Kim są nadludzie?

Czy nietzscheański Ubermensch ma coś wspólnego z chrześcijaństwem? A czy można chociaż zobaczyć w chrześcijaństwie pewne podobieństwa? - Zobaczmy. Pytania o człowieka, pytania o istotę człowieczeństwa należą do podstawowych.

Po co komu etyka?

Czym jest etyka i moralność? Czy zastanawiamy się nad tym na co dzień, czy postępujemy etycznie? Właściwe po co moralnością mamy się przejmować, albo jakimś zbiorem zasad etycznych?

Wojna cywilizacji według Samuela Huntingtona

Jak żywa jest pamięć zbiorowa? Huntington stawia tezę, że w XXI w. wojna między różnymi cywilizacjami zajmie miejsce dziewiętnastowiecznych wojen narodowych i dwudziestowiecznych wojen między ideologiami.

Dlaczego kult Maryi wywołuje u niektórych taki sprzeciw?

Kult Maryi jest zjawiskiem szczególnym i niezwykłym w Kościele Rzymsko-Katolickim. Obecny kształt tego kultu zawdzięczamy tradycji, pobożności ludowej, dyskusjom teologów i soborom. Dlaczego kult Maryi jest dla wielu chrześcijan kontrowersyjny?

Ks. Nikos Skuras: "oczywiście, oczywiście..."

Ks. Nikos - zawsze mówi o tym że Jezus Cię kocha z twoimi grzechami, i przyjmuje zawsze do Swego Serca. Ale używa mocnych słów i dla wielu jest kontrowersyjny. Jak atomowa bomba

Inżynieria zniewolenia

"Jeśli diabeł jest obecny w naszej historii to jest nim zasada władzy" - Mikhail Bakunin. Czym jest inżynieria społeczna? Mało kto wie, że inżynieria społeczna jest opartą na nauce sztuką nakłaniania innych ludzi do spełniania życzeń i oczekiwań rządzących.

Adama Doboszyńskiego Modlitwa o Wielką Polskę

Autorem modlitwy jest Adam Doboszyński - wybitny Polak, brutalnie zamordowany przez komunistów. Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Świętej Jedyny, Panie Jezu Chryste i Ty, Najświętsza Panno Kalwaryjska z cudownego obrazu, raczcie wejrzeć na szczerość dusz naszych i na czystość dążenia naszego...

Liberalizm – definicja bestii

W encyklice Pascendi Dominis Gregis papież Pius X napisał, iż „największa i najbliższą przyczyną modernizmu jest bez wątpienia pewnego rodzaju wypaczenie umysłu”...

sobota, 24 października 2015

Witek: Scenariusz rozpętania ludobójstwa wołyńskiego

Jakby tak bezstronnie opisać skomplikowane stosunki Polska-ZSRR, albo i "problem żydowski", to zarówno Katyń jak i obozy koncentracyjne stałyby się tylko częścią historii. Jednak nie patrzymy na to w ten sposób, bo to były działania wyjątkowo podłe i nieludzkie.  Tym bardziej jest takim Rzeź Wołyńska. 

Czy UPA było infiltrowane przez sowiecki wywiad? Na to pytanie odpowiedź twierdząca wydaje się być przesądzona. Jeśli bowiem spojrzeć na Rzeź Wołyńską przez pryzmat interesów mordercy wszechczasów to, co np. ukraiński historyk Jarosław Hrycak uważa za absurdalną z punktu widzenia interesów ukraińskich zbrodnię wojenną wydaje się być zrozumiałe.

I stanowi logiczne uzupełnienie wydarzeń wcześniejszych. Pamiętamy przecież, że dla Stalina jedna śmierć to tragedia ale milion to już statystyka… za: http://3obieg.pl/upa-bandyci-w-sluzbie-stalina

Zapraszam na: Scenariusz rozpętania ludobójstwa wołyńskiego





Rzeź Wołyńska (i Galicji) 1943-45 to jeden z najtragiczniejszych epizodów naszej najnowszej historii, przerażający swoim niepojętym skrajnym okrucieństwem i prymitywizmem zabijania. Do tej pory dość słabo zbadany i prawie niewyjaśniony w aspektach przyczyn, chronologii przebiegu wydarzeń i tragicznych skutków.

Poniżej tego próba będąca efektem wielomiesięcznych studiów na tym tematem:

   Koniec roku 1942 to fiasko ostatnich niemieckich prób wygrania II wojny światowej - klęska Hitlera wydaje się li tylko kwestią czasu i ofiar. Ofiar...

I wtedy...

1. Sowieci drogą namów i prowokacji przyśpieszają decyzję ukraińskich nacjonalistów o masowej dezercji z niemieckiej policji pomocniczej i ich zbrojnym wystąpieniom przeciwko dotychczasowym sojusznikom.

9 grudnia 1942 r. gen. Sudopłatow (specjalny agent Stalina od najtrudniejszych spraw, m.in. zabójstwa Konowalca, Trockiego, wywozu hiszpańskiego złota) napisał do zastępcy naczelnika 3. Zarządu NKWD I.I. Iluszyna notatkę służbową:
    ''Na terytorium całej okupowanej Ukrainy, głównie na Wołyniu, Niemcy nasilili represje, ponieważ natknęli się na opór Ukraińców wobec swojej polityki podatkowej i innych przedsięwzięć. W szczególności chodzi o wywożenie ludzi na roboty do Niemiec. Banderowcy zobaczyli, że ludność zaczyna popierać partyzantów sowieckich, którzy operują na Ukrainie Prawobrzeżnej. Pod wpływem tych czynników banderowcy oraz część pozostałych ukraińskich partii nacjonalistycznych Ukrainy Zachodniej podjęli decyzję o nawiązaniu kontaktów z ZSRR i Polakami w celu wspólnej walki z Niemcami''.

Adnotacja Iluszyna na dokumencie brzmiała jasno:
''Wykorzystując wszystkie materiały orientacyjne, za celowe należy uznać, mając na uwadze sprzeczności, opracowanie planu naszych przedsięwzięć operacyjnych zarówno na naszym terytorium, jak i na zapleczu przeciwnika, zgodnie z linią walki''.

    Kontakty z podziemiem ukraińskim zainicjował ppłk. Anton Brińskij, ''Diadia Pietia'', dowódca jednego z oddziałów dywersyjnych GRU - sowieckiego wywiadu wojskowego. Nie był chyba jeden, lecz odtajniono jedynie jego relację, w której opisywał, że OUN-B zorientowana jest na USA, bo w jej przekonaniu Niemcy wojnę przegrają, Sowieci zostaną rozbici, Anglia straci swoje znaczenie. Wobec wojny sowiecko-niemieckiej OUN-B zachowuje neutralność, bijąc się z Niemcami, ale nie podejmując ''działań aktywnych, nie zważając na to, że Niemcy ich prześladują i palą ich wsie''.
W styczniu Moskwa zgodziła się, żeby Brińskij spotkał się z szefami ukraińskiego podziemia. Ci zaprosili go na swoją konferencję (III Konferencję OUN-B), lecz na udział w niej nie dostał zgody Moskwy. Miał jednak podtrzymywać kontakt z podziemiem i doprowadzić m.in. do tego, by Ukraińcy nie wtrącali się do walki sowieckich partyzantów z Niemcami, a podjęli ją sami i nie stali z bronią u nogi. Z drugiej strony Brińskij miał działać tak, by rozbijać banderowców i szczuć na nich ludność jako nazistowskich pomocników.

    Brińskij osiągnął spektakularne sukcesy. M.in. policja, która znajdowała się pod wpływem OUN-B, zaprzestała walki z sowieckimi partyzantami.

Najważniejszym osiągnięciem Sowietów było jednak poszczucie Niemców na ukraińskich policjantów.
(Jak_Moskwa_rozpetala_pieklo_na_Wolyniu.html)
9 marca 1943, podczas ataku bojówki OUN-B Iwana Kłymyszyna Kruka na Bereźce, ukraińscy policjanci zabili 10 niemieckich przełożonych i zdezerterowali;
18 marca ukraińscy policjanci z posterunku w Boremlu zabili komendanta posterunku i zdezerterowali;
20 marca zdezerterował z Łucka kureń gospodarczy policji, liczący 320 policjantów oraz oddziały wartownicze i policja rejonowa w sile około 200 ludzi. Przed odejściem rozbito obóz jeniecki w Łucku, skąd uwolniono około czterdziestu osób oraz punkt zborny robotników przymusowych. Na bazie tych oddziałów utworzono w okolicy Kołek kureń UPA Rubaszenki;
22 marca policjanci z Krzemieńca, uprzedzeni o grożącym aresztowaniu, zabrali z magazynów broń i amunicję i zdezerterowali. Większość policjantów rozeszła się do domów, pozostali weszli w skład oddziału OUN-M „Chrona" i UPA - „Kruka";
26 marca oddział UPA ostrzelał Maciejów. W pościg za partyzantami Niemcy wysłali batalion policji nr 103 w sile 32 policjantów ukraińskich i 186 junaków. Oddział ten zdezerterował, tworząc kureń UPA Iwana Kłymczaka „Łysego";
27 marca oddział UPA opanował Ołykę, a nad ranem wycofał się razem z policjantami;
28 marca bojówka OUN-B Ołeksija Brysia Ostapa napadła na Horochów. Policjanci włączyli się do walki po stronie ukraińskiej, a po ataku wycofali się wraz z bojówką;
6 kwietnia 1943 nastąpił bunt ukraińskiej policji w Kowlu. Policjanci zabili 18 Niemców, uwolnili z więzienia aresztowanych i więźniów obozu pracy przymusowej. Z dezerterów utworzono sotnię UPA Wowczaka.

2. W międzyczasie nieznani sprawcy z wyraźnym wskazaniem(przez Sowietów) na ukraińskich partyzantów  (a było ich wtedy - zimą'1943 co najmniej 4 zwalczające się ugrupowania: bulbowcy, komuniści i nacjonaliści - ich również dwa odłamy: Bandery i Melnika) zaczynają masakrować polskie wioski - dochodzi do zbrodni w następujących miejscach w następującach po sobie dniach marca:
10. Antonin - zostaje zamordowanych kilkunastu Polaków
12. Białk - zamordowanychkilkunastu Polaków
18. Borówka - zamordowanych 29 Polaków
20. Deraźno - zamordowanych kilkudziesięciu Polaków
25. Polaniec - 50 Polaków
26. Lipniki - zamordowanych 179 Polaków
27. Kadobyszcze - 19 Polaków.
Spalono wioski m.in.: Dąbrówka, Deryca, Dolina Dąbrowa, Jamieniec.

Wcześniej, 9 lutego dochodzi do niezwykle okrutnej, z wymyślnymi torturami, masakry mieszkańców polskiej wsi Parośla, znajdującej się 12 km na południe (sic! Bardzo ważne do wyjaśnienia sprawców mordu) od Włodzimierzca.
Patrz rozdział: Mord w Parośli 9 lutego 1943 - tajemniczy początek Rzezi Wołyńskiej.

„Należy opracować bardziej konkretny plan... uświadamiający miejscowej (tj. ukraińskiej) ludności, że polscy panowie mogą powrócić, jeżeli na tym terytorium nadal bedą mieszkać Polacy” - taką radę na spotkaniu w dniu 8 lutego 1943 roku przedstawił major NKWD Czeprasow naczelnikowi Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego (GUGB) przy NKWD Wsiewołodowi Mierkułowowi.

3. W miejsce Ukraińców, którzy uciekli do lasów, Niemcy nabierają do Policji Pomocniczej Polaków.

Część dyslokują z Generalnego Gubernatorstwa (202. Schutzmannschaftsbatallion) i polskojęzycznych terenów Wielkopolski i Śląska (włączonych do Rzeszy), część nabierają z miejscowych wołyńskich Polaków, przestraszonych i zagrożonych wzrastającą liczbą napadów ukraińskich partyzantów.

    Na Kresach Wschodnich, które weszły w skład Komisariatu Rzeszy Ukraina, w jednostkach tych służyli przede wszystkim Ukraińcy. Sytuacja zmieniła się wiosną 1943 roku, gdy duża część policjantów ukraińskich zdezerterowała, by zasilić oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej. Wtedy składy wybrakowanych posterunków i kompanii został uzupełniony w dużej części przez Polaków. Tak było np. w batalionach nr 102 w Krzemieńcu, nr 103 w Maciejowie. nr 104 w Kobryniu czy w batalionie w Sarnach, nr 107 i 202
     W miejsce zbiegłej do lasu policji ukraińskiej Niemcy rekrutowali Polaków (ok. 1,5-2 tys. osób), z Generalnego Gubernatorstwa ściągnięto Schutzmannschaftbataillon 202 (w większości składający się z Polaków) oraz oddziały policyjne z Wielkopolski i Śląska. Prof. Iluszyn tak opisuje ukraińskie doświadczenie szczucia Polaków i Ukraińców na siebie:
'      'W kwietniu 1943 r. tylko podczas jednej akcji na terenie powiatu łuckiego Niemcy spalili pięć wsi: Kostiuchówkę, Wowczyska, Jabłonkę, Dowżycę i Zahoriwkę. Oprócz Niemców w akcji brali udział również Polacy. () Dziesiątego kwietnia szczególnie ucierpieli mieszkańcy wsi Kniaże. Spalono czterdzieści gospodarstw i zabito 172 osoby. Niemcy mordowali całe rodziny, grabili i palili, wykorzystując ułożone przez Polaków listy. Komisarz Erich Koch podczas swojego pobytu w Horochowie całkowitą odpowiedzialnością za niemiecką akcję we wsi Kniaże obciążył Polaków''.

    A oto raport z działań jednego z oddziałów UPA z czerwca z powiatu łuckiego: '
    "Otrzymałem rozkaz zniszczenia dwóch folwarków Hirka Połonka i Horodyszcze. (..) Powstańcy zdobywali budynek za budynkiem. Spod budynków wyciągali Lachów i zarzynali ich, mówiąc: To za nasze wioski i za rodziny, które spaliliście;. Polacy wykręcając się na długich sowieckich bagnetach błagali: "Na miłość Boga, darujcie nam życie, ja nic nie winien i nie winna. A z tyłu czotowy O. z rozbitą głową odzywa się: A nasze dzieci, nasi starcy, czy byli winni, kiedy wrzucaliście ich żywcem do ognia" I robota idzie dalej (..). Po krótkim boju podłożyliśmy ogień pod budynki z Lachami, w których ci się spalili''.

4. Następuje akcja pacyfikacyjna ukraińskich wsi za sprzyjanie nacjonalistycznym partyzantom i ataki na Niemców - część sprowokowana przez sowieckich partyzantów zgodnie ze scenariuszem znanym z białoruskiej Chatyni (patrz "Khatyn - zbrodnia niemiekich faszystów") czy litewskiego Pirciupie(liczne przykłady w "Polsko-sowiecka wojna partyzancka na północnych Kresach 1943-45").

Zaborol, Omelnyk Duży i Mały
 (w odwet za zniszczenie folwarku Zaborol. Ludność wymordowały oddziały SS)
Chotyń 5.III - z udziałem Polaków bolszewiccy partyzanci zabili 10 i uprowadzili 9 nacjonalistów
Bogusze 8 i 9.III - bolszewicy zlikwidowali 26 OUN-owców i 100 ukraińskich mieszkańców
Remel 16.III- zamordowano kilkuset Ukraińców
Kniaże 10.IV - zamordowano 172 osoby narodowości ukraińskiej, w tym kobiety i dzieci. Spalono 40 gospodarstw. Prawdopodobnie na skutek prowokacji polskich (?) policjantów, który podrzucili do wioski broń i granaty, aby sprowokować Niemców do wydania rozkazu pacyfikacji wioski
Krasny Sad 19.IV- 106 mieszkańców zabito, całą wieś spalono. Wykonawcami Niemcy i polscy policjanci
Pidłużne - pacyfikacja wsi opisana przez polskiego policjanta z 202.Schutzmannschaftu
Dermań-Załuże 30.V - zamordowano 70 Ukraińców
Liubeńż i Lachwyczi - pacyfikacji dokonała polska komunistyczna partyzantka (prawdopodobnie oddział "Maksa" Sobiesiaka, który działał w akcjach opisanych poniżej.

Pod koniec marca 1943 r. grupa samoobrony z Huty Stepańskiej wraz z kilkoma partyzantami radzieckimi dokonała wypadu do Mielnicy Małej, gdzie rozbiła bojówkę UPA, zabijając kilkunastu Ukraińców. Podobna akcja miała miejsce 7 kwietnia 1943 r., na wieść o gromadzeniu się sił UPA w Butejkach. Grupa wypadowa samoobrony wraz z partyzantami radzieckimi rozproszyła upowców, zabijając kilkudziesięciu. Napad nie zapobiegł tragedii Huty Stepańskiej, a jedynie wzmocnił zapał mordowania Lachiw u Ukraińców.

5. Sowiecka agentura w niemieckim dowództwie - np. słynny dziś Hauptmann Zibert (major GRU Kuzniecow) dba, aby palenie wsi i morderstwa Ukraińców były wykonywane w dużej mierze rękoma polskich policjantów (pod niemiecką komendą) - np. Krasny Sad, Dermań-Załuże, Pidłużne.

6. Wywołuje to pragnienie zemsty na współpracujących z Niemcami (i Sowietami, np. polski oddział Józefa Sobiesiaka "Maksa" lub Satanowskiego) Polakach. Zemsty możliwej i łatwo osiągalnej - na polskich wsiach porozrzucanych pomiędzy ukraińskimi osiedlami i chutorami.

7. W tej niezwykle napiętej atmosferze wzajemnych oskarżeń, nienawiści i zemsty następuje przekłamanie przez "Kłyma Sawura"(dowódcę wołyńskiej OUN-B)rozkazu głównego dowództwa OUN-B o wypędzeniu polskiej ludności z Wołynia na bezlitosne wymordowanie całej polskiej ludności, co ochoczo wypełniają niedawni policjanci, teraz ukraińscy partyzanci, w taki sposób dokonując ekspiacji za wcześniejszą kolaborację.

Liczna wśród dowódców OUN-B sowiecka agentura dopilnowuje, aby morderstwa były odrażająco okrutne i wstrząsające, aby panicznie wystraszyć pozostałych przy życiu, aby deportowali się sami z tych miejsc przerażających zbrodni.

   Decyzja o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii polskiej” musiała zapaść w ścisłym gronie wołyńskiego kierownictwa OUN-B: Dmytra Klaczkiwskiego, kierującego wołyńską OUN-B, Wasyla Iwachowa, referenta wojskowego OUN-B oraz Iwana Łytwynczuka, dowodzącego siłami UPA na północno-wschodnim Wołyniu.

     Bo właśnie jeżeli zastosowanie metod z eksterminacji Żydów w powiatach Sarny i Kostopol było decyzją trójosobowego kierownictwa, to o rozpoczęciu mordów Polaków na zachodnim Wołyniu, gdzie dotąd ich nie było, zadecydował bezwątpienia samodzielnie Kljaczkiwśkij. Po śmierci Iwachowa pełnia władzy przeszła w jego ręce i on w czerwcu 1943 roku przekazał dowódcom UPA na zachodnim Wołyniu oficjalny rozkaz mordowania WSZYSTKICH Polaków bez uprzedzenia ich i bez wyjątku na płeć, wiek, itd.
       (...) powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat(...) Tej walki nie możemy przegrać, i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi.”

     Jeden z komendantów UPA,  Stelmaszczyk „Rudy” otrzymawszy taki rozkaz, zwrócił się do zastępcy przedstawiciela sztabu głównego Andruszczenki o wyjaśnienie. Ten odpowiedział mu, że „to nie jest polecenie z centrali, to jest przekręcenie w terenie”. W związku z tym „Rudy” próbował odwoływać się do „naczelnego wodza” prowadnika OUN-B Mykołu Łebedzia poprzez list z 24 czerwca 1943 r.

    Zdaniem wielu historyków zajmujących się Rzezią Wołyńską (dr hab Grzegorz Motyka, Piotr Zając, Jarosław Hrycak) „Kłym Sawur” przeinaczył, zmienił treść rozkazu centrali OUN-B. wypaczając jego sens = z nakazu żądanej ewakuacji (czyli wypędzenia) na natychmiastowe, podstępne mordowanie całej ludności polskiej od niemowląt po staruszki.

    W tym punkcie cele Związku Radzieckiego i nazistów ukraińskich są zbieżne - oczyszczona od polskich, katolickich panów Ukraina aż do Bugu (linia Curzona - główne żądanie graniczne sowieckiej dyplomacji od lat, a wkrótce ma się odbyć spotkanie Wielkiej Trójki decydujące o powojennym ładzie w Europie).

8. Polacy broniąc się przed tą orgią przemocy korzystają z każdej pomocy, które jest im oferowana, zarówno od Niemców, jak i od partyzantki sowieckiej, którą postrzegają jako sojusznika i wybawiciela.
Niezwykle kontrastujące z tym są decyzje Komendy Głównej Armii Krajowej, która odmawia pomocy masakrowanym Polakom:
   „Udostępnienie broni na Kresach roznieciłoby ogień walki do niewyobrażalnych rozmiarów, a opinia światowa uzyskałaby argument, że walka o granicę wschodnią była błędem politycznym". (SPP t.78, poz.184, nr 146) - Jan Rzepecki „Prezes", z-ca Komendanta Głównego AK, odpowiedział na prośby Wołyniaków o obronę, lub o broń.

Na tle takich wypowiedzi lawino wzrosła na Wołyniu popularność polskiej komunistycznej partyzantki, do 1 maja liczącej tam tylko 43 ludzi (sic!) a później rozrosłej się do 7 tysięcy żołnierzy, którzy przede wszystkim chcą bronić swoich, walczyć i zabijać banderowców (fałszywie zwanych a Wołyniu jeszcze długo "bulbowcami" - pierwszymi ukraińskimi partyzantami, którzy z morderstwami Polaków nie mieli nic wspólnego, nie chcieli mieć i za postawę swojego przywódcy Tarasa Bulby słono zapłacili (łącznie z jego żoną, zamęczoną na torturach przez Służbę Bezpieczeństwa OUN-B)

   Spirala przemocy rozkręciła się i zatrzymać jej już nie było sposób, choć rozpaczliwie próbował to robi poeta Zygmunt Jan Rumel, który Wołyń ukochał ponad życie, a nauka w słynnym Liceum Krzemienieckim ukształtowała go jako przedstawiciela twórczej inteligencji polskiej, która szczerze propagowała równość narodów, kultur i religii na byłych Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej. Jego teza o tym, że ma dwie matki - ojczyznę: Polskę i Ukrainę, znajdowała artystyczne odzwierciedlenie w jego pięknej, lirycznej poezji. Znawcy przedmiotu sytuowali jego twórczość wśród rówieśnych mu poetów: Baczyńskiego, Bojarskiego, Gajcego. Tragizm dziejów spowodował, że poeta przeistoczył się w żołnierza, który jednakowoż nie porzucił pióra.

    W styczniu 1943 r. porucznik Zygmunt Jan Rumel stanął na czele Komendy Okręgu VIII (Wołyń) Batalionów Chłopskich. W lipcu 1943 r. na polecenie Kazimierza Banacha udał się do sztabu Ukraińskiej Powstańczej Armii, czyli wprost do ˝jaskini lwa˝, z zadaniem przeprowadzenia pertraktacji ze stroną ukraińską. Podjął się poeta - żołnierz misji pojednawczej, z gorącym pragnieniem powstrzymania rozlewu krwi. Jednak intencje obu stron były diametralnie różne. Człowiek udający się do sztabu UPA z oliwną gałązką pokoju nie miał w tamtych warunkach żadnych szans. Nie dane mu było wrócić z tej szlachetnej misji. 10 lipca 1943 r. w Kustyczach na Wołyniu Zygmunt Jan Rumel i towarzyszący mu oficer do zleceń specjalnych, a także przewodnik zostali bestialsko zamordowani poprzez rozerwanie końmi, a ich szczątki poćwiartowane i rozwłóczone po okolicy.

    Śmierć z rąk banderowskich nacjonalistów w momencie, kiedy w pełni świadom zagrożenia zdecydował się jako emisariusz pertraktować z dowódcami Ukraińskiej Powstańczej Armii, aby zaniechali rzezi niewinnej ludności Wołynia, sytuuje go w panteonie narodowych bohaterów niewahających się przed złożeniem ofiary z życia w imię najwyższych wartości.
  Chciałbym tu przemówić ustami jego poezji. Pisał on:
˝A tak własnej żałoby wątłą kruchą czarą
Trzeba serce rozdzierać - myślom kruszyć wieka -
I słowem niewybrednym - samotniczą gwarą
Czytać to co jest łzami spisane w powiekach.˝.


Czy można nie nazwać tego poety wieszczem, gdy jeszcze przed swoją śmiercią pisał:
˝Dziś gdy nad oceanem krążą Zeppeliny
I gdy oba bieguny flagami przybrano,
Gdy świat można objechać w przeciągu godziny...
Dziś rachunku sumienia zrobić nie umiano.˝


    11 lipca 1943 roku w tzw. "czarną niedzielę", po kilku tygodniach mniej gwałtownych starć, dochodzi do apogeum Rzezi - co najmniej 99 ataków na polskie osiedla i miasteczka. Częścią z nich na pewno kierowali agenci sowieccy doskonale udający ukraińskich nacjonalistów, zresztą historia wielu prowokatorów pokazuje, że można było być jednocześnie czynnym radykalnym zwolennikiem Ukrainy od Sanu do Kaukazu i posłusznie wykonywać instrukcje z Łubianki.
11-lipca-1943-zaplanowane-apogeum-spontanicznej-rzezi-wolynskiej
 
    A z początkiem następnego roku 1944 ludobójcza rzeź, przeniesiona została się do Galicji Wschodniej....

    Czym były grupy specjalne NKWD?
        „NKWD na dużą skalę organizował również specgrupy udające UPA lub SB OUN. Pierwsze specgrupy utworzono już w 1944 r. Początkowo składały się z partyzantów sowieckich, szybko jednak zaczęto ich kadrę rekrutować spośród tych członków OUN i UPA, którzy ujawnili się lub zostali schwytani. W skład specgrup wchodzili pracownicy operacyjni NKWD. Mieli oni m.in. czuwać, aby przewerbowani upowcy nie zdezerterowali. Do tego ostatniego celu wykorzystywano spory frakcyjne między melnykowcami i banderowcami, którzy znalazłszy się w jednej specgrupie nawzajem siebie pilnowali. Specgrupy liczyły od trzech do pięćdziesięciu osób"
(Grzegorz Motyka, Likwidacja OUN-UPA w ZSRR - niniwa22.cba.pl/likwidacja_oun_upa.htm)

        „Istnienie „specgrup” NKWD, które podszywając się pod partyzantów UPA, terroryzowały ludność Ukrainy, już dawno przestało być hipotezą. Zostały odnalezione i opublikowane dokumenty świadczące zarówno o skali działalności prowokacyjnej (do czerwca 1945 r. utworzono 156 specgrup liczących 1783 funkcjonariuszy), jak i o metodach ich działania, które wyprowadziły z równowagi prokuratora wojskowego wojsk MSW Okręgu Ukraińskiego płk Koszyrskiego, który 15 lutego 1949 skierował do I sekretarza KC KPU Chuszczowa notatkę o faktach rażącego łamania radzieckiej praworządności w działalności tzw. „specgrup MGB”. Dalej prokurator Koszarski podaje długi, wielostronicowy wykaz aktów „samowoli i przemocy”. (…)

       Hipoteza nr 2 zakłada, że do rozprawienia się z ludnością cywilną stworzono specjalne grupy terrorystyczne (komanda NKWD) i informacje o przybitych za języki do stołu dzieciach, ukrzyżowanych w kościołach kobietach oraz innych niewyobrażalnych okrucieństwach są właśnie rezultatem ich działań. Od razu zaznaczę, że ta hipoteza nie wyklucza, a jedynie uzupełnia powyższe przypuszczenie o celowej i zleconej na samej górze demoralizacji Armii Czerwonej (podobnie jak bynajmniej nie hipotetyczny, a całkiem realny i aktywny udział organów OGPU w wywłaszczaniu chłopów nie wykluczał, nie zastępował, a jedynie uzupełniał i potęgował okrucieństwa mas wiejskiego lumpenproletariatu).


      Ta hipoteza może wydawać się zupełnie nieprawdopodobna, ale jedynie w ramach wyobrażeń starego sowieckiego (czy najnowszego putinowskiego) podręcznika szkolnego. W kontekście realnej historii ZSRR jest wręcz banalna. Kłamstwo, prowokacja i terror kroczyły ramię w ramię od pierwszych dni bolszewickiej dyktatury: od zamachu na Lenina, o który oskarżono półślepą (i natychmiast rozstrzelaną) F.Kapłan, od dyrektyw Lenina nawołującego do wykorzystania „dogodnego momentu”, kiedy trupy umarłych z głodu leżą na drogach i powywieszać pod tym pretekstem jak najwięcej „kontrrewolucyjnych chłopów”; od operacji „Trest”, w której GPU organizowało fałszywą antysowiecką organizację jako „zatrutą przynętę”.

(Mark Sołonin „Zapomniana zbrodnia Stalina”, w: „Nic dobrego na wojnie”)

image

image

image

image

Spotkanie z seksotem (tajnym współpracownikiem)

image

poniedziałek, 19 października 2015

ISIS wykonała pierwszy krok by zdobyć Rzym i dokonać tam masakry chrześcijan?

"Jak trzeba, będę walczył i zostanę męczennikiem. Dla muzułmanina nie ma większego honoru jak zostać męczennikiem" - mówi dziennikarzom Adrian Al N. Tygodnik "ABC - Aktualny Bezkompromisowy Ciekawy" publikuje w najnowszym wydaniu wywiad z Polakiem walczącym w szeregach armii Państwa Islamskiego. Dżihadysta znad Wisły opowiada, jak trafił do Syrii, uciekając m.in. polskim służbom specjalnym. "Niewiernym" grozi okrutnym sądem i przeniesieniem wojny na terytorium Europy.


Kadr z nagrania wideo opublikowanego przez Państwo Islamskie, na którym widać niezidentyfikowanego bojownika ISIS i amerykańskiego dziennikarza Stevena Sotloffa krótko przed jego egzekucją/ISLAMIC STATE VIDEO /PAP/EPA

Nawróćcie się, póki jest jeszcze czas. Póki nie przyszliśmy do waszych domów, aby sprawdzić, czy jesteście wierni Bogu Jedynemu. Jeśli nie, to zginiecie jak wszyscy niewierni. Takie jest prawo Allaha. My zwyciężymy, dojdziemy do Rzymu i na Placu Świętego Piotra będziemy urządzać masowe egzekucje niewiernych - zapowiada Abu Bakr Al Sham - bo takie nazwisko przyjął Adrian Al N. - w rozmowie z dziennikarzami.

Rozmowa Witolda Gadowskiego i Michała Króla z Adrianem Al N. jest pierwszym tak wyraźnym świadectwem udziału obywateli polskich w okrutnej wojnie prowadzonej przez ISIS. Polski dżihadysta jest jednym z mniej więcej 10 Polaków, którzy bezpośrednio współpracują z Państwem Islamskim lub walczą w jego szeregach. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wie o jego istnieniu.

Z wywiadu można wyczytać, ile złości jest w ludziach, którzy przyłączają się do terrorystycznych bojówek islamskich. Świat pełen jest hipokrytów udających ludzi religijnych. Wy mówicie, że my mordujemy?! A wy mordujecie nas codziennie. Codziennie trwa wyprawa krzyżowców przeciwko muzułmanom. Zabijacie dzieci i kobiety, niszczycie życie całych społeczeństw. W imię czego? - pyta Adrian Al N. Rozpoczęliście wojnę na naszym terytorium, a teraz płaczecie, że przenosimy ją na wasze?! Zastanówcie się nad tym, póki jeszcze pora. To jest wojna - przestrzega chwilę później.

Rozmowę dziennikarze "ABC" przeprowadzili poza Polską. Jej bohater, na którym ciążą prokuratorskie zarzuty, zapowiada, że do kraju nie wróci. Zostanę w Państwie Islamskim i będę służył moim braciom - zapowiada.

Wywiad poprzedza analiza sytuacji związanej z wojną w Syrii i planowanym przyjęciem przez Polskę rzeszy uchodźców z tego regionu świata.

Jak pisze tygodnik "ABC", tej chwili w szeregach Państwa Islamskiego walczy łącznie kilka tysięcy obywateli Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Irlandii, Hiszpanii, USA, Kanady, Australii i innych krajów zachodnich. Najczęściej są to wyznawcy islamu urodzeni już na Zachodzie i od dziecka wychowywani w liberalnej kulturze demokratycznych społeczeństw.

Wielu z nich przez lata oglądało filmy z Robertem de Niro i Leonardo di Caprio, słuchało Michaela Jacksona i Madonny, przeżywało mecze Bayernu Monachium lub Barcelony, ubierało się w ciuchy Dolce Gabana czy Tommy Hilfigera, chodziło do nocnych lokali i na dyskoteki. A jednak znienawidzili Zachód z całej duszy. I to do tego stopnia, że postanowili wypowiedzieć mu wojnę na śmierć i życie. Tak jak Khaled Sharrouf, obywatel Australii, który wyjechał na wojnę do Syrii i był szczęśliwy, gdy mógł upublicznić w internecie zdjęcie swego 8-letniego syna. Dziecko z dumą trzymało w dłoniach odciętą głowę mężczyzny. Ojciec opatrzył fotografię podpisem: Mój chłopak! - czytamy w analizie "Dżihad u bram".

Graeme Wood, politolog z Uniwersytetu w Yale tłumaczy fenomen Państwa Islamskiego, pod którego rządami znajduje się dziś terytorium większe od Wielkiej Brytanii. Naukowiec podkreśla, że nie można oddzielić islamu od działań ISIS, ponieważ "religia głoszona przez jego żarliwych stronników wywodzi się ze spójnych interpretacji islamu". Jak dodaje, islamiści "są gotowi na samounicestiwenie, bo wierzą, że jeśli pozostaną wierni proroctwom, Bóg przyjdzie im w sukurs".

Amerykański ekspert cytuje Bernarda Haykela, eksperta ds. teologii Państwa Islamskiego na uniwersytecie w Princetown, który twierdzi, że "myślimy, że ci dziwaczni dżihadyści wybierają sobie ze średniowiecznej tradycji, to co im pasuje [...] To nieprawda - oni hurtem przenoszą tamtą tradycję w czasy współczesne".

Państwo Islamskie samo prosi się o inwazję i prowokuje USA, gdyż atak Zachodu byłby propagandowym sukcesem dżihadystów. Dlaczego? - Oni z utęsknieniem wyczekują wroga, gdyż dopiero jego pokonanie rozpocznie odliczanie do apokalipsy - zaznacza Woods.

To, jak miałaby wyglądać apokalipsa według Państwa Islamskiego, wielokrotnie było ogłaszane przez bojowników ISIS. - Podbijemy Wasz Rzym, połamiemy wasze krzyże. [...] Nasze dzieci będą sprzedawać waszych synów na targach niewolników - ogłaszali bojownicy.


Plan ISIS: z Placu Świętego Piotra urządzić plac zagłady chrześcijan i rzeź transmitować na żywo - twierdzi Robert Spencer, znany badacz islamu. 

ISIS chce podbić Rzym a na Placu świętego Piotra urządzić publiczną egzekucję papieża, transmitowaną na żywo na cały świat - tak twierdzi Robert Spencer. Znany badacz islamu, autor przewodnika po islamie i krucjatach. Jego zdaniem, Państwo Islamskie już teraz wykonało pierwszy krok ku zrealizowaniu tej wizji.

"Najazd" uchodźców pierwszym krokiem do podboju chrześcijańskiego świata

Od dłuższego już czasu mówi się o tym, że emigracja uchodźców do Europy jest zaplanowana w celu jej podbicia przez muzułmanów. Robert Spencer twierdzi, że pod osłoną kryzysu uchodźczego właśnie realizowany jest pierwszy etap podboju. Bojownicy ISIS wkraczają na Stary Kontynent jako potrzebujący pomocy i nikt się nie spodziewa, jaki chcą nam zgotować los. "Oni nie mają zamiaru zrobić tego przy pomocy konwencjonalnej armii. Dokonają tego dzięki przytłaczającej liczbie zwolenników wewnątrz [Europy] i dzięki napływowi ludzi od zewnątrz (...). I to właśnie teraz obserwujemy w Europie" - twierdzi Spencer. Działania ISIS są dokładnie przemyślane i to, czego jesteśmy świadkami, realizowane jest według określonego harmonogramu. Zgodnie z nim, w 2025 roku dojść ma do ostatecznej walki dobra i zła: muzułmanów i chrześcijan. Zanim jednak do tego dojdzie, muzułmanie muszą podbić Rzym - a to nastąpić może w najbliższych latach. Zdaniem Roberta Spencera możemy się tego spodziewać przed 2020 rokiem! 

Muzułmańscy uczeni twierdzą, że Mahomet przewidział podbicie dwóch wielkich rzymskich miast: Konstantynopola i Rzymu. Dziś to pierwsze jest miastem muzułmańskim. Teraz pora podbić stolicę Włoch, która celem podboju jest od początku istnienia ISIS. Zdobycie Rzymu będzie klęską chrześcijaństwa i zakończeniem eschatologicznej osi czasu. 

Zwieńczeniem całego procesu ma być wielka bitwa w syryjskim Dabiq. Zdaniem Spencera nastąpi ona w 2025 roku.

Plac Świętego Piotra miejscem masowej egzekucji chrześcijan

Najbardziej przerażająca jest wizja tego, co stać się ma na Placu Świętego Piotra. Swoje zwycięstwo ISIS chce uczcić ścięciem papieża i transmitować to na żywo na cały świat.

Potem nastąpić ma rzeź chrześcijan. "To jest plan, by Plac św. Piotra przekształcić w miejsce egzekucji wrogów Allaha" - mówi Spencer. Odrębnie potraktowani będą homoseksualiści, których bojownicy islamscy będą zrzucać z Krzywej Wieży.

Czy wizja Roberta Spencera zostanie spełniona? W Rzymie prawdopodobnie już teraz są bojownicy ISIS. Czekają na znak, by zacząć wielką walkę o Rzym.


źródła:

niedziela, 18 października 2015

Ryszard Opara opuszcza Polskę, czy bierze na litość?

Obwieścił właśnie, że opuszcza Polskę, bo jest goły i wesoły. I na dodatek stary i przegrany. No i jak zwykle nierozumiany, oszukany i wykorzystany - źródło: http://ryszard.opara.neon24.pl/post/126679,emigranci

Może zabierze też przegranego i skompromitowanego Jarka Ruszkiewicza vel Pomidorowego Alfonsa vel Spiritusa Liberalnego wraz z jego "Gwiazdeczką Asterką"? A może nie, bo Ruszkiewicz nie był oszukiwany i okradany - to on oszukiwał i okradał innych; no i bardziej mu miły inny kierunek emigracji (blisko Placu Czerwonego, a nie gdzieś na Antypodach).


Skąd taka panika u Opary, że chce wyemigrować wzorem Kopacz i jej córuni? 

Jak donoszą media - "salon" jest właśnie w ciężkiej panice przed wygraną PiS-u w wyborach parlamentarnych i nieuchronną akcją rozliczeń przestępstw jakich się dopuścili w czasie rządów PO. Zapowiedź pociągnięcia winnych do odpowiedzialności i nieuchronność końca bezkarności zdrajców Narodu i kolaborantów, zwłaszcza z największym naszym wrogiem: Rosją najwyraźniej udzieliła się Ryszardowi Oparze - stąd ta panika i zapowiedź opuszczenia Kraju i udania się na emigrację. 


Chociaż z tą emigracją Opary to jeszcze nic pewnego; może jest to obliczone na wzbudzenie litości u innych i sprowokowanie służb Rosji aby sypnęły kasą człowiekowi tak bardzo zasłużonemu dla kacapskiej propagandy. Kto wie, co stary WSI-ok znowu kombinuje?

Tymczasem pisze on tak (pozwoliłem sobie co nieco z tego skomentować):

Moje życie tak się ułożyło, że emigracja była koniecznością, jeżeli chciałem coś w życiu zrobić, dokonać – być niezależnym. Urodziłem się w PRL-u, w biednej rodzinie i nie mając żadnych perspektyw poprawy, zmiany – nie miałem wyboru. Większość dorosłego życia spędziłem w Australii – ale dużo też podróżowałem po świecie. Zawsze jednak, miałem kompleks „Latarnika” - Sienkiewicza i zawsze marzyłem o powrocie.

- No jasne - Opara ma nas ciągle za idiotów i wciąż wciska ten sam kit, że w czasach PRL-u każdy ot tak mógł sobie wyjechać gdzie chciał i z dnia na dzień stać się milionerem (dolarowym). Dosłownie z dnia na dzień... Wystarczy poszperać w Internecie aby dowiedzieć się dlaczego Opara znalazł się w Australii i skąd u niego taki nagły przypływ gotówki. Mniej kumatym proponuję wpisać w wyszukiwarce: "ryszard opara fozz".

I kiedy nastąpiły zmiany, kiedy rozpoczęła się „transformacja” ustrojowa – wróciłem, w nadziei, że będzie lepiej, że wszystko będzie dobrze. Przywiozłem nawet sporo pieniędzy i zacząłem tu w Polsce inwestować w rozmaite przedsięwzięcia. Byłem przekonany, że będąc człowiekiem inteligentnym, małą częścią elity narodu – to jest mój obywatelski obowiązek.

- Bajki to on umie opowiadać :)

Budować kraj, włożyć swoją cegiełkę w przyszłość Polski, postawić jakiś maleńki pomnik swojego życia, tu w ojczyźnie – ziemi moich ojców, przodków. Zbudowałem kilka domów, rozwinąłem parę przedsiębiorstw. A ponieważ byłem z wykształcenia i natury lekarzem – starałem się również leczyć ludzi. Fizycznie i psychicznie. Adoptowałem sześcioro dzieci – stwarzając im szanse, całkowicie inny świat. Najlepsza niewątpliwie decyzja mojego życia!!!

- No z tymi dziećmi to rzeczywiście można się zgodzić, reszta to głodne kawałki - ktoś kto mieni się takim patriotą nie działa na szkodę Kraju i Narodu. Tymczasem Opara robił i robi coś dokładnie przeciwnego i na ogromną skalę. Że wymienię tu tylko współzałożenie pro-rosyjskiej Partii Zgoda i rosyjskiej tuby propagandowej na Polskę: Nowego Ekranu przekształconego później w NeOn24.ru.

Pisze o tym bez krępacji, tylko łże jak bura suka:

Stworzyłem Nowy Ekran – Neon24.pl – jako forum swobodnej wypowiedzi obywateli – dla kształtowania opinii i świadomości publicznej.

- I ta "swoboda wypowiedzi" jest rzeczywiście swobodna, pod warunkiem że powiela kłamstwa wymyślone przez rosyjskich speców od inżynierii społecznej i urabia Polaków po kacapsku, odbierając im narodową tożsamość, stępiając instynkt samozachowawczy, podważając chrześcijańskie korzenie i wiarę, oraz burząc hierarchię wartości i fundamenty moralności.

Całe szczęście że w polityce mu się nie powiodło, bo wtedy cena realizowania ruskich interesów kosztem Polski i Polaków mogła by być katastrofalna. Pisze o tym tak:

Próbowałem nawet w polityce – ale jak się okazało... do tego się nie nadaję. Musiałbym być złodziejem i oszustem – tak jak oni wszyscy. Bez wyjątku.

- Ktoś jeszcze wierzy w jego szczere intencje i bezinteresowność? - Wystarczy popatrzeć co się wyprawia na tym "jego" NeOnie24.ru , jaka jest tam linia programowa. Na pewno nie polska. Złodziejstwo i oszustwo jest na porządku dziennym. Np. Bogusław Jeznach, stary szpieg i obecny płatny agent Kremla hurtowo kopiuje "newsy" ze Sputnika i innych rosyjskich propagandowych źródeł podpisując to swoim nazwiskiem. Każda jego notka (od lat) to plagiat, czyli złodziejstwo w najczystszej postaci. Nie tylko jest to tolerowane lecz także promowane w polecanych. Inny (z wielu) przykład: Bloger wielonickowy występujący m.in. jako Zawisza Niebieski obwieścił właśnie "Kto jest ojcem Pana Jezusa? Odpowiedź wydaje się dziecinne prosta. Jezus jest synem Boga Ojca, ale dalsze czytanie Biblii nie daje już takiej pewności". Oczywiście notka "po linii" od razu znalazła się w polecanych...

Tymczasem Ryszard Opara udaje że tego nie widzi i wylewa swoje żale:

Moje plany i nadzieje, związane z powrotem do kraju, życiem tu w ojczyźnie - początkowo stopniowo, kiedy byłem jeszcze bogaty - potem coraz szybciej (wprost proporcjonalnie do utraty własnego kapitału), zaczęły zmieniać się w koszmar. Zostałem wielokrotnie oszukany, przesz Państwo, System, przez ludzi. Obcych a nawet bliskich – z własnej rodziny i własnego otoczenia. Tak jak pisałem uprzednio. Polska stała się krajem oszustów i złodziei.

- Ileż trzeba mieć buty i wrodzonego chamstwa aby prezentować taką mentalność Kalego? Opara ukraść i oszukać - to dobrze, Oparze ukraść (przywłaszczone przez niego pieniądze) i go oszukać - źle. Ruszkiewicz złodziej, który przywłaszczył sobie pieniądze blogerów na utworzenie "spółdzielni blogerskiej", to źle; ale Ruszkiewicz główny neonowy cenzor, Ruszkiewicz Prezes Fundacji NE, czyli słup potrzebny by oszukać polskie państwo i aby nie wypłacić zaległych pensji tym których kiedyś Opara zatrudniał - to już dobrze? Jakaś dziwna podwójna moralność u tego niedoszłego Ojca Opatrznościowego Narodu; jakieś nie wiadomo skąd wyniesione zamiłowanie do oszustw i matactw.

Ale to Opara czuje się pokrzywdzony i wykorzystany (sic!). Można to skwitować następująco: ten osobnik nie ma poczucia wstydu. I nie wiadomo dlaczego ciągle jest przekonany o swojej bezkarności. Jednak los nie zawsze jest łaskawy, i to na dłuższą metę. Prędzej czy później za wyrządzone zło innym przyjdzie zapłacić:

No i stoję teraz sam – na skraju przepaści – z każdej mojej strony. Wiem, że w sumie nikogo to nie obchodzi i że sam jestem wszystkiemu winien, ponosząc odpowiedzialność za błędy...

Oczywiście mogę wrócić do Australii. Zapewne nie mam wyboru. Ale kiedy pierwszy raz tam wyjeżdżałem, byłem goły i wesoły bo miałem nadzieję. Teraz jestem też goły ale mam przed sobą starość i nie będę miał dokąd wracać.

- Oliwa jest zawsze sprawiedliwa - się mówi. Jedź więc Rysiu i nie wracaj. Może tam z dala od Ojczyzny zmądrzejesz i może (mam nadzieję) zapragniesz naprawić krzywdy nam wyrządzone.

Ale zanim wyjadę, chciałbym jednak jeszcze parę razy na koniec – głośno zawołać: ludzie, czy wy tego wszystkiego nie widzicie! Czy nie rozumiecie co się wokół Was dzieje? Jeżeli nie – trudno. C'est la Vie. Jeżeli tak – proszę o odpowiedź: co dalej? 

- Dalej? Dalej będziesz miał szczęście jak trafi ci się odosobnienie i "czarny chleb, czarna kawa" za twoje przewałki i bezeceństwa. Niektórzy już rychtują latarnie dla zdrajców i kolaborantów..., więc ta szybka emigracja to chyba dla ciebie jedyne rozsądne wyjście.

Na odchodne możesz uczynić choćby mały gest: zabrać portal ruskim płatnym trollom i oddać go Polakom zatroskanym dobrem Polski.

Przypominam, że przywłaszczyłeś sobie moje notki i komentarze i zablokowałeś mnie do mojej własności dostęp. Podobnie jak wielu innych nie mam prawa napisać żadnego komentarza ani zamieścić artykułu.

Dlatego Ryszardzie Opara nie kłam w żywe oczy: Ma Pan rację odnośnie cenzury - pewnie byłoby lepiej. Ale czy Pan sobie wyobraża hałas podniesiony wszędzie w Internecie, gdybyśmy wprowadzili cenzurę. Zrobiłoby się piekło. Wszyscy mówiliby, że przez tyle lat, była u nas cenzura a my jesteśmy kłamcami. Myślę, że jednak mimo wszystko tak jest lepiej. Prawda zawsze zwycięży.
 

- Jesteście Opara perfidnym kłamcą. Zakłamanym do szpiku kości. Prawdę zamieniasz z kłamstwem, dobro ze złem. Coś czuję, że nie ominie cię kara.

wtorek, 6 października 2015

"Chmara przeprawiająca się przez morze", czyli "Musimy odzyskać kontrolę nad granicami"


Josef Szuster zwraca uwagę, że migranci i uchodźcy pochodzą często z krajów nastawionych negatywnie do państwa Izrael. Antysemityzm jest tam częścią wychowania od pokoleń. Skutkuje to tym, że uprzedzenia i fobie antyżydowskie wśród migrantów przenoszone są na wszystkich Żydów, traktowanych przez nich jako odwiecznego wroga. Szuster obawia się, że napływ migrantów spowoduje w społeczności arabskiej żyjącej w Niemczech wzrost antysemityzmu. Dlatego postuluje, aby niemieckie państwo jak najszybciej i jak najmocniej, jak to jest tylko możliwe, włączyło migrantów do europejskiego systemu wartości i nauczyło ich przestrzegania.

źródło: http://gosc.pl/doc/2745494.Zydowskie-leki-przed-fala-imigrantow

Kto jest Syryjczykiem – dostaje azyl. Efektem tego jest rozkwitający czarny rynek fałszywych syryjskich paszportów. Fałszerze pracują szybko i spełniają nawet najbardziej wyszukane życzenia klientów. W 2014 r. z wniosków imigrantów występujących o azyl, podających się za mieszkańców Syrii – pozytywnie rozpatrzono aż 95 %, dlatego rynek sfałszowanych syryjskich paszportów przeżywa prawdziwy boom.


Wśród imigrantów w Niemczech w 2015 r. prym wiedzie Syria. Mając jednak na uwadze, że tylko 20-30 % Syryjczyków posługuje się autentycznymi paszportami – wnioskować trzeba, że pośród rzekomych Syryjczyków znajdują się (następni w kolejności procentowej) zwykli imigranci ekonomiczni z Bałkanów (Kosowo, Serbia, Albania, Macedonia, Bośnia i Hercegowina), z Iraku, Afganistanu, Pakistanu, Erytrei, Nigerii, Algierii, Egiptu, Maroka i Somalii.

źródło: http://wawel.salon24.pl/672532,wszyscy-chca-byc-syryjczykami-czyli-paszport-kraj-pochodzenia-i-wyznanie

Premier Wielkiej Brytanii Dawid Cameron wyraził zaniepokojenie emigrantami szturmującymi granice państwa. Nazwał ich „chmarą przeprawiającą się przez morze". Wzbudził tym sprzeciw organizacji chroniących praw człowieka, przypominających, że „imigranci to ludzie, nie insekty”.


Przedzierają się przez płot i skaczą do pędzących pociągów. Każdej nocy setki imigrantów ryzykuje życie, by przedostać się do Anglii pod dnem kanału na La Manche. Zginęło już 9 osób.

Nielegalne obozowiska wokół francuskiego portu Calais nazywane są „dżunglą”. Żyje tu już ponad 3 tys. imigrantów. Co drugi z nich każdej nocy podejmuje próbę przedostania się z Francji na Wyspy. Scenariusz jest podobny: przedzierają się przez płot i skaczą do pędzących pociągów jadących podwodnym kanałem do Londynu. Niektórzy próbują wielokrotnie. O ile przeżyją. Do tej pory pod kołami wagonów czy porażonych prądem zginęło co najmniej 9 osób.

W tym tygodniu Eurotunel przeżywa prawdziwe oblężenie. Powód? Trudniej włamać się już do ciężarówek, które do tej pory, mimo ryzyka śmierci pod kołami, stanowiły główny środek przeprawy za angielską granicę. Ale od kilku tygodni wozy są jednak pilniej strzeżone, obstawione specjalnym konwojem, nie stoją też w kilkugodzinnych korkach.

Dotychczas podczas prób nielegalnego przekroczenia granic aresztowano już 300 osób, ale wedle doniesień brytyjskiej prasy, policja wypuszcza zatrzymanych po kilku godzinach. Dziennie służby muszą uporać się z kilkuset podobnymi incydentami.

Dlaczego imigranci mieszkający we Francji próbują za wszelką cenę przedostać się do Wielkiej Brytanii? Powodów może być kilka. Część z nich wierzy, że łatwiej uda się im uzyskać azyl na Wyspach, że dostaną tam pracę na czarno, innych przyciąga hojność świadczeń socjalnych, jakie oferuje Zjednoczone Królestwo. Nie bez znaczenia jest także język. Francuski dla większości imigrantów stanowi wyzwanie, po angielsku są w stanie porozumiewać się dużo lepiej, niektórzy już go znają.


Nie możemy dłużej utrzymywać imigracji do Wielkiej Brytanii na obecnym poziomie. Musimy zmienić unijne przepisy, aby odzyskać kontrolę nad naszymi granicami - powiedziała w ocenianym jako ostre wystąpieniu programowym szefowa brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Theresa May. Wtorkowe przemówienie May podczas trwającej corocznej konferencji Partii Konserwatywnej w Manchesterze było jednym z najostrzejszych głosów przeciwko imigracji w brytyjskiej debacie publicznej w ostatnich latach. Znana z prawicowych poglądów i eurosceptycyzmu minister podkreśliła, że "przy zbyt wysokim poziomie imigracji, wielkich przepływach całych grup ludzi, stworzenie spójnego społeczeństwa jest niemożliwe".


"Połowa, to nie uchodźcy" Jak oceniła, aby sprostać rosnącym wymaganiom, Wielka Brytania musiałaby stworzyć blisko 900 tys. nowych miejsc w szkołach do 2024 roku i budować 210 tys. nowych domów rocznie. Zwróciła również uwagę na coraz większe obciążenie dla służby zdrowia i infrastruktury drogowej, która jej zdaniem nie jest przystosowana do szybko rosnącej populacji kraju. Odnosząc się do europejskiego kryzysu migracyjnego, brytyjska minister dodała, że "obie strony debaty publicznej regularnie mylą dwa pojęcia: uchodźców i imigrantów ekonomicznych". Wyraziła opinię, że nawet połowa z tych, którzy w ostatnich miesiącach przyjechali do Europy, to "migranci ekonomiczni, a nie uchodźcy". Jak podkreśliła, aż trzy czwarte wniosków o azyl złożyli mężczyźni, w większości poniżej 30. roku życia. Azylowe nadużycia - Za rządów Partii Pracy stworzono system azylowy, który był po prostu innym sposobem na to, by umożliwić przyjazd do Wielkiej Brytanii i pracę tutaj, niezależnie od realnego zagrożenia, w jakim znajdowała się dana osoba - powiedziała May.

Omawiając inny przykład nadużycia systemu azylowego, May podkreśliła, że w ostatnich latach Wielka Brytania otrzymała aż 551 wniosków o azyl od obywateli innych państw członkowskich Unii Europejskiej, w tym Polski i Hiszpanii. - Nawet jeśli konsekwentnie odrzucamy te wnioski, ponosimy ogromne koszty ich rozpatrywania przez urzędników - zaznaczyła. Według danych Narodowego Biura Statystycznego (ONS) w ostatnich trzech latach Polacy złożyli 350 wniosków o azyl i wszystkie bez wyjątku zostały odrzucone. Brytyjskie władze nie ujawniają, jakie było uzasadnienie podane przez aplikujących. "Korzyści z imigrantów: wątpliwe" - Masowa imigracja podkopała poparcie społeczne dla udzielenia przez państwo schronienia tym, którzy rzeczywiście go potrzebują - zwróciła uwagę May. - Musimy wywiązywać się z moralnego obowiązku pomocy osobom zagrożonym, ale potrzebujemy systemu, który pozwoli nam dokładnie kontrolować brytyjskie granice - dodała.

- Nawet gdybyśmy byli w stanie zarządzać wszystkimi konsekwencjami tego zjawiska, Wielka Brytania najzwyczajniej w świecie nie potrzebuje setek tysięcy imigrantów każdego roku, a wynikające z tego korzyści gospodarcze są wątpliwe - podkreśliła. Odrzucając pomysł stworzenia skoordynowanej unijnej polityki imigracyjnej i azylowej, May powiedziała, że brytyjski rząd nie poprze tego pomysłu "nawet za tysiąc lat". Theresa May uznawana jest za jednego z najważniejszych ministrów w rządzie Davida Camerona i potencjalną kandydatkę do zastąpienia go na stanowisku premiera po referendum rozstrzygającym przyszłość członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, które odbędzie się najprawdopodobniej w drugiej połowie 2016 roku.

Migracja najwyższa w historii We wtorek May zasygnalizowała, że rząd zamierza powrócić do ogłoszonego w 2010 roku planu obniżenia wskaźnika imigracji do "dziesiątek tysięcy". Tymczasem wskaźnik migracji netto (imigracja pomniejszona o emigrację) do Wielkiej Brytanii w ubiegłym roku był najwyższy w historii i wyniósł 330 tys. osób, w tym 196 tys. osób z państw członkowskich Unii Europejskiej. W Wielkiej Brytanii mieszka 853 tys. obywateli Polski, którzy stanowią największą mniejszość narodową w tym kraju. Około 200 tys. z nich mieszka w Londynie. Na środę zaplanowane jest wystąpienie Davida Camerona, w którym ma omówić priorytety podczas renegocjacji członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.

źródło: http://www.tvn24.pl/londyn-ostrzej-w-sprawie-migrantow,583454,s.html

sobota, 3 października 2015

III Wojna Światowa rozkręca się

III Wojna Światowa rozkręca się - czy już to zauważyłeś? Wojna światowa nie zaczyna się w momencie, kiedy strony konfliktu ogłoszą, że ją zaczynają. Wojna rozkręca się niepostrzeżenie. Tak uczy historia. 1 września 1939 roku, kiedy Hitler wkraczał do Polski, nie sądził, że zaczyna II wojnę światową. Był pewien, że pójdzie mu gładko, bo kraje europejskie nie wypowiedzą wojny z powodu Polski. Jak wiemy, nie mylił się, bo we wrześniu na słowach się skończyło.

Czy rok po aneksji Krymu i niemal rok od rozpoczęcia regularnej wojny z Ukrainą Władimir Putin też tak sądzi? Nie wiem. Ale opierając się na opiniach fachowców, można przypuszczać, że dziś sytuacja jest podobna.


W Syrii samoloty rosyjskie rozpoczęły konflikt globalny a pogłoski o wejściu do Syrii irańskiej piechoty wieszczą nagłą katastrofę świeżo zawartych umów antyatomowych z zachodnim światem.


Niewidoma Baba Wanga, bułgarska mistyczka, która zmarła w 1996 r. (miała ponoć przewidzieć śmierć Stalina, upadek ZSRR oraz katastrofę Kurska), pytana o III wojnę światową powiedziała, że „wybuchnie, gdy upadnie Syria”.

Zaskakująco dużo przepowiedni jest zgodnych co do oznak, czasu i przyczyn wybuchu III Wojny Światowej. Co ciekawe Koran i Biblia, napisane wiele wieków temu, przewidziały ISIS.

Niedawno amerykański portal „Huffington Post” opublikował artykuł Kashifa Chaudhry’ego, przewodniczącego Muzułmańskiego Stowarzyszenia Pisarzy w USA. Chaudhry dowodzi, że Mahomet przewidział istnienie i działalność Państwa Islamskiego. „1400 lat temu prorokował, że nadejdzie czas, gdy z Islamu nie pozostanie nic poza nazwą, a z Koranu nic poza słowami” - pisze Chaudhry. Zdaniem Chaudhry’ego Mahomet „przewidział, że duchowieństwo będzie skorumpowane”, pojawi się natomiast grupa młodych niedojrzałych i głupich ludzi. „Będą mówić piękne słowa, ale posuną się do najbardziej ohydnych czynów”. ISIS rzeczywiście odpowiada opisowi, ale w historii wojen religijnych nie są pierwszą organizacją, która posuwałaby się do „ohydnych czynów”.

Po stronie chrześcijańskiej także można usłyszeć głosy, jakoby wojna na Bliskim Wschodzie oraz istnienie ISIS było wypełnieniem proroctwa zawartego w Biblii. Chrześcijański publicysta Chris Mitchell w swojej książce „Kierunek: Jeruzalem” pisze o przygotowaniach do „ostatnich dni” historii.

W wielu miejscach można przeczytać także, że Franciszek będzie ostatnim lub przedostatnim papieżem, a potem Rzym zostanie zniszczony - vide Trzecia Tajemnica Fatimska.

Wróćmy jednak do czasów obecnych i Syrii. Ciekawe jest to, że tak mało wiemy na temat tego konfliktu - kto z kim walczy i o co; kim są tzw. rebelianci i islamscy ekstremiści.

Foto: syryjskie rebeliantki /źródło: http://www.dailystar.com.lb/

Kiedy popatrzymy na mapę Syrii z końca września 2015 zauważymy, że siły rebeliantów znajdują się już bardzo blisko Damaszku.


Czy Rosjanie, którzy z natury są zabobonni, broniąc reżimu Assada chcą w ten sposób nie dopuścić do rozlania się tego regionalnego dotąd konfliktu na cały świat? - Stali by w ten sposób po jasnej stronie mocy.  Bardziej przekonujące jest jednak to, że Rosjanie w Syrii bronią po prostu swoich interesów (vide blokowanie gazociągu katarskiego do Europy i skazywanie jej na monopol Gazpromu), oraz że chcą narzucić światu postrzeganie Rosji jako supermocarstwa. I za wszelką cenę chcą utrzymać bazę Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej w Tartus. Szerzej o rosyjskich motywach zaangażowania się militarnego w Syrii tutaj: http://www.mpolska24.pl/post/9672/nasilenie-rosyjskich-dzialan-w-syrii

W Syrii splatają się interesy państw regionu i mocarstw światowych; dlatego zaangażowanie różnych sił nie powinno dziwić - zob.: http://www.understandingwar.org/

Obecnie sytuacja jest taka, że Rosja, Iran i Chiny wkroczyły do gry.
Cały świat elektryzuje nowa sytuacja, a Państwo Islamskie jest tylko zasłoną dymną.

Chińczycy przystępują do wojny w Syrii

Jak donoszą media (w tym serwis almasdarnews.com i libański portal informacyjny Al-Masdar Al-Arabi) żołnierze i uzbrojenie lotnicze z Państwa Środka dotarło do Syrii. Chiński lotniskowiec Liaoning-CV-16 w drodze do Syrii z kilkudziesięcioma doradcami wojskowymi przepłynął przez Kanał Sueski a następnie zacumował w porcie Tartus. Chińscy doradcy wojskowi zostali zakwaterowani w bazie wojskowej w Latakii gdzie rezydują już Rosjanie.


Tym samym Chiny wzmocniły oficjalnie koalicję Syrii, Iranu, Rosji i Iraku, która ma lepiej skoordynować wysiłki zbrojne w ramach walki z ISIS i innymi ugrupowaniami ekstremistycznymi.

Należy zauważyć, że w ostatnim czasie Rosja i Chiny zintensyfikowały dialog i podpisały rekordową liczbę umów. Kremlowskie media mówią o rosyjsko-chińskim sojuszu strategicznym.

Już wcześniej Rosja i Chiny wspólnie ewakuowały chemiczny arsenał Syrii, ratując tym samym reżim Asada przed zachodnią interwencją wojskową. Szojgu przygotowywał w Pekinie dostawy rakietowych kompleksów S-400, a następnie udał się do Teheranu, gdzie podpisał umowę na sprzedaż Iranowi kompleksów S-300. W maju morskie eskadry obu krajów ćwiczyły na Morzu Śródziemnym, a czerwcowe rozmowy narodowych Rad Bezpieczeństwa ujawniły zgodność w ocenie przyczyn i metod przeciwdziałania "kolorowym rewolucjom". Wyraźnym, wspólnym mianownikiem
jest antyamerykanizm.

Apogeum wzajemnych ukłonów była wizyta chińskiego przywódcy Xi Jinpinga w Moskwie, podczas której podpisano ponad 30 umów i listów intencyjnych, wyznaczających kierunki dwustronnych relacji w długoletniej perspektywie. Bodaj najważniejszym stało się ramowe porozumienie o współdziałaniu Eurazjatyckiego Związku Ekonomicznego Rosji, Kazachstanu i Białorusi (EZE) z chińskim projektem Jedwabnego Szlaku, co umożliwi połączenie Chin z Europą.

W połowie kwietnia 2015 Moskwa pierwszy raz zdecydowała się sprzedać systemy rakietowe S-400. Jak informowały wtedy rosyjskie media, cztery dywizjony tych nowoczesnych rakiet trafią do Chin.
Do tej pory chińska armia kupowała starsze systemy typu S-300. Najnowsze modele S-400 "Tryumf" pozostawały na wyposażeniu rosyjskich wojsk. Sprzedając systemy rakietowe do Chin, Moskwa zapewnia, że robi to wyłącznie ze względu na strategiczną współpracę z Pekinem.

Trzeba postawić sobie pytanie o prawdziwe intencje Chin angażujących się w konflikt syryjski. Państwo kierowane przez Baszara al-Assada nie jest kluczowym sojusznikiem militarnym Pekinu, wielkim dostawcą energii, ani znaczącym partnerem w żadnym istotnym sensie dyplomatycznym czy politycznym. Ale jest ważnym krajem w kluczowym regionie i Chiny są w pełni świadome, że ciągła niestabilność w Syrii - pokroju takich, które doprowadziły do obalenia reżimów w innych częściach
świata arabskiego - poważnie wpłynie na ich interesy.

Władze w Pekinie obawiają się, że kryzys w Syrii może doprowadzić do destabilizacji regionu. Bogaty w surowce energetyczne Bliski Wschód jest głównym źródłem zaopatrzenia energochłonnej gospodarki chińskiej w ropę naftową i gaz ziemny. W 2010 roku ropa naftowa z krajów Bliskiego Wschodu stanowiła ponad 41% całego importu tego surowca (www.chinaoilweb.com). W szczególności chodzi tu o Iran, będący jednym z ważniejszych dostawców surowców energetycznych, a jednocześnie zaliczony przez USA do tzw. „osi zła”. W celu zabezpieczenia swoich interesów władze chińskie postanowiły wzmocnić swoją pozycję w regionie włączając się w proces pokojowy, przedstawiając własne plany rozwiązania konfliktu, rozmawiając zarówno z przedstawicielami władzy oraz opozycją. Ponadto władze w Pekinie wysłały swoich przedstawicieli do takich państw jak Arabia Saudyjska (największy dostawca ropy naftowej do ChRL) oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie, co miało na celu zwiększenie pozycji wśród państw regionu.

Ponadto Chiny wiedzą, że Stany Zjednoczone, państwa europejskie i inne mocarstwa skupiają swoją uwagę na tym kryzysie, więc naturalnym jest aby być obecnym tam, gdzie coś ważnego się dzieje i móc uczestniczyć w podejmowaniu decyzji strategicznych.

Zapraszam do przeczytania ciekawej analizy na ten temat zaczerpniętej ze strony stosunkimiedzynarodowe.info.

A więc spójrzmy jak to wygląda z perspektywy Pekinu. - Są 3 możliwe powody. Pierwszy jest taki, że chińskie władze po prostu nie kupują dominującego, promowanego głównie przez Zachód dyskursu, że zmiana reżimu w Syrii poprawi sytuację. Odrzucają przedstawianie tego konfliktu w kategoriach "dobrzy wersus źli" i przewidują długą wojnę domową, w której kraj się podzieli i zdestabilizuje już niebezpieczny region. Syryjska opozycja jest zdezorganizowana i poróżniona, a nawet gdyby konferencja w Turcji przyniosła większą koordynację, opozycja bynajmniej nie jest zdolna stanąć na czele przemian prowadzących do powstania nowego rządu.

Chiny oceniają też, że syryjska polityka wyznaniowa wciąż w sumie działa na korzyść reżimu Assada, który nadal cieszy się solidnym wsparciem społeczności alawickiej i innych mniejszości, które obawiają się możliwej dynamiki w ładzie post-assadowskim. Grupy te mogą uzasadniać swoje ciągłe wsparcie (lub przyzwolenie) dla władzy opierając się na promowanym przez państwo dyskursie, że przemoc w kraju wywołują brutalne gangi rebelianckie, jak również wścibska ingerencja zagraniczna.

Drugim powodem stanowiska Chin jest to, że obawiają się one zagrożenia "kroczącą misją" wynikłą z interwencji. Wielu chińskich oficjeli argumentuje, że działania NATO w Libii znacznie wykroczyły poza to, co pierwotnie przewidywano. Rozpamiętują też, że wstrzymanie się Pekinu od głosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nt. Libii otworzyło drzwi do daleko szerszego zaangażowania Amerykanów i Europejczyków niż objęte mandatem czy też przewidywane. Zdjęcia zakrwawionego Muammara Kadafiego, pobitego i zamordowanego po tym jak go schwytano, szeroko rozpowszechniane w Chinach, wcale tu nie pomogły. Dla Chińczyków to nie był sprawiedliwy ani godny koniec tego, co określano konieczną interwencją humanitarną.

Trzeci powód jest jeszcze bardziej przekonujący: podejrzliwość Chin wobec żądań Waszyngtonu i jego sojuszników - wyrażanych stale od wielu lat - aby Chiny stały się "udziałowcem" w systemie międzynarodowym. Chińska elita coraz mocniej podejrzewa, że jest to przykrywka dla zachodniej (a zwłaszcza amerykańskiej) strategii utrzymywania dominacji w obliczu kryzysu finansowego i wzrostu samych Chin, w której ich interesy strategiczne (odnoszące się np. do kwestii granic morskich) są stale umniejszane, a czasami niweczone. Dlaczego, zastanawia się Pekin, miałby on stać się "udziałowcem" skoro za każdym razem kiedy próbuje promować własną sprawę większa część reszty świata zaczyna na niego krzyczeć?

Tak wiele wątpliwości otacza tamtejszy konflikt: co do jego rezultatu, czy to co mogłoby przyjść po Baszarze al-Assadzie byłoby czymś lepszym, szans dojścia do władzy bardziej ekstremistycznego i destrukcyjnego reżimu oraz niebezpieczeństwa regionalnej radykalizacji. Ale największym problemem w ostrożności Chin jest to, że nie zdołały one zaproponować wiarygodnego alternatywnego planu służącego uporaniu się z tą sytuacją, oprócz pomysłu by po prostu zostawić ludziom w Syrii rozwiązywanie ich własnych problemów (a tym samym przypatrywać się z boku gdy wielu z nich jest mordowanych).

Pekin wie, że to co dzieje się w Syrii jest nie do utrzymania - a słowa oficjalnych rzeczników gdy mediator Kofi Annan przybył do Chin zabiegając o poparcie dla jego ONZ-owskiej misji mogą wskazywać na drobną modyfikację chińskiego spojrzenia, aczkolwiek nie gwarancję jego zmiany. Jednak jak dotąd Chiny nie mogą wyartykułować polityki aktywnej, ale nieinterwencjonistycznej. Zatem obecne stanowisko Chin - jakkolwiek by go nie tłumaczyć i jakkolwiek logicznie by ono nie wyglądało - wystawia je na oskarżenia o oportunizm i moralne bankructwo.

Chiny odrzucają rolę udziałowca stworzoną dla nich z zewnątrz. Ale to wciąż stwarza im wyzwanie znalezienia moralnej odwagi i strategicznej inteligencji aby opracować własne, przekonujące stanowisko kiedy pojawiają się kryzysy międzynarodowe. Syria pozostaje szansą jak również wyzwaniem dla Chin. Świat czeka.

O autorach:
Kerry Brown to associate fellow Asia programme, Chatham House. Jego książki to m.in The Purge of the Inner Mongolian People's Party in the Chinese Cultural Revolution, 1967-69: A Function of Language, Power and Violence (Brill, 2004); Struggling Giant: China in the 21st Century (Anthem Press, 2007); The Rise of the Dragon: Inward and Outward Investment in China in the Reform Period 1978-2007 (Woodhead, 2008); Friends and Enemies: The Past, Present and Future of the Communist Party of China (Anthem Press, 2009); i Ballot Box China: Grassroots Democracy in the Final Major One-Party State (Zed Books, 2011).
Cassidy Hazelbaker to absolwent American University of Paris specjalizujący się w sprawach bliskowschodnich.

Artykuł pochodzi ze strony openDemocracy i został opublikowany na licencji Creative Commons.
Oryginalna wersja artykułu znajduje się pod adresem:
http://www.opendemocracy.net/kerry-brown-cassidy-hazelbaker/china-and-syria-question-of-responsibility

źródło: http://www.stosunkimiedzynarodowe.info/artykul,1345,Chiny_i_Syria_kwestia_odpowiedzialnosci

czwartek, 1 października 2015

Spowiedź Opary

Z pana Rysia jest niezłe ziółko, broi i boi się. Może to i dobrze, że miewa jeszcze wyrzuty sumienia, tylko czy dostrzega konsekwencje swoich niecnych czynów? Co pewien czas sumienie daje mu znać, że nagrzeszył co niemiara - więc go dręczy i podsuwa mu wyrzuty. W efekcie czego Rysiu miewa koszmary i nie może spać po nocach. Czuje wtedy nieodpartą potrzebę podzielenia się swoim bólem z innymi. Ma żale do całego świata, że został zdradzony i wykorzystany; nikt go nie rozumie i otaczają go złodzieje i idioci nie potrafiący się poznać na jego geniuszu i dobrym sercu. Śni też na jawie, czego przykładem jest jego ostatnia notka, w której swoim zwyczajem uderzył w ton jęczący. Bije z niej taka żałość, że łzy czytelników same cisną się do oczu. Podświadomość ujawnia mu skłonności samobójcze i spycha odpowiedzialność na tych drugich. Uwidacznia się znany w psychologii mechanizm wyparcia destrukcyjnych treści.

Cóż, Ryszard Opara jak zawsze widzi zło i małostkowość u innych ale nie u siebie. Widzi źdźbło w oczach innych ale nie widzi belki we własnym oku...

...czuje się tak zagubiony w dzisiejszym świecie, że stawia idiotyczne pytania ...

BTW, panie Opara, gdzie jest mój blog?


Ryszard Opara udaje że nie pamięta iż zajumał mi mój blog, który pisałem na jego portalu Nowym Ekranie i dalej na Neonie24. Kilkaset notek i tysiące komentarzy zabrał sobie ot tak! - I nie mam do nich dostępu. Przywłaszczył sobie to co nie jego i zablokował mi dostęp do konta. Panie Opara, czy można to nazwać kradzieżą? - zob: http://www.neon24.pl/information/nick-locked

Ale jak widać tego Ryszard Opara jeszcze nie wie. Błądzi. I przelewa swoje bóle serca na blog. Pisze:

Moje myśli - Amen

W życiu każdego człowieka istnieje czas na refleksję nad własnym życiem, miejscem tu na ziemi. Czas na zastanowienie się nad sensem wszystkiego, co dzieje się wokół.
Potem przychodzi kolej na rachunek sumienia i spowiedź - przed samym sobą.
Potem przychodzi pożegnać się z bliskimi i własnym światem.
Potem, trzeba będzie pójść własną drogą. Jest tylko zasadnicza kwestia - dokąd?

Hm, można by powiedzieć taki sobie rachunek sumienia lewaka i ateisty, nie potrafiącego odnaleźć ścieżki ku Bogu...

W tym bym upatrywał u niego przyczyn fałszywego postrzegania rzeczywistości i skłonności do układania się z naszym największym wrogiem Rosją. I w tym bym widział u niego utratę instynktu samozachowawczego...

I już sam nie wiem czy on jest tak naiwny czy rzeczywiście głupi (pomijam celowe manipulacje) że stawia takie infantylne pytania:

Ostatnie wydarzenia w kraju, na świecie - (Ukraina, Syria, Bliski Wschód) i coraz bardziej paląca i nierozwiązywalna kwestia uchodźców - powinny zmusić każdego rozsądnego człowieka do refleksji.

Nikt, jakoś nie jest w stanie postawić kilku zasadniczych pytań:
1. Kto, tak naprawdę ponosi odpowiedzialność za Kryzys uchodźców?
2. Kto wywołał i jest odpowiedzialny za obecny Kryzys Świata - za to co było w Libii, Egipcie a teraz dzieje się w Syrii?
3. Kto wywołał i jest odpowiedzialny za kryzys na Ukrainie?

Naprawdę nie wiadomo? A może wystarczy wysilić mózgownicę albo chociaż poczytać innych, mądrzejszych od siebie?

Tutaj przykład z bieżącej dyskusji na Salonie24 na ten temat:

Kto za tym stoi? Takie działania wpisują się w wieloletnie działania „lewactwa” nienawidzącego naszej, mającej chrześcijańskie korzenie cywilizacji. Masowy napływ „innych kulturowo”  ludzi do Europy niszczy budowaną przez dziesiątki lat tkankę społeczną. Wielu komentatorów wskazuje na „guru lewactwa” Sorosa jako tego który w dużej części finansuje tą akcję. „Lewactwo” obsiadło agendy ONZ. (Wystarczy poczytać oenzetowskie publikacje.) Raptownie zabrakło pieniędzy na finansowanie obozów uchodźców na Bliskim Wschodzie? Bzdura .Środki przeznaczone na finansowanie uchodźców na terenie Europy kilkaset krotnie przewyższają kwoty na finansowanie obozów uchodźców na Bliskim Wschodzie.

Do tego głupkowatego „lewackiego” działania dołączyli się prawdopodobnie dwaj wielcy wytrawni polityczni gracze. Po pierwsze Rosja – kłopoty Unii Europejskiej i odwrócenie uwagi od Ukrainy to jest to, o czym Rosja mogła tylko marzyć. Już widać genialne posunięcia Putina i jego powrót do pierwszej ligi. Już wszyscy „wielcy tego świata ” z nim rozmawiają , już się mówi o zniesieniu sankcji , już się mówi o wspólnej koalicji przeciw ISIS.

Po drugie Izrael.  Jest prawie pewne że w migracyjnym chaosie setki dżihadystów bez żadnej kontroli penetrują kraje europejskie i jest kwestią dni rozpoczęcie fali zamachów. To nie będą pojedyncze incydenty. Dżihadyści musieliby być idiotami żeby wywołanej przez „lewaków” sytuacji nie wykorzystać a Al-Kaida i ISIS działają wyjątkowo skutecznie posiadając tak nikłe zasoby .Do Europy docierają bez żadnej kontroli zorganizowane siatki  ISIS i Al –Kaidy. Organizacje te walczą o dusze islamistów. Wygra ta która wsławi się bardziej brutalnymi zamachami. Każda z nich ma przeszkolonych „Europejczyków” , znających europejskie realia, mających oparcie w sieci sympatyków. Raczej nie będą atakować Niemiec . Tam założą swoje bazy. Będą usiłowali w pierwszej kolejności uderzyć we Francję i Wielką Brytanię ponieważ kraję te bombardują ich bazy w Syrii. Wysoce prawdopodobne że zaatakują, ze swoich baz w Niemczech, Polskę. Tylko dlatego że jest bezbronna. Nie ma żadnej przeszkody żeby błyskawicznie przekroczyć granicę i podłożyć bombę. /http://bylywyborca.salon24.pl/671694,kto-stoi-za-uchodzcami

Ja wiem, że lewakowi trudno jest w lewackiej ideologii dostrzec niebezpieczeństwo. Tym bardziej jeśli za tym lewactwem stoi Rosja. I tym bardziej jeszcze, gdy zdrowy rozum przesłania kacapska mentalność.

Dla przypomnienia jaka jest definicja "lewactwa". Otóż jest to zespół poglądów politycznych wywodzący się ugrupowań finansowanych przez ZSRR w celu osłabienia demokracji zachodnich. Ludzie ci nie przyznają się do swoich korzeni przybierając różne neutralne lub o pozytywnym brzmieniu, nazwy np. Zieloni. Lewacy analizując upadek komunizmu w części świata (ZSRR i tzw. kraje demokracji ludowej) i jego sukces w innych krajach (Chiny, Korea Pn.) doszli do wniosku że do wprowadzenia systemu totalitarnego (czyli sytemu w którym państwo będzie "przekształcało" człowieka) niezbędne jest zniszczenie filarów tzw. demokracji zachodnich - religii chrześcijańskiej (z Islamem sympatyzują bo jest to religia totalitarna), rodziny, własności prywatnej. Otrzymamy wówczas człowieka bez korzeni którym łatwo manipulować i zamienić go w niewolnika. Mówimy tu oczywiście o niewolnictwie państwowym tak jak w Korei Pn. /http://bylywyborca.salon24.pl/671694,kto-stoi-za-uchodzcami#comment_10748261

Tak więc lewacy to ludzie, którzy chcą nas odciąć od naszej cywilizacji która wyrosła na chrześcijańskich podstawach, chcą nas pozbawić tradycji atakując kościół i rodzinę. Bo wiedzą, że totalitarne socjalistyczne ruchy takie jak faszyzm i komunizm przegrały ponieważ ludzie zachowali tradycję w rodzinach. Dlatego chcą nas pozbawić korzeni, bo człowieka bez korzeni łatwo zamienić w niewolnika.
/http://bylywyborca.salon24.pl/671694,kto-stoi-za-uchodzcami#comment_10748408

- Teraz jasne dlaczego Opara promuje od lat Wojtasa - anty-katolika i heretyka, który chce zburzyć podstawy cywilizacji łacińskiej wciskając swoją CePownię jako polską rację stanu?

Opara dalej pisze:

Tymczasem my wszyscy, podążamy nie wiadomo skąd i dokąd, jak stado bezwolnych baranów. Przed śmiercią jeszcze nas ostrzygą z wełny, z ostatnich naszych wartości a potem już całkiem goli będziemy się nadawać tylko na mięso armatnie.
Będziemy konsumowani, w zależności od potrzeb - to tylko kwestia czasu. Od dawna i tak jesteśmy w rękach i kieszeniach naszych katów.

Żałosne to, nieprawdaż? Ryszard Opara, jak nikt inny burzy swoimi poczynaniami nasz świat (anty-katolicki. anty-polski, zakłamany, pro-rosyjski portal, prokremlowska partia Zmiana, niszczenie ludzi, idei, patriotyzmu, okłamywanie, oszukiwanie i okradanie, marnowanie i niewykorzystywanie szans, rujnowanie biznesu, itd.), ale ma czelność oskarżać innych o oszustwa, kradzieże i brak troski o Polskę...

No, ale ten Ojciec Opatrznościowy Narodu (sic!) uważa że to on jest ciężko pokrzywdzony, a otaczający go ludzie, czytaj Polacy są nic nie warci i nie można z nimi niczego zrobić.

Na przykładzie Opary widać doskonale zasadę przyciągania ludzi tego samego pokroju. No bo czy ktoś rozsądny i uczciwy otaczał by się takimi kreaturami jak złodziej Ruszkiewicz, heretyk Wojtas, czy debil Sendecki?

Ryszard Opara - głupek, hipokryta, płatny manipulator, urodzony zdrajca czy tylko biedny zagubiony człowiek?

Jest takie polskie przysłowie: jeśli Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu najpierw rozum odbierze. Tylko dlaczego tak wielu musi potem cierpieć przez tego jednego?

A Opara nadal swoje:

Prawdą jest i musi być: Niechaj żywi nie tracą nadziei. Ja tylko dziś wołam i pytam:
Czy jest na tym naszym popierdolonym świecie jeszcze choć jeden sprawiedliwy i uczciwy?

Powiem ci Rysiu tak po chłopsku: jebnij ty się w ten swój pusty, lewacki łeb, to może oprzytomniejesz. W przeciwnym razie:


AMEN.
___________________________

Link do całości Spowiedzi Opary tutaj: http://ryszard.opara.neon24.pl/post/126247,moje-mysli-amen

.