czwartek, 1 stycznia 2015

Szał gwałtów sowieckich

Marcin Michalski / 26 lutego 2011

Dzisiejsza Iława (nad Jeziorakiem) dawniej Deutsch Eylau w Prusach Wschodnich, jak wiele miejscowości doświadczyła okrucieństw wyzwoleńczej Armii Czerwonej
Druga wojna światowa, która pochłonęła miliony istnień ludzkich, dobiegała końca. Był koniec stycznia 1945 roku. Armia Czerwona, która w niebywałym tempie posuwała się w kierunku Berlina, siała ogromne spustoszenie w Prusach Wschodnich. Żołnierze radzieccy mając pełne przyzwolenie Stalina nie mieli żadnych zahamowań. Grabili, palili niemieckie miasta, a także zbiorowo gwałcili i mordowali bezbronne niemieckie kobiety.
Żołnierzy Armii Czerwonej w czasach PRL-u często nazywano bohaterami, którzy wyzwolili wschodnią Europę spod jarzma hitlerowskiego. Jednak w szeregach Armii Czerwonej znajdowało się wielu zwyrodnialców, złodziei oraz morderców, którzy bez jakichkolwiek ludzkich odczuć dopuszczali się rzeczy okrutnych. Mięli się oni rozprawić z Niemcami na dobre. W 1945 roku „Time Magazine” donosił: „(…) fale żołnierzy radzieckich szalały. Gwałt, grabieże, i samobójstwa stały się powszechne. Żołnierze, którzy weszli do Haus Dahlem (sierociniec, szpital położniczy i dom dziecka) wielokrotnie gwałcili kobiety w ciąży oraz te, które niedawno urodziły. W sumie liczba ofiar gwałtu w samym Berlinie (na kobietach od 70 do dziesięcioletnich dziewczyn) nigdy nie będzie znana. Raporty Ryan’a na podstawie szacunków lekarzy, donosił, że byłą to liczba od 20.000 do100.000[1].
Jak wyglądała sytuacja w Prusach Wschodnich.19 stycznia 1945 roku, Deutch Eylau (dziś Iława, województwo warmińsko-mazurskie). Mimo srogiej zimy wojska radzieckie posuwały się błyskawicznie w kierunku Berlina. Godziny dzieliły od wejścia do niemieckiego miasta. ­–Mieszkaliśmy na Lindenstrasse (dziś ulica Konstytucji 3 Maja), w domu stojącym tuż nad jeziorem – tak wspomina swoje traumatyczne przeżycia z tamtego okresu rodowita iławianka Gerda Feyerabend (po wojnie zmieniła nazwisko na Buczkowska, mieszkająca w Iławie od 1935 roku), miała wtedy 10 lat. – Po bombardowaniu burmistrz wezwał mieszkańców do opuszczania miasta drogą na Susz, bo Rosjanie są już blisko[2].
Nie wszyscy jednak zdecydowali się na opuszczenie Iławy. Niektórzy nie byli w stanie, szczególnie osoby starsze. Nie przetrwałyby one długiej podróży w dwudziestostopniowym mrozie do Rzeszy. Jak można przypuszczać większość tych osób nie przeżyła najbliższych dni, zostali zamordowani z „zimną krwią” przez Rosjan. Emil Scheffler, który zmęczony ciągłymi nalotami przybył do Iławy z Berlina, był świadkiem, jak Rosjanie oblewali benzyną i podpalali żywcem mieszkańców miasta. Najbardziej jednak cierpiały niemieckie kobiety[3].
W dniu 20 stycznia 1945 roku, kiedy Sowieci byli blisko Iławy, matka pani Gerdy poszła ostatni raz do pracy, ale wzięła ze sobą córkę i syna, którzy już nie poszli do szkoły. – Wzięliśmy wtedy ze sobą zapasy żywności, odzieży, pierzyny i pościel – opowiada. – Po drodze do koszar przyłączyło się do nas pięć kobiet, które do Iławy przyjechały aż z Hamburga, aby tutaj szukać schronienia przed nalotami Anglików. W koszarach wszyscy razem ukryliśmy się w dobrze chronionej piwnicy.
ROSJANIE W IŁAWIE
Rosjanie weszli do Iławy 22 stycznia 1945 roku. Był to 29 korpus pancerny dowodzony przez generała majora K.M. Małachowa. – Na wieść o wejściu Rosjan wszyscy razem – mama, ja, mój brat i te pięć kobiet z Hamburga – wyszliśmy z naszego ukrycia i pod osłoną nocy przez podwórka, a potem aleją nad Małym Jeziorkiem przedostaliśmy się do naszego domu. Zbliżając się do naszego domu na Lindenstrasse usłyszeliśmy głośne krzyki i strzelaninę. Byli tam już Rosjanie i plądrowali na wszystkich piętrach.
iława Deutsch Eylau Marcin Michalski historiami.pl
Tutaj stacjonowała dowodzona przez lejtnanta Nikołaja kompania ochrony Iławy. widok dzisiejszy (ulicy Szeptyckiego)
Komendantem wojskowym Iławy został major Konstantinow. Natomiast w domu nad rzeką Iławką (dziś znajduje się on obok kościoła greko-katolickiego, patrz obok) stacjonowała dowodzona przez lejtnanta Nikołaja kompania ochrony miasta.
Służyło w niej ze 100 Kałmuków (naród mongolski z grupy orjackiej). Byli to ludzie ze skośnymi oczami, prawdopodobnie chłopcy w wieku 16-17 lat. Rosjanie nazywali ich „sierotami” i „synami pułku”. Włóczyli się oni po mieście jak „szarańcza” całą gromadą. Mieli „pepesze” wyładowane amunicją zapalającą. Wynosili z mieszkań co się dało, a jak tylko gdzieś zauważyli jakieś portrety wołali – „Eto Gitler!” i strzelali bez opamiętania, wzniecając pożary. Nikt im w tym nie przeszkadzał. – „Eto wsio po giermańcam!” – mówili.
iława Deutsch Eylau Marcin Michalski historiami.pl
Taniec czerwonoarmistów - radość wyzwalania!
– W obawie, aby nie wpaść im w ręce, mama zabrała nas na Fischerstrasse (ulica Rybacka, dziś już nieistniejąca, ciągnęła się ona wzdłuż rzeki Iławki), żeby ukryć się z nami w domu swojej przyjaciółki Frau Wischniewski. Byli już tam jednak Rosjanie. – Zdążyli przed nami i z daleka było słychać ich wrzaski. Została nam tylko droga przez zamarznięte jezioro. Moja mama pomyślała, że znajdziemy schronienie w letniej restauracji Scholtenberg na Wielkiej Żuławie. Do jeziora szliśmy poprzez WeisRusse Lager, czyli obóz kobiet Białorusinek, które pracowały w tartaku na Rotkrugu. Codziennie je widziałam, jak rano wychodziły do pracy a wieczorem wracały. Widywałam je też w sklepie mleczarskim, który mieścił się na parterze naszego domu. One otrzymywały większy przydział chleba od innych, bo bardzo ciężko pracowały. Wszystkie te kobiety leżały w śniegu, prawie dwie setki kobiet, a dookoła śnieg czerwony był od krwi. Moja mama powiedziała, że to Rosjanie zrobili. Byliśmy tak przerażeni, że zbiegliśmy ile sił w nogach na jezioro i ciągnąc ze sobą sanki z naszymi zapasami uciekaliśmy na wyspę.
Do wyspy zbliżyły się około 6 rano. – Zaczęło się rozwidniać i było już widać czerwone mury budynku letniej restauracji. Wtedy dobiegły nas krzyki mordowanych ludzi, którzy tam schronili się wcześniej. To zmusiło nas do dalszej drogi przez jezioro w stronę Szałkowa, gdzie znaleźliśmy opuszczony dom. Przebywaliśmy tam do czasu, aż skończyły się nam zapasy żywności. Trzeba było wracać do Iławy. – Wróciliśmy i przez tydzień kryliśmy się w letniej altance na Fischergebiet(przedmieście rybackie u ujścia rzeki Iławki). Rosjanie nas znaleźli, gdy mój brat przekradł się nad rzekę, żeby narąbać lodu do picia. Całą naszą gromadkę – mamę, mnie mojego brata i te pięć kobiet z Hamburga – zabrali do Ofiziercassino (dziś ulica Kościuszki). Tam urządzono więzienie dla schwytanej ludności cywilnej (niemieckiej o raz polskiej, wracającej z robót w rzeszy). Prowadzili nas drogą wokół jeziora i przez Uferpromenade (bulwar Jana Pawła II). Stare Miasto było już prawie kompletnie spalone. – Płonął także nasz dom, którego właścicielką była Frau Jankowski.
iława Deutsch Eylau Marcin Michalski historiami.pl
Iława po 1945 r. ponad 80% zniszczonych budynków, to bynajmniej nie efekt regularnych walk ulicznych. Można zaryzykować stwierdzenie, że dewastację budynków w tym nierzadko kościołów Rosjanie przyjęli sobie za punkt honoru. Ewidentne przykłady można znaleźć w wielu miastach byłych Prus Wschodnich – przywołam tu np. katedrę Świętego Mikołaja w Elblągu czy barokowy pałac w Kamieńcu Suskim (nieopodal Iławy) nazywany „Wersalem Prus”. Jednakowoż zadawania cierpienia osobom cywilnym w tym kobietom i dzieciom nie można w żaden sposób uzasadnić.
.
TRUPY ZALANE KRWIĄ
Widok, jaki zobaczyła tego dnia dziesięcioletnia Gerda, był przerażający. – Po drodze widzieliśmy na jeziorze trupy rozstrzelanych żołnierzy niemieckich, którzy poddawali się bez walki. Leżeli na plecach zabici strzałami w tył głowy.
– W kasynie zamknięto nas w dużej sali przeznaczonej dla schwytanej ludności niemieckiej, ludność polską trzymano w sali sąsiedniej. W pewnej chwili wpadł do sali młody Rosjanin, mógł mieć najwyżej 17 lat, miał automat i strzelał po ścianach. Bardzo się przestraszyłam i bardzo głośno krzyczałam. Wtedy przyszedł kapitan w rosyjskim mundurze i zapytał: „Dlaczego krzyczysz?” Odpowiedziałam, że boję się umierać. Kapitan przegonił tego młodego Rosjanina, a nas ukrył w piwnicy. Ten kapitan był z pochodzenia Polakiem. Mojej mamie powiedział, że pochodzi z Wilna.
– W piwnicy prócz nas było wielu innych ludzi spędzonych z miasta, zwłaszcza właścicieli sklepów, wśród nich rozpoznałam pana Mathiasa, właściciela sklepu bławatniczego. Z piwnicy w kasynie moją mamę zabrali na przesłuchanie do komendantury miasta, do budynku naprzeciwko kasyna(później tam mieszkali pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa). W komendanturze mama spotkała kobietę, której w czasie wojny kilka razy pomogła. Ta kobieta była tłumaczką i ona wstawiła się za mamą, a ten kapitan z Wilna dał przepustkę, dzięki czemu wypuszczono nas wszystkich.
– Gdy szliśmy przez miasto w okolicach późniejszego magistratu przy ul. Kościuszki, tuż przed szkołą zatrzymał nas patrol rosyjski. Podarli naszą przepustkę i zabrali nas z powrotem do piwnicy w kasynie. Wtedy też tam widziałam córkę Frau Jankowskiej, właścicielki naszego domu, ona była na studiach w Berlinie i do Iławy przyjechała na gwiazdkę. Rosjanie zatrzymali ją tak samo jak i nas. Tę dziewczynę znaleziono później za rzeką koło cmentarza, zgwałconą i zastrzeloną.
iława Deutsch Eylau Marcin Michalski historiami.pl
Ruiny zniszczonej przez Armię Czerwoną Iławy - 1945 rok
iława Deutsch Eylau Marcin Michalski historiami.pl
Iława 1945 rok
– W piwnicy siedzieliśmy tak długo, aż dowiedział się znowu ten kapitan z komendantury miasta, uwolnił nas po raz drugi, dał przydział na dom na Fischergebiet(ulica Rybaków) i ostrzegł, byśmy stamtąd się nie ruszali, bo w mieście grasują Mongołowie.
Do przydzielonego nam domku szliśmy po ciemku, a mimo to było widno jak w dzień – tak płonęły domy rabowane przez Rosjan. Dom, na który dostaliśmy przydział, był bardzo mały, miał tylko jeden pokój, kuchnię i korytarz.
– Po kilku dniach znaleźli nas tam ci Mongołowie, przed którymi ostrzegał nas kapitan. Wpadli do mieszkania i zaczęli strzelać na oślep. Zobaczyli te kobiety z Hamburga. One miały na sobie dobre ubrania, więc Mongołowie wygnali nas z domu i rzucili się na te kobiety. Słyszeliśmy tylko przerażone krzyki kobiet i wrzaski pijanych mężczyzn, a potem strzały. Gdy po odejściu Mongołów weszliśmy do domu, ściany były tak zakrwawione (zamordowane kobiety leżących już bez ubrań na podłodze), że w żaden sposób nie można było zmyć krwi i trzeba było ściany okrywać prześcieradłami[4].
SWĄD SPALENIZNY
– Ci Mongołowie i młodzi Rosjanie, chłopcy prawie, chodzili ciągle po mieście pijani, a każdy miał broń, szabrowali, plądrowali i podpalali. Nad miastem długo jeszcze unosił się dym i czuć było swąd spalenizny. Tylko budynki, gdzie stacjonowała Armia Czerwona pozostały nietknięte. W budynku dzisiejszej szkoła muzycznej był lazaret wyższych oficerów Armii Czerwonej, na którym malowano białą farbą napisy „Dobro pożałowat”, co znaczyło, że służą one nowym władzom i chroniło przed podpalaniem. – Codziennie wybuchały nowe pożary, codziennie było słychać wystrzały, codziennie słyszeliśmy dzikie wrzaski pijanych zdobywców Iławy[5].
To historia horroru, (…) młodych dziewcząt gwałconych (…). I święci krzyżowcy (Rosjanie), którzy dokonują tych gwałtów, bezwstydnie stawiają pod sąd całe klasy Niemców jako zbrodniarzy wojennych!” – donosił „Time Magazine” 2 października 1945 roku, gdzie opisał masowe wypędzenie około 9 mln Niemców z Prus Wschodnich, Gdańska, Śląska, Pomorza i Sudetów.
Pius XII, źródło: telegraph.co.uk
Nawet papież Pius XII w liście do kard. Michael’a von Faulhaberaubolewał nad krzywdą niemieckich kobiet i dziewcząt. Oto cena jaką zapłacili Niemcy za wywołanie II wojny światowej. Los gorszy niż śmierć. Największy masowy gwałt w historii chrześcijaństwa.
  • [1] www.stopsyjonizmowi.wordpress.com
  • [2] www.kurier-ilawski.pl/czytaj/Jak-to-z-tym-wyzwalaniem-bylo/554 (W. Niesiobędzki)
  • [3]www.mazuryzachodnie.blogspot.com
  • [4] www.stopsyjonizmowi.wordpress.com
  • [5] www.kurier-ilawski.pl/czytaj/Jak-to-z-tym-wyzwalaniem-bylo/554 (W. Niesiobędzki)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.