Kim są nadludzie?

Czy nietzscheański Ubermensch ma coś wspólnego z chrześcijaństwem? A czy można chociaż zobaczyć w chrześcijaństwie pewne podobieństwa? - Zobaczmy. Pytania o człowieka, pytania o istotę człowieczeństwa należą do podstawowych.

Po co komu etyka?

Czym jest etyka i moralność? Czy zastanawiamy się nad tym na co dzień, czy postępujemy etycznie? Właściwe po co moralnością mamy się przejmować, albo jakimś zbiorem zasad etycznych?

Wojna cywilizacji według Samuela Huntingtona

Jak żywa jest pamięć zbiorowa? Huntington stawia tezę, że w XXI w. wojna między różnymi cywilizacjami zajmie miejsce dziewiętnastowiecznych wojen narodowych i dwudziestowiecznych wojen między ideologiami.

Dlaczego kult Maryi wywołuje u niektórych taki sprzeciw?

Kult Maryi jest zjawiskiem szczególnym i niezwykłym w Kościele Rzymsko-Katolickim. Obecny kształt tego kultu zawdzięczamy tradycji, pobożności ludowej, dyskusjom teologów i soborom. Dlaczego kult Maryi jest dla wielu chrześcijan kontrowersyjny?

Ks. Nikos Skuras: "oczywiście, oczywiście..."

Ks. Nikos - zawsze mówi o tym że Jezus Cię kocha z twoimi grzechami, i przyjmuje zawsze do Swego Serca. Ale używa mocnych słów i dla wielu jest kontrowersyjny. Jak atomowa bomba

Inżynieria zniewolenia

"Jeśli diabeł jest obecny w naszej historii to jest nim zasada władzy" - Mikhail Bakunin. Czym jest inżynieria społeczna? Mało kto wie, że inżynieria społeczna jest opartą na nauce sztuką nakłaniania innych ludzi do spełniania życzeń i oczekiwań rządzących.

Adama Doboszyńskiego Modlitwa o Wielką Polskę

Autorem modlitwy jest Adam Doboszyński - wybitny Polak, brutalnie zamordowany przez komunistów. Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Świętej Jedyny, Panie Jezu Chryste i Ty, Najświętsza Panno Kalwaryjska z cudownego obrazu, raczcie wejrzeć na szczerość dusz naszych i na czystość dążenia naszego...

Liberalizm – definicja bestii

W encyklice Pascendi Dominis Gregis papież Pius X napisał, iż „największa i najbliższą przyczyną modernizmu jest bez wątpienia pewnego rodzaju wypaczenie umysłu”...

piątek, 27 lutego 2015

Mamy gada!



Ale się porobiło. Słynny z bezpardonowej walki i skutecznego demaskowania rosyjskiej delegatury na portalach prawicowych Janusz Kamiński, o nicku Jazgdyni zdemaskował niezwykle groźnego i szkodliwego przestępcę, właściwie zdrajcę Narodu i kolaboranta Jarka Ruszkiewicza vel Spirito Libero, vel Prezes Fundacji, vel Naczelny Neonowy Cenzor. Czyli główno-dowodzącego rosyjskimi płatnymi trollami Kremla. Ruszkiewicz, przyciśnięty do muru przyznał, że w przeszłości trudnił się nielegalnym i przestępczym procederem wysyłania ludzi do niewolniczej pracy na plantacjach we Włoszech.

Jazgdyni napisał: Niesławny agent i prowokator, podpora ruskiej tuby propagandowej Neon24, Jarosław Ruszkiwicz wreszcie sam się przyznał, że brał udział w wysyłaniu ludzi do niewolniczej pracy na plantacjach pomidorów prowadzonych przez włoską mafię. Napisał:
  • @gosc hotelowy 06:38:17
    W Cerignioli (20 km od Foggi) na święto św. jakiegoś tam (nie pamiętam) robi się dużą zabawę ludową i przysmakiem są podroby baranie zawijane we flaki baranie i pieczone na grillu.
    Parmigiano mówisz?
    To też dobra bajka tylko zależy do czego?
    (I tu otwiera się furtka do dywagacji kulinarnych... :)

    Ale ja! Jako sprzedawca niewolników na plantacje pomidorów i nie tylko bo sprzedawałem niewolników także na inne plantacje w ( w porządku geograficznym i administracyjnym) - Calabria, Campania, Molise, Puglia, Basilicata (zwana także Lukanią) potem Molise i Abruzzo (tam gdzie było całkowite trzęsienie ziemi w L'Aquila)

    Potem, jak już rynek niewolników się wyczerpywał i nasycił to musiałem wspinać się do Lombardii i Piemontu...

    //ale niech Padrone kaze troche reggiano zetrzec na makaron, a pracowal bede dlugo i szczesliwie.//

    Ma un calcio in culo vuoi?

    Ciężka robota Pana niewolników...


Oszukanych ludzi przez bezwzględnych przestępców, żerujących na najbiednieszych przybyszach z Polski poszukujacych wtedy pracy we Włoszech były tysiące. Oto jak swoją ponurą rzeczywistość opisuje jeden z nich.

Złudzenia prysnęły pod mostem.
Wówczas, w roku 2003, kiedy trafił do obozu pracy na południu Włoch, też chodziło o to, by mieć pieniądze na życie, bo wtedy Mariusz nie miał żadnej pracy w Polsce. 

- Wiedziałem już natomiast, jak to jest we Włoszech, że wcale nie tak łatwo, jak mówią, ale tym razem łudziłem się, że będzie inaczej – wspomina. - Pierwszy raz pojawiłem się we Włoszech, w samym w Rzymie, może z dziesięć lat temu. Przyjechaliśmy ze szwagrem, jeszcze w Polsce słyszeliśmy, jak to wspaniale jest we Włoszech, jak to praca czeka na człowieka na ulicy, że wystarczy pójść pod kościół polski, a tam pracodawca sam cię znajdzie, da zakwaterowanie, dobrą robotę, legalne papiery w razie czego. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Pracy nie było, dachu nad głową nie było, jedzenia nie było... I most na Tiburtinie, główny dworzec w Rzymie na kilka tygodni stały się naszym domem. Tam spaliśmy na materacach znalezionych na śmietniku. Każdy, kto spał pod mostem, miał swój rewir i swoją skrytkę, gdzie chował materac. My kładliśmy swoje na windzie. Żywiliśmy się w Caritasie, tam też ubieraliśmy się, korzystaliśmy z pralni. No i ciągle szukaliśmy pracy. W końcu się trafiła. Nadal jednak mieszkaliśmy pod mostem, bo nie było nas stać na nic innego. Z czasem odłożyłem na bilet do Polski i po prostu opuściłem Włochy - z ulgą i nauką płynącą na przyszłość - że jeśli tu wrócę, to tylko do pewnej pracy załatwionej wcześniej w Polsce.

Sezonowa praca na południu Włoch na plantacji pomidorów miała być właśnie pewnym, legalnym i dobrze płatnym zajęciem. Ofertę Mariusz znalazł w krakowskiej gazecie. Zadzwonił pod podany numer, powiedziano mu, że praca jest legalna, że otrzyma umowę w języku włoskim i rzeczywiście przed wyjazdem umowa została mu przysłana.

- Wszystkim, którzy jechali do pracy, kazano zapłacić za bilet w obie strony, ale biletu powrotnego nie otrzymali - opowiada. - Na miejscu miały na nas czekać baraki mieszkalne, woda do mycia, woda do picia, posiłek… 
Tymczasem nie było nic. 
źródło: http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100228/REPORTAZ/87408486

Podobnych relacji są setki w Internecie. Wystarczy poszukać.

A tak opisuje ten haniebny proceder Fabrizio Gattii, dziennikarz włoskiego tygodnika L’Espresso, który podając się za Rumuna przez tydzień zbierał pomidory w obozie pracy w Apulli. W tym samym rejonie gdzie od lat zatrudniani byli Polacy. Był świadkiem brutalnego traktowania, bicia i poniżania pracowników. Z relacji wynika, że dochodziło tam także do morderstw.

    Tydzień w konspiracji pośród więzionych pracowników to konieczność by poznać panujące tu warunki i wyzysk przekraczający ludzką wyobraźnię. To jedyny sposób by zdać relacje z horroru, którego doświadczają pracujący tu imigranci. Ich liczbę szacuję się na co najmniej 5000 osób, może 7000. Dokładnie nie wiadomo, bo nikt tego nie rejestruje. Wszyscy są obcokrajowcami i wszyscy pracują na czarno. Rumuni, Bułgarzy, Polacy, Afrykanie z Nigerii, Mali, Ugandy, Senegalu, Sudanu, Libii i wielu innych państw.

Współczesne niewolnictwo

    Przedsiębiorcy należący do rolniczego przemysłu Foggi i wielu narodowych kompanii żywnościowych prowadzą swą działalność wykorzystując niewolniczą pracę imigrantów. Mniejsze i większe firmy działają w ten sam sposób. Na okres zbiorów wynajmują sezonowych pracowników, a do ich kontroli angażują armie bezwzględnych i gotowych na wszystko gangsterów, współczesnych kapo. Są to głównie Włosi, Arabowie z północnej Afryki, a także obywatele państw Europy Środkowo-Wschodniej. To oni pilnują porządku na polu, zmuszają ludzi przemocą do pracy od 7.00 rano do zmierzchu. Przetrzymują ich w prowizorycznych oborach bez wody i prądu, unikanych nawet przez bezpańskie psy. 

     Pracownicy opłacani są marnie albo wcale nie otrzymują pieniędzy. Ich stawka nie przekracza 2-3 euro na godzinę. Oprócz tego zmuszani są do płacenia haraczu, który stanowi opłaty za zakwaterowanie i dowóz na pole.

    To nic trudnego stać się częścią obskurnego europejskiego rynku rolnego. Przykładem, który wprost przedstawia zasady jakie tu panują, jest rozmowa z pochodzącym z Afryki kapo, nie odstępującym na krok od swego szefa, którego życzenia i zachcianki  gotowy jest spełniać w każdej chwili.

– Jesteś z Rumunii? Mogę cię wynająć na jutro, pod warunkiem, że masz dziewczynę.
– Dziewczynę? – odpowiadam zaskoczony.
– Musisz przyprowadzić kobietę dla mojego szefa. Jeśli to zrobisz będziesz miał pracę. Jakaś dziewczyna się zgodzi.

 Następnie wskazał ręką na grupkę ludzi pracujących przy przenośniku taśmowym ogromnego ciągnika służącego do zbioru pomidorów.

– Te dwie osoby tam to Rumuni, tak jak ty. Ona sypia z szefem.
– Ale ja jestem sam – mówię.
– Jeśli tak to nie ma dla ciebie pracy.

Wszystkie drogi prowadzą do Fogii

    Stacja kolejowa w Fogii, 36-letni Mahmoud oznajmia, że zbiory pomidorów prawdopodobnie się zaczęły. Tam na północy pomidory są jeszcze niedojrzałe, ale tu na południu mamy początek sezonu. On sam, bezrobotny sypia po rowach niedaleko Lucery. Zarabia sprzedając informacje przybyszom, przyjeżdżającym do Fogii na zbiory „czerwonego złota”.

    Dzisiaj musi być najgorętszy dzień lata, na termometrze zgodnie z wiadomościami podawanymi w prasie 42 st. C. Do Apulii dostać się można jadąc dziesięć kilometrów wzdłuż stanowej drogi nr 16 i dalej przez plantacje oliwek. Wioska wygląda jak mała wyspa w środku morza pól. Na horyzoncie porzucona obora, którą zamieszkuje grupa Afrykanów. Murzyni odpoczywają pod drzewem, leżąc na starej, zniszczonej sofie. Woda, którą tu piją z brudnych butelek pochodzi ze studni. Jest mocno zanieczyszczona i zupełnie nie nadaje się do spożycia. Dwóch mężczyzn śpi na ohydnych, śmierdzących materacach porozrzucanych niedbale na ziemi. Za przywilej noclegu w oborze, każdy z nich płaci po 50 euro miesięcznie. Ci ludzie czują się jednak szczęśliwcami. Kapo za miejsca w szopie żądają po 5 euro za noc. 

    W prowincji Fogia obowiązuje silna segregacja rasowa. Rumuni śpią razem z innymi Rumunami. Bułgarzy z Bułgarami. Afrykańczycy z Afrykańczykami itd. Zasady te dotyczą wszystkich. Pilnujący porządku na polach nie pozwalają na żadne wyjątki od tej reguły. 
źródło: http://pracownicysezonowi.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=160&Itemid=13

  • W takich warunkach mieszkali niewolnicy z Polski w obozach pracy przy plantacjach pomidorów:

    źródło: 
    http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,14946582,Traktowani_jak_niewolnicy__Wyrok_za_obozy_pracy_we.html

    Poniżej można poczytać, jak ideowi przyjaciele Ruszkiewicza bronią go i nawet mu współczują.

    Ciekawostka, którą mi dziś przysłano z Naszych Blogów
    jazgdyni
    2015-02-26 [22:40]
    Cyborgu,
    jak napisałem powyżej, ja się wzdrygałem przed publikacją tej notki. Swołocz tylko na to czeka. Zobacz tylko co wysmażył drugi opiekujący się mną agent Jarosław Ruszkiewicz na NEonie24.
    Jak oni potrafią cudownie i bez skrupułów łżeć. Mimo, że wszystko jest publicznie do sprawdzenia. Lecz zgodnie z dobrą kagiebowską szkołą propagandy bazują na lenistwie czytelników, którym nie będzie chciało się czegoś poszukiwać.

    Ja chyba sobie pojadę na Orunię, na tą ulicę generała X nr.1 m. 1 i pogadam sobie z tym kurduplem i zapytam się czemu jest taki niemiły.
    Zrobię to tak, że jego kumple z ABW z pobliskiej Biskupiej Górki nie zdążą przyjechać. Taka krótka dżentelmeńska rozmowa.

    Pozdrawiam
    -------------
    Kogo dotyczą te zapowiedzi?

Nastepne kłamstwo konfabulatora z Gdyni
  • //Muszę się bronić przed tym bydlakiem. Google ani mysli go zablokować, lub dostarczyć IP, bym mógł go sądowo ścigać. Bo przecież jest demokracja i wolność słowa. Lecz, jak tylko przejdę na emeryturę, na stałe osiądę w mojej Gdyni, to znajdę drania. Odszczeka każde kłamstwo i z osobna zje każdą literę swoich paszkiwli. //

    Ale jaja....
    Cap z Gdyni cały czas podkreślał, że zna Obiboka i na tę "slamsowatą" Orunię wpadnie ze swoimi zaprawionymi koleżkami marynarzami (chyba gorzałą zaprawionymi jak sam cap z Gdyni...)

    A teraz co? Skarży się, że go nie może znaleźć?
    Dobrze chociaż, że wie gdzie ja mieszkam, szkoda tylko, że mu się piętra pomyliły :)))

    Dupku z Gdyni...
    Dobra rada - zbastuj i nie ośmieszaj się więcej
    Weź sobie wolne od klawiatury na jakieś 5 lat to może ludziska zapomną. Choć Wujek Google jest okrutny i pamiętliwy... :))))))

    PS. Jak nie możesz znaleźć Obiboka to ja ci pomogę! Przecież wiesz gdzie mieszkam. Wpadnij to pogadamy i coś ci poradzę :)))))))))

  • @Rebeliantka 23:14:31
    //Kogo dotyczą te zapowiedzi?//

    A jak myślisz Rebeliantko?
    To ja mieszkam na Oruni na ul. gen. Okulickiego.
    Czy można to już potraktować jako "groźbę karalną"?
    Pytam się bo Ty oblatana w te klocki jesteś :)

    PS. "Kurdupel"...
    Mam tylko 180 cm wzrostu, wiem, że to niewiele ale żeby zaraz "kurdupel"... :(((

@gosc hotelowy 06:52:09
  • //Kurde to wyglada na niezla siekiere (tzn. SL vs. JZG) - poszlo o kase czy o kobiete ? :] //

    Jaką kasę... Jego kobieta (z pewnością mądrzejsza od marynarzyka) i mógłbym się z Nią umówić na kawę i zapewniam, że byłaby najwyżej tylko trochę rozczarowana Spiritkiem... (no może przesadzam?..)

    A siekierę to już obiecuje i obiecuje ten z Gdyni i obiecywał nawet, że "wpadnie ze swoimi zaprawionymi koleżkami na Orunię". Na Obiboka.
    Jeszcze takiego desantu nie zauważono. Tym bardziej, że ten z Gdyni określa się jako "autochton"... 

    A my z Oruni to co mamy robić?
    To co? Kaszebów z odzysku (Grodno/ Ukraina- niepotrzebne skreślić albo dodać) mamy lać?... 
    Będzie europejska rozróba o gnębienie mniejszości etnicznych a na koniec będzie "antysemnityzm".

    Ja to przynajmniej nie mam problemów z tożsamością, Kujawiak z Chłopów Kujawskich jestem. Strzelno, pow. mogileński. Starczy proboszcza spytać :)))

@Jarek Ruszkiewicz SL 07:18:40


Poniżej moja odpowiedź blogerowi Jazgdyni.

- No widzisz, jak tych agencików przycisnąć, to śpiewają jak na spowiedzi. Oni są tak pewni siebie i przekonani o swej bezkarności, że ujawniają nawet najbardziej skryte fakty ze swej brudnej a nawet przestępczej działalności. 

Tak było kiedyś z Trybeusem, co się publicznie przyznał, że bierze kasę od Putlera za swoją anty-polską i anty-katolicką działalność. Pamiętam, że tamtego pamiętnego wieczoru miałem farta, bo zdemaskowałem aż dwu agentów. Bogdan na kursie - też się wtedy przyznał. Ale on chyba krótko po tym przestał pisać - być może spalił się ze wstydu. Inaczej jest z naszym znanym kurakiem z gór, który niedawno publicznie się obraził na Niepoprawnych i założył k..wi dołek na neonowym ścieku; jednak ostatnio jakby dostał rozwolnienia i wraca cichaczem na NP. Podejrzewam, że takie dostał rozkazy i musi wesprzeć ruskich trolli, co to zostali przysłani po ewakuacji desantu z neOnu24.ru, ale widać, że są bardziej tępi i prymitywni, więc ich "działalność" nie przynosi zamierzonych efektów. 

Wracająć do Ruszkiewicza to widać, że wczoraj dostał wścieklizny i znowu opublikował swoje paszkwile, które pisze na Twój temat na blogu Obiboka na Własny Koszt. Przyznał też kolejny raz otwarcie, że Obibok i on to ta sama osoba, czemu niedawno kategorycznie zaprzeczałeś. Do dziś nie mogę pojąć jaki jest tego powód? Boisz się procesu czy jak? 

Na ujawniony przez Ciebie adres 1/1 widziałem, że napisał iż pomyliły Ci się piętra. Być może zasugerowałeś się angielską numeracją, bo w Polsce parter nie ma oznaczenia 0 tylko 1. Poza tym w tym bloku jest kilka klatek schodowych o numeracji 1a, 1b, 1c, 1d, 1e. Pisałeś kiedyś, że on mieszka na Orunii Górnej, co jest prawdą, bo choć to na dole i blisko Małomiejskiej to nazwa się wzięła od terenów deweloperskich, gdzie budowano budynki. Ale niezaznajomiony będzie szukał na górze i tu Spiritusowy ma nadzieję że go pewno nie znajdą. Chociaż prawdopodobnie ma jakąś ochronę ruską albo wsi-ową, bo pamiętam, że kiedyś chciał się ze mną spotkać na takich terenach na Chełmie i się nie bał, że straci zęby. Chociaż możliwe, że by nasłał zbirów a sam siedział w tym czasie w domu pod kołdrą trzęsąć się ze strachu, co do niego podobne.    

Wracając do przyznanej się przez niego działalności przestępczej to myślę, że nie powinniśmy zwlekać, tylko go zgłosić na policję - niech go biorą. Trzeba też sprawdzić, czy go nie szuka Interpol albo włoska policja. Adres trzeba definitywnie potwierdzić. Trzeba tam wysłac umyślnego niech obserwuje ten blok i okolicę i wszystko co podejrzane fotografuje. SL-a też, jak go zobaczy, w tym w dwu-znacznych sytuacjach. Z tym swoim nosem to za bardzo nie ma szans skutecznie się zamaskować, schować albo uciec. Niewykluczone, że będzie tego próbował. Ale wtedy wpadnie od razu w nasze sidła. Trzeba powiadomić policję żeby już czekali jak ptaszek zacznie próby fruwania. Napewno będzie chciał się przedostać na wschód, do swoich; ale po drodze ma Warszawę. Nie sądzę żeby Opara zechciał się narażać z jego powodu, ale niedaleko Warszawy mieszka Wojtas. Adres jest znany. Wiemy, że często u niego Spiritusowy przebywa. Wiemy też jakie bliskie stosunki łączą ich obu: Wojtas jako guru sekty, a Ruszkiewicz jeden z jego pięciu wyznawców. 
Wypadało by też zebrać i przygotować więcej materiałów na jego temat. Trzeba wszystko udokumentować, spisać świadków. 

Niedawno, gdy robiłem porządki na swoim starym laptopie - odgrzebałem zrzuty ekranu z pogawędki SL sprzed kilku lat, gdzie narzeka, że mu nie płacą w terminie i że w każdej chwili może przejść do hasbary. Używa terminu: "już robili podchody". Nie wiem jak to zakwalifikować, bo widziałem też wpis w Internecie z czasów, gdy się starał o przyjęcie do hasbary, ale z tego nic nie wyszło, bo go nie przyjęli. Wynika z tego, że ten odgrzebany przeze mnie wpis jest wcześniejszy. Nie umiem tylko umiejscowić w czasie jego pobytu we Włoszech i tej jego tam przestępczej działalności. 

Przypuszczalnie było to po okresie jego aktywności jako przedstawiciel handlowy w Ostródzie, skąd podobno wtedy jeździł do Włoch sprzedawać okna.
Według moich obliczeń jego praca jako płatnego agenta Kremla zaczęła sie gdzieś w 2010-m roku, ale mogę się mylić. Popraw mnie jak wiesz lepiej. 

Postroofka!

Ps. Cieszę się, że wreszcie mamy gada!

czwartek, 26 lutego 2015

Rosyjska agentura w sieci

Gdzie są służby? Polski obywatel jest bezbronny wobec skoordynowanych działań potężnej machiny państwa prowadzącego z nami od inwazji na Gruzję hybrydową wojnę, włączającego krok po kroku kolejne elementy. Otwarty Terror wobec tych co przeszkadzają to już alarm.

"Polacy i Litwini lepiej od Niemców i Francuzów rozumieją - kiedy padnie ostatni ukraiński żołnierz, to kacapska orda do nich.
[= Поляки і литовці краще за німців і французів розуиіють - якщо упаде останній український солдат, то кацапська орда прийде до них.

Tacy sympatyczni "wyzwoliciele" znowu zaczną nas "wyzwalać". Jak od 17.09.1939 i od 5.01.1919
Jeśli padnie niepodległa Ukraina...

- Napisała Oksana Sharyi pod reportażem "Paczki dla żołnierzy Ukrainy od czytelników salonu24.pl już w Kijowie".

Baran pokazany na zdjęciu, ubrany w koszulkę z motywem żołnierzy wyklętych, nawet nie wie, że flaga na tle której pozuje nie jest flagą Polski. Debilizm w czystej postaci. Mam nadzieję, że ten zamaskowany jełop to prowokator, a nie narodowiec, bo jeżeli to jest prawdziwy narodowiec, to czas umierać chyba.


Zdjęcia zamaskowanych Polaków, solidaryzujących się z rosyjskimi separatystami, agresywne wobec Ukrainy i Stanów Zjednoczonych wpisy, hasła „śmierć banderowcom!”, nawoływanie do powstań na Litwie, a nawet blog „Ja ruski agent” – to tylko fragment szerokiej działalności w ostatnich tygodniach grup w Internecie, które popierają w Polsce Putina.
„Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej”, „Polacy za niepodległością Noworosji”, grupa „Brońmy Rosji” czy wreszcie „Rosyjska V kolumna w Polsce” – to popularne strony na Facebooku, których członkowie popierają działania Moskwy na Ukrainie. Jakie tematy poruszane są w dyskusjach na tych profilach? Okazuje się, że nie tylko wojna na Ukrainie, ale też katastrofa smoleńska, kampania wyborcza czy założenie partii „Zmiana”, której jednym z szefów został były rzecznik Samoobrony - Mateusz Piskorski.
„Jak zwykle staramy się trzymać z daleka od polityki, tak tym razem nie możemy przemilczeć faktu powstania pierwszej partii, której jednym z postulatów jest geopolityczne, przede wszystkim gospodarcze otwarcie się na Chiny i na Rosję” – piszą administratorzy profilu „Towarzystwo Przyjaźni Polsko – Rosyjskiej” o powstaniu partii „Zmiana”. I odsyłają czytelników do strony internetowej nowej formacji, a także do jej manifestu ideowego.
Wszystkie prorosyjskie grupy na Facebooku łączy niechęć do „nacjonalizmu” ukraińskiego – banderyzmu. Z dyskusji, prowadzonych w prorosyjskich grupach, można odnieść wrażenie, że elity rządzące na Ukrainie to wyznawcy kultu Bandery, stosujący metody przywódcy OUN. „Prezydent RP pod flagą UPA oddawał hołd ofiarom Majdanu!”, „Je…ć bandery” – to tylko niektóre komentarze, dodawane np. na profilu „Polacy za niepodległą Noworosją”. Stronę popiera ponad 2700 polskich użytkowników Facebooka.
Szczególnie niebezpieczna jest strona „Polacy za Noworosją”, która informuje o postępach wojny na wschodniej Ukrainie. Niedawno administratorzy profilu udostępniali dane konta bankowego, na które można było wpłacić pieniądze dla Polaków z Donbasu. Akcję zorganizowało Elbląskie Stowarzyszenie Współpracy Polsko-Rosyjskiej.
Popularność w sieci zdobywa również profil „Wileńska Republika Ludowa”, liczący 4 tys. „lajków”. A tam w ostatnim czasie możemy przeczytać, by mniejszości narodowe na Litwie szykowały się do powstania: „Już teraz apelujemy do Polaków, Rosjan i Białorusinów którzy trafią w szeregi tej "armii" rodem z kabaretu: twórzcie komórki konspiracyjne, rozpracowujcie system dowodzenia, zabezpieczajcie broń i wyposażenie na rzecz WRL!” – apelują członkowie strony.
Prorosyjscy internauci dyskutują również o katastrofie smoleńskiej. Zaangażowani w grupie „Brońmy Rosji” (liczy ponad 2700 „lajków”) krytykują chęć odzyskania szczątków maszyny przez polskie władze: „Niestety pisowcy zawsze będą się czepiać, że nam samolotu Rosja nie oddała. Holandia po 2 tygodniach zawiozła swój złom z Ukrainy”. „Jak PIS dojdzie do władzy to potnie wrak na malutkie kawałeczki poświęci i będą w kościołach jako relikwie sprzedawać...” – brzmi inny komentarz.
W ostatnich dniach administracja Facebooka usunęła konto „Rosyjska V kolumna w Polsce”. Na łamach profilu dyskutowano o działalności prorosyjskich internautów czy relacjach polskich władz z Rosją. Stronę do zamknięcia zgłaszali członkowie „Wileńskiej Republiki Ludowej”, którzy uznali działalność prześmiewczej grupy za „nękanie” – do czego przyznali się na swojej stronie na Facebooku. Administratorem „Rosyjskiej V kolumny w Polsce” – według prorosyjskich komentatorów w sieci – był Marcin Rey, mieszkaniec Dobczyc pod Krakowem. Od kilku tygodni otrzymuje na swoją skrzynkę mailową stos pogróżek i wulgarnych telefonów, a ABW, zapytana przez tygodnik „Do Rzeczy”, alarmuje, że tego typu elementy zastraszania mogą być inspirowane przez wschodnie służby.
„Dziś interesy Polski i Rosji nie są sprzeczne. Obecnie Rosja bierze na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo wielu z nas. To bohaterski Ramzan Kadyrow zwalcza dżihadystów na Kaukazie. To Rosjanie - mieszkańcy Donbasu, etnicznie rosyjskiej ziemi, walczą z banderowcami. Dziś Donbas, jutro Przemyśl i Sanok – imperializm i szowinizm ukraiński traktuje jako wrogów zarówno Polaków, jak i Rosjan” – to z kolei fragment listu „Polaków do Rosjan”, opublikowany na blogu „Ja ruski agent”, promowanym na prorosyjskich profilach społecznościowych. Apel o współpracę polsko-rosyjską i zatarcie ran z przeszłości podpisali „polscy patrioci, kontrrewolucjoniści i antykomuniści”.
Aktywność na portalach społecznościowych grup prorosyjskich nie ogranicza się tylko do zamieszczania komentarzy przychylnych Moskwie. Za ich pośrednictwem, internauci zachęcają nawet do wstąpienia do armii separatystów w Donbasie – pisał o tym kilka tygodni temu tygodnik „Do Rzeczy”. W tym celu, werbownicy wykorzystują naiwnych, młodych radykałów.


"Poskrobiesz Rosjanina, to od razu Tatar wychodzi".

Ta stara prawda dalej zagraża światu, a przede wszystkim sąsiadom Rosji.. Dziś przyszła kolej na Ukrainę - a kogo zaatakują jutro, pojutrze? Bo zaatakować "muszą"...

Wielki, niewybaczalny błąd popełniony przy zrzucaniu mongolskiego jarzma - gdy w zasadzie nie stworzono własnych instytucji, tylko obsadzono zastane struktury władzy "swoimi" - mści się do dnia dzisiejszego.

Bo Rosja nadal jest jednym wielkim obozem wojskowym, nastawionym na grabież i plądrowanie obcych terytoriów. I tak jak lampart nie jest w stanie zmienić swoich cętek - tak i Rosja "musi" napadać i grabić - bo nic innego nie potrafi.

A "car"/ "chan" / "prezydent" - musi swoim bojcom dostarczać wciąż nowych okazji i nowych łupów. I raczej mniej jest istotne "na kogo tym raze wypadnie". Bo ruskie państwo łupi bowiem wyjątkowo "demokratycznie" - wsiech, bez wyjątku...

A tamtejszym oligarchom może dziś lub jutro już nie wystarczać dotychczasowe grabienie ruskich ludzi i ruskich zasobów.

Rosja od stulecie stanowi najgorsze, niemalże karykaturalne wydanie "turańszczyzny" - a gdy jej zagony już gdzieś dotrą, to pierwszą ofiarą nowego reżimu zwykle padają zdrajcy danego kraju współpracujący z Kremlem przy jego podbijaniu - bo ludy stepu,a szczególnie Mongołowie, zawsze opierały swój ład społeczny na wzajemnej lojalności i zaufaniu - i nieprzypadkowo Rosjanie na określenie takich ludzi mają proste określenie - "gównojady".

I niech ci, którzy za pieniądze albo - nie daj Bóg, z przekonania - dziś promują moskiewskie interesy w Polsce, modlą się żarliwie, żeby Rosja nigdy tu nie weszła...
Pozdrawiam redakcję.

A jak rozpoznać ruskiego trolla i jak sobie z nim radzić? 
/O ruskich trollach w sieci

piątek, 20 lutego 2015

Ukraińsko - rosyjskie domino


W dominie jest prosta zasada: żeby zrobić ruch do przodu trzeba dopasować liczbę oczek ze swojej puli do liczby oczek widniejących na układanym „tasiemcu”. W konflikcie, a teraz już w otwartej wojnie, jaka ma miejsce w Europie, a nie na antypodach naszego kontynentu, od początku swoje domino z perfekcją układają tylko Rosjanie, im wszystko pasuje, cztery do czterech, sześć do sześciu, tasiemiec rosyjski zżera Ukrainę z dnia na dzień i ośmiesza, upokarza tak zwany Zachód i królestwo Zachodu, czyli USA. Dezerter Barack Obama, choć ma w swoim zestawie odpowiednie liczby oczek udaje, że nic mu nie pasuje, a Angela Merkel raz coś dołoży, a raz nie dołoży, tak by bilans starań o jakikolwiek rozsądny kompromis na Ukrainie wyszedł na zero. Kocham francuski impresjonizm, a nawet postmodernistę Joana F. Loytarda za wywołanie dekonstrukcji, chyba tylko po to, żeby dowiedzieć się w XXI wieku, że człowiek bez wiary, bez Boga, bez idei ogólnych głupieje. Hollande w rozmowach z Putinem, jako polityk, nie istnieje.
Niestety, narody Europy Zachodniej żyją nadal w stadium postmodernistycznych zgliszczy. Kafejka w kościele, krzyż na szyi geja, złudny obraz cywilizacji posthistorycznej nadal tam dominuje. Dla Franza, Louisa, Ukraina jest mgławicą Andromedy, a nie realnie istniejącym krajem w Europie. Przyczepiony do Merkel, Hollande, podpowiada kanclerz: - Tu masz pięć do pięciu, zobacz! - Cicho bądź! - odpowiada mu Merkel niczym Pani Sułkowa. No cóż...., premier Ewa Kopacz może się nawet pytała, czy może popatrzeć na rozgrywkę, ale co usłyszała ona i Sikorski, domyślamy się aż za dobrze. Ciągnąc już temat domina, choć sprawa jest śmiertelnie poważna, można powiedzieć, że najlepiej ma prezydent Bronisław Komorowski. Gra sobie w domino z profesorem Nałęczem i wszystko mu się zgadza. No może czasami pojawi się jakaś wątpliwość, niejasność zapanuje w głowie prezydenta, ale zaraz sobie przypomni, że ma NATO, a nasz szpic numer jeden, czyli Donald Tusk, już on tam rozgrywa w Brukseli wszystkich zawodników jednym strzałem z lewej nogi.
Realia na dziś, bo nie wiadomo co będzie jutro są takie, że nie ma granicy rosyjsko - – ukraińskiej, jest ona tylko na mapie, a i CNN miewa nawet kłopoty właśnie z tą na mapie. Choć jest tak zwany Mińsk 2, czyli dajemy wam wschodnią Ukrainę po dobroci po raz drugi, nikt nie zaprzecza i nikt się nie burzy, że po tych „normandzkich modłach” na teren Ukrainy wjechało w ciągu ostatnich dni dwadzieścia czołgów i dziesięć samobieżnych wyrzutni rakietowych, czyli regularne jednostki armii rosyjskiej. Amerykanie, macie jeszcze Echelona i satelity? Nikt oficjalnie nie powie, że Niemcy i Francja oddały Ukrainę Rosji, ale to zrobiły. Mistrz liberałów z Waszyngtonu, prezydent największego mocarstwa, zachowuje się niczym premier  Kopacz –- zamknął się w Białym Domu i udaje, że nic mu do tego europejskiego domina. Dlatego właśnie, przy takiej postawie Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, nic nie układa się po naszej, zachodniej, a także polskiej racji stanu. W tej grze, Putin nie oszukuje Merkel ani Obamy, bo oni doskonale wiedzą, jakie są jego strategiczne cele. To Merkel i Obama oszukują świat, że robią cokolwiek dla Ukrainy. Nie robią nic realnego, patrzą ze spokojem, jak Moskwa podmienia liczbę oczek, by nic nie pasowało Ukrainie. Realia są takie, że  NATO gada, Merkel gada, Waszyngton tylko duka, a Kijów jest sam.
Strach przed utratą dobrobytu i świętego spokoju jest tak wielki, że –- proszę mi wierzyć -   na ołtarzu tego błogiego spokoju można złożyć nie tylko Ukrainę. I możni tego świata to akceptują. Gdyby było inaczej, gdyby Putin obawiał się reakcji USA i UE, gdyby się obawiał NATO (to chyba żart),  rozgrywałby  spokojnie swoją światową politykę w granicach już istniejących. Jeśli można jednak bezkarnie drwić z Brukseli i Waszyngtonu,  i przy okazji spełniać wielkomocarstwowe marzenia Rosjan, to bierzemy więcej, ile się da. Nie można dziś przesądzić do końca reakcji Moskwy, co by się stało, gdyby do Kijowa trafiła amerykańska czy polska broń. Strach jest już tak wielki, że nikt nawet poważnie nie rozważa tej opcji. Problem Ukrainy ma jednakże charakter globalny i nie da się go rozwiązać przy użyciu wariantu normandzkiego i tym podobnych dyplomatycznych dziwolągów. Rosyjsko - ukraińskie domino  to nie jest koniec gry. Putin już się zastanawia, kto następny, i wcale nie zamierza pytać się o to, czy kolejny przeciwnik chce do niej przystąpić. Nie wie tylko, albo nie chce wiedzieć o tym, że takim tasiemcem z domina można się w końcu udławić.  

źródło: http://benevolus.salon24.pl/632831,ukrainsko-rosyjskie-domino

Z frontu w Debalcewie: Skorpion



„Skorpion”. Wyszedł. Żyje. Z garstką ochotników trzymał kilka kilometrów frontu debalcewskiego. Dali mu prosty rozkaz – za każdą cenę osłonić odejście głównych sił. Zapomnieli dodać, że on i jego ludzie skazani są na śmierć. Zresztą nie trzeba dodawać. „Skorpion” sam się domyślił. Zatrzymali ordyńców, przyjęli uderzenie na siebie. I przeżyli, co pewnie było niespodzianką dla dowództwa sektora „S”. Łączności nie było. Tylko z automatami w rękach, zrzuciwszy ciężkie kamizelki kuloodporne, żołnierze przebijali się w nocy orientując się – wyobraźcie sobie – według gwiazd. Udało się. Niebo w nocy było jasne, inaczej nie widzieliby gwiazd – a wtedy wszystkim koniec. Wyszli. Wszyscy, co do jednego. I są przekonani, że placówkę można było utrzymać. Nawiasem, znam tylko dwie pozycje, nieformalnie nazwane na cześć żołnierzy, swoich obrońców. „Bału” i „Skorpion”. Bału poległ jesienią. A “Skorpion” żyje. I ma zamiar wrócić na swoją placówkę. Pewnego razu. Gdy przyjdzie na to czas…

Andrij Caplienko
(tłum. z ros.)
źródło: http://naszeblogi.pl/52882-z-frontu-w-debalcewie-skorpion

Ukraina potrzebuje broni, wsparcie polityczne to za mało.

Ostrzelanie wycofujących się ukraińskich żołnierzy z miasta Debeltseve przez prorosyjskich separatystów i Rosjan ostatecznie pogrzebało szanse na nieco dłuższą realizację drugiego rozejmu z Mińska. Wydaje się, że takie wydarzenie powinno ostatecznie pozbawić złudzeń wszystkich tych, którzy jeszcze mieli nadzieję na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu rosyjsko - ukraińskiego.  Nic bardziej mylnego. Angela Merkel i Francois Hollande, którzy doprowadzili do podpisania przez Poroszenkę i Putina warunków rozejmu, ograniczyli się jedynie do potępienia przypadków naruszenia zawieszenia broni, mając nadzieję na dalszą implementację postanowień tekstu z Mińska.
Zaklinanie rzeczywistości ze strony przywódców najważniejszych państw Unii Europejskiej dowodzi niezbicie, że nie mają oni krzty chęci na konfrontację z Putinem. Mało tego, podejmując tak nieprzemyślany krok jak drugie spotkanie w Mińsku, być może Niemcy i Francja pozbawiły Ukraińców, przynajmniej na jakiś czas, realnej pomocy ze strony Stanów Zjednoczonych.  Jak podawał bowiem "New York Times" na początku lutego administracja amerykańska coraz mocniej zastanawiała się nad pomocą militarną w postaci dostarczenia broni armii ukraińskiej. Szarża Merkel i Hollande'a przynajmniej na jakiś czas taką możliwość wykluczyła.
Z takiego obrotu sytuacji oczywiście najbardziej zadowolony jest Władimir Putin, dla którego postanowienia rozejmu mają taką wartość, jak papier na którym zostały spisane. Jeżeli tylko Rosja będzie mieć taką ochotę, to bez zdecydowanego oporu Zachodu, jest w stanie zająć całą Ukrainę. Nie miejmy złudzeń. Kijów bez wsparcia z zewnątrz w wojnie z Rosją nie ma szans żadnych. Według oficjalnych danych na jednego ukraińskiego przypada około 6,5 żołnierza rosyjskiego. Fakt, że Ukraińcy w 2013 r. zdecydowali się na profesjonalizację armii, jednak podawana liczba 130 tys. żołnierzy wydaje się i tak mocno przeszacowana. Są oczywiście jeszcze rezerwiści, ale to jak wygląda mobilizacja i ilu z nich zgłasza się do swoich jednostek, dobitnie dowodzi niskiego morale w ukraińskim narodzie. Pomijając sam potencjał ludnościowy, jeszcze większe dysproporcje są, jeżeli chodzi o uzbrojenie. Rosjanie od lat wydają na zbrojenia co roku ponad 60 mld dolarów. Ukraińcy, żyjąc w przekonaniu błogiego bezpieczeństwa, na armię przeznaczali zaledwie 1 % PKB. Nic dziwnego, że ich sprzęt bojowy pamięta jeszcze czasy, gdy oba narody tworzyły wielkość Związku Radzieckiego. Co za tym idzie, Putin, aby osiągnąć swoje cele, póki co może angażować bardzo niewielkie siły, opierając się na w głównej mierze na separatystach. Dzięki temu w dalszym ciągu, przynajmniej wśród niektórych, wciąż może grać rolę strony neutralnej.
Zasadnicze pytanie w tej rozgrywce brzmi: jakie są rzeczywiście plany prezydenta Rosji? Wydaje się, że gra idzie nie tylko o wschodnie prowincje Ukrainy, ale o całe państwo. Mało prawdopodobne jest rzecz jasna, że przewiduje on możliwość włączenia całości państwa ukraińskiego bezpośrednio do Rosji. Wystarczy jednak, że zmieni się rząd i prezydent, albo obecne władzy Ukrainy porzucą plany integracji z Zachodem i zwrócą się w kierunku Rosji i konstruowanej przez nią mozolnie Unii Euroazjatyckiej. Konflikt na Ukrainie coraz bardziej męczy naród ukraiński. Rok temu, gdy Majdan obalał niechcianego prorosyjskiego prezydenta, był czas na chwilową euforię. Dzisiaj Ukraina, pogrążona w wojnie na wchodzie, ma olbrzymie trudności, by wydźwignąć się z kryzysu gospodarczego. W tej sytuacji, widząc wciąż z ich punktu widzenia, bardzo bierną postawę Zachodu, mogą dojść do głosu postawy kapitulanckie. Obalenie drugiego Majdanu przez nowy, ale tym razem nie niepodległościowy, lecz prorosyjski byłby totalnym zwycięstwem geniuszu politycznego Władimira Putina.
Aby do tego nie dopuścić potrzebne są dużo bardziej zdecydowanego kroki ze strony NATO i Unii Europejskiej. Trzeba otwarcie przyznać, że sankcje gospodarcze, pomimo, że uciążliwe, to jednak nie skłoniły Rosji do dyplomatycznego rozwiązania sporu. Kolejnym krokiem musi być zatem decyzja o udzieleniu Ukrainie wsparcia militarnego. Dostarczenie broni Ukrainie, a w dalszej kolejności pomoc wojsk NATO, może skutecznie powstrzymać zapędy imperialne Władimira Putina. Czego, jak czego, ale realizmu politycznego prezydentowi Rosji odmówić nie można. Dlatego też nie wydaję, żeby ryzykował on konflikt z całym światem zachodnim, z którym przecież wciąż łączą go bardzo poważne interesy gospodarcze.
Recepta jest więc prosta, ale wykonanie o wiele trudniejsze. Nieprzypadkowo na rozmowy w Mińsku zdecydowali się Angela Merkel i Francois Hollande, czyli przywódcy krajów, z którymi Rosja miała w ostatnich latach bardzo bliskie relacje handlowe. Symbolem współpracy niemiecko - rosyjskiej jest projekt gazociągu północnego, Paryża z Moskwą z kolei łączy kontrakt na sprzedaż bardzo nowoczesnych okrętów desantowych typu Mistral. Nic dziwnego więc, że reagują oni alergicznie na wszelkie pomysły o dozbrojeniu Ukrainy. Również społeczeństwa tych krajów nie chcą słyszeć o bardziej aktywnym zaangażowaniu się swoich państw w konflikt ukraińsko - rosyjki. Co interesujące także wśród części państw naszej części Europy nie widać woli drażnienia Rosji. Przebieg spotkania Orbana z Putinem dowodzi, że nie wszędzie działania Moskwy definiowane są jako realne zagrożenia dla bezpieczeństwa w Europie. Polska również nie przewiduje obecnie możliwości militarnego wsparcia Ukrainy, ograniczając się jedynie do ,niewiele znaczącej, pomocy politycznej. 
Mając to wszystko na uwadze trudno być optymistą, by Unia Europejska wypracowała jednolite i twarde stanowisko wobec konfliktu na Ukrainie, nie ograniczające się li tylko do sankcji ekonomicznych. Jedyna nadzieje dla Ukrainy tli się zatem za Oceanem. Stany Zjednoczone mają bowiem swój interes w tym, by nie dopuścić do wzrostu potęgi rosyjskie. Wszak to one od zakończenia "zimnej wojny" pełnili rolę jedynego kreatora światowego ładu. Powrót do bipolarnego modelu stosunków międzynarodowych oznaczałby koniec hegemonicznej pozycji USA, na której przecież w ogromnej mierze opiera się tożsamość narodowa dzisiejszych Amerykanów.

Dlaczego katolik nie może dziś popierać ani pochwalać Rosji



W różnych środowiskach katolickich mają miejsce od kilku lat poważne kontrowersje na tle stosunku do współczesnego państwa rosyjskiego i jego spraw. Wśród spotykanych argumentów za popieraniem Rosji najczęściej spotyka się dwa: jeden o charakterze utylitarystycznym, drugi zaś – pozornie moralno-teologicznym.

Co do pierwszego z nich, to nie prezentuje on żadnego rozumowania religijnego, a jedynie pragmatyczne: a mianowicie współdziałanie z Rosją przynosić ma korzyści, najczęściej ekonomiczne.

Jak wiadomo, utylitaryzm, czyli pogląd, iż kierować się należy wyłącznie wymiernymi korzyściami, sprzeczny jest z nauką katolicką. Pozór katolickości tej nauki bierze się stąd, że w epoce rozkwitu struktur katolickich, czyli scholastycznej odnowy po Soborze Trydenckim, powszechnie uznaną teorią społeczno-ekonomiczną był merkantylizm, zgodnie z którym każde państwo powinno się starać pozostawać samowystarczalne, ograniczać maksymalnie import towarów obcych, rozwijać zaś eksport własnych. Maxa Webera źródła etyki protestanckiej to w istocie merkantylistyczna powściągliwość konsumpcyjna, zaś w okresie rewolucji techniczno-przemysłowej merkantylizm staje się stopniowo udziałem marksizmu, by ulec całkowitej instrumentalizacji w ramach antyglobalistycznych narracji podejrzenia, na które odpowiada się konspiracją partii politycznych i tajnych stowarzyszeń. Jak wiadomo, tak partia komunistyczna, będąca paktem na rzecz światowego przewrotu, jak też tajne stowarzyszenia wzajemnej pomocy zostały przez Kościół katolicki wprost potępione, czego przyczyn merkantyliści upatrywali w domniemanej afirmacji przez zagrożone XIX-wiecznym liberalizmem papiestwo absolutystycznego aparatu państwowego.

Widząc Kościół pozornie zdany na łaskę, merkantylistyczne państwo zaczyna się absolutyzować, co znajduje swoje szczytowe sformułowanie teoretyczne w nauce rosyjskiego myśliciela i działacza państwowego początku XX wieku, Piotra Struve. Mówi on, iż historia powszechna jest zwartym szeregiem zdarzeń, doskwierających takiej wewnętrznej polityce, która dążyć by chciała do wewnętrznego dobrobytu. (…) Państwo to ‚organizm’, który w imię kultury podporządkowuje życie narodowe zasadzie dyscypliny, stanowiącej podstawowy warunek potęgi państwa. (…) Wszelka prawdziwie państwowa polityka, choćby nawet w kwestiach wewnętrznych była nader konserwatywna, w walce o potęgę nie zatrzymuje się przed takimi drobnostkami, jak legalność. (…) państwo (…) stoi ponad wszelką wolnością osobistą. Jest ono ogromnym nieocenionym i nieprzemijającym zyskiem i usprawiedliwieniem przeżytych przez nas ‚wielkich wstrząsów’.

A zatem państwo staje się absolutem, który ma doskwierać człowiekowi. Szczytem tego doskwierania i najwyższym przejawem boskości państwa, zdaniem Struve, jest wojna, na której obywatel zostaje totalnie podporządkowany państwu, by zostać złożonym w ofierze za jego potęgę. Swoją wolą człowiek zostanie zbawiony, jeśli zdobędzie się na zgodę uczynienia mu tego wszystkiego przez państwo. Będzie to nie tylko wieczne zbawienie, ale też tego rodzaju akt woli umożliwi człowiekowi doczesne życie zbawionego w przechodzącej w wieczność strukturze państwa. Przy tym nie każde państwo cieszy się takim ubóstwieniem, ale tylko prawdziwie bezwzględne wobec własnych obywateli mocarstwo. Piotr Struve na początku XX wieku odmawia tej miary boskości na przykład państwu niemieckiemu, które nazbyt, jego zdaniem, troszczy się o dobrobyt obywatela. Mniejsze i zajęte doczesnym biegiem spraw państwa zasługują w tej rosyjskiej myśli jedynie na pogardę, a co za tym idzie, powinny być zniszczone przez prawdziwe święte mocarstwo.

We wszystkich tych założeniach nie znajdujemy żadnego punktu spotkania z chrześcijańską wizją państwa i obywatelstwa. Użyć tu możemy słów św. Pawła: to „światowa filozofia, oparta na żywiołach”. Karmi się przyziemnymi, chwilowymi interesami, korumpując w ten sposób społeczeństwo: bowiem wyznając tego rodzaju ideał, żyć musi ono w codzienności zawsze ukradkiem; z tego, co ukradzione w celu pospiesznego skonsumowania na sposób libacji. W ten sposób do istoty takiego absolutnego państwa należy korupcyjna struktura partyjna. Od burbonowskiej Francji, poprzez Rosję „jak za cara” aż do skorumpowanych liberalnych demokracji europejskich, system ten nie może być naprawiony; odwrotnie, on właśnie działa prawidłowo, dając sprzężenie zwrotne w postaci życiodajnego zapachu rosyjskiej „bytowuchy”, obyczajówki umożliwiającej kompromitowanie i represjonowanie obywateli, a równocześnie podtrzymywanie w nich perwersyjnego turgoru (roślinnego dobrostanu) nieustannych kontroli, śledztw i aresztowań.

Jednak, jak wyżej powiedzieliśmy, nie każde państwo może cieszyć się taką aurą boskości,  a w efekcie mieszkańcy małych i pokojowych państw narażeni są na paradoksalne poczucie pogardy wobec własnego kraju. Tak dzieje się z wielu polskimi „narodowcami”. Stają się oni, nawet nieświadomie, patriotami obcych i wrogich mocarstw, zaś kierujące nimi uczucia uznają za pragnienie odnowienia ładu moralnego.
Obok tego naturalnego, merkantylistycznego argumentu, ma miejsce pochodny argument pozornie teologiczny: zbawcze doskwieranie państwa, a zgoła i przejawiające boskość prowadzenie wojny skierowane jest na ukaranie grzeszników, którzy ponad „patriotyczne” ubóstwienie państwa przedłożyli „kosmopolityczne” i „oportunistyczne” umiłowanie dobrobytu, a zgoła i jakiś jawny grzech. W tym kluczu mieści się mianowicie cały dyskurs rosyjskiej „obrony wartości chrześcijańskich” i ukarania Europy, w tym i rękoma niewiernych. „Gejropejczycy”, „zdrajcy” są w oczach Rosji gorsi od rodzimych jej „niewiernych” – wyznawców radykalnego islamu. Pozornie walcząc z tymi ostatnimi, Rosja w rzeczywistości uznaje ich za „bicz Boży” na Europę, bicz w jej – Rosji – ręku. Katechon, czyli ten, kto powstrzymuje do czasu karę boską, sam jest w rzeczy samej Antychrystem.

Pomijamy w tym miejscu wątpliwość nauki o katechonie w chrześcijańskiej biblistyce. Ale wydaje się, że Urząd Nauczycielski Kościoła, głosem przynajmniej pojedynczych biskupów, wśród których są i biegli bibliści, powinien dawno w tej kwestii się wypowiedzieć.

A zatem centralny dla obu tych argumentów: merkantylistycznego i moralistycznego, punkt, na który rzucane jest światło, to wojna. Jednostka doznaje wobec niej paraliżującego strachu o szeroko rozumiany dobrobyt, lub też fatalnego poczucia zasługiwania na ukaranie. Oba te uczucia stanową skrajności, pomiędzy którymi znajduje się mianowicie chrześcijański punkt widzenia, gdzie przeciwności losu stanowią kontrolowany przez Boga środek udoskonalenia ducha ludzkiego. Z polskich autorów warto zwrócić tu uwagę na o. Innocentego M. Bocheńskiego, wypowiadającego się o etyce wojny jako okoliczności pozwalającej na przejawienie najwyższych jakości ducha ludzkiego. Myśl taka sięga greckich filozofów stoickich, którzy mówili o ćwiczeniu niewzruszonego ducha w obliczu próby. Gdy w świecie owych antycznych filozofów pojawiło się chrześcijaństwo, jego adepci uznali, iż mianowicie stoicka filozofia z jej pojęciami cnót kardynalnych: sprawiedliwości, roztropności, umiarkowania i męstwa, oraz pojęciem sumienia, jak gdyby czekały na Chrystusa i przygotowane były na Jego objawienie.

Niestety, żadnego z tych pojęć, zarówno jak też pojęcia solidarności i zgody społecznej, nie znajdujemy w nauce rosyjskiej, propagowanej obecnie jako narzędzie ideologicznej wojny przeciwko chrześcijaństwu. Katolik nie może w żaden sposób godziwie posłużyć się tym narzędziem.

źródło: https://breviariumromanum.wordpress.com/2015/01/26/dlaczego-katolik-nie-moze-popierac-dzis-ani-pochwalac-rosji/


Pięknoduchom - rzeź Minsk' II

Poniżej artykuł o Rosjanach walczących z Ukraińcami. Zbydlęcenie ich jest porażające. Brak słów - zobaczcie sami...

Rosyjscy najemnicy chwalą się łupami z MH17 i "WIELKĄ KASĄ

Daniłow Siergiej z rosyjskiego miasta Czeboksary walczy dzielnie za putinowski projekt "Noworosja" z "ukraińskimi i polskimi faszystami" (jak głosi rosyjska państwowa propaganda) i pełen szczęścia opublikował na swojej stronie społecznościowej z jakich kubków jego rodzina pije czaj, kumys i wódkę:
Swoją rodzinę zapobiegliwy i pracowity szczęśliwy ojciec ubrał w prawie nieużywane holenderskie kurtki z wiadomego źródła:


Sponsor i chlebodawca tej szczęśliwej (na cudzych tragediach) rodzinki z Czeboksar "błądzący" na terytorium Ukrainy:


Wcześniej ogólnoświatowym skandalem odbiła się internetowa prezentacja szczęścia z amsterdamskiej maskary "samki koloradzkiej stonki" [= dziewczyny separatysty] z miasta Thorez:


Przeglądając internetowe strony rosyjskich najemników walczących w Donbasie szokuje ich wielka radość i otwarte manifestowanie otrzymania większej ilości pieniędzy. Tak jakby wcześniej czegoś takiego na oczy widzieli.

To mocno zadziwia ludzi, którym Rosja kojarzy się z bardzo bogatym i rozrzutnym państwem, z Rosjanami skupującymi nieruchomości w zachodniej EUropie i rozrzucającymi tysiące na zakupach.

Młodzi poborowi dostali "urlopowe" kieszonkowe - większość z nich nie zdążyła wydać tych kieszonkowych - trafiła pod ukraiński ostrzał i wróciła (lub nie) na Rodinu w charakterze "gruz 200" :(



O szczęściu żony ILNURA KULCZINBAJEWA dowiedzieliśmy się już po jego bohaterskiej śmierci "podczas obrony ludności na Ukrainie"
Wcześniej "bronił" ludność na Krymie:


... za "wielką kasę", w której "kąpać się" przyjemność czerpała jego żona...

(Szczęście żony ILNURa z 4 kwietnia - po skutecznym dokonaniu Anschlussu Krymu - na pogrzeb może starczy ...)


Дата выкладывания этого фото - 4 апреля нынешнего года. Как раз почти сразу после крымского вторжения. Следовательно, очень солидное денежное вознаграждение он получил за оккупацию Крыма.
Na tle podarowanego separatystom przez klowna Żyrynowskiego rosyjskiego pojazdu "Tygrys" pozuje mieszkaniec uralskiego miasta Pierm Dmitrij Grigoriew [= Дм. Григорьев] , który zabijając Ukraińców zarabia na życie, czym pochwalił się na swojej stronie:
“Тигр” был обнаружен на страничке российского оккупанта из Перми Дмитрия Григорьева, который зарабатывает убийствами в Украине, воюя на стороне террористов на Донбассе.
А если судить по этому фото, “доблестный” отец своему сыну еще и денег подбросил (на глаз — около 500,000 рублей, что-то около $13,000). Наверное потому, что он ни разу не наёмник, а воюет исключительно за идею. Семье, конечно, не мешало бы немного и на похороны Дмитрию отложить (все тамбудут). Хотя с другой стороны, его закопают за счет ЛДПР, без лишнего шума.

Jego synek dziwi się, że kazali mu pozować z tą paczuszką kolorowych papierków, którym dorośli oddają boską cześć ....
Apropos rosyjskiego "Tigra" - pijani żołnierze specnazu GRU uczynili wczoraj takim 8-tonowym autkiem rajd po rosyjskim Rostowie nad Donem (niedaleko ukraińskiej granicy, stąd bojowy stes) zabijając 2 osoby i niszcząc 10 prywatnych aut i 1 dom. Pewnie podśpiewywali: "Nas nie dogoniat!"



«Находившиеся в машине, наверное, поняли, что дальше ехать не смогут, поэтому выскочили из машины и попытались убежать. Всего в машине находилось 6 человек – 4 военных и 2гражданских».




Сами они из военной части 51532 (10-я отдельная бригада специального назначения ГРУ
http://161.ru/text/newsline/846363.html

Up-date
Tymczasem ojciec dwojga dzieci z m. Romny(100 km na zachód od Sumy = północno-wschodnia Ukraina) ma zupełnie inne problemy. Dzięki działalność takich jak powyżej zaprezentowani rosyjscy bojownicy za kolorowe papierki wygląda on tak (60% poparzonego ciała):

Роман Головко из г. Ромны Сумской области – сержант 27-го Сумского реактивного артиллерийского полка
http://112.ua/obshchestvo/nuzhna-pomosch-otcu-dvuh-detey-serzhantu-romanu-golovko-118985.html
POTRZEBNA POMOC OJCU DWOJGA DZIECI KAPRALOWI ROMANOWI GOŁOWKO

boec-93-y-brigady-pro-prebyvanie-v-rossiyskom-plenu-nas-neskolko-dney-derzhali-pod-dulami-tankov

Roman Gołowko jest z sumskiego obwodu - ziemi skąd pochodzili najwierniejsi sojusznicy ostatniego generała polskiego Września'39 , o których napisałem w artykule pt. 75.rocznica symbolicznej defilady. Ukraińscy sojusznicy gen, Kleeberga - polecam!

Up-date 22:32
Fotki ze strony innego wojownika o "RuSSkij mir": маньяк из Санкт-Петербурга Алексе Мильчаков, который в Украине воюет на стороне сепаратистов:
Мильчаков, который воюет на стороне террористов, в 2011 году "прославился" тем, что убивал животных и выкладывал в интернет фотографии своих забав. Известность приобрел летом 2011 года, в связи с жестокими фото на которых он отрезает голову щенку и комментирует: «У животных тоже есть права, и я уважаю их право быть вкусными, прожаренными, иметь много жил и костей». Эти фото он сам разместил на своей странице в Контакте, которую впоследствии удалил. Но в связи с широким возмущением пользователей, история приобрела огласку и фото разошлись по интернету.
Судя по этой фотографии, придерживается крайне нацистских взглядов. На странице у Мильчакова красовалось фото с нацистской символикой.
Симпатизирует Гитлеру, по убеждениям - нацист.
Многие помнят эту руссо-фашистскую мразь, давно не светился, писали что подох, ан нет. Более того, он опять на Луганщине, на днях принимал участие в нападении на роту добровольческого батальона "Айдар" возле поселка Счастье. Недавно маньяк-садист из Санкт-Петербурга выложил у себя на страничке в контакте фотографии на фоне трупов.
Также другие фотографии с его странички в контакте. Да он ненормальный. Такие садисты не должны спокойно находиться в цивилизованном обществе.
Берёт трофеи
b
6 сентября выложил на своей странице эту фотографию, подписав: "С номером подфартило"
Вот такие "вежливые люди" из России едут воевать в Украину. Мильчаков должен быть ликвидирован! Нельзя позволить ему спокойно вернуться в Россию. Не должны такие садисты предоставлять угрозу нормальному обществу, они вообще должны быть изолированы. А всех "вежливых людей", надеюсь, из Украины скоро вынесут если не полностью, то по частям.






"Это уже ополчение отработало, мы потом подтянулись итого 35 убитых укров и 3 пленных, русичь короче работали, нахера воюем то???!!"
Ссылка на "героя" из Пскова: http://vk.com/dmirsaev

Strona bojowników "Noworosji"

PRZESYŁKI DO OJCZYZNY PACYFIKATORÓW, KTÓRZY ZABIJALI NASZYCH I CYWILÓW!!!






Oleh Skalinskiy _ 26.09.2014 20:00

В мире существует только один говноэтнос,состоящий из редкостных мразей и отморозков.Имя этим животным-русские.Всю свою убогую историю они скулят

за нищую и бесправную жизнь из-за царей-душегубов или диктаторов. Им всегда плохо,им всегда мешают жить,причем все остальные по алфавиту:от а до я.Или по кругу:не жиды-так хохлы,не хохлы-так чеченцы,не чеченцы-так пиндосы...шведы,немцы,англичане и тд. и тд.Этим русские свиньи прикрывают свое природное неумение обустроить собственное государство. И так из поколение в поколение.Извечные рабы и дегенераты даже внешне приобрели рабские черты православнутого вырождения,русского всегда можно узнать в толпе по тупой роже,неопрятной одежде и неприятному запаху. Они все смердят,стоять рядом противно.Трусливые и ограниченные люди, как правило, соpдают себе мифы своего благородного происхождения,но посмотрите на эту пьянь,хамло и быдло. Ни намека на величие.Все что им остается,так разве что спать на на "подушках" из совершенно бредовых книг о своем ...

Up-date 24.09

Очень похоже, что Елене Васильевой, которая в Фейсбуке ведет группу "Груз 200", подсунули фейковые фамилии военнослужащих из Оренбургской области, которые погибли на Украине. Ясно, что если бы фейк хотела изготовить сама Елена или подлые украинские пропагандисты, они бы просто выдумали фамилии, это несложно. Но нет: ее "информатор" сделал так, чтобы сомнений не оставалось - поэтому совпало всё, и фамилии с инициалами футболистов и даже годы их рождения. То есть вброс был сразу рассчитан на дальнейшее разоблачение.
Для чего это делается, понятно. Устроить громкое разоблачение, чтобы скомпрометировать вообще всю имеющуюся в сети информацию о погибших на Украине военнослужащих.


Между тем, военнослужащие из Оренбургской области действительно погибли на "учениях в Ростовской области", и именно из той воинской части, которая упоминается у Е.Васильевой ( напомню). Что было подтверждено и руководством части, и Союзом семей военнослужащих РФ, и местной газетой "Орский вестник".

Вообще надо сказать, что в интернете есть несколько мест, где можно найти более-менее достоверную информацию о погибших в ходе российско-украинской войны военнослужащих. Например, вот здесь. Есть еще сайтlostivan.com. Большую работу по составлению реальных списков погибших и отделению зерен от плевел ведет в твиттере Руслан Левиев. Вчера из егоинтервью я узнал, что Руслан с группой единомышленников готовит сайт, на котором будет выложена вся имеющаяся информация о погибших на Донбассе российских солдатах и офицерах, причем вместе с системой доказательств. Насчет 20 человек сомнений нет, еще человек 30-40 в разработке (то есть точно погибли, но проверяется, на Украине ли), всего же, по его мнению, потери личного состава - не менее 500 человек за все время боевых действий на Донбассе. Как только этот ресурс заработает, я тут же дам ссылку.


21 bm. w kioskach Moskwy "Ekspress-gazeta" - 1-sza strona
21 сентября во всех киосках Москвы - свежий номер "Экспресс-газеты". Приглядитесь к фотографии. Фотография из выпуска от 21 сентября была проиллюстрирована фотографией, сделанной ещё в апреле. Путинские СМИ уже особо и не напрягаются по поводу подачи информации. Наверное уже поняли, что уровень зомбированности россиян достиг пика, и что показывай одну и ту же картинку хоть каждый день в разных контекстах и ситуациях, люди не обратят внимания, так как они к этому уже привыкли. Путину уже можно подумать над сокращением сценаристов и продюсеров в останкино.



Кстати, давайте немного отступим от темы и обратим внимание на содержание заглавной страницы "Экспресс-газеты".


"Хунта набирает новые силы", "Каратели в количестве 60 тыс. особей", "Готовятся подохнуть под Донбассом". Весьма странный язык журналистики. Что это за манера письма такая?! Хунта, каратели, особи, подохнуть, - именно так выглядит язык ненависти! Путин и его марионеточные журналистишки не умеют убеждать и привлекать к себе нормальным человеческим языком. Именно поэтому, чтобы расположить к себе, им приходится использовать язык лжи и ненависти. Лично мне обидней даже не от Путина и его методов подачи информации, а от того, что наибольшая часть населения России любит и понимает именно такие методы, именно такой язык.

Oryginalne foto z 16.04 - żadnej swastyki nie ma!

А вот оригинальное фото от 16.04.2014. На нём прекрасно видно, что никакой свастики нет!

Интересно, сколько ещё раз данная фотография с пририсованной свастикой появится в различных российских изданиях, хотя, скорее всего, это был риторический вопрос.


21 bm. w kioskach Moskwy "Ekspress-gazeta" - 1-sza strona

<img src='http://ic.pics.livejournal.com/kado4nikov/69577726/124304/124304_1000.jpg'>


Oryginalne foto z 16.04 - żadnej swastyki nie ma!

<img src='http://ic.pics.livejournal.com/kado4nikov/69577726/124111/124111_1000.jpg'>


В Сети появилось еще одно доказательство вторжения в августе на территорию Украины колонны российских десантников.


В середине августа западные журналисты неожиданно сфотографировали колонну российских десантников возле пункта пропуска Изварино метров за 100-200 до пункта таможенного контроля. Все машины повернуты в сторону Украины, стоят длинной колонной - по идее вопросов не должно возникать.


Российская сторона почти никак не реагирует на это, хотя фотографии колонны попадались даже в российском РБК:
http://top.rbc.ru/politics/15/08/2014/943064.shtml

Все фото: http://top.rbc.ru/photoreport/15/08/2014/943057/1.shtml



Новость на РБК, ракурс на Изварино, надпись "Зона таможенного контроля" + ещё другие фотографии с репортажа с характерным зданием, забором и т.д

( Collapse )
Колонна с другого ракурса и беснующаяся вата в комментариях:
https://twitter.com/MaloverjanBBC/status/500132824411037697


Сами фотографии от Associated Press. На фотографиях видим колонну БМД, солдат без опознавательных знаков и флагов. Форма визуально похожа на российскую, но вата конечно же скажет, что это ополченцы.


Ну что ж, докажем, что это действительно российские военные. На фотографиях видно БМД с бортовым номером 105:
http://pics.top.rbc.ru/top_pics/uniora/82/1408085949_0782.1000x800.jpeg


А вот рядовой Константин Александрович Божко из Пскова, 29 лет, десантник:
https://vk.com/id155954881 (удалил страницу)




Вот его фотографии за последние месяцы:
https://vk.com/album155954881_161409084?rev=1



Псковский десантник Константин Божко в том самом 105-м БМД, в Изварино, на въезде в Украину - видно и забор, и здания, и кусок надписи "Зона таможенного контроля"


Типичный армейские набор: он на Дне ВДВ, он с друзьями на фоне немецкого танка, он с армейскими друзьями в полях. А вот его фотография в том самом 105-м БМД на фоне того самого въезда в Изварино, который попал в объектив Associated Press:
https://vk.com/photo155954881_338666426

Оригинал фото:
https://pp.vk.me/c625121/v625121881/199c/8hMdWL4jtn8.jpg


Получается, на фото Associated Press мы скорее всего видим колонну псковских десантников, въезжающих в Украину через Изварино в районе 14-15 августа.

Линки, на случай, если профиль будет удален:

http:// www.peeep.us / 5f14ebf1

http:// www.peeep.us / b02a9359

Источник: http://censor.net.ua/p304742

.