piątek, 13 czerwca 2014

Rosyjska „piąta kolumna” w Europie i Polsce


Rosyjska „piąta kolumna” w Europie i Polsce
Fot. Wikimedia Commons
Zamach w Smoleńsku uświadomił, mam nadzieję, wielu moim Rodakom, jak rozległą agenturą wpływu dysponuje w III RP Federacja Rosyjska. Wystarczyło tylko śledzić niekończące się dyskusje na łamach mediów mainstreamowych na temat przyczyn tej tzw. katastrofy. Tłumy „ekspertów” i „dziennikarzy” snuło swoje przypuszczenia i wygłaszało „nie budzące wątpliwości” teorie na temat tragedii z 10 kwietnia 2010 roku. Nie mam zamiaru przypominać tych bzdur, bo ciągle, choć z nieco mniejszym natężeniem, wylewają się te pomyje na głowy, albo raczej wlewają się do głów, Polaków z niezawodnego TVN-u, czy „Gazety Wyborczej”. Komu mało takich propagandowych dowodów na istnienie zdyscyplinowanej i niezwykle rozwiniętej rosyjskiej siatki agenturalnej, to niech sobie przeanalizuje wszystkie działania Wojskowej Prokuratury Okręgowej, tych wszystkich Parulskich i Szelągów, którym żadna kompromitacja intelektualna, czy formalno-prawna jest niestraszna, podczas wykonywania zadania.

Tu nie trzeba tęgich prawniczych głów, żeby stwierdzić, że śledztwo smoleńskie, które toczy się już ponad 3 lata, to porażka Państwa Polskiego, to porażka nas wszystkich. Trwa bowiem spektakl upokarzania polskiego społeczeństwa, odbierania mu narodowej godności i podmiotowości i co tu dużo mówić, skutecznego, niestety, wykazywania nam, że jesteśmy zwykłymi kretynami, którzy zasłużyli tylko, jak barany, na rzeź i oczywiście rzeź nierytualną. W tym stanie rzeczy pozostajemy bękartem Europy i trzeba nam to od czasu do czasu dobitniej, jak w Smoleńsku, przypomnieć!

Rosyjska agentura trzyma się nad Wisłą krzepko i posiada ugruntowane i wieloletnie tradycje. Hitler okupował Polskę przez blisko 6 lat i w żaden sposób nie mógł sobie poradzić z Polskim Państwem Podziemnym. Jak tylko „dziarscy chłopcy” z NKWD wzięli się do roboty w 1945 roku, a wielu uważa, że trochę wcześniej, to w oka mgnieniu zinwigilowali całą polską elitę niepodległościową. Jednych zabili, innych uwięzili, nielicznym udało się wyemigrować albo prowadzić nierówną walkę w lasach. Zastraszone i zatomizowane społeczeństwo musiało przyjąć sowieckie porządki. Szpiedzy, agenci, czy polscy zdrajcy obsiedli wszystkie instytucje życia publicznego. System został domknięty. I trwa do dzisiaj. Bo jeśli udało się esbecji zbudować w latach 80. XX w. blisko stutysięczna armię TW (tajnych współpracowników), a trzeba przecież do tego dodać regularne i oficjalne struktury PRL-u w postaci 2 milionów członków i kandydatów PZPR, armię Ludowego Wojska Polskiego (300 tysięcy ludzi z korpusem oficerskim szkolonym w Moskwie), gotową do wykonania każdego internacjonalistycznego zadania, czy to w Czechosłowacji w 1968 roku, czy w grudniu 1970 i 1981 roku, administrację państwową wszystkich szczebli, a także funkcjonariuszy i pracowników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to warto podkreślić, że w proces umacniania władzy ludowej i budowę socjalizmu taki Wojciech Jaruzelski miał do pomocy kilka milionów Polaków. I kolejne kilka milionów uległych, bo skutecznie wystraszonych, którzy „chcieli jakoś żyć”.
Kreml nawiązuje coraz ściślejszą współpracę z europejską radykalną prawicą. Ich cele? Dokonać przewrotu politycznego i poddać Europę rosyjskim wpływom. Rodzi się "piąta kolumna".
Sojusz Rosji i europejskiej prawicy
Rosja osiąga coraz wyraźniejsze sukcesy w budowie piątej kolumny w Europie. Świadczą o tym sukcesy radykalnej prawicy w niedawnych wyborach do Parlamentu Europejskiego, z którą Moskwa zawarła już otwarty sojusz. Wiele światła na cele ich współpracy rzuca tajne spotkanie, do jakiego doszło niedawno we Wiedniu. Kremlowscy propagatorzy tak zwanej „idei eurazjatyckiej” zaprosili na nie intelektualistów i prawicowych polityków z całej Europy. Ich plan, jak ujawnia szwajcarska prasa, jest jasny: narzucić Europie zwierzchnictwo Federacji Rosyjskiej.
Tajne spotkanie we Wiedniu
O tajnym spotkaniu poinformował szwajcarski dziennik „Tages-Anzeiger”[1]. Doszło do niego we wiedeńskim pałacu Lichteinstein. Oficjalnym tematem swoistego szczytu była celebracja dwusetnej rocznicy Kongresu Wiedeńskiego. Jednak w istocie zebrani tam politycy i intelektualiści dyskutowali o przyszłości Europy. Przyszłości, która ma rzekomo przynieść -pod rosyjskim protektoratem - zwycięstwo chrześcijaństwa i klęskę  demoralizacji. Jako symbol upadku Europy kremlowscy propagandziści przedstawiają zwłaszcza sukcesy lobby homoseksualnego. To być może nie przypadek, że w tym samym czasie, co tajne spotkanie, odbywał się we Wiedniu festiwal z udziałem… Conchity Wurst. Wszystko wskazuje jednak na to, że antyliberalny zaklęcia Moskwy to wyłącznie piękna, konserwatywna fasada. Za nią kryje się jeden wyłącznie cel: dokonanie czysto politycznego przewrotu w Europie.   
Uczestnicy spotkania: Małofiejew, Dugin, Marine Le Pen
Gospodarzem tajnego spotkania był rosyjski oligarcha Konstantin Małofiejew oraz jego Fundacja im. św. Bazylego Wielkiego. Małofiejew, jak podaje szwajcarski „Tages Anzeiger”, został nazwany przez „Financial Times” „Rasputinem Putina”, a to ze względu na wpływ, jakie posiada na rosyjskiego prezydenta. Człowiek ten miał ponadto finansować separatystów na wschodzie Ukrainy. Z Rosjan znaleźli się tam jeszcze, między innymi: Aleksander Dugin, słynny ideolog kremlowskiego neoimperializmu, oraz Ilja Głazunow, malarz, który po aneksji Krymu niemal rozpłakał się ze wzruszenia.
Co ważne, przybyło także wielu prominentnych europejskich polityków. Pojawiła się więc Marine Le Pen, przewodnicząca populistycznego francuskiego Ruchu Narodowego, która odniosła niedawno fenomenalne zwycięstwo w wyborach do PE. Austriaków reprezentował z kolei Heinz-Christian Strache z nacjonalistyczno-liberalnej Wolnościowej Partii Austrii. Także to ugrupowanie osiągnęło w wyborach europejskich świetny wynik. Nie zabrakło ponadto radykalnych prawicowych polityków i działaczy z Hiszpanii, Szwajcarii, Bułgarii, Chorwacji i Gruzji.
Obecny był także jeden jeszcze Austriak, Johann Gudenus z partii Strachego. To bardzo ciekawa informacja dla właśnie dla Polaków. Człowiek ten bowiem towarzyszył swego czasu Mateuszowi Piskorskiemu podczas wyjazdu europejskiej grupy „obserwatorów” na Krym. Wyjazd ten, co warto podkreślić, został potępiony przez ONZ. Jak pamiętamy, Piskorski zapewniał po powrocie do Europy, że podczas referendum separatystycznego nie zauważył żadnych nieprawidłowości. Zdaniem tego dziekana jednej z polskich uczelni, wszystko odbyło się zgodnie z prawem – oczywiście prawem samozwańczej Autonomicznej Republiki Krymu[2]. To ważne, bo dokładnie tak samo przedstawiał tę sprawę Johann Gudenus. Zapewniał, że na Krymie nie dostrzegł „żadnego nacisku ani przymusu”. Wygląda to zupełnie tak, jakby zarówno Piskorski jak i Gudenus otrzymali po prostu te same wytyczne. Warto wspomnieć, że organizacja, która wysłała grupę obserwatorów na Krym, jest według polskiego ABW bardzo  podejrzana. Chodzi tu, jak podaje Rzeczpospolita, o EODE: Euroazjatyckie Obserwatorium Demokracji i Wyborów. Przewodzi jej belgijski działacz Luc Michel, głosiciel tzw. narodowego bolszewizmu, a więc, jak pisze „Rz”, „skrzyżowania ideologii sowieckiej i hitlerowskiej”[3].
Wiedeńskie spotkanie okryte było tajemnicą. Jak podaje „Tages-Anzeiger” nie poinformowano o nim prasy; uczestnicy zostali zobowiązani do milczenia, już przed pałacem uważnie kręciła się straż. Wzbroniono jakichkolwiek zdjęć. Skąd te środki ostrożności? To proste: wiedeńskie spotkanie miało bowiem wszelkie znamiona zdrady.
Plan Dugina: podbić Europę poprzez piątą kolumnę
Cele, jakie przyświecają współpracy wszystkich obecnych w pałacu Lichtensteina osób – a nie wątpmy, że także niektórych Polaków, których we Wiedniu tym razem nie było – dobrze opisuje właśnie Aleksander Dugin. Już po aneksji Krymu mówił on w jednym z telewizyjnych wywiadów, że Rosja musi pokojowo podbić Europę i stworzyć z nią jeden organizm polityczny. Ma to rzekomo na celu budowę konserwatywnego, chrześcijańskiego imperium, które ma usunąć współczesną zachodnią degrengoladę. Metoda Dugina: stworzenie w Europie prorosyjskiej piątej kolumny i aktywne jej wspieranie. Nie ma co się łudzić: z pewnością także finansowo.
Aleksander Dugin to człowiek, którego myśl popularna jest także w środowisku polskiej radykalnej prawicy. Na początku maja ten kremlowski ideolog udzielił wywiadu portalowi konserwatyzm.pl[4]. Stwierdził w nim, że Polska ma dziś wybór między Waszyngtonem albo opcją eurazjatycką, co oznacza tak naprawdę poddanie się Moskwie. Dugin zapewnił ponadto, że z „polskimi patriotami” Rosja może budować przyszłość, w przeciwieństwie do nacjonalistów czy wręcz nazistów ukraińskich. Można słusznie podejrzewać, że Kreml już nawiązał współpracę z polskimi „patriotami”. Retoryka Putina i jego naczelnego ideologa jest bowiem świetnie znana wszystkim Polakom z wypowiedzi przedstawicieli polskiej prorosyjskiej „prawicy”.
Fałszywy konserwatyzm Rosji
Co ważne, we Wiedniu zaproponowano także drogę do pozyskania przychylności Watykanu. Służyć miałaby do tego organizacja ogólnoeuropejskiego „Marszu dla życia”. Jest to przykład niebywałej wręcz hipokryzji Rosjan. Warto przypomnieć, że Władimir Putin, otaczany przez gości z Wiednia wielką czcią, spokojnie przyzwala na mordowanie nienarodzonych dzieci. Od 2000 roku, gdy przejął on władzę, zabito ich legalnie na terenie Federacji Rosyjskiej 15 milionów[5]. Ten fakt całkowicie obnaża kompletną fasadowość rosyjskiego konserwatyzmu. Walka z niewątpliwym zagrożeniem ideologii LGBT, organizacja „Marszów dla życia” – to wszystko jest tylko zasłoną, pod którą, warto to powtórzyć, skrywa się prawdziwy, czysto polityczny cel: poddanie Europy rosyjskiej dominacji.
Prorosyjskie siły działają także w Polsce
Wiedeńskie spotkanie obrazuje jasno i bezsprzecznie: rosyjskie siły działają w Europie niezwykle intensywnie. Sojusz z populistyczną prawicą jest faktem, a sukcesy tego ruchu muszą w kontekście rosyjskiego zagrożenia napawać szczególnym niepokojem. We Wiedniu, o ile nam wiadomo, nie znaleźli się żadni Polacy. To jednak w żadnej mierze nie oznacza, że nad Wisłą brakuje osób, które popierają ideowy program przedstawiony w pałacu Lichsteinstein. Kryzys ukraiński ujawnił cały szereg polityków i intelektualistów, którzy w ostatnim czasie wypowiadają się o Rosji i Władimirze Putinie z zastanawiającą sympatią. Byłoby zbędne po raz kolejny wymieniać litanię wszystkim dobrze już znanych nazwisk. Czas jednak porzucić wszelkie złudzenia: prorosyjska piąta kolumna, o której mówił Dugin, działa także w Polsce. Jeżeli nie zdecydowanie się jej nie przeciwstawimy, wolną Polskę będziemy znać tylko z historii.
Tadeusz Grzesik, Paweł Chmielewski


[1] http://www.tagesanzeiger.ch/ausland/europa/Gipfeltreffen-mit-Putins-fuenfter-Kolonne/story/30542701
[2] http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wywiady/kontrwywiad/news-piskorski-ukraina-to-panstwo-upadle-krym-bal-sie-banderowcow,nId,1359694
[3] http://www.rp.pl/artykul/1112059.html
[4] http://www.konserwatyzm.pl/artykul/12084/wywiad-portalu-konserwatyzmpl-z-aleksandrem-duginem-na-temat
[5] http://www.nytimes.com/2011/07/15/world/europe/15iht-russia15.html?_r=0
11.06.2014, 14:27 http://www.fronda.pl/a/rosyjska-piata-kolumna-w-europie-i-polsce,38391.html

4 komentarze:

  1. A weż sobie te hasbarskie wypociny w dupe wsadź palancie.
    Zrób se dobrze :))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janko Muzykant26 lipca 2014 01:43

      [img]http://www.upload.ee/image/4129221/putler.jpeg[/img]

      Usuń
  2. Ruskie za bardzo u nas sie panosza

    OdpowiedzUsuń
  3. Ruski was należy wyłać w kosmos !!! Do cywilizacji świata sie zupełnie nie nadajecie !!

    OdpowiedzUsuń

.