sobota, 11 marca 2017

Nic się nie stało?


Czy wybór Tuska na Przewodniczącego Rady Europy to porażka PiS-u i osobiście Jarosława Kaczyńskiego?

"Nic bez nas, bez naszej zgody" – mówiła w rozmowie z dziennikarzami w Brukseli Beata Szydło. I zapowiedziała: "Nie zgodzę się nigdy na prymat siły nad zasadami. Dla Polski jest oczywiste, że zasadami się nie handluje. Nie ma zgody na to, żeby przewodniczącym RE – kimkolwiek by był – została osoba bez zgody państwa, z którego dana kandydatura pochodzi. To jest kwestia zasad".

"Nie ma potrzeby wybierania dziś szefa Rady Europejskiej i będziemy robili wszystko, aby do głosowania nie doszło" – mówił szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski.

Jednak Donald Tusk głosami przywódców państw europejskich w stosunku głosów 27 : 1 został wybrany na kolejną, drugą, 2,5-roczną kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej. Stało się to mimo sprzeciwu polskiego rządu, który jako oficjalnego kandydata zgłosił Jacka Saryusza-Wolskiego.

Powtórzę pytanie: czy wybór Tuska wbrew polskiemu stanowisku to porażka obecnego rządzącego obozu?

Spójrzmy prawdzie w oczy - scena polityczna w Polsce jest zabetonowana i żadne wpadki lub sukcesy tudzież demonstracje jednej czy drugiej strony (PiS vs "totalna opozycja") nie są w stanie zmienić nastrojów społecznych i sympatii politycznych. Jedyny przepływ elektoratu odbywa się na linii PO - .Nowoczesna. Jak PO rośnie to .N słabnie i na odwrót. Słupki poparcia PiS-u stoją w miejscu, praktycznie od wielu miesięcy. Mimo iż zewsząd słychać głosy, że to co wyprawia PiS, to brak kompetencji, obciach, ignorancja, głupota i co tam jeszcze.

Czy Polska PiS-u to droga do zatracenia? - Ależ skąd!

Zobaczmy jak porażkę polskiej delegacji w Brukseli przedstawił Jarosław Kaczyński. - Prezes PiS na zwołanej wieczorem konferencji prasowej brukselską porażkę przedstawił jako wielkie zwycięstwo. Chwalił premier Szydło za twardą obronę polskiego interesu. Mówił, że to wielki krok w kierunku odzyskania podmiotowości po rządach PO, które tę podmiotowość zaprzepaściły. "Wszyscy w Europie teraz o tym wiedzą" – mówił.

"Jeżeli UE nie zejdzie z tej drogi, to dojdzie do sytuacji, gdzie stanie się częścią historii" – dodał i zapewniał, że "Polska podjęła walkę w bardzo trudnej sytuacji i na dalszą metę się to opłaci".

Czy kogoś dziwią takie słowa? - Jeżeli już, to tylko "Totalną Opozycję", która zdaje się nie wiele rozumieć o co w tym wszystkim chodzi i jakie skuteczne metody walki politycznej wybrać.

Kaczyński może sobie pozwolić na "porażkę z wyborem Tuska w Brukseli", bo to niczego na polskiej scenie politycznej nie zmienia, co najwyżej u ludzi sprawujących władzę budzi chęć odwetu. Ja już to kiedyś pisałem, że Nadprezes jest miłosierny, bo inaczej - inaczej by wyglądało hasło "wszyscy won", a taki Szczerba i inni "puczyści", którzy nielegalnie okupowali sejm już trzy miesiące nie oglądali by wypłaty. Powiedzmy sobie jasno: opozycja jest silna słabością PiS-u, ale tylko w swoich (niemieckich) mediach i w swoich wyznawcach, tak nienawidzących "obrzydliwego kaczora". Dla wyznawców PiS-u to jest bohater na miarę Piłsudskiego, i takim pozostanie chyba już na zawsze. Nie na darmo między imieniem a nazwiskiem jest dodawany przydomek "Polskę Zbaw".

Nad-prezes Jarosław - Polskę Zbaw - Kaczyński jest ucieleśnieniem tej części prawicowego elektoratu, który nie załapał się na profity z transformacji, był spychany na margines i wyśmiewany takimi hasłami jak "moherowe berety" i jednocześnie widział butę Bieńkowskiej, która miała śmiech jak "świnia kaszel" i której nie opłacało się pracować za 6 tys. PLN, zaś "ośmiorniczki " u "Sowy i Przyjaciół" stały się synonimem degrengolady kraju widzianego oczami ówczesnej władzy: "h..j, d..pa, i kamieni kupa".

Z tej perspektywy patrząc, wybór Tuska budzi tylko triumf jego wyznawców (celowo używam tego określenia), zaś w betonowym elektoracie PiS pogłębia się poczucie krzywdy, skutkujący tłumaczeniem spisku przeciwko niemu liberalno-lewicowego establishmentu nie tylko w Polsce, ale i w UE, zwierającego szeregi przeciwko Prawdzie i Sprawiedliwości, jako wartościom uniwersalnym, których - będących trzonem Cywilizacji Łacińskiej - jest w stanie bronić tylko PiS z Kaczyńskim. Oczywiście wzorem "Odsieczy Wiedeńskiej", walki "za wolność waszą i naszą", zdradzonych w Kampanii Wrześniowej, Powstaniu Warszawskim, w Jałcie, przegranych powstaniach i rozbiorach. Przegrana i mesjanizm są nieodłącznym elementem polskiej patriotycznej tożsamości, do znudzenia powtarzanej przez Kaczyńskiego w "miesięcznicach smoleńskich".

Jeżeli ktoś z opozycji dziwi się, dlaczego Kaczyński to robi, to znaczy, że niewiele rozumie z otaczającej go rzeczywistości politycznej, niewiele wie o inżynierii społecznej a Kaczyńskiego lekceważy. Prawdą jest, że Kaczyński jest twórcą "religii smoleńskiej". Ale to nie jest oznaka fanatyzmu, lecz wyrachowania i przebiegłości.

Atakowanie tych "Świętości" przez "Totalną Opozycję" tylko wzmacnia zwolenników "Dobrej Zmiany". Zaś Tusk jest dokładnie na przeciwległym biegunie ze swoim "polskość to nienormalność". I jego wybór na "Króla Europy" nie sprawi, że będzie on bardziej polski. "Europejskość" nie jest w stanie zagrozić "polskości". Tego zdaje nie są w stanie zrozumieć liberalno-lewicowe media z ich pseudo-ekspertami, ciągle tymi samymi. O głupim haśle "ulica i zagranica" nie wspominając.

To nie PiS wymyślił hasło: "Nic się nie stało Polacy, nic się nie stało", ale ochoczo z tego korzysta. Także tym razem. To zakrawa na jakiś masochizm, że z porażek ludzie się cieszą. "Fajny ten nasz naród, przegrywamy Euro, a oni ciągle się cieszą"? Ale może rzeczywiście nie ma sensu się tym przejmować? Będą przecież jeszcze inne turnieje... Przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny. A ta będzie trwać jeszcze bardzo długo, dużo dłużej niż nasze pokolenie...

Czy nasza cywilizacja jest budowana na resentymencie? - Nie, ale "polskość" tak.

Niestety nie ma od tego odwrotu. A to za sprawą radykalizowania elektoratu po obu stronach. Bo nie tylko PiS buduje swoją podmiotowość na resentymencie, dokładnie to samo robi "Totalna Opozycja" poprzez swoje "zakodowane" i "czarne marsze", oraz poprzez takie "szczujnie" jak TVN czy GW. Zwolennicy "Dobrej Zmiany" mają swoje "szczujnie", jak Niezależna, TVP Info i dyżurnych hejterów zwanych blogerami, gotowymi uzasadnić każdą bzdurę i zaatakować każdego inaczej myślącego niż oni. Obserwujemy więc głupawą nawalankę lemingów z ciemnogrodem na forach internetowych, z której nic nie wynika. Śmieszne jest tylko to, że obydwie strony są przekonane, że mogą przekonać kogoś do swoich racji. I tak to się kręci.

"Dobra Zmiana" musi trwać, bo przecież "Nic się nie stało Polacy, nic się nie stało"...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.