Kim są nadludzie?

Czy nietzscheański Ubermensch ma coś wspólnego z chrześcijaństwem? A czy można chociaż zobaczyć w chrześcijaństwie pewne podobieństwa? - Zobaczmy. Pytania o człowieka, pytania o istotę człowieczeństwa należą do podstawowych.

Po co komu etyka?

Czym jest etyka i moralność? Czy zastanawiamy się nad tym na co dzień, czy postępujemy etycznie? Właściwe po co moralnością mamy się przejmować, albo jakimś zbiorem zasad etycznych?

Wojna cywilizacji według Samuela Huntingtona

Jak żywa jest pamięć zbiorowa? Huntington stawia tezę, że w XXI w. wojna między różnymi cywilizacjami zajmie miejsce dziewiętnastowiecznych wojen narodowych i dwudziestowiecznych wojen między ideologiami.

Dlaczego kult Maryi wywołuje u niektórych taki sprzeciw?

Kult Maryi jest zjawiskiem szczególnym i niezwykłym w Kościele Rzymsko-Katolickim. Obecny kształt tego kultu zawdzięczamy tradycji, pobożności ludowej, dyskusjom teologów i soborom. Dlaczego kult Maryi jest dla wielu chrześcijan kontrowersyjny?

Ks. Nikos Skuras: "oczywiście, oczywiście..."

Ks. Nikos - zawsze mówi o tym że Jezus Cię kocha z twoimi grzechami, i przyjmuje zawsze do Swego Serca. Ale używa mocnych słów i dla wielu jest kontrowersyjny. Jak atomowa bomba

Inżynieria zniewolenia

"Jeśli diabeł jest obecny w naszej historii to jest nim zasada władzy" - Mikhail Bakunin. Czym jest inżynieria społeczna? Mało kto wie, że inżynieria społeczna jest opartą na nauce sztuką nakłaniania innych ludzi do spełniania życzeń i oczekiwań rządzących.

Adama Doboszyńskiego Modlitwa o Wielką Polskę

Autorem modlitwy jest Adam Doboszyński - wybitny Polak, brutalnie zamordowany przez komunistów. Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Świętej Jedyny, Panie Jezu Chryste i Ty, Najświętsza Panno Kalwaryjska z cudownego obrazu, raczcie wejrzeć na szczerość dusz naszych i na czystość dążenia naszego...

Liberalizm – definicja bestii

W encyklice Pascendi Dominis Gregis papież Pius X napisał, iż „największa i najbliższą przyczyną modernizmu jest bez wątpienia pewnego rodzaju wypaczenie umysłu”...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prs. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prs. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Polska racja stanu w świetle rosyjskiej polityki imperialnej


Polską racja stanu określa polityka zagraniczna RP, sformułowana po przemianach politycznych w 1989 roku. Podstawowe cele polityki zagranicznej w latach 90. pozostawały niezmienne mimo zmian politycznych w parlamencie i rządzie. Są to: członkostwo w NATO oraz Unii Europejskiej, współtworzenie stabilnego systemu bezpieczeństwa europejskiego opartego na współdziałaniu NATO, UZE, OBWE oraz ONZ, utrzymywanie dobrosąsiedzkich stosunków z państwami regionu, działanie na rzecz współpracy regionalnej, zrównoważona polityka wobec Zachodu i Wschodu, popieranie procesów rozbrojeniowych, ochrona tożsamości narodowej i dziedzictwa kulturowego


Czym wogóle jest racja stanu? - "Racja stanu" w nowożytności zastąpiła starożytne "dobro wspólne", jakby ono z jakichś tajemniczych powodów przestało obowiązywać. Oczywiście chodziło o to, by je "zdetronizować" w tym celu, aby pod pojęcie owej "r.s." można było podstawiać dowolne treści i robić przysłowiowe "cokolwiek nam się podoba". O co wszakże chodziło w "dobru wspólnym"? Jak sama nazwa wskazuje, jest to jakieś dobro, które łączy czy wiąże się z jakąś grupą ludzi, dla której jest ono właśnie wspólne, czyli mają w nim jakiś udział. W przeciwnym wypadku nie byłoby ono wspólne dla kogoś, kto nie miałby w nim udziału. Tradycyjnie uważano, ze naród poprzez swoją organizację (np. państwo) jest największą możliwą wspólnotą połączoną różnorodnymi formami dobra, w którym jakoś wszyscy uczestniczą - korzystając z niego, ale i wspólnie je rozwijając czy pomnażając. I tu można rozumieć podwójnie ową wspólność dobra - albo od strony wspomnianego uczestniczenia, albo konieczności wspólnego działania, aby w ogóle ono zaistniało - i w tym sensie np. dobrem wspólnym małżeństwa są dzieci. Co wobec tego jest dobrem wspólnym narodu/państwa? Jeśli państwo pojmiemy jako organizację ludzi je stanowiacych (najczęściej naród), to problem sprowadza się do wspólnego dla wszystkich członków narodu/społeczeństwa/obywateli dobra. Co nim może być? Tradycyjnie już od Arystotelesa zwracano uwagę, ze jest nim szczęście obywateli, rozpisane na ich rozwój osobowy (duchowy) i odpowiednie/proporcjonalne do dobrego/godnego życia warunki materialne, które są tak naprawdę tylko środkiem do rozwoju osobowego, który bez nich byłby bardzo utrudniony lub wręcz niemożliwy. W konkretnych warunkach oznacza to rozwój kultury danego narodu (nauki, edukacji, moralności, twórczości, przekazywania tradycji) jak również zapewnienie stosownego statusu ekonomicznego dla wszystkich członków wspólnoty, mającej korzystać z owych dóbr. Zapewnieniem ogólnych ram i warunków tych procesów to cel polityki, która ma niejako dbać o tak rozumiane dobro wspólne, dokładać starań dla wspierania i podtrzymywania wszelkich inicjatyw i działań mających pomnażać dobrobyt duchowy czy materialny (ekonomiczny), organizować z tego punktu widzenia życie wewnętrzne kraju (prawo, sądy, władze, ich organy, instytucje, urzedy, itd.) jak i dbać o prawidłowe stosunki zewnętrzne. Stąd mówi się o polityce wewn. i zewn.

Praktycznie w sytuacji danego państwa ma miejsce określona sytuacja wewnętrzna, jak i zewnętrzna, zarówno w aspekcie duchowym, jak i materialnym. Właściwie rozumiana polityka, zgodnie z klasyczną definicją, to działanie majace na celu rozsądne realizowanie dobra wspólnego czy dbałość o nie. Podstawowym zagadnieniem teoretycznym dla polityki (nie mlić z politykierstwem!) jest zatem po pierwsze stosowne jej "samorozumienie", a po drugie właściwe rozumienie "dobra wspólnego". Natomiast podstawowym zadaniem praktycznym bedzie realistyczna (prawdziwa) analiza sytuacji danego państwa (narodu), bedącego podmiotem polityki, a po wtóre przedstawienie realistycznych działań mających na celu po pierwsze zachowanie (obronę) już osiągniętego dobra wspólnego, a po wtóre jego rozwijanie w aspekcie duchowym i materialnym. Wiązac się to bedzie np. z ustaleniem pewnej hierarchii ważności zadań i celów działania dla polityki, ekonomii, kultury i poszczególnych dziedzin. Właściwe zdefiniowanie i realizacja dobra wspólnego na tle konkretnych warunków i określenie stosownych działań ku temu to podstawa działania dla wszelkiej polityki, jak i innych instytucji czy w końcu osób zaangażowanych w tworzenie dobra wspólnego i korzystanie z niego (uczestnictwa w nim).

Dopiero na tym tle można rozważać działania tzw. "agentury wpływu". Mianem tym w kontekście powyższego należałoby określić działania osób, grup czy nawet państw zainteresowanych w powodowaniu takiego stanu rzeczy, aby z jakichś powodów dany naród/państwo albo nie osiągał sobie własciwych celów wchodzących w zakres szeroko rozumianego dobra wspólnego (byłaby to już totalna destrukcja, wojna z narodem), albo żeby realizował cele obce (mielibyśmy tu "twarde" wpływy, albo wprost niewolnictwo - niewolnik to ten kto nie żyje dla siebie, tylko dla realizacji celów pana), albo przy okazji realizacji własnych celów realizował coś pożytecznego dla innych ("miekkie" wpływy). Identyfikowaniem obu tych agentur jak również przeciwdziałaniem im w celu obrony dobra wspólnego zazwyczaj zajmują się odpowiednie służby w panstwie, jednak często zdarza się, ze państwo "niedomaga" z różnych powodów, dlatego należy pomóc albo sobie samemu, albo osłabionym organom. I w tym miejscu można zaczynać dyskusję począwszy od analiz sytuacji, wskazania na konieczność obrony danych dziedziny życia, ich wspierania czy rozwijania, wskazania priorytetów, sposobów dzialania, identyfikowania zagrożen i kierunków działania agentury, jej personalnego czy instytucjonalnego oblicza." źródło: http://prawica.net/forum/23306

Zamiast podsumowania: polska racja stanu: zachowujac optymizm zapomnijmy o srategicznym partnerstwie z Rosją.

Politykę rosyjską wobec Polski konstytuują trzy podstawowe elementy. Po pierwsze, jesteśmy dla Moskwy przedmiotem, nie zaś podmiotem polityki zagranicznej, a nasze suwerenne władze nie są dla Rosji partnerem, lecz obiektem penetracji i manipulacji. Z nami się nie rozmawia, prawdziwy dialog i dyplomatyczny teatr - również w naszych sprawach - rezerwując dla Zachodu. Po drugie, chodzi o metody. Te są wciąż sowieckie, jak cała dyplomacja rosyjska, w której już tradycyjnie szef wywiadu awansuje na szefa dyplomacji, a aparat MSZ to najbardziej wyrafinowana, bo eksportowa, wersja dawnego KGB. Po, delikatnie mówiąc, niedyplomatycznych metodach stosowanych przez Rosję w Polsce i innych krajach dawnego bloku (nie mówiąc o byłych republikach sowieckich) widać, że w świadomości polityków rosyjskich wciąż należymy do państw wasalnych, wobec których stosuje się nieco inne reguły gry. O co zaś idzie sama gra? Odpowiedź jest krótka i intuicyjnie zna ją ok. 80 proc. Polaków popierających nasze członkostwo w NATO. O dominację - w sferze polityczno-strategicznej bardziej niż ekonomicznej, bo przecież nie słychać rosyjskich protestów w sprawie naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Rosja zachowuje się jak zbankrutowany filatelista, który nie tylko traci kolejne skarby ze swej kolekcji, ale ponadto musi patrzeć, jak pojawiają się one w klaserze głównego rywala - zadowolonego z siebie bogacza z Ameryki. Nic nie pomogą tu towarzyskie uroki ministra Geremka. Rosja musi się zmienić, by zmieniła się jej polityka wobec Polski. Kluczem jest zmiana neoimperialnej mentalności rosyjskich elit politycznych lub też... samych elit. Trudno to sobie teraz realnie wyobrazić. Powinniśmy więc zachować umiar w naszych ambicjach poprawiania stosunków polsko-rosyjskich, będących pochodną skomplikowanego procesu postimperialnej transformacji Rosji. Stosunki z Polską to - z punktu widzenia Moskwy - daleka pozycja na liście problemów do rozwiązania. Kluczem do lepszej przyszłości jest nasza suwerenność. Musimy się jej nauczyć sami i przyzwyczaić do niej rosyjskich sąsiadów. Szparą, w którą wciśnie się rosyjski but, może się stać każde poważne zaniedbanie i niedomoga naszej demokracji. Polska polityka zagraniczna powinna być suwerenna i zgodna z naszą racją stanu, a to oznacza autentyczne i skuteczne działanie na rzecz niepodległości Białorusi, wzmacniania państwowości Ukrainy, a także bliskiego członkostwa państw bałtyckich i Słowacji w NATO i Unii Europejskiej. Prowadząc taką politykę, będziemy się oczywiście zderzać z neoimperialną polityką Rosji, ale neoimperialna Rosja zawsze będzie dla nas złym sąsiadem. Wreszcie, dla naszych stosunków z Rosją istotny będzie sposób, w jaki zrealizujemy naszą suwerenność we wspólnocie państw zachodnich. Jeśli będziemy realizować doktrynę Kwaśniewskiego (czy tylko Kwaśniewskiego?), zakładającą przeniesienie ośrodka dyspozycji z Moskwy do Brukseli jako formułę integracji z Zachodem, nigdy nie staniemy się dla nikogo partnerem. Dla Rosji będziemy zawsze nielojalnym sługą, który dla lepszej strawy i traktowania wybrał sobie, w chwili jej słabości, nowego pana.

źródło: http://www.wprost.pl/ar/3209/Dyplomatyczna-racja-stanu/

niedziela, 19 stycznia 2014

Cep i CePownia


Oto przykład bełkotu Wojtasa:

"Cep to genialne narzędzie proste, które znakomicie przyczyniło się do rozwoju rolnictwa.
Palant – to też proste – ale przedłużenie ręki, nie mające żadnego własnego przeznaczenia, żadnej myśli.
I jedno, i drugie określenie funkcjonuje w społeczeństwie, jako pejoratywna nazwa prostaków i chamów.
Wydaje się, że negatywne kojarzenie cepa – jest pochodzenia żydowskiego, z racji tego że Żydzi nie są narodem rolniczym, mają niejako wstręt do pracy na roli – co wynika z faktu, że ziemi nie da się oszukać. Zatem ich „racją stanu” jest tworzyć negatywne skojarzenia tyczące rolnictwa. W sumie jest to też wynikiem opóźnienia rozwoju cywilizacyjnego – nawet w Biblii, w Prawie Mojżeszowym jest wzmianka o tym, że nie wolno zawiązywać wołom pysków przy omłocie. To oznacza, że omłotów dokonywali Żydzi i to jeszcze niedługo przed narodzeniem Chrystusa, poprzez przepędzanie zwierząt gospodarskich (wołów) przez rozrzucone zboże. Cepa nie znali.

Cep – to wymysł prawdopodobnie ludów żyjących na wschód od Morza Kaspijskiego, czyli protoplastów Słowian. (Być może jest to dzieło chińskie, ale brak jednoznacznych wskazań).
Niemniej – odwołanie się do skojarzenia z cepem dla CEP – czyli Cywilizacji Elit Polskichma głębokie i uzasadnione odniesienie; nie czerpiemy z tradycji żydowskiej."

-źródło: http://cygnus.neon24.pl/post/104935,cep-palant-a-cywilizacja-polska-refleksje-i-sugestie

Tutaj można posłuchać bełkotu Wojtasa w jego wykonaniu:

Krzysztof Julian Wojtas - Cywilizacja Polska - prelekcja 2012.06.09

Krzysztof Wojtas:

Jutro wykasuję wszystkie notki nie spełniające wymogów tam zawartych
http://miroslaw.szczepaniak.neon24.pl/post/101822,krzysztof-wojtas-jutro-wykasuje-wszystkie-notki-nie-spelniajace-wymogow-tam-zawartych

Wojtas zaczął się kompromitować
http://miroslaw.szczepaniak.neon24.pl/post/102077,wojtas-zaczal-sie-kompromitowac

Co z Polską Racją Stanu?
http://miroslaw.szczepaniak.neon24.pl/post/102116,co-z-polska-racja-stanu

Profanacja Polskiej Racji Stanu
http://miroslaw.szczepaniak.neon24.pl/post/101788,profanacja-polskiej-racji-stanu

"Nie rozumiem, czego Pan nie rozumie"
http://miroslaw.szczepaniak.neon24.pl/post/103135,nie-rozumiem-czego-pan-nie-rozumie

Wojtas kompletnie oszalał
http://miroslaw.szczepaniak.neon24.pl/post/102878,wojtas-kompletnie-oszalal

Rezygnacja Redakcji i Wojtasa
http://miroslaw.szczepaniak.neon24.pl/post/99095,rezygnacja-redakcji-i-wojtasa

I na koniec typowe wypowiedzi Wojtasa (przypominam: naczelnego ideologa portalu, jednego z dyżurnych cenzorów, pouczający innych czym jest Polska Racja Stanu, którego notki są zawsze polecane na pudle):
  • Odpowiedz Wojtasa do @Zawisza Niebieski 22:54:15
    "To jest nasze polskie piekiełko. Przez tyle wieków potrafiliśmy być tolerancyjni, być wzorem tolerancji w Europie, a teraz co? Na jednym portalu nie da się porozmawiać?"

    Nie ma mowy póki istotna rolę będą tu pełnić kobiety. Feminizm, gender i inne zboczenia - nie pozwolą na spokojne stosunki.

    Jestem za tym, aby tu wprowadzić zasadę, że kobieta może publikować z adnotację, że zgody udzielił mąż.
    Wszystkie notki Pań i panienek bez certyfikatu powinny zostać umieszczane na zakładce otwieranej na wyłączne życzenie zainteresowanego i bez gwarancji (także prawnych) ze strony portalu.

    Wszystkie ataki utopię w cytryńcówce, bez tego nie da się czytać niektórych enuncjacji.


Odpowiedz Wojtasa do @Zawisza Niebieski 11:52:36
  • A nie lepiej byłoby Rebelantkę poddać jakiejś próbie podobnej stosowanym przez Inkwizycję?
    Sama opisywała, że to były bardzo humanitarne metody.
    To od czego zacząć? Pławienie? Pójdzie pod lód - znaczy w porządku. Wypłynie - na stos.

    Jestem za. Gotów jestem nawet drew przynieść i ognia skrzesać.

sobota, 18 stycznia 2014

Dobro obywateli


Uprzedzam na wstępie, iż tekst jest co nieco prowokacyjny. Niektórzy nawet mogą podejrzewać, że coś ze mną jest nie tak, jednak zapewniam, że wszystko ze mną jest w jak najlepszym porządku.

No to jedziemy. Rozejrzyjmy się wokół siebie i zobaczmy co nas otacza. Czy z tą naszą polską rzeczywistością jest wszystko dobrze? Może przyzwyczailiśmy się do tej nienormalności i uważamy, że takie są normy? A może jest inaczej? No i jak jest z tym wymienionym w tytule Dobrem Obywateli?

Niedawno mój znajomy utożsamił Polską Rację Stanu z Dobrem Obywateli. To duże uproszczenie, ale coś w tym jest. Przede wszystkim żyjemy w czasach, gdzie zdobycze cywilizacyjne są kojarzone z priorytetami państwa.

I tak dziedzina ochrony zdrowia, oświaty, praw pracowniczych, sprawiedliwości, czy demokracji należą do tych podstawowych. Trudno było by nam wszystkim zgodzić się teraz na opłaty za leczenie, albo gdyby w aptece przyszło nam zapłacić za leki. Przyzwyczailiśmy się do tego, że jest to za darmo. I musi być za darmo; bo co by było gdyby np. przewlekle chorzy ludzie musieli zacząć płacić za leki ratujące życie? Np. ktoś kto ma dziecko, które jest diabetykiem typu 1 to nie wyobraża sobie aby nie można było dostać pasków do glukometru albo insuliny w pierwszej z brzegu napotkanej aptece bez żadnych opłat i na podstawie stałej recepty. Jak miały by funkcjonować w społeczeństwie takie osoby, gdyby tego nie było? Jak chorzy na wózkach inwalidzkich mogli by funkcjonować w społeczeństwie, gdyby nie wymóg podjazdów na chodnikach, w budynkach albo otwieranych ramp w autobusach i pociągach? Przyzwyczailiśmy się, że to jest standard i bylibyśmy zdziwieni, gdyby nagle tego zabrakło.

Wszyscy zgadzamy się z tym, że edukacja jest bardzo ważna dla społeczeństwa; jest to inwestycja w naszą przyszłość, która zwraca się z nawiązką. Stąd powszechny i darmowy dostęp do edukacji nie tylko dla dzieci i młodzieży ale i dla każdego w wieku produkcyjnym, któremu zachciało się uczyć czy podnosić swoje kwalifikacje. Pójście na studia stało się dostępne dla wszystkich.

Obowiązek edukacji spoczywa na państwie. Przyzwyczailiśmy się wszyscy, że nasze dzieci muszą chodzić do szkoły, ze wypada na początku roku kupić ładny tornister czy piórnik. Ale co byśmy powiedzieli, gdyby trzeba było im kupić także książki, zeszyty, ćwiczenia, linijki, cyrkle, itp.? Jakie to było by obciążenie dla rodziny, która mając kilkoro dzieci musiała by wyposażyć je jeszcze w książki i inne niezbędne materiały? Przyzwyczailiśmy się do tego, że to państwo czuwa nad naszymi wydatkami i dzięki temu nie musimy się martwić, że nie starczy nam na jedzenie. Albo wyobraźmy sobie co by było, gdyby 50-cio letni facet, jedyny żywiciel rodziny, która posiada np. czwórkę dzieci zechciał pójść na studia i usłyszał, że będzie z tego powodu miał problemy materialne. Trudne do wyobrażenia było by, że trzeba za naukę zapłacić. A co z jego rodziną? Z wydatkami na jedzenie albo co z opłatami za mieszkanie? Przyzwyczailiśmy się do tego, że społeczeństwo płaci w takich przypadkach i za studia, i za mieszkanie i na jedzenie, na ubranie, itp.; tyle by ta rodzina mogła mieć tyle pieniędzy aby mogła normalnie funkcjonować. Czy to jest sprawiedliwe? A czy chcielibyśmy aby takie grupy stały się marginesem społecznym?

Rozumiemy jak ważna jest polityka pro-rodzinna państwa. Warunki ekonomiczne są tak ustawione aby opłacało się mieć dzieci. Niektórzy się buntują, że są tacy, co nie pracują i mając kilkoro dzieci żyją lepiej niż takie rodziny, które posiadają jedno lub dwoje dzieci i dwoje małżonków pracuje. Że dostają za darmo mieszkanie od gminy, nie muszą za nic płacić, w tym czynszu, za prąd, gaz i stać ich na wakacje na Teneryfie. Cóż, z punktu widzenia interesów państwa to i tak się opłaca. Dzieci to nasza przyszłość. Dlatego przyrost naturalny musi być utrzymywany na stałym dodatnim wysokim poziomie.

Interwencjonizm państwa jest więc stale obecny w różnych dziedzinach naszego życia. Widzimy to np. gdy osoba będąca na studiach jest prowadzona w jej rozwoju zawodowym. Gdyby tego nie było to uczelnie produkowały by absolwentów dla których nie było by pracy. A tak w zasadzie można powiedzieć, że praca czeka na absolwenta.

Standardem cywilizacyjnym jest to, że każdy, a tym bardziej każda rodzina ma mieć swoje mieszkanie. Jak nie może sobie kupić, to gmina musi to mieszkanie im zapewnić. Brak środków na czynsz nie może być żadną przeszkodą. Niektórzy mogli by się zbuntować. Ale czy rodzinom w których nikt nie pracuje i nie mają żadnego dochodu - nie należy się mieszkanie? To gdzie mieli by mieszkać? Słyszymy, że w niektórych państwach są eksmisje nawet na bruk. Ale to nie są te standardy o które nam chodzi.

Co z prawami pracowniczymi? Jak byśmy się czuli gdyby nie było wymogu zatrudnienia na stałe, zapłacenia minimalnej stawki, albo gdyby pracodawca żądał od nas ciągłych nadgodzin? Co by było, gdyby nie było w terminie wypłaty? I na nasze kręcenie nosem szef by powiedział: nie podoba się? - droga wolna. Za bramą czeka setka osób na twoje miejsce gotowych do pracy od zaraz. Całe szczęście, że tego mu zrobić nie wolno.

Będąc obywatelami danego państwa wiemy, że mamy wolność słowa, demokrację, wolne wybory (osobiście, przez Internet, pocztą...), że prawo jest dla nas a nie przeciwko nam. Że policjant, który podjedzie do nas na autostradzie, kiedy się zatrzymaliśmy, to nie po to aby nam wlepić mandat (bo nie wolno się zatrzymywać), ale po to aby nam pomóc - wziąć kanister, pojechać do najbliższego dystrybutora i przywieźć nam paliwo abyśmy mogli jechać dalej.

Wiemy, że prawo i przepisy musimy przestrzegać, bo są dla naszego dobra. Np. znak określający maksymalną prędkość to nie jest po to aby nas ogłupić albo zniewolić, ale po to abyśmy z bezpieczną prędkością zdołali wziąć zakręt i nie wylądowali na barierkach.

Dlatego ufamy w zasady, które w naszym państwie obowiązują. Nie buntujemy się na to, że piesi przechodzą, gdzie chcą i jak chcą przez ulicę, że nie tylko na pasach nie wolno nikogo przejechać ale i poza nimi. Wiemy, że na ulicy pierwszeństwo ma człowiek a nie auto, chociaż nam się spieszy.

Przepisy są tak skonstruowane, że są w pierwszym rzędzie praktyczne. Oczywiste więc jest to, że światła drogowe powinny być dostosowane do warunków panujących na drodze. Zapalamy zazwyczaj światła drogowe wieczorem a pozycyjne kiedy zapada zmrok, chociaż nie trzeba. Ja wiem, że niektórzy zapalają lekkie oświetlenie pojazdu kiedy zaczyna się ściemniać "bo auto agresywniej wygląda". Jednak chodzi o coś innego.

Czujemy więc, że są pewne prawa (oczywiście mamy i obowiązki), które nam obywatelom należą się jak psu zupa.

I to są właśnie te zdobycze cywilizacyjne, to dobro obywateli, które należy do cywilizacji w której żyjemy.

Czy wszyscy się z tym zgadzają? - Sprzeciwu nie widzę...

Personalistyczna CePownia Wojtasa


Ręce opadają, gdyż omawiając "myśli" Wojtasa należało by praktycznie prostować każde jego zdanie, albo wyjaśniać herezje, które głosi.

Wojtas w swojej notce podjął temat personalizmu. Wygląda jednak na to, że o personalizmie, czy filozofii personalistycznej nie ma zielonego pojęcia. Co można zauważyć, to to, że personalizm kojarzy mu się z prawem człowieka do przeciwstawienia się Panu Bogu. Aby tą tezę udowodnić przeprowadza on jakieś analizy biblijne:
"Ks. Rodzaju 3.4 - 5 Wtedy rzekł wąż do niewiasty: „Na pewno nie umrzecie. Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”. To bardzo ważne i znamienne zdanie – ostrzeżenie, gdyż w takich kategoriach należy je interpretować. Poprzez rozróżnianie dobra i zła – człowiek ma stać się równy Bogu. Czyli stać się osobą, osobnym bytem, który może przeciwstawiać się Woli Bożej z racji własnej oceny, co jest dobre, a co złe. Takie może być źródło personalizmu."

Cóż by tu powiedzieć? Chyba tylko "nie przypiął ni przyłatał". Zobaczmy czym tak wogóle jest filozofia personalistyczna, w skrócie personalizm?

Personalizm – nazwa kilku (czasem przenikających się) kierunków współczesnych filozoficznych o nastawieniu na autonomiczną wartość osobowości, przykładających szczególną wagę do pojęcia osoby (łac. persona).

Termin ten po raz pierwszy użyty został przez Friedricha Schleiermachera na określenie koncepcji Boga osobowego, która była przeciwstawna panteizmowi.

Wśród personalistycznych myśli filozoficznych wyróżnić można: system filozoficzny Charlesa Renouviera wszystkie koncepcje filozoficzne, które uznawały szczególną rolę osoby ludzkiej za byt wykraczający poza naturę i historię (m.in. Bowne, Flewelling, Johna McTaggarta); nurt XX-wiecznej filozofii, który głosił nadrzędność wartości osoby ludzkiej wobec uwarunkowań społeczno-ekonomicznych oraz historycznych, rozwinął się on w dwóch wersjach: humanizmu integralnego (Jacques Maritain, Józef Tischner, Jan Paweł II) oraz wersji społecznej (Emmanuel Mounier)./ Wikipedia

A jakie są źródła personalizmu?

Oprzemy się w tym na książce: Juana Manuela Burgos, pt. Personalizm w tłum: K. Koprowskiego. Wydawnictwo Centrum Myśli Jana Pawła II. Warszawa 2010, ss. 205.
Książka Juana M. Burgosa, przedstawiciela personalizmu hiszpańskiego, założyciela i przewodniczącego Stowarzyszenia Personalistów Hiszpańskich, stanowi swoiste kompendium personalizmu i jego odmian, a także jego recepcji w poszczególnych krajach Europy.

Możemy dowiedzieć się w niej iż Personalizm jest filozofią wielopłaszczyznową. Zrodził się na początku ubiegłego stulecia w wyniku dostrzeżenia potrzeby ponownego podjęcia refleksji na temat człowieka i jego wartości na tle problemów, przed jakimi stał świat na przełomie XIX i XX wieku oraz prób ich rozwiązania. Jego genezy upatrywać należy w problemach społeczno-kulturowych, na przykład w zmianach związanych z urbanizacją i rewolucją przemysłową czy w stanowiącym formę wyzysku skrajnym kapitalizmie. Na jego rozwój wpływ miały także wydarzenia historyczne, zwłaszcza doświadczenia obu wojen światowych i totalitaryzmów. Ponadto, narastający kryzys wartości oraz idee kolektywizmu marksistowskiego i liberalnego indywidualizmu, prowadziły do degradacji człowieka. Nie bez znaczenia były też systemy lub nurty filozoficzne, dominujące w XIX i na początku XX wieku (np. filozofia pozytywna, scjentyzm, heglizm, marksizm, ewolucjonizm), które – wyzbywając się transcendencji – uznawały jedynie materialistyczne odniesienia. Z kolei pozytywistyczne myślenie zamknęło świat nauki na wpływ humanistycznej myśli chrześcijańskiej. Personalizm narodził się więc jako odpowiedź na konkretne potrzeby rzeczywistości i sytuacji człowieka początku XX wieku. Stąd też w personalizmie najpierw podejmowano działania na rzecz osoby ludzkiej, a potem kształtowano pojęcia i spójną doktrynę.

Personalizm nie jest zatem jedynie filozofią teoretyczną czy akademicką. Posiada silny wydźwięk praktyczny. Oddziałuje na wszystkie płaszczyzny życia – tak kulturowego, jak społecznego i politycznego (wspomnieć tu można choćby o wpływie personalizmu na kształtowanie Deklaracji Praw Człowieka).

Personalizm powstał najpierw jako ruch na rzecz działań o charakterze społecznym oraz „[...] środek oddziaływania (intelektualnego) na rzeczywistość” (s. 23), przez co możemy mówić o „[...] filozofii, której najważniejszą cechą jest umieszczenie osoby w centrum refleksji i struktury pojęciowej” (s. 19). Poddając analizie kontekst kulturowo-historyczny, wskazał czynniki charakteryzujące Europę początku XX wieku, które, jego zdaniem, miały decydujący wpływ na pojawienie się personalizmu. Zaliczył do nich „[...] mentalność pozytywistyczną i naukową” (s. 24-25), czyli fascynację naukami przyrodniczymi oraz uznanie poznania naukowego i metody eksperymentalnej jako jedynej drogi prawdziwego poznania. Implikuje to przyznanie realnego istnienia tylko tym bytom, które pochodzą ze świata fizycznego i materialnego. Nie bez znaczenia dla takiej wizji rzeczywistości była teoria ewolucji, która – sprowadzając człowieka do produktu przypadkowych procesów ewolucyjnych – wyparła zeń całą sferę duchową. W konsekwencji doprowadziło to do utraty zaufania do religii, a następnie do jej eliminacji. Kolejnymi czynnikami warunkującymi powstanie personalizmu były wspomniane już wyżej kapitalistyczny wyzysk człowieka, marksizm oraz inne totalitaryzmy o heglowskich korzeniach (nazizm i faszyzm) (s. 31-33). Ponadto, autor wskazuje na osłabienie roli kultury chrześcijańskiej, przejawiające się głównie w braku inicjatywy ze strony środowisk chrześcijańskich lub chrześcijaństwem inspirowanych. Czytamy: „W tamtej epoce już nie chrześcijanie inicjowali główne ruchy kulturowe czy społeczne; oni je tylko modyfikowali, zmieniali ich kierunek albo w razie konieczności je zwalczali”

Przedstawiciele personalizmu. Począwszy od zarysowania personalizmu francuskiego, autor prezentuje postać Jacquesa Maritaina uznając go za „[...] pośrednika między tomizmem a personalizmem” (s. 45). Następnie szeroko omawia życie i twórczość Emmanuela Mouniera, jako twórcy personalizmu. Autor podkreślił, że „[...] w pismach Mouniera można znaleźć, wyłożone bezpośrednio, zasadnicze pojęcia personalizmu. Prezentacja jego doktryny jest zatem równoznaczna z zarysowaniem schematu tej filozofii” (s. 63). Dlatego dość szczegółowo omówił zarówno charakterystyczne dla Mouniera pojęcia osoby i personalizmu wspólnotowego, wskazując przy tym istotne rozróżnienie pomiędzy wspólnotą a społecznością, jak i doktrynę społeczno-polityczną francuskiego myśliciela. W dalszej kolejności zaprezentowane zostały poglądy Maurice’a Nedoncelle’a (personalizm metafizyczny) oraz Gabriela Marcela, zaliczonego przez autora do przedstawicieli personalizmu egzystencjalistycznego.

W ramach Innych nurtów personalizmu nakreślony został personalizm włoski oraz polski ze szkołą lubelską i personalizmem etycznym Karola Wojtyły. Ponadto, zaznaczając że mimo, iż w krajach niemieckojęzycznych „[...] nie można raczej mówić o personalizmie mającym tak jasno określone cechy jak personalizm francuski czy polski”, to jednak istnieją tam „[...] nurty bliskie personalizmowi takie, jak fenomenologia, a zwłaszcza kierunek zwany filozofią dialogu” (s. 119). Dlatego na treść rozdziału trzeciego składają się również refleksje dotyczące Edmunda Husserla oraz filozofów dialogu: Ferdynanda Ebnera i Martina Bubera. Rozważania nad „personalizmem niemieckim” autor zakończył stosunkowo obszernym omówieniem życia i poglądów Romano Guardiniego. Przegląd poszczególnych nurtów myśli personalistycznej zamyka historia personalizmu w Hiszpanii wraz z prezentacją jego głównych przedstawicieli, a wśród nich zwłaszcza Juliana Mariasa.

Następnie J. M. Burgos podjął próbę zdefiniowania personalizmu, ukazując go jako nową i realistyczną filozofię. Wskazał przy tym na pewne trudności, dotyczące określenia terminów, pojęć czy usystematyzowania sformułowań, które to trudności stanowią konsekwencję zaniedbania równoczesnego tworzenia aparatu teoretycznego dostosowanego do rozwoju personalizmu w sferze społecznokulturowej.

Z tego względu nie wszyscy zgadzają się z postrzeganiem personalizmu w kategoriach nurtu filozoficznego w sensie ścisłym: „Na ogół autorzy, którzy odmawiają personalizmowi miana filozofii albo kierunku filozoficznego, twierdzą, że nie ma on wystarczającej wagi i spójności” (s. 151). Ponadto zarzuca się personalizmowi brak dostatecznego uporządkowania treści oraz to, że owe treści „[...] nie tworzą jednorodnego systemu i różnią się znacznie u poszczególnych autorów” (s. 152). Autor, poddając szczegółowej analizie krytykę personalizmu, podał szereg argumentów pozwalających uznać personalizm za system filozoficzny konsekwentnie odpierając tym samym podnoszone zarzuty.

Zarysowująć panoramę myśli polskiej, kształtującej się na przełomie XIX i XX wieku, aby na jej tle opisać fenomen polskiego personalizmu i jego odmian, nie sposób nie zauważyć szczególny i oryginalny przykład, jakim jest osoba w dziele Karola Wojtyły, papieŜa Jana Pawła II.

Wojtas jednak w personalizmie dostrzega tylko zdolność człowieka do przeciwstawieniu się Bogu "z racji odrębnego rozumienia pojęcia dobra, to trudno się dziwić, że w każdym innym przypadku, przy tworzeniu wspólnot ludzkich, będą pojawiały się jednostki, które nie będą akceptowały ustalonego przez większość pojęcia dobra wspólnego." /K. Wojtas

Tymczasem personalizm chrześcijański, wyrastając z całej nauki Kościoła, stanowi pogłębioną refleksję myśli filozoficznej i teologicznej nad integralną koncepcją osoby ludzkiej. Centralnym twierdzeniem personalizmu jest zatem prawda o człowieku jako osobie, swoista proklamacja fenomenu osoby. Do teoretyków współczesnego personalizmu chrześcijańskiego zalicza się między innymi: Pierre’a Teilharda de Chardin (1881 – 1955), Jacquesa Maritaina (1882 – 1973), Gabriela Marcela (1889 – 1973) i Emmanuela Mouniera (1905 – 1950). Na gruncie polskim natomiast antropologię personalizmu rozwijają w ostatnich czasach: Wincenty Granat (1900 – 1979), Stefan Świeżawski (ur. 1907), Mieczysław A. Krąpiec (ur. 1920), Mieczysław Gogacz (ur. 1926), kard. Henryk Gulbinowicz (ur. 1928), Józef Życiński (ur. 1948) oraz Sługa Boży Karol Wojtyła – papież Jan Paweł II (1920 - 2005). W refleksji nad współczesnym personalizmem zauważa się, że nie jest on kierunkiem jednorodnym, ale “obejmuje różne nurty: tomistyczny, aksjologiczny, egzystencjalny, społeczno – ekonomiczny. […] W każdym z tych nurtów podkreśla się szczególną rolę i wartość osoby ludzkiej ze względu na nią samą, uznając w człowieku, byt nie tylko biologiczny i historyczny, ale przede wszystkim taki, który wykracza poza naturę i poza historię. Rozwój osoby ludzkiej jest rozumiany jako cel życia społecznego, prymat wartości osobowych (rozum, wolność) stawiany jest przed wartościami ekonomicznymi i strukturami społecznymi, które warunkują ich postęp i rozwój.”

Przy tworzeniu pojęcia osoby personalizm chrześcijański odwołuje się do klasycznej definicji Boecjusza: “osoba jest indywidualną substancją natury rozumnej” (persona est naturae rationis individua substantia). Definicja ta jest jednak niewystarczająca, z tego też powodu warto w tym miejscu przytoczyć określenia osoby ludzkiej skonstruowane przez myślicieli personalistycznych. Według E. Mouniera na przykład osoba jest “jedyną rzeczywistością, którą poznajemy i zarazem tworzymy od wewnątrz. Wszędzie obecna, nigdy nie jest dana. Jest […] przeżywaną działalnością autokreacji, komunikacji i przynależności, którą daje się uchwycić i poznać w swoim akcie jako ruch personalizacji.” Inną definicję osoby ludzkiej proponuje ksiądz Wincenty Granat: “Osoba ludzka jest to jednostkowy, indywidualny, substancjonalny, cielesno – duchowy podmiot zdolny działać w sposób rozumny, dobrowolny, moralny i społeczny w celu harmonijnego ubogacenia siebie i innych ludzi w zakresie kultury.”

Za najbardziej jednak reprezentatywne dla personalizmu chrześcijańskiego należy uznać stanowisko papieża Jana Pawła II. Począwszy od rozważań filozoficznych ujętych w pracach przedpontyfikalnych, a mianowicie: Personalizm tomistyczny, Osoba i czyn, Osoba ludzka a prawo naturalne, Osoba: podmiot i wspólnota, Osobowa struktura samostanowienia oraz Miłość i odpowiedzialność, jego teoria człowieka uzyskuje pełny kształt w myśli teologicznej prezentowanej w nauczaniu papieskim. Poczesne miejsce w tym zakresie zajmuje pierwsza encyklika Jana Pawła II jego teoria człowieka uzyskuje pełny kształt w myśli teologicznej prezentowanej w nauczaniu papieskim. Poczesne miejsce w tym zakresie zajmuje pierwsza encyklika Jana Pawła II Redemptor hominis, będąca niejako programem jego pontyfikatu, a w całości poświęcona proklamacji wielkości człowieka i jego godności. Poddając wnikliwej analizie zjawisko personalizmu warto zauważyć, że: “Wojtyła szukał personalizmu poczynając od głębokiego i mistyczno–religijnego ujęcia fenomenu osoby ludzkiej. W tym celu konfrontował personalizm tomistyczny (i augustyński) z polskim (np. S. Wyspiański), fenomenologicznym (E. Husserl, M. Scheler, R. Ingarden, E. Stein) i z innymi systemami współczesnymi. W koncepcji osoby opowiedział się za syntezą substancjalności i relacyjności, a więc za ‘relacją substancjonalną’ (św. Augustyn, św. Tomasz), czyli osoba jest substancją i zarazem relacją. Akcentował absolutną tajemnicę istnienia, które też stanowi element konstytutywny osoby jako tej oto, absolutnie niepowtarzalnej w gatunku (lub rodzaju) ludzkim.” Osoba jest zatem równocześnie bytem substancjalnym, istniejącym w sobie, jak i najdoskonalszym aktem bytu – istnieniem (esse). Ale osoba to nie tylko indywidualna substancja, w znaczeniu ontycznym osoba to przede wszystkim “ktoś”. W dziele Miłość i odpowiedzialność Karol Wojtyła konstatuje: “Człowiek jest przedmiotowo ‘kimś’ – i to go wyodrębnia wśród reszty bytów widzialnego świata, które przedmiotowo są zawsze tylko ‘czymś’.” Człowiek jest “kimś” w sensie ontycznym z natury bez względu na czyny, jakich jest sprawcą, natomiast “kimś” w sensie moralnym, etycznym staje się poprzez świadome działanie, przez spełnianie konkretnych czynów. W ontologicznym rozumieniu człowieka jest zatem zakorzenione jego rozumienie aksjologiczne.Ze swej natury człowiek jest bytem osobowym, dlatego przysługuje mu właściwa osobie – podmiotowość. W nauczaniu papieskim podmiotowość osoby jest rozważana w kontekście czynu ludzkiego stanowiącego formę uzewnętrznienia tejże osoby. “Osobowa podmiotowość człowieka to ta, którą przeżywamy jako własne ‘ja/

Jego teoria człowieka uzyskuje pełny kształt w myśli teologicznej prezentowanej w nauczaniu papieskim. Poczesne miejsce w tym zakresie zajmuje pierwsza encyklika Jana Pawła II ’ w swoich czynach, a która jawi się nam w sobie właściwej głębi w przeżyciu wartości moralnej—dobra lub zła, które to przeżycie pozostaje w doświadczalnym związku z momentem sumienia w czynach ludzkich.” Punktem wyjścia myśli antropologicznej Jana Pawła II jest kategoria doświadczenia. Poprzez doświadczenie człowiek ujawnia się jako osoba, ujawnia siebie jako podmiot i równocześnie przedmiot tegoż doświadczenia. Osoba jest więc podmiotem (suppositum) tak istnienia, jak i działania.

Transcendencja, wskazująca na wymiar duchowy człowieka, umożliwia jego integralność i tożsamość jako bytu podmiotowego. Stąd wniosek, że duchowość stanowi o jedności osobowej i bytowej człowieka. Fakt ten pozwala z kolei dojrzeć w człowieku jego złożoność bytową, stanowiącą “naturę ludzką”, a mianowicie złożoność duszy i ciała. Osoba ludzka jest więc bytem o materialno – duchowej strukturze. Karol Wojtyła podkreśla: “Tak jak nie możemy oderwać osoby od duchowości, tak też nie możemy odrywać duchowości od osoby. Na to zdaje się wskazywać doświadczenie. I dlatego też, kiedy mowa o ‘naturze duchowej’ (natura rationalis), można przyjąć to pojęcie o tyle, o ile wskazuje ono na pewną stałość czy też substancjalność bytu duchowego.” Fundament filozoficznej antropologii Karola Wojtyły – Jana Pawła II stanowi zatem doświadczenie człowieka, które jak wynika z treści przytoczonego fragmentu dzieła Osoba i czyn, jest warunkiem jedności człowieka – bytu osobowego i podmiotowego zarazem, warunkiem tożsamości i integralności ludzkiego “ja”.Ważne miejsce w myśli antropologicznej papieża zajmuje także problematyka ludzkiego dynamizmu. Osoba ludzka jest bowiem rzeczywistością stającą się w czynach i poprzez nie, ściślej mówiąc poprzez realizowane w nich dobro lub zło moralne. Osoba poznaje zatem własny dynamizm w doświadczeniu czynu, odkrywa w nim swoje “ja” jako podstawę, źródło i podmiot (suppositum) działania. “Czyny są szczególnym momentem oglądu – pisze Karol Wojtyła – a więc doświadczalnego poznania osoby. Stanowią niejako najwłaściwszy punkt wyjścia zrozumienia jej dynamicznej istoty. Moralność zaś jako wewnętrzna tychże czynów właściwość w szczególniejszy jeszcze sposób prowadzi do tego samego.” Ludzkie doświadczenie, a w sposób szczególny doświadczenie czynu stoi u podstaw, jak to już wcześniej zostało nadmienione, całościowej wiedzy o człowieku. Czyn bowiem jest rzeczywistością, poprzez którą najpełniej wyraża się osoba ludzka, stanowiąca podmiot i sprawcę działania moralnego.

W refleksji Jana Pawła II byt osobowy ukazany został jako wartość, jako dobro, do którego jedynym pełnowartościowym odniesieniem jest miłość. W tym miejscu godna szczególnej uwagi wydaje się teza, zgodnie z którą najwłaściwszą relacją dla ludzkiej struktury osobowej jest relacja miłości rozumiana jako afirmacja jej wartości. Człowiek jest bowiem “bytem relacyjnym, pozostającym w ścisłej relacji z innymi osobami. W osobie jest obecny – zdaniem Karola Wojtyły – wymiar, który nazywa on uczestnictwem. Jest to coś więcej niż społeczny charakter człowieka – to skierowanie ku życiu z innymi osobami, a w sposób szczególny z Bytem Absolutnym. Osobowa zdolność do uczestnictwa polega na tym, że człowiek istnieje i działa z innymi osobami i ze wspólnotą w taki sposób, iż zachowuje swoją tożsamość, nie przestaje być sobą, a jego wolność (samostanowienie) nie ulega przekreśleniu.” Teorią uczestnictwa papież zatem tłumaczy wymiar społeczny, relacyjny osoby ludzkiej. Uczestnictwo tkwi głęboko w osobie, jest jej właściwością. Osoba bowiem urzeczywistnia siebie samą w relacji do innych osób oraz w odniesieniu do wspólnego dobra. “Osoba jest relacją do innych osób i do Boga, ale jest to relacja obdarzona dużą miarą wolności. Na podstawie wolności i miłości rozwija się jej byt, autocelowość i doskonałość moralna, co ostatecznie spotyka się z wymiarem religijnym. Osoba jest realnością w sobie samej, ale jednocześnie posiada istotne relacje do drugiej osoby, do innych osób przede wszystkim do Osób Niestworzonych. Człowiek jako osoba jest obrazem Trójcy Świętej. Na linii poziomej zaś idzie relacja wspólnotowa, a w chrześcijaństwie – eklezjalna.” Personalizm chrześcijański, jak wynika z całego nauczania Karola Wojtyły – Jana Pawła II, uznaje społeczny wymiar natury ludzkiej, głęboko zakorzeniony w osobowym charakterze człowieka.Centrum antropologii teologicznej papieża Jana Pawła II stanowi usytuowanie człowieka w dziele stwórczym Boga, a dalej w rzeczywistości Chrystusowego Wcielenia i Odkupienia. Nauczanie papieskie jawi się jako konsekwencja istniejącej od zawsze w Kościele prawdy, zgodnie z którą człowiek stanowi najdoskonalsze dzieło stworzone przez Boga z miłości, obdarzone nieśmiertelną duszą, rozumem, wolną wolą i eschatologicznym powołaniem. Biblijny opis stworzenia świata uczy, jak czytamy w dokumentach Soboru Watykańskiego II, “że człowiek został stworzony ‘ na obraz Boży’, zdolny do poznania i miłowania swego Stwórcy, ustanowiony przez Niego panem wszystkich stworzeń ziemskich, aby rządził i posługiwał się nimi, dając chwałę Bogu.” Człowiek będąc obrazem i podobieństwem Boga pozostaje w relacji osobowej do swego Stwórcy. Ludzkie osobowe “ja” poprzez zdolność poznania i samostanowienia, a zarazem poprzez podmiotową i komunijną strukturę wewnętrzną potrafi nawiązać relację interpersonalną z Boskim Osobowym “Ty”, jest w stanie otworzyć się na przyjęcie samoudzielającego się Boga – Stwórcy oraz uczynić bezinteresowny dar z siebie. Zdaniem Jana Pawła II osoba ludzka jest jedynym stworzeniem posiadającym zdolność do partnerskiego dialogu z Bogiem. Pierwszą definicją człowieka i niejako wskazówką do odkrycia siebie samego, swej bezcenności i niezwykłości jest więc obraz Boży w człowieku. Człowiek bowiem będąc harmonijną syntezą zarówno pierwiastków osobowych, jak i społecznych stanowi swoiste odbicie życia Osób Bożych w Trójcy Świętej.

Kolejną charakterystyczną cechą antropologii Jana Pawła II, pozwalającą na pełne zrozumienie prawdy o człowieku, jest niewątpliwie jego odniesienie do Chrystusowego Wcielenia i Odkupienia, ponieważ w Chrystusie “objawia się niejako na nowo ta podstawowa prawda o stworzeniu, którą Księga Rodzaju wyznaje.” W Nim ujawnia się cała rzeczywistość stworzonego przez Boga świata oraz prawda o stworzonym na Boży obraz i podobieństwo człowieku. Uznanie wyjątkowej roli Jezusa Chrystusa prowadzi papieża do sformułowania tezy, zgodnie z którą “człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa.” Bez Syna Bożego nie jest zatem możliwe właściwe rozpoznanie tajemnicy istoty i natury człowieka, jego niezbywalnej godności, powołania, a także przeznaczenia. To bowiem Chrystus przez fakt stanowienia jedności z Ojcem pozwala zrozumieć, co to znaczy być Bożym obrazem, przez Wcielenie i Odkupienie przywraca On zniekształcone na skutek grzechu podobieństwo Boże w człowieku. W interpretacji tajemnicy człowieka Jan Paweł II poczesne miejsce przypisuje więc Jezusowi Chrystusowi – Słowu Wcielonemu. Fakt ten widoczny jest w całym papieskim nauczaniu, szczególnie jednak w encyklice Redemptor hominis, w której opierając się na wypowiedziach Soboru Watykańskiego II, stwierdza: “’Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego. Albowiem Adam, pierwszy człowiek, był figurą przyszłego, mianowicie Chrystusa Pana. Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego Miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie’. I dalej: ‘Ten, który jest<< obrazem Boga niewidzialnego >> (Kol. 1,15), jest człowiekiem doskonałym, który przywrócił synom Adama podobieństwo Boże, zniekształcone od czasu pierwszego grzechu. Skoro w nim przybrana natura nie ulega zniszczeniu, tym samym została ona wyniesiona również w nas do wysokiej godności. Albowiem On, Syn Boży, przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem.’” Jak wynika z treści przytoczonego fragmentu wcielenie Bożego Syna stało się niejako drogą powrotu człowieka do integralnej prawdy o nim samym, do źródła i pełni jego człowieczeństwa, przewidzianego przez Boga w akcie stworzenia. Wcielenie będące początkiem samoobjawienia się Boga stało się aktem, przez który Bóg w sposób szczególny zjednoczył się z każdym konkretnym, historycznym człowiekiem.
Personalizm antropologiczny Jana Pawła II jest więc ściśle związany z chrystologią, co z kolei implikuje jego powiązanie z soteriologią. “Spoiwem łączącym antropologię z soteriologią jest Osoba Jezusa Chrystusa. Objawia Ona człowiekowi jego wartość, godność, powołanie, przede wszystkim poprzez miłość wyrażoną w czynie Wcielenia i Odkupienia. Uznać zatem należy, że zbawcze oddziaływanie Chrystusa pozwala poznać nie tylko tajemnicę Jego Osoby, ale również tajemnicę osoby ludzkiej.” Celem zbawczego działania Syna Bożego było wyzwolenie każdego człowieka od zła, od grzechów. Dokonało się ono za cenę męki i śmierci Chrystusa, który poprzez dobrowolne złożenie siebie samego w ofierze na krzyżu stał się Odkupicielem konkretnego człowieka i całej ludzkości. W swym nauczaniu papież podkreśla zatem uniwersalny charakter zbawczego dzieła Jezusa Chrystusa. Odkupiony człowiek, poza wyzwoleniem z niewoli grzechów, doświadcza szczególnego wyniesienia do roli “nowego stworzenia” obdarzonego “nowym życiem”. Pisze o tym Jan Paweł II w encyklice Redemptor hominis: “Człowiek zostaje w Tajemnicy Odkupienia na nowo potwierdzony, niejako wypowiedziany na nowo. Stworzony na nowo!” W ten sposób w człowieku następuje głęboka wewnętrzna, duchowa transformacja, dzięki której zostaje on pojednany z Bogiem, z bliźnimi i z samym sobą. Istotą tejże przemiany jest otrzymany od Boga w darze nowy status ontyczny, to znaczy usynowienie. “Człowiek, przybrany w Chrystusie za dziecko Boże, jest prawdziwie uczestnikiem synostwa Syna Bożego.” Przybrane synostwo jest wartością stałą, chrześcijanin nie może go utracić. “W Chrystusie otrzymuje więc człowiek szczególne ubogacenie ontyczne: staje się dzieckiem Boga i uczestnikiem Jego życia. To wyniesienie na poziom życia Bożego umożliwia mu bliskie obcowanie z Bogiem, a jednocześnie rodzi prawo i otwiera drogę do królestwa niebieskiego.

Dokonuje się ‘uchrystusowienie’, które niesie z sobą przybranie za dzieci Boże. Człowiek zostaje dopuszczony do zrozumienia swej transcendentnej wartości i sensu swego ziemskiego bytowania (por. RH 11). Co więcej: uświadamia sobie, że w określonym sensie jest kimś nieporównywalnym i jedynym w swej godności.” Dzięki Tajemnicy Wcielenia i Odkupienia dokonuje się osobowe zjednoczenie człowieka z Chrystusem, co stanowi o niepowtarzalności, wielkości a zarazem godności osoby ludzkiej. “Chrystus jest wypełnieniem Bożego planu odkupieńczej miłości. W mocy tego planu człowiek ma przystęp do Boga, nie tylko jako stworzenie do swojego Stwórcy, ale jako dziecko do Ojca. Chrześcijaństwo oznacza więc nowe stworzenie, nowe życie – życie w Chrystusie, przez którego człowiek może mówić do Ojca: Abba – Ojcze mój, Ojcze nasz.”


Personalizm antropologiczny Jana Pawła II akcentując godność osoby ludzkiej, ujmuje ją w dwóch aspektach. Po pierwsze w aspekcie naturalnym. Podstawą tego ujęcia jest fakt stworzenia człowieka na Boży obraz i podobieństwo. Człowiek jako byt osobowy i podmiotowy zarazem, byt duchowy, wolny i rozumny, ze względu na właściwości swej natury posiada niezbywalną godność. Po drugie godność osoby ludzkiej ma charakter nadprzyrodzony. W tym aspekcie wielkość człowieka wynika ze stwórczego aktu Boga, z Jego samoobjawienia oraz z Chrystusowego Wcielenia i Odkupienia. Źródłem tej nadprzyrodzonej godności jest zatem Chrystus – Słowo Wcielone i Odkupiciel. Papież tę podstawową prawdę chrześcijańską podkreślił podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1997 roku, gdy skonstatował: “[…] to Jezus Chrystus, ‘Ten sam wczoraj, dziś i na wieki’ ( por. Hbr 13,8), objawił człowiekowi jego godność! To On jest gwarantem tej godności!” Nadprzyrodzona godność osoby ludzkiej stanowi niejako nobilitację dla jej godności naturalnej, a zarazem obydwa wymiary wielkości i niepowtarzalności człowieka tworzą integralną całość.

Podczas wspomnianej pielgrzymki do Polski w roku 1997 Jan Paweł II zwrócił uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt ludzkiej godności. Uczynił to słowami: “ Jak wielką godnością zostaliśmy obdarzeni! Syn Boży daje nam samego siebie w Najświętszym Sakramencie Ciała i Krwi swojej. Jakże nieskończenie hojny jest Bóg! Odpowiada na nasze najgłębsze pragnienia, które nie są tylko pragnieniami ziemskiego chleba, lecz sięgają horyzontów życia wiecznego.” Wielkość człowieka, według papieża, ma zatem ścisły związek z Eucharystią, w której Chrystus cały składa człowiekowi dar z siebie, staje się dla człowieka pokarmem i napojem na życie wieczne. “ Ten pokarm zawiera w sobie całą moc Chrystusowego odkupienia. Człowiek, ażeby żyć, potrzebuje pokarmu i napoju. Człowiek, ażeby osiągnąć życie wieczne, potrzebuje Eucharystii. Jest to pokarm oraz napój, który przemienia życie człowieka i otwiera przed nim horyzont życia wiecznego. Spożywając Ciało i Krew Chrystusa, człowiek już tu, na ziemi, nosi w sobie zalążek życia wiecznego, gdyż Eucharystia jest sakramentem życia w Bogu.” Eucharystia jest sakramentem komunii człowieka z Emmanuelem – Bogiem z nami, znakiem łączności osoby ludzkiej z innymi osobami w Chrystusie, jest potwierdzeniem relacyjnego, wspólnotowego wymiaru człowieka, zdolnego do uczestnictwa w życiu Bożym i życiu wespół z innymi. Uznać zatem należy, że Eucharystia jest tą właściwą perspektywą, która pozwala na głębsze i bardziej wnikliwe odkrycie zarówno tajemnicy Boga, jak i tajemnicy człowieka stworzonego na podobieństwo Boże. W związku z tą prawdą we Wrocławiu podczas przemówienia na Statio Orbis Jan Paweł II wypowiedział znamienne słowa, w których wskazał na Eucharystię jako na źródło wartości i godności człowieka: “ Gdy kontemplujemy Eucharystię, ogarnia nas wielkie zdumienie wiary nie tylko nad tajemnicą Boga i Jego miłości bezgranicznej, lecz również nad tajemnicą człowieka. Wobec Eucharystii cisną się spontanicznie na usta słowa Psalmisty: ‘Czymże jest człowiek, że tak o niego się troszczysz?’ Jak wielką wartość ma w oczach Bożych człowiek, skoro sam Bóg karmi go swoim Ciałem! Jak wielką przestrzeń kryje w sobie ludzkie serce, skoro wypełnić je może tylko Bóg!” Chrystus – Odkupiciel człowieka, ukryty w Najświętszym Sakramencie, staje się dla każdej osoby ludzkiej Chlebem życia, pokarmem na drodze do eschatologicznego spełnienia. On to przez swoje Wcielenie, Odkupienie a także przez udzielanie się człowiekowi w Sakramencie Eucharystii “objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi.” Dzięki Chrystusowi osoba ludzka ma możliwość posiadania pełnej świadomości własnej godności, transcendentnej wartości oraz ostatecznego sensu swej egzystencji.

Jak wynika z powyższych rozważań całe nauczanie Jana Pawła II jest naznaczone zainteresowaniem osobą ludzką, ujętą w sposób personalistyczny i aktywistyczny. Koncepcja osoby w antropologii papieskiej jest niewątpliwie związana z Osobą Jezusa Chrystusa – Boga i Człowieka zarazem. Podstawę i gwarancję godności osoby ludzkiej papież upatruje w akcie stwórczym Boga oraz w Tajemnicy Chrystusowego Wcielenia i Odkupienia, we współczesnej rzeczywistości uobecniającej się w Sakramencie Eucharystii. Personalistyczną optykę nauczania papieża Jana Pawła II najtrafniej streszczają słowa encykliki Redemptor hominis: “Każdy człowiek w całej tej niepowtarzalnej rzeczywistości bytu i działania, świadomości i woli, sumienia i ‘serca’ […] – każdy z osobna (gdyż jest właśnie ‘osobą’) – ma swoją własną historię życia, a nade wszystko swoje własne ‘dzieje duszy’.” Osoba ludzka, stanowiąca drogę Kościoła, objawia się w działaniu “ w całej prawdzie swego istnienia i bycia osobowego i zarazem ‘wspólnotowego’, i zrazem ‘społecznego’ [...].”

Źródło: http://www.szkolnictwo.pl/index.php?id=PU7580

Trzeba zadać fundamentalne pytanie: dlaczego Wojtas kradnie pojęcie personalizmu podkładając pod wyrwane z kontekstu fragmenty z Biblii, które mają jakoby prowadzić do wiekopomnych odkryć?

Wojtas np. pisze tak: "źródła personalizmu chrześcijańskiego można dopatrywać się w pierwszych słowach modlitwy, której uczył Chrystus: „Ojcze nasz...”. Czyli jesteśmy Dziećmi Boga, a skoro tak, to mamy prawo rozwoju w kierunku uzyskania świadomości tożsamej ze Świadomością Bożą. Warto zaznaczyć, że jest to bardzo bliskie rozumieniu rozwoju w duchu filozofii chińskiej"

Tworzy na podstawie tego jakieś kosmiczne bzdury, po co?

.