Kim są nadludzie?

Czy nietzscheański Ubermensch ma coś wspólnego z chrześcijaństwem? A czy można chociaż zobaczyć w chrześcijaństwie pewne podobieństwa? - Zobaczmy. Pytania o człowieka, pytania o istotę człowieczeństwa należą do podstawowych.

Po co komu etyka?

Czym jest etyka i moralność? Czy zastanawiamy się nad tym na co dzień, czy postępujemy etycznie? Właściwe po co moralnością mamy się przejmować, albo jakimś zbiorem zasad etycznych?

Wojna cywilizacji według Samuela Huntingtona

Jak żywa jest pamięć zbiorowa? Huntington stawia tezę, że w XXI w. wojna między różnymi cywilizacjami zajmie miejsce dziewiętnastowiecznych wojen narodowych i dwudziestowiecznych wojen między ideologiami.

Dlaczego kult Maryi wywołuje u niektórych taki sprzeciw?

Kult Maryi jest zjawiskiem szczególnym i niezwykłym w Kościele Rzymsko-Katolickim. Obecny kształt tego kultu zawdzięczamy tradycji, pobożności ludowej, dyskusjom teologów i soborom. Dlaczego kult Maryi jest dla wielu chrześcijan kontrowersyjny?

Ks. Nikos Skuras: "oczywiście, oczywiście..."

Ks. Nikos - zawsze mówi o tym że Jezus Cię kocha z twoimi grzechami, i przyjmuje zawsze do Swego Serca. Ale używa mocnych słów i dla wielu jest kontrowersyjny. Jak atomowa bomba

Inżynieria zniewolenia

"Jeśli diabeł jest obecny w naszej historii to jest nim zasada władzy" - Mikhail Bakunin. Czym jest inżynieria społeczna? Mało kto wie, że inżynieria społeczna jest opartą na nauce sztuką nakłaniania innych ludzi do spełniania życzeń i oczekiwań rządzących.

Adama Doboszyńskiego Modlitwa o Wielką Polskę

Autorem modlitwy jest Adam Doboszyński - wybitny Polak, brutalnie zamordowany przez komunistów. Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Świętej Jedyny, Panie Jezu Chryste i Ty, Najświętsza Panno Kalwaryjska z cudownego obrazu, raczcie wejrzeć na szczerość dusz naszych i na czystość dążenia naszego...

Liberalizm – definicja bestii

W encyklice Pascendi Dominis Gregis papież Pius X napisał, iż „największa i najbliższą przyczyną modernizmu jest bez wątpienia pewnego rodzaju wypaczenie umysłu”...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ukraina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ukraina. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 lutego 2017

Za antyukraińskimi akcjami w Polsce stoi Kreml – analiza korespondencji


W ostatnich miesiącach relacje polsko-ukraińskie nagle się popsuły. W Polsce odbyło się kilka antyukraińskich akcji, niektórzy polscy politycy wypowiedzieli się na temat Rzezi Wołyńskiej, domagając się od Ukrainy rewizji swojej polityki historycznej. W Ukrainie z kolei nieznani sprawcy zaczęli niszczyć polskie pomniki. A przecież ani Polska, ani Ukraina nie są zainteresowane w pogorszeniu wzajemnych relacji. A więc, kto stoi za ostatnimi wydarzeniami?
Dzięki pracy ukraińskich haktywistów z „CyberHunta” i Ukraiński CyberAlliance (UCA)wolontariusze InformNapalmu otrzymali dane pochodzące ze zrzutu korespondencji szarej eminencji rosyjskiej polityki zewnętrznej w Europie Środkowo-Wschodniej.
– Pliki z twardego dysku – link
– Zrzut z adresu alvarus@list.ru — link
– Pozdrowienia od UCA na stronie Usowskiego – link
– Wideo faktu włamania do poczty i profilu na Facebooku – link
– Nagranie rozmowy z kolegą z pracy  — link
Przedstawiamy obywatela Białorusi Aleksandra Usowskiego, ur. 09.04.1968 r., zameldowanego pod adresem: al. Mira, 2, m. 66, 225215, Białooziersk, Republika Białoruś. Ukraińscy czytelnicy mogą pamiętać tego fana „ruskiego mira” – historyka, pisarza, publicystę, którego materiały były często publikowane na stronie projektu Wiktora Medwedczuka „Ukraiński Wybór”. Ukraińscy haktywiści otrzymali dostęp do jego komputera i przez kilka miesięcy kontrolowali całą jego korespondencję:
Ostatnio Usowski aktywnie zajmował się organizacją antyukraińskich akcji w Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. W realizacji tych przedsięwzięć pomagała mu oficjalna przykrywka – fikcyjna organizacja pozarządowa „Wschodnioeuropejska Inicjatywa Kulturalna” (Východoeurópska kultúrna iniciatíva),
w końcu 2013 r. pod adresem: Hurbanovo námestie 1, 811 03.Od pierwszych dni istnienia organizacji Usowski szuka źródeł finansowania. Zwolennik „ruskiego mira” nie wstydzi się pytań o wsparcie finansowe do instytucji unijnych:
Victor Blessak:
Szanowny Aleksandrze,
Działalność informacyjna nie jest wystarczająca, ale sam fakt jej prowadzenia ma pozytywne skutki. Powinien Pan przeprowadzić realną pracę na profilu Organizacji. Żeby unijne struktury zauważyły efekty Pańskiej pracy.
Europejskie fundusze są zwykle planowane w marcu na cały rok. Należy przedstawić program, który będzie trwał przynajmniej sześć miesięcy. Z mojego doświadczenie – to okres maj-październik. Z comiesięcznymi wydatkami do 19 000 euro. W Strasburgu nie lubią anonimowych cyfr. Napiszę o tym dokładniej w innym mailu.
Teraz trzeba przeprowadzić przynajmniej jedną transakcję na Pana profilu.
Z poważaniem,
Victor Blessak,
Kancelaria Adwokacka Grunge et Olivier Dupont de Nemours
Aleksandr Usowski:
Dzień dobry, Victor!
Moja organizacja Východoeurópska kultúrna iniciatíva istnieje już od dwóch lat, lecz dotychczas prowadziła wyłącznie działalność informacyjną. Mamy cztery strony internetowe:www.sud-poland.ruwww.slovak-rus.ruwww.bohemia-moravia.ruwww.vengerskoe.ru – z ich pomocą informujemy mieszkańców Białorusi i Rosji o Polsce, Słowacji, Węgrzech i Czechach. Czy to wystarczy, aby aplikować do grantów UE na jakieś poważne projekty?
Z uszanowaniem,
Aleksandr Usowski
Od połowy 2014 r. organizacja Usowskiego rozpoczyna współpracę z Instytutem Krajów Wspólnoty Niepodległych Państw, którym kieruje deputowany rosyjskiej Dumy Państwowej Konstantin Zatulin (partia „Jedinaja Rossija”):
Pierwotnym pomysłem Usowskiego było utworzenie organizacji społecznej, pracującej w przestrzeni informacyjnej Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry), promującej idee ruskiego mira w Europie Środkowo-Wschodniej. Przewidywalny budżet projektu – 42 000 euro na miesiąc.
Instytut Zatulina zainteresował się tą inicjatywą. Usowski zaczyna badać przestrzeń polityczną Europy Środkowo-Wschodniej i pisać notatki analityczne dla Zatulina:
Zaczął pojawiać się w rosyjskiej telewizji jako ekspert od Polski:
Stopniowo nawiązał kontakty z prorosyjskimi organizacjami w Europie Środkowo-Wschodniej, jego propozycje współpracy zaczęły być bardziej konkretne, zwiększyły się koszty projektów (list adresowany do Igora Siergiejewicza Szyszkina, zastępcy Zatulina):
„Dzień dobry, Igorze Siergiejewiczu!
Wczoraj moje chłopaki z Obozu Wielkiej Polski przeprowadzili rozmowy z kierownictwem Polskiego Stronnictwa Ludowego (partią tradycyjnie wchodzącą do Sejmu, dzisiaj mają 28 posłów i 2 senatorów) i osiągnęli wzajemnie korzystny konsensus. PSL jest gotowe wprowadzić na swoje listy wyborcze we wszystkich 42 okręgach kandydatów z OWP (lub – co jeszcze lepiej – z nowo stworzonej centroprawicowej partii, wstępna nazwa Nadzieja dla Polski), co zagwarantuje wejście do Sejmu pięciu naszych kandydatów (może i więcej, lecz 5 – na 100%). To pozwoli na stworzenie w polskim Sejmie prorosyjskiej grupy deputowanych (OWP jesienią zeszłego roku organizował 12 mitingów w Polsce dla poparcia Noworosji – przeciwko kijowskiej juncie). Powtórzę, w POLSKIM Sejmie będzie PROROSYJSKA grupa. Nie było takiej od czasów porażki PZPR w wyborach 1989 r. i upadku PRL!
Całą pracę można przeprowadzić pod sztandarem Instytutu Krajów Wspólnoty Niepodległych Państw pod osobistym kierownictwem tow. Zatulina.
Potrzebna suma – 285 000 euro.
Decydować się trzeba SZYBKO”
Aleksandr Usowski – Dla K.F. Zatulina
Dzień dobry, Galinko!
Mam ogromną prośbę – niniejszy tekst trzeba wysłać do Konstantina Fiodorowicza, okoliczności są takie, że koniecznie musi zapoznać się z nim jak najszybciej. Liczę na Panią!
Szanowny Konstantinie Fiodorowiczu!
Jak Pan już pewnie wie, w środę w Warszawie pracownicy ABW zatrzymali Mateusza Piskorskiego. Dziś, 20 maja o 11.00 według warszawskiego czasu prokuratura Województwa Mazowieckiego podejmie decyzję o jego aresztowaniu w sprawie szpiegostwa na rzecz Rosji i Chin. Wbrew całej karykaturalności sytuacji, sprawa jest poważna.
Mateusz miał w środę wylecieć do Moskwy, planowaliśmy spotkać się wieczorem – omówić techniczne szczegóły zwołania Klubu Dyskusyjnego (kogo zaprosić, kogo i pod jakim pretekstem nie zapraszać, program, miejsce, ilość posiedzeń, treść końcowego dokumentu). Nie przypuszczał, że wszystko skończy się tak ostro, że nie pozwolą mu wylecieć do Moskwy – nic nie zapowiadało nieszczęścia.
Moi towarzysze w Polsce przypuszczają, że kwestia zwołania Klubu Dyskusyjnego w celu zapobieżenia popadania Polski w autorytaryzm jest jak najbardziej aktualna. Z 19 organizacji, które planowano zaprosić, 15 potwierdziło swój udział – jacy Polacy by nie byli, na pewno nie są tchórzami. Nie można nie wykorzystać sytuacji w Polsce po aresztowaniu Piskorskiego! Możemy teraz stworzyć Konfederację Targowicką 2.0! Oczywiście, Polakom nie podsuwałem takich analogii, lecz Pan jest historykiem i rozumie, że dzisiaj polityka Katarzyny Wielkiej w Polsce jest znów aktualna – tym bardziej że pod sztandary przeciwników PiS zbierze się wiele osób z różnych opcji politycznych, teraz pół-Polski to potencjalni targowiczanie…
Konstantinie Fiodorowiczu, jest Pan jedyną osobą, która jest w stanie pomóc Polakom organizować prawdziwy sprzeciw przekształceniu Polski w antyrosyjskie zwierzę. Proszę o tym pomyśleć!
Z uszanowaniem,
Aleksandr Usowski
Z czasem Usowski nawiązał kontakt z przedstawicielami ultranacjonalistycznych organizacji, eurosceptykami, radykałami z prawicy i lewicy.
Tutaj opowiada przedstawicielowi polskich nacjonalistów Dawidowi Berezickiemu (OWP) o problemach, związanych z wyborami w Rosji – wszystkie projekty są zamrożone, póki nie będzie wybrany nowy skład Dumy Państwowej:
Wybory do Dumy odbyły się 18 września 2016 r., wyznaczono kuratorów głównych kierunków, rozpoczęła się praca na wszystkich frontach. Proszę zauważyć, że po wyborach do Dumy naglę popsuły się relacje Polski i Ukrainy, zaczęły odbywać się liczne antyukraińskie akcje w Polsce, a w Ukrainie ktoś zaczął niszczyć polskie pomniki. Przypadek? Nie sądzę…
Po wyborze Zatulina do Dumy Usowski wysyła mu kolejny projekt. Tym razem chodzi o próbę skłócenia Polaków z Ukraińcami rękoma polskich narodowców. W tym celu planuje się zwołanie Klubu Dyskusyjnego „Polonia Vita”, który zaangażuje do swojej pracy partie Kukiz’15 i PSL:
„3. W trakcie dyskusji wypracujemy jednolite stanowisko wobec ukraińskiej sytuacji – zadeklarujemy absolutne nieprzyjęcie aktualnych kijowskich władz, rezygnację z jakiejkolwiek współpracy z reżimem utożsamiającym się z OUN-UPA, wyznaczymy sposoby i metody walki z nimi łącznie ze wszystkimi niekryminalnymi sposobami przeciwdziałania.
4. Sformułowany opus operandi (rezygnacja z wynajmowania mieszkań, przyjmowania do pracy i innych sposobów pomocy ukraińskim uchodźcom podejrzanym o gloryfikację „bohaterów UPA” a także osobom uczestniczącym w Operacji Antyterrorystycznej, skaczącym na Majdanie i publicznie demonstrującym lojalność wobec istniejącego ukraińskiego państwa) wobec ukraińskich władz ogłosimy w specjalnej Deklaracji, którą opublikujemy we wszystkich nacjonalistycznych mediach, zarówno tradycyjnych jak i elektronicznych.
5. Od momentu publikacji Deklaracji władze Ukrainy stają się dla wszystkich polskich nacjonalistów nielegalnymi, a wszyscy wysocy urzędnicy, którzy zdecydują się na poparcie ukraińskich władz będą poddani ostracyzmowi społecznemu i wszystkim dostępnym sposobom bojkotu. „Nic wspólnego z antypolskim reżimem w Kijowie!” – to będzie główne hasło polskiego nacjonalisty.
6. Opozycyjne siły w Sejmie (Kukiz’15 i PSL) wyjdą z inicjatywą zamrożenia stosunków dyplomatycznych z Ukrainą do tego momentu, aż Poroszenko lub jego następca publicznie nie wyrzeknie się zbrodni UPA na Wołyniu, nie przeprosi narodu polskiego za zabójstwo niewinnych ludzi i nie ogłosi OUN i UPA organizacjami zbrodniczymi – zakazując jakiejkolwiek ich gloryfikacji.
7. Wszyscy Ukraińcy mieszkający w Polsce będą musieli podpisać się pod tym, że całkowicie podzielają ból polskiego narodu wobec ofiar na Wołyniu, a również pod tym, że uważają OUN-UPA za zbrodnicze organizacje winne śmierci stu tysięcy niewinnych polskich obywateli. Bez takiego podpisu żaden ukraiński obywatel nie może być przyjęty do pracy w Polsce – oraz żaden Ukrainiec nie będzie mógł prosić o azyl w Polsce”.
W następnych listach przytoczono tekst przyszłego dokumentu, pod którym będą musieli podpisywać się Ukraińcy:
„Po zwołaniu Klubu Dyskusyjnego polskich nacjonalistów na jego posiedzeniu trzeba przyjąć jednolity dokument – Deklarację w kwestii ukraińskiej. W niej jednoznacznie ogłosić, że azyl i pracę w Polsce może dostać tylko ten Ukrainiec, który z szacunkiem traktuje polskie obyczaje i tradycje, przestrzega polskiego prawa. Będzie to brzmiało następująco: „Ukrainiec, oczekujący łaski i dobrych relacji od narodu polskiego, i tego żebyśmy my, Polacy, podzielili się z nim jedzeniem i mieszkaniem, zobowiązuje się do pisemnego potwierdzenia, że OUN-UPA były zbrodniczymi organizacjami, że Rzeź Wołyńska była ludobójstwem narodu polskiego, a dokonujące jej banderowcy – zbrodniarzami wojennymi. Dopiero po podpisaniu takiego dokumentu Ukrainiec może dostać pracę w Polsce”.
Tekst wyglądałby następująco: „Ja, obywatel Ukrainy, imię i nazwisko, data urodzenia, rejestracja, uważam, że Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińska Powstańcza Armia są zbrodniczymi organizacjami, zorganizowana przez nie Rzeź Wołyńska jest ludobójstwem narodu polskiego, a zabójcy polskich kobiet, dzieci i starców są zbrodniarzami wojennymi. Podpis, data”.
Fantazja rosyjskich kuratorów mało różni się od ideologii faszyzmu, idee Usowskiego spodobały się Zatulinowi – podczas spotkania omówili szczegóły dalszej współpracy, Usowski podziękował za „delegacyjne pieniądze:
Cena pytania – 30 000 euro na start.
Już w lutym projekt został szczegółowo opracowany, z wyznaczeniem terminów. Po rozmowach z polską stroną 1 lutego Usowski wysyła Rosjanom następujący kosztorys dla rozpoczęcia projektu:
„1. Konferencja założycielska – 5 000 euro.
2. Informacyjne wsparcie pracy Klubu Dyskusyjnego poza posiedzeniami – 8 000 euro.
3. Trzy posiedzenia – 39 500 euro.
4. Uroczyste podpisanie Deklaracji w Częstochowie – 21 620 euro.
Razem potrzebne są 74 120 euro (5 335 000 rubli).
Honorarium dla kierownika projektu 500 000 rubli.
Łącznie 5 835 000 rubli.
Termin wykonania – 7 tygodni.”
Równocześnie z wielkimi projektami w całej Polsce odbywają się mniejsze akcje, również wymagające funduszy. Zwykłe mitingi, prorosyjskie akcje z udziałem polskich organizacji OWP i KORWIN kosztują parę tysięcy euro:
„Jewgienjewiczu, jeszcze coś dla Igora Siergiejewicza.
5 marca moje chłopaki z OWP wspólnie z KORWINem planują manifestację przeciwko ukraińskiej agresji na Donbasie”
Zarejestrowałem manifestację na 5-go marca w porozumieniu z Lili Mosschethovą (asystentka Korwina-Mikke), spotkamy się w najbliższą sobotę aby omówić ostatecznie wszelkie szczegóły akcji.
Oprócz tego, planują zgłosić do władz Warszawy manifestacje 11 (marsz pamięci ofiar Rzezi Wołyńskiej) i 18 marca (Rosyjski Krym!)/
Byłoby super (dla wzmocnienia ducha walki i entuzjazmu) odrobinę wesprzeć ich finansowo (na flagi, transparenty, ulotki, nagłośnienie, kanapki dla uczestników, herbatę i wodę). Razem potrzebne są 3,5-4 tys. euro.
Dołącz tę prośbę do poprzedniej –  o 600 euro dla tłumaczenia przysięgłego ekspertyzy Mołokowa”.
Praca z polskimi posłami kosztuje nieco drożej:
„Jest prawdziwa szansa na przyjęcie w Sejmie ustawy o podpisaniu przez wszystkich Ukraińców przyjeżdżających do Polski anatemy pod adresem OUN-UPA. Ryszard Czarnecki (zastępca przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, europoseł PiS) w rozmowie z Andrzejem Romańczukiem, przewodniczącym Rosyjskiej Wspólnoty Kulturalnej w Białymstoku, powiedział, że kierownictwo Sejmu naprawdę uważa, że następnym krokiem opozycji (KOD i Nowoczesna Ryszarda Petru) będzie wynajęcie ukraińskich gastarbeiterów do udziału w protestach ulicznych, gdyż Polacy nie chcą w tym brać udziału, głównym obiektem najmu są bezrobotni, nie nadający się na rolę „ulicznej piechoty”. Za to Chochły [pogardliwa nazwa dla Ukraińców] – jak najbardziej! A jeżeli zmusić Chochłów do podpisania takiego papieru – będą się bali uczestniczyć w aferach opozycji, że niby policja o nich się dowie i przy pierwszej sposobności deportuje.
Oprócz tego, jest szansa na działalność przez związki zawodowe – naprawdę ostrzą swoje zęby na Chochłów (mocno obniżających pensje).
Algorytm będzie wyglądał następująco – Komitet Wykonawczy Klubu Dyskusyjnego będzie szukał agencji zatrudniających Chochłów, proponując im pobranie od pracowników (obywateli Ukrainy) potwierdzenia, że ci Ukraińcy (imię-nazwisko-i t. d.) zgadzają się z ogłoszeniem przez Polskę OUN i UPA organizacjami zbrodniczymi, a Rzeź Wołyńską – ludobójstwem. W przypadku odmowy dyrektora następuje groźba wpisania agencji (sklepu, fabryki, i t. d.) na listę organizacji popierających banderowców w Polsce. Bardzo efektywny środek!
Mówiąc krótko, trzeba 20 00 euro na start. Dalej pójdzie już zajebiście! Ukraina otrzyma prawdziwy front na Zachodzie, Chochły w Polsce natychmiast zwiędną i przestaną robić fotki z flagami Prawego Sektora na tle polskich pomników (jak to robią teraz). Nie przestaną być banderowcami, ale zrozumieją, że bycie banderowcem w Polsce – to chujowy biznes, przestaną popierać Poroszenkę.
Drugi etap – omówienie i wypracowanie Deklaracji, jej doprecyzowanie, publikacja, stworzenie wykonawczego organu Klubu Dyskusyjnego i praca techniczna dotycząca znalezienia Chochłów w Polsce i otrzymaniem od nich podpisu o kategorycznym odrzuceniu ideologii OUN-UPA + praca w Sejmie – około 120 000 euro.”

Przygotowanie do rozmów odbywa się z udziałem asystentów posłów:
„Przed chwilą napisał do mnie mój człowiek w Warszawie. Wczoraj spotkał się z asystentem Ryszarda Czarneckiego (europoseł PiS, zastępca przewodniczącego). Asystent powiedział co następuje: „Jeżeli w swoim think-tanku nie będziecie wyraźnie popierać Moskwy – być może jacyś funkcjonariusze PiSu wezmą udział w posiedzeniach.”
A oto rozmowa z rzekomym (?) przedstawicielem prawicowo-radykalnego ugrupowania Kukiz’15 (35 miejsc w Sejmie po wyborach 2015 r.) o możliwym schemacie finansowania:
„Dzisiaj przyszedł list od asystenta Pawła Kukiza. Jeżeli nie zna Pan polskiego, krótko wyjaśnię:
Kukiz’15 proponuje wniesienie do budżetu Klubu Dyskusyjnego nie 43 450 złotych (9 875 euro, połowa z tych 19 750, na które zgodzili się wnieść z Korwinem, jeżeli będą rozpatrzone ich pytania), lecz sto tysięcy – 22 700 euro, lecz pod warunkiem, że będą formułować program posiedzeń. Pierwsze trzy pytania – zakaz GMO w Polsce, zniesienie dotacji kościoła katolickiego i zwiększenie nieopodatkowanego dochodu Polaków – mało nas interesują. Nasze pytanie, o zakazaniu przejawów rusofobii w Polsce, postawili pod numerem czwartym, czyli ostatnim.
Jest to kiepski wariant. Nasi Polacy ugrzęzną w sporach z kukizowcami w tematach nie mających dla nas znaczenia. Ryzykujemy, że nie dostaniemy potrzebnego nam dokumentu.
Dlatego proponuję, żeby działać według zaproponowanego wcześniej planu – Kukiz’15 i Korwin wnoszą połowę potrzebnych środków – 19 750 euro, w zamian stawiamy po jednym ich pytaniu na listę do dyskusji. Lecz program formułujemy my, również my piszemy tekst Deklaracji.
W tej sytuacji zaoszczędzamy, jednocześnie nie ustępujemy w zasadniczych kwestiach.”
Uwaga: Pilni czytelnicy zasygnalizowali, że wspomniany w mailu Adam Rynkowski źle włada polskim, jego tekst raczej przypomina tłumaczenie z rosyjskiego za pomocą Google tłumacza. Sprawdziliśmy w poczcie Usowskiego odwołania do nazwiska Rynkowski, okazało się, że sam Usowski w 2015 r. dostał mail z danymi dostępu do poczty adam.rynkowski@poczta.onet.pl, które w momencie napisania artykułu były jeszcze ważne. Później Usowski przedstawia Rynkowskiego jako człowieka odpowiedzialnego za reklamę w jego projektach.
W listopadzie 2016 r. Usowski kontaktuje się z Andriejem Iwanowem, pomocnikiem nowo wybranego posła Dumy Państwowej Partii Komunistycznej Siergieja Szargunowa. Proponuje mu współpracę w sprawie Polski.
W późniejszej korespondencji proponuje różne projekty, w jednym z listów wspomina o Adamie Rynkowskim jako pomocniku Pawła Kukiza i sugeruje zniżkę w załatwieniu sprawy. Najprawdopodobniej Rynkowski jest osobą fikcyjną, stworzoną przez samego Usowskiego dla wyciągania kasy od moskiewskich kuratorów. Człowiek, nie znający języka polskiego lub nie obeznany z polskimi kręgami politycznymi pewnie nie jest w stanie sprawdzić wiarygodności propozycji Usowskiego-Rynkowskiego. Lecz dla przekonania moskiewskich kuratorów nawet taka kombinacja wystarczy.
Dzięki hakerom z „CyberHunta” ściągnęliśmy jeszcze zrzut z poczty Adama Rynkowskiego (adam.rynkowski@poczta.onet.pl)– wszyscy chętni mogą sprawdzić polszczyznę pana Usowskiego-Rynkowskiego.
Kolejnym projektem Usowskiego była tak zwana „Częstochowska Deklaracja o zakazie rusofobii w Polsce”. Wnioskując z nazw plików, proponowano ją Zatulinowi (Jedinaja Rossija), Słuckiemu (Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji) i Małofiejewowi (prawosławny oligarcha). 28 listopada 2016 r. w jednym z listów pod tytułem „Czarnogóra vs. Polska” Usowski opowiada, że mógłby poprawić stanowisko „K.W.” (Konstantin Walerjewicz Małofiejew?) po nieudanym zbrojnym wystąpieniu w Czarnogórze.
„Lena, dzień dobry!
W załączniku jest to, co mogę zagwarantować, że zrobię w Polsce. Legalnie i szybko. Bez żadnej konspiracji, wyłącznie w ramach prawa. Lecz efekt tej akcji będą sto razy większe, niż byłby dzięki nieudanej rozróbie w Czarnogórze.
Siedem tygodni. Od momentu wydania kasy do wybuchu bomby informacyjnej.
Potem nikt nie będzie wypominał K.W. porażki w Czarnogórze – wszyscy będą go znali jako osobę, która zjednoczyła skłóconą Polskę, osobę która zrobiła pierwszy (najważniejszy) krok w kierunku likwidacji polskiej rusofobii.
To nie żart.
Rzeczywiście jestem w stanie to zrobić. W terminie i za podaną sumę.”
Możemy pośmiać się z takich planów, lecz w następnych listach widzimy szczegółowy opis wydatków na ich realizację. Cena pytania – 75 000 euro.
Oprócz szytych grubymi nićmi imprez, fundacja Usowskiego przygotowuje tak zwane akcje miękkiego oddziaływania – pod pretekstem wymiany kulturalnej odbywa się promocja interesów Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej.
Wydawałoby się – niewinny projekt kulturalny, konkurs filmów dokumentalnych „Moja Rosja” w Europie Środkowo-Wschodniej za niecałe 46 100 euro:
Wstępne prognozy liczby uczestników i zadeklarowanych filmów:
Polska – do 350 uczestników i nie mniej niż 100 filmów konkursowych
Słowacja – 150 uczestników i 30 filmów
Czechy – 250 uczestników i 50 filmów
Węgry – 50 uczestników i 10 filmów.
Aby do konkursu nie trafiły filmy o wątpliwej treści, przewidziano trzy stopnie filtracji zawartości. Pierwszy, jak już wspomniano – narodowi koordynatorzy, wybrani spośród osób najbardziej aktywnie wykazujących się w akcjach poparcie Noworosji, rusofile bez zarzutu. Drugi stopień filtracji – administrator kanału konkursu na Youtube, profesjonalista władający polskim i czeskim. Trzeci stopień filtracji – organizator konkursu, który obejrzy wszystkie zadeklarowane filmy, rozumie polski, czeski, słowacki i węgierski – w razie potrzeby będzie mógł wycofać niewystarczająco rusofilski film. W ten sposób ubezpieczymy się przed filmami z nieodpowiednią zawartością.
Terminy i finanse:
Etap organizacyjny – 20-30 dni i 9 600 euro (opłata pracy 4 narodowych koordynatorów za 3 mies. – 6000 euro, reklama konkursu w Internecie – 150 euro, zebranie organizacyjne aktywistów konkursu w Bratysławie 2450 euro, stworzenie kanału na Youtube i administrowanie 4 stron konkursu, po jednej dla każdego kraju – 1000 euro).
Przeprowadzenie konkursu – 3 miesiące i 3 000 euro (comiesięczne wydatki na PR i reklamę – 1000 euro).
Nagroda – 29 000 euro (pierwsze 4 nagrody po 3 000 euro, drugie 4 nagrody po 2 000 euro, trzecie 4 nagrody po 1 000 euro, Grand-Prix 5 000 euro).
Honorarium organizatora konkursu – 4 500 euro (1 500 euro na miesiąc).
Łącznie 46 100 euro.
Jednocześnie fundacja Usowskiego sprawdza grunt dla przeprowadzenia referendum w sprawie wyjścia Słowacji z NATO:
Warto zaznaczyć, że wśród plików otrzymanych z komputera Usowskiego są dwa interesujące dokumenty pod tytułem Projekt Mołdowa – nie Rumunia, Projekt Ukraina – nie UE. Sądząc z zawartości, autorem jednego jest Iwan Iwanowicz Skorikow, asystent Konstantina Zatulina. Niżej przedstawiamy cele, które mają być osiągnięte w ramach tych projektów:
Utworzenie wspólnoty patriotycznych blogerów, pracujących w przestrzeni wirtualnej, w celu szybkiej realizacji zadań informacyjno-propagandowych dotyczących obrony niepodległości Mołdowy jako prorosyjskiego państwa orientującego się na Unię Euroazjatycką.
W tym sensie patriotyzmem jest mołdawska tożsamość polityczna będącą przeciwwagą ruchu eurointegracyjnego. Liczy się stworzenie wrażenia, że taka tożsamość jest nieoderwalnie związana z wizerunkiem Mołdowy jako państwa euroazjatyckiego, a więc prorosyjskiego.

Utworzenie wspólnoty patriotycznych blogerów, pracujących w przestrzeni wirtualnej, w celu szybkiej realizacji zadań informacyjno-propagandowych dotyczących obrony prorosyjskiego Kursu Ukrainy. Liczy się stworzenie wrażenia, że tożsamość Ukrainy jest nierozerwalnie związana z Rosją jako państwem euroazjatyckim.

Wnioski: W Europie Środkowo-Wschodniej aktywnie działają prorosyjskie organizacje pozarządowe, które pod przykrywką platform kulturalnych, dyskusyjnych lub analitycznych analizują sytuację w celo prowadzenia prorosyjskich akcji. Czasem są to kiepsko zorganizowane projekty, pozostające wyłącznie na papierze.
Często te działania pozornie nie mają prorosyjskiego charakteru. Cóż może być złego w konkursie filmów dokumentalnych? Jednak w ten sposób werbowana i dokarmiana jest sieć prorosyjskich agentów w Europie. Dzisiaj są agentami wpływu kulturalnego, kim zostaną jutro?
Wszystko zaczyna się od niewinnych pikiet przeciwko działaniom ukraińskiej armii na Donbasie lub zbiórek pomocy dla Noworosji, później przekształca cię w omawianie antyukraińskich akcji z przedstawicielami różnych sił politycznych. Pozornie nic groźnego dla polityki wewnętrznej tych państw, lecz stopniowo takie organizacje idą na rozmowy z asystentami polityków, gdzie proponują konkretne sumy za współpracę.
A potem niespodziewanie po całej Polsce odbywają się antyukraińskie akcje, które ktoś anonimowy w Ukrainie jednocześnie rozgrzewa akcjami wandalizmu dokonanymi na polskich cmentarzach.
Usowski i jemu podobni nadal wysyłają do Moskwy coraz nowe wyceny swoich usług destabilizacji sytuacji w Europie. Rosjanie będą rozwijać „ruski mir” za wszelką cenę, sądząc z honorariów – finanse nie grają roli.
Sprostowanie 
Materiały zostały nam przekazane przez haktywistów ukraińskiego zrzeszenia CyberAlliance na zasadzie wyłączności w celu ich analizy i obróbki. Zespół InformNapalm nie ponosi odpowiedzialności za źródła i pochodzenie danych.
Materiał przygotował Kiriłł Miefodijew
(CC BY) Informacje zostały przygotowane specjalnie dla portalu InformNapalm.org, przy przedruku lub wykorzystaniu prosimy o obowiązkowe umieszczenie aktywnego linku do źródła.
Apelujemy do czytelników o rozpowszechnienie naszych materiałów na portalach społecznościowych. Upublicznienie materiałów śledztw może istotnie wpłynąć na przebieg walki informacyjnej i całej wojny.

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Profanacja krzyża i mogił w Hucie Pieniackiej


Na zachodniej Ukrainie zdewastowano pomnik Polaków zamordowanych w 1944 r. we wsi Huta Pieniacka. Pomnik w Hucie Pieniackiej składał się z kamiennego krzyża i dwóch tablic z imionami i nazwiskami zamordowanych tam Polaków.

9 stycznia został opublikowany w rosyjskich mediach społecznościowych film z Huty Pieniackiej, opatrzony napisem w języku ukraińskim, zawierającym rusycyzmy, informował PAP.

Na nagraniach widać rozbity kamienny krzyż i zdewastowane tablice z nazwiskami ofiar zbrodni. Jedną z tablic zamalowano niebieską i żółtą farbą. Jest to odwołanie do ukraińskiej flagi. Na drugiej z tablic umieszczono barwy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), pod którą umieszczono litery SS. Zniszczenia dokonano na nieco ponad miesiąc przed 73. rocznicą zbrodni na Polakach, przypadającą na 28 lutego 2017 r.

Po tym jak polska ambasada na Ukrainie wystosowała notę dyplomatyczną w tej sprawie, rzeczniczka ukraińskiej dyplomacji Maria Beca, zamieściła na Twitterze wpis: „Potępiamy akty wandalizmu w miejscach pamięci, uważamy je za niedopuszczalne. To oczywista prowokacja. Trwa śledztwo”.

Huta Pieniacka to nieistniejąca dziś wieś w rejonie miasta Brody w obecnym obwodzie lwowskim. 28 lutego 1944 roku miał tam miejsce mord, którego dokonali ukraińscy ochotnicy z dywizji SS "Galizien" z 4. pułku policyjnego SS. Według różnych danych zabitych zostało wtedy od 600 do 900 osób. Z kolei najbardziej zainteresowani upamiętnieniem zbrodni Kresowianie na podstawie własnych źródeł, podają niekiedy liczbę nawet, powyżej 1200 ofiar.

Specjalne oświadczenie ws. zniszczenia pomnika w Hucie Pieniackiej zostało umieszczone na stronie, prowadzonej przez byłych, ocalałych z rzezi mieszkańców, tej dużej i pięknej nigdyś, polskiej wsi Ziemi Tarnopolskiej. Czytamy w nim: Szanowni Państwo, z przykrością informujemy, że pomnik upamiętniający zbrodnię dokonaną w Hucie Pieniackiej został zniszczony.

Stowarzyszenie Huta Pieniacka pozostaje w stałym kontakcie z odpowiednimi służbami w celu wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia. Jednocześnie pragniemy podziękować wszystkim, którzy ze szczerą troską i współczuciem informują nas o zaistniałej sytuacji. Składamy wyrazy głębokiej wdzięczności za wszelkie wyrazy wsparcia i solidarności, które dochodzą do nas tak z Polski jak i z Ukrainy. Celem naszego Stowarzyszenia jest upamiętnienie zbrodni popełnionej na naszych przodkach - mieszkańcach wsi Huta Pieniacka i okolicznych miejscowości. Naszym pragnieniem jest zachowanie pamięci i modlitwa. W tym trudnym czasie o to właśnie prosimy wszystkich Państwa. Małgorzata Gośniowska-Kola Prezes Zarządu Stowarzyszenia Huta Pieniacka.”.


Kilka faktów o dewastacji pomnika pomordowanych Polaków w Hucie Pieniackiej:
1. Profil na YT, który zamieścił krótki film obrazujący zniszczenie pomnika, a który nazywa się „Wolna Ukraina” (Вiльна Україна) z logo Prawego Sektora w tle (??) jest profilem nowym, na którym nic więcej nie ma.
2. Film zatytułowany jest „знищен польський пам’ятник” – w języku ukraińskim nie występuje słowo „знищен”, to kalka z rosyjskiego „уничтожен”, tak nie napisałby nie tylko Ukrainiec, ale nawet rosyjskojęzyczny Ukrainiec (o mieszkańcach dawnej Galicji, na której to terenie miało miejsce całe zdarzenie nie wspominając!).
3. Sprawa zostaje opisana na blogu VARJAG2007SU w serwisie LiveJournal_com, który podaje w świat filmik ze świeżego konta „Wolna Ukraina”.
4. W ciągu kilkunastu minut sprawę nagłaśnia rosyjska agencja Regnum, a dzięki niej sprawa nabiera rozgłosu.
5. Przekaz agencji Regnum (precyzyjnego narzędzia propagandowego Kremla) jest prosty: ukraińscy nacjonaliści nienawidzą wszystkiego co polskie i mają tak wiele kompleksów, że chcą niszczyć wszelkie oznaki polskości na ziemiach ukraińskich oraz przekaz drugi – zemsta za niszczenie grobów ukraińskich w Polsce w końcu nadeszła.
6. Najwięcej o sprawie mówią rosyjskie media, co jest identycznym schematem działania jak przy wcześniejszych operacjach informacyjnych Kremla.
7. W cały proces włączyły się także środowiska ukraińskich „emigrantów politycznych” w Moskwie, a zwłaszcza środowisk związanych z osobą byłego premiera Ukrainy za Janukowycza Mykołą Azarowem, przede wszystkim zbiegli z Ukrainy prowokatorzy-blogerzy realizujący założenia rosyjskiej propagandy.
8. W sprawie nie jest jeszcze jasny jaki udział w całym przedsięwzięciu mieli lokalni działacze-dywersanci pracujący dla Rosji (w tym działający w ramach różnych grup czy organizacji prowokatorów).

Wszystko wskazuje na to, że operacja w Hucie Pieniackiej jest przemyślanym, skoordynowanym działaniem, które ukierunkowane jest na 4 płaszczyzny:
a) nowe podniesienie temperatury w relacjach polsko-ukraińskich i wywołanie kolejnego skandalu, zrzucając winę na ukraińską radykalną prawicę i stwarzając pozory „odwetu” za podobne wydarzenia w Polsce (zresztą równie entuzjastycznie nagłaśnianych przez rosyjskie media oraz wspieranych przez prorosyjskie siły w Polsce),
b) zwiększenie chaosu wewnętrznego na Ukrainie, osłabienie autorytetu służb, władzy lokalnej i centralnej, ale i stopniowe uaktywnianie grup prorosyjskich, antypolskich oraz kontrolowanych przez Rosję dziennikarzy, blogerów i działaczy przeznaczonych do różnych innych zabiegów w przestrzeni informacyjnej,
c) zaktywizowanie struktur emigracji politycznej w Moskwie powiązanej z Janukowyczem, wykorzystanie ukraińskich „blogerów-uciekinierów” pracujących dla Rosji, a potencjalnie i test dla operatywności i skuteczności nowych struktur i środowisk,
d) postawienie na Kremlu środka ciężkości zabiegów propagandowych na sferę historyczną – co ma dzielić nie tylko Polaków i Ukraińców, ale i samych Ukraińców, a jednocześnie wzmacniać/potwierdzać przekaz rosyjskich propagandystów na użytek wewnętrzny, dla rosyjskich odbiorców: na Ukrainie jest chaos, faszyzm, nienawiść, ksenofobia, a nawet w tej najbardziej „proeuropejskiej” części kraju dochodzi do takich aktów wandalizmu…

Na koniec jedno pytanie retoryczne: czy jest sobie ktoś w stanie wyobrazić, że dzień po Bożym Narodzeniu, na św. Szczepana w Polsce organizowana jest dewastacja pomników? Analogicznie, żaden Ukrainiec z okolic Lwowa czy w ogóle z zachodniej części Ukrainy w drugi dzień Świąt (prawosławne Boże Narodzenie jest 7 stycznia, a pomnik zniszczony został 8 stycznia) nie wyszedłby wysadzać czy niszczyć żadnych pomników!


Odezwa Arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego w sprawie dewastacji pomnika w Hucie Pieniackiej

Drodzy Bracia i Siostry!

Profanacja pomnika upamiętniającego ofiary okrutnych wydarzeń w Hucie Pieniackiej napełniła nas wielkim bólem i lękiem przed deptaniem godności i pamięci pomordowanych tam ludzi.

W czasach kiedy Ukraina boryka się z wieloma problemami, wśród których wojna na wschodzie stanowi bolesny rozdział jej współczesności, takie wydarzenie jak profanacja krzyża i mogił pomordowanych mieszkańców Huty Pieniackiej, okrywa cieniem dążenia do wolności na drodze odkrywania i szanowania prawdy historycznej.

Huta Pieniacka od lat była miejscem ekumenicznej modlitwy, której dążeniem było życie w prawdzie i niestrudzone poszukiwanie pokoju i współpracy między narodami: polskim i ukraińskim.

Wysadzenie w powietrze krzyża i zdewastowanie tablic z nazwiskami ofiar, to przejaw nietolerancji wobec narodu i religii, uczyniony przez ludzi lekceważących wszelkie wartości, nie tylko te międzyludzkie ale i te wypływające z wolności religijnej. 

Zniszczenie krzyża to uderzenie w cały świat chrześcijański, bez względu na obrządek czy przynależność narodowościową, bowiem dla wierzących w Chrystusa, krzyż jest największym dowodem miłości Boga do człowieka. Zatem jeśli ktoś niszczy ten Znak Miłości, to działa z pobudek nienawiści do wiary i ludzi wierzących.

Ufam, że władze Ukrainy uczynią wszystko, aby ten bolesny fakt doczekał się wyjaśnienia i ukarania odpowiedzialnych za profanację pomnika w Hucie Pieniackiej.
Wzywam do modlitwy o pokój i pojednanie. Proszę Boga o przebaczenie dla sprawców, skruchę serca i podjęcie pokuty za grzech profanacji.

Modlitwy ekspiacyjne zostaną odprawione przy pomniku w Hucie Pieniackiej w niedzielę 26 lutego br. w ramach obchodu kolejnej rocznicy tragicznych wydarzeń. Zapraszam wiernych, przedstawicieli władzy i duchowieństwo różnych wyznań i obrządków do uczestniczenia w tych modlitwach.

Nasza obecność niech będzie znakiem wiary i solidarności z rodzinami ofiar mordu w Hucie pieniackiej i sprzeciwem wobec zła niszczącego wolność religijną, pamięć historyczną i dobre relacje między Polską i Ukrainą.

Lwów, dnia 17 stycznia 2017 r.
+ Mieczysław Mokrzycki
Arcybiskup Metropolita Lwowski


źródła:

poniedziałek, 14 listopada 2016

Bydło, za które musimy się wstydzić

Niektórym się wydaje, że nienawiść do Ukraińców za Rzeź Wołyńską jest wyrazem patriotyzmu i polską racją stanu. Są i tacy, którzy kierując się swoiście rozumianą religijnością przejawiają chęć wybaczenia, ale dopiero wtedy, gdy Ukraińcy wyrażą skruchę i pokornie poproszą o przebaczenie.

Niektórzy powtarzają nawet brednie, jakoby Ukraińcy w Polsce stanowili zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, no bo przecież mogą w każdej chwili zgłosić roszczenia terytorialne wobec Polski z Przemyślem i Krakowem włącznie. Zdarzają się też rasowi rasiści, uważający Ukraińców za podludzi, dzicz kozacką mającą we krwi grabież i mordy, dlatego nazywają ich pogardliwie "ukrami" lub faszystami.

Niestety, takie poglądy nie są odosobnione i są nawet publicznie manifestowane. Fora internetowe pełne są takich wpisów, tym częściej, im ich autorom wydaje się, że są anonimowi i bezkarni.

Oczywiście nie chodzi o to, aby stosować cenzurę, ale odpowiedzialność za słowo powinna być egzekwowana.

Nie będę teraz dokonywał analizy przyczyn takich postaw, wymienię tylko dwie: celowa ruska propaganda mająca na celu dzielenie Polaków i Ukraińców poprzez cyniczne wykorzystywanie ludobójstwa na Wołyniu sprzed 70-ciu lat i podatność na nią mało rozgarniętych, czyli takich, którzy nie potrafią samodzielnie myśleć i wyciągać wniosków. I druga: wrodzona ksenofobia, rasizm i nietolerancja podszyta obawą wobec innych i obcych, np. że Ukraińcy zabiorą nam najlepsze miejsca pracy, mieszkania, których i dla Polaków nie starcza.

Wygląda na to, że tacy ludzie to margines (na szczęście), jednak swoją postawą potrafią rzucić cień na wszystkich Polaków.


Podczas Marszu Niepodległości 2016 doszło do haniebnego incydentu, czyli spalenia flagi Ukrainy, jakby nie patrzeć przyjaznego nam państwa - zob.:https://www.facebook.com/JanGrabiecLegionowo/videos/1860502594195643/.

W związku ze spaleniem ukraińskiej flagi podczas Marszu Niepodległości w Warszawie, ambasada Ukrainy w Polsce przygotowuje oficjalną notę protestacyjną, która trafi do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.


Mam nadzieję, że sprawcy tej prowokacji szybko zostaną ustaleni i pociągnięci do odpowiedzialności. - czyt. dalej:http://fakty.interia.pl/polska/news-policja-bada-sprawe-spalenia-flagi-ukrainy-podczas-swieta-ni,nId,2305531

Poniżej przykład zbydlęcenia za który my Polacy możemy tylko się wstydzić i prosić Boga aby więcej nic podobnego nie powtórzyło.


Jade sobie tramwajem nr18 od Św. Gertrudy na Stradom. Słyszę, że w tramwaju trwa jakaś awantura. Nawet nie tyle co awantura, a słowotok pewnej pani, po pięćdziesiątce. Przysłuchałem się o czym mówi... i okazało się, że zwraca się do siedzącej obok (około 20 letniej) bardzo ładnej blondynki. A zwracała się w sposób następujący (przepraszam za wulgaryzmy... cytuję):

- "Ty głupia ukraińska ku*wo! Nie masz prawa tu być! Wracaj na Ukrainę robić loda Putinowi! Jeszcze trochę i zrobimy z wami porządek! Poobcinamy wam głowy i wydłubiemy oczy jak wy nam w Wołyniu! Nie znasz dnia ani godziny kiedy przyjdziemy po Ciebie ścierwo ludzkie! " - w tym momencie dziewczynie zaczęły lecieć łzy, wstała i pobiegła na drugi koniec tramwaju i zaczęła dość mocno szlochać... patrzę po współpasażerach - przerażające 0 rekacji... No to zagotowała się we mnie moja buraczana krew i najpierw zwracając się do starszej kobiety powiedziałem, żeby swoje wypaczone zdanie trzymała dla siebie, że taki poziom nienawiści się leczy to raz a dwa, jeżeli nie chce się leczyć to za chwilę zadzwonię na policję bo groziła tej dziewczynie śmiercią, co jest w tym kraju karalne. I jedyną niechcianą osobą w tym tramwaju i w tym kraju jest ona i jej posrane zdanie, którego koniec końców nikogo nie obchodzi. Wtedy dopiero jedna Pani dołączyła do mnie i zaczęła tłumaczyć tej starszej pani "patriotce", że powinna się wstydzić i przeprosić tę dziewczynę. Na co polska "patriotka" powiedziała, że Pani jest brudną cygańską ku*wą (Pani była po prostu opalona...) i powinna się umyć a nie zwracać jej uwagę. Mi też się dostało od żydów i pedałów :) . W końcu jednak Pani po dobroci wysiadła z tramwaju. Ja - "pedalski żyd" wraz z panią "brudną cyganką" poszliśmy poprzytulać i uspokoić złotowłosą Ukrainkę. Ona nam wytłumaczyła, że ta Pani ją zaatakowała ponieważ z tatą przez telefon rozmawiała po Ukraińsku... Chyba nam się udało wytłumaczyć jej, że jest tu chciana, że może mówić w języku jaki jej się podoba no i, że ta Pani to margines społeczeństwa i nikt poza nią tak nie myśli. Zakończyło się na uśmiechu dziewczyny.
Chcę mocno wierzyć, że jest tak jak tłumaczyliśmy tej dziewczynie... No właśnie tylko czy oby napewno? Widząc wpisy niektórych znajomych na FB, jak to się broni "narodowców" którzy w 90% chyba mentalnie stoją po stronie starszej polskiej "patriotki". Przeraża mnie to gdzie zmierzamy. Ale od dziś zapowiadam, że choćby na najmniejszy akt mowy nienawiści przez kogokolwiek z moich znajomych czy też nie, będę reagował tak samo - czyli zgłoszeniem na policje.

Jeżeli ktoś kategoryzuje i segreguje ludzi przez ich narodowość, historię ich kraju (sic!), kolor skóry, orientacje seksualną, ulubioną muzykę itp. powinien obrazić się na swoich rodziców czy opiekunów ponieważ najwyraźniej nie zaznali w dzieciństwie fundamentalnej wartości w życiu jaką jest miłość.

źródło:https://m.facebook.com/photo.php?fbid=1302990753086569

niedziela, 17 lipca 2016

Witek: Rosyjska inspiracja Rzezi Wołyńskiej

Inspiracja sowiecka do mordowania "panów" we wrześniu'39 była nieskrywana:

Po okazaniu wojennej pomocy III Rzeszy Adolfa Hitlera 17 września 1939 roku Związek Sowiecki przyłączył do siebie wschodnią połowę Rzeczypospolitej i "rozpoczął w niej taki terror, że prześladowanym wcześniej w II RP ukraińskim działaczom polskie szykany zaczęły wydawać się przedszkolnym pogrożeniem palcem" (Mark Sołonin w "Nasza władza będzie straszna...").
Wcześniej jednak doszło do "spontanicznego" odzewu na ]. Całe tereny okupowane po 17 września 1939 spłynęły wtedy polską krwią nie pod auspicjami nacjonalistów ukraińskich, lecz komunistycznych internacjonalistycznych bojówek złożonych z ukraińskich, białoruskich i żydowskich aktywistów sowieckich. (za Antoni Zambrowski)

Wg Krzysztofa Jasiewicza z rąk białorusko-żydowskich zginęło w tym okresie niemal trzykrotnie więcej właścicieli ziemskich niż z rąk Ukraińców. Dopiero zaprowadzenie "sowieckiej praworządności" położyło kres tej rzezi. Po 4-5 latach historia jakby się powtórzyła...

"Po 17 września 1939 roku na Kresach Wschodnich działy się rzeczy, przy których bledną okrucieństwa rabacji Jakuba Szeli. Pochodzący z Wołynia koledzy opowiadali mi w polskim sierocińcu nad Wołgą o rżnięciu piłą polskich osadników w myśl zasady "dobry pan - na jeden raz, zaś zły pan na dwa razy piłowania". Działo się tak wszelako nie w myśl ideologii Dmytra Doncowa czy Stepana Bandery, lecz na wezwanie dowódców Armii Czerwonej idącej wyzwalać spod polskiego panowania "jedinokrownych" białoruskich i ukraińskich braci. Marszałek Siemion Timoszenko w odezwie do ludności wzywał: "Bieritie topory i kosy! Rieżtie polskich panow!". Więc rżnęli. Nie tylko na tzw. Zachodniej Ukrainie, ale i na Polesiu, i na Zachodniej Białorusi. Dmytro Doncow - znany ukraiński pisarz i publicysta nie miał z tym nic wspólnego, gdyż z polskim paszportem w ręku uciekł do Rumunii przed wkraczającą na Kresy Armią Czerwoną. Zresztą wątpię, aby napisane w okresie przejściowej fascynacji nacjonalizmem ukraińskim jego dzieła tłumaczono na jidysz."

źródło: Antonizambrowski.pl/artykuly_archiwalne/2009/wielebnemu_ksiedzu.html

Wstrząsające zdjęcie. Czworo martwych dzieci przywiązanych drutem do drzewa zamordowała cyganka Marianna Dolińska. Przez lata to zdjęcie pokazywano jako przykład zbrodni dokonanych przez UPA w 1943 roku. Tymczasem te dzieci zamordowała ich matka 11 grudnia 1923 roku we wsi Antoniówka koło Radomia. Przeczytaj cały tekst: Cyganka zawiniła, Ukraińców powiesili - Ukraińcy http://ukraincy.wm.pl/77144,Cyganka-zawinila-Ukraincow-powiesili.html#ixzz4EfBxlhNq

W rocznicę apogeum Rzezi Wołyńskiej 11 lipca podczas telewizyjnego wywiadu minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz podkreślił, że to Moskwa wywołała tę zbrodnię:
- "Prawdziwym wrogiem, który rozpoczął i który użył część ukraińskich sił nacjonalistycznych do tej straszliwej zbrodni ludobójstwa, jest Rosja. To tam jest źródło tego straszliwego nieszczęścia."

Całość wypowiedzi:

  

Słowa ministra dokładnie powtarzają moje tezy z poniedziałkowej, rocznicowej notki: "za ludobójstwem na Kresach musieli stać sowieccy mistrzowie prowokacji, którzy to mordowanie wywołali i stymulowali w swoich interesach. Perfidia tego planu polegała na tym, że okrutne, przerażające zbrodnie dokonywał za nich symboliczny Ukrainiec ..."
"11 lipca - bardzo potrzebny Dzień pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej"

Bardzo mnie cieszy, że po 2 latach moich uporczywych publikacji, głównie na "wiodącej platformie hostingowej" salon24.pl, przedstawiających i uzasadniających hipotezę o celowym sprowokowaniu przez sowieckie specsłużby ludobójstwa na Wołyniu 1943 roku, popartych długotrwałymi i trudnymi studiami na ten temat w końcu oficjalny przedstawiciel Polski powtórzył ją publicznie.

Nie była to przecież pierwsza zbrodnia ludobójstwa na narodzie polskim zawiniona przez sowieckich komunistów. Nawet jeśli nie zaliczyć do niej licznych masakr Polaków we wrześniu'39, Zbrodni Katyńskiej i masowych deportacji "na nieludzką ziemię" (co najmniej 500 tysięcy osób) z terenów zajętych przez ZSRR po agresji na Rzeczpospolitą w 1939 r., to Operacja polska NKWD 1937-38 całkowicie wyczerpuje znamiona genocidu pod względem etnicznym - około 200 tys. Polaków zamieszkujących ziemie po sowieckiej stronie granicy z Traktatu Ryskiego 1921 r. zostało w niej zamordowanych przez rozstrzelanie, zatłuczenie kijami czy doprowadzenie do śmierci z głodu i wyczerpania.

Dziwi więc upór wielu Polaków przed przyjęciem hipotezy podniesionej przez ministra Macierowicza o III etapie sowieckiego ludobójstwa na kresowych Polakach, tym razem wykonanego głównie rękoma ukraińskich narodowych socjalistów, wszak dowodów poszlakowych i wskazówek na to jest sporo - dziwi mnie lekceważenie ówczesnych "gorących" meldunków Armii Krajowej na ten temat, n.p.: "Przyczyny wołyńskiej akcji badam. (...) Niewątpliwy wydaje się wpływ propagandy sowieckiej, usilnie pchającej do przedwczesnego powstania elementy narodowe krajów okupowanych."

KG AK gen. Grot-Rowecki do Londynu 4.5.1943 (Armia Krajowa w dokumentach, t.III, s.5)
"Organizacja rzezi odbywa się niejednokrotnie na lokalnym aparacie OUN opanowanym od dołu przez dywersantów sowieckich."

Depesza KG AK nr 479 z dn. 19.8.1943 (Armia Krajowa w dokumentach, t.III)
„Oprócz Ukraińców współpracujących z niemieckimi wrogami Polaków w Małopolsce Wschodniej były grupy ukraińskie kierowane przez agentów sowieckich. W rejonie Złoczów i Stanisławów bandami ukraińskimi mordującymi Polaków kierowali sowieccy agenci.”
Meldunek d-cy AK nr 240 z 29.2.1944 Ldz 6874/44

Zainteresowanie przyczynami Rzezi zacząłem właśnie tu, na salonie24, podczas trwania Euromajdanu, kiedy profesjonalni rosyjscy trolle (pewnie z Olgino) powtarzali z uporem maniaka okoliczności i skutki tego ludobójstwa dla współczesnych stosunków polsko-ukraińskich. I ten syzyfowy upór prosowieckich komentatorów w przywoływaniu wołyńskich wydarzeń 1943 roku przy jednoczesnym marginalizowaniu zbrodni sowieckich tegoż okresu zrodził we mnie podejrzenia.

Jakby na ironię, na trop hipotezy o sowieckim śladzie w rozpętaniu Rzezi Wołyńskiej trafiłem dzięki publikacjom rosyjskiego historyka Marka Solonina, choć nie tych o ukraińskim nacjonalizmie, a o "Zapomnianej zbrodni Stalina" (tytuł jego pracy o czystkach etnicznych w Prusach Wschodnich i Śląsku od jesieni 1944 do wiosny 1945 roku). W niej napisał ów znakomity badacz sowieckich archiwów i analityk II wojny m.in.:
   
„Istnienie „specgrup” NKWD, które podszywając się pod partyzantów UPA, terroryzowały ludność Ukrainy, już dawno przestało być hipotezą. Zostały opublikowane dokumenty świadczące zarówno o skali działalności prowokacyjnej, jak i o metodach ich działania
 (...)

...do rozprawienia się z ludnością cywilną stworzono specjalne grupy terrorystyczne (komanda NKWD) i informacje o przybitych za języki do stołu dzieciach, ukrzyżowanych w kościołach kobietach oraz innych niewyobrażalnych okrucieństwach są właśnie rezultatem ich działań
.
Kłamstwo, prowokacja i terror kroczyły ramię w ramię od pierwszych dni bolszewickiej dyktatury: od zamachu na Lenina, o który oskarżono półślepą (i natychmiast rozstrzelaną) F.Kapłan, (...) od operacji „Trest”, w której GPU organizowało fałszywą antysowiecką organizację jako „zatrutą przynętę”.

Te właśnie treści popchnęły mnie do napisania cyklu, którego pierwszym odcinkiem rozpoczynającym wyjaśnianie była notka Największa tajemnica Rzezi Wołyńskiej - cz.1 
a jego podsumowującym - Scenariusz rozpętania ludobójstwa na Wołyniu.

Pod nim  znajduje się całość niewydanej do tej pory (boją się jej, łącznie z prezesem IPN dr Kamińskim) pracy, bo zmieniającej całkowicie spojrzenie na sens straszliwego polsko-ukraińskiego konfliktu lat 1943-45-47. Rozpoczyna ją znakomity wstęp mojego Współpracownika, bez którego nie powstałaby ta rewolucyjna w postrzeganiu jednego z najtragiczniejszych wydarzeń Polski w jej historii, praca: „Divide et impera” (dziel i rządź) to znana starożytna rzymska zasada opisująca klasyczną metodę skłócenia, a tym samym osłabienia niezgodą podwładnych lub konkurentów i wykorzystania efektów dla swojej korzyści. Stosowana zarówno w interpersonalnych, jak międzynarodowych rozgrywkach.

Zadziwiające, że żaden z polskich historyków do tej pory publicznie nie przedstawił możliwości wykorzystania tego klasycznego, dość prostego sposobu w niezwykle skutecznej próbie poróżnienia Polaków z ich największym wschodnim sąsiadem – Ukraińcami.

 A przecież znane są powszechnie prowokacyjne przyczyny pełnej przerażających po dziś dzień okrucieństw koliszczyzny 1768 roku (bunt chłopstwa pańszczyźnianego i Kozaków na Ukrainie, podczas niego najbardziej znana Rzeź Humania z 20 tysiącami zaszlachtowanych w tym mieście polskich i żydowskich ofiar) wybuchłej podczas (i niewątpliwie przeciw) antyrosyjskiej Konfederacji Barskiej, niemal w przeddzień rozpoczęcia procesu rozbiorowego I Rzeczypospolitej. Jeszcze bardziej jawny był austriacki patronat nad chłopską rzezią Jakuba Szeli w Galicji 1846 roku.

Wymieniając skutki Rzezi Wołyńskiej, bezpośrednie, jak i te odsunięte w czasie, istnieją przesłanki, żeby postawić tezę, że Wołyń’43 został "wyhodowany" na gruncie nawożonego przez Abwehrę skrajnego nacjonalizmu (trzeba przypomnieć, że powstanie ukraińskie w 1939 r. jednak nie wybuchło) przez bardziej zdecydowanych graczy, którzy tym sposobem załatwili sobie 5 pieczeni na jednym ogniu:

1. Skompromitowali ukraiński antykomunistyczny ruch oporu;
2. Skłócili na wieki (w zamierzeniu) Polaków i Ukraińców;
3. Zapewnili sobie polskiego rekruta (nierzadko z szeregów Armii Krajowej) do własnych celów (na froncie antyniemieckim i antyukraińskim - tzw. „Istriebitelnyje Bataliony”);
4. Skomplikowali Niemcom sytuację aprowizacyjną na zapleczu frontu (spalona ziemia);
5. Wypędzili Polaków (najbardziej impregnowanej na wpływy turańszyzny grupy etnicznej, od której wolnością od stuleci zarażali się Słowianie Wschodni) z terenów od 200 lat należących do „imperium wewnętrznego”.


A ile pieczeni na tym ognisku da się jeszcze wysmażyć, wie chyba tylko w piekle sam Sudopłatow...

Jeszcze jedno: w 1933 r. Stepan Bandera objął kierownictwo Egzekutywy Krajowej Organizaji Ukraińskich Nacjonalistów. Dzięki poparciu młodych działaczy został zatwierdzony na tym stanowisku przez Prowid OUN na konferencji w Pradze w dniach 3-6 czerwca 1933. Przewodniczącym Egzekutywy był tylko przez jeden rok – od czerwca 1933 do aresztowania w czerwcu 1934.

Za jego sprawą na początku lat 30. OUN wzmogło działalność terrorystyczną, a zwłaszcza terror indywidualny. Charakterystycznym dla doboru celów zamachów było, że ofiarami padali w dużej mierze Ukraińcy i Polacy szukający porozumienia polsko-ukraińskiego, m.in. Iwan Babij, kierownik ukraińskiego liceum we Lwowie, prezes sejmowego klubu BBWR Tadeusz Hołówko oraz minister spraw wewnętrznych Bronisław Pieracki - jeden z największych zwolenników pojednania z Ukraińcami.

W 1933 roku Bandera miał... 24 lata!!! Kto inspirował tych „młodych działaczy” do wyboru taktyki konfrontacji polsko-ukraińskiej w czasie, kiedy na Ukrainie szalał ludobójczy Hołodomor?!

Może ktoś kiedyś odpowie na te pytania.... 
Ale nie będzie to „pani od historii” wyedukowana przez Siemaszków, Isakiewicza-Zalewskiego i zdjęcia dzieci szalonej Cyganki przywiązane do drzewa przy pomocy drutu kolczastego…


źródło: http://witas1972.salon24.pl/720911,min-macierewicz-wini-rosje-za-rozpoczecie-rzezi-wolynia,2

niedziela, 9 sierpnia 2015

Ruś Kijowska

Historia Ukrainy nie zaczęła się wraz z rozpadem Związku Radzieckiego, jak to często próbuje przedstawić współczesna rosyjska propaganda.

Zacznijmy więc od nazwy: Ukraina – „ziemia, która leży na skraju” – to bardzo odpowiednia nazwa dla kraju, który leży na południowo-wschodniej granicy Europy, u progu Azji, na obrzeżach śródziemnomorskiego świata, po obu stronach ważnej niegdyś granicy między lasem (gdzie można było się schronić przed niebezpieczeństwem) i otwartym stepem.

Żyzne ziemie i umiarkowany klimat od dawna czyniły obszary dzisiejszej Ukrainy miejscem bardzo atrakcyjnym do osiedlenia się i życia.



Kraina zwana w średniowieczu Rusią (obejmująca obecną Białoruś, zachodnią Ukrainę i część zachodniej Rosji), leżała na szlaku handlowym łączącym kraje skandynawskie z cesarstwem bizantyjskim. Szlak wodny, którym podążali kupcy ze Skandynawii, zwani przez Słowian Waregami, ciągnął się od Zatoki Fińskiej, poprzez jeziora Ładogę i Ilmeń, później górną Dźwiną i Dnieprem aż do Morza Czarnego, którym można było dostać się do Konstantynopola czy Trapezuntu w Azji Mniejszej. Szlak ten zwano "wielką drogą od Waregów do Greków". Dzięki temu dogodnemu połączeniu wodnemu, ówcześni mieszkańcy ziem ruskich, czyli wschodni Słowianie, mogli zapoznać się z wysoką kulturą grecką (bizantyjską) oraz z kulturą germańską, reprezentowaną przez Waregów.
Niemniej tego, plemiona wschodniosłowiańskie zajmowały się głównie rolnictwem i hodowlą bydła. Im bliżej Bizancjum, tym kultura i struktury plemienne Słowian stawały się bardziej rozwinięte. Nic też dziwnego, że warstwy bogatsze, ambitniejsze i bardziej przedsiębiorcze, z których później wyłoniła się warstwa bojarów, zaczęli dążyć do rozbudowy struktur plemiennych, dające podstawy do powstania nowych tworów politycznych. Wraz z rozwojem świadomości wśród elity, zaczęli pojawiać się książęta, dążący do tego, aby uzależnić od siebie swych współplemieńców, i zmusić ich do pracy na swoją korzyść. Równocześnie rozpoczęli spoglądać łasym okiem na sąsiadów, od których można było pobierać daniny oraz zagarniać łupy wojenne. Pośród tych walk plemiennych, powoli, acz nieubłaganie, zaczęły formować się coraz większe państewka. Wśród nich dominowały zwłaszcza dwa - kijowskie na południu oraz nowogrodzkie na północy.

Rycina przestawiająca Waregów - skandynawskich Wikingów.

Wkrótce w sprawy plemion ruskich wmieszali się sami Waregowie, którzy w stosunkowo szybkim tempie, zdołali podporządkować sobie wszystkie plemiona Słowian wschodnich, pod rządami dynastii Rurykowiczów. W ten sposób cały szlak wodny znalazł się pod władzą jednego państwa. Pierwsi władcy Rusi Kijowskiej (od nazwy stolicy państwa, Kijowa), dążyli do połączenia w jeden zwarty organizm państwowy licznych plemion, dążących do samodzielności. Zmuszeni byli również stawiać czoła swym wschodnim sąsiadom, Chazarom, którzy dotychczas sprawowali władzę nad plemionami słowiańskimi w rejonie Morza Czarnego. Pokonawszy Chazarów, władcy Rusi próbowali kilkakrotnie, aczkolwiek nieskutecznie, zdobyć stolicę Bizancjum. Właściwie jedynym i najdonioślejszym rezultatem tych wypraw, poza łupami, było przyjęcie chrześcijaństwa obrządku wschodniego.

Państwo kijowskie doszło do szczytu swej potęgi w czasie panowania Włodzimierza Wielkiego (980-1015) i jego syna, Jarosława Mądrego (1019-1054). Ten pierwszy rozszerzył granice Rusi na północy, dążąc do opanowania terenów nad Morzem Białym i Bałtyckim, oraz na zachodzie, kosztem młodego państwa Polan, któremu odebrał Grody Czerwieńskie. Udało mu się wzmocnić organizacje państwową, poprzez zastępowanie lokalnych książąt plemiennych (wprawdzie uznawali oni zwierzchnictwo księcia kijowskiego, niemniej jednak, posiadali dużą autonomię wewnętrzną, co mogło stanowić podstawę do wybuchu powstań pod wodzą ambitniejszych książąt), swymi synami lub członkami swej drużyny.

Wielkim sukcesem Włodzimierza było włączenie ziem ruskich w obręb cywilizacji chrześcijańskiej. Już od dłuższego czasu, na tereny Rusi przenikały wpływy chrześcijańskie, zwłaszcza z południa (Bizancjum) i wschodu (Chazarowie). Wraz ze wzrostem znaczenia politycznego państwa kijowskiego, papieże rzymscy i patriarchowie Konstantynopola zainteresowani byli w pozyskaniu tego silnego państwa w wierze chrześcijańskiej. Oczywiście, nie tylko chrześcijanie zainteresowani byli taką ewentualnością. Swych sił próbowali również żydzi oraz muzułmanie, nie odnosząc jednak większych sukcesów. W 988 roku książę Włodzimierz zdecydował się przyjąć chrzest z Bizancjum. Obrządek wschodni, opływający złotem, bogactwem i potęgą, zdawał się zapewniać wzmocnienie władzy księcia jako "pomazańca boskiego". Ponadto organizacja kościelna wzmacniała struktury państwa, oplatając swymi ramionami różne plemiona, jednocząc je w jednej wierze. I choć początkowo chrześcijaństwo przyjmowało się głównie wśród możnowładztwa i drużyny książęcej, oraz mieszkańców najważniejszych ruskich miast, to stopniowo, zaczęło docierać do chłopów, wyznających dotychczas swe dawne kulty.

Akt chrztu księcia i jego najbliższego otoczenia, a później reszty ludności sprawił, że Ruś weszła w orbitę wpływów kulturalnych Bizancjum. Początkowo religię chrześcijańską na terenie Rusi głosili księża greccy, którzy dominowali w całej strukturze kościoła ruskiego. Wraz z nimi pojawiły się kościoły, budowane na wzór bizantyjski. Tak więc ruskie cerkwie zdobne były w greckie kopuły, które dopiero później nabrały lokalnego kolorytu, przypominając cebulę (w Bizancjum kopuły miały kształt półkolisty). Liczne kościoły ozdabiano ikonami i wyrobami artystycznymi wzorowanymi na dziełach greckich, zwłaszcza jeśli chodzi o wyrób mozaiki.

Również ruska literatura tchnęła wpływami cesarstwa. Tłumaczono greckie utwory literackie i religijne, dodając im lokalnego posmaku. Oprócz tego zaczęto tworzyć dzieła dotyczące tylko tematyki ruskiej, opisujące lokalne obyczaje, przesądy i wydarzenia na dworach książąt ruskich. Licznie pojawiały się żywoty świętych, tłumaczenia Pisma Świętego i pieśni. Najcenniejszym źródłem literackim kultury staroruskiej jest tzw. Latopis, zwany inaczej Powieścią doroczną oraz Słowo o wyprawie Igora na Połowców. Ostatni z utworów, stanowi klejnot literatury słowiańskiej, opowiadając dzieje wyprawy dwóch książąt ruskich przeciwko Połowcom, nękającym od południa ziemie Rusi.

Jarosław Mądry ukazany na współczesnym ukraińskim banknocie o wartości 2 hrywien.

Na przełomie X i XI wieku Ruś dołączyła do krajów opartym na systemie feudalnym. Społeczeństwo podzieliło się na książąt, bojarów i wyższe duchowieństwo, skupiające w swych rękach ogromne majątki ziemskie. Największym posiadaczem dóbr ziemskich był oczywiście książę kijowski, posiadając rozliczne majątki rozsiane na terenie całej Rusi. Panowanie "wielkich" utrwalał zbiór praw, tzw. Prawda Ruska, wydany przez Jarosława Mądrego, które utrwalały dotychczasowe stosunki społeczne w państwie. Zbiór ten wzmocnił pozycję feudałów, którzy posiadając własne drużyny wojskowe, zaczęli - z czasem - dążyć do samodzielności, wzmacniając już i tak silne tendencje odśrodkowe. Książę Jarosław starał się wzmocnić państwo kijowskie, rozbudowując sieć kościołów, popierając rozwój kultury i stosunków handlowych ze swymi bliższymi i dalszymi sąsiadami (Skandynawowie, Polska, Bułgaria, Bizancjum oraz Arabowie). Usiłował podbić plemiona pruskie, ale z mizernym skutkiem. Udało mu się również odzyskać Grody Czerwieńskie, które w 1018 roku zajął Bolesław Chrobry . Jarosław interweniował również w sprawy polskie, po wybuchu reakcji pogańskiej, pomagając księciu polskiemu, Kazimierzowi Odnowicielowi w odbudowie państwa polskiego. Jego pozycja na arenie międzynarodowej tak wzrosła, iż niemal wszystkie rody panujące w Europie, usiłowały wejść z nim w koligacje małżeńskie.

Trwałe rozbicie państwa nastąpiło wraz ze śmiercią Jarosława w 1054 roku, który podzielił Ruś pomiędzy swych pięciu synów, ustanawiając najstarszego z nich, księciem o władzy zwierzchniej, czyli decydującej. Nakazał również kolejność dziedziczenia tronu kijowskiego, zgodnie z zasadą starszeństwa - w Kijowie zasiadać miał najstarszy spośród rodu Rurykowiczów. Książę Jarosław nie przewidział, a może nie chciał przewidzieć, że ten stan wywoła rozbicie dzielnicowe Rusi Kijowskiej. Wkrótce bowiem zaczęły wybuchać spory między spadkobiercami Jarosława Mądrego, a następnie ich potomków, dążącym do zdobycia władzy zwierzchniej w rozległym państwie. Potężna niegdyś Ruś, poczęła dzielić się na coraz drobniejsze i liczniejsze państewka, wprawdzie nie całkiem niezależne, ale za to toczące ze sobą rozliczne spory i wojny. Sprawiało to olbrzymie kłopoty z organizacją obrony państwa. Od południa niemal corocznie atakowali Pieczyngowie, a później Połowcy, grabiąc coraz szerszy pas ziem ruskich. Oprócz grabieży, ich celem było uprowadzenie do niewoli smerdów, czyli chłopów ruskich, których jako niewolników sprzedawano na targach niewolników w Azji Środkowej. Nic zatem dziwnego, że Ruś zaczęła wyludniać się, a chłopstwo, uciemiężone coraz większymi powinnościami feudalnymi, cierpiące nędzę, wszczynało co jakiś czas powstania.

W XII wieku Ruś stanowiła zlepek pół-niezależnych księstw, z księciem kijowskim na czele. Jednak jego władza nie zawsze była uznawana przez pozostałych władców ruskich. Ci, dążący do pełnej autonomii, podjudzani byli przez bojarów, zdobywających coraz silniejszą władzę nad Rusią. Im liczniejsze wojny i liczba książąt, tym słabsza stawała się ich władza. Co więcej, książęta coraz bardziej uzależniali się od pomocy finansowej i militarnej swych możnowładców. Ostatnim wielkim księciem kijowskim był Włodzimierz Monomach, któremu udało się zjednoczyć Ruś po raz ostatni. Wraz z jego śmiercią kraj pogrążył się w wewnętrznych wojnach, a znaczenie Kijowa stopniowo podupadało. Stopniowo ośrodek władzy centralnej zaczął przesuwać się z południa na północ, z Kijowa na ziemie Rusi Zaleskiej (księstwo włodzimiersko-suzdalskie, z którego wyłoni się później księstwo moskiewskie), republiki Nowogrodu Wielkiego oraz powstającego księstwa halicko-włodzimierskiego (na zachodzie Rusi).

Rycina przedstawiająca średniowiecznych Mongołów.

W 1223 roku nieoczekiwanie pojawili się Mongołowie. Ci, nieznani Europejczykom bitni koczownicy, w swym łupieżczym pochodzie wtargnęli na ziemie księstw ruskich. Do bitwy doszło nad rzeką Kałką, nieopodal Morza Azowskiego. Zjednoczeni książęta, wsparci wojskami, stawili czoła najeźdźcom. Pomimo bohaterskiego oporu, wojska rusko-połowieckie uległy wojskom mongolskim. Przegrana spowodowała, iż ziemie ruskie stały się odtąd terenem napadów wojsk mongolskich (zwanych również tatarskimi), a cały kraj zmuszony był uznać rządy azjatyckich zdobywców. Skłóceni władcy Rusi, nie byli w stanie zorganizować skutecznego oporu. Walcząc samodzielnie, łatwo padali łupem armii Batu-chana, Mongoła wywodzącego się z rodu Czyngis-chana, który wkrótce w stepach nadkaspijskich założył Złotą Ordę. Imperium to, obejmujące ziemie wzdłuż Wołgi i rzeki Ob, przez kilka stuleci niepodzielnie będzie panowało nad Rusią. I choć władza tatarska nie była sprawowana bezpośrednio, to jednak książęta ruscy zobowiązani byli do zbierania daniny na rzecz Złotej Ordy. Ponadto musieli dostarczać swych wojsk w wyprawach wojennych chana tatarskiego. Chan Złotej Ordy zatwierdzał również godność książęcą, z władzą wielkoksiążęcą na czele, którą przyszli władcy musieli "okupić" prezentami (najczęściej w formie dodatkowej daniny). Ponadto Mongołowie urządzali napady, podczas których uprowadzali ludność w jasyr (niewolę) i niszczyli miasta i wsie, pozostawiając po sobie tylko pożogę. W ten sposób ziemie Rusi południowo-wschodniej bardzo wyludniły się i podupadły gospodarczo.
Dzięki osłabieniu Rusi na południu, wzrosło znaczenie księstw północnych. Zwłaszcza Nowogród Wielki zdołał zdominować księstwa na północy. Jego dogodne położenie na szlakach handlowych, czyniło z niego silny ośrodek gospodarczy, pośredniczący w handlu między krajami Europy Zachodniej z ziemiami ruskimi i tatarskimi. Zresztą państwo to było ewenementem na Rusi - było bowiem republiką miejską. Najwyższą władzę w państwie sprawował wiec, a książę był tylko wykonawcą jego woli. W wiecach dominującą pozycję mieli bojarowie i najbogatsi kupcy, a rolą księcia było dowodzenie wojskiem. Jednym z takich książąt-dowódców był Aleksander Newski. W 1240 roku rozbił on wyprawę armii szwedzkiej w bitwie u ujścia rzeki Newy. Następnie, w 1242 roku powstrzymał atak armii Zakonu Kawalerów Mieczowych, który po zdobyciu Pskowa skierowali się w stronę Nowogrodu. W krwawej bitwie na zamarzniętym Jeziorze Czudzkim, armia niemiecka została powstrzymana. W ten sposób bitny książę powstrzymał na kilka stuleci parcie wojsk niemieckich i szwedzkich na wschód.

2013-09-05 | Autor: Rysiek Hałas

Bibliografia:
Encyklopedia historyczna świata, t. IV, średniowiecze, praca zbiorowa, Kraków 2000.
Manteuffel T., Historia Europy średniowiecznej, Warszawa 1974.
Zientara B., Historia powszechna średniowiecza, Warszawa 1994.

Źródło: http://www.histurion.pl/historia/sredniowiecze/art/rus_kijowska.html

.