuje u niektórych taki sprzeciw?

Kult Maryi jest zjawiskiem szczególnym i niezwykłym w Kościele Rzymsko-Katolickim. Obecny kształt tego kultu zawdzięczamy tradycji, pobożności ludowej, dyskusjom teologów i soborom. Dlaczego kult Maryi jest dla wielu chrześcijan kontrowersyjny?

Ks. Nikos Skuras: "oczywiście, oczywiście..."

Ks. Nikos - zawsze mówi o tym że Jezus Cię kocha z twoimi grzechami, i przyjmuje zawsze do Swego Serca. Ale używa mocnych słów i dla wielu jest kontrowersyjny. Jak atomowa bomba

Inżynieria zniewolenia

"Jeśli diabeł jest obecny w naszej historii to jest nim zasada władzy" - Mikhail Bakunin. Czym jest inżynieria społeczna? Mało kto wie, że inżynieria społeczna jest opartą na nauce sztuką nakłaniania innych ludzi do spełniania życzeń i oczekiwań rządzących.

Adama Doboszyńskiego Modlitwa o Wielką Polskę

Autorem modlitwy jest Adam Doboszyński - wybitny Polak, brutalnie zamordowany przez komunistów. Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Świętej Jedyny, Panie Jezu Chryste i Ty, Najświętsza Panno Kalwaryjska z cudownego obrazu, raczcie wejrzeć na szczerość dusz naszych i na czystość dążenia naszego...

Liberalizm – definicja bestii

W encyklice Pascendi Dominis Gregis papież Pius X napisał, iż „największa i najbliższą przyczyną modernizmu jest bez wątpienia pewnego rodzaju wypaczenie umysłu”...

wtorek, 27 stycznia 2015

Taka sobie notka o Polsce i Polakach



Miałem nic nie pisać i nie komentować, bo doszedłem do wniosku, że nie warto

No bo jak skomentować takie, wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka - trafne diagnozy dotyczące stanu świadomości Polaków, jak np.:

Gdzie jesteś Moja Polsko?! - http://niepoprawni.pl/blog/albert-katana/gdzie-jestes-moja-polsko
Homo sovieticus rozkwita w III RP - http://niepoprawni.pl/blog/zetjot/homo-sovieticus-rozkwita-w-iii-rp
Zaprzaństwo - http://niepoprawni.pl/blog/myslidar/zaprzanstwo
Zastępcza wojna Kozieja - http://niepoprawni.pl/blog/yagon-12/zastepcza-wojna-kozieja

- To tylko niektóre przykłady i to ze strony głownej. Dyskusja pod notkami rozkwita, ludzie narzekają; więc lux - gitara. Tylko do czego to prowadzi? - Do takiego obrazka: "Pogrzeb był piękny, ludzie płakali"...

Czy tego chcemy? 

Niektórzy dochodzą momentami do słusznych wniosków: "trzeba to wszystko roz...". Albo dostępują stanu permanentnego buntu i obwieszczają z dumą: "Ja już od dwudziestu lat nie chodzę na wybory; bo co to zmieni?" A potem się dziwią, że Polska się stacza coraz bardziej; rozgrabiają ją złodzieje, Żydzi, Niemcy, Rosjanie, "Usrael", lewacy i "banderowcy". A sami Polacy to zsowietyzowana, zmanipulowana telewizornią lemingoza uprawiająca "wyścig szczurów"; która zatraciła już ludzkie odruchy, itd...

Cóż, być może główną przyczyną tego stanu rzeczy jest kryzys tożsamości narodowej polskiego społeczeństwa?  

Te przyczyny można było by długo wymieniać. Mniej lub bardziej trafne. Faktem jest, że Polacy w gruncie rzeczy siebie nie lubią, nie doceniają tego co mają, czują się gorsi i stąd "Słowiańska Dusza", bujanie w obłokach, "słomiany zapał", wymyślony mesjanizm narodowy, porywanie się "z motyką na słońce", szarże ułańskie na czołgi, "gdzie dwóch Polaków tam trzy opinie i trzy partie", niechęć do współdziałania, "kopanie dołków" pod innymi, "Polak Polakowi wilkiem" - zwłaszcza na obczyźnie... - I znowu można by długo wymieniać wady narodowe Polaków...

Tylko po co?

- Być może po to, aby uświadomić sobie jacy jestesmy?

- Tylko, że robiono już to wiele razy i chyba nikt nie wyciagnął jeszcze z tego żadnych wniosków. O stworzeniu planu strategicznego aby zmienić ta ponurą rzeczywistość nikt nie pomyslał. 

- Bo wszystko odbywa się według jednego i tego samego wdrukowanego schematu, konstruktu myślowego, albo archetypu - jak kto woli: "to nie ja, to oni".

Jacyś mityczni oni mają za nas wszystko załatwić. Zapewnić nam pomyślność, bezpieczeństwo, praworzadność, sprawiedliwość... - I znowu lista życzeń zdaje się nie mieć końca...

- Dlaczego inni potrafią, a my nie?

A może to nie tak - też potrafimy, i to dużo lepiej, tylko jakoś do tej pory nie mieliśmy okazji się wykazać...

Ja myśle, że jesteśmy wspaniałym Narodem, naprawdę wyjątkowym. Ale żeby się o tym przekonań to trzeba wyjechać z Kraju? 

Tylko dlaczego nie potrafimy uczyć się na błędach, albo choćby zmusić szare komórki do poszukiwań odpowiedzi dlaczego tak a nie inaczej postępujęmy?

Tutaj ktoś zamieścił obrazek, który własciwie mówi i wyjaśnia wszystko:


- I co? Zero odniesienia..., zero refleksji.

Kolejny raz przytoczę czyjś komentarz sprzed paru dni (http://niepoprawni.pl/comment/reply/98407/1461169). Może tym razem ktoś coś z niego zrozumie i zamiast gadać zacznie coś robić?

Ponad wszystkimi technikami walki jest jedna; WALKA BEZ WALKI, ponad wszystkimi technikami i zasadami przywództwa jest jedna, BĄDŹ SOBĄ I PODĄŻAJ ZA SWOIM PRZEZNACZENIEM. WALKA BEZ WALKI. Zamiast walczyć lepiej tworzyć to czego się oczekuje. Zgodnie z podstawowym prawem życia. To co zasilasz enegią to rośnie. Zdrajcy, chamy i durnie pchają się do władzy bo dla nich to tylko przywileje. Dla człowieka to odpowiedzialność. Mądry naród wybiera na przywódców najlepszych obywateli. Durnie i chamy wybierają zdrajców i najgorsze kanalie. Tak jak w Polsce. 
KLuczem jest skupienie się na nowym systemie państwa i wprowadznie go. Bo tylko to umożliwi zjednoczenie Narodu i wyzwolenie Polski. I tylko w zdrowym systemie państwa można wyłonić najlepszych przywódców. Zdrowy System, zdrowe zasady uczciwej konkurencji jest kluczem do realnych pozytywnych zmian. Do czego od dawna namawiam i daję rozwiązania. Ale wszyscy się tego boją [i nie chcą zmian]. Rządzący zdrajcy i ich kundle, bo stracą władzę. Bo tumany którzy wszystko mają tylko dzięki wiernej oddanej służbie i zdradzaniu rodaków i Ojczyzny [myślą, że wszystko stracą]. Bo rządzący Polską folksdojcze i jeszcze mniejsze [sovieckie] kundle, które w uczciwym państwie wracają do swojego naturalnego środowiska, do wideł, gnoju i obory. Ale uczciwego systemu też panicznie się boi tzw. opozycja. Bo to też zakompleksieni durnie o mantalności parobka. Którzy jedynie potrafią krytykować i narzekać. Ale nie są w stanie współpracować. Bo są tak zakompleksieni że nie są w stanie uznać racji innych. Zakompleksiony dureń nigdy nie przyna komuś racji i nigdy nie uzna pomysłów innych osób. Jedynie potrafi krytykować i narzucać swoje prawdy obiawione. Czyli zawłaszczone pomysły i idee innych. Ale dureń nie ma świadomości tego że jest durniem
Problem Polski to brak elit. Same chamy, durnie, kanalie i zdrajcy o mantalności parobków i folksdojczów
Jak mają walczyć o wolność umysłowo zniewolone parobki?.
A jak z parobka i chama zrobić Pana skoro to stan umysłu?

Dlaczego Ukraińcy utracili lotnisko w Doniecku? Analiza taktycznego poziomu działań bojowych


Koniec epopei tzw. cyborgów odbija się niewiele mniejszym echem, niż klęska pod Iłowajskiem. Tym bardziej, że heroiczna obrona lotniska w Doniecku (właściwie zdewastowanych ruin, głównie tzw. nowego terminalu) miała znaczenie nie tyle strategiczne, czy nawet taktyczne, ile przede wszystkim symboliczne. Dlatego stronie rządowej trudno było przyznać się do faktu, że po 242 dniach obrony lotnisko w Doniecku (dokładnie rzecz ujmując tzw. nowy terminal) zostało utracone. 
Stało się tak m.in. dlatego, że nie sprostało zadaniu wyższe dowództwo, a sama operacja odblokowania lotniska podjęta w dniu 17 stycznia zakończyła się porażką. Co więcej już wstępne analizy (niezastąpiony w tym względzie jest Jurij Butusow z Censor.net) wykazują, że lista popełnionych błędów jest długa i w znacznej mierze kompromitująca.
Poniżej wskażemy na te kluczowe, które z jednej strony determinowały wydarzenia wokół lotniska w styczniu, a z drugiej wskazują na niskie zdolności taktyczne sił operacji antyterrorystycznej (ATO - przynajmniej w tym konkretnym przypadku), wynikające m.in. z nieefektywnego dowodzenia.
- porozumienia mińskie, de facto oddanie inicjatywy przeciwnikowi
Postawa prezydenta Poroszenki zmierzająca do deeskalacji konfliktu bez wątpienia ma wpływ na zachowanie sił ATO. Mówiąc ogólnie, efektem bierności sił ATO, jest swobodny manewr przeciwnika siłami i środkami oraz dowolny wybór czasu i miejsca działań bojowych. W przypadku walk o lotnisko efekt „nieprowadzenia działań bojowych” wykluczał jakiekolwiek ofensywne akcje, także na poziomie taktycznym, co pozwoliło przeciwnikowi bez przeszkód przeskrzydlić, a w efekcie okrążyć nowy terminal (część grup szturmowych już w budynku, podejścia do terminala pod ogniem itd.)
- obrona lotniska spoczywała na artylerii, którą wzywano za każdym razem, gdy była taka potrzeba, oraz pancernych grupach bojowych, które wychodziły na pozycje i unieszkodliwiały ogniowe punkty przeciwnika. Siła ognia samych tzw. cyborgów była znikoma. Nigdy nie było to więcej niż 100-120 ludzi rozrzuconych na izolowanych punktach obrony (właściwie posterunkach obserwacyjnych) budynków infrastruktury lotniskowej, zwłaszcza tzw. nowego terminalu (stary terminal był w rękach tzw. separatystów). Zniszczenie i zawalenie się wieży lotniska skutkowało utratą najlepszych w okolicy stanowisk obserwacyjnych, skąd można było naprowadzać ogień własnej artylerii – od tego momentu przewagę w tym względzie mieli tzw. separatyści. Widać tu wyraźnie, że ukraińska artyleria nie ma żadnych możliwości „samodzielnego” prowadzenia i korygowania ognia w strefie taktycznej, np. za pomocą systemów bezzałogowych. Narastanie u przeciwnika sił obrony przeciwpancernej (czołgi, armaty ppanc oraz ppk) także znacząco ograniczały działanie niewielkich grup pancernych (w odległej o 2 km dzielnicy Doniecka Piaski stale do akcji gotowa była grupa bojowa 3-4 czołgów)
- chaos kompetencyjny w dowództwie
Niejednokrotnie za błędy odpowiadali konkretni ludzie z najwyższych szczebli. Tym razem znaczna część winy spada na szefa Sztabu Generalnego gen. Wiktora Mużenkę, który odsunął od dowodzenia kompetentnych oficerów i sam przejął bezpośrednio dowodzenie. Jak zauważył Jurij Butusow w swojej analizie w momencie kontruderzenia z 17 stycznia szef sztabu Mużenko mając pod dowództwem 230-tysięczną armię dowodził zgrupowaniem uderzeniowym o liczebności ok. 500 ludzi. Mużenko przejął zdaniem dziennikarza pełne dowodzenie w rejonie lotniska w dniu 16 stycznia!
Odsunięcie od dowodzenia doświadczonych i zaznajomionych z terenem i siłami oficerów i przejęcie dowodzenia na siebie okazało się katastrofalnym błędem. Notabene rozkazy (właściwie wypadaloby powiedzieć raczej wskazówki) wydawane były w mało sprecyzowany sposób, tylko ustnie, bez uzgodnień z oficerami jednostek.
Warto wspomnieć, że podobnie chciał dowodzić Donald Rumsfeld w pierwszej fazie operacji w Afganistanie. Mimo, że armia USA miała nieporównywalne możliwości techniczne w zakresie dowodzenia i łączności próba dowodzenia z odległości tysięcy kilometrów poszczególnymi plutonami zakończyła się katastrofą.
- pasywność taktyczna
Inicjatywa taktyczna leżała całkowicie w rękach tzw. separatystów – powoli, systematycznie zaciskali oni pierścień wokół nowego terminala, w końcu zupełnie izolując tą placówkę. Wszystko to działo się przy zupełnej bierności sił ATO, które skoncentrowane zostały w Piaskach, ledwo 2 km od lotniska. Sytuacja ta przypominała tragedię z błok-postem nr 32, który został okrążony i zniszczony.
Sił do kontrataku i roszerzenia korytarza Piaski-lotnisko było dość – zabrakło woli. Przy biernej postawie sił ATO tzw. separatyści uchwycili flanki, w efekcie nie tylko zbliżyli się do pozycji cyborgów, ale także mieli pod obserwacją i ostrzałem ewentualne drogi podejścia odsieczy.
Mimo, iż sytuacja taka trwała od wielu dni podjęty 17 stycznia kontratak był totalną improwizacją, źle zaplanowaną i przeprowadzoną akcją, przy nieznajomości sił i środków przeciwnika.
Kontratak na pozycje tzw. separatystów na flankach lotniska wykazał kolejne problemy szczebla taktycznego:
- brak rozpoznania
Mimo, że teoretycznie Siły Zbrojne Ukrainy mają oddziały specjalne oraz rozpoznawcze w strukturze brygad, rozpoznanie jest piętą achillesową ukraińskiej armii. W omawianym tutaj przypadku rozpoznanie spadło na ochotników Prawego Sektora, których pododdziały aktywnie uczestniczyły od dawna w działaniach bojowych w rejonie lotniska (m.in. lekko ranny został Jarosz).
Ciekawa i trudna do zweryfikowania jest informacja, że w rejonie lotniska prowadził rozpoznanie niewielki bezzałogowiec wolontariackiej grupy „Armia SOS”, jednakże dane uzyskane z niego nie były przez sztab generalny brane pod uwagę. Jak pisze Butusow dlatego, że „wolontariusze krytykują Sztab Generalny za niekompetentość”...
- zbyt małe siły uderzeniowe
Pokłosiem przejęcia dowodzenia przez Mużenkę w dzień przed atakiem była nieznajmość sił własnych i przeciwnika, co skutkowało złym doborem sił i środków na poszczególnych odcinkach uderzenia. Jurij Butusow uważa, że nie wybrano pododdziałów do tego predystynowanych (mających duże doświadczenie w walkach w rejonie, a więc znających teren i będących ostrzelanymi na danym odcinku frontu), ale dość przypadkowe pododdziały, wcześniej ze sobą nie współpracujace i nie będące organicznie częścią większych związków taktycznych (dużą ilością niezgranych, nie znających się pododdziałów trudniej się dowodzi). Zadanie przydzielone zostało bez konsultacji z oficerami liniowymi, bez wariantów alternatywnych, bez ustalenia elementarnego współdziałania pomiędzy pododdziałami i ewentualnego zachowania komunikacji w sytuacji zagłuszania łączności środkami WRE. Nie wdając się w szczegóły, warto odnotować, że trudne z punktu widzenia taktycznego zadanie - uderzenie na przyległy do terenu lotniska klasztor – wykonywały nikłe siły – grupa bojowa (kompanijna grupa taktyczna) oparta na 6 kompanii 93 Brygady, ze wsparciem wozów pancernych (8 czołgów i 8 BMP). Pododdziały te nigdy ze sobą nie współdziałały...
- brak współdziałania
Nie zgrywanie ze sobą pododdziałów, ale rzucanie ich do wykonywania trudnych zadań taktycznych w ataku często grozi zupełnym chaosem i brakiem elementarnego współdziałania na polu walki, zwłaszcza w odniesieniu do różnych rodzajów broni (klasycznym przykładem jest współdziałanie czołgów i piechoty, które nie przynosi oczekiwanych skutków jeśli jest improwizowane). To zaowocowało tym, że na kierunku klasztoru ostrzelane przez czołgi i ppk przeciwnika czołgi wycofały się z pola walki pozostawiając osamotnioną piechotę.
- brak rezerw
Brak rezerw, czy odwodów jest problemem na wszystkich szczeblach, jednakże na poziomie taktycznym wynika nie tyle z braku sił i środków, ile raczej z niekompetencji struktur dowodzenia lub po prostu braku elementranej orientacji w sytuacji (brak świadomości sytuacyjnej, orientacji w zmieniajacej się dynamice pola walki, szybkich i celnych decyzji etc.)
- problemy z dowodzeniem na szczeblu taktycznym
Wiele elementów wpływa także na podstawowe problemy jakie maja ukraińskie pododdziały na szczeblu taktycznym. Atak na flankowe pozycje tzw. separatystów – klasztor i przysiółek Spartak - przeprowadzony został chaotycznie, a sukcesy taktyczne nie zostały rozwinięte przez kolejne rzuty (jak wspomniano nie było ani świadomości sytuacyjnej, ani drugiego rzutu, ani rezerw ogólnych). Ze wstępnych analiz wynika, że sukcesem mogły zakończyć się uderzenia zarówno na klasztor, jak i na Spartak, gdyby grupy uderzeniowe nie zostały pozostawione samym sobie – bez jakiegokolwiek wsparcia 6 kompania walczyła o klasztor przez kilka godzin i ostatecznie musiała się wycofać (straty: 3 zabitych, ok. 20 rannych).
Mimo, że klasztor był mocno umocniony i znajdował się na otwartej przestrzeni atak podjęto za dnia, zamiast próbować zająć go w nocy (np. w wyniku operacji o charakterze specjalnym), bądź prowadzić atak za dnia, ale w oparciu o zasłony dymne. Zabrakło wsparcia artylerii – wynikało to z powodów politycznych (generalnie w bitwie znacznie aktywniejsza była artyleria tzw. separatystów, także rakietowa). W efekcie z klasztoru mogli oni bez większych utrudnień prowadzić obserwację i korygować ostrzał np. moździerzy i wyrzutni BM-21 Grad.
Zasadniczym błędem taktycznym było rozproszenie i tak słabych sił i atak na kilku kierunkach – w efekcie nigdzie nie uzyskano sukcesu, mimo że siły przeciwnika na niektórych odcinkach były stosunkowo słabe (brak rozpoznania sił i środków npla)
- słabe wyposażenie (brak termowizorów, nawigacji, łączności)
W tym konkretnym przypadku brak termowizorów i środków nawigacji skutkował zagubieniem się w gęstej, zimowej mgle jednego z pododdziałów na terenie lotniska (płaska przestrzeń, brak środków orientacji, brak nawigacji, niejasne wyznaczenie punktu docelowewgo). Wedle doniesień błąd wyniósł kilkaset metrów (800?) i w efekcie pododdział, który miał za zadanie dotrzeć do „jakieś” tam farmy, „wjechał” na pozycje zajmowane przez separatystów (efekt: wymiana ognia i duże straty). Oficerowie, włącznie z dowódcą batalionu, nie wiedzieli właściwie, gdzie jadą, nawet walczący na terenie lotniska nie mieli pojęcia gdzie znajduje się cel.
Przy okazji warto wspomnieć, że nie prowadzono odpowiedniej „pracy” z mapą, a rozkazy wydawano ustnie, a nie pisemnie (istotne z punktu widzenia np. późniejszego śledztwa). Rozkaz dla kolumny 90 batalionu, żeby jechała do jakieś bliżej niesprecyzowanej farmy, jakoby z własnymi oddziałami, wydał osobiście gen. Mużenko. Skutki wspomnianej akcji z 20 stycznia były opłakane, „zagubiona” kolumna trafiła wprost pod ogień strzelecki i RPG (kilku zabitych, kilku w niewoli  [w tym dowódca batalionu], cel nieosiągnięty).
Jedyne czego Ukraińcom nie zabrakło to woli walki oficerów liniowych i żołnierzy. Wraz z nieudanym kontratakiem z 17 stycznia los cyborgów był już przesądzony – izolacja, wysadzenie części terminala i wreszcie atak z wykorzystaniem mgły doprowadził do utraty nowego terminala – zakończyła się epopeja cyborgów, część została zlikwidowana, część zasypana przez zwały wysadzonego terminalu, reszta poddała się tzw. separatystom.
Rejon donieckiego lotniska nadal jest jednak linią frontu...
Marcin Gawęda






W strasznej wojnie rozpętanej przez Putina wciąż giną dzieci. W strefie walk jest ich pół miliona!


Na okupowanych przez separatystów terytoriach w Donbasie, gdzie trwa konflikt zbrojny i codziennie wybuchają pociski, jest około 500 tys. dzieci – alarmuje rzecznik praw dziecka przy prezydencie Ukrainy Nikołaj Kuleba.
Na terenach odbitych z rąk rosyjskich separatystów dzieci jest jeszcze około 4 tys.: w Debalcewie i okolicznych miejscowościach około tysiąca, tyle samo w Stanicy Ługańskiej i Awdiejewce, około 600 w Awdiejewce.
Centralne i lokalne władze Ukrainy apelują do OBWE o wsparcie ich starań, aby wywieźć dzieci z miejsc narażonych na działania wojenne, do dziennikarzy – aby maksymalnie nagłaśniali terminy ewakuacji, a do rebeliantów o zaprzestanie w tym czasie ostrzału.
Ukraińskie media przypominają, że od początku rosyjskiej agresji na wschodzie Ukrainy zginęło już sześciesięcioro dzieci, a akcje wywożenia io: ch z terenów, gdzie narażone są na utratę życia, są utrudnione z powodu nieustających ostrzałów artyleryjskich.

Tak sowiecka swołocz broni „prawosławnych wartości” i „świętej Rosji”


Zobacz jak znęcali się nad wziętymi do niewoli „cyborgami” z donieckiego lotniska. Ten film mówi o „obrońcach Donbasu” więcej niż wszystkie teksty. Nie powinny go oglądać osoby wrażliwe. Są w nim bardzo drastyczne sceny.



źródło: http://kresy24.pl/63096/tak-sowiecka-swolocz-broni-prawoslawnych-wartosci-i-swietej-rosji-18-wideo/

Prawda Mariupola

Samolot malezyjskich linii lotniczych, autobus pod Wołnowachą, ofiary na przystanku trolejbusowym w Doniecku, polegli w Mariupolu – za każdym razem, zauważa petersburski publicysta i opozycyjny polityk, Borys Wiszniewski - donbascy terroryści zaprzeczają, iż mieli z tym cokolwiek wspólnego. Z Kremla także bez przerwy płyną zaprzeczenia, w Donbasie, na Krymie, nie było rosyjskich żołnierzy, Rosja nie dostarcza separatystom uzbrojenia. Ta tradycja kłamstw i zaprzeczeń zrodziła się dawno, jeszcze w czasach radzieckich. Jednak prawda, ostrzega Wszniewski, prędzej, czy później wyjdzie na jaw.
 

 Autor: Borys Wiszniewski

 

Coraz większe jest prawdopodobieństwo, iż kolejnym celem ofensywy donbaskich
separatystów jest położone nad Morzem Azowskim miasto Mariupol. 
 
Kiedy został zestrzelony Boeing, zachwyceni terroryści z Doniecka natychmiast oświadczyli, iż zniszczono ukraiński samolot transportowy i przy okazji zagrozili, że taki los spotka każdy samolot, który pojawi się na ich niebie.
 
Ale nieco później, gdy zrozumieli, iż zestrzelili samolot pasażerski poszli w zaparte. Do dziś można spotkać ogarniętych wątpliwościami, iż za zdarzenie to odpowiadają terroryści.
 
Kiedy rozstrzelano autobus pod Wołnowachą, zachwyceni terroryści natychmiast poinformowali o likwidacji ukraińskiego posterunku.
 
Ale kiedy zrozumieli, że trafili w autobus pasażerski, znów wyparli się wszystkiego. Do dziś można spotkać ogarniętych wątpliwościami, iż za zdarzenie to odpowiadają terroryści.  
 
Kiedy na Donieck spadły pociski moździerzowe i na przystanku trolejbusowym zginęli ludzie, terroryści natychmiast wysunęli oskarżenia pod adresem armii ukraińskiej.
 
Potem, kiedy zrozumieli, iż moździerze nie strzelają na odległość 15 kilometrów (w tej odległości znajdowały się wówczas pozycje ukraińskie) wydali oświadczenie, iż do miasta przekradła się „specjalna dywersyjna grupa mścicieli” po to, by ostrzelać przystanek trolejbusowy. Do tej chwili można spotkać ogarniętych wątpliwościami, iż za zdarzenie to odpowiadają terroryści.  
 
Kiedy w Mariupolu zginęli ludzie ostrzelani z Gradów, zachwyceni terroryści natychmiast poinformowali o ataku na miasto (wcześniej ich główny bandzior pochwalił się, iż nie zamierza nikogo brać do niewoli).
 
Potem, kiedy zrozumieli, co się stało, zgodnie ze starym przyzwyczajeniem, znów postanowili zrzucić odpowiedzialność na armię ukraińską. Oskarżono ją o prowokację, choć tym razem dowody, iż strzelano z terytorium kontrolowanego przez terrorystów są oczywiste.
 
Dzisiaj tylko rosyjscy dyplomaci mogą wyrażać wątpliwości, kto w istocie odpowiada za śmierć 30 ofiar w Mariupolu. A potem jak zwykle, zablokują rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ oskarżającą donieckich terrorystów. Wspólnie z nimi rosyjscy propagandziści ubrani po cywilnemu, zaczynając od głównych kremlowskich stacji telewizyjnych, do anonimowych blogerów będą skarżyć się, że Mariupola nie udało się wyzwolić wcześniej.
Ile jeszcze potrzeba ofiar po mariupolskiej tragedii, by dla  wszystkich stało się oczywiste, iż w kwestii ukraińskiej Kreml prowadzi politykę wiodącą ku katastrofie?
 
Te politykę prowadzi Kreml, nie kto inny, bowiem pozbawieni rosyjskiego wsparcia terroryści nie utrzymaliby się nawet przez tydzień. Ich Grady, Uragany, Buki, przenośne komplety rakietowe, czołgi i transportery opancerzone przychodzą do nich tylko z Rosji.
 
Jeszcze ktoś ma wątpliwości skąd wzięła się ich uzbrojenie ? I myśli, że to donieccy górnicy składają je z części zamiennych w swych podziemnych warsztatach? I w nich produkują pociski i kule?
 
Jeszcze ktoś ma wątpliwości, że w Donbasie z armią ukraińska walczą nie wyszkoleni w cudowny sposób „ochotnicy” potrafiący obsługiwać Grady i kierować czołgami, a przysłani z Rosji wojskowi profesjonaliści.
 
Nawiasem mówiąc, kto pamięta jak władze rosyjskie i rosyjscy propagandyści nazywali Czeczenów walczących z armią rosyjską (Czeczeni nie dostawali z zagranicy ani czołgów ani BTRów, ani wyrzutni rakietowych)? Nazywano ich powstańcami?
 
Jeśli dobrze pamiętam, Komitet Śledczy nie prowadził wówczas żadnych działań śledczych, by odnaleźć winnych masowej śmierci cywilnych mieszkańców Czeczenii. Za to teraz nasz Komitet dzielnie wziął się za śledztwo skierowane przeciw ukraińskiej armii.
 
Rzecz jasna, nasze władze konsekwentnie zaprzeczają, iż żołnierze rosyjscy są obecni na terytorium Ukrainy.
 
Tak samo zaprzeczano, by byli obecni na Krymie. Przynajmniej przed aneksją. Potem już nie zaprzeczano.
 
Tak samo zaprzeczano, iż na wschodzie Ukrainy obecni są „ochotnicy”, dopiero później przyznano się i do tego.
 
Ich poprzednicy, przywódcy z czasów radzieckich, w identyczny sposób zaprzeczali, iż nasi żołnierze walczą w Korei, Syrii, Angoli, Mozambiku, Egipcie, Jemenie, Algierii, Wietnamie, Etiopii i Libanie. Przyznano się do tego po fakcie. Ta tradycja narodziła się już dawno.
 
Świat zorganizowany jest tak, iż to, co teraz jest tajemnicą, tak czy inaczej, stanie się jawne.
 
Tak samo i teraz, gdy Striełkow-Girkin dzieli się szczegółami, jak zajęto krymski parlament, albo jak rozpoczęto bunt w Donbasie, już w niedalekiej przyszłości dowiemy się, kto rozpętał wojnę na Ukrainie. Kto i w jaki sposób kierował tam rosyjskich „ochotników na urlopie”, kim byli i jakie nosili stopnie wojskowe tamtejsi „ochotnicy”, kto i w jakich ilościach wysyłał tam rosyjskie uzbrojenie, kto siał nienawiść i rozpowszechniał kłamstwa.
 
To się stać musi. Chciałoby się mieć nadzieję, iż już w niedalekiej przyszłości wszyscy winni poniosą odpowiedzialność. I przed narodem Rosji i przed narodem Ukrainy.
 
Za poległych i rannych, za pokaleczone ciała i zranione dusze.
 
Przypomnimy wszystkich, ich imiona i nazwiska.
 
Tłum.: ZDZ

 
Oryginał ukazał się na portalu internetowym radia „Echo Moskwy”
 
 
 


*Borys Wiszniewski (ur.1955), politolog, publicysta, opozycyjny polityk, deputowany Zebrania Ustawodawczego St. Petersburga. 


sobota, 24 stycznia 2015

Jak będzie wyglądać Rosja po jej rozpadzie?

W najbliższym czasie świat się spodziewa istotnych zmian geopolitycznych. Jedną z najważniejszych jest rozpad Federacji Rosyjskiej.

Ma miejsce gwałtowny upadek. To się może stać w dowolnym momencie. Może to być nagły przewrót albo rozpad Rosji na kawałki. Dłużej niż rok się nie utrzymają - ocenia Rosję Władimira Putina pisarz i były oficer radzieckiego wywiadu Wiktor Suworow.
Niektórzy twierdzą nawet że ten rozpad Rosji już się rozpoczął. -

Wiktor Suworow był oficerem radzieckiej armii i wywiadu wojskowego GRU. Pod koniec lat 70. zbiegł do Wielkiej Brytanii, gdzie zaczął pisać o historii Rosji i ZSRR oraz tajemnicach radzieckiego wywiadu. W swojej książce "Alfabet Suworowa" opisuje m.in. najważniejszych rosyjskich i radzieckich przywódców, którzy wywarli największy wpływ na losy Europy i świata. Zawarł w niej niezwykle krytyczną ocenę polityki Władimira Putina, który w jego opinii jest zagrożeniem dla światowego pokoju.

Stanowczo nie zgodził się z opinią tych, którzy określają Władimira Putina mianem genialnego stratega.

Suworow ma jednak wobec Putina zarzuty dużo poważniejsze. Pisze: "Putin unurzany we krwi". Przypomina o eksplozjach budynków mieszkalnych w Rosji, które 15 lat temu dały pretekst do inwazji na Czeczenię, czy o zestrzeleniu przez Rosjan malezyjskiego boeinga na Ukrainie. - Putin ma krew nie tylko na rękach. On jest cały unurzany we krwi. To były straszne przestępstwa, których nie można wybaczyć - ocenia pisarz.

W jego opinii pomiędzy wybuchami w budynkach a zestrzeleniem samolotu można jednak dostrzec różnicę. - Zestrzelenie było strasznym przestępstwem, ale to jednak błąd. Wybuchy to od początku zamierzona zbrodnia - twierdzi.


Następuje teraz bardzo dramatyczne przyspieszenie. Chodzi o prędkość spadania. Ma miejsce gwałtowny upadek. To się może stać w dowolnym momencie. Może być to nagły przewrót albo rozpad Rosji na kawałki. Dłużej niż rok się nie utrzymają - mówi o Rosji pod rządami Władimira Putina.


Suworow nie wróży jednak Władimirowi Putinowi sukcesu w odbudowaniu imperium. Wręcz przeciwnie: jak przekonuje, Rosję czeka rozpad, a samego prezydenta - upadek. Ma o tym świadczyć postępująca degradacja gospodarcza i społeczna. W opinii Wiktora Suworowa mimo bolesnych strat, Kijów wychodzi zwycięsko z konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. - Strategicznie Ukraina już wygrała, ponieważ obudził się naród - podkreśla. [1]

Czy będzie to gwałtowny upadek? - Nie wiadomo.

Trudno jest też uwierzyć, że Rosja odda zagrabione przez siebie ziemie po 89'. Bądź co bądź jest to nadal nuklearna potęga i reszta świata nie chciałaby zbyt dużego chaosu w tym kraju, nie mówiąc już wogóle o oderwaniu części rosyjskiego terytorium przez sąsiadów. Raczej wątpliwe, żeby Rosja wogóle zaznała całkowitego upadku, już prędzej nastąpi pucz, który krwawo lub bezkrwawo usunie Putina i jego klikę, a w zamian za nich władzę uzyska ktoś o wiele bardziej umiarkowany i rozpocznie etap "Nowych stosunków z Zachodem". Chociaż zawsze może przyjść też jeszcze bardziej krwawy następca... 

Wielu obserwatorów wskazuje, że obecny układ rządzący Rosją osiągnął stan nasycenia z maksymalną liczbą "ośrodków wpływu", zapewniając stałą wewnętrzną walkę o wpływy między nimi. Taki "stan" Rosji nie ma wystarczającej woli politycznej i możliwości gospodarczej dla ekspansji zewnętrznej wobec sąsiadów. [2]

Wygląda na to, że obecna agresja terytorialna na Krymie i w Donbasie są elementami destabilizacji tamtych regionów, a nie powiększania terytorium Rosji.

Sytuacja globalna w końcu lat 30-tych ub. wieku była podobna do obecnej. Wtedy ówczesny porządek światowy i jego hegemon także słabł. Rosja i Niemcy rozpoczęli wojnę jako pretendenci do światowego panowania. Dziś Rosja znów zaczyna podważać układ światowy z głównym pretendentem - Chinami.


Rosja ciągle ma ten sam problem przy zmianie porządku światowego, zarówno wtedy jak i dziś, na początku sprzymierza się z głównym pretendentem, ale w każdym przypadku ten główny pretendent ma potencjał do zwasalizowania, podporządkowania sobie Rosji. Czy i tym razem w ostateczności Rosja zmieni front? Oczywiście jak wtedy, tak i teraz nie za darmo oczywiście. [3]

Rok temu na łamach prasy rosyjskiej można było wyczytać takie oto prognozy: Za ponad 10 lat Rosja zbankrutuje i pogrąży się w chaosie, później ulegnie podziałowi, utraci Syberię, by stać się wreszcie satelitą Chin, który dostarcza Państwu Środka surowce – ostrzegali rosyjscy eksperci. - czyt. dalej: [4]


Jeszcze niedawno mówienie o rozpadzie kraju mogło być uznane wyłącznie za przejaw „manii prześladowczej", którą rosyjskie elity próbują zaszczepić swojemu społeczeństwu. Dzisiaj taka teza pojawia się w poważnych debatach i jest brana pod uwagę jako jeden ze scenariuszy rozwoju wydarzeń w dobie potężnego kryzysu, który dotknął Rosję.

O rozpadzie Rosji mówią rosyjscy emigranci polityczni mieszkający w Londynie – Władimir Bukowski i Oleg Gordijewski, a przede wszystkim miliarder Borys Bieriezowski. To oni twierdzą, że dezintegracja, której początek dał rozpad Związku Radzieckiego, wcale się nie zakończyła. [7]

Od tego momentu sytuacja gospodarcza Rosji jeszcze bardziej się pogorszyła. Rosyjski minister finansów Anton Siłuanow powiedział niedawno, że Rosja z powodu nałożonych na nią sankcji, traci 40 mld dolarów rocznie, a z powodu spadku cen ropy – ok. 100 mld dolarów. Eksperci alarmują, że Rosji grozi bankructwo i rozpad państwa.


Siłuanow, występując na międzynarodowym forum ekonomicznym, ocenił osłabienie się rubla o 30 proc. od początku roku. Dodał również, że odpływ kapitału szacowany na ten rok wyniesie ok. 130 mld dol. Rosyjską gospodarkę osłabiają sankcje, które Stany Zjednoczone i Unia Europejska nałożyły na Moskwę w związku z zaangażowaniem w konflikt na wschodzie Ukrainy i dozbrajanie separatystów. Gospodarka rosyjska spowalnia także przez spadek cen ropy naftowej, ponieważ wpływy z eksportu surowców stanowią ponad połowę przychodów budżetu Kremla. [8]

Stąd wzrost narracji nacjonalistycznych obliczonych na wzbudzenie nastrojów szowinistycznych, nacjonalistycznych a nawet faszystowskich w rosyjskim społeczeństwie.

Stąd też tak zaciekła i niedorzeczna obrona rosyjskiej zafałszowanej historii. Putin na przykład broniąc paktu Ribbentrop-Mołotow powiedział: Związek Radziecki jest oskarżany o podział Polski. Ale co zrobiła Polska, gdy Niemcy wkroczyły do Czechosłowacji? Polska zagarnęła jej część. Skoro tak się stało, to Warszawa musiała za to zapłacić. Nie chcę nikogo oskarżać, ale poważne badania muszą pokazać, że takie były wówczas metody prowadzenia polityki zagranicznej. Związek Radziecki podpisał pakt o nieagresji z Niemcami, mówiono, że to bardzo źle. Ale co jest złego w tym, że Związek Radziecki nie chciał walczyć?

Poeta i antyputinowski komentator polityczny Lew Rubinstein w reakcji na to napisał: Taka kategoria, jak przyszłość, jest nieobecna w oficjalnej retoryce… Kto potrzebuje przyszłości, kiedy mamy taką wspaniałą przeszłość?! Jeśli będziemy ciężko pracować nad ujednoliceniem podręczników, ta przeszłość będzie jeszcze lepsza. Co do przyszłości zaś – to ona nie istnieje. Jest to oczywiście zwykła hiperbola – jakiś rodzaj przyszłości jest nieunikniony.

Bezkompromisowy finansista Andriej Mowczan zaproponował rosyjskim ekspertom swoistą „emocjonalną grę”. Na portalu Snob.ru wyłożył swoją wizję na temat tego, dokąd zmierza Rosja, a także zachęcił to tego samego swoich kolegów, ale „bez myślenia życzeniowego”. W jego wizji przyszłości,“feudalno-nacjonalistyczna” polityka Putina potrwa do 2018 roku.Gospodarka pogrąży się w stagnacji, standard życia spadnie w ciągu czterech lat do poziomu z 2003 roku, a Rosja pogrąży się w jeszcze większej izolacji międzynarodowej.


Wówczas Putin ustąpi i zrobi miejsce dla swojego sukcesora, wybranego z wewnętrznego kręgu rosyjskiego prezydenta. Sukcesor zostanie namaszczony przez Putina i otrzyma tytuł „narodowego lidera”, a jak rezerwy zostaną wyczerpane, wówczas krajowa polityka ostro przesunie się na lewo. Zostanie ustanowiona kontrola kapitału, obywatele nie będą mogli wywozić twardej waluty poza granice Rosji, prywatne firmy zostaną obciążone karnymi podatkami i ograniczeniami, Moskwa ocenzuruje internet, zaś import radykalnie się zmniejszy. Do roku 2024 - pisze Andriej Mowczan - uprawy warzyw w moskiewskich parkach staną się tak powszechne, jak były we wczesnych latach 90. XX wieku, zaś przestępczość powróci do poziomów z połowy ostatniej dekady XX wieku. Rosja będzie jednak posiadała wschodnią Ukrainę. [5]

Imperialne i nienasycone apetyty Kremla zdają się nie mieć końca. Budzi to coraz większe obawy w świecie. Były doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych Jimmy’ego Cartera Zbigniew Brzeziński wyraził obawę, żerosyjskie wojska mogłyby zająć stolice Łotwy i Estonii w ciągu jednego dnia. W jego opinii w celu uzyskania zdolności odstraszania konieczne jest rozlokowanie w krajach bałtyckich niewielkich jednostek wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego, w tym USA. [6]

Rosnący wciąż apetyt Kremla jest wprost proporcjonalny do mentalności przywódców UE i USA, którzy usiłują mierzyć Rosję własną miarą i zupełnie nie potrafią uwierzyć, że ktoś w Europie może podjąć decyzję o wojnie. Tymczasem ich ewentualna pomoc dla państw nadbałtyckich to nie działalność charytatywna. W ich własnym interesie leży stabilizacja regionu. Jeśli Putin zdecyduje się na tak szalony krok, to na pewno na tym się nie zatrzyma - to udowadnia historia.

Estońską Narwę, zamieszkuje rosyjskojęzyczna populacja licząca 86%. W skali całego kraju Rosjanie stanowią około 25% populacji. Wśród mieszkańców Łotwy populacja Rosjan stanowi również 25% mieszkańców. Z kolei rosyjskojęzyczna mniejszość etniczna na Litwie, to ... jedynie 6,1%. Co kompletnie nie koliduje w uznaniu, że rosyjskojęzyczna mniejszość zamieszkująca, którąś z bałtyckich republik, jest wybitnie ...dyskryminowana.

Trudno w tym momencie przewidzieć, czy Rosja zdecyduje się na otwarty atak? Wielu ekspertów przewiduje, że Rosja otwartej wojny nigdy nie wypowie, już na pewno nie wobec jakiegokolwiek członka NATO. Choćby rosyjskie czołgi zdzierały asfalt w Rydze, to Rosjanie dalej będą mówić, że to nie oni. "kłamstwo powtarzane 1000 razy, staje się prawdą". Taka retoryka. A w tym czasie będą destabilizować i niszczyć. Na zachodniej Ukrainie już się coraz częściej mówi, że mają już dosyć tego i nie chcą ginąć za Donbas, który nawet jak go odbiją to zawsze już będzie regionem zapalnym na usługach FR. I żeby sobie go już wzięli. I tak jest w większości zniszczony. To samo Rosja może zrobić z każdym miastem poza granicami FR, w którym jest choć 1/10 Rosjan.

Czy dopiero wtedy dojdzie do rozpadu Rosji? - Kiedy wyczerpie ona wszelkie zapasy militarne i ekonomiczne pozwalające jej prowadzić wojnę?
________________________________________________

[1] http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/suworow-rosje-czeka-rozpad-a-putina-upadek,492808.html
[2] http://patrioty.org.ua/yak-viglyadatime-rosiya-pislya-rozpadu-karta/
[3] http://Zawisza.neon24.pl/post/118186,wesola-jest-nasza-historia-historyk-g-schetyna-w-akcji#comment_1103056
[4] http://forsal.pl/artykuly/834295,rosyjscy-eksperci-rosji-groza-wielkie-emigracje-bankructwo-i-rozpad-panstwa.html
[5] http://forsal.pl/artykuly/656149,stratfor_strategia_rosji_jest_odbudowa_potegi_w_obrebie_bylego_zsrr.html
[6] http://www.defence24.pl/news_zbigniew-brzezinski-ostrzega-przed-rosja-panstwa-baltyckie-zagrozone-inwazja
[7] http://www.wprost.pl/ar/154772/Rozbior-Rosji/
[8] http://wmeritum.pl/rosji-grozi-bankructwo-rozpad-siulanow-tracimy-40-mld-dolarow-rocznie/

piątek, 23 stycznia 2015

Czy Moskale to Słowianie?

I nie mam na myśli obecnych mieszkańców Moskwy, ale przodków budujących państwa i imperium rosyjskie.

Nie jestem etnografem. Nie jestem nawet naukowcem. Ja tylko czytam i wyciągam wnioski. W XIX wieku żył sobie niejaki pan Franciszek Henryk Duchiński. Etnograf, który się wsławił twierdzeniem, że nasi wschodni zaborcy to nie są nawet Słowianie, tylko jakieś mongolskie lud. Jego praca wywołała ogromne oburzenie władz. Podniosły się głosy salonu, że to mowa nienawiści i w ogóle rusosemityzm. Tak że biedny pan naukowiec musiał emigrować do Paryża. Więcej życiorysu w Wikipedii:  http://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszek_Henryk_Duchi%C5%84ski

Tamże dowiemy się, że „Jakkolwiek niektóre jego tezy zostały odrzucone przez współczesną etnologię i historiografię…”. Być może ktoś dotrze do tego obalenia, bo jako nienaukowiec za bardzo nie mogę. Dotarłem za to do opracowania dotyczącego wyżej wymienionego z roku 1885.
http://www.ukrstor.com/ukrstor/duchinski_zp.htm Gdzie między innymi czytamy: „Lecz ta cywilizacya, jako też forma rządu i bytu społecznego dobra dla Moskali i wszystkich narodów turańskich, mających skłonności do koczowniczego życia, jest niewłaściwa a więc złą dla narodów aryjskiej rasy, do której należą Słowianie i wszystkie narody europejskiej cywilizacyi. Wyrobiły one w sobie pojęcia indywidualizmu, własności i wolności, czują się więc bardzo nieszczęśliwymi w stosunkach patryarchalnego despotyzmu, zaprowadzającego wszędzie niewolę z komunizmu wyrosłą. Kotlina Dniepru rozdziela te dwie sprzeczne i walczące z sobą cywilizacye, ona to jest właściwą granicą Europy od Azyi.”
Z czego wniosek płynie, że nasz Duchiński nie złośliwie wyzywa etnicznie poddanych imperatora od turanów i wcale żadnym rasistą nie jest. Tylko tłumaczy koczownicze i zaborcze zapędy Rosjan ich pochodzeniem i krwią. Za to oburzenie władz mówi bardzo wiele o ich niskiej samoocenie i stawaniu na palcach w kierunku cywilizacji, kultury i nauki. Której kwiat stanowili poddani z krajów zagarniętych. 

Zobaczmy teraz pochodzenie  Rosjan zwanych przez Polaków (Lachów) Moskalami bądź Moskwianami. Czy jest taki lud prasłowiański? Nie ma. No dobra są Rosjanie. Czy to to samo? Jak popatrzymy na mapkę ekspansji Słowian do Europy i mapkę obejmująca pierwsze księstwa rosyjskie to części wspólnych jest niewiele.

No jak to? A Białoruś? A Ruś Czerwona? A Ruś Kijowska?
No ludzie! Gdzie Moskwa a gdzie te krainy? 
Grzebię ja dalej i dokopuję się do 
http://pl.wikipedia.org/wiki/Narodziny_Rusi

Z którego to wynika, że Rusini to najeźdźcy ze Skandynawii co napadli spokojnych Słowian zamieszkujących obecne tereny Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy i zostali ichnią arystokracją.

Wynik analizy poszlakowej jest następujący Rusini to nie  Słowianie, Moskale to też nie Słowianie i nie Rusini. Jeszcze mi się telepał po głowie wniosek, że Moskwianie są to odepchnięci  przez Rusów na wschód, Słowianie, ale ekspansja Rusów była raczej w stylu zajęcia państwa a nie jego kolonizacji.

V tom Polskiego Słownika Biograficznego opatrzony jest stopką “Kraków 1939–1946. Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności. Skład Główny w księgarniach Gebethnera i Wolffa”. Pierwszy zeszyt tego tomu ukazał się jeszcze przed wojną, ostatnie niestety już po niej.

Mawia się często, że zaraz po “wyzwoleniu” w 1944-45 roku życie toczyło się jeszcze trochę normalnie, a najgorsze czasy dla nauki nastały dopiero w latach 1948-1956. Ogarnia mnie jednak wątpliwość, gdy czytam w tymże tomie PSB artykuły takie, jak ten na stronach 441-443, poświęcony Franciszkowi Duchińskiemu (1816-1893), autorstwa Marii Czapskiej (czyżby to TA, hrabianka Hutten-Czapska siostra pisarza Józefa Czapskiego?).

Artykuł o Duchińskim jest bardzo długi. Rzadko który artykuł w PSB w tamtych czasach zajmował aż 4,5 szpalty. Zaczyna się tak:

Duchiński Franciszek Henryk (1816—1893), emigrant, działacz polityczny, stworzył błędną teorię o niesłowiańskim pochodzeniu Rosjan.
Myślą Państwo może, że w pozostałym tekście znajdziemy tam cokolwiek na temat tej teorii i wyjaśnienie DLACZEGO jest ona błędna? Ależ skąd! Dowiadujemy się jedynie, że:
"Tezę swoją o mongolskim (»turańskim«) pochodzeniu Rosjan oparł na dowodach czerpanych do odległych źródeł, dobieranych wszelako stronniczo i dowolnie naginanych do powziętej z góry tezy."
Artykuł pokazuje, jak z autorem walczyły rozmaite autorytety (zwł. J.N. Beaudouin de Courtenay i W. Nałkowski), pełno jest w nim określeń typu “pseudonaukowe tezy”, “był D. ślepym fanatykiem, gdy chodziło o jego fałszywą doktrynę”. Jeżeli ktoś stawał w jego obronie, to robił błąd, np.:
“Trentowski głosił mylnie, że D. dokonał rewolucji w historii opierając ją na etnografii,i przyznawał mu wielkie zasługi dla sprawy polskiej.”
Spójrzmy jednak na zimno na poglądy Duchińskiego, których szczegółów oczywiście z tej biografii nie poznamy i na przyczyny ataków na jego osobę. Dlaczego, jeśli istotnie jak pisze autorka biogramu
D. nie posiadał metody naukowej, ani się kusił o jej zdobycie, był autodydaktą z nastawieniem apriorycznym i jednocześnie mistykiem ufającym bożemu natchnieniu.
to jednak został wiceprezesem Francuskiego Towarzystwa Etnograficznego? Dlaczego pean na jego cześć napisał sam Agaton Giller?

Z tego, co się orientuję, Franciszek Duchiński mówił rzeczy oczywiste, groźne jednak dla fundamentów imperium rosyjskiego. Groźne zarówno wtedy, gdy żył (na wygnaniu, we Francji), jak i wtedy, gdy w PSB ukazywała się jego biografia. Czy dzisiaj prezydenta USA, p. Baracka Obamę, ktoś nazwałby Germaninem? A przecież w połowie, po matce, ma on w pełni germańskie (anglo-saskie) pochodzenie i jego macierzystym językiem jest język germański. Czyli jest w połowie Germaninem, w przeciwieństwie do Józefa Stalina, rządzącego Rosją (i Polską, co tu kryć) w roku 1946, który W OGÓLE nie był Słowianinem tylko Gruzinem (Gruzja została podbita przez Rosję dopiero w XVIII wieku, podobnie jak Polska…).

Dzisiaj, gdy pisać prawdę już wolno, można przeprowadzić głębszą analizę tez Duchińskiego by się przekonać, czy faktycznie nie miał on racji. Jaki procent z mieszkańców Rosji (w granicach sprzed 1772 r. i dzisiejszych, nie mówimy o dzisiejszych Białorusi i Ukrainie!) ma pochodzenie słowiańskie, a jaka część to ludy o zupełnie niesłowiańskim pochodzeniu – po części ugrofińskie (w tym i panująca dynastia Rurykowiczów), po części azjatyckie, uralskie czy kaukaskie? Przyznanie tego faktu powodowałoby, że urzędowa moskiewska ideologia panslawizmu zupełnie straciłaby sens.

Duchiński wbrew językoznawcom (jak wspomniany jego krytyk J.N. Beaudouin de Courtenay) i literatom (jak W. Nałkowski) korzystał z osiągnięć powstającej właśnie etnografii. Dzisiaj mamy jeszcze do tego genetykę. Czy powrócą czasy, w których Duchińskiemu stawiać się będzie pomniki i wybijać medale, jak w roku 1885 we Lwowie, z napisem ”Obrońcy prawdy historycznej za pół wieku służby narodowej”?

Rosjanin to nie osoba zamieszkująca dawne tereny Rusi, tylko Moskal, który w swojej ekspansji wchłonął język i obyczaje i kulturę podbijanych księstw i plemion
.
Z Księstwa Moskiewskiego powstał Carat, który ogromny rozwój zawdzięcza w dużej mierze zawłaszczeniu bezpańskiego Cesarstwa Bizantyjskiego wraz z religią, kulturą i obyczajami.

Oczywiście po dziesięciu wiekach wojen, ekspansji i podbojów, czystej etnicznie ludności nie ma wcale. Nad czym, nie będąc rasistą wcale, nie ubolewam.



I wy nie ubolewajcie, tyko potraktujcie  moje wywody jako ciekawostkę.

Apokalipsa wg bł. Katarzyny Emmerich

Anna Katarzyna Emmerich (1774-1824), świętobliwa niemiecka mistyczka, miała wizje i mistyczne doznania, w których widziała narodziny tego co nazywa "mrocznym kościołem" oraz "czarnym, fałszerskim kościołem". Słowo fałszerski przywodzi na myśl coś więcej niż samo pojęcie fałszu (zawsze istniały fałszywe kościoły i fałszywe formy kultu); fałszerski sugeruje zamiar podawania się za autentyk, oryginał, oraz intencję imitowania rzeczy prawdziwej. Nie rościmy sobie pretensji do posiadania zdolności interpretowania proroctwa z całkowitą trafnością, ani też nigdy nie opieraliśmy na proroctwach naszej argumentacji i sposobu przedstawiania poszczególnych zagadnień. Tym bardziej nie zamierzamy teraz "stwarzać precedensu" opartego na wizjach Anny Katarzyny Emmerich, gdyż próba zinterpretowania proroctwa zawsze wiąże się z ryzykiem całkowicie błędnego odczytania jego rzeczywistego znaczenia. Lecz z pewnością wolno nam zastanowić się czy siostra Emmerich przeczuwała powstanie współczesnego, ekumenicznego kościoła. Poniższe fragmenty pochodzą z drugiego tomu "Żywota Anny Katarzyny Emmerich" (The Life of Anne Catherine Emmerich) autorstwa wielebnego C. E. Schmoegera CSsR, który po raz pierwszy pojawił się w druku w 1867 roku.

Apokalipsa wg bł. Katarzyny Emmerich
"Widziałam różne części ziemi. Mój przewodnik wskazał mi Europę i pokazując mi piaszczyste miejsce, wyrzekł te znaczące słowa: "Oto wrogie Prusy" (...) "Oto Moskwa niosąca ze sobą wiele zła."
Anna Katarzyna urodziła się 8 września 1774 r. w ubogiej rodzinie w wiosce Flamske, w diecezji Münster w Westfalii, w północno-wschodnich Niemczech.Oprócz łaski stygmatów Anna Katarzyna Emmerich od 4 roku życia miała dar widzenia spraw nadprzyrodzonych, dotyczących męki i śmierci Pana Jezusa, życia Najświętszej Maryi Panny, świętych i uroczystości kościelnych, w których skromna, niewykształcona wieśniaczka wykazywała zadziwiającą znajomość topografii, szczegółów archeologicznych i historycznych, objawionych jej w wizjach wypadków. Miała również wizję misternego burzenia Kościoła przez masonerię świecką i kościelną.

A oto fragmenty wizji:

"Widziałam różne części ziemi. Mój przewodnik wskazał mi Europę i pokazując mi piaszczyste miejsce, wyrzekł te znaczące słowa: "Oto wrogie Prusy". Pokazał mi następnie punkt najbardziej wysunięty na północ mówiąc: "Oto Moskwa niosąca ze sobą wiele zła." (A III.133)*

Mieszkańcy odznaczali się niesłychaną pychą. Zobaczyłam, że zbrojono się i pracowano wszędzie. Wszystko było ciemne i zagrażające. Zobaczyłam tam świętego Bazylego i innych (przyp. wyd. franc.: na Placu Czerwonym jest katedra św. Bazylego). Ujrzałam pałac o lśniących dachach. Na nim stał szatan na czatach. Widziałam, że spośród demonów związanych przez Chrystusa w czasie jego zstąpienia do piekieł, kilku się niedawno rozwiązało i wskrzesiło tę sektę (masonerii). Zobaczyłam, że inne zostaną uwolnione... (19.10.1823)

Ujrzałam straszne skutki działań wielkich propagatorów "światła" wszędzie tam, gdzie dochodzili oni do władzy i przejmowali wpływy albo dla obalenia kultu Bożego oraz wszelkich praktyk i pobożnych ćwiczeń, albo dla uczynienia z nich czegoś równie próżnego jak używane przez nich słowa: światło, miłość, duch. Usiłowali pod nimi ukryć przed sobą i innymi opłakaną pustkę swych przedsięwzięć, w których Bóg był niczym. (A. III 161).

Zobaczyłam ludzi z tajnej sekty podkopującej nieustannie wielki Kościół... (A. III.113) i zobaczyłam blisko nich obrzydliwą Bestię, która wyszła z morza.

Miała ogon jak u ryby, pazury jak u lwa i liczne głowy, które otaczały jak korona jej największą głowę. Miała pysk szeroki i czerwony. Była w cętki jak tygrys i okazywała wielką zażyłość wobec burzących. Kładła się często pośród nich, gdy pracowali. Oni zaś często wchodzili do pieczary, w której czasami się chowała. W tym czasie widziałam tu i tam na całym świecie wielu ludzi dobrych i pobożnych przede wszystkim duchownych znieważanych, więzionych i uciskanych i miałam wrażenie, że któregoś dnia staną się męczennikami. (A. III.113).

Kościół był już w dużej mierze zburzony, tak że pozostawało jeszcze tylko prezbiterium z ołtarzem. Ujrzałam burzących, jak weszli do niego razem z bestią. Wchodząc do Kościoła z bestią burzyciele napotkali tam potężną niewiastę pełną majestatu. Zdawało się, że spodziewała się dziecka, szła bowiem powoli. Nieprzyjaciół ogarnęło przerażenie na jej widok, a bestia nie mogła postąpić nawet o jeden krok. Wyciągnęła w powietrzu najbardziej wściekłą szyję w kierunku tej niewiasty, jak gdyby chciała ją pożreć. Lecz Ona się odwróciła i upadła na twarz. Zobaczyłam wtedy bestię uciekającą w kierunku morza, a nieprzyjaciele biegli w wielkim nieładzie. (A. III.113)

Zobaczyłam Kościół św. Piotra i ogromną ilość ludzi pracującą by go zburzyć. Ujrzałam też innych naprawiających go. Linia podziału pomiędzy wykonującymi tę dwojaką pracę ciągnęła się przez cały świat. Dziwiła mnie równoczesność tego, co się dokonywało. Burzyciele odrywali wielkie kawały (budowli). Byli to w szczególności zwolennicy sekt w wielkiej liczbie, a z nimi – odstępcy. Ludzie ci, wykonując swą niszczycielską pracę, wydawali się postępować według pewnych wskazań i jakiejś zasady. Nosili białe fartuchy, obszyte niebieską wstążką i przyozdobione kieszeniami z kielniami przyczepionymi do pasa. Mieli szaty wszelkiego rodzaju. Byli pomiędzy nimi ludzie dostojni, wielcy i potężni w mundurach i z krzyżami, którzy jednak nie przykładali sami ręki do dzieła, lecz kielnią oznaczali na murach miejsca, które trzeba było zniszczyć. Z przerażeniem ujrzałam wśród nich także katolickich kapłanów. Zburzono już całą wewnętrzną część Kościoła. Stało tam jeszcze tylko prezbiterium z Najświętszym Sakramentem. (A. II. 202-203)".

Kościół św. Piotra był zniszczony, z wyjątkiem prezbiterium i głównego ołtarza. (A. III. 118) Widziałam znowu atakujących i burzących Kościół św. Piotra. Zobaczyłam, że na końcu Maryja rozciągnęła płaszcz nad Kościołem i nieprzyjaciele Boga zostali przepędzeni. (A. II.414) Znowu miałam wizję tajnej sekty podkopującej ze wszystkich stron Kościół św. Piotra. Pracowali oni przy pomocy różnego rodzaju narzędzi i biegali to tu, to tam, unosząc ze sobą kamienie, które z niego oderwali. Musieli jedynie pozostawić ołtarz. Nie mogli go wynieść. Zobaczyłam, jak sprofanowano i skradziono obraz Maryi. (A. III. 556) Poskarżyłam się Papieżowi. Pytałam go, jak może tolerować, że jest tylu kapłanów wśród burzących. Widziałam przy tej okazji, dlaczego Kościół został wzniesiony w Rzymie. To dlatego, że tam jest centrum świata i że wszystkie narody są z nim na różne sposoby związane.

Zobaczyłam też, że Rzym stoi jak wyspa, jak skała pośrodku morza, gdy wszystko wokół niego obraca się w ruinę. Gdy patrzyłam na burzących, zachwycała mnie ich wielka zręczność. Posiadali wszelkie rodzaje maszyn, wszystko dokonywało się według pewnego planu. Nic nie waliło się samo. Nie robili hałasu. Na wszystko zwracali uwagę, uciekali się do wszelkich rodzajów podstępów i kamienie wydawały się często znikać w ich rękach. Niektórzy z nich ponownie budowali; niszczyli to, co było święte i wielkie, a to, co budowali było próżne, puste i powierzchowne. Np. wynosili kamienie z ołtarza i budowali z nich schody wejściowe. (A. III. 556)

Przekład z fr. Ewa Bromboszcz. Raoul Auclair. Prophétie de Catherine Emmerich pour notre Temps, Nouvelles Ed. Latines, Paryż 1974. 

Oznaczenia francuskiego wydawcy w tekście określają źródło cytatów: 
* A: Vie d’Anne-Catherine Emmerich (t. I-III) K. E. Schmoeger, Téqui 1950

Nie przystoi księdzu....

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski wezwał Polaków, by nie pomagali rannym żołnierzom ukraińskim walczącym z agresorem, Rosją. Nie chce ich w polskich szpitalach. Czy tak wypada księdzu katolickiemu?

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski 16 grudnia wezwał na swoim blogu do protestów przeciwko wizycie ukraińskiego prezydenta Petro Poroszenki w Polsce. Napisał: „Petro  Poroszenko przyjeżdża do Polski po broń i pieniądze. Jednak głównym powodem zapowiedzianych protestów przeciwko jego wizycie jest gloryfikacja zbrodniarzy z UPA”. Po czym opublikował informację od organizatora protestów, czyli Ruchu Społecznego Porozumienie Pokoleń Kresowych, który wieszczy: „Narodowa Warszawa oraz Polscy Patrioci zapraszają na Ogólnopolską Akcję Protestacyjną przeciwko wizycie w Polsce prezydenta Ukrainy, Poroszenki.
Udział w proteście jest otwarty dla wszystkich tych którym pojęcie "POLSKA RACJA STANU" nie jest obce i coś jednak oznacza.
Zapraszamy zatem wszystkich od prawicy do lewicy bo w naszej ocenie, POLSKA RACJA STANU jest ponadpartyjnym priorytetem dla wszystkich POLAKÓW (...)

Udzielanie kijowskiej juncie jakiejkolwiek pomocy, wtrącanie się w jej wewnętrzne sprawy i udostępnianie np. szpitalnych łóżek w polskich placówkach służby zdrowia dla rannych z banderdywizji czyni z Polski militarne zaplecze logistyczne a to oznacza wkręcenie Polski w konflikt z Rosją.” 
(CAŁOŚĆ CZYTAJ TUTAJ)
Czytając informację organizatorów protestu ma się wrażenie, że to sam Władimir Putin napisał im tekst. Ksiądz Isakowicz-Zaleski zapraszając i wpisując się w tę, jawnie proputinowską propagandę, staje się jednym z ideologów Kremla. Co gorsza: ksiądz Isakowicz-Zaleski sprzeciwia się chrześcijańskiej i ewangelicznej zasadzie pomocy potrzebującym. Bo czymże jest sformułowanie, żeby nie udzielać pomocy szpitalnej żołnierzom ukraińskim, nazwanych banderowcami? Dla przypomnienia: Ewangelia wg św. Mateusza (25, 34 -40 ) :
Wtedy do tych po prawej Król powie: "Chodźcie, błogosławieni mojego Ojca, stańcie się dziedzicami królestwa, przygotowanego dla was od założenia świata. 35 Bo byłem głodny, i daliście mi jeść; byłem spragniony, i daliście mi pić; przybyszem byłem, a przygarnęliście mnie; 36 nagi - a odzialiście mnie; zachorowałem, i odwiedziliście mnie; znalazłem się w więzieniu, a przyszliście do mnie". 37 Odezwą się wtedy do Niego, mówiąc: "Panie, kiedy widzieliśmy Ciebie głodnego i nakarmiliśmy Cię; albo spragnionego i daliśmy pić? 38 A kiedy widzieliśmy Ciebie jako przybysza i przygarnęliśmy, albo nagiego i odzialiśmy? 39 Kiedy widzieliśmy Ciebie chorego albo w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?" 40 Na to Król im odpowie: "Oświadczam wam, że ile razy robiliście [coś] dla jednego z tych moich najlichszych braci, dla mnie robiliście"


Po wtóre, zrównywanie żołnierzy walczących o swój kraj, broniących ziemi ukraińskiej przed agresorem rosyjskim z fanatykami UPA jest nieuprawnione i jest zwykłą propagandą putinowską. To właśnie taka retoryka jest szkodliwa, gdyż stoi za tym nie interes Polski, ale interes rosyjski. Polska w żaden sposób nie udziela poparcia organizacjom UPA czy OUN. Pomaga Ukrainie humanitarnie, chrześcijańsko. Widzi bowiem co próbuje uczynić z Ukrainą Rosja. Nie ma żadnych podstaw czy argumentów, za tezą, że prezydent Ukrainy czy Premier tego kraju to propagandziści UPA. Coraz więcej jednak jest argumentów za tym, że w Polsce są środowiska mieniące się patriotycznymi a co gorsza katolickimi, które uprawiają jawną, mówiąc dosadnie "putinowską prostytucję". I co gorsza, sieją zamęt i niszczą polskie państwo.
Na koniec: Ksiądzu katolickiemu popierającemu takie akcje po prostu nie przystoi!
Tadeusz Grzesik, Sebastian Moryń

.