Putin, w celu - jak sam to określa - obrony rosyjskiej mniejszości narodowej nie cofnie się przed niczym. Tysiące zabitych Ukraińców nie powstrzymuje rosyjskiego prezydenta przed łamaniem porozumienia w Mińsku i kolejnymi atakami zbrojnymi tzw separatystów. Eksperci alarmują, że agresja Rosji może rozszerzyć się też na inne kraje. Na celowniku znalazła się obok Polski - Estonia.
- Język nie powinien być powodem do segregowania i izolowania grup (obywateli) - powiedział niedawno ambasador Rosji przy Radzie Praw Człowieka ONZ. Oprócz rego dodał, że "Rosja jest zaniepokojona faktem, że Estonia podejmuje podobne kroki co Ukraina, by dyskryminować rosyjską mniejszość językową."
Nie sposób nie zauważyć, że dyskryminacja rosyjskiej mniejszości to tylko pretekst w jej imperialnych poczynaniach, które są idealnym pretekstem do rozpoczęcia agresji przeciwko jakiemuś krajowi.
Ale żeby było śmieszniej Rosja nie chce aby świat i obywatele tego kraju postrzegali ją jako agresora, bo kłóciło by się to z lansowanym wizerunkiem Rosji jako kraju miłującego pokój. Najchętniej więc Rosja swoje interwencje zbrojne przedstawia jako "bratnią pomoc" lub "misję pokojową".
"Separatyzm" na wschodzie Ukrainy to cecha owej wymyślonej przez Rosję wojny hybrydowej, która pozwala jej na cyniczne mówienie o braku dowodów.
Rosja od setek lat wysyła misje pokojowe i pomaga potrzebującym, krzywdzonym i uciśnionym mniejszościom zamieszkującym niemal wszystkie sąsiednie kraje, nawet jeśli wiąże się to ze zdecydowanym sprzeciwem samych "obdarowanych wsparciem". Realizacją takiej "pomocy" zawsze zajmuje się armia. Niestety, rosyjskie wojsko nie ma w zwyczaju dobrowolnie opuszczać terytoriów objętych swoim "wsparciem".
Chęć niesienia pomocy często stawała się oficjalnym pretekstem do interwencji zbrojnych. Tak było w przypadku konfederacji targowickiej, której konsekwencją były rozbiory Polski, ataku na Afganistan, czy interwencji zbrojnych na Węgrzech i w Czechosłowacji. Nawet atakując Polskę 17 września 1939 r. Moskwa uzasadniała, że w obliczu upadku państwa polskiego, musi interweniować, aby chronić mniejszość białoruską i ukraińską. Bilans "humanitarnych" misji ze wschodu w ostatnich stuleciach jest tragiczny.
W obronie wolności polskiej szlachty
W nocy z 18 na 19 maja 1792 r. przywódcy magnackiego obozu republikańskiego zawiązali konfederację targowicką, oficjalnie stawiając sobie za cel obronę szlacheckiej wolności. Była to odpowiedź na uchwaloną rok wcześniej Konstytucję 3 maja, która według autorów spisku, "wydarła im wolność".
W praktyce decyzja o zawiązaniu konfederacji została podjęta 27 kwietnia w Petersburgu. Autorem deklaracji był szef kancelarii księcia Grigorija Potiomkina, generał Wasilij Stiepanowicz Popow. Spiskowcy ogłosili konfederację w miasteczku Targowica, znajdującym się przy granicy z Rosją. Tego samego dnia, w obronie "zagrożonej wolności polskiej szlachty", na ziemie Rzeczpospolitej wkroczyła 100-tysięczna armia rosyjska.
24 lipca do konfederacji przystąpił Stanisław August Poniatowski. Na jego rozkaz, 25 lipca polskie wojska przerwały walkę.
Interwencja pozwoliła Katarzynie II wstrzymać reformy, które mogły doprowadzić do umocnienia Rzeczpospolitej. Rok później Rosja i Prusy dokonały II rozbioru Polski.
Pomoc dla polskich chłopów i robotników
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, w 1920 roku bolszewicka Rosja znów znalazła w naszym kraju ludzi, których trzeba ratować. Tym razem byli to robotnicy i chłopi, uciskani przez polskich panów i kapitalistów.
Przed ofensywą zatrzymaną przez Bitwę Warszawską, Lenin przekonywał żołnierzy Armii Czerwonej, że wkraczają do Polski jako wyzwoliciele. 5 maja 1920 r. w przemówieniu skierowanym do żołnierzy mówił:
"Towarzysze! Wiecie, że polscy obszarnicy i kapitaliści, podżegani przez Ententę, narzucili nam nową wojnę. Pamiętajcie, towarzysze, że z polskimi chłopami i robotnikami nie jesteśmy poróżnieni (...). Niech wasze postępowanie w stosunku do Polaków udowodni tam, że jesteście żołnierzami republiki robotniczo-chłopskiej, że idziecie do nich nie jako ciemiężcy, lecz jako wyzwoliciele (...). Powinniśmy wszyscy złożyć tu dzisiaj przysięgę, złożyć uroczyste przyrzeczenie, że wszyscy, jak jeden mąż, staniemy murem, żeby nie dopuścić do zwycięstwa polskich jaśnie panów i kapitalistów. Niech żyją chłopi i robotnicy wolnej, niepodległej republiki polskiej!"
Po wkroczeniu na terytorium Polski bolszewicy utworzyli Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski, który po zwycięstwie Rosji miał sprawować funkcję marionetkowego rządu polskiej republiki radzieckiej. Na czele komitetu stanęli polscy komuniści, przewodniczącym został Julian Marchlewski, jednak faktyczną władzę sprawował w nim Feliks Dzierżyński - również Polak z pochodzenia.
Polscy chłopi i robotnicy wcale nie oczekiwali wyzwolenia od bolszewików. Do Polskiej Armii Czerwonej zgłosiło się zaledwie 178 ochotników. W tym samym czasie do obrony przed niechcianą rosyjską pomocą przystąpiło na ochotnika 80 tys. Polaków, a liczebność polskiej armii przekroczyła 900 tys. żołnierzy.
Zabezpieczenie wschodnich terytoriów II RP w 1939 r.
17 września 1939 r. Związek Radziecki, zgodnie z porozumieniem z III Rzeszą zawartym w pakcie Ribbentrop-Mołotow, dokonał ataku na Polskę. Oficjalnie powód wkroczenia Armii Czerwonej był zupełnie inny. W nocie dyplomatycznej z 17 września, skierowanej do polskiego ambasadora, odpowiedzialny za radziecką dyplomację Wiaczesław Mołotow stwierdził, że "rząd polski rozpadł się i nie przejawia żadnych oznak życia", co oznacza, że polskie państwo przestało istnieć. W tej sytuacji Moskwa poczuła się odpowiedzialna, aby pomóc obywatelom wschodniej Polski, dokonując inwazji.
Mołotow stwierdził w nocie dyplomatycznej:
"Rząd sowiecki nie może również pozostać obojętnym w chwili, gdy bracia tej samej krwi, Ukraińcy i Białorusini, zamieszkujący na terytorium Polski i pozostawieni swemu losowi, znajdują się bez żadnej obrony. Biorąc pod uwagę tę sytuację, rząd sowiecki wydał rozkazy naczelnemu dowództwu Armii Czerwonej, aby jej oddziały przekroczyły granicę i wzięły pod obronę życie i mienie ludności zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi. Rząd sowiecki zamierza jednocześnie podjąć wszelkie wysiłki, aby uwolnić lud polski od nieszczęsnej wojny, w którą wpędzili go nierozsądni przywódcy, i dać mu możliwość egzystencji w warunkach pokojowych."
Atak na Polskę nie spowodował wykluczenia ZSRR z Ligi Narodów, nastąpiło to dopiero po agresji Armii Czerwonej na Finlandię.
Akcja "pomocy" dla wschodniej Polski wiązała się z dokonaniem ludobójstwa na polskiej elicie. Pół roku po inwazji Sowieci zamordowali ponad 21 tys. polskich jeńców, m.in. w Katyniu i Charkowie. Do czasu rozpoczęcia wojny z Niemcami 22 czerwca 1941 r., w okupowanej wschodniej Polsce represjami objęto ok. 1,6 mln osób, 800 tys. z nich deportowano na Syberię. W wyniku represji życie straciło ok. 150 tys. ludzi.
Węgry 1956
Po II wojnie światowej wojska radzieckie przybywały z pomocą na żądanie władz lub frakcji w partiach komunistycznych państw satelickich, które nie radziły sobie łamaniem oporu własnego społeczeństwa. Pierwszą ofiarą "pomocy" Moskwy padły Węgry.
Sowiecki porządek nie podobał się zarówno większości węgierskiego społeczeństwa, jak i reformatorskiej frakcji Węgierskiej Partii Komunistycznej. 23 października przed parlamentem w Budapeszcie zgromadziło się 300 tys. ludzi domagających się zniesienia cenzury, wolnych mediów i wolnych wyborów parlamentarnych oraz uniezależnienia się Węgier od ZSRR. Reformatorzy z partii komunistycznej widzieli szansę na częściową liberalizację życia, biorąc za przykład Polskę, w której przy sprzeciwie Moskwy udało się wybrać na pierwszego sekretarza partii Władysława Gomułkę. W Polsce dokonywała się odwilż, a Sowieci nie zdecydowali się na interwencję zbrojną.
1 listopada szef węgierskiego rządu Imre Nagy ogłosił neutralność Węgier, wystąpienie z Układu Warszawskiego i zwrócił się z prośbą do ZSRR o wycofanie wojsk z terytorium kraju. Dwa dni później delegacja węgierska, która wraz z ministrem obrony Węgier przybyła na rozmowy ws. wycofania wojsk ZSRR, została aresztowana.
W tym samym czasie powstał w pełni zależny od Moskwy marionetkowy Węgierski Rewolucyjny Rząd Robotniczo-Chłopski, który natychmiast po utworzeniu poprosił ZSRR o pomoc w walce o rewolucję komunistyczną i stłumienie "kotrrewolucyjnego powstania".
Sowieci naturalnie przybyli z pomocą. Od 4 do 10 listopada krwawo tłumili węgierskie powstanie. Skutek "bratniej pomocy" to śmierć 20 tys. osób, 230 wyroków śmierci, w tym dla premiera Imre Nagya oraz represje trwające wiele lat po powstaniu. Z kraju uciekło 200 tys. Węgrów.
Na zdjęciu: Budapeszt w listopadzie 1956 r.
Czechosłowacja 1968
5 stycznia 1968 r. władzę w Komunistycznej Partii Czechosłowacji objął Aleksander Dubcek, zwolennik reform, który chciał zbudować w swoim kraju "socjalizm z ludzką twarzą". W ciągu kilku tygodni rozpoczęła się postępująca demokratyzacja życia społecznego. Zniesiono cenzurę, zliberalizowano gospodarkę, zachowując jednak jej socjalistyczny charakter.
Nie wszystkim w Pradze podobały się reformy Dubceka. Działacze Komunistycznej Partii Czechosłowacji reprezentujący frakcję stalinowską, opublikowali w sowieckiej prasie anonimowy list wzywający władze w Moskwie do udzielenia militarnej pomocy w walce z kontrrewolucją. Kreml pomógł. 20 sierpnia premier Aleksander Dubcek i inni najważniejsi ludzie w rządzie i partii zostali aresztowani i przetransportowani do Moskwy.
Tego samego dnia rozpoczęła się operacja "Dunaj" - największa po II wojnie akcja wojskowa, w której wzięło udział ok. 500 tys. żołnierzy Układu Warszawskiego. Poza oddziałami sowieckimi, inwazji na Czechosłowację dokonały również Węgry, NRD, Bułgaria i Polska. Ministrem Obrony Narodowej PRL był wówczas Wojciech Jaruzelski.
- Mimo że nie istniały żadne oficjalne porozumienia, które nakładałyby na Polskę obowiązek uczestniczenia w takiej operacji, Jaruzelski stwierdził, że jest dumny mogąc wysłać polskie wojska na terytorium sojusznika - pisał w jednym z raportów przesłanych CIA płk Ryszard Kukliński (cytat na podstawie książki Benjamina Weisera "Ryszard Kukliński. Życie ściśle tajne").
Konsekwencja interwencji to 108 ofiar śmiertelnych i 800 rannych. Po upadku Praskiej Wiosny 300 tys. Czechów i Słowaków wyemigrowało z kraju.
Na zdjęciu: żołnierze Armii Czerwonej na czołgu przejeżdżającym przez Pragę, otoczeni przez zwolenników Praskiej Wiosny.
Afganistan 1979-89
Komuniści sprawowali władzę w Afganistanie od przewrotu wojskowego z 17 lipca 1973 r. Proklamowano komunistyczną republikę, której prezydentem został generał Muhammad Daud Chan, szwagier urzędującego dotąd króla Zahir Szaha.
Polityka prowadzona przez nowego prezydenta przestała podobać się na Kremlu dwa lata po przewrocie. Przywódca nie chciał utrzymywać kraju w ścisłej zależności od ZSRR, zaczął zawierać umowy gospodarcze z krajami Zachodu, Indiami i Iranem, nie zrywając jednak współpracy z Moskwą. W 1978 r. dokonano kolejnego wspieranego przez Kreml przewrotu. Muhammad Daud zginął razem z całą rodziną 30 kwietnia podczas szturmu jednostek KGB na pałac prezydencki.
Tego samego dnia radykalny komunista Mohammed Taraki utworzył nowy rząd, który natychmiast rozpoczął ścisłą współpracę z ZSRR i sowietyzację kraju. Nachalna propaganda, niszczenie tradycyjnych więzi społecznych i walka z religią spotkały się z silnym oporem społecznym. Sytuację pogarszały nieudane reformy, powodujące m.in. głód.
Odpowiedzią władz na społeczny sprzeciw był masowy terror. W wyjątkowo okrutnym ludobójstwie zginęło ok. 100 tys. ludzi, w tym intelektualna elita kraju. Pół miliona Afgańczyków uciekło za granicę. Mordowano również wewnątrzpartyjną opozycję, zginął m.in. premier Nur Muhammad Taraki.
Masakry dokonywane przez reżim spowodowały szybki przyrost szeregów opozycji i partyzantów, stawiających jeszcze bardziej zaciekły opór. W 1979 r. sytuacja wymknęła się spod kontroli komunistycznych władz.
Na wielokrotne prośby o pomoc, Moskwa odpowiedziała w nocy z 24 na 25 grudnia. Oddziały powietrzno-desantowe zajęły lotniska w Kabulu i Bagramie. 26 grudnia granicę z Afganistanem przekroczyły kolejne jednostki radzieckie. Następnego dnia oddział specjalny KGB zabiły przywódcę państwa - Hafizullaha Amina, który kilka miesięcy wcześniej wydał rozkaz zamordowania premiera Nur Muhammada Tarakiego. Sowieci zastąpili go swoim zaufanym człowiekiem Babrakiem Karmalem.
Rozpoczęła się trwająca 10 lat krwawa wojna, która wyniszczyła kraj i pozbawiła życia 1,5 mln Afgańczyków - ofiarami była głównie ludność cywilna. Do 15 lutego 1989 r. przez jednostki radzieckie interweniujące w Afganistanie przeszło 620 tys. ludzi. W szczytowym momencie - w 1987 r. w Afganistanie stacjonowało według różnych źródeł od 120 do 200 tys. żołnierzy.
Polecamy również:
Radzieckie zbrodnie w Afganistanie. Sowieci wyrzucali jeńców z lecących helikopterów
Na zdjęciu: oddział specnazu w Afganistanie, rok 1988.
"Misja pokojowa" w Gruzji
W nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku wojska gruzińskie ostrzelały Cchinwali - stolicę separatystycznej Osetii Południowej. Wcześniej od kilku miesięcy w regionie nasilał się konflikt, dochodziło do prowokacji, a obie strony łamały prawo międzynarodowe - wynika z raportu międzynarodowej komisji sponsorowanej przez UE, opublikowanego 30 września 2009 r.
Separatyści poprosili o interwencję Federację Rosyjską. Odpowiedź była natychmiastowa. Do Osetii Południowej, a następnie do samej Gruzji z "misją pokojową" wkroczyli żołnierze biorący akurat udział w ćwiczeniach "Kaukaz 2008", prowadzonych pod gruzińską granicą. W manewrach uczestniczyło 8 tys. żołnierzy i 700 czołgów m.in. z pułku desantowo-szturmowego 20. dywizji zmechanizowanej i 76. pskowskiej dywizji powietrznodesantowej.
W ciągu kilku dni Rosjanie wyparli Gruzinów z Osetii Południowej i zajęli część samej Gruzji. Obie separatystyczne republiki do dziś są w pełni kontolowane przez Rosję i w praktyce stały się częścią Federacji Rosyjskiej.
W 2012 r. władze rosyjskie przyznały, że atak na Gruzję został wcześniej zaplanowany, a przygotowania trwały od 2006 r. Gen. Jurij Białujewski, który w 2008 r. był szefem Sztabu Generalnego armii rosyjskiej stwierdził, że decyzja o ataku zapadła jeszcze w maju 2008 r., gdy prezydentem był Władimir Putin. W odpowiedzi na te stwierdzenia Putin przyznał, że plan ataku został przygotowany "pod koniec 2006 roku, a ja go autoryzowałem na początku 2007". "Strona rosyjska działała w ramach tego planu" - wyjaśniał prezydent Putin.
Rosyjski plan zakładał m.in. przeszkolenie separatystów z Osetii Południowej. Jeszcze przed gruzińskim ostrzałem Chchinwali separatyści zaatakowali gruzińskie wsie, wyrzucając gruzińskich cywilów z Osetii. To właśnie te ataki sprowokowały odpowiedź armii gruzińskiej, która w nocy z 7 na 8 sierpnia ostrzelała Cchinwali.
Władimir Putin przyznał, że rosyjska operacja zaczęła się 6 sierpnia, a więc jeszcze przed gruzińskim ostrzałem.
W konflikcie zginęło ok. 1000 osób, z czego ponad połowa to cywile.
źródło: http://wiadomosci.wp.pl/gid,16818378,kat,355,title,Misje-pokojowe-Moskwy,galeria.html?ticaid=1150db
0 komentarze:
Prześlij komentarz