środa, 6 stycznia 2016

Podręcznikowe obalanie rządów PiS przez Nowoczesną i PO


„Aby zatrzymać marsz PiS, trzeba popierać takie inicjatywny jak Komitet Obrony Demokracji" - powiedział Ryszard Petru, lider .Nowoczesnej. - "Ludzie powinni wyjść na ulice – dodał.”..”Według Petru wszelkie  takie oddolne inicjatywy powinno się popierać.

To jasne, że ludziom, którzy utracili profity i władzę po upadku koalicji PO/PSL nie podoba się to co robi Prezydent Duda, Rząd RP i parlamentarba wiekszość.

PiS i KUKIZ uchylili uchwały o wyborze sędziów TK. Powód - uchwały podjęto na podstawie ustawy o TK niezgodnej z konstytucją i regulaminem sejmu. Pięknie podsumował cały wrzask Nowoczesnej stary Morawiecki (brawa na stojąco) > prawo nie może być nad narodem.

Ale myk polega na czymś innym - otóż, o ile TK może uchylić wszelkie ustawy, o tyle nie ma nic do gadania w sprawie uchwał sejmu, a sędziów wybiera się uchwałami!
I teraz mogli się zagotować, wszystko odrzucać, a i tak nic nie pomogło - na vacaty na stanowiska w TK i sejm wybrał uchwałami tych, których zechciał!

Podsumowując - PO naruszyło prawo i regulamin sejmu licząc na bezkarność, ale nie docenili znajomości prawa i procedur u przeciwnika. Czyli PiS załatwił ich jak nie przymierzając Al Capone - nie za całokształt, tylko za drobiazgi, ale za to bez prawa odwołania.

Sędzia Rzepliński, tak owacyjnie witany na początku - uciekł, cała Platforma też.

Gdy w roku 1791 obóz patriotyczny chcąc ratować Rzeczpospolitą uchwalił Konstytucję 3 Maja koalicja zdrady narodowej powołując się na łamanie praw wolności szlacheckiej poprosiła Prusaków i Moskali o pomoc w obaleniu nowych praw. Zakończyło się to 123 letnią niewolą. Dzisiaj koalicja zdrady narodowej PO-PSL-SLD-Nowoczesna-KOD postępuje tak samo. Chcąc obalić demokratycznie wybrane władze i zablokować zmiany służące naprawie RP zwraca się do UE o interwencję i pomoc.

Kampania propagandowa, którą prowadzi Ryszard Petru oraz okalające go jawne i niejawne grupy interesu, do złudzenia przypomina strategię obalania władzy, opisaną przez francuskiego neuropsychiatrę Rogera Mucchiellego jako… dywersja.

Legalna władza staje się w opinii społeczeństwa niedemokratyczna i agresywna, niekiedy nieobliczalna, szalona, autorytety z establishmentu atakują głowę państwa. Rozpętują się demonstracje w obronie wolności, a w tym czasie, niczym królik z kapelusza, wyskakuje przedstawiciel najbogatszej grupy wyborców i prowadzi naród do obalenia władzy na czele świeżo założonej partii. Myślicie Państwo.

Ten scenariusz został przeprowadzony w Gruzji w 2012 r., a obecnie oglądamy jego powtórkę nad Wisłą. Być może wojna psychologiczna rozpętana w 4-milionowym kaukaskim kraju nie osiągnie takich celów w 40-milionowym narodzie w centrum Europy, ale mecz między narodem a elitami trwa.

W lutym 2013 r., rosyjski miliarder zasponsorował powstanie partii Gruzińskie Marzenie i wygrał wybory parlamentarne w kaukaskim kraju.
Na Gruzinach przeprowadzono operację wojny psychologicznej, ale oni nie byli pierwsi. W 1971 r. ukazała się książka francuskiego neuropsychiatry, Rogera Mucchiellego, który opisał kolejne etapy obalania suwerennej władzy.

„Nie chodzi o unicestwienie nieprzyjacielskich żołnierzy, lecz o unicestwienie ich odwagi”. Jedną z podstawowych metod jest zasiewanie wątpliwości co do źródeł duchowej siły narodu. A więc w każdym kraju chodzi o inne wartości, które media i grupy interesu niszczą i dezawuują. W Gruzji chodziło m.in. o tradycję antyrosyjskości, która funkcjonuje tam od ponad 200 lat. Media podsycały zmęczenie rusofobią, wykazywały bezwzględną przewagę Kremla, przywoływały sceny z wojny 2008 r. i intoksykowały strachem, wzmacniając pragnienie spokoju. Jak wiemy, strach przed wojną zamiast jej zapobiegać, często do niej doprowadzał. Choć władza Saakaszwilego odnotowywała sukcesy gospodarcze i wzmocnienie obecności NATO w regionie, systematycznie przekonywano wyborców, zwłaszcza młodych, że tylko uległość wobec Moskwy może zagwarantować stabilizację.

W Polsce deprecjonuje się tradycyjne polskie wartości. Zarówno bohaterstwo powstańców, wielkość i oddziaływanie dawnej Polski wyrugowano ze szkolnej edukacji, a kolejne dzieła kultury promowane przez instytucje państwowe ośmieszały patriotyzm (film „Tajemnica Westerplatte”, „Ida”). Nie inaczej było z katolicyzmem, atakowanym przez media, w których nakreślano wizję księży nieustannie nadużywających swojej pozycji i wykorzystujących seksualnie dzieci.
Mucchielli wyróżnia „zaszczepianie poczucia winy” jako podstawową metodę demoralizacji narodu – a rzekomy polski antysemityzm odgrzewano zwłaszcza wokół terminów wyborczych w Polsce. 

Porównajcie daty wydania kolejnych książek Jana Tomasza Grossa: 2001 (wybory, w których wygra SLD), 2006 (rozchwianie społeczeństwa dla obalenia rządów PiS), 2011 (wybory parlamentarne, w których po raz drugi wygrywa Platforma Obywatelska). Udowadnianie antydemokratyczności władzy ma taki sam przebieg w Polsce jak i w Gruzji. Tak jak do atakowania Saakaszwilego włączył się były prezydent Gruzji Eduard Szewardnadze, w czasach sowieckich minister spraw zagranicznych ZSRS, a więc komunistyczny aparatczyk, tak i u nas z antyPiS-owskimi postulatami występują TW „Bolek” Lech Wałęsa i dawny minister młodzieży i sportu PRL Aleksander Kwaśniewski. ...paraliżowanie społeczeństwa odbywa się przede wszystkim za pomocą szantażu moralnego.Bidzina Iwaniszwili w Gruzji i Ryszard Petru w Polsce atakowali swoich oponentów tym samym argumentem – rzekomym antydemokratyzmem. Iwaniszwili zarobił miliony dolarów, handlując w Moskwie elektroniką już w latach 80. (sic!), a Ryszard Petru przez kilka lat pracował w Banku Światowym, dzięki protekcji Leszka Balcerowicza. Partia Gruzińskie Marzenie i Nowoczesna PL zostały założone zaledwie pięć miesięcy przed wyborami, po czym ich liderzy pojawiali się często w mediach, przyjmując do swoich szeregów rozbitków z wcześniejszych partii władzy. 

Urzędnicy, osaczeni wieściami o rychłym upadku rządu, będą opornie wykonywali polecenia przełożonych. Mucchielli wspomina, że rewolucjoniści szukają tzw. grup kluczowych, czyli takich środowisk, które są w stanie skutecznie zablokować reformy i obniżyć autorytet państwa. Wśród nich wymienił środowiska uniwersyteckie, co w polskim przypadku obserwujemy na przykładzie kwestionowania wykształcenia prezydenta Dudy przez wykładowców Uniwersytetu Jagiellońskiego. 

W aurze rzekomego antydemokratyzmu rozmaici eksperci mogą być niechętni do wspierania zmian gospodarczych, a niektórzy politycy partii rządzącej mogą ulegać medialnej presji – zwłaszcza gdy media podzielą PiS na tych „betonowych” i tych „wyłamujących się z reżimu”. Władza zajęta gaszeniem pożarów poniecha niektórych reform lub będzie zmuszona dogadać się z niektórymi grupami interesu. W tym sensie pojawia się rola patriotycznych grup społecznych, które biorąc udział w owym „gaszeniu pożarów”, a także wspierając (i naciskając!) polityków prawicy, mogą odciążyć reformatorów i rozwiązać im ręce. Szef Nowoczesnej wydał już orędzie do narodu, Tomasz Lis zapowiedział już medialny powrót, budowa alternatywnego państwa trwa. Establishment schodzi do podziemia i rozpoczyna nową formę obstrukcji i walki partyzanckiej, lecz będzie się chronić nie w lasach czy na miejskich barykadach, lecz w luksusowych gabinetach banków i lewicowych salonach Europy.

/źródło: http://www.gazetapolska.pl/33761-iwaniszwili-i-petru-aktorzy-tego-samego-scenariusza

2 komentarze:

  1. Nadzieją polityków PiS jest to, że PO i .Nowoczesna będzie rywalizować ze sobą. Ich połączenie dałoby poparcie około 40 proc., a więc mniej więcej tyle, ile uzyskał Donald Tusk w wyborach parlamentarnych w 2011 roku. Jeśliby połączyć wyborców PO i .Nowoczesnej, to znów zaobserwowalibyśmy podział na Polskę, w której dominuje PiS (z żelaznym elektoratem około 30 proc.) i na partię centrową, o wartościach liberalnych (z elektoratem mniej zmobilizowanym, "akcyjnym" około 40 proc.).

    Prezes Jarosław Kaczyński tak jak Victor Orban dokonuje radykalnych zmian instytucjonalnych. Przeprowadza je pod hasłem wymiany elit związanych z III RP, m.in. w służbach, mediach, urzędach, spółkach skarbu państwa. Duża część społeczeństwa tej rewolucji nie rozumie, odczytuje ją jako rozdawanie powyborczych fruktów, umieszczanie osób związanych z PiS we wszelkich instytucjach, bez troski o standardy demokracji (odnośnie Trybunału Konstytucyjnego, mediów), niekiedy bez poszanowania Konstytucji RP. Rewolucja Orbana odbywała się pod hasłami budowy węgierskiej klasy średniej i opierała się na wglądzie w społeczne potrzeby. Fidesz cieszy się ogromnym społecznym poparciem. Zmiany wprowadzone przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego prowadzą do rozłamu w Polsce, zamykają PiS w "oblężonej twierdzy".

    Prezes Jarosław Kaczyński nie przedstawił idei, która mogłaby budować szerszą wspólnotę, trafiającą do grup poza elektoratem PiS. Partia ta uzyskała dodatkowych około 7 pp głosów wyborców głosujących przeciw rządowi premier Ewy Kopacz, dających jej czerwoną kartkę. Wyborcy ci oczekiwali zmiany jakości rządzenia, nie widzą jej. Nie rozumieją rewolucji Kaczyńskiego. Duża część z nich miała pozytywny stosunek do zmian w ostatnich 25 latach (krytykowali zaś "degenerację" władzy PO). Efekt jest taki, że PiS straciło umiarkowanych wyborców (- 5,6 pp).

    OdpowiedzUsuń
  2. Linkuję tekst do strony ”Pomnik Smoleński” - http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=7610#.Vo0oKz3wnTp (link is external).

    Stanowi on wezwanie do podpisania listu protestacyjnego przeciw ingerencji w nasze wewnętrzne sprawy, który skierowany jest do władz Unii Europejskiej. Ja już list podpisałem i zachęcam wszystkich do tego samego, niezależnie od poglądów politycznych. Tu chodzi o Polskę i jej przyszłość!

    List można znaleźć pod adresem: https://www.protestuj.pl/stop-obcej-interwencji-w-wewnetrzne-sprawy-polski,56,k.html?ka=560114&link-3=&sid=55434162

    Brzmi on w wersji polskiej następująco:

    Szanowni Panowie!

    W związku z niedawnymi skandalicznymi wypowiedziami Martina Schulza na temat sytuacji wewnętrznej Polski oraz w związku z decyzją, według której sytuacja ta ma się stać przedmiotem debaty Parlamentu Europejskiego w styczniu 2016 roku, stanowczo protestuję wobec ingerowania w sprawy suwerennego kraju, jakim jest Rzeczpospolita Polska.

    Słowa przewodniczącego Parlamentu Europejskiego (niedawno zresztą grożącego Polsce użyciem siły), w których wynik demokratycznych wyborów przyrównał on do zamachu stanu, stanowią bezprecedensowe naruszenie wszelkich obowiązujących dotąd dyplomatycznych konwenansów.

    Co gorsza, słowa te znamionują również pozycję, którą unijna biurokracja pragnęłaby przyjąć wobec jednego z największych państw członkowskich: pozycję bezwzględnej wyższości, uprawniającą do dyktowania Polsce formy rządu i kształtu uchwalania praw.

    Mój niepokój jest tym większy, że – jako polski patriota – zdaję sobie sprawę ze straszliwych konsekwencji, które w przeszłości dotykały Polskę za sprawą obcych interwencji.

    Począwszy od zakończonych upadkiem polskiej państwowości tragicznych doświadczeń wieku XVIII, poprzez osamotnienie w walce z bolszewikami w roku 1920, a skończywszy na przeprowadzonej pod pretekstem „ochrony mniejszości narodowych” sowieckiej inwazji z 1939 r., która wsparła agresję niemiecką – Polska, kraj katolicki, który nie prowadził nigdy agresywnej polityki wobec sąsiadów, został przez nich wyjątkowo boleśnie doświadczony.

    W obliczu tych doświadczeń Zachód, teraz z fałszywą troską pochylający się nad niepewnymi rzekomo losami polskiej demokracji, w najlepszym wypadku pozostawał bierny. To właśnie wskutek braku europejskiej solidarności Polacy zostali skazani przez obradujące w Jałcie mocarstwa na wieloletnią komunistyczną okupację, z której wpływu do tej pory nie udało się nam otrząsnąć.

    Proponuję zatem, aby najwyższe unijne organy – zamiast kwestionować wyniki demokratycznych wyborów i ingerować w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa – skoncentrowały się na realnych problemach i zagrożeniach, takich jak niekontrolowany napływ nielegalnych imigrantów, ogromny kryzys ekonomiczny czy dokonująca się corocznie hekatomba nienarodzonych dzieci.

    Szanowni Panowie! Rok 2016 jest rokiem, w którym Polska obchodzić będzie 1050-lecie swojej państwowości. Ośmielę się zauważyć, że to znacznie więcej, niż Unia Europejska liczy sobie obecnie i zapewne również po wielokroć więcej, niż kiedykolwiek będzie sobie liczyć.

    Żądam zatem od Panów, aby tego roku Unia Europejskiego nie rozpoczynała od wymierzonego wszystkim Polakom policzka. Domagam się uszanowania polskiej suwerenności i liczonej już w setkach lat tradycji demokratycznie sprawowanych rządów.

    Z poważaniem,

    ---------------------------------------------------------------

    Zachęcam również do przyłączenia się - poprzez rozsyłanie listów - do akcji realizowanej pod patronatem Gazety Polskiej p.n.: "Demokracja w Polsce ma się dobrze"!.

    Szczegóły pod adresem: http://niezalezna.pl/74389-nasza-akcja-wyslij-list-do-zachodnich-mediow-demokracja-w-polsce-ma-sie-dobrze


    Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/krzysztofjaw/stop-ingerencji-obcych-w-nasze-polskie-sprawy-podpisz-listy#comments

    OdpowiedzUsuń

.