W 2013 roku z banków centralnych zniknęły rezerwy wartości 560 mld USD.
Spadek cen złota podważył wartość rezerw banków centralnych i
Międzynarodowego Funduszu Walutowego do około 1,4 bln dolarów wobec
poprzedniej kwoty 1,96 bln dolarów – wynika z danych Światowej Rady
Złota. Najwięcej złota posiadają USA i Niemcy, kruszec stanowi ponad 70
proc. całkowitej wartości rezerw tych krajów. W zeszłym roku banki
centralne powiększyły swoje rezerwy o 534,6 ton złota, czyli najbardziej
od 1964 roku.

źródło:
http://uncja.com/ceny-zlota-w-usd.html
W sumie w wyniku ostatniej przeceny wartość przechowywanego na świecie
złota spadła o 773 mld dolarów do łącznej kwoty 7,5 bln dolarów – wynika
z podliczenia kontraktów oraz z danych Światowej Rady Złota, według
której do tej pory wydobytych zostało 173,3 tys. ton złota. Bloomberg
ocenia, że utracona kwota jest większa od rynkowej kapitalizacji
wszystkich akcji notowanych na giełdzie w Singapurze.
Wieść gminna niesie że w Fort Knox oprócz ładnie wyglądających
pomalowanych na żółto wolframowych sztabek jest niewiele złota.. Dlatego
FED po decyzji Niemiec (i kilku innych krajów, o czym się nie pisze, bo
tylko Niemcy zdecydowali się na upublicznienie swojej decyzji) w
przyspieszonym trybie musi skupić z rynku dużą ilość kruszcu. Oczywiście
nie będzie tego robił po cenie 1600$ za uncję więc poprosił kolegów z
Morgana i GS o pomoc... Czy za zawirowaniami cen na rynku złota stoi
FED? Może tak, może nie.
W każdym bądź razie trend jest taki, że inwestorzy pozbywają się
funduszy opartych na złocie na rzecz akcji w tempie najszybszym od dwóch
lat, co jedynie pogłębia krach kruszcu, którego spadek zredukował
rezerwy banków centralnych na świecie o 560 mld dolarów.
Jeszcze trzy miesiące temu ludzie masowo kupowali złoto, wcale nie
dlatego, że sami uważali, że złoto jest doskonalą lokata kapitału;
ludzie kupowali złoto gdyż uważali, że to inni uważają, że złoto jest
doskonalą lokatą kapitału. Kiedy okazało się, że ludzie przestali tak
uważać o innych ludziach, to cena złota spadła. Tak z grubsza działa
każda bańka na giełdzie. Cena złota czy akcji nie zależy od faktycznej
wartości (bo tej nie da się obiektywnie ustalić), lecz jedynie od tego,
co jedni ludzie sądzą o przekonaniach innych. A jakąż to złoto ma realną
wartość?
Złoto ma wartość, bo ludzie wierzą że ma wartość. Jak przestaną
wierzyć, to będzie mniej warte od żelaza - z tego przynajmniej można
zrobić narzędzia. Właśnie dlatego możliwe są spekulacje, że działa prawo
podaży i popytu. Spekulacja wymaga tylko żeby sztucznie któryś z tych
elementów, popyt albo podaż, podkręcić. Jeden z dużych banków
inwestycyjnych w piątek rano (15 kwietnia 2013 r.) zlecił sprzedaż
kontraktów terminowych na złoto o wartości 6 miliardów dolarów -
odpowiednika 124,4t kruszcu. Choć transakcja była anonimowa, wyśledzono
że przeszła przez brokerów Merrill Lynch. Zlecenia na kolejne 300 ton
przyszły w ciągu 35 minut. - Zob.:
http://forsal.pl/artykuly/698096,ceny_zlota_15_kwietnia_dzien_pekniecia_zlotej_banki.html

Nagle okazało się, że banki inwestycyjne i fundusze hedgingowe w
krótkim czasie mogą istotnie wpłynąć na cenę złota. - Wynika to z
ogromnej dźwigni finansowej (20:1!) którą mogą wykorzystywać i czego
właśnie byliśmy świadkami - mówi Marianna Wodzińska z firmy Inwestycje
Alternatywne Profit SA. Ale po co obniżać cenę kruszcu? - Proste. Aby
umożliwić zamknięcie krótkich pozycji w korzystniejszych cenach -
dodaje.
O takich praktykach od kilku lat mówi GATA (Stowarzyszenie przeciwko
Kartelowi na Rynku Złota), amerykańska organizacja działająca przeciwko
zmowie w celu kontrolowania cen. Mówi jednak zbyt cicho, by usłyszały ją
media i by prawda dotarła wreszcie do inwestorów. - Zob.:
http://www.economist.com/node/18774624
Sprzedane w kwietniu br. złote kontrakty terminowe odpowiadają ponad 400
tonom złota. To 15 proc. rocznej, globalnej produkcji. Sprzedaż tej
wielkości nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia. Kto zleciłby tak
dużą, jednorazową sprzedaż, wiedząc, że to dosłownie zmiażdży cenę? I
kto chciałby kupić aktywa, o których wie, że ich cena spadnie? - Można
mieć poważne wątpliwości, czy ci, którzy sprzedali ponad 400 ton
wirtualnego złota rzeczywiście mogliby je dostarczyć, kiedy kontrakty
wygasną. To jasne więc, że ich celem mogło być obniżenie ceny. Tu jednak
rodzi się kolejne pytanie: kto jeszcze skorzystał na tym, że nagle, za
te same pieniądze mógł zgromadzić znacznie większe zapasy fizycznego
kruszcu?
To jednak nie koniec wątpliwości. Najlepsze przed nami. W związku z
anonimowością transakcji i brakiem odpowiednich regulacji, nie ma
przeciwwskazań, by sprzedający i kupujący reprezentowali tę samą spółkę.
W takim przypadku jedynym kosztem jest opłata dla operatora. Żaden
fizyczny metal ani pieniądze nie muszą być wymienione. Co więcej,
możliwe jest nawet odwołanie transakcji, co oznacza, że świat myśli, że
materiał został sprzedany, kiedy w istocie nigdy do tego nie doszło!
I tak dochodzimy do "wirtualnego złota".
Gdzie kupić "wirtualne złoto?" - Zależy czy chodzi o:
- kupno sztabki, ale nie przechowywanie jej u siebie w domu w szufladzie tylko by bank nam ją przechowywał
- czy też o kupno certyfikatów, których wydawca deklaruje pokrycie w złocie.
Certyfikaty na złoto, które nie mają pokrycia fizycznego w metalu - np
Raiffasen bank wydaje takie, choć w rzeczywistości emitent instrumentu
zajmuje po prostu pozycje na futures lub opcjach, co powinno być w
umowie zawarte.

Złoto można kupić przez Internet. Np. www.kitco.com.- tu można kupić
bilon lub sztabki złota w rożnych wielkościach. Jest to kanadyjska firma
sprzedająca południowo-afrykańskie krugerrandy, maple leaf coins,
american golden Eagle coins, chinskie, austriackie, australijskie.
Wielkości od 1/10 uncji do kilogramów złota. Przesyłka do domu lub tzw.
pool account gdzie za drobną opłatą trzymają nasze złoto w bezpiecznym
depozycie.
Tutaj inna możliwość inwestowania w złoto „Good Delivery” za pomocą Internetu, w sposób bezpieczny i wygodny:
http://zloto.bullionvault.pl/#COOKIECAKE
. Jest to internetowa giełda na której można kupić/sprzedać złoto od
innych użytkowników zarejestrowanych w serwisie. Złoto którym można
handlować jest najwyższej czystości (Good Delivery) i fizycznie
przechowywane jest ono w skarbcu w Zurichu, Londynie lub Nowym Jorku. To
gdzie chcielibyśmy przechowywać swoje złoto zależy tylko od nas samych -
sami sobie wybieramy skarbiec. Prowizje pobierane są od każdej
transakcji kupna/sprzedaży lecz są one bardzo niskie (ok. 0.8% wartości
transakcji). Istnieje również możliwość zakupienia srebra lecz prowizje
są troszkę większe i jedynym skarbcem gdzie on się znajduje jest Londyn.
Po zakupieniu złota lub srebra otrzymujemy certyfikat potwierdzający
nabycie kruszcu. Zakupów można dokonywać w jednej z trzech walut: USD,
EUR lub GBP. Minimalna ilość kruszcu jaką można zakupić to 1 gram.
Obecnie na świecie istnieje kilka liczących się firm, które posiadają
duże zasoby żółtego kruszcu i dzięki temu mogą wymieniać gotówkę swoich
klientów na elektroniczne certyfikaty opiewające na określoną ilość
złota w uncjach bądź gramach. Te certyfikaty stanowią wygodne narzędzie
do rozliczeń finansowych. Osoby posiadające otwarte „rachunki” u
emitenta mogą przenosić kruszec z jednego na drugi, co stanowi
odpowiednik przelewu bankowego.
Korzystanie z „sieciowego złota” ma wiele zalet. Pieniądze zamienione na
metale szlachetne są odporne na działanie inflacji, przez co ich
wartość nie podgala tak dużym wahaniom, jak wartość tradycyjnej waluty.
Wzrosty na rynku metali szlachetnych powodują wzrost wartości depozytu.
Największą plusem obrotu wirtualnym złotem jest jednak fakt, że nie
podlega on rygorom tradycyjnej bankowości i instytucjom ją nadzorującym.
Spółki takie jak „e-gold” czy „GoldMoney”, mimo że często nazywane
internetowymi bankami, nie prowadzą działalności w zakresie przyjmowania
wkładów pieniężnych, ale sprzedają pewnego rodzaju uprawnienia do
przechowywanego przez siebie złota. Posiadają również system
informatyczny, który pozwala na rejestrowanie i przenoszenie tych
uprawnień. Działalność poza granicami prawa bankowego sprawia, że osoby
korzystające z „wirtualnego złota” cieszą się dużą anonimowością i
dokonywane przez nie transfery pozostają tajemnicą.
Nadzór bankowy jest w stanie kontrolować jedynie zakup złota przez
konkretną osobę (gotówkowe przelewy na rzecz firmy zajmującej się
obrotem „złotem sieciowym”). Wszystkie późniejsze transakcje, polegające
na przenoszeniu praw własności do kruszcu, pozostają poza jego
kontrolą.
Emitenci sieciowi rejestrują swoją działalność w krajach o bardzo
liberalnej jurysdykcji – takich jak Panama, Bahamy czy Nevis. Ich status
jest niepewny i często miewają problemy proceduralne. W 2005 roku
władze wyspy Nevis oświadczyły, że „e-gold Ltd” został skreślony z
prowadzonego przez nie rejestru spółek i od roku nie złożył wniosku o
ponowną rejestrację… Nic więc dziwnego, że osoby decydujące się na zakup
wirtualnego kruszcu obracają raczej niewielkimi środkami i traktują ten
„wynalazek” z duża ostrożnością. Mimo tych prawnych „niekonsekwencji”
nie było do tej pory prób oszustwa czy wyłudzania środków od klientów.
Białe złoto jest obecnie powszechnie stosowane w produkcji biżuterii. Z
powodzeniem zastąpiło stosowaną wcześniej droższą i trudniejszą w
obróbce platynę. Do uzyskania białego koloru stosuje się odpowiednie
dodatki stopowe. Metalami odbarwiającymi złoto jest przede wszystkim
nikiel i pallad. Zaletą niklu jest jego niska cena, ale niestety często
powoduje uczulenia a uzyskane białe złoto w istocie nie jest całkiem
białe tylko ma kolor słomkowy. Aby uzyskać śnieżno-biały kolor takie
wyroby często pokrywa się galwanicznie rodem - metalem z grupy
platynowców droższym od złota. Pallad jest metale szlachetnym, który
dodany do złota zmienia jego kolor. W rezultacie otrzymujemy białe złoto
o bielszym odcieniu. Wadą jest o kilkanaście procent wyższa cena.
Złoto palladowe, jak sama nazwa wskazuje zawiera pallad. Pallad jest
metalem szlachetnym o kolorze srebrzysto białym. Kilkanaście procent
palladu dodane do stopu złota powoduje, że złoto zmienia kolor z żółtego
na biały. Obecnie pomimo wysokiej ceny coraz częściej do uzyskania
białego złota używa się tego metalu. Podstawową zaletą w stosunku do
białego złota niklowego jest ładniejszy kolor i brak uczuleń.
W globalnym świecie wszystko jest przewartościowane. Od ceny metra
gruntu w Warszawie po kapuścianych polach po ceny mieszkań w tejże.
Dotyczy to też złota. Ceny są umowne a rządzi chciwość. Żadne analizy,
argumentacje i uzasadnienia. Wszystko jest umowne.
Złoto jest towarem – możemy sobie z niego zrobić bransoletkę albo
zastosować w układach przewodzenia. Świetnie służy też tezauryzacji –
czyli przechowywaniu wartości. Zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasu i
zwłaszcza na czas poważnego kryzysu o czym świadczy proste porównanie
ilości różnych towarów jakie można było zakupić za tą samą ilość złota w
latach 1900 ~ 2000. No i jeszcze złotem można spekulować – podobnie jak
surowcami, akcjami, obligacjami, walutami, opcjami i innymi „produktami
finansowymi”. Złoto nie służy wówczas ochronie majątku, tylko jego
„pomnażaniu”. Jednak prawdziwego złota tak łatwo się „pomnożyć” nie da –
jak, na przykład, dolarów - pisze Robert Gwiazdowski na swoim blogu (
http://www.blog.gwiazdowski.pl).
Od zarania dziejów ludzie wydobyli nieco ponad 165 tys. ton złota!
Zmieści się to w pięciu basenach olimpijskich! Podaż złota fizycznego
jest więc mocno ograniczona. Ci co je mają „na wszelki wypadek” – jak,
na przykład, rozpadnięcia się strefy euro – mogą więc spać spokojniej od
posiadaczy różnych innych papierów (bez)wartościowych lub
„instrumentów” finansowych. Że to niemożliwe, by rozpadła się strefa
euro? A bankructwo Lehman Brothers było możliwe? A bankructwo Grecji? A
konfiskata pieniędzy z rachunków bankowych na Cyprze? Możliwe to jest
wszystko i niektórzy lubią być na takie okazje „ubezpieczeni”.
Bynajmniej nie w AIG, które trzeba było ratować od bankructwa, tylko „w
złoto”. Pod warunkiem wszelako, że mamy do czynienia ze złotem
prawdziwym, a nie jakimś certyfikatem, na którym jest napisane „jestem
złoto”. Bo w przypadku prawdziwego kryzysu szybko się okaże – jak mawia
cynik – że to jednak celuloza.
Więc skąd spadki cen złota? Prawo podaży i popytu działa tak, jak prawo
grawitacji. Nieuchronnie. Po tym jak prezes cypryjskiego banku
centralnego oznajmił, że cypryjski rząd chce sprzedać rezerwy złota „za
jego plecami” i jak Portugalski Trybunał Konstytucyjny uznał niektóre
cięcia budżetowe za niekonstytucyjne, co pewnie zmusi rząd premiera
Coelho do sprzedaży rezerw złota zgromadzonego jeszcze za czasów
Salazara, ceny złota gwałtownie spadły. Po co płacić drożej, jak można
będzie zaraz zapłacić taniej, gdy Cypr i Portugalia będą złoto
sprzedawały i zwiększą jego podaż? I to złota prawdziwego! To lepiej
teraz sprzedać trochę złota i kupić trochę akcji, a za moment zrobić na
odwrót! Bo na spekulacjach zarabia się najwięcej przy zmianach trendów.
„Dominuje przeświadczenie, że ryzyko się zmniejszyło więc inwestorzy
szukają aktywów, które generują zyski albo mają potencjał rozwojowy.
Żadna z tych cech nie dotyczy złota” – podkreśla Anthony Valeri, strateg
rynkowy w LPL Financial Corp. z San Diego.
Kontrakty na złoto w Nowym Jorku potaniały w tym roku o 18 proc.,
wliczając 9,3-proc. spadek w dniu 15 kwietnia, największy w okresie
dwóch dni od stycznia 1980 roku. Goldman Sachs już 10 kwietnia
oświadczył, że zwrot w cyklu złota wyraźnie przyspiesza, a inwestorzy
powinni je sprzedawać.
Na wypadek strat na złocie można się ubezpieczyć! Może nie na złocie,
tylko na „celulozie”. Aktualnie koszt takiego ubezpieczenia na rynku
opcji jest najwyższy w historii. Opcje put chroniące przed spadkiem
wartości jednostek funduszu SPDR Gold Trust o 10% kosztują 4,28 punktu
więcej niż opcje call, których właściciele obstawiają zwyżkę notowań o
10%. To największa różnica od czasu, kiedy gromadzone są dane na ten
temat.
Różni admiratorzy złota od lat wieszczą załamanie dolara amerykańskiego i
oczekują ceny uncji złota na poziomie 6000 usd. Dzisiaj jest 1380 usd,
lecz nie ma żadnych przeszkód, zupełnie żadnych, by za rok lub kilka lat
cena złota wróciła do 400 usd za uncję. Wtedy sztabka złota wielkości
pudełka tic tac'ów (ok. 580 g) kosztowałaby 24.000 zł. To i tak drogo,
ale niech tam. Dlaczego drogo? Bo miliony Polaków za rok pracy dostają
netto 24.000 zł, czyli złote pudełko tic tac'ów. Obym nie był złym
prorokiem. Krach na złocie i ogólnie na surowcach wygląda na ostrzeżenie
- zabierajcie czym prędzej pieniądze z rozgrzanych do czerwoności
amerykańskich rynków akcji, bo może i na nich szykuje się podobny
zjazd...
Jako powód spadku cen „eksperci wskazują na rozczarowujące dane z
chińskiej gospodarki, zalecenie analityków banku inwestycyjnego Goldman
Sachs, którzy rekomendują sprzedaż kruszcu, a także spekulacje dotyczące
ograniczania przez Rezerwę Federalną skupu obligacji z rynku”.
„Rozczarowujące” dane z Chin to raczej powód do niepokoju o stan
światowej gospodarki. Więc ci, którzy trochę złota „na wszelki wypadek”
trzymają „w bieliźniarce”, mają powód przypuszczać, że realizacja
„czarnego scenariusza”, właśnie na wypadek którego, trzymają to złoto w
tej bieliźniarce jest bardziej prawdopodobna. No chyba, że uwierzyli
Goldmanowi...
W praktyce wygląda to tak: kupujemy jakiś certyfikat na złoto w nadziei,
że ono zdrożeje i opcję ubezpieczeniową put, na wypadek gdyby jednak za
bardzo staniało. Jednymi i drugimi handluje Goldman Sachs… The
Goldfinger...
Z powodu przeceny złota największe straty poniosły banki centralne.
Należy do nich 31 694,8 ton kruszcu, czyli 19 proc. złota kiedykolwiek
wydobytego z ziemi. Po 12 latach nieprzerwanych wzrostów złoto spadło o
29 proc. od rekordowej ceny 1923,70 dolarów za uncję z września 2011
roku.
Rosnące gospodarki i zyski korporacji, wraz ze spowolnieniem inflacji,
przyczyniły się tylko w tym roku do wzrostu wartości globalnych akcji o
2,28 bln dolarów.
Rodzi się podejrzenie czy rzeczywiście jakiekolwiek złoto znajduje się w
skarbcach banków. Jeszcze nie tak dawno media coraz częściej
sugerowały, że skarbce angielskiego banku centralnego są puste. Bank
doszedł więc do wniosku, że pora udowodnić niedowiarkom, iż podziemia
wciąż pełne są drogocennego kruszcu. Za pomocą nowoczesnej aplikacji
udostępnił światu panoramiczny widok wnętrza swoich skarbców:
http://www.bankofengland.co.uk/Pages/info/virtualtourapp.aspx . Teraz
każdy może zobaczyć regały pełne szczerozłotych, błyszczących sztabek.
Każda waży blisko 13 kilogramów, a jest (lub powinno być) ich tam blisko
400 tysięcy. Widok jest zatem naprawdę imponujący.
Do brytyjskiego rządu i samego banku należy zaledwie niewielki procent
przechowywanego w skarbcu złota (w tym dwie sztabki z czasów cesarstwa
rzymskiego wystawione w bankowym muzeum). Większość zgromadzonego w
Londynie kruszcu należy do innych banków z całego świata.
Złoto też, jak wszystko, podlega inflacji. Dosyć rzadko ale jednak.
Wieka inflacja złota nastąpiła gdy do Europy sprowadzano złoto z
Ameryki. W Hiszpanii to było podobno około 300-400 % (w ciągu stulecia! -
z naszego punktu widzenia taka inflacja to niemal ideał stabilności).
Teraz też jest podobnie choć oczywiście w porównaniu z innymi dużo
szybciej zmieniającymi wartość dobrami złoto może wydawać się stabilne.
Jest wprawdzie bardziej podległe spekulacjom od towarów użytkowych bo
jest go względnie niewiele i służy jako "towar spekulacyjny" za to w
minimalny sposób podlega wahaniom ze względu na dostępność (produkuje
się go niewiele i rewolucji technologicznych raczej spodziewać się nie
można). W sumie rzecz ciekawa ale bez fascynacji. Nawet 50% spadek
wartości złota specjalnie istotny nie będzie, a i pewnie po pewnym
czasie wszytko się powtórzy. Pamiętajmy, że w historii średnio mamy 2-4
rzeczywiście wielkie krachy na stulecie. A krachy w złocie, srebrze i w
ogóle w surowcach są zwykle wyjątkowo łagodne.
Ile będzie kosztować złoto, jeśli dojdzie do wynalezienia procesów
pozwalających wytwarzać je, bez najmniejszej potrzeby sięgania pod
ziemię? - Pewno za cenę uncji będzie można kupić 1 kg złota, jeśli nie
dużo więcej, a w dobie dzisiejszych odkryć naukowych to przecież nie
takie znowu trudne. Zresztą nawet gdyby nie, to cena ponad $1500 za 30 g
"blaszki" to przesada, zwłaszcza w społeczeństwie większościowych
bankrutów. Złoto jest pierwiastkiem chemicznym. Jedyne znane sposoby
jego produkcji to synteza jądrowa z pierwiastków lżejszych lub
rozszczepienie cięższych. Oba bardzo nieopłacalne. Na razie.
Wizje neoliberałów jakoby w przyszłości miesiąc pracy pracownika
kosztował 5g złota jest wprost niewiarygodny. Racjonalnym jego poziomem
wydaje się być $500 więc ci co kupili je ładnych parę lat temu zamiast
hedżować się powinni je sprzedać i zagrać na opcjach, bo szansa na to,
że znowu ono będzie drogie jest bliska zeru.
Złoto nie jest efektywnym aktywem. Póki co można nim dość swobodnie
handlować, ale kiedy zapanuje schemat "nie chcemy tak drogo waszego
złota" wówczas nastanie duża panika...
... czego ani Wam ani sobie nie życzę
opracowanie na podstawie:
http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=1226
http://biznes.interia.pl/biznes.interia.pl/news/co-naprawde-stalo-sie-ze-zlotem,1910963,3142