Czy wojsko musi być zakładnikiem zakładów produkujących sprzet którego ono nie chce? Mogli zaoferować to co chcą żołnierze. Teraz zaczynają się szantaze zwolnieniami. Wszystko aby nie sfinalizować zakupu. Wojsko już kupiło w Mielcu Bryzy z którymi nie wiadomo co zrobić. Kupiło, bo grożono zwolnieniami w zakladzie. Armia nie ma za zadanie gwarantowac miejsc pracy w przemyśle zbrojeniowym, który nie gwarantuje spełnienia jej oczekiwań w oferowanym sprzęcie. Obaj producenci śmigłowców mieli w ofercie maszyny, które spełniły by warunki przetargu, czemu ich nie zaoferowali?
Ciekawe czemu Sikorsky nie wystawił do przetargu nowego BH-60M, a tylko nieuzbrojoną, latającą taxi(S-70i)? Miałby wtedy wygraną w kieszeni, a dziś lamentowaliby inni. MON chciał BH-60, ale USA zapytanie olały, bo myślano, że Polandia jako wierny, choć głupi piesek kupi sobie nieuzbrojone taksówki powietrzne S-70i.
Ten śmigłowiec jest potrzebny polskiemu wojsku na gwałt, bo już za dwa lata naszym morskim Mi14 kończą się resursy i trzeba je zastąpić. Stąd wymóg dostarczenia nowych śmigłowców w takim, a nie innym czasie. AW nie ma jeszcze nawet prototypu morskiej wersji AW149, a termin dostarczenia pierwszych transportowych egzemplarzy wyznaczyła za 4 lata...
Takie fabryki jak w Mielcu chętnie przejmą Ukraincy i Francuzi, może wtedy ruszy w Polsce produkcja ciężkich oraz szturmowych śmigłowców i zacznie się modernizacja W3W Sokół? Warto się nad tym zastanowić.
Wyszło szydło z worka - zarówno AW jak i Sikorski kupili Polskie firmy lotnicze tylko po to, żeby później szantażować nas przy kontraktach. Czyżby zakłady lotnicze w Mielcu i Świdniku istniały tylko dla jednego przetargu dla naszej armii? Zachowanie producentów po przegranym przetargu jest skromnie rzecz ujmując żenujące. Otóż biedny Sikorski/Mielec obraził się na jak mu się wydawało Bantustan Polska, gdyż jego fantastyczną ofertę wyliczoną w USD (patrz casus frankowiczów) na śmigłowiec w którym żołnierze ściśnięci są jak sardynki w puszce odrzucono.
Ponadto cóż za potwarz nie chciano za offset uznać faktu że wiele lat temu Sikorski zakupił w tymże Bantustanie zakłady Mielec które przez tyle lat pod ten przetarg modernizował, utrzymywał i wszystkim ministrom po kolei pokazywał. Żal też oświadczeń jak to strasznie źle się stało Świdnikowi, który jakoś nie pali się do modernizacji Puszczyków czy remotoryzacji Sokołów i doskonale wie że na ładnych 20 lat ma zapewniony zbyt w Polsce na części i baaardzo drogi serwis swoich "ekskluzywnych" produktów. Warto pomyśleć o tym, że MON w tym przetargu zapewniło sobie niezależne od wytwórni możliwości serwisowe w WZL Łódź i Dęblin, które jakoś bardzo były nie po drodze obu firmom. Ano może to warto podkreślić bo to pewna droga do uniezależnienia od producenta.
Na koniec smutna prawda ani Mielec ani Świdnik nie są już firmami polskimi, więc nie ma się co czarować dla obu podmiotów ważny jest interes ekonomiczny, a jak widać po Sikorskim-Mielec inwestycja była obliczona na kolejne dojenie MONu i temu podporządkowane było całe myślenie o "polskim rynku i inwestycjach w Dolinę Lotniczą"...
Ze względów politycznych i strategicznych opcja umieszczenia produkcji w Wojskowych Zakładach Lotniczych - Łódź jest jedyną możliwą, a że przy okazji Caracal jako jedyny spełnił wymagania wojska, to i idealną. W ten sposób państwo polskie będzie producentem i serwisantem śmigłowców a nie prywatna spółka, która może mieć "kłopoty" tak jak Mielec i Świdnik.
na podstawie artykułu i komentarzy: http://www.defence24.pl/229780,niepewna-sytuacja-doliny-lotniczej-zwolnienia-w-mielcu
0 komentarze:
Prześlij komentarz