niedziela, 16 marca 2014

Wejście Rosji na wschód Ukrainy to początek końca Putina

Senator USA John McCain o Putinie:
Putin działa jak pułkownik KGB. Przypomina mi Breżniewa.
- Musimy uznać Władimira Putina za zwykłego pułkownika KGB, którym przecież jest.
I w ten sposób go traktować - twierdzi w RMF FM wpływowy amerykański senator John McCain, były kandydat republikanów na prezydenta USA. W ocenie senatora trzeba zbudować zjednoczony front przeciw Putinowi. Konieczne jest również wprowadzenie ostrych sankcji.
"Putin jest po prostu starym pułkownikiem KGB, który wierzy w odbudowę rosyjskiego imperium". - To przecież on powiedział, że największą tragedią XX-wieku był rozpad Związku Radzieckiego. Musimy go więc traktować w tych kategoriach, żadnych innych. (...) Postawiłbym go w szeregu sowieckich przywódców pokroju Leonida Breżniewa. To są ludzie, którzy za wszelką cenę chcą utrzymać rosyjskie czy sowieckie imperium w całości - puentuje McCain. 
"Jeszcze przed rokiem sondaże wykazywały, że większość Krymczan nie chce przyłączenia do Rosji" - mówi Maria Przełomiec.
Stefczyk.info: Jakie pani zdaniem mogą być ewentualne, poreferendalne scenariusze? Wynikreferendum jest praktycznie przesądzony, ale co dalej może zrobić Rosja, a co Ukraina?

Maria Przełomiec, dziennikarka zajmująca się tematami Europy Wschodniej: To, jakie będą scenariusze zależy w dużej mierze od Zachodu – od tego, na ile państwa zachodnie, Stany Zjednoczone, Unia Europejska, spełnią swoje obietnice. Wiele razy te kraje zapewniały, że referendum nie uznają i, że gdy Rosja przyłączy do siebie Krym, to zapowiedzi sankcji staną się realnymi sankcjami ekonomicznymi, wizowymi w stosunku do rosyjskich oligarchów i polityków.

Jest jeszcze jedna możliwość: większość Krymczan w referendum opowie się za zwiększoną autonomią. Wtedy wprowadzanie sankcji byłoby trudniejsze, gdyż władze w Kijowie już zapowiedziały, że dadzą Krymowi większą autonomię. To mogłoby przeciągnąć w czasie całą sprawę, a Zachód, korzystając z okazji, mógłby powiedzieć, że Kijów i tak chciał dać szerszą autonomię półwyspowi. A jeżeli jeszcze Rosjanie wycofaliby swoje wojska, to nie byłoby powodu do wprowadzania sankcji.

Czy Krym nie stanie się dla Rosjan problemem wewnętrznym – gospodarczym, finansowym?

Jeżeli Krym zachowa autonomię to nie ma powodu, żeby Rosjanie utrzymywali Krym. Wtedy Półwysep pozostaje autonomią w granicach Ukrainy. Problemem ekonomicznym dla Rosji Krym może się stać, gdy mieszkańcy w referendum zadecydują o wejściu półwyspu w skład Federacji Rosyjskiej.

Obserwujemy w reportażach telewizyjnych z Krymu, wypowiedzi tamtejszych mieszkańców, którzy z entuzjazmem mówią o powrocie półwyspu pod rosyjskie skrzydła. Czy oni zdają sobie sprawę, że jeżeli Krym stałby się częścią Rosji, to zmienia się ich sytuacja związana z podstawowymi dostawami, np. energii czy wody?

Kompletnie z tego sobie nie zdają sprawy. Oni nie są świadomi żadnych trudności. Są święcie przekonani – i o tym ich zapewniają samozwańcze władze krymskie – że natychmiast wzrosną pensje pracowników budżetówki, że wzrosną emerytury i renty. O wodzie, elektryczności nikt nie myśli. Wszyscy są pewni, że przyłączenie do Rosji oznacza ukraińskie ceny, ale rosyjskie pensje i emerytury.

Od paru miesięcy oglądam rosyjską telewizję i tak nachalnej propagandy nie pamiętam. Nie oglądałam sowieckiej telewizji, więc trudno mi to porównać, ale myślę, że chyba w tej sposób co obecnie rosyjska propaganda działał Goebbels. Ci ludzie to oglądają – widzą, że w Kijowie zapanowali terroryzujący ludność banderowcy – w związku z czym uważają, że jedyny ratunek jest w Rosji. Bardzo charakterystyczne jest to, że jeszcze przed rokiem sondażewykazywały, że większość Krymczan wcale nie chce przyłączenia do Rosyjskiej Federacji. To jest kwestia ostatniego półtora roku, a właściwie – według mnie – ostatnich kilku miesięcy.

Czy możemy w takim razie wysunąć taką tezę, że obecność Rosjan na Krymie ostatnio znacznie się zwiększyła i jest to działanie precyzyjnie i długo planowane przez Kreml?

Jeżeli chodzi o Krym to trudno mi stwierdzić. Natomiast jeżeli chodzi o całą Ukrainę to jestem dziwnie spokojna, że to nie była spontaniczna decyzja. Od 2004, od momentu kiedy Rosjanie przegrali Pomarańczową Rewolucję, Moskwa bardzo ciężko pracowała na to, żeby Ukraina wróciła pod opiekuńcze skrzydła Kremla. Można było opracowywać szczegóły, ale sam scenariusz powstał już dawno.

Myśli pani, że elementem tego scenariusza jest dalsze wejście na wschód Ukrainy – do Doniecka, do Charkowa...
Jeżeli to jest elementem scenariusza, to to jest koniec Rosji i koniec Putina. Wtedy moglibyśmy spokojnie powiedzieć, że kogo Pan Bóg chce zgubić, to mu rozum odbiera. Na razie Ministerstwa Obrony Narodowej Rosji i Ukrainy zawarły – cokolwiek to znaczy – zawieszenie broni. Jakiś wpływ na to mogła mieć ta wczorajsza, nieudana próba rosyjskiego desantu w okolicach Chersonia. Poczekajmy na to, co będzie dalej. Jednak jeżeli Rosja rzeczywiście zdecyduje się na dalsze prowokacje i pod pozorem ochrony rosyjskiej ludności będzie chciała przyłączać wschodnią Ukrainę, to moim zdaniem będzie początek końca Rosji. Powiedział to zresztą w wywiadzie Mustafa Dżemilew, czyli niekwestionowany lider Tatarów krymskich, wieloletni więzień łagrów.

Jak pani ocenia te działania Zachodu, który cały czas zapowiada sankcje, jeżeli Rosja posunie się krok dalej. Kreml się dalej posuwa, a sankcji nie ma...

Poczekajmy. Rosja na razie mówi, wylądowała na Krymie, usiłuje coś robić na wschodzie Ukrainy, ale jeszcze nie podejmuje żadnych znaczących kroków. Zaczekajmy na następny krok Rosji – niech się wyjaśni rezultat tego referendum. Jeżeli będzie mowa o włączeniu Krymu w struktury rosyjskie to Zachód już nie ma wyjścia i musi podjąć konkretne decyzje. Mam nadzieję, że one będą takie jak wczoraj zapowiadał prezydent Francji Francois Hollande – że Rosja nie dostanie Mistrali, które zamówiła u Francuzów, że to będą sankcje bankowe, energetyczne i zamrożenie kont oraz sankcje wizowe wobec rosyjskich urzędników i polityków. 
rozmawiała Magdalena Czarnecka

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.