sobota, 24 października 2015

Witek: Scenariusz rozpętania ludobójstwa wołyńskiego

Jakby tak bezstronnie opisać skomplikowane stosunki Polska-ZSRR, albo i "problem żydowski", to zarówno Katyń jak i obozy koncentracyjne stałyby się tylko częścią historii. Jednak nie patrzymy na to w ten sposób, bo to były działania wyjątkowo podłe i nieludzkie.  Tym bardziej jest takim Rzeź Wołyńska. 

Czy UPA było infiltrowane przez sowiecki wywiad? Na to pytanie odpowiedź twierdząca wydaje się być przesądzona. Jeśli bowiem spojrzeć na Rzeź Wołyńską przez pryzmat interesów mordercy wszechczasów to, co np. ukraiński historyk Jarosław Hrycak uważa za absurdalną z punktu widzenia interesów ukraińskich zbrodnię wojenną wydaje się być zrozumiałe.

I stanowi logiczne uzupełnienie wydarzeń wcześniejszych. Pamiętamy przecież, że dla Stalina jedna śmierć to tragedia ale milion to już statystyka… za: http://3obieg.pl/upa-bandyci-w-sluzbie-stalina

Zapraszam na: Scenariusz rozpętania ludobójstwa wołyńskiego





Rzeź Wołyńska (i Galicji) 1943-45 to jeden z najtragiczniejszych epizodów naszej najnowszej historii, przerażający swoim niepojętym skrajnym okrucieństwem i prymitywizmem zabijania. Do tej pory dość słabo zbadany i prawie niewyjaśniony w aspektach przyczyn, chronologii przebiegu wydarzeń i tragicznych skutków.

Poniżej tego próba będąca efektem wielomiesięcznych studiów na tym tematem:

   Koniec roku 1942 to fiasko ostatnich niemieckich prób wygrania II wojny światowej - klęska Hitlera wydaje się li tylko kwestią czasu i ofiar. Ofiar...

I wtedy...

1. Sowieci drogą namów i prowokacji przyśpieszają decyzję ukraińskich nacjonalistów o masowej dezercji z niemieckiej policji pomocniczej i ich zbrojnym wystąpieniom przeciwko dotychczasowym sojusznikom.

9 grudnia 1942 r. gen. Sudopłatow (specjalny agent Stalina od najtrudniejszych spraw, m.in. zabójstwa Konowalca, Trockiego, wywozu hiszpańskiego złota) napisał do zastępcy naczelnika 3. Zarządu NKWD I.I. Iluszyna notatkę służbową:
    ''Na terytorium całej okupowanej Ukrainy, głównie na Wołyniu, Niemcy nasilili represje, ponieważ natknęli się na opór Ukraińców wobec swojej polityki podatkowej i innych przedsięwzięć. W szczególności chodzi o wywożenie ludzi na roboty do Niemiec. Banderowcy zobaczyli, że ludność zaczyna popierać partyzantów sowieckich, którzy operują na Ukrainie Prawobrzeżnej. Pod wpływem tych czynników banderowcy oraz część pozostałych ukraińskich partii nacjonalistycznych Ukrainy Zachodniej podjęli decyzję o nawiązaniu kontaktów z ZSRR i Polakami w celu wspólnej walki z Niemcami''.

Adnotacja Iluszyna na dokumencie brzmiała jasno:
''Wykorzystując wszystkie materiały orientacyjne, za celowe należy uznać, mając na uwadze sprzeczności, opracowanie planu naszych przedsięwzięć operacyjnych zarówno na naszym terytorium, jak i na zapleczu przeciwnika, zgodnie z linią walki''.

    Kontakty z podziemiem ukraińskim zainicjował ppłk. Anton Brińskij, ''Diadia Pietia'', dowódca jednego z oddziałów dywersyjnych GRU - sowieckiego wywiadu wojskowego. Nie był chyba jeden, lecz odtajniono jedynie jego relację, w której opisywał, że OUN-B zorientowana jest na USA, bo w jej przekonaniu Niemcy wojnę przegrają, Sowieci zostaną rozbici, Anglia straci swoje znaczenie. Wobec wojny sowiecko-niemieckiej OUN-B zachowuje neutralność, bijąc się z Niemcami, ale nie podejmując ''działań aktywnych, nie zważając na to, że Niemcy ich prześladują i palą ich wsie''.
W styczniu Moskwa zgodziła się, żeby Brińskij spotkał się z szefami ukraińskiego podziemia. Ci zaprosili go na swoją konferencję (III Konferencję OUN-B), lecz na udział w niej nie dostał zgody Moskwy. Miał jednak podtrzymywać kontakt z podziemiem i doprowadzić m.in. do tego, by Ukraińcy nie wtrącali się do walki sowieckich partyzantów z Niemcami, a podjęli ją sami i nie stali z bronią u nogi. Z drugiej strony Brińskij miał działać tak, by rozbijać banderowców i szczuć na nich ludność jako nazistowskich pomocników.

    Brińskij osiągnął spektakularne sukcesy. M.in. policja, która znajdowała się pod wpływem OUN-B, zaprzestała walki z sowieckimi partyzantami.

Najważniejszym osiągnięciem Sowietów było jednak poszczucie Niemców na ukraińskich policjantów.
(Jak_Moskwa_rozpetala_pieklo_na_Wolyniu.html)
9 marca 1943, podczas ataku bojówki OUN-B Iwana Kłymyszyna Kruka na Bereźce, ukraińscy policjanci zabili 10 niemieckich przełożonych i zdezerterowali;
18 marca ukraińscy policjanci z posterunku w Boremlu zabili komendanta posterunku i zdezerterowali;
20 marca zdezerterował z Łucka kureń gospodarczy policji, liczący 320 policjantów oraz oddziały wartownicze i policja rejonowa w sile około 200 ludzi. Przed odejściem rozbito obóz jeniecki w Łucku, skąd uwolniono około czterdziestu osób oraz punkt zborny robotników przymusowych. Na bazie tych oddziałów utworzono w okolicy Kołek kureń UPA Rubaszenki;
22 marca policjanci z Krzemieńca, uprzedzeni o grożącym aresztowaniu, zabrali z magazynów broń i amunicję i zdezerterowali. Większość policjantów rozeszła się do domów, pozostali weszli w skład oddziału OUN-M „Chrona" i UPA - „Kruka";
26 marca oddział UPA ostrzelał Maciejów. W pościg za partyzantami Niemcy wysłali batalion policji nr 103 w sile 32 policjantów ukraińskich i 186 junaków. Oddział ten zdezerterował, tworząc kureń UPA Iwana Kłymczaka „Łysego";
27 marca oddział UPA opanował Ołykę, a nad ranem wycofał się razem z policjantami;
28 marca bojówka OUN-B Ołeksija Brysia Ostapa napadła na Horochów. Policjanci włączyli się do walki po stronie ukraińskiej, a po ataku wycofali się wraz z bojówką;
6 kwietnia 1943 nastąpił bunt ukraińskiej policji w Kowlu. Policjanci zabili 18 Niemców, uwolnili z więzienia aresztowanych i więźniów obozu pracy przymusowej. Z dezerterów utworzono sotnię UPA Wowczaka.

2. W międzyczasie nieznani sprawcy z wyraźnym wskazaniem(przez Sowietów) na ukraińskich partyzantów  (a było ich wtedy - zimą'1943 co najmniej 4 zwalczające się ugrupowania: bulbowcy, komuniści i nacjonaliści - ich również dwa odłamy: Bandery i Melnika) zaczynają masakrować polskie wioski - dochodzi do zbrodni w następujących miejscach w następującach po sobie dniach marca:
10. Antonin - zostaje zamordowanych kilkunastu Polaków
12. Białk - zamordowanychkilkunastu Polaków
18. Borówka - zamordowanych 29 Polaków
20. Deraźno - zamordowanych kilkudziesięciu Polaków
25. Polaniec - 50 Polaków
26. Lipniki - zamordowanych 179 Polaków
27. Kadobyszcze - 19 Polaków.
Spalono wioski m.in.: Dąbrówka, Deryca, Dolina Dąbrowa, Jamieniec.

Wcześniej, 9 lutego dochodzi do niezwykle okrutnej, z wymyślnymi torturami, masakry mieszkańców polskiej wsi Parośla, znajdującej się 12 km na południe (sic! Bardzo ważne do wyjaśnienia sprawców mordu) od Włodzimierzca.
Patrz rozdział: Mord w Parośli 9 lutego 1943 - tajemniczy początek Rzezi Wołyńskiej.

„Należy opracować bardziej konkretny plan... uświadamiający miejscowej (tj. ukraińskiej) ludności, że polscy panowie mogą powrócić, jeżeli na tym terytorium nadal bedą mieszkać Polacy” - taką radę na spotkaniu w dniu 8 lutego 1943 roku przedstawił major NKWD Czeprasow naczelnikowi Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego (GUGB) przy NKWD Wsiewołodowi Mierkułowowi.

3. W miejsce Ukraińców, którzy uciekli do lasów, Niemcy nabierają do Policji Pomocniczej Polaków.

Część dyslokują z Generalnego Gubernatorstwa (202. Schutzmannschaftsbatallion) i polskojęzycznych terenów Wielkopolski i Śląska (włączonych do Rzeszy), część nabierają z miejscowych wołyńskich Polaków, przestraszonych i zagrożonych wzrastającą liczbą napadów ukraińskich partyzantów.

    Na Kresach Wschodnich, które weszły w skład Komisariatu Rzeszy Ukraina, w jednostkach tych służyli przede wszystkim Ukraińcy. Sytuacja zmieniła się wiosną 1943 roku, gdy duża część policjantów ukraińskich zdezerterowała, by zasilić oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej. Wtedy składy wybrakowanych posterunków i kompanii został uzupełniony w dużej części przez Polaków. Tak było np. w batalionach nr 102 w Krzemieńcu, nr 103 w Maciejowie. nr 104 w Kobryniu czy w batalionie w Sarnach, nr 107 i 202
     W miejsce zbiegłej do lasu policji ukraińskiej Niemcy rekrutowali Polaków (ok. 1,5-2 tys. osób), z Generalnego Gubernatorstwa ściągnięto Schutzmannschaftbataillon 202 (w większości składający się z Polaków) oraz oddziały policyjne z Wielkopolski i Śląska. Prof. Iluszyn tak opisuje ukraińskie doświadczenie szczucia Polaków i Ukraińców na siebie:
'      'W kwietniu 1943 r. tylko podczas jednej akcji na terenie powiatu łuckiego Niemcy spalili pięć wsi: Kostiuchówkę, Wowczyska, Jabłonkę, Dowżycę i Zahoriwkę. Oprócz Niemców w akcji brali udział również Polacy. () Dziesiątego kwietnia szczególnie ucierpieli mieszkańcy wsi Kniaże. Spalono czterdzieści gospodarstw i zabito 172 osoby. Niemcy mordowali całe rodziny, grabili i palili, wykorzystując ułożone przez Polaków listy. Komisarz Erich Koch podczas swojego pobytu w Horochowie całkowitą odpowiedzialnością za niemiecką akcję we wsi Kniaże obciążył Polaków''.

    A oto raport z działań jednego z oddziałów UPA z czerwca z powiatu łuckiego: '
    "Otrzymałem rozkaz zniszczenia dwóch folwarków Hirka Połonka i Horodyszcze. (..) Powstańcy zdobywali budynek za budynkiem. Spod budynków wyciągali Lachów i zarzynali ich, mówiąc: To za nasze wioski i za rodziny, które spaliliście;. Polacy wykręcając się na długich sowieckich bagnetach błagali: "Na miłość Boga, darujcie nam życie, ja nic nie winien i nie winna. A z tyłu czotowy O. z rozbitą głową odzywa się: A nasze dzieci, nasi starcy, czy byli winni, kiedy wrzucaliście ich żywcem do ognia" I robota idzie dalej (..). Po krótkim boju podłożyliśmy ogień pod budynki z Lachami, w których ci się spalili''.

4. Następuje akcja pacyfikacyjna ukraińskich wsi za sprzyjanie nacjonalistycznym partyzantom i ataki na Niemców - część sprowokowana przez sowieckich partyzantów zgodnie ze scenariuszem znanym z białoruskiej Chatyni (patrz "Khatyn - zbrodnia niemiekich faszystów") czy litewskiego Pirciupie(liczne przykłady w "Polsko-sowiecka wojna partyzancka na północnych Kresach 1943-45").

Zaborol, Omelnyk Duży i Mały
 (w odwet za zniszczenie folwarku Zaborol. Ludność wymordowały oddziały SS)
Chotyń 5.III - z udziałem Polaków bolszewiccy partyzanci zabili 10 i uprowadzili 9 nacjonalistów
Bogusze 8 i 9.III - bolszewicy zlikwidowali 26 OUN-owców i 100 ukraińskich mieszkańców
Remel 16.III- zamordowano kilkuset Ukraińców
Kniaże 10.IV - zamordowano 172 osoby narodowości ukraińskiej, w tym kobiety i dzieci. Spalono 40 gospodarstw. Prawdopodobnie na skutek prowokacji polskich (?) policjantów, który podrzucili do wioski broń i granaty, aby sprowokować Niemców do wydania rozkazu pacyfikacji wioski
Krasny Sad 19.IV- 106 mieszkańców zabito, całą wieś spalono. Wykonawcami Niemcy i polscy policjanci
Pidłużne - pacyfikacja wsi opisana przez polskiego policjanta z 202.Schutzmannschaftu
Dermań-Załuże 30.V - zamordowano 70 Ukraińców
Liubeńż i Lachwyczi - pacyfikacji dokonała polska komunistyczna partyzantka (prawdopodobnie oddział "Maksa" Sobiesiaka, który działał w akcjach opisanych poniżej.

Pod koniec marca 1943 r. grupa samoobrony z Huty Stepańskiej wraz z kilkoma partyzantami radzieckimi dokonała wypadu do Mielnicy Małej, gdzie rozbiła bojówkę UPA, zabijając kilkunastu Ukraińców. Podobna akcja miała miejsce 7 kwietnia 1943 r., na wieść o gromadzeniu się sił UPA w Butejkach. Grupa wypadowa samoobrony wraz z partyzantami radzieckimi rozproszyła upowców, zabijając kilkudziesięciu. Napad nie zapobiegł tragedii Huty Stepańskiej, a jedynie wzmocnił zapał mordowania Lachiw u Ukraińców.

5. Sowiecka agentura w niemieckim dowództwie - np. słynny dziś Hauptmann Zibert (major GRU Kuzniecow) dba, aby palenie wsi i morderstwa Ukraińców były wykonywane w dużej mierze rękoma polskich policjantów (pod niemiecką komendą) - np. Krasny Sad, Dermań-Załuże, Pidłużne.

6. Wywołuje to pragnienie zemsty na współpracujących z Niemcami (i Sowietami, np. polski oddział Józefa Sobiesiaka "Maksa" lub Satanowskiego) Polakach. Zemsty możliwej i łatwo osiągalnej - na polskich wsiach porozrzucanych pomiędzy ukraińskimi osiedlami i chutorami.

7. W tej niezwykle napiętej atmosferze wzajemnych oskarżeń, nienawiści i zemsty następuje przekłamanie przez "Kłyma Sawura"(dowódcę wołyńskiej OUN-B)rozkazu głównego dowództwa OUN-B o wypędzeniu polskiej ludności z Wołynia na bezlitosne wymordowanie całej polskiej ludności, co ochoczo wypełniają niedawni policjanci, teraz ukraińscy partyzanci, w taki sposób dokonując ekspiacji za wcześniejszą kolaborację.

Liczna wśród dowódców OUN-B sowiecka agentura dopilnowuje, aby morderstwa były odrażająco okrutne i wstrząsające, aby panicznie wystraszyć pozostałych przy życiu, aby deportowali się sami z tych miejsc przerażających zbrodni.

   Decyzja o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii polskiej” musiała zapaść w ścisłym gronie wołyńskiego kierownictwa OUN-B: Dmytra Klaczkiwskiego, kierującego wołyńską OUN-B, Wasyla Iwachowa, referenta wojskowego OUN-B oraz Iwana Łytwynczuka, dowodzącego siłami UPA na północno-wschodnim Wołyniu.

     Bo właśnie jeżeli zastosowanie metod z eksterminacji Żydów w powiatach Sarny i Kostopol było decyzją trójosobowego kierownictwa, to o rozpoczęciu mordów Polaków na zachodnim Wołyniu, gdzie dotąd ich nie było, zadecydował bezwątpienia samodzielnie Kljaczkiwśkij. Po śmierci Iwachowa pełnia władzy przeszła w jego ręce i on w czerwcu 1943 roku przekazał dowódcom UPA na zachodnim Wołyniu oficjalny rozkaz mordowania WSZYSTKICH Polaków bez uprzedzenia ich i bez wyjątku na płeć, wiek, itd.
       (...) powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat(...) Tej walki nie możemy przegrać, i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi.”

     Jeden z komendantów UPA,  Stelmaszczyk „Rudy” otrzymawszy taki rozkaz, zwrócił się do zastępcy przedstawiciela sztabu głównego Andruszczenki o wyjaśnienie. Ten odpowiedział mu, że „to nie jest polecenie z centrali, to jest przekręcenie w terenie”. W związku z tym „Rudy” próbował odwoływać się do „naczelnego wodza” prowadnika OUN-B Mykołu Łebedzia poprzez list z 24 czerwca 1943 r.

    Zdaniem wielu historyków zajmujących się Rzezią Wołyńską (dr hab Grzegorz Motyka, Piotr Zając, Jarosław Hrycak) „Kłym Sawur” przeinaczył, zmienił treść rozkazu centrali OUN-B. wypaczając jego sens = z nakazu żądanej ewakuacji (czyli wypędzenia) na natychmiastowe, podstępne mordowanie całej ludności polskiej od niemowląt po staruszki.

    W tym punkcie cele Związku Radzieckiego i nazistów ukraińskich są zbieżne - oczyszczona od polskich, katolickich panów Ukraina aż do Bugu (linia Curzona - główne żądanie graniczne sowieckiej dyplomacji od lat, a wkrótce ma się odbyć spotkanie Wielkiej Trójki decydujące o powojennym ładzie w Europie).

8. Polacy broniąc się przed tą orgią przemocy korzystają z każdej pomocy, które jest im oferowana, zarówno od Niemców, jak i od partyzantki sowieckiej, którą postrzegają jako sojusznika i wybawiciela.
Niezwykle kontrastujące z tym są decyzje Komendy Głównej Armii Krajowej, która odmawia pomocy masakrowanym Polakom:
   „Udostępnienie broni na Kresach roznieciłoby ogień walki do niewyobrażalnych rozmiarów, a opinia światowa uzyskałaby argument, że walka o granicę wschodnią była błędem politycznym". (SPP t.78, poz.184, nr 146) - Jan Rzepecki „Prezes", z-ca Komendanta Głównego AK, odpowiedział na prośby Wołyniaków o obronę, lub o broń.

Na tle takich wypowiedzi lawino wzrosła na Wołyniu popularność polskiej komunistycznej partyzantki, do 1 maja liczącej tam tylko 43 ludzi (sic!) a później rozrosłej się do 7 tysięcy żołnierzy, którzy przede wszystkim chcą bronić swoich, walczyć i zabijać banderowców (fałszywie zwanych a Wołyniu jeszcze długo "bulbowcami" - pierwszymi ukraińskimi partyzantami, którzy z morderstwami Polaków nie mieli nic wspólnego, nie chcieli mieć i za postawę swojego przywódcy Tarasa Bulby słono zapłacili (łącznie z jego żoną, zamęczoną na torturach przez Służbę Bezpieczeństwa OUN-B)

   Spirala przemocy rozkręciła się i zatrzymać jej już nie było sposób, choć rozpaczliwie próbował to robi poeta Zygmunt Jan Rumel, który Wołyń ukochał ponad życie, a nauka w słynnym Liceum Krzemienieckim ukształtowała go jako przedstawiciela twórczej inteligencji polskiej, która szczerze propagowała równość narodów, kultur i religii na byłych Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej. Jego teza o tym, że ma dwie matki - ojczyznę: Polskę i Ukrainę, znajdowała artystyczne odzwierciedlenie w jego pięknej, lirycznej poezji. Znawcy przedmiotu sytuowali jego twórczość wśród rówieśnych mu poetów: Baczyńskiego, Bojarskiego, Gajcego. Tragizm dziejów spowodował, że poeta przeistoczył się w żołnierza, który jednakowoż nie porzucił pióra.

    W styczniu 1943 r. porucznik Zygmunt Jan Rumel stanął na czele Komendy Okręgu VIII (Wołyń) Batalionów Chłopskich. W lipcu 1943 r. na polecenie Kazimierza Banacha udał się do sztabu Ukraińskiej Powstańczej Armii, czyli wprost do ˝jaskini lwa˝, z zadaniem przeprowadzenia pertraktacji ze stroną ukraińską. Podjął się poeta - żołnierz misji pojednawczej, z gorącym pragnieniem powstrzymania rozlewu krwi. Jednak intencje obu stron były diametralnie różne. Człowiek udający się do sztabu UPA z oliwną gałązką pokoju nie miał w tamtych warunkach żadnych szans. Nie dane mu było wrócić z tej szlachetnej misji. 10 lipca 1943 r. w Kustyczach na Wołyniu Zygmunt Jan Rumel i towarzyszący mu oficer do zleceń specjalnych, a także przewodnik zostali bestialsko zamordowani poprzez rozerwanie końmi, a ich szczątki poćwiartowane i rozwłóczone po okolicy.

    Śmierć z rąk banderowskich nacjonalistów w momencie, kiedy w pełni świadom zagrożenia zdecydował się jako emisariusz pertraktować z dowódcami Ukraińskiej Powstańczej Armii, aby zaniechali rzezi niewinnej ludności Wołynia, sytuuje go w panteonie narodowych bohaterów niewahających się przed złożeniem ofiary z życia w imię najwyższych wartości.
  Chciałbym tu przemówić ustami jego poezji. Pisał on:
˝A tak własnej żałoby wątłą kruchą czarą
Trzeba serce rozdzierać - myślom kruszyć wieka -
I słowem niewybrednym - samotniczą gwarą
Czytać to co jest łzami spisane w powiekach.˝.


Czy można nie nazwać tego poety wieszczem, gdy jeszcze przed swoją śmiercią pisał:
˝Dziś gdy nad oceanem krążą Zeppeliny
I gdy oba bieguny flagami przybrano,
Gdy świat można objechać w przeciągu godziny...
Dziś rachunku sumienia zrobić nie umiano.˝


    11 lipca 1943 roku w tzw. "czarną niedzielę", po kilku tygodniach mniej gwałtownych starć, dochodzi do apogeum Rzezi - co najmniej 99 ataków na polskie osiedla i miasteczka. Częścią z nich na pewno kierowali agenci sowieccy doskonale udający ukraińskich nacjonalistów, zresztą historia wielu prowokatorów pokazuje, że można było być jednocześnie czynnym radykalnym zwolennikiem Ukrainy od Sanu do Kaukazu i posłusznie wykonywać instrukcje z Łubianki.
11-lipca-1943-zaplanowane-apogeum-spontanicznej-rzezi-wolynskiej
 
    A z początkiem następnego roku 1944 ludobójcza rzeź, przeniesiona została się do Galicji Wschodniej....

    Czym były grupy specjalne NKWD?
        „NKWD na dużą skalę organizował również specgrupy udające UPA lub SB OUN. Pierwsze specgrupy utworzono już w 1944 r. Początkowo składały się z partyzantów sowieckich, szybko jednak zaczęto ich kadrę rekrutować spośród tych członków OUN i UPA, którzy ujawnili się lub zostali schwytani. W skład specgrup wchodzili pracownicy operacyjni NKWD. Mieli oni m.in. czuwać, aby przewerbowani upowcy nie zdezerterowali. Do tego ostatniego celu wykorzystywano spory frakcyjne między melnykowcami i banderowcami, którzy znalazłszy się w jednej specgrupie nawzajem siebie pilnowali. Specgrupy liczyły od trzech do pięćdziesięciu osób"
(Grzegorz Motyka, Likwidacja OUN-UPA w ZSRR - niniwa22.cba.pl/likwidacja_oun_upa.htm)

        „Istnienie „specgrup” NKWD, które podszywając się pod partyzantów UPA, terroryzowały ludność Ukrainy, już dawno przestało być hipotezą. Zostały odnalezione i opublikowane dokumenty świadczące zarówno o skali działalności prowokacyjnej (do czerwca 1945 r. utworzono 156 specgrup liczących 1783 funkcjonariuszy), jak i o metodach ich działania, które wyprowadziły z równowagi prokuratora wojskowego wojsk MSW Okręgu Ukraińskiego płk Koszyrskiego, który 15 lutego 1949 skierował do I sekretarza KC KPU Chuszczowa notatkę o faktach rażącego łamania radzieckiej praworządności w działalności tzw. „specgrup MGB”. Dalej prokurator Koszarski podaje długi, wielostronicowy wykaz aktów „samowoli i przemocy”. (…)

       Hipoteza nr 2 zakłada, że do rozprawienia się z ludnością cywilną stworzono specjalne grupy terrorystyczne (komanda NKWD) i informacje o przybitych za języki do stołu dzieciach, ukrzyżowanych w kościołach kobietach oraz innych niewyobrażalnych okrucieństwach są właśnie rezultatem ich działań. Od razu zaznaczę, że ta hipoteza nie wyklucza, a jedynie uzupełnia powyższe przypuszczenie o celowej i zleconej na samej górze demoralizacji Armii Czerwonej (podobnie jak bynajmniej nie hipotetyczny, a całkiem realny i aktywny udział organów OGPU w wywłaszczaniu chłopów nie wykluczał, nie zastępował, a jedynie uzupełniał i potęgował okrucieństwa mas wiejskiego lumpenproletariatu).


      Ta hipoteza może wydawać się zupełnie nieprawdopodobna, ale jedynie w ramach wyobrażeń starego sowieckiego (czy najnowszego putinowskiego) podręcznika szkolnego. W kontekście realnej historii ZSRR jest wręcz banalna. Kłamstwo, prowokacja i terror kroczyły ramię w ramię od pierwszych dni bolszewickiej dyktatury: od zamachu na Lenina, o który oskarżono półślepą (i natychmiast rozstrzelaną) F.Kapłan, od dyrektyw Lenina nawołującego do wykorzystania „dogodnego momentu”, kiedy trupy umarłych z głodu leżą na drogach i powywieszać pod tym pretekstem jak najwięcej „kontrrewolucyjnych chłopów”; od operacji „Trest”, w której GPU organizowało fałszywą antysowiecką organizację jako „zatrutą przynętę”.

(Mark Sołonin „Zapomniana zbrodnia Stalina”, w: „Nic dobrego na wojnie”)

image

image

image

image

Spotkanie z seksotem (tajnym współpracownikiem)

image

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.