piątek, 1 kwietnia 2016

Ignorancja i strach przed Rosją


Źródłem przemilczania realnego problemu rosyjskiego imperializmu jest ignorancja, do niedawna zajmująca zresztą pierwsze miejsce wśród wszystkich grzechów w przestrzeni informacyjnej. Ignorancja przesłania lęk przed „imperium zła”, czyhającym na wschodzie i planującym kolejne agresywne posunięcia. Bagatelizowanie rosyjskiego zagrożenia jest tym o co Rosjanom chodzi.

Nie napisano na jej temat tyle, ile powinno. Chociaż w niemal każdej wypowiedzi publicznej polskich polityków, niezależnie od partyjnych barw, pojawia się wszechobecny strach. Słyszymy więc o przesmyku suwalskim, o Iskanderach w Kaliningradzie i o inwazji na Ukrainę, tylko co z tego wynika?

Przypomina się słowa byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wypowiedziane w sierpniu 2008 r. w Tbilisi: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę". Nie towarzyszy jednak temu żadna głębsza refleksja. Co z tego, że Lech Kaczyński miał rację?

Establishment w jednym szeregu wśród największych zagrożeń dla światowego pokoju wymienia Państwo Islamskie i Federację Rosyjską. Co druga wypowiedź polskich polityków na temat największego wschodniego sąsiada Polski kwalifikuje się na materiał dowodowy do postępowania sądowego w sprawie faszyzmu w Rosji. Opinia publiczna przywykła jednak do rosyjskiej propagandy. Część poddała się zmasowanej fali kłamstw powtarzanych tysiące razy, część pozostaje na nie całkowicie obojętna, a u części powodują one reakcję całkowicie odwrotną od zamierzonej przez ich nadawców. W efekcie zwykli ludzie idąc za stwierdzeniem byłego prezydenta RP coraz częściej zastanawiają się, czy "Polska będzie następną ofiarą?"

Pojawia się też problem ze spójnością przekazu. Na przykład z jednej strony słyszymy w polskich mediach o okrucieństwach i terrorze Państwa Islamskiego, choć wielu Polaków myli Daesh z islamem w ogóle. Z drugiej tymczasem, to właśnie Rosja popiera i sponsoruje islamski terroryzm oficjalnie przedstawiając to jako pomoc Asadowi, maskując przy tym realne przyczyny problemu i udając, że wziął się on znikąd. Pojawia się w ten sposób dysonans poznawczy. Skoro „zły" Putin walczy ze „złym" kalifatem, to może jednak nie jest taki zły, jak go malują? - przekonują tuby propagandowe Kremla.

W dobie Internetu trudno jednak ukryć fakty i wtedy stopniowo Polacy redukują dysonans poznawczy, pozbywając się rosyjskich wątpliwych argumentów i boją się Rosji jeszcze bardziej.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.