Nie tak dawno Władimir Putin wygrażał Polsce, że jeżeli zechce to w 48 godzi jego wojska mogą być w Warszawie. Ta niespotykana we współczesnym świecie groźba napaści jednego kraju na inny przeszła prawie bez echa. Oficjalne czynniki rządowe Polski nie zareagowały na ten nikczemny akt agresji słownej ze strony przywódcy państwa z którym Polska graniczy. Czy były to jedynie słowa bez pokrycia czy zapowiedź wypowiedzenia wojny Polsce przez Federację Rosyjską nie do końca jest jasne, jednak takich słów nie powinniśmy w żadnym wypadku lekceważyć. To zresztą nie pierwsza tego typu zapowiedź napaści Rosji na Polskę w ostatnim czasie.
Władimir Żyrinowski, szef nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji i wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu niedawno zakomunikował, że Władimir Putin podjął już decyzję o rozpętaniu III wojny światowej.
I jednocześnie zapowiedział, że w razie wybuchu III wojny światowej z Polski nic nie zostanie. „Zostanie doszczętnie spalona” – zapowiedział. Żyrinowski wygłosił swoją tyradę przed kamerami „Faktów” TVN. Doradził też, żeby Polska wyszła z UE i NATO, dołączyła do Rosji oraz ustanowiła język rosyjski drugim językiem urzędowym. – Wtedy będziecie rozkwitać – oznajmił Żyrinowski.
Równocześnie wprost zagroził krajom sąsiadującym z Rosją. Także Polsce. – Zostaną zmienione. Nic tam nie zostanie – mówił Żyrinowski, twierdząc, że w przypadku zbrojnego konfliktu przeprowadzone zostaną naloty dywanowe.
Według niego pierwsze uderzenie będzie tam, gdzie stacjonują bazy NATO. Kraje nadbałtyckie będą na linii tego wydarzenia. Nic z nich nie zostanie. Będą doszczętnie spalone. Czy Polska nie widzi, że to dla niej śmiertelne niebezpieczeństwo? - pytał.
To nie pierwszy już raz, gdy Żyrinowski groził zrównaniem Polski z ziemią. Choć jego wypowiedzi trudno traktować poważnie, warto przypomnieć, że Putin się od nich nie odciął, a scenariusze nuklearnego ataku na Warszawę ćwiczono już dwukrotnie.
Zakomunikował również, że „gdyby nie polska polityka, nie byłoby hitlerowskich Niemiec”.
Nie sądzę, ąby takie zapowiedzi można było lekceważyć albo traktować niepoważnie. Zwłaszcza jeśli padają z ust polityków mających realny wpływ na politykę obcego, wrogiego nam mocarstwa od lat prowadzącego wobec Polski imperialną politykę.
Co na to polscy generałowie? - Nie wykluczamy wojny w Polsce!
AFP podała niedawno, że nasi generałowie na poważnie liczą się z wojną. Większość z nich snuje wizję rychłego konfliktu z Rosją.
Czy zatem dojdzie do wojny z Rosją? Eksperci są zgodni. Nie "czy" ale "kiedy"?
Wygląda na to, że w polskich sztabach wojskowych przestano snuć wizje "co by było, gdyby...", a zaczęto poważnie mobilizować siły, by być gotowym na wojnę z Rosją! Z takim scenariuszem liczą się już wszyscy generałowie. Gen. Bogusław Pacek, doradca szefa resortu obrony, zasugerował w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", iż areną działań wojennych może być teraz właśnie terytorium Polski.
Zarządzono podwojenie liczby przeszkolonych żołnierzy rezerwy, a szeregi Narodowych Sił Rezerwowych mają zwiększyć się o 10 tys. gotowych do wojny mundurowych. Uzbrojenie też ma się poprawić. Pójdzie na to 100 mld zł! Ale czy zdążymy się przygotować? Były szef NATO twierdzi, że koncentracja rosyjskich wojsk przy jej granicach oznacza jedno: Rosja szykuje się do wojny z Ukrainą, państwami bałtyckimi i Polską, która wywoła nieobliczalne skutki!
W tym roku przeszkolono już 7 tys. żołnierzy rezerwowych, podczas gdy w całym 2013 r. - jedynie 3,5 tys. To wzrost o 100 proc. Dziś przepisy pozwalają na zmobilizowanie 20 tys. żołnierzy rezerwowych, ale to się ma zmienić. Ma przybyć kolejnych 10 tys. rezerwistów. Regularna armia też może się stać liczniejsza. - Jako doświadczony żołnierz sprzyjam inicjatywom organizacji pozarządowych, które są zgodne, że trzeba zwiększyć liczebność NSR. Lepiej jest mieć 50 tys. niż 10 tys. rezerwistów. I lepiej jest mieć dwieście niż 100 tysięcy żołnierzy zawodowych - powiedział prof. gen. Bogusław Pacek, doradca szefa MON.
Czy na jak liczebną armię Polska może sobie pozwolić? To pytanie przestanie być aktualne w sytuacji konfliktu z Rosją. Bo armia rosyjska jest kilkunastokrotnie większa od polskiej, co - jak podkreślają generałowie w Polsce - oznacza szybkie rozgromienie naszych sił. - Przypuszcza się, że nie będziemy w stanie odbić własnego terytorium, a wsparcie sojuszników będzie bardzo symboliczne. Na taki wariant trzeba się przygotować, bo on wcale nie jest wykluczony - mówił rok temu gen. Roman Polko. Dziś, podobnego zdania jest chyba większość naszych generałów. - W przypadku próby naruszenia integralności terytorialnej któregoś z krajów bałtyckich pod pretekstem ochrony rosyjskojęzycznej części ludności, NATO musi powiedzieć stanowcze "nie". Ale gdyby stało się inaczej, Polacy powinni wtedy pakować się lub iść z karabinami do lasu - mówił w rozmowie z fakt.pl gen. Waldemar Skrzypczak.
Najtragiczniejszy ze scenariuszy mówi o konflikcie jądrowym Rosja-NATO, w którym największe ofiary poniosłaby Polska. – Atak na Polskę to atak na NATO, wypowiedzenie wojny całemu Paktowi, do którego należy największe mocarstwo światowe (USA) i mocarstwa europejskie. Byłaby to zatem wojna na potężną skalę. - odgrażał się ostatnio szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej.
- Pierwszy raz po 1945 r. obserwując Rosję i Ukrainę, nie możemy wykluczyć, że blisko Polski nie będzie konfliktu zbrojnego na szerszą skalę. Nie jest zupełnie wykluczone, że w przyszłości będzie on dotyczyć naszego kraju - podsumował smutno gen. Bogusław Pacek. źródło: http://www.fakt.pl/polityka/polscy-generalowie-gotowi-do-wojny-z-rosja-czy-grozi-nam-wojna-z-rosja,artykuly,479597.html
0 komentarze:
Prześlij komentarz