W toczących się dyskusjach na temat Putina i decyzji byłej wierchuszki KGB o odbudowie imperialnej potęgi Rosji, bardzo często zapominamy, że aktualny konflikt na Ukrainie jest napędzany i usprawiedliwiany przez ideologię euroazjatyzmu, której twórcą jest Aleksander Dugin. Ten politolog i ideolog w dwa lata po rozpadzie ZSRR, napisał zdanie, które jest sloganem aktualnej wojny wypowiedzianej przez Rosje Ukrainie:
„Fakt istnienia niepodległej Ukrainy jest na płaszczyźnie geopolitycznej wypowiedzeniem Rosji geopolitycznej wojny.”
Dzisiaj uczniami A. Dugina jest cała elita polityczna i wojskowa Rosji. Euroazjatyzm jest ideologią Rosji i bez zrozumienia przyczyn jego powstania i sukcesu wśród władców Kremla, nie zrozumiemy celów i podłoża aktualnej polityki prezydenta Putina. Pierwsze pytanie jakie należałoby postawić brzmi – dlaczego ta ideologia zdobyła tak ogromne poparcie wśród elity politycznej Rosji? Elita ta składa się w 100% z byłych aparatczyków partii komunistycznej
Dugin jest w swoim kraju człowiekiem dobrze umocowanym instytucjonalnie. W młodości pracował jakiś czas w archiwach KGB. W nowszych czasach powoływano go na stanowiska doradcy przewodniczącego Dumy Państwowej (gdy w latach 1996-2003 funkcję tę pełnił Giennadij Sielezniow) czy doradcy przewodniczącego jej komisji spraw zagranicznych. W 2000 r. brał udział w charakterze eksperta w pracach nad Koncepcją Bezpieczeństwa Narodowego Federacji Rosyjskiej. Wpływom Dugina przypisuje się również inspirację ustawy o „wyznaniach tradycyjnych”, dzięki której m.in. w 2009 r. wprowadzono do Sił Zbrojnych FR kapelanów (czterech religii: prawosławia, islamu, buddyzmu i judaizmu). Jego książki są na rosyjskich uczelniach wojskowych lekturami zalecanymi przez Sztab Generalny.
Dugin to nie jedyny taki przypadek w Rosji. Podobną pozycję uzyskał tam inny ideolog eurazjatyzmu, Igor Panarin. Ten geopolityk, psycholog i politolog specjalizuje się w problematyce wojny informacyjnej. Nawiasem mówiąc, jego prace z tego zakresu, w tym książki „Technologia wojny informacyjnej” (2003), „Wojna informacyjna i dyplomacja” (2004) oraz „Wojna informacyjna o przyszłą Rosję” (2008), w ogóle nie były dotąd tłumaczone na język polski, zgodnie z obowiązującym nad Wisłą myśleniem, że życie intelektualne toczy się tylko i wyłącznie na Zachodzie, a uprawianie nauki polega na przepisywaniu książek wydawanych w Ameryce, Francji czy Anglii.
Panarin jest członkiem rosyjskiej Akademii Nauk Wojskowych oraz profesorem Akademii Dyplomatycznej przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych FR. Wcześniej pełnił też funkcję rzecznika prasowego Federalnej Agencji Kosmicznej (Roskosmos). Postuluje budowę przez Rosję nowego kontynentalnego imperium – Rusi Eurazjatyckiej – dla przeciwstawienia się Nowemu Imperium Brytyjskiemu, do którego zalicza zbiorczo USA, Wielką Brytanię, państwa z nimi sprzymierzone oraz ponadnarodowe konsorcja finansowe.
Za kolejny przykład posłużyć może Igor Kiefieli, autor prac „Przeznaczenie Rosji w globalnej geopolityce” (2004) i „Filozofia geopolityki” (2007). Kiefieli od 1989 r. kieruje założoną przez siebie Katedrą Kulturoznawstwa i Globalistyki na Bałtyckim Państwowym Wojskowym Uniwersytecie Technicznym im. D.F. Ustinowa w Petersburgu. Zasiada w Naukowo-Metodycznej Radzie Kulturologii w Ministerstwie Edukacji FR. Jest członkiem Akademii Nauk Humanistycznych Rosyjskiej Akademii Kosmonautyki im. K.E. Ciołkowskiego, a także doradcą Rosyjskiej Akademii Rakietowej i Artyleryjskiej.Według Kiefielego dla każdego Rosjanina nie ma ważniejszego zadania, niż obrona geopolitycznego obszaru Rosji. Autor ten wprowadził do debaty publicznej termin „zachodni projekt”, będący właściwie akademickim eufemizmem dla znanego z języka konspirologii politycznej określenia New World Order.
Podobnych przykładów można by przywołać więcej, ale poprzestańmy na tych. Dlaczego warto przyjrzeć się przedstawionym powyżej biogramom? Otóż w Polsce lub na Zachodzie wszystkim wymienionym autorom przypięto by, w założeniu odstraszającą, etykietkę „skrajnego prawicowca”. W rezultacie nie mieliby żadnych szans na objęcie stanowisk doradczych czy eksperckich w aparacie państwowym, a gdyby sami ubiegali się o stanowiska urzędnicze, ich kandydatury podlegałyby odgórnie nakazanej selekcji negatywnej z powodu ich „niebezpiecznych poglądów”. Państwowe ośrodki decyzyjne nie korzystałyby z ich ocen i opinii, natomiast „wolne” media” solidarnie starałyby się je przemilczeć i ukryć przed społeczeństwem, a gdyby to się nie udało, to w najgorszym wypadku zakrzyczeć. Próbowano by także wyszczuć ich autorów z uniwersytetów.
W Rosji jest odwrotnie. I to świadczy dobitnie, że panuje tam zupełnie inny klimat polityczny, niż po naszej stronie granic Unii Europejskiej i NATO.
W Rosji jest odwrotnie. I to świadczy dobitnie, że panuje tam zupełnie inny klimat polityczny, niż po naszej stronie granic Unii Europejskiej i NATO.
0 komentarze:
Prześlij komentarz