Jedną z najbardziej symbolicznych zbrodni "krwawej niedzieli" 11 lipca 1943 roku (tego dnia banderowskie podziemie zaatakowało równocześnie co najmniej 99 polskich osiedli) i całej Rzezi Wołyńskiej jest Zbrodnia w Porycku, gdzie oddziały OUN-UPA wymordowały polską ludność tego miasteczka. Największa jej część została zabita podczas mszy w miejscowym kościele.
Napastnicy wdarli się do kościoła, obrzucili zgromadzonych granatami i ostrzelali ich z broni ręcznej i maszynowej. Po zakończeniu mordu w kościele kilku sprawców splądrowało zakrystię, rabując kielichy i monstrancje. Towarzyszyło temu wypicie wina mszalnego i opowiadanie wrażeń z masakry. Następnie upowcy wnieśli do kościoła pocisk artyleryjski i zdetonowali go. Wybuch zniszczył wnętrze kościoła z lat 1774-1795. Po dobiciu rannych kościół został obłożony słomą i podpalony. Nie spłonął doszczętnie tylko dzięki opadom deszczu, które wkrótce nastąpiły. W kościele zginęło około 100 Polaków, w tym ksiądz Bolesław Szawłowski i trzech ministrantów, którzy zostali zastrzeleni podczas sprawowania Eucharystii. Łącznie w Porycku z rąk banderowów zginęło co najmniej 222 Polaków.
O zbrodniach popełnionych w dniu święta Piotra i Pawła opowiedział w sądzie Mykoła Kwitkowśkij-Ohorodniczuk: "11 lipca 1943 r. rano razem z grupą UPA liczącą około 20 ludzi wszedłem w czasie mszy św. do kościoła w m. Pawłowka (Poryck) iwanickiego rejonu, gdzie w ciągu trzydziestu minut, wraz z innymi, zabiliśmy obywateli narodowości polskiej. W czasie tej akcji zabito 300 ludzi, wśród których były dzieci, kobiety i starcy. Po zabiciu ludzi w kościele w Pawłowce, udałem się z grupą do położonej w pobliżu wsi Radowicze oraz polskich kolonii Sadowa i Jeżyn, gdzie wziąłem udział w masowej likwidacji ludności polskiej. W wymienionych koloniach zabito 180 kobiet, dzieci i starców. Wszystkie domy spalono, a mienie i bydło rozgrabiono (...)"
Zdaniem dr hab Grzegorza Motyki, najwybitniejszego znawcy zagadnień Rzezi Wołyńskiej, zbrodni w Porycku dokonała sotnia "Dowbusza".
- Kim był dowódca tych bandytów?
Lewoczko Wasyl syn Wasyla, pseudonimy "Dowbusz", "Jurczenko", "Sokolenko", ur. w 1921, dowódca sotni i kurenia UPA, od 1945 r. kapitan specjalnej grupy NKWD pod pseudonimem "Sokolenko". Od 1940 r. (pod sowiecką okupacją) był nauczycielem we wsi Biłycze na Wołyniu. Od 1943 organizator i dowódca oddziałów OUN-UPA. 28.08.1945 zabity razem ze st.lejtenantem NKWD Leonowem (dowódcą specgrupy 2-iego oddziału pogranicznego) i 13 innymi agentami NKWD w zasadce oddziału UPA "Jagody" przy wsi Oszczów, powiat Hrubieszów (niespełna 30 km na zachód od miejsca swojej największej, pośród licznych zbrodni). Левочко Василь Васильович «Довбуш», «Юрченко», «Соколенко», командир сотні, курінний УПА, командир спецгрупи бойовиків НКВС. На початку 1940-х працював вчителем с. Біличі Іваничівського р-ну. В 1943 р. організував на Волині сотню УПА. Причетний до вбивства поляків в с. Павлівка (Порицьк) Іваничівського р-ну. Знаючи терен Сокальського Закерзоння, Порицького р-ну Волинської обл. і Холмщини, своїми діями наводчика і бойовика наніс значної шкоди українському підпіллю.
Czym były grupy specjalne NKWD?
„NKWD na dużą skalę organizował również specgrupy udające UPA lub SB OUN. Pierwsze specgrupy utworzono już w 1944 r. Początkowo składały się z partyzantów sowieckich, szybko jednak zaczęto ich kadrę rekrutować spośród tych członków OUN i UPA, którzy ujawnili się lub zostali schwytani. W skład specgrup wchodzili pracownicy operacyjni NKWD. Mieli oni m.in. czuwać, aby przewerbowani upowcy nie zdezerterowali. Do tego ostatniego celu wykorzystywano spory frakcyjne między melnykowcami i banderowcami, którzy znalazłszy się w jednej specgrupie nawzajem siebie pilnowali. Specgrupy liczyły od trzech do pięćdziesięciu osób"
(Grzegorz Motyka, Likwidacja OUN-UPA w ZSRR - niniwa22.cba.pl/likwidacja_oun_upa.htm)
„Istnienie „specgrup” NKWD, które podszywając się pod partyzantów UPA, terroryzowały ludność Ukrainy, już dawno przestało być hipotezą. Zostały odnalezione i opublikowane dokumenty świadczące zarówno o skali działalności prowokacyjnej (do czerwca 1945 r. utworzono 156 specgrup liczących 1783 funkcjonariuszy), jak i o metodach ich działania, które wyprowadziły z równowagi prokuratora wojskowego wojsk MSW Okręgu Ukraińskiego płk Koszyrskiego, który 15 lutego 1949 skierował do I sekretarza KC KPU Chuszczowa notatkę o faktach rażącego łamania radzieckiej praworządności w działalności tzw. „specgrup MGB”. Dalej prokurator Koszarski podaje długi, wielostronicowy wykaz aktów „samowoli i przemocy”. (…)
Hipoteza nr 2 zakłada, że do rozprawienia się z ludnością cywilną stworzono specjalne grupy terrorystyczne (komanda NKWD) i informacje o przybitych za języki do stołu dzieciach, ukrzyżowanych w kościołach kobietach oraz innych niewyobrażalnych okrucieństwach są właśnie rezultatem ich działań. Od razu zaznaczę, że ta hipoteza nie wyklucza, a jedynie uzupełnia powyższe przypuszczenie o celowej i zleconej na samej górze demoralizacji Armii Czerwonej (podobnie jak bynajmniej nie hipotetyczny, a całkiem realny i aktywny udział organów OGPU w wywłaszczaniu chłopów nie wykluczał, nie zastępował, a jedynie uzupełniał i potęgował okrucieństwa mas wiejskiego lumpenproletariatu).
Ta hipoteza może wydawać się zupełnie nieprawdopodobna, ale jedynie w ramach wyobrażeń starego sowieckiego (czy najnowszego putinowskiego) podręcznika szkolnego. W kontekście realnej historii ZSRR jest wręcz banalna. Kłamstwo, prowokacja i terror kroczyły ramię w ramię od pierwszych dni bolszewickiej dyktatury: od zamachu na Lenina, o który oskarżono półślepą (i natychmiast rozstrzelaną) F.Kapłan, od dyrektyw Lenina nawołującego do wykorzystania „dogodnego momentu”, kiedy trupy umarłych z głodu leżą na drogach i powywieszać pod tym pretekstem jak najwięcej „kontrrewolucyjnych chłopów”; od operacji „Trest”, w której GPU organizowało fałszywą antysowiecką organizację jako „zatrutą przynętę”.
(Mark Sołonin „Zapomniana zbrodnia Stalina”, w: „Nic dobrego na wojnie”)
„Oprócz Ukraińców współpracujących z niemieckimi wrogami Polaków w Małopolsce Wschodniej były grupy ukraińskie kierowane przez agentów sowieckich. W rejonie Złoczów i Stanisławów bandami ukraińskimi mordującymi Polaków kierowali sowieccy agenci.” (meldunek d-cy AK nr 240 z 29.2.1944 Ldz 6874/44)
Umożliwiło to powstanie w UPA sowieckiej siatki wywiadowczej, którą Służba Bezpieczeństwa UPA zlikwidowała w sierpniu 1943 roku. Można jednak przypuszczać, że nie była to jedyna siatka wywiadowcza w UPA. Schwytany w grudniu 1943 przez SB UPA dowódca sowieckiej grupy partyzanckiej Aleksander Czcheidze miał stwierdzić, że specjalny oddział sowiecki dokonał pod firmą UPA kilku napadów na Polaków, ale brakuje istotnych szczegółów na ten temat (przede wszystkim miejsc i dat)." Grzegorz Mazur: "Rola Niemiec i Związku Sowieckiego w polsko-ukraińskim konflikcie narodowościowym w latach 1942-1945")
Ta ostatnia konstatacja jest bezsporna. Jest bowiem faktem, że niektóre działania represyjne wobec Ukraińców, dokonywane przez oddziały partyzantów sowieckich obciążały konto polskiego podziemia, zwłaszcza że część z nich występowała w polskich mundurach wojskowych, z polskimi orzełkami na czapkach. Znaczna część tych żołnierzy mówi po polsku konkludował Biuletyn Informacyjny [14 X 1943, nr 41].", Andrzej Leon Sowa "Stosunki polsko-ukraińskie 1939-1947", s.210.
Oddział Józefa Sobiesiaka ps. Maks rozstrzelał według świadectwa samego Sobiesiaka kilkunastu chłopów ukraińskich we wsi Nabrózka w maju 1942. 0; position: relative; top: -0.5em; vertical-align: baseline;">(J. Sobiesiak, Brygada Grunwald, Warszawa 1966 s.27).
Oddział stanowił część sowieckiej brygady specjalnego przeznaczenia (Specnaz) płk Antona Brinskiego. Sam Sobiesiak jako pierwszy Polak w 1944 r. został nagrodzony najwyższym sowieckim odznaczeniem Orderem Lenina i Czerwonego Sztandaru - gen. Jaruzelski zasłużył nań dopiero w 1968 r., po posłusznym wykonaniu rozkazu inwazji Czechosłowacji.
Agenturno-bojowa specgrupa UMGB Stanisławów z oficerem-kuratorem
Dużą częścią specgrup NKWD dowodzili byli sotnicy i kurenni OUN-UPA. Najbardziej znani to:
- Piotr Własiuk, kurenny UPA", ps."Woron" [ Петр Власюк, куренной УПА, он же "Ворон".
- Wasyl Lewoczko, kurenny UPA", ps."Sokolenko" [Василь Левочко, куренной УПА,"Соколенко"
- Josif Krawczuk, szef łączności obłasnoj OUN, ps. "Komar" i "Twardy" [Иосиф Кравчук, шеф связи областного провода ОУН, он же "Комар".
- Jewgen Basiuk, szef sztabu "Zimny Jar", ps."Czernomorec" [Евген Басюк, шеф штаба "Холодний Яр", он же "Черноморец".
Jedna tylko specgrupa "Orieł" w składzie 35 ludzi (d-ca mł.lejt.Koriakow [Б.Коряков), od maja'44 do kwietnia'45 przeprowadziła 200 operacji, w których zabiła 526 powstańców ukraińskich i zatrzymała 140 żywych. Dowódca jednej z specgrup major Sokołow został uhonorowany tytułem Bohatera Związku Radzieckiego, a byli UPAowy Własiuk i Krawczuk otrzymali najwyższe ordery sowieckie - Czerwonego Sztandaru i Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1-go stopnia.
Specgrupa tego ostatniego doprowadziła do kompletnej zagłady całego kierownictwa północno-zachodniej UPA 13-14 grudnia 1945 w wiosce Romanów (rejon teremniwski).
censor.net.ua//k_voprosu_o_poteryah_sovetskoyi_storony_v_borbe_s_bandpodpolem_na_zapadnoyi_ukraine
Warto tu pokazać niektóre przykłady działalności specgrup NKWD:
20 grudnia 1945 r. Sowieci wysłali do rejonu medenickiego (obw. drohobyckim) specgrupę UNKWD dowodzoną przez naczelnika mjr. Samusia. Z zeznań "Nadii" wiedziano, iż w rejonowym wydziale NKWD pracuje informator referenta SB, noszący imię "Marijka". Sowieci ustalili szybko, że "Marijka" to najpewniej M. Kulisz, pracownica Urzędu Stanu Cywilnego. Przy jej zatrzymaniu przeprowadzili typową dla siebie grę operacyjną. Trzech członków specgrupy 21 grudnia 1945 r. podjechało wozem pod pomieszczenia medenickiego Urzędu Stanu Cywilnego, po czym jeden z nich, ubrany w mundur kapitana, wszedł do środka i łamanym językiem rosyjskim polecił Marii Kulisz ubrać się i pojechać razem z nim. Za miastem Sowieci zawieźli Kulisz do bunkra, gdzie przedstawili się jako SB OUN i stwierdzili, że jest podejrzana o współpracę z NKWD. Ta zaczęła się usprawiedliwiać, zdradzając przy tym swoje powiązania z OUN. Po przesłuchaniu "esbecy" poprowadzili Kulisz w stronę Medenic. Po drodze zainscenizowano starcie z Sowietami i przechwycenie aresztowanej przez grupę żołnierzy. Dostawiono ją do NKWD, gdzie w czasie śledztwa zdemaskowano jako "aktywną ouenówkę". 24 grudnia 1945 r. specgrupa udała się do wsi Krynica, do prezesa sielpo, Gierasima Stecia, kierującego pracą Kulisz. Następnie historia powtórzyła się: Gierasim został uprowadzony i oskarżony o zdradę organizacji. Ten "po długim zapieraniu się, gdy tylko mocno przekonał się, że znajduje się w rękach SB wyjawił swój pseudonim »Kramar« i poinformował, iż jest starym ukraińskim nacjonalistą, (...) wyjawił całą ouenowską siatkę we wsi Krynica oraz łączników. (...) Wykorzystując otrzymane od GIERASIMA dane, 25 grudnia 1945 roku została we wsi Krynica przeprowadzona czekistowsko-wojskowa operacja, w czasie której zatrzymano 15 aktywnych członków OUN".
(Grzegorz Motyka, Likwidacja OUN-UPA w ZSRR - niniwa22.cba.pl/likwidacja_oun_upa.htm)
Sowieci uciekali się również do organizowania publicznych egzekucji.
15 listopada 1944 r. Chruszczow zaproponował, by powołać wojskowe sądy polowe przy WW NKWD, które w trybie doraźnym prowadziłyby pokazowe procesy na oczach miejscowej ludności. Chruszczow zgłosił też pomysł, aby skazanych na karę śmierci członków UPA nie rozstrzeliwać, a wieszać. Niebawem zachodnie obwody USRR stały się widownią procesów i publicznych egzekucji. W połowie grudnia 1944 r. we wsi Dobrosyn w Żółkiewskiem powieszono miejscowego komendanta SB Z. Brucha. Przypatrywało się jej z konieczności ok. pięćdziesięciu rolników. W końcu roku w Busku na rynku powieszono trzy osoby.. Na piersiach powieszono im kartki z napisem "Za zdradę narodu ukraińskiego". W końcu 1944 r. tylko w obwodzie stanisławowskim Sowieci wykonali publiczne egzekucje na 28 osobach - trzy z nich powieszono w Stanisławowie. Podobne egzekucje miały miejsce w innych obwodach. 9 stycznia 1945 r. w Drohobyczu powieszono dwóch partyzantów, a w Borysławiu jednego. Ciał partyzantów powieszonych w Olesku przez dłuższy czas nie zdejmowano.
Zdarzały się wypadki egzekucji kobiet. By osiągnąć odpowiedni efekt zastraszenia, Sowieci zmuszali miejscową ludność do przyglądania się egzekucjom. Nie wyłączano z tego także młodzieży szkolnej. Tak opisywał egzekucję w Brzeżanach piętnastoletni uczeń sowieckiej diesiatilietki: "Cała szkoła musiała iść oglądać egzekucję. Staliśmy tam, na rynku. Ja byłem jakieś 50 metrów od tego miejsca. Ten człowiek miał na piersiach deskę z nazwiskiem: Iwan Lew. Mówiono, że gdy go złapano, miał przy sobie trofea, 53 ludzkich uszu, odciętych zabitym, prawdopodobnie Rosjanom i Polakom. Pośrodku rynku zatrzymała się duża ciężarówka, studebaker. Na platformie, przy samym brzegu, stał mężczyzna w otoczeniu elegancko ubranych oficerów NKWD, w białych futrzanych kurtkach. Rosyjski sędzia odczytał wyrok. Samochód odjechał, a mężczyzna został na szubienicy. Jego ciało huśtało się w przód i tył. Wisiało tam jeszcze dwa dni".
Jeden z partyzantów, Iwan Fanga - chory na tyfus, został aresztowany. Tak opisywał to, co było dalej: "Zrobili mi w Brzeżanach proces i skazali. Czekałem na egzekucję. Prawie dwa tygodnie spędziłem w celi śmierci. Pewnej niedzieli zabrali nas trzech, związali sznurami i wyprowadzili z więzienia. Ludzie właśnie wychodzili z cerkwi i cały tłum zaczął iść za nami. Nagle zobaczyłem tam moją matkę. Próbowała dać mi trochę mleka, ale jeden z żołnierzy uderzył ją w głowę i upadła. Mleko wylało się na chodnik. Ludzie pomogli jej wstać. Całą twarz miała we krwi".
Zdaniem J. Kyryczuka odwaga wykazywana przez skazańców wbrew sowieckim intencjom wzmacniała ducha oporu. Zapewne czasami tak rzeczywiście było. Ale z innych opisów raczej widać jedynie przerażenie. Adam Rotfeld, który przynosił paczki do więzienia w Przemyślanach, tak opisywał swoje wrażenia: "Więzienie mieściło się w gmachu NKWD. Przed jego wejściem wisiało dwóch młodych mężczyzn bez spodni, z genitaliami na wierzchu. Nigdy tego nie zapomnę. Zabili ich i powiesili. Zdjęli im spodnie, żeby ich po śmierci jeszcze bardziej poniżyć. Na koszulach mieli przyczepione karteczki »Walczyłem przeciwko władzy radzieckiej«". I jeszcze fragment z książki Szymona Redlicha, dotyczący wspominanej egzekucji w Brzeżanach: "Karol Codogni (...) zapamiętał, że banderowiec został powieszony naprzeciwko (...) przedwojennego sklepu bławatnego. »Wisiał tam jeszcze parę dni. Kiedy go wieszali, musiał oddać mocz, bo z jego spodni wisiał potem sopel lodu«. Karol zapamiętał też ciała banderowców wystawiane na widok publiczny na ulicy Słowackiego. »Przywozili ich rano i opierali o ścianę. Potem przychodziły kobiety z okolicznych wiosek i rozpoznawały swoich bliskich. Było mnóstwo krzyku. Sowietom chodziło o dwie rzeczy: chcieli zastraszyć Ukraińców, a jednocześnie dowiedzieć się, z których rodzin pochodzili zabici. Wielu krewnych zesłano następnie na Syberię«".
Funkcjonariusze specgrupy prowadzą pertraktacje z ukrytymi w podziemnej kryjówce upowcami
Na zakończenie przedstawię tłumaczenie fragmentu (poniżej cały oryginał) raportu:
do Naczelnika Głównego Zarządu NKWD ZSRR Moskwa, na Wasz Nr 15/1/190 z 21.3.45
Informuję, że były kurenny UPA - Lewoczko Wasyl Wasylewicz, pseudonim "Jurczenko", obecnie jest wykorzystywany przez Zarząd Wojsk Pogranicznych NKWD Okręgu Ukraińskiego jako kierownik grupy agentów-bojowców pod pseudonimem "Sokolenko".
Ostatni wykazał się w tej pracy wyłącznie z pozytywnej strony, brał i bierze udział w wielu agenturno-operatywnych kombinacjach mających na celu pogrom OUN-owskiego podziemia i band UPA.
Na przykład w końcu stycznia br. z danych agenta "Sokolenko" i innych źródeł 2-go pogranicznego oddziału dowiedziano się o miejscu pobytu dowództwa sztabu 2-go okręgu wojskowego UPA "Bug" w składzie: zastępca dowódcy "Orest", szef wywiadu "Oras", intendent "Szerszyn", polityczny kierownik "Watiuga", komendant żandarmerii polowej "Woron" i in.
Została zorganizowana grupa bojowa pod dowództwem "Sokolenko" w składzie 10 agentów-bojowców 2-go pogran.oddziału, grupa agentów NKWD i radiotelegrafista NKWD z radiostacją. (...)
Tego planu całkowicie nie udało się wypełnić z uwagi na zdradę w grupie "Sokolenki" - dwóch agentów przeszło do miejscowej SB i to zmusiło do użycia 2-go pogran.oddziału. Grupa agentów pod dowództwem "Sokolenki" brała bezpośredni udział w operacji i dopomogła jej sukcesowi.
W rezultacie operacji, przeprowadzonej od 7 do 21.2.1945 r. na terytorium Polski:
- Aresztowano — 140 ludzi
- Wzięto do niewoli — 182 ludzi.
- Zatrzymano — 184
- Dobrowolnie poddało się — 5
- Zabito — 60 ludzi
- Ogółem — 571 чел.
Podczas śledztwa szeroko zostały użyte dane agenta "Sokolenko", dzięki którym było rozpoznanych szereg osób, próbujących ukryć swoją antysowiecką działalność, co w znacznym stopniu zostało zdemaskowane.
"Sokolenko" znajdując się obecnie w szeregach agentów-bojowców 2-go pogran.oddziału, z powodzeniem jest wykorzystywany jako agent naprowadzający i bojowiec, uczestniczy w operacjac wyprowadzania zza granicy oddzielnych członków OUN-owskiego podziemia i band UPA i w innych agenturno-operacynych działaniach.
P.o. z-cy naczelnika Zarządu NKWD USRR kapitan bezpieczeństwa WINNICZENKO
26 kwietnia 1945 [ 26 апреля 1945 г.
№ 736/опг. Lwów [ № 736/опг. Львов НАЧАЛЬНИКУ ГЛАВНОГО УПРАВЛЕНИЯ НКВД СССР ПО ББ КОМИССАРУ ГОСУДАРСТВЕННОЙ БЕЗОПАСНОСТИ 3-го РАНГА ТОВ. ЛЕОНТЬЕВУ г. Москва, на Ваш № 35/1/190 — от 21.3.45 г.
«Соколенко» в настоящее время, находясь в числе агентов-боевиков 2-го погранотряда, с успехом используется как агент-наводчик и боевик, участвуя в операциях по выводу из закордона отдельных членов оуновского подполья и банд УПА и <в> друг. агентурно-оперативных мероприятиях.
26 апреля 1945 г. № 736/опг. Львов
Komentarze do notki
- @Autor
1. Skompromitowali ukraiński antykomunistyczny ruch oporu;
2. Skłócili na wieki (w zamierzeniu) Polaków i Ukraińców;
3. Zapewnili sobie polskiego rekruta (nierzadko z szeregów Armii Krajowej) do własnych celów (na froncie antyniemieckim i antyukraińskim - tzw. „Istriebitelnye Bataliony”)
4. Skomplikowali Niemcom sytuację aprowizacyjną na zapleczu frontu (spalona ziemia)
5. Wypędzili Polaków (najbardziej impregnowanej na wpływy turańszyzny grupy etnicznej, od której wolnością od stuleci zarażali się Słowianie Wschodni) z terenów od 200 lat należących do „imperium wewnętrznego”.
Scenariusz rozpętania Rzezi Wołyńskiej mojego zrozumienie opublikuję w następnej notce.
Nic nigdy nie jest czarno białe, wszystko ma wiele kolorów i odcieni, wszystko wyblakło przez 70 lat. Nawet ból skrzywdzonych jest przytłumiony i nieco oddalony. W dzieciństwie mieszkałem na wschodniej Lubelszczyzna. Pamiętam powszechny strach przed NKWD a mnie jako dziecku wydawało się że każdy Rosjanin w mundurze to Enkawudzista.
MARCI
Czy to są wspomnienia-odczucia z 1-szej sowieckiej okupacji (1939-41) czy "wyzwolenia" 1944-46 ?
Pozwolę nie zgodzić się ze mną - nie ma takiego wymogu do dyskusji na tym blogu - o ile wskaże Pan rzeczywiście głoszone przeze mnie poglądy.
Ja nie relatywizuję Rzezi Wołyńskiej i ogromu zbrodni, które wyrządzili Polakom Ukraińcy, ukraińscy naziści z OUN-UPA i podporządkowani im ludzie,
a jedynie wskazuję na prawdziwego dyrygenta tych zbrodni, którzy w tym momencie dziejów został w cieniu, aby z tych wydarzeń odnieść jak najwięcej korzyści To o czym Pan pisze z sojuszniczą i zbawczą czasem rolą sowieckiej partyzantki dla Polaków na Wołyniu (cywilnych, samoobron i nawet AK) znam ze wspomnień (np. Olgierda Kowalskiego) i opisałem w ważnej notce o bezpośrednich skutkach Rzezi:
WZROST POPULARNOŚCI KOMUNISTYCZNEJ PARTYZANTKI WŚRÓD POLAKÓW
_______________
Ja nie chciałbym, aby Ukry rzeczywiście takim się stali.
Rozumiem, że przedstawił Pan swoją ogólną charakterystykę kilkudziesięciomilionowego narodu - nie mogę się z tym zgodzić na przykładzie nast. przykładów:
POWIAT BRODZKI
Boratyn, gmina Suchowola – wieś ze znaczną przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ok. 2000 mieszkańców.
Ukraińcy w tej wsi, m.in. Semko Hromlak, udzielali schronienia Polakom, a także ostrzegali poszczególne osoby o grożącym im niebezpieczeństwie.
Źródło: E. Gross, Zbrodnie..., s. 170.
Czernica, gmina Podkamień – wieś ze znaczną przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ok. 2500 mieszkańców.
Jak podaje mieszkaniec przysiołka Chudzińskie, Jan Henryk Wróblewski, na wieść o mordach dokonywanych na Polakach on i jego rodzina ukrywali się nocami w zagrodzie znajomego Ukraińca: „W dzień przebywaliśmy w domu, natomiast na noc, przez las „sośninę”, chodziliśmy nocować do stodoły u znajomego Ukraińca Safata na przysiołku Bakaje. Rano wracaliśmy do domu. Trwało to kilka miesięcy”. Ten sam Ukrainiec udzielił im schronienia po napadzie banderowcow na ich dom 2 lutego 1944 r.
W lutym 1944 r. w przysiołku Bakaje dwaj inni Ukraińcy, Jan Kwasiuk (szewc) oraz Iwan Łomikowski, zostali zamordowani za udzielanie pomocy Polakom.
Ukraińcy z okolic Czernicy i Huciska Brodzkiego, m.in. Oksana Hawryluk, starali się zdobywać informacje o podejmowanych przez UPA planach akcji antypolskich i przekazywali je zaprzyjaźnionym Polakom.
25 grudnia 1944 r. wskutek napadu banderowców zginęło ponad 20 osób, m.in. Antoni Werner. Jego syn Ryszard, relacjonuje Edward Gross, przebywał w tym czasie u sąsiada, Ukraińca Prokaziuka. Usłyszał strzały i postanowił pobiec do domu, jednak ukraińscy gospodarze kazali mu pozostać i się ukryć. Do mieszkania wpadli trzej napastnicy, zażądali konia z wozem i odjechali na rabunek. „Mniej więcej za pół godziny po odejściu banderowców do chałupy Prokaziuka przyszła córka Jana Wernera, Antonina Niedźwiedzka. – Wiem, że to dla was niebezpieczne – powiedziała na wstępie – ale tato jest ranny i przyszłam was prosić, żebyście zawieźli tatę do Podkamienia do lekarza. […] Ukrainiec jechał do Podkamienia z duszą na ramieniu, bo zdawał sobie sprawę, co go czeka, gdyby banderowcy się dowiedzieli, że wiezie rannego Polaka do lekarza, ale nie odmówił. […] Tę noc Ryszard spędził jeszcze u Ukraińca Prokaziuka i rano za namową matki poszedł do Podkamienia do klasztoru. Jego matka i siostra zostały natomiast w Czernicy. Nie spały jednak we własnym domu, tylko ukrywały się u ukraińskich znajomych w Ponikwie”.
Źródło: Relacja Jana Henryka Wróblewskiego, [w:] H. Komański, S. Siekierka, Ludobójstwo..., s. 609-611; H. Komański, S. Siekierka, Ludobójstwo..., s. 62; E. Gross, Zbrodnie..., s. 169.
Całość do przeczytania pod tym linkiem
KRESOWA KSIĘGA SPRAWIEDLIWYCH 1939-1945
http://www.podkamien.pl/articles.php?article_id=366
...potknąłem się i upadłem w zbożu lub w wysokiej trawie. Moja siostra pobiegła dalej, za nią pognał konny bandyta. (...) Opowiedziała mi swoją przygodę, jak ocalała: „Gdy dopadł mnie ten banderowiec i skierował lufę karabinu w moją stronę, zaczęłam go prosić, aby darował mi życie (...) Ukrainiec zawahał się, widocznie ruszyło go sumienie, bo powiedział do mnie, kładź się na ziemię i leż cicho. Ja muszę strzelić, aby moi koledzy myśleli, że zabiłem ciebie. Daruję ci życie. To powiedziawszy, strzelił obok mnie i odjechał.”
[z relacji Tadeusza Bagińskiego, Kudranka, pow. Kostopol]
_______________
„[Ukrainka] Aleksandrowa kazała gościom [upowcom – przyp. D.B.] siadać i oświadczyła, że zaraz zapali w piecu i usmaży jajecznicy. Musi tylko przynieść drzewa. Wyszła na dwór i wpadła do izby swych [polskich] lokatorów. »Uciekajcie szybko do Zasmyk, przyszli po was!« (...) przystąpiła do rozniecania ognia. Mozoliła się, podpalała, ogień gasł, podpalała znowu, by tylko dać czas Polakom do ucieczki. (...) Zza ściany dochodziły jakieś gorączkowe kroki, stłumione rozmowy, ale lokatorzy ciągle pozostawali na miejscu. Udając, że musi poszukać suchszego drzewa, wyszła jeszcze raz na podwórze. (...) Jak się potem okazało, strach tak sparaliżował całą rodzinę, że całkiem stracili poczucie rzeczywistości. Kręcili się w miejscu, coś niby pakowali, rzucali wzięte rzeczy, chwytali inne bojąc się wyjść na zewnątrz.”
Na szczęście napastników spłoszyło pojawienie się polskich partyzantów.
[kolonia Piórkowicze, pow. kowelski, źródło – L.Karłowicz, Ludobójcy i ludzie, s.39-42]
http://txt-atrium.pl/kriszu/55976.html
źródło: http://witas1972.salon24.pl/658612,sowiecki-slad-rzezi-wolynia-w-masakrze-w-porycku-spegrupy-nkwd