Foto: AFP/GETTY
Wielka Brytania rozpoczęła procedurę wyjścia państwa z Unii Europejskiej. Brexit, który do tej pory był groźbą, teraz przekształcił się w postępowanie rozwodowe. Uruchomienie Artykułu 50. Traktatu Lizbońskiego, który precyzuje procedury opuszczenia UE, oznacza początek długotrwałej, zaplanowanej na dwa lata negocjacji (z możliwością przedłużenia o kolejne dwa).
Tymczasem szkocki parlament przyjął we wtorek uchwałę opowiadającą się za zachowaniem członkostwa Szkocji we wspólnym rynku Unii Europejskiej nawet po wyjściu Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty. Oznacza to też zakończenie unii między Szkocją a pozostałymi krajami Zjednoczonego Królestwa. Wniosek poparło 86 posłów, 36 było przeciw. Aby takie referendum było wiążące musi uzyskać akceptację rządu w Londynie. Theresa May zareagowała odmową przeprowadzenia Indyref2, czyli drugiego referendum niepodległościowego w Szkocji przed zakończeniem rozmów brexitowych między Wielką Brytanią a Unią Europejską tłumacząc to osłabieniem pozycji negocjacyjnej z Brukselą.
Wydaje się jednak nieprawdopodobne, aby Londyn zechciał kolejny raz złamać reguły demokratyczne blokując Edynburg na dłuższą metę. Chociaż kto wie, bo widać, że łamanie demokracji weszło Anglikom w krew. Już samo rozpoczęcie Brexitu było złamaniem demokracji, gdyż referendum w którym zwolennicy opuszczenia UE uzyskali niewielką przewagę, to jednak w skali całego państwa był remis 2:2. To jednak nie powstrzymało Theresy May w oświadczeniu: "Brexit znaczy Brexit" i rozpoczęciu go w wersji hard.
I mimo że pytanie referendalne nie dotyczyło uczestnictwa Wielkiej Brytanii w Europejskim Obszarze Gospodarczym (ang. European Economic Area, EEA), a jedynie członkostwa w Unii Europejskiej, to konserwatyści mający przewagę w Izbie Gmin zdecydowali się również na opuszczenie Wspólnego Rynku.
Perspektywa opuszczenia obydwu podmiotów (UE i EEA) jest dla Szkocji wysoce niekorzystna z ekonomicznego punktu widzenia, więc odżył pomysł recesji z Anglią, co ma się zakończyć referendum niepodległościowym, a w razie jego wygrania przez zwolenników Yes - odzyskania przez Szkocję niepodległości, wraz ze zwrotem bajecznych bogactw naturalnych w postaci złóż ropy naftowej i gazu ziemnego.
Wcześniej pani Sturgeon powiedziała, że interesy Szkocji zostaną naruszone przez utratę dostępu do jednolitego rynku i argumentowała, że wyborcy szkoccy, którzy poparli pozostanie w Unii Europejskiej 62% - 38% - zasługują na wybór pomiędzy "Twardym Brexitem" a staniem się niezależnym krajem.
Pycha kroczy przed upadkiem i widać wyraźnie, że Theresa May ciągnie Anglię i całą Wielką Brytanię w przepaść.
Nicola Surgeon zapowiedziała, iż po świętach wielkanocnych przedstawi scenariusz rozwodowy z Anglią bez oglądania się na pomruki Londynu. Szkoci mają nadzieję na pozytywną reakcję Brukseli, czyli zapowiedź pozostania Szkocji w UE po uzyskaniu przez ten kraj, w tej chwili związkowy, całkowitej niepodległości.
Scenariusz rozbicia Wielkiej Brytanii jest de facto dla wszystkich niekorzystny, daleko bardziej niż opuszczenie Unii Europejskiej przez wszystkie kraje związkowe WB. Dlatego dziwi, że prawie bez echa przeszedł pomysł Gordona Browna, byłego premiera WB, który zaproponował "Trzecią Opcję".
Gordon Brown nazwał "Trzecią Opcją" przyszłość Szkocji, która miała by pozostać krajem federacyjnym w Zjednoczonym Królestwie, ale bez opuszczania przez Edynburg Unii Europejskiej, czego chce Anglia i Walia.
Miało by to opierać się na jeszcze większej niż dotąd autonomii Szkocji i większych uprawnieniach przeniesionych do Holyrood po Brexicie.
Były premier zasugerował, aby Holyrood otrzymał uprawnienie do ustalania stawek VAT i podpisywania międzynarodowych traktatów. To zagwarantowało by niezależnej Szkocji dostęp do Europejskiego Obszaru Gospodarczego z utrzymaniem dostępu do "brytyjskiego jednolitego rynku".
Banki Szkocji emitują swoją walutę, dlatego zaproponował, aby Bank of England stał się również centralnym bankiem nie tylko w Anglii, ale i w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. Nicola Sturgeon opowiadała się dotąd za jak najszybszym przyjęciem przez Szkocję Euro.
Brown przekonywał, że potrzebna jest nowa forma federalizmu w ramach UK, aby zjednoczyć kraj i uniknąć lat "gorzkiego podziału".
Rzeczywistość post-Brexitowa zburzy dotychczasowe status quo, co wymusza aby na nowo zmierzyć się z rzeczywistością. co wymaga przekazania z Brukseli do Parlamentu Szkocji, Zgromadzenia Walijskiego i pozostałych regionów odpowiednich uprawnień.
"Trzecia Opcja" ma też ten walor, że wytrąca argumenty szkockim nacjonalistom z SNP (mających większość w szkockim parlamencie i tworzącym rząd) i daje nadzieję na utrzymanie jedności państwa brytyjskiego.
Tylko, czy Theresa May i jej konserwatywni posłowie jajogłowi będą mieli wystarczająco dużo wyobraźni i patriotycznego wyczucia?
Miejmy nadzieję, że argumentów dostarczą im brukselscy urzędnicy i politycy z krajów Unii Europejskiej dający zdecydowaną odpowiedź na "Twardy Brexit" - twarde negocjacje sprowadzające się do tego, że każda nowa umowa Wielkiej Brytanii z Unią Europejską i Wspólnym Rynkiem będzie dużo gorsza od obecnych regulacji. Zaś prawdziwy zimny prysznic zarozumiałym Angolom może zapewnić właściwie jedno: oficjalne potwierdzenie przez Brukselę natychmiastowego przyjęcia Szkocji do UE bez żadnych okresów akcesyjnych.
żródło: http://www.bbc.co.uk/news/uk-scotland-scotland-politics-39309133
0 komentarze:
Prześlij komentarz