niedziela, 15 stycznia 2017

Używasz Facebooka? - Mają cię.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by kilka małych zmian w algorytmach newsfeeda Facebooka mogło wpłynąć na część wyborców. To algorytmy decydują o tym, co widzimy, o tym jakie newsy do nas docierają. A

Facebook przecież potrafi manipulować naszymi emocjami


– sam się do tego przyznał. Nawet wyświetlając zdjęcia osób które zagłosowały Facebook mobilizuje i zwiększa frekwencję wyborczą. Tak ponoć było w czasie ostatnich wyborów w USA, gdy Facebook "grał nieczysto" przeciwko wyborowi Trumpa.

U nas w Polsce też użył kiedyś podobnego narzędzia. W dzień którychś wyborów na Facebooku można było zameldować, że się zagłosowało a serwis wyświetlał listę znajomych, którzy spełnili swój obywatelski obowiązek mobilizując i zawstydzając tych, którzy nie głosowali.
Facebook umożliwia też wrzucanie i dopasowywanie danych z własnych baz z bazą użytkowników serwisu, więc kandydaci wykorzystują to i dostają narzędzia do śledzenia swoich wyborców.

- czytaj dalej: http://www.spidersweb.pl/2016/04/facebook-google-manipulacja-wynikami-wyborow.html


Co pewien czas użytkownicy Facebooka z oburzeniem reagują na wiadomość, że serwis prowadzi na nich różne eksperymenty. Zapewne nie o wszystkich wiemy, ale kilka z nich zostało ujawnionych.

Serwis np. próbował manipulować naszymi emocjami („
I ty możesz zostać królikiem doświadczalnym. Facebook robił testy psychologiczne na użytkownikach”). W 2014 roku grupie wytypowanych użytkowników przedstawiano zmanipulowany newsfeed, gdzie
Płacisz albo jesteś towarem Oburzające? Być może, ale ujawnione informacje po raz kolejny prowadzą nas do wniosku, na który przy innych okazjach reagowaliście oburzeniem. Mimo tego warto go powtórzyć, bo – mam wrażenie – wielu użytkowników Sieci nadal tego nie rozumie.

Klientami dla darmowego serwisu internetowego, obojętnie, czy będzie to serwis blogowy, portal, czy serwis społecznościowy, nie są użytkownicy. Użytkownicy są towarem, oferowanym klientom, czyli reklamodawcom.

- czytaj: http://gadzetomania.pl/58221,facebook-badania


Zapraszam do przeczytania poniższych artykułów:

Facebook pozwolił na przeprowadzenie tajnego eksperymentu psychologicznego.

Czasopismo naukowe „Proceedings of the National Academy of Sciences” opublikowało szczegółowe omówienie przeprowadzonego dwa lata temu eksperymentu. Chociaż badanie nie było przełomowe, wzbudza wiele kontrowersji ze względu na formę jego przeprowadzenia.

W dniach od 11 do 18 stycznia 2012 roku naukowcy zbadali trzy miliony postów niczego nieświadomych użytkowników anglojęzycznej wersji portalu Facebook. Badacze, poprzez podsyłanie odpowiednio nacechowanych treści, sprawdzali „zaraźliwość emocji” w internecie.

Badanie polegało na podzieleniu 689 tysięcy użytkowników Facebooka na dwie grupy, a następnie na zmniejszeniu ilości nacechowanych pozytywnie lub negatywnie treści – odpowiednio dla grupy. W ten sposób naukowcy mogli sprawdzić czy osoby, które częściej widziały wśród znajomych radosne lub smutne zwroty i informacje, same zaczynały zamieszczać podobne treści.

Chociaż autorzy badania podkreślają, że nie odcinali użytkowników od pozostałych wpisów, nie pokazywanych ze względu na ustawienia filtra, ujawnienie eksperymentu wzbudziło wiele kontrowersji. Zarówno użytkownicy portalu, jak i obrońcy praw człowieka oraz politycy zarzucają organizatorom badania, że jest to zachowanie skandaliczne, a jego uczestnicy powinni być o wszystkim poinformowani.

Jim Sheridan, członek komisji ds. mediów w brytyjskiej Izbie Gmin: – Mówimy tu o bardzo potężnym narzędziu, które nie jest jeszcze uregulowane prawem, dlatego trzeba szybko znaleźć sposób, żeby się przed tym bronić. (...) To manipulacja osobistym materiałem z życia użytkowników, a jeśli kontroluje się umysły ludzi w jakikolwiek sposób, muszą być oni chronieni i na pewno muszą o tym wiedzieć.

źródło: http://jednymzdaniem.pl/news/265/facebookowa-manipulacja


Lubisz lajkować posty na Facebooku?

Z około 68 twoich polubień można wywnioskować kolor twojej skóry, preferencje seksualne oraz przynależność partyjną. 70 polubień wystarcza, aby maszyna określiła twój charakter lepiej niż przyjaciel. Przy 150, algorytm zna cię lepiej niż rodzice, przy więcej niż 300 – lepiej niż ty sam.

Program, który analizuje każdy twój ruch na Facebooku, został już z powodzeniem wykorzystany w odpowiedzialnej za Brexit kampanii Nigela Farage’a oraz przez sztab prezydenta-elekta Trumpa. Stworzył go zespół prowadzony przez Polaka, Michała Kosińskiego. Do celów politycznych wykorzystuje go firma Cambridge Analytica.
Od Facebooka do Brexitu Jak to działa? Specjaliści z firmy badają ślad, jaki twoja aktywność pozostawia za sobą w internecie. Najskuteczniejsze są polubienia na Facebooku, ale pomagają nawet dane zbierane, kiedy jesteś offline; np. gdzie przemieszczasz się ze swoim smartfonem. Specjaliści następnie wykorzystują dane do stworzenia modeli osobowości według kwestionariuszy OCEAN (od pięciu mierzonych cech osobowości: otwartości, sumienności, ekstrawertyczności, ugodowości i neurotyczności).

Skuteczność kwestionariuszy OCEAN przy określaniu charakteru danej osoby była znana od lat; problemem było nakłonienie ludzi do wypełniania wielustronicowych formularzy z pytaniami na swój temat. Wraz z nastaniem Facebooka i mediów społecznościowych, problem się rozwiązał. Okazało się, że wiele osób chętnie pozostawia za sobą potrzebne dane mimochodem. Dane trzeba było tylko zebrać i zinterpretować. A następnie wykorzystać w marketingu.
Nauka w rękach polityków Program potrzebny do wykorzystania mikrośladów na Facebooku opracował Polak Michał Kosiński podczas pracy na uniwersytecie w Cambridge.

Kosiński skończył studia na Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. W 2008 roku został zaproszony przez Cambridge do pracy w pierwszym na świecie laboratorium psychometrii – nauki próbującej zmierzyć ludzką osobowość za pomocą wymiernych danych. Najpierw zespół Polaka stworzył prostą aplikację z quizem z wybranymi pytaniami z kwestionariusza OCEAN i wprowadził ją na Facebooka. Po kilku latach pracy z danymi, Kosiński i jego zespoł byli już w stanie przyporządkować ludziom wybrane kryteria z OCEAN w oparciu o ich zdjęcia profilowe.

Wyniki badań naukowca zaczęły być wykorzystywane do celów marketingowych; inaczej zaczęły wyglądać reklamy kierowane do ekstrawertyków, inaczej do introwertyków. W niektórych przypadkach skutkowało to podwojeniem wyników sprzedaży.

W 2015 roku dane zaczęły być wykorzystywane w kampaniach politycznych, między innymi przez firmę Cambridge Analytica.

W listopadzie 2015 roku wspierana przez Nigela Farage’a kampania Leave.EU powierzyła właśnie tej firmie prowadzenie swoich działań marketingowych. Tę samą firmę wybrał następnie do prowadzenia swojej kampanii Donald Trump. W grudniu 2016, po sukcesach obydwu kampanii, triumfy firmy zaczęły być rozpropagowywane przez media: „kujony z Anglii wyniosły Trumpa na szczyt” – głosiło wiele nagłówków. Z reguły pomijano związki działań firmy z badaniami Polaka z Cambridge.

Cambridge Analytica nazywa swoją metodą „marketingiem mikrotargetującym” – dopasowanym idealnie do preferencji danej osoby na podstawie zebranych o niej w internecie danych. Działania marketingowe nie są już dobierane dla odbiorców tylko w zależności od płci, wieku, czy rasy. Teraz pod uwagę bierze się ich cały charakter, upodobania do imprezowania, hobby. To dlatego w ostatnim czasie, w zależności od naszych sympatii, na Facebooku czy nawet w wyszukiwarce Google, do nas i naszych znajomych docierają niekiedy zupełnie inne informacje na ten sam temat.
Z przymrużeniem oka
theguardian.com

Ze zrozumiałych względów Cambridge Analytica chętnie i głośno mówi o tych prowadzonych przez siebie kampaniach, które odniosły sukces. Mniej chętnie mówi już o tych przegranych – np. kampanii kontrkandydata Donalda Trumpa, Teda Cruza. Dlatego specjaliści podkreślają, by traktować rewelacje na temat osiągnięć firmy z przymrużeniem oka.

Sam Kosiński, obecnie wykładowca na uniwersytecie Standforda, dystansuje się od odważnych twierdzeń na temat skuteczności jego metody:
To oczywiste, że to nie analiza tzw. „big data” wygrywa wybory. Robią to kandydaci. Nie wiemy, jaką rolę w ich zwycięstwie odgrywa analiza danych
– mówił poproszony o komentarz przez dziennikarzy Bloomberga.

W wywiadzie dla Das Magazin Kosiński tłumaczył z kolei, że „on tylko pokazał, że bomba istnieje” – narzędzia, by dobierać dla użytkowników niezwykle dokładnie profilowane treści, już istnieją. Od zdolności polityków i marketerów zależy, czy będą one wykorzystywane skuteczne.

Od 2014 roku Kosiński opatruje jednak swoje badania ostrzeżeniem, że ich wykorzystanie może grozić „dobrobytowi, wolności a nawet życiu ludzkiemu”.


źródło: http://www.emito.net/artykuly/jak_twoje_lajki_pomogly_spowodowac_brexit_2103796.html

4 komentarze:

  1. Zauważyłam niepokojącą rzecz. Zaczęli kasować twoje komentarze na naszych blogach.
    Czyżby mieli cię wykopać z następnego portalu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastananawiałam się dlaczego nagle zniknąłeś z Salonu24.
    Znalazłam w koncu odpowiedź:
    "Komentarz trafia do moderacji w dwóch sytuacjach: gdy zostanie zgłoszony jako spam, albo wtedy, gdy algorytm Facebook’a uzna profil jego autora za "podejrzany".
    W tym drugim przypadku chodzi o profil utworzony niedawno, który nagle stał się bardzo aktywny w komentarzach. Facebook nie wie, czy jest on wiarygodny, czy nie został założony przez internetowego trolla."

    Pejsbuk banuje trolli ale jaja :))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. szpiegowanie skype to gorący temat w dzisiejszych czasach, a wiele osób zastanawia się, czy można kogoś szpiegować przez Skype. Krótka odpowiedź brzmi: tak, można szpiegować kogoś przez Skype. Można to zrobić na kilka różnych sposobów, a poniżej omówimy niektóre z najpopularniejszych metod. Jednym z najpopularniejszych sposobów szpiegowania kogoś przez Skype jest użycie programu o nazwie mSpy. mSpy to program monitorujący, który można zainstalować na komputerze lub smartfonie i który umożliwia śledzenie wszelkiego rodzaju aktywności, w tym rozmów przez Skype. mSpy pokaże ci dziennik wszystkich wykonanych połączeń Skype, a także wszelkie rozmowy tekstowe, które mają miejsce. mSpy może być również używany do śledzenia lokalizacji GPS, a nawet może robić zrzuty ekranu tego, co dzieje się na ekranie.

    OdpowiedzUsuń

.