Jak możemy przeczytać na portalu http://www.zbrodniawolynska.pl/ Zbrodnia Wołyńska – antypolska czystka etniczna przeprowadzona przez nacjonalistów ukraińskich, kwalifikowana przez pion śledczy IPN jako ludobójstwo. Objęła nie tylko Wołyń, ale również województwa lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie – czyli Galicję Wschodnią, a nawet część województw graniczących z Wołyniem: Lubelszczyzny (od zachodu) i Polesia (od północy). Czas trwania Zbrodni Wołyńskiej to lata 1943–1945. Sprawcy Zbrodni Wołyńskiej – Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich frakcja Stepana Bandery (OUN-B) oraz jej zbrojne ramię Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) we własnych dokumentach planową eksterminację ludności polskiej określali mianem „akcji antypolskiej”.
A jak te tragiczne wydarzenia tłumaczą dziś Ukraińcy? Przyjrzyjmy się ich poglądom.
O tragedii wołyńskiej powiedziano wiele, stanowiła ona wierzchołek góry lodowej, ale jej przyczyny zachowane są w bryle lodu, zanurzonej pod wodą. Główne przyczyny mają związek z wydarzeniami z lat 1917-1942, które zapadły mocno w pamięci, oraz odcisnęły piętno w świadomości Ukraińców.
Sojusznikiem Ukraińskiej Republiki Ludowej w walce z bolszewikami w ostatnim etapie walki narodowo-wyzwoleńczej (1917-1921) była Polska, za co URL zgodziła się na przekazanie Polsce znacznej części etnicznych ziem ukraińskich (Wołyń, Galicja, Łemkowszczyzna, Nadsanie, Chełmszczyzna, Podlasie oraz Brzeszczyzna). W rezultacie Ukraińcy byli zmuszeni wbrew swojej woli, stać się obywatelami innego państwa. Warto również uwzględnić fakt, iż przekazanie ziem było sprzeczne z wolą ruchu narodowo-wyzwoleńczego. Ukraińska elita polityczna na początku lat 20. ubiegłego wieku była w głębokim kryzysie politycznym oraz sfrustrowana wzmożonym brakiem nowych orientacji ideowych i światopoglądowych (co w jakimś stopniu tłumaczy zbytnią hojność względem polskich sąsiadów).
Po przegranej walce wyzwoleńczej, armia URL przeniosła się na terytorium sojuszników (Polska), jednakże byli oni represjonowani, zamykani w obozach a Petlura, po objęciu władzy przez koalicję Chjenopiasta został zmuszony do opuszczenia Polski.
Cała polityka odrestaurowanej Polski, była teraz skierowana na jak najszybsze zintegrowanie przyłączonych ziem ukraińskich z pozostałą częścią państwa polskiego. Pomimo ograniczonych zasobów, zdecydowano się osiedlić „kolonistów?. 200 tysięcy chłopów oraz weteranów wojennych otrzymało ziemię na preferencyjnych warunkach pośród ukraińskiego etnicznego masywu.
Podpisawszy w 1920r. porozumienie wojskowe i konwencję wojskową z Petlurą, a także traktat ryski [pragnę w tym miejscu przypomnieć, iż większość polskich delegatów opowiadała się za prawym skrzydłem polskiej sceny politycznej, tak więc koncepcja aby nie dopuścić do niepodległości Ukrainy oraz podzielić ją oraz Białoruś, jako kraje nie-historyczne (myśl Dmowskiego) między Polskę i Rosję, została wysunięta przez endeków.] Polska w 1923r. zobowiązała się przed Radą Ambasadorów, że zapewni autonomię nowo nabytym ziemiom ukraińskim. Jak można było się spodziewać, stało się zupełnie inaczej. Rozpoczęła się intensywna polonizacja, począwszy od ukraińskich szkół. W 1918r. na Ukrainie Zachodniej funkcjonowało 3600 szkół, zaś pod wpływem polskiej okupacji, liczba ta spadła do 461, a w 1936r. już do 11, co spowodowało, iż wiele ukraińskich dzieci nie mogło uczęszczać na zajęcia, w konsekwencji czego większość ludności autochtonicznej w latach 30. w województwie wołyńskim było analfabetami. Oczywiście Ukraińcy uznali takie działania za niezgodne z prawem, przez co nie można było liczyć na wzajemny szacunek między nimi a polską administracją.
Agresywna polityka nie oszczędziła również ukraińskiego Kościoła. Od początku okresu międzywojennego polskie władze państwowe przyjęły dwa zasadnicze kierunki polityki w stosunku do Kościoła prawosławnego. Z jednej strony dążono do maksymalnego ograniczenia jego stanu posiadania i wpływów czego przejawem stało się pozbawienie Kościoła majątku, wielu świątyń oraz administracyjne ograniczanie liczby parafii. Z drugiej zaś strony państwo podjęło działania w kierunku uporządkowania sytuacji i organizacji Kościoła prawosławnego, aby mógł on funkcjonować w nowych warunkach, ale pozostając zależnym od państwa. Starano się też doprowadzić do polonizacji Kościoła prawosławnego oraz jego wiernych. Szczególnie restrykcyjną była polityka państwa wobec Kościoła prawosławnego na terenach Chełmszczyzny i Południowego Podlasia. Władze zdawały sobie sprawę, że prawosławie jest jednym z najistotniejszych elementów poczucia odrębności miejscowej ludności ukraińskiej. Momentem najbardziej radykalnych działań skierowanych przeciwko Kościołowi prawosławnemu i ludności ukraińskiej Chełmszczyzny i Południowego Podlasia był rok 1938, gdy rozpoczęto tu tzw. akcję polonizacyjno-rewindykacyjną. Do akcji przygotowywano także polską opinię publiczną, zamieszczając w prasie prorządowej artykuły o zagrożeniu ukraińskim na Chełmszczyźnie, oskarżając Kościół prawosławny o działalność rusyfikacyjną i ukrainizacją. Kampanię prasową rozpoczął ?Ilustrowany Kurier Codzienny?. Z inspiracji władz wojskowych odbywały się zebrania polskich organizacji społecznych, wiece ludności katolickiej, na których uchwalano rezolucje z żądaniem zlikwidowania zamkniętych świątyń, usunięcia duchownych prawosławnych, polonizacji Kościoła prawosławnego. Działania bezpośrednio skierowane w struktury Kościoła prawosławnego podjęto wiosną 1938 r., w okresie Wielkiego Postu i świąt wielkanocnych. Rozpoczęto od zamykania świątyń nieetatowych i działających nieoficjalnie. Zdarzały się też przypadki podpalania cerkwi. Zlikwidowano ponadto pewną liczbę oficjalnie istniejących parafii. Cerkwie, które na mocy decyzji władz nie miały pełnić roli parafii opieczętowywano, zaś duchownych karano za odprawianie nabożeństw w tych świątyniach. Stanowczo usuwano też duchownych nieetatowych.
Wywierano również presję na duchowieństwo prawosławne w kierunku wygłaszania kazań i nauczania religii w języku polskim. Od wiosny 1938 r. rozpoczęto też akcję zastraszania prawosławnej ludności ukraińskiej. Młodzieżowe bojówki wybijały szyby w oknach. Zdarzały się coraz częstsze szykany ze strony administracji, która stosowała szantaż uzależniając spełnianie czynności administracyjnych od przyjęcia katolicyzmu.
Organizowano oficjalne uroczystości przejścia prawosławnych na katolicyzm z udziałem wojska i administracji państwowej. Wobec sprzeciwiających się stosowano groźby i represje. Warto zacytować relację świadka tych wydarzeń ? katolickiej zakonnicy z Turkowic: ?Władze z gminy, kierownik szkoły Konstantynowicz i nasz ks. kapelan przemawiali do prawosławnych, że takie przyszło zarządzenie od władz, że jedna ma być wiara katolicka. Na końcu dość ostro powiedział kierownik Konstantynowicz: a kto się nie podporządkuje ten zostanie ukarany i wysiedlony z Turkowic!? Zaplanowana w ramach działań polonizacyjno-rewindykacyjnych akcja burzenia cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu została zakończona 16 lipca 1938 r. W czasie jej trwania zniszczono, według danych Urzędu Wojewódzkiego Lubelskiego, 91 cerkwi, 10 kaplic, 26 domów modlitwy, czyli łącznie 127 świątyń. Ponadto 3 cerkwie przekazano Kościołowi katolickiemu (jedna cerkiew miała być przekazana później), a 4 świątynie pozostawiono w charakterze kostnic. W latach 1919-1922 około 100 tys. Ukraińców zostało aresztowanych a około 27 000 zmarło w obozach.
Po przeprowadzonym przez Józefa Piłsudskiego, zamachu stanu w 1926r. został wprowadzony reżim autorytarny, który przyczynił się do prześladowań opozycji politycznej, metodami tak prawnymi jak i siłowymi. Parlament został rozwiązany, najbardziej aktywnych opozycjonistów aresztowano a ukraińskich deputowanych zamknięto w aresztach domowych. Aresztowano ponad 2 tys. Ukraińców, spalono 500 domów, prawie jedna trzecia z pojmanych otrzymała długie kary pozbawienia wolności.
Najbardziej brutalne działania odbywały się podczas tzw. pacyfikacji do której wykorzystywano tajną policję: w 800 ukraińskich wsiach, umieszczono jednostki policji oraz oddziały kawalerii. Stosowały one zasady odpowiedzialności zbiorowej, niszczyły ukraińskie ośrodki kultury i czytelnie, konfiskowali majątek oraz żywność, cieleśnie karali tych, którzy protestowali. Akcja miała brutalnych charakter, ludzie zostali dotkliwie pobici oraz doszło do wielu zgonów. Aktem zemsty za „pacyfikację” było zamordowanie 15 czerwca 1934r. przez partyzanta OUN, Grzegorza Maciejko, polskiego ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego . W odpowiedzi prezydent RP, Ignacy Mościcki, nakazał utworzenie obozu dla więźniów politycznych w Berezie Kartuskiej, w dawnym klasztorze Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Od 1932r. do połowy 1934r. przez więzienie przeszło 111 174 Ukraińców. 8073 więźniów było torturowanych. Zabito bez procesu – 734 osób, zostało skazanych na śmierć 257 osób .
Solą w oku polskiej policji były kozackie groby pod Beresteczkiem, swoisty panteon kozackiej sławy. Każdego roku władze nasilały zakazy obchodów upamiętniających rocznicę bitwy pod Beresteczkiem, co w zasadzie im się nie udawało. Każdy XI piątek po Wielkanocy, tysiące Ukraińców gromadziło się tutaj i w tradycyjnym stylu obchodzili pamięć bohaterów beresteczkowej bitwy.
W 1939 roku, kiedy młoda Ukraina Karpacka była zagrożona i wezwanie prezydenta A. Wołoszyna „Do broni”, dotarło do młodych ludzi z innych krajów, w tym z zachodniej Ukrainy, mimo ich zmobilizowania do walki, fakt, iż siły były nierówne przekreślił ich marzenia o zwycięstwie. Ukraina Karpacka przegrała wojnę, a węgierskie dowództwo, przekazało część schwytanych żołnierzy Polakom, którzy rozstrzelali Ukraińców na przełęczy Karpat. To wydarzenie utkwiło w sercach Ukraińców na długi czas.
Oddziały OUN wkroczyły z Niemcami do Lwowa. Aby nie tracić czasu, ogłosiły odrodzenie państwa ukraińskiego. Ten fakt oburzył nazistów, dlatego domagali się stwierdzenia nieważności ustawy, ale OUN nie zmieniła swojego stanowiska. W dniu 25 listopada 1941 roku Gestapo wydało tajny rozkaz zniszczenia zwolenników Bandery. 25 lipca 1941 polski emigracyjny rząd w Londynie uzgodnił z moskiewskim kierownictwem współpracę (pakt Sikorski-Majski), w którego efekcie utracił swoją moc pakt Ribbentrop-Mołotow, więc ludność Zachodniej Ukrainy, znowu miała dostać polskie obywatelstwo, które „potwierdzało” prawo Polaków do Wołynia i obrażało Wołynian. Był to kolejny „cios w plecy” i kolejny ładunek wybuchowy.
Sytuację pogarszał plan szefa służby bezpieczeństwa, niemieckiego okręgu lubińskiego, utworzenia kolonii niemieckich w gminie Zamość. Ze 116 osiedli postanowił eksmitować polskich chłopów, zwalniając miejsce dla Niemców, a wokół kolonii, przesiedlić do zwolnionych polskich dworków ukraińskich chłopów, eksmitowanych z Zamościa. Do przesiedleńczych akcji, wraz z Niemcami, była zaangażowana ukraińska policja, wywołując sprzeciw wśród Polaków,czego ofiarami padło ponad 2 tys. Ukraińców.
Hitlerowcy zaczęli szybko przeprowadzać z Generalnego Gubernatorstwa do Wołynia bataliony polskiej policji i żandarmerii, oraz włączać ich do siłowego zbierania naturalnego podatku z ukraińskich wiosek. Policja ukraińska została przeniesiona do lasu i stała się zalążkiem UPA.
Koniec 1942r. – początek 1943, hitlerowcom udało się ‚wyczyścić’ swoje biura administracyjne na Wołyniu z „niezaufanego” ukraińskiego elementu, zastępując je Polakami. W końcu, wraz z polską policją, zaczynają przeprowadzać operacje przeciwko Ukraińcom. Regionalne kierownictwo OUN zaapelowało do ludności polskiej przywołując ich do myślenia: ‚ Ty pomagasz Niemcom w ich bandyckich akcjach, ale jeśli polska opinia publiczna nie wpłynie na nich, tych którzy poszli do administracji, policji i innych agencji … to gniew narodu ukraińskiego wylany będzie na tych Polaków, którzy mieszkają na ziemiach ukraińskich „. Apel nie działa i prowadzi to Ukraińców do akcji wymierzonych w Polaków.
W 1942r. na terytorium Wołynia zaczęła przenikać z Białorusi czerwona partyzantka. W obliczu wrogiego nastawienia ludności ukraińskiej względem Białorusinów, postanowili przenieść się do polskich wiosek i kolonii . Niektórzy Polacy nawet dołączyli się do czerwonych partyzantów i szykowali się na wspólny bój, w celu przeprowadzenia działań wywrotowych wśród Ukraińców. W tej sytuacji, ukraińskie podziemie rozprowadza ulotki wśród ludności polskiej, które ujawniły zbrodnie bolszewizmu, w tym wysiedlenia polskich rodzin na Syberię oraz informację na temat egzekucji polskich oficerów w Katyniu. Ochłodziło to trochę stosunki polsko-białoruskie. Zaostrzyło też konflikt polsko-ukraiński, czerwoni partyzanci zaczęli atakować polskie wsie w przebraniach UPA, robiąc to z niezwykłym okrucieństwa, nie pozostawiając świadków.
W UPA nie wszystko dobrze prosperowało. Z przejściem do lasu byłych ukraińskich policjantów, wraz z nimi przeniknęły niemieckich tajne służby i również zamaskowani NKWD-owcy ze swoimi prowokacyjnymi zamiarami. To mogło nie mieć wpływu na działania jeszcze słabo rozwiniętej UPA. Chodziły plotki, że Ukraińcy będę w Wielkanoc atakować Polaków, którzy nie opuszczą ich ziemi. Plotka pozostała plotką, ale Polscy chłopi zaczęli masowo uciekać do miast, miasteczek i większych wsi oraz wstępować do służby w policji niemieckiej, i zaczęli atakować ukraińskie wsie. W odpowiedzi w marcu 1943r. odbyły się anty-polskie wystąpienia w sarneńskim i kostopolskim rejonie, obwodu rówieńskiego i stopniowo rozszerzali obszar konfrontacji.
Apogeum konfliktu polsko-ukraiński osiągnięto latem 1943r., polskim wsiom zaproponowano w kategorycznej formie ‚Wynoście się za Bug albo San’ (choć do dziś nie wiadomo, kto był autorem tej inicjatywy, ale to działało) a kierownictwo AK zobowiązało wszystkich Polaków do pozostania na swoim przedwojennym miejscu zamieszkania, aby Polska nie straciła Wołynia. Tak też do końca 1943r. Wołyń zebrał żniwo dziesiątek tys. ofiar.
Koniec 1943 – początek 1944 roku przyniósł kilka wielkich bitew między oddziałami AK i UPA, które próbowały zniszczyć się wzajemnie.
Metropolita Andrij, oceniając powagę sytuacji, zwrócił się do katolickiego biskupa Twardowskiego z wnioskiem o wydanie wspólnego apelu do wiernych obu Kościołów, wymagając od nich, aby zaprzestali rozlewu krwi. Niestety, biskup Twardowski odmówił, powołując się na zakaz ingerencji Kościoła w sprawy polityczne.
Wynikiem tragicznego ludobójstwa były ogromne straty materialne oraz ofiary wśród ludności polskiej i ukraińskiej. Niektórzy historycy twierdzą, że po stronie polskiej zginęło 100 tysięcy osób, natomiast po ukraińskiej 25-30 tys. Ukraińscy naukowcy sugerują skromniejsze dane o ofiarach – 35 i 15 tysięcy, a nawet 12 i 5000.
W Polsce od kilku lat publikuje się książki powiązane z tematem Rzezi Wołyńskiej, w których jedynym winnym jest Ukrainiec, zarzucając mu zbrodnie i wyjątkowe okrucieństwo. Jednym z pierwszych autorów książek tego typu był rzymskokatolicki biskup Wincenty Urban, który wraz z opisem tych strasznych wydarzeń, które widział lub słyszał o tym od mniej lub bardziej wiarygodnych źródeł: ” Nie było na Wołyniu żadnego celu, dla którego mogli mordować ludzi w taki bestialski sposób. Obdzierano maszynką do golenia skórę na twarzy, palono żywcem, kołkami dębowymi przejeżdżali między żebrami, piłami „.
Szkoda tylko, że nie podano tu nazwy wsi ani nazwy choć jednej z tych ofiar, która skończyła w owy sposób.
Inny autor – dziennikarz Jerzy Janicki ” ostatni przed ślepymi unicki metropolita Andrej Szeptycki … Biskup nie tylko wierzący, ale także z ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego i przywódca duchowy OUN i UPA, błogosławił drewniane kołki i piły, które były bronią w bratobójczej napaści na całym Podolu i Wołynia ”
Jak to rozumieć? Jeśli Ukraińcy są takimi „bandytami”, to dlaczego jeszcze żadna książka nie opisują tych samych polskich okrucieństw? To, że na Ukrainie nie mówi się o nich, robiąc z siebie męczennika, nie oznacza, że Polacy nie dopuszczali się równie okropnych zbrodni na Ukraińcach. Po wojnie są ofiary po obu stronach. Ukraina przeżywa ból tych ofiar, ale tam nie zostały wydane anty-polskie książki czy też czasopisma, które kiedykolwiek miałyby wobec Polski podsycać nienawiść.
Znaczące prace prowadził wołyński naukowiec J. Caruk , który objechał na rowerze 97 wsi (kierując się danymi, które zostały podane przez polskich autorów). Przedstawił swoje dane, porównując je z polskimi danymi, przeraził się wówczas straszną niespójnością pomiędzy nimi. Tak więc, według naukowców w polskiej wsi w regionie Włodzimierza Wołyńskiego zginęło 80 Ukraińców, a według materiałów Caruka -1454, mając dokumentację wraz z nazwiskami 1244 osób. W przypadku polskich ofiar, według polskich statystyk, z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło 1915 Polaków, a według Caruk – 430 osób. Ponadto, okazało się, że na terytorium Włodzimierza pierwsza została zaatakowana ukraińska wieś przez polsko-niemiecką policję, a ukraińskie odpowiedzi na polskie wsie były atakami odwetowymi.
Nie zakładajcie z góry, że naród ukraiński jest okrutny, zakłamany, bestialski i wymyślił tę wersję potwierdzoną dowodami w postaci dokumentów. To jest tylko jeden typowy przykład tego fałszerstwa – książka Turowskiego i Siemaszko „Zbrodnie ukraińskich nacjonalistów popełnione na ludności polskiej na Wołyniu w 1939-1945″.
Nie można również zapominać o 366 ukraińskich ofiarach zabitych przez Polaków na Chełmszczyźnie podczas operacji „Wisła”.
Polscy cywile na Wołyniu, zamiast pokojowego współistnienia z sąsiadami, stali się zakładnikami anty-ukraińskiej polityki polskiego rządu na emigracji w Londynie, i poszli na współpracę z niemieckim okupantem i czerwonymi partyzantami, przed którymi bronili się Wołyniaki.
Ukraiński ruch narodowowyzwoleńczy na Wołyniu według polskich polityków postrzegany był jako atak na państwo polskie. Przedstawiciele rządu emigracyjnego w Londynie zażądali od ukraińskiego podziemia pełnej kapitulacji a kierownictwo UPA i przewód OUN, zostali wezwani przez rząd londyński aby pozbyć się zbrojnej obecności na ukraińskim terytorium etnicznym, ale porozumienie nie zostało osiągnięte, ponieważ Polacy nie mogli pogodzić się z faktem, że Wołyń nie jest ich ziemią ani też zaakceptować faktu, że Podlasie, Chełmszczyzna, Łemkowszczyzna, Nadsanie, oraz Brzeszczyzna – to stare, od czasów Rusi Kijowskiej, Księstwa halicko-wołyńskiego ziemie ukraińskie, a Ukraińcy, którzy tam mieszkali byli prawowitymi gospodarzami swojej pierwotnej ziemi. Wielkim błędem ze strony radzieckiej Ukrainy, Stalin, było to, że tak łatwo zgodził się na konferencji w Jałcie na linię Curzona, włączając te ziemie do Polski. Prawdziwa natura i znaczenie wydarzeń 1943-1944, nie może być odpowiednio rozumiane, chyba że są one uznane w kontekście historii stosunków polsko-ukraińskich. Ukraińców nigdy nie interesowała obca ziemia, ale tylko ta, w której żyli od wieków. UPA początkowo próbowała uniknąć „trzeciego frontu” – Polaków. Jednak konflikt z polskim podziemiem stał się nieunikniony, gdyż Polacy dążyli do odzyskania i utrzymania rządów na zachodniej Ukrainie.
Wracając do wydarzeń z tamtych czasów, ciężko będzie określić, kto ponosi większą odpowiedzialność za swoje czyny. Należy pamiętać, że masakry miały miejsce na etnicznych ziemiach ukraińskich, do których ani Niemcy, ani Polacy ani czerwona partyzantka nie mieli żadnych praw historycznych. W związku z tym ruch Wyzwolenia Narodowego Ukrainy podczas II wojny światowej nie przeprowadzał ataku na Polskę.
Nie zapominajmy, że to wojna, że ma swoje własne prawa, metody i interpretację zdarzeń. Konflikt Wołyń – to był spontaniczny wybuch ludności ukraińskiej Wołynia jako odwet dla wszystkich obelg, poniżania, nadużywania w przedwojennej Polsce, a później ze strony niemieckiej policji przeciwko ludności cywilnej w tamtym regionie. W historii trudno jest coś zmienić, musimy tylko ocenić ją obiektywnie.
źróło: http://pikio.pl/70-rocznica-upa-rzez-wolynska-widziana-oczami-ukraincow/
0 komentarze:
Prześlij komentarz