wtorek, 16 czerwca 2015

Homo Sovieticus otaczają nas

Płynność, nieokreśloność, zmienność i wieloznaczność we wszystkim to podstawowe atrybuty charakteru homo sovieticusa. Przypisywanie temu typowi ludzkiemu jakichkolwiek godziwych czy moralnych uczynków jest taką samą głupotą jak rozpatrywanie z moralnego punktu widzenia działań hord Czyngis-chana.

Jakby nie patrzeć, Polska jest suwerennym państwem o bogatej historii i odrębnej tożsamości, a Polacy są narodem zupełnie wyjątkowym i niepowtarzalnym. A jak patrzą na Polskę i Polaków Rosjanie?

„Kurica – nie ptica, Polsza – nie zagranica”, czyli „Kura nie jest ptakiem, a Polska nie jest zagranicą”. Takie powiedzenie było popularne w Rosji jeszcze w latach 90-tych. Obecnie już prawie wyszło z obiegu i wielu młodych go nie zna, a nawet może nie zrozumieć; jednak w polityce zagranicznej wobec Polski to powiedzenie ciągle jeszcze funkcjonuje. Jednym słowem Rosjanie oczami swoich polityków i dziennikarzy widzą Polskę raczej jako zbuntowaną prowincję niż odrębny kraj.

Jeżeli prześledzimy wpływy Rosji w Polsce od jakieś trzystu lat wstecz to zobaczymy właśnie tą ciągłość w traktowaniu nas jako "Polsza – nie zagranica". Ale to jeszcze nie wszystko. W Polsce ścierają się wpływy wschodu i zachodu. Mówi się, że Polska znajduje się w kręgu Cywilizacji Zachodniej, ale wpływy Cywilizacji Turańskiej są niezwykle silne. Jest to widoczne w mentalności niektórych Polaków i całych grup.

Istnieje przekonanie, że lata komunizmu, zniszczenie inteligencji polskiej wywarło taki efekt, że "człowiek sowiecki  rozplenił się w Polsce; ale zdaje się nie tylko te czynniki wywarły decydujący wpływ. Daje się zauważyć pewna prawidłowość: im dalej na wschód od linii Bugu tym sowiecka mentalność coraz większa.

Dzisiejszą Polskę zasiedlają nie tylko Polacy ale i mentalni Rosjanie. Niby mówią po polsku, ale myślą po sowiecku  Mają ograniczoną zdolność refleksji i identyfikacji ze społeczeństwem w którym żyją. Szczególnie z systemem wartości i porządkiem prawnym, które rozumieją i stosują po swojemu.

Niezwykle trudno jest nam ludziom Zachodu zrozumieć mentalność Rosjan. Nie wiemy jak wytłumaczyć ich sposób myślenia. Dziwimy się, że są tak inni od nas - że nie zależy im na wolności osobistej a poczucie własnej wartości wiążą raczej z siłą władcy i pomyślnością państwa. Cóż z tego, że jest to państwo totalitarne o imperialnych ambicjach? Tak ma być.

Kiedy zanurzymy się w historię tego narodu dostrzeżemy różne aspekty i drogi rozwoju rosyjskiej, czy turańskiej mentalności. Jedną z nich, dodajmy bardzo rozpowszechnioną na terenie byłego Związku Radzieckiego i mającej konsekwencje do współczesnych rosyjskich zachowań jest tzw. „homo sovieticus”.

Pojęcie „homo sovieticus” (łac. człowiek radziecki) stworzył zmarły w 2006 r. rosyjski dysydent, pisarz, filozof i logik Aleksander Zinowiew. W Polsce upowszechnił ten termin ks. Józef Tischner, zmieniając jednak jego znaczenie.

Według ks. Tischnera homo sovieticus to określenie człowieka, który jest tworem systemu totalitarnego i nie potrafi się odnaleźć w systemie politycznym innego typu. Kontynuując jego myśl, publicysta Jerzy Turowicz pisał: „Homo sovieticus to człowiek zniewolony, ubezwłasnowolniony, pozbawiony ducha inicjatywy, nieumiejący myśleć krytycznie. [...] Homo sovieticus to dziś człowiek, który wszystkiego oczekuje i domaga się od państwa, który nie chce i nie umie swego losu wziąć we własne ręce” („Pamięć i rodowód”, „Tygodnik Powszechny” 1993, nr 45).

W 1982 roku Aleksandr Zinowjew napisał książkę pt. "Homo sovieticus" stanowiącą połączenie relacji i próby analizy mentalności emigrantów rosyjskich we Francji "skażonych" komunizmem. Opisał w niej “człowieka radzieckiego”, całkowicie podporządkowanego władzy partii, zniewolonego intelektualnie, pozbawionego osobowości i godności. Pojęcie to było stosowane do opisu osobowości, której charakter, sposób myślenia (światopogląd, system wartości) oraz postawa (moralna, polityczna, społeczna) zostały ukształtowane przez system komunistyczny. Próbę analizy oddziaływania totalitarnego na jednostkę podjęła m.in. H. Arendt w pracy Korzenie totalitaryzmu, pisząc, że zadaniem władzy w takim państwie jest “stworzenie czegoś, co nie istnieje, czyli takiej odmiany gatunku ludzkiego, przypominającej inne gatunki zwierzęce, której jedyny rodzaj wolności polega na zachowaniu gatunku”.

Homo sovieticus – według Michaiła Hellera to pojęcie funkcjonujące początkowo w ZSRR jako określenie kolejnego etapu ewolucji człowieka (Homo sapiens) ukształtowanego dzięki powodzeniu marksistowskiego eksperymentu społecznego.

Równocześnie pojęcie zaczęło funkcjonować w drugim obiegu jako opis postępującego procesu demoralizacji społeczeństwa komunistycznego.

Zinowiew ukuł także skrótowiec homosos (ros. гомосос) w stylu radzieckiej nowomowy. Podobny znaczeniowo terminem w rosyjskim slangu jest sowok (ros. совок).

Według Zinowiewa "cechami radzieckiego społeczeństwa są: nieokreśloność, płynność, zmienność, wieloznaczność we wszystkim. Składa się ono z galaretowatych jednostek i samo przypomina galaretę. Jest to społeczeństwo kameleonów, będące w całości gigantycznym kameleonem".

Dla Tischnera zaś homo sovieticus to człowiek jednowymiarowy, uzależniony całkowicie od komunistycznego reżimu, traktujący instrumentalnie sprawy moralności i wiary oraz podstawowe wartości, będące wyznacznikami istoty człowieczeństwa: dobro i zło, prawda i fałsz, wolność i zniewolenie.

Niezależnie od kontrowersyjnego utożsamienia realiów schyłkowego socjalizmu z jego jądrem ideowym (zdaniem autora, myśl iż „byt określa świadomość” stanowiła kwintesencję społecznego i jednostkowego bytu w PRL) – pojęcie homo sovieticus zyskało rangę nieomal naukowej interpretacji „czynnika ludzkiego” będącego spuścizną realnego socjalizmu.

Warto wrócić w tym momencie do oryginalnej definicji homo sovieticusa stworzonej przez Zinowiewa, gdzie wg niego system totalitarny wykształcił nowy typ antropologiczny, typ, który jest mutacją prymitywnej mentalności drobnomieszczańskiej, doprowadzonej jednak do skrajności. Jest to człowiek, który opanował do perfekcji moralną retorykę, stosując ją do tłumaczenia swoich niemoralnych działań. To dynamiczny cynik i cwaniak dążący tylko do osiągnięcia swoich egoistycznych celów. W tym wymiarze jego zachowanie jest formą społecznego darwinizmu. Nieistotny jest też jego poziom wykształcenia (wbrew sądom o tym, że polski homo sovieticus jest gorzej wykształcony). Więcej – wykształcenie często pozwala lepiej maskować się człowiekowi sowieckiemu. Homo sovieticus nie odczuwa też przywiązania do narodowej wspólnoty. Jest więc bytem internacjonalnym.

Homo sovieticus reprodukuje się w skali masowej. To typ, z którym merytoryczna dyskusja na jakikolwiek temat jest bezcelowa, bo on wiedzę oderwaną od jego osobistego interesu ma w głębokiej pogardzie. Nie ma własnej istoty. Jak zauważa Zinowiew, „jest giętki i wyczuwa sytuację. Jego reakcje są zawsze naturalne […]. Nie ma w nim niczego, co określić by można jako »prawdziwe«, bowiem »prawdziwość« jest tylko jedną z historycznych możliwości, doprowadzonych w wyobraźni ludzkiej do absolutu. Natomiast wszystko jest w nim naturalne w tym sensie, że adekwatne do warunków jego życia”. Człowiek sowiecki zawsze uważa, że jest szczery. Potrafi on bowiem w ciągu minuty jedną szczerość zamienić na drugą. Jest wytrenowany we wprowadzaniu w błąd za pomocą prawdy. Nie musi bezpośrednio współpracować z aktualną władzą, ponieważ sam sposób jego funkcjonowania jest tejże władzy na rękę. Człowiekowi sowieckiemu bowiem nie przeszkadza, że władza korumpuje, kłamie i oszukuje. Uważa to za stan naturalny i w pełni go akceptuje. Będzie wręcz takiego oczekiwał.

Człowiek sowiecki jest święcie przekonany, że nie obowiązują go normy moralności, gdy pojawia się „dziejowa konieczność”. Jak pisze Zinowiew, „homo sovieticus myśli blokami myśli i czuje blokami uczuć, dla których (owych bloków jako całości) brak jeszcze odpowiednich nazw. Dzięki temu jest on psychologicznie i intelektualnie elastyczny, giętki, adaptacyjny. Uczynek sam w sobie zły nie jest przez człowieka sowieckiego odczuwany jako zły, ponieważ nie odczuwa on go jako samego w sobie, lecz jako element bardziej złożonej całości (bloku), który jako całość czymś złym nie jest. Kropla trucizny w skomplikowanym, życiodajnym lekarstwie nie odgrywa roli trucizny”. Płynność, nieokreśloność, zmienność i wieloznaczność we wszystkim to podstawowe atrybuty charakteru homo sovieticusa. Dlatego tak łatwo potrafi walczyć o swoje za pomocą demagogii, kłamstwa, pochlebstwa, gniewu, łez – jak swego czasu posłanka Beata Sawicka z PO. Co gorsza, większość mainstrea­mowych mediów akceptuje i rozpowszechnia tego typu zachowania, co powoduje utrwalanie obecności homo sovieticusa w życiu społecznym. Warto pamiętać, że przypisywanie temu typowi ludzkiemu jakichkolwiek godziwych czy moralnych uczynków jest taką samą głupotą jak rozpatrywanie z moralnego punktu widzenia działań hord Czyngis-chana.

Jaki to ma wymiar społeczny dla nas Polaków? Trudno nie zauważyć, że większość otaczających nas ludzi to "homo sovieticus". Przykre, ale pozwala zrozumieć ich zachowanie i źródła postępowania.

Bolszewizm jest skrajnie cyniczny, nie przestrzega jakichkolwiek norm, w pełni akceptuje samowolę, łamie wszelkie reguły, a jednocześnie przedstawia te strategie jako dążenia do ustanowienia porządku doskonałego. Można powiedzieć, że jest to zmierzanie do ideału poprzez całkowite jemu zaprzeczenie, deprawację i zniszczenie reguł, także moralnych. Jest to sposób myślenia, który ma korzenie w rosyjskiej tradycji religijnej. Porządek doskonały można ustanowić poprzez spisek i konspirację przeciwko istniejącemu ładowi społecznemu. To jest pierwsza idea.

Drugą natomiast stanowi dążenie do ustanowienia państwa światowego. Zwykle nazywamy je imperium, jednak słowo to nie było chętnie używane przez bolszewików. A zatem bolszewizm jest próbą wprowadzenia porządku doskonałego w skali globalnej. Od początku bolszewicy definiowali swoje cele nie w odniesieniu do określonego państwa i społeczeństwa, lecz do ogółu ludzkości. Ich misja była misją światową.

Zobaczmy jakie trwałe ślady pozostawił bolszewizm w bloku posowieckim. Po pierwsze, na płaszczyźnie instytucjonalnej jest to terytorialny podział imperium na obszary zamieszkałe przez poszczególne narody, typowy dla bolszewizmu eksperyment, który utrwalił się w postaci niepodległych państw, powstałych po rozpadzie Imperium Sowieckiego, w postaci granic i konfliktów pomiędzy tymi nacjami. Te spory to efekt polityki narodowościowej bolszewików, inżynierii społecznej, bardzo cynicznego i instrumentalnego traktowania tej sfery.

Po drugie, w całej Rosji jest to zerwanie tradycji i ciągłości kulturowej, zdecydowane zaprzeczenie dotychczasowemu porządkowi było w dużej mierze skuteczne. Rosja dzisiejsza w niewielkim stopniu przypomina Rosję z przełomu XIX i XX wieku, nawet po oficjalnym odrodzeniu się Cerkwi i prawosławia.

Trzeci ważny skutek, być może najważniejszy, to ukształtowanie nowego człowieka. Jeśliby rozumieć bolszewizm jako dążenie do osiągnięcia pewnej doskonałości w zakresie wzorca osobowego, można powiedzieć, że w pewnym stopniu – chociaż nie w całości – wzorzec ten został stworzony. Taki fenomen społeczny i kulturowy, jak człowiek, sowiecki powstał, chociaż nie jest to dokładne odwzorowanie ideału, który formułowali bolszewicy. Ten model posiada ważne, wyróżniające cechy: człowiek sowiecki to człowiek hierarchiczny. Uważa, że podział wszelkich dóbr w społeczeństwie dokonuje się zgodnie z pozycją społeczną. Jest on nieprzypadkowy; każdemu należy się tyle, ile wynika z jego statusu, a nie indywidualnego wkładu, umiejętności i zdolności. W związku z tym homo sovieticus jest zawistny – to bardzo charakterystyczna cecha. Twierdzi, że inni mają więcej od niego nie dlatego, że na to zasłużyli, lecz dlatego, że zajmują wyższe miejsce w hierarchii. Człowiek sowiecki uznaje ten fakt, ale jednocześnie pogardza zamożniejszymi od siebie ludźmi. Tak więc najtrwalszym śladem bolszewizmu jest dokonanie głębokich zmian w tkance społecznej i kulturowej.

Leszek Kołakowski uważał, że pracą kluczową w kształtowaniu homo sovieticus była Historia Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików). Krótki kurs. – "święta księga" sowieckiego komunizmu. Według oficjalnej wersji była wynikiem "kolosalnej pracy teoretycznej" wykonanej przez komisję Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) oraz osobiście [przez] geniusza ludzkości – towarzysza Stalina.

Krótki kurs historii WKP(b), który, przez swoje liczne zmiany zgodne ze zmianami "linii partii" lub eliminacją kolejnych przywódców partyjnych, był "podręcznikiem sfałszowanej pamięci i rozdwojonej rzeczywistości". Cechy wykształcone przez wieloletnie powtarzanie kolejnych wersji "Krótkiego kursu" doprowadziły do wykształcenia "nowego człowieka sowieckiego: ideologicznego schizofrenika, szczerego kłamcy, człowieka gotowego do nieustannych i dobrowolnych samookaleczeń umysłowych".

Według nich mentalność Homo sovieticus można scharakteryzować następującymi cechami:

  • człowiek podporządkowany kolektywowi (organizacji partyjnej),
  • dla jego postawy charakterystyczna jest ucieczka od wolności i odpowiedzialności,
  • koniunkturalizm, oportunizm,
  • agresja wobec słabszych, uniżoność wobec silniejszych,
  • brak samodzielnego myślenia oraz działania,
  • oczekiwanie że "ktoś coś załatwi",
  • zniewolony intelektualnie,
  • pozbawiony osobowości i godności,
  • całkowicie podporządkowany władzy,
  • izolacja od światowej kultury, stworzona poprzez ograniczanie w ZSRR podróży za granicą i ścisłą cenzurę informacji w mediach (a także wszechobecnością propagandy),
  • brak respektowania wspólnej własności i skłonność do drobnych kradzieży w miejscu pracy, zarówno dla użytku osobistego jak i dla zysku, zgodnie ze słowami popularnej piosenki „Wszystko należy do kołchozu, wszystko należy do mnie” („Все вокруг колхозное, все вокруг мое”) czy "jeden worek do ciężarówki, jeden worek sobie" (мешок - в кузов, мешок себе) ze wspomnień Stalina.
W podobnym tonie co ks. Tischner definiował termin "Homo sovieticus" publicysta Jerzy Turowicz. Pisał: „Homo sovieticus to człowiek zniewolony, ubezwłasnowolniony, pozbawiony ducha inicjatywy, nieumiejący myśleć krytycznie. [...] Homo sovieticus to dziś człowiek, który wszystkiego oczekuje i domaga się od państwa, który nie chce i nie umie swego losu wziąć we własne ręce”. Jest niezdolny do podjęcia samodzielnej inicjatywy, przejawia postawę „roszczeniową” względem państwa i reszty społeczeństwa, domagającą się np. gwarancji zatrudnienia niezależnie od rentowności jej branży, nie rozumiejącą realiów współczesnego kapitalizmu, w którym rynek rzekomo nagradza zdolnych i pracowitych, a tylko leni i beztalencia skazuje na porażkę.

Choć kategoria homo sovieticus nie ma nic wspólnego z żadnymi wynikami badań z zakresu socjologii czy psychologii społecznej, choć miesza ze sobą wiele różnych grup społecznych i ich cech w potocznym obiegu nie oznacza żadnego „pierwiastka” tkwiącego w każdym z nas, ale po prostu kategorię ludzi, którym nie udało się przystosować do społecznych, ekonomicznych i kulturowych warunków rzeczywistości po 1989 roku. Często ma wydźwięk pogardliwy lub przynajmniej protekcjonalny i stanowi swoisty „socjalny” odpowiednik „kulturowego” pojęcia „ciemnogród”. Z jednej strony jego użycie pozwala na zredukowanie problemów transformacji do rangi nieprzezwyciężonych (jeszcze?) reliktów poprzedniego systemu. Z drugiej zaś pozwala zastosować pewien globalny mechanizm w lokalnym, postkomunistycznym kontekście. Problemy strukturalne, jakie rodzi współczesny „płynny” kapitalizm często zrzuca się na karb indywidualnych predyspozycji lub po prostu błędnej świadomości jednostek – w tym wypadku klęska całych grup społecznych może łatwo zostać wyjaśniona niewłaściwą postawą życiową ich członków, którzy nie akceptują racjonalności nowego systemu.

Ks. Tischner pisał: "Homo sovieticus to zniewolony przez system komunistyczny klient komunizmu, żywił się towarami, jakie komunizm mu oferował. (...) Gdy komunizm przestał zaspokajać jego nadzieje i potrzeby, homo sovieticus wziął udział w buncie". - To o członkach Solidarności? Czy w ogóle o większości Polaków?

"Homo sovieticus nie zna różnicy między swym własnym interesem a dobrem wspólnym. Może podpalić katedrę, byle sobie przy tym ogniu usmażyć jajecznicę." (...) "Rozdrobniony na tysięczne odmiany indywidualne [homo sovieticus] był stałym towarzyszem chrześcijanina. (...) Zawsze pełen roszczeń, zawsze gotów do obwiniania innych, a nie siebie, chorobliwie podejrzliwy, przesycony świadomością nieszczęścia, niezdolny do poświęcenia siebie, obracał się między Wawelem a Jasną Górą jako natręt i wyrzut sumienia duszpasterzy" - Ciekawe skąd się wziął ten typ tak licznie, który najpierw położył na łopatki realny socjalizm, a teraz obwiniany jest o kładzenie realnego kapitalizmu?

Nie ulega wątpliwości, że troska o wykluczonych społecznie jest etyczną powinnością demokratycznych społeczeństw. Jako taka jest zresztą eksponowana we wszystkich największych ideologiach od lewa do prawa, a także nie ma kierunku filozoficznego, który nie sugerowałby określonej postawy względem jednostek słabszych i upośledzonych (również ekonomicznie). Istnieje zatem niekwestionowana zasadność objęcia wsparciem osób dotkniętych poczuciem deprywacji wskutek zapoczątkowanych w 1989 roku przemian gospodarczo-ekonomicznych.

Kiedy jednak ulega ona inkorporacji w tani, populistyczno-neomarksistowski wywód antykapitalistycznego dyletanta, który posługując się anachronicznym językiem manipuluje faktami i podejmuje wysiłki deformacji obrazu rzeczywistości, by zohydzić satysfakcję płynącą z życia w kraju rządzącym się demokracją, robi się i śmieszno, i straszno.

Identyfikacja myśliciela sowieckiego jest dość prosta - to nie poszukujący prawdy badacz rzeczywistości; powątpiewający czy wszystko wie i czy rozumie prawidłowo (wiem, że nic nie wiem), tylko ideolog przekonany o tym, ze ma rację. I to go w jego mniemaniu upoważnia do moralizowania i pouczania innych. Niestety, dyskusja z takim osobnikiem jest pozbawiona sensu.


źródła:
  • http://tischner.pl/aktualnosc/261/1/homo-sovieticus-jest-zawistny
  • http://niezalezna.pl/47939-homo-sovieticus-atakuje , 
  • Wikipedia

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.