Kim są nadludzie?

Czy nietzscheański Ubermensch ma coś wspólnego z chrześcijaństwem? A czy można chociaż zobaczyć w chrześcijaństwie pewne podobieństwa? - Zobaczmy. Pytania o człowieka, pytania o istotę człowieczeństwa należą do podstawowych.

Po co komu etyka?

Czym jest etyka i moralność? Czy zastanawiamy się nad tym na co dzień, czy postępujemy etycznie? Właściwe po co moralnością mamy się przejmować, albo jakimś zbiorem zasad etycznych?

Wojna cywilizacji według Samuela Huntingtona

Jak żywa jest pamięć zbiorowa? Huntington stawia tezę, że w XXI w. wojna między różnymi cywilizacjami zajmie miejsce dziewiętnastowiecznych wojen narodowych i dwudziestowiecznych wojen między ideologiami.

Dlaczego kult Maryi wywołuje u niektórych taki sprzeciw?

Kult Maryi jest zjawiskiem szczególnym i niezwykłym w Kościele Rzymsko-Katolickim. Obecny kształt tego kultu zawdzięczamy tradycji, pobożności ludowej, dyskusjom teologów i soborom. Dlaczego kult Maryi jest dla wielu chrześcijan kontrowersyjny?

Ks. Nikos Skuras: "oczywiście, oczywiście..."

Ks. Nikos - zawsze mówi o tym że Jezus Cię kocha z twoimi grzechami, i przyjmuje zawsze do Swego Serca. Ale używa mocnych słów i dla wielu jest kontrowersyjny. Jak atomowa bomba

Inżynieria zniewolenia

"Jeśli diabeł jest obecny w naszej historii to jest nim zasada władzy" - Mikhail Bakunin. Czym jest inżynieria społeczna? Mało kto wie, że inżynieria społeczna jest opartą na nauce sztuką nakłaniania innych ludzi do spełniania życzeń i oczekiwań rządzących.

Adama Doboszyńskiego Modlitwa o Wielką Polskę

Autorem modlitwy jest Adam Doboszyński - wybitny Polak, brutalnie zamordowany przez komunistów. Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Świętej Jedyny, Panie Jezu Chryste i Ty, Najświętsza Panno Kalwaryjska z cudownego obrazu, raczcie wejrzeć na szczerość dusz naszych i na czystość dążenia naszego...

Liberalizm – definicja bestii

W encyklice Pascendi Dominis Gregis papież Pius X napisał, iż „największa i najbliższą przyczyną modernizmu jest bez wątpienia pewnego rodzaju wypaczenie umysłu”...

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Lepiej czy gorzej?

Każdy patrzy na otaczającą go rzeczywistość przez pryzmat swojej osoby, nabytych doświadczeń i mądrości życiowych, sytuacji materialnej, uwarunkowań środowiskowych, pracy zawodowej, wykształcenia, rodziny, poglądów politycznych, religijnych, wyznawanego systemu wartości, hierarchii tychże wartości, moralności - żeby wymienić te najważniejsze. Ale przede wszystkim na postrzeganie otaczającego nas świata decydujący wpływ ma nastawienie emocjonalne. Negatywne lub pozytywne, optymizm albo pesymizm warunkują nie tylko nasze zachowanie tu i teraz ale determinują nasze wybory dokonywane w przyszłości. Wpływają nawet na uczucia w stosunku do osób bliskich a także na kontakty interpersonalne i sukcesy zawodowe oraz towarzyskie.

Po tym krótkim wstępie psychologicznym przejdźmy do obecnej kampanii prezydenckiej i naszych potencjalnych wyborów.


Można założyć, że każdy mniej więcej wie od czego zależą jego sympatie polityczne i w czym pokłada nadzieje związane z wyborem konkretnego kandydata na prezydenta RP.

Od tego co dla nas osobiście jest ważne zależą odczucia bliskości wobec konkretnych obietnic jakie wypowiadają poszczególni kandydaci. Dla mnie na przykład bezpieczeństwo państwa plasuje się na najwyższym poziomie; jest najważniejsze z wszystkich priorytetów. Działania imperialne ze strony Rosji uważam za największe zagrożenie dla Kraju, Rodziny i mnie osobiście.

Jednak chciałbym się skupić teraz na czymś innym. Na tym, czy trafia do ludzi kampania negatywna? Nie tylko wobec innego pretendenta do fotela prezydenckiego, ale także jak wpływa na kampanię kreślenie pesymistycznego obrazu Polski i Polaków obecnie, w przeszłości i beznadziei na przyszłość.

Innymi słowy, czy ciągłe powtarzanie, że jest źle; że cały miniony okres nie przyniósł nic dobrego, a przyszłość kreśli się w czarnych kolorach jest słuszne? - Uważam, że to duży błąd. Tym bardziej, że nie odpowiada prawdzie.

Kampania prezydencka nie tylko rozgrywa się wokół tego co powie dany kandydat, ale toczy się także w środkach masowego przekazu, w komentarzach publicystów, oraz w dyskusjach prywatnych i wirtualnych społeczeństwa. Od nas samych zależy dużo, być może dużo więcej niż od panów i pani pretendentów.

Z punktu widzenia głosów koniecznych do wygrania wyborów nie jest istotne utwierdzanie siebie i innych osób już przekonanych, ale zdobycie głosów osób niezdecydowanych oraz przeniesienie sympatii z kogoś innego na naszego kandydata. Być może w naszym środowisku narzekanie i czarnowidztwo jest normą; może przekonanie, że jest źle i będzie jeszcze gorzej jest czynnikiem konsolidującym naszą grupę, ale czy tak myślą inni Polacy? Niektórzy idą nawet dalej uważając, że "prawica" i jej sposób funkcjonowania ma monopol na polskość. Niestety tak nie jest.

Czy ktoś z nas (optujących za kandydatem PiS-u) myśli jak przekonać wyborców Komorowskiego aby głosowali na Andrzeja Dudę? A jeśli wierzyć sondażom - potencjalnych wyborców obecnego prezydenta jest przynajmniej połowa. - To co drugi spotykany przez nas człowiek. Czy oni wszyscy są "lemingami", lewakami, złodziejami, wsi-okami, gender-owcami  niewierzącymi, żydami, lekkoduchami, pracownikami administracji państwowej, byłymi komunistami, anty-Polakami? - Taki pogląd jest nieuprawniony. Co więcej - świadczy o nietolerancji i upośledzeniu w procesach postrzegania, sądzenia i wyciągania wniosków.

Kampania negatywna rzadko przynosi efekty i zazwyczaj robi więcej złego niż dobrego. A także odstrasza neutralnych i tych którzy wahają się. Każda informacja docierająca do człowieka jest poddawana weryfikacji i konfrontacji w własnymi przekonaniami. Jeżeli jest ona sprzeczna ze stanem faktycznym lub "zdrowym rozsądkiem" jest odrzucana. To w tym momencie dokonujemy procesu etykietowania (mówiąc potocznie przyklejania łatek). Tak kształtują się nasze przekonania, wartościowania i sądy.

Andrzej Duda wypowiadając się o przetargu MON (patrioty i caracale) zakwestionował podjęte tam decyzje. Bardzo dużo argumentów było chybionych, fałszywych i "pod publiczkę". Takim najbardziej jaskrawym błędem było pomylenie śmigłowca szturmowego z wielozadaniowym i nieuwzględnienie rozbicia przetargu na dwa (caracale, które zostały skierowane do testów, oraz szturmowe, których wybór jeszcze przed nami). Zapewne jego doradcy podsunęli mu pomysł aby przeciwstawił się w ten sposób wizji Komorowskiego o zbrojeniach dla naszego wojska. Niestety większość Polaków darzy Wojsko Polskie sympatią, uznaje zagrożenie ze strony Rosji za rzecz bardzo niepokojącą, a zapewnienie dostaw nowoczesnej broni dla sił zbrojnych postrzega jako ważny element strategii bezpieczeństwa narodowego. Można powiedzieć, że Andrzej Duda strzelił sobie w ten sposób w stopę. Nawet jeśli przyjąć, że zwolenników i przeciwników zbrojenia polskiej armii jest po połowie, to sympatycy Komorowskiego częściej są za wydatkami na obronę. Poza tym mężczyzn w stosunku do kobiet jest więcej - zob: http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/konflikt;z;rosja;to;nie;powod;by;zbroic;armie;zobacz;zaskakujacy;sondaz,38,0,1511974.html
Duda jakby zapomniał, że każdy może sam poszperać i wyrobić sobie pogląd na przetarg śmigłowców wielozadaniowych i rakiet patriot i skonfrontować to z tym co on mówi.

Jeżeli ataki Dudy będą przeważały nad jego pozytywną wizją przyszłości to może źle się skończyć. Kampania negatywna może także oznaczać, że nawet jeśli okaże się ona skuteczna i naprawdę odbierze kilka procent Komorowskiemu, to możliwe jest, że owe procenty nie przejdą na Dudę, ale na innych kandydatów.

"Już raz mieliśmy w Polsce do czynienia z takim zjawiskiem. W 2000 roku sztab Mariana Krzaklewskiego uderzył w Aleksandra Kwaśniewskiego „taśmami kaliskimi’. Efekt był prawie taki, jak oczekiwano. „Prawie”, bo Kwaśniewskiemu spadło wówczas poparcie prawie o 10%, ale – i tu jest problem – wyborcy zniesmaczeni tym, co zobaczyli na taśmach, jednak przerzucili swoje poparcie nie na Krzaklewskiego, ale na…Andrzeja Olechowskiego! Powodując zresztą ostatecznie, że to właśnie on, a nie szef AWS, zajął drugie miejsce.

Dlatego należy uznać zastosowanie kampanii negatywnej w I turze za błąd. Za własne pieniądze Duda może pomóc innym kandydatom, ale niekoniecznie sobie". - zob: http://300polityka.pl/blog/2015/04/13/blog-migalskiego-kampanie-negatywne-to-czesc-polityki-kto-ich-nie-stosuje-przegrywa/

Tak jak pisałem na początku - postrzegamy innych i naszą przyszłość przez pryzmat siebie. Zastanówmy się teraz przez chwilę, czy jest aż tak źle i będzie jeszcze gorzej? - Czy jednak jest więcej pozytywów niż negatywów? Czy żyje nam się coraz lepiej, czy nie? Śmiem twierdzić, że coraz lepiej. Poziom życia Polaków systematycznie się podnosi, chociaż na tle innych krajów europejskich pozostaje nadal na niskim poziomie - zob.: http://www.forbes.pl/zarobki-polakow-na-tle-europy-zarobki-a-poziom-cen,artykuly,185747,1,1.html

Porównania powinniśmy dokonywać z dziesięcioma pozostałymi postkomunistycznymi krajami UE i wtedy nie wygląda to źle. Jesteśmy na 3-4 miejscu w gronie 11 państw. To prawda, że ciężko porównywać samymi liczbami bezrobocie, edukację itp. bez oceny jakościowej. Z zestawienia na stronie Eurostatu obiektywne i porównywalne są raptem trzy kryteria: długość życia gdzie jesteśmy na 4-tym miejscu, bezpieczeństwo (liczba zabójstw) - 3 miejsce i PKB - tu jesteśmy w środku stawki na 6-tym. Czechy i Słowenia zawsze są przed nami, a Bułgaria, Rumunia, Łotwa i Węgry zawsze za. Polska jest outsiderem od początku transformacji i będzie jeszcze długo, przynajmniej przez kilkanaście lat. Nie może być inaczej, skoro startowaliśmy z poziomu 30% Zachodniej Europy. Dzisiaj mamy 70% i to jest właściwa miara postępu Polski, a nie bezrefleksyjne stwierdzenie, na którym jesteśmy miejscu. Nawiasem mówiąc, zostawiliśmy w tyle większość państw postkomunistycznych. - źródło: http://forsal.pl/artykuly/785083,polska-w-rankingu-jakosci-zycia-wedlug-eurostatu.html

Popatrzmy teraz na siebie; jakie przedmioty kupujemy, jakimi autami jeździmy, ile wydajemy na rozrywkę, jak spędzamy wolny czas, jak dbamy o zdrowie, etc. I porównajmy to ze stanem sprzed pięciu i dziesięciu lat. Jest postęp? - To przestańmy ciągle narzekać i siać defetyzm! Nawet jak nie jesteśmy przekonani co do tego, że żyje się nam coraz lepiej, to inni mają na ten temat odmienne zdanie.

Spróbowałem popatrzeć w ten sposób na siebie i moją rodzinę i zauważyłem ciekawą rzecz: wszyscy przyzwyczajamy się do tego lepszego i po pewnym czasie uznajemy to za standard. Na przykład nie kupię już więcej samochodu, który nie będzie miał  podgrzewanej przedniej szyby, bo nie chcę patrzeć jak szyba paruje, że trzeba włączać nadmuchy, albo jak jest szron to trzeba skrobać... Pamiętam, że kiedyś szyby w samochodach były opuszczane za pomocą korbki; dzisiaj już chyba żadna fabryka nie produkuje takich aut, bo by ich nikt nie kupił. Podgrzewane lusterka, siedzenia, poduszki powietrzne z każdej strony to nie żaden luksus ale standard.

Kilka lat temu kupiłem pierwszy raz kalendarz typu Filofax i od tego czasu nie wyobrażam sobie, że można używać coś innego. Nie muszę przepisywać wiele potrzebnych informacji kiedy mija rok, tylko wymieniam wkład kalendarzowy; a jak potrzebuję dodatkową lub specyficzną stronę to po prostu ją drukuję i wpinam tam gdzie potrzeba (preferuję rozmiar personel; pasuje on też do 7-mio calowego tabletu).

Nie wyobrażam sobie, żebym nie miał przy sobie smartphone z dużym ekranem i wszystkimi programami takimi jak na komputerze, oraz z dostępem do aplikacji działających w Internecie. Dziesięć lat temu nawet nie myślałem, że mogę mieć "takie cudo" w kieszeni.

Kiedyś tutaj ktoś kpił z mojej córki, że ma ona trzy telewizory; to co ja mam powiedzieć, jak mam jeszcze trzech synów i córkę w domu i każde chce mieć swój telewizor podłączony do swoich konsoli XBox360, Playstation 4 lub TV?  Osobiście nie wyobrażam sobie oglądania telewizji na mniejszym ekranie niż 60 cali. Jeszcze dziesięć lat temu nie przypuszczałem, że kiedyś będą telewizory wieszane na ścianie jak obraz i które będą pobierały kilka razy mniej energii elektrycznej. Dzisiaj telewizorów plazmowych prawie już nie ma w sprzedaży. - To jest postęp czy nie?

Kiedyś jak chciałem obejrzeć jakiś film lub program w TV to musiałem o odpowiedniej porze zasiąść przed telewizorem; dzisiaj nastawiam z wyprzedzeniem harmonogram zapisu programów, które mają zostać nagrane na dysku i oglądam je wtedy kiedy mam ochotę. Po prostu wraz z postępem technologicznym przestajemy być niewolnikami telewizora.

Aby dostać leki, które stale przyjmujemy nie musimy już zamawiać wizyty u lekarza, ale wystarczy zadzwonić do przychodni. Ale to i tak mało: składamy zlecenie stałe w aptece, której odpowiedni system informatyczny połączony online z rekordem naszego zdrowia sam odtąd pilnuje kiedy nam się kończą jakieś tabletki, realizuje zlecenie na kontynuację terapii lekowej, a następnie samochód przywozi nam leki do domu. Oczywiście wszystko bezpłatnie. A jak było jeszcze pięć lat temu?

Dzisiaj komputer stacjonarny przestaje być używany; albo jest stosowany do zadań specjalistycznych, jak obróbka filmów, grafiki, czy gier. Mój syn sam sobie złożył wypasiony komputer z własnego kieszonkowego. I uważa, że ma za małe biurko, bo mieszczą mu się tylko dwa monitory, a na ścianie nie ma miejsca.

Oczywiście nie mam zamiaru się tu chwalić, tylko próbuję zilustrować zjawisko ciągłej poprawy poziomu życia. A z tego co widzę - nie jestem wyjątkiem, bo moi znajomi i bliscy również go doświadczają; i ja jako osoba postronna mogę to zaobserwować. Kiedyś jeden z moich kolegów znalazł telewizor 32-calowy na wystawce. Całkiem dobry, chociaż plazma. Ludzie pozbywają się rzeczy niepotrzebnych. Ciekaw jestem jaki procent widzów patrzy jeszcze w ekran mniejszy niż 42 cale? Nie mam w naturze grzebania po śmietnikach, ale z tego co widzę - można niekiedy nieźle się obłowić.

Wracając do naszych dywagacji: jak jest, i czy jest nam lepiej czy gorzej? - to mam nadzieję, że każdy dokonał podobnego rachunku sumienia i doszedł do wniosku, że jest mu coraz lepiej. A także, że (mimo może subiektywnego odczucia) biadolenie i sianie defetyzmu jest niewłaściwe.

Dlaczego Komorowski i TVN mają taką popularność? Nie jestem zwolennikiem ani tego pierwszego ani tego drugiego, ale skądś ta popularność się bierze. Według mnie z optymizmu w patrzeniu na świat i pokazywaniu drogi do dobrobytu. A przecież każdy chciałby mieć coraz więcej pieniędzy aby móc przeznaczać je na kupno rzeczy luksusowych. I nie tylko, bo nasze jedzenie również ewoluuje. Jemy coraz bardziej wymyślne, egzotyczne potrawy, bo zachęcają nas do tego programy kulinarne i pełne półki towarów w hipermarketach, na które nas stać. Zaczynamy też coraz częściej przyglądać się temu co jemy, stąd zakupy zdrowej żywności, produktów typu halal, czy "swojskich wyrobów" masarskich bez szkodliwych dodatków.

Co prawda, można twierdzić, że gdyby to PiS rządził a nie PO przez ostatnie kilka lat to bylibyśmy jeszcze dalej, żyło bym nam się jeszcze lepiej; niestety ta teza jest nie do udowodnienia. Ale twierdzenie, że doszło do całkowitego upadku i będzie już tylko coraz gorzej, jest absurdem. Powtarzanie takich półprawd  które nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością powoduje postrzeganie takiej pesymistycznej grupy za sektę pozbawioną racjonalnego myślenia. We własnym interesie i w interesie kraju PiS powinien odciąć się od tego typu osób.

Chciałbym aby mój faworyt Andrzej Duda wygrał wybory, bo uważam, że dzięki temu perspektywy na przyszłość mojego Kraju będą znacznie lepsze; ale aby tak się stało trzeba przekonać tych, którym żyje się w Polsce całkiem nieźle, a którzy uważają, że jak nadejdą rządy PiS-u to wiele stracą. Powtarzanie przez niektórych, że w obecnej Polsce jedynie kombinatorzy i kolesie rządzącej kliki mają się dobrze jest pozbawione podstaw. Więcej: jest głupotą. Myślę, że "ludzi sukcesu" niezwiązanego z obecnym establishmentem jest całkiem sporo i tych ludzi potrzeba PiS-owi i Andrzejowi Dudzie. Zwykli optymiści również są potrzebni. Po to także, aby zmienić perspektywę. Aby postawić na nadzieję, bo tylko ona może zapewnić sukces. Sama wygrana (daj Boże) nie wystarczy.

czwartek, 23 kwietnia 2015

Wilków nikt raczej nie wypuści z lasu. Wszystko wskazuje na to, że prowokacja Putina spali na panewce.


"Gdziekolwiek są "Nocne Wilki", tam jest też Rosja" – mawia Aleksander "Chirurg" Załdostanow, przywódca gangu motocyklowego, który liczy ponad 5 tysięcy członków...


Od kilku dni opinię publiczną bulwersuje zapowiadany wjazd i planowana demonstracja siły w wykonaniu rosyjskiego gangu motorowego, który chce wjechać na terytorium Polski a następnie dotrzeć do Berlina.

Polacy dowiedzieli się z mediów, że Nocne Wilki szykują prowokację - chcą w Polsce czcić sowietów i Stalina, mają zamiar złożyć kwiaty pod pomnikami ich poległych rodaków w wojnie 1920, kiedy to Armia Czerwona napadła na Polskę oraz w miejscach pamięci żołnierzy radzieckich z roku 1945-go, gdy sowieci z jednej strony wyzwolili Polskę spod hitlerowskiej okupacji i jednocześnie ustanowili komunistyczny system totalitarny całkowicie podporządkowany Rosji.

Zbrodnie Rosjan na ludności polskiej z tego okresu doskonale ilustruje pomnik sołdata gwałcącego ciężarną Polkę:


Lecz dla Rosjan to są bohaterowie, walczący z faszystami w "Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej". Głównie takich to "zasłużonych" żołnierzy radzieckich chcą czcić "Nocne Wilki'.

Niemcy wpuścili Rosjan do Berlina w 1945 r. i... nie chcą powtórzyć tego błędu. Niemiecki dziennik „Die Welt" napisał, że gang motocyklowy bardzo chce przejechać przez Polskę, nie dostanie zgody na wjazd do Berlina. Czy na podobny krok zdobędą się też polskie władze?

Kilka dni temu media w Polsce powtórzyły za niemieckim "Die Welt", że rosyjski klub motocyklowy Nocne Wilki nie złożył jeszcze wniosku o pozwolenie na rajd w Berlinie. A nawet jeśli złoży, dostanie odmowę.


Jak napisał "Die Welt", spontaniczny przejazd Nocnych Wilków zmusiłby berlińską policję do interwencji. Z kolei rzecznik niemieckiego MSW podkreślił, że pozwolenia na imprezy związane z koniecznością zmiany ruchu i nadzoru ze strony władz wydaje ministerstwo rozwoju miasta, a nie policja. Właściwy resort zapowiedział wydanie informacji w tej sprawie.

Według "Die Welt" niemieckie władze rozmawiają z Polską o tym, czy powinno się pozwolić rosyjskim motocyklistom na przekroczenie niemieckiej granicy. Premier Kopacz oraz szef naszej dyplomacji Schetyna uważają plan rajdu Nocnych Wilków za prowokację.

W dniu dzisiejszym pojawiły się nieoficjalnie informacje, że niemieckie MSZ nie wyda wiz "Nocnym Wilkom" i nie po­zwo­li im wje­chać do Nie­miec. - źródło: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/nieoficjalnie-niemieckie-msz-nie-wyda-wiz-nocnym-wilkom/d1y5y2  - z uwagi na po­waż­ne za­gro­że­nie, że w związ­ku z prze­jaz­dem "Noc­nych Wil­ków" przez Niem­cy, mo­gło­by dojść do pro­wo­ka­cji i za­mie­szek.

W Pol­sce spra­wą "Noc­nych Wil­ków" zaj­mu­je się w tej chwi­li Agen­cja Bez­pie­czeń­stwa We­wnętrz­ne­go - po­da­je Onet.pl powołujący się na ano­ni­mo­we źró­dło - i dodaje, że powodem rozważanej odmowy wjazdu jest ist­nie­jące po­waż­ne za­gro­że­nie, że w na­szym kraju rów­nież może dość do pro­wo­ka­cji, wy­wo­ła­nych przez "Nocne Wilki", któ­rych celem bę­dzie wy­wo­ła­nie skan­da­lu dy­plo­ma­tycz­ne­go.

Wygląda na to, że zarówno polskie społeczeństwo, jak i organa rządowe są zgodne co do tego, że nie należy wpuścić na terytorium Kraju tego rosyjskiego gangu motorowego. Mar­sza­łek Sejmu Ra­do­sław Si­kor­ski po­wie­dział nie­daw­no, że de­cy­zja w spra­wie ewen­tu­al­ne­go wjaz­du ro­syj­skiej grupy mo­to­cy­klo­wej do Pol­ski na­le­ży do rządu. Przy­znał, że rajd wzbu­dza emo­cje, co po­wo­du­je, że de­cy­zja bę­dzie "nie­ła­twa". Z kolei czło­nek Rady Go­spo­dar­czej przy pre­mie­rze Jacek Ro­stow­ski stwier­dził, że "nie ma po­wo­dów, aby w obec­nej sy­tu­acji ak­cep­to­wać prze­jazd osób, które ewi­dent­nie iden­ty­fi­ku­ją się z agre­sją ro­syj­ską na Ukra­inę".


Obawy przed  wjazdem rosyjskich prowokatorów pod patronatem Putina pojawiły się także na Białorusi i w Czechach. W petycji pod hasłem „Nie – dla wojny!” Białorusini napisali m.in., że„okupacja Krymu, wojna w Donbasie i krew tysięcy zabitych i rannych Ukraińców obciąża także sumienie” Nocnych Wilków. „Wieziecie ze sobą zagrożenie dla świata, zagrożenie dla naszej Białorusi, wieziecie wojnę. Mówimy: Nie – wojnie. Nie – Nocnym Wilkom na Białorusi!” – czytamy w petycji. /źródło: http://kresy24.pl/67071/na-bialorusi-protest-przeciwko-nocnym-wilkom-wieziecie-do-nas-wojne/

Cze­ski mi­ni­ster spraw za­gra­nicz­nych Lu­bo­mir Za­ora­lek okre­ślił pla­no­wa­ny prze­jazd mo­to­cy­kli­stów przez te­ry­to­rium Czech jako pro­wo­ka­cję. - "Bę­dzie­my mu­sie­li przede wszyst­kim ob­ser­wo­wać, aby pod­czas prze­jaz­du prze­strze­ga­li na­szych praw" - oświad­czył Za­ora­lek na Twit­te­rze:


Mo­to­cy­kli­ści Putina chcą pod ko­niec kwiet­nia prze­je­chać z Mo­skwy do Ber­lina przez Mińsk, Brześć, Wro­cław, Brno, Bra­ty­sła­wę, Wie­deń, Mo­na­chium, Pragę, Tor­gau, by uczcić 70. rocz­ni­cę za­koń­cze­nia II wojny świa­to­wej i zwy­cię­stwa ZSRR nad III Rze­szą, którą to na przekór wszystkim obchodzą dzień po - nie 8-go maja - w dzień zakończenia wojny lecz 9-go maja.


"Nocne Wilki" to na­cjo­na­li­stycz­ny klub mo­to­cy­klo­wy, który sam okre­śla się jako nie­po­li­tycz­na or­ga­ni­za­cja pa­trio­tycz­na, jed­nak otwar­cie po­pie­ra po­li­ty­kę pre­zy­den­ta Rosji Wła­di­mi­ra Pu­ti­na, w tym ro­syj­ską anek­sję Krymu.

Lider klubu, Alek­sandr "Chi­rurg" Za­łdo­sta­now, i inni jego przy­wód­cy znaj­du­ją się na ame­ry­kań­skiej li­ście osób ob­ję­tych za­ka­zem wjaz­du do USA.

Za­łdo­sta­now jest jed­nym z za­ło­ży­cie­li pro­krem­low­skie­go ruchu An­ty­maj­dan w Rosji. Ofi­cjal­nie celem ruchu jest nie­do­pusz­cze­nie do "ko­lo­ro­wej re­wo­lu­cji" w Rosji na wzór ukra­iń­skiej, a nie­ofi­cjal­nym - zwal­cza­nie li­be­ral­nej opo­zy­cji. /za: http://www.rp.pl/artykul/1194522.html?print=tak&p=0



Co z tego wyjdzie? - Pasmatrim uwidim, czyli pożyjemy zobaczymy - jak mawiają Rosjanie.

środa, 22 kwietnia 2015

Kiedy Polacy oprzytomnieją?



Piszę cały czas to samo: Polacy sami sobie gotują taki los!

I nie jest to tylko wina jakichś mitycznych lemingów, ale efekt popadnięcia w ciężki stan depresyjny większości społeczeństwa. Nakłada się to na kacapską mentalność, która kwitnie w najlepsze. To czarnowidztwo, defetyzm połączone z naprawdę bardzo złą rzeczywistością w jakiej Polacy się znajdują powoduje bardzo groźny proces socjologiczny: hodowanie niewolników, a nawet "przecwelowywanie", co jest wtedy już procesem nieodwracalnym. Stąd biorą się tzw. pożyteczni idioci wyjący na widok ruskich bandytów na motorach, gotowi wyjeżdżać im naprzeciw na motorkach i wysyłający swoje baby aby witały ich jajkami i sovieckimi flagami. Chcą nawet organizować hołdy dla Putlera, tudzież latanie wśród nich z krzyżem.

Środowisko neonowego ścierwomedium ma w tym bogate doświadczenie i teraz również szykuje się do przeprowadzenia prowokacji.

Widać na portalach prawicowych jaki jest stan świadomości ludzi tam piszących. A mówimy przecież o tej świadomej i nastawionej patriotycznie grupie. Ja wiem, że często trudno jest poznać się na manipulacji działającej tu bez przeszkód agentury wpływu (rosyjskiej), ale pewnego poziomu rozgarnięcia i zdolności kojarzenia faktów oraz wyciągania wniosków można by przecież się spodziewać... No bo co powiedzieć o ślęczących przed idiotycznym tvn-em? A tych jest chyba zdecydowana większość...

To, że jest źle i wszyscy nas wykorzystują to nie żadna nowość. Każdy rozgarnięty człowiek to widzi. Po co więc książki opisujące jak jest źle i reklamowane ich wśród tych, którzy to wiedzą? Chyba tylko po to, aby ich jeszcze bardziej pognębić i odebrać chęć walki. Bo ci, którzy powinni tej książki nigdy nie przeczytają. Kiedy to kiedyś napisałem spotkałem się z bezpardonowym atakiem na moją osobę pozbawionym merytorycznych podstaw. A wniosek jest bardzo prosty z takiego czarnowidztwa: przegrani czują się jeszcze bardziej przegrani i dołączają do innych przegranych, przez co są jeszcze bardziej przegrani.

Polacy tracą instynk samozachowawczy. Nie potrafią dbać o swoje interesy i mają stare oraz coraz to nowsze wytłumaczenia: "nie pójdę na wybory, bo to i tak nic nie zmieni", "wybory znowu będą sfałszowane", "klika PO-PSL nigdy nie odda władzy", a tak wogóle to "Polski już nie ma", to "kraj teoretyczny", "ch.., d.pa i kamieni kupa", "po co się zbroić i kupować drogą broń, jak Rosjanie będą w Warszawie w ciągu dwóch dni", "lepiej pozwolić na prowokację Putlera, który wysyła do nas soviecki gang motorowy i go nie denerwować, to może nas nie zaatakuje", "nie możemy walczyć, bo jesteśmy za słabi", itd., etc....

Więc czy można się dziwić takiej postawie "jak mu splunąć w twarz, to powie, że deszcz pada"?

Jeżeli ktoś nie potrafi o swoje się upominać, jeżeli nie ma zakodowanego poczucia honoru, to zachowuje się jak szmata. A jak ktoś siebie samego nie szanuje, to dlaczego wymagać, aby inni go szanowali? Jest takie przysłowie: "Na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą" - i to jest widoczne w Polsce na każdym kroku.

Najgorsze jest to, że nie widać nikogo, kto by potrafił jasno i dobitnie odpowiedzieć tym hienom i sępom, i pokazać miejsce w szeregu?

Przykład pierwszy z brzegu: wysoki rangą urzędnik USA obraża Polaków sugerując (być może nieświadomie) ich współodpowiedzialność w eksterminacji Żydów. I nikt z naszych oficjeli, w tym kandydaci na urząd Prezydenta RP nie potrafi zareagować krótko i zdecydowanie  i powiedzieć, że to nie Żydzi są najbardziej pokrzywdzoną nacją w wyniku II-ej Wojny Światowej. Wcale nie zginęło ich w obozach śmierci najwięcej. Auchwitz nie był jedynym obozem koncentracyjnym. Nie był też najcięższym. I co najważniejsze: nie padło żadne odniesienie do (wymyślonych i nienależnych im) przez Przedsiębiorstwo Holokaust 65 mld dol. tzw. odszkodowań. Wystarczyło to wyartykułować, i efekt były taki, że Żydzi, rządy Izraela i USA usłyszeli by, że Polska nie zamierza nic nikomu płacić. Nie ten adres. Jak już chcą domagać się zadośćuczynienia to adresaci nieszczęść Żydów znajdują się w Berlinie i Moskwie, które to państwa rozpętały Drugą Wojnę Światową.

Przykro mi to napisać, ale to pokazuje, że "Polacy nie mają jaj". Po strażnikach żyrandoli nie spodziewam się wiele, ale Duda - mój faworyt - zachowuje się dokładnie tak samo.

Reakcja na chamskie zachowanie jest prosta: należy walnąć w mordę, to jeden z drugim od razu załapie jak ma się zachowywać. Popiskiwanie i biadolenie tylko prowokuje stronę przeciwną do kolejnych prowokacji. To tak jak z chuliganem w szkole, który gnębi jakiegoś fajtłapę, a ten kradnie z domu cenne rzeczy, sprzedaje je i daje mu pieniądze z nadzieją, że go udobrucha. Nic bardziej mylnego. Dokładnie taki sam mechanizm działa w postawie decydentów w stosunku do Putina, który takie niezdecydowanie i brak adekwatnej reakcji słusznie odczytuje jako słabość, i zachęca go to do dalszych kroków. - Tak jak chuligan, który kopie butem w drzwi i próbuje jaka będzie reakcja. Jak nie będzie żadnej, albo będzie za słaba, to następnym razem rzuci kamieniem w okno. Ot i cała tejemnica skutecznego działania.

Jak wyrwać Polaków z tego marazmu? Mówiąc szczerze - czarno to widzę. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie taka zmiana. Ale zapewnie nieprędko; może za dwa, trzy pokolenia...

Dlaczego to takie trudne? - Bo "byt kształtuje świadomość", bo "jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było", bo musimy czekać na "zbawcę na białym koniu", "tylko cud może coś zmienić", "sami nic nie możemy, bo jesteśmy za słabi", "Polacy, nic się nie stało", "to nie my, to oni", itd., itp....

Wtedy pojawi się nadzieja na zmianę, jak ludzie zrozumieją, że żaden zbawca na białym koniu nie przyjedzie i że to my sami jesteśmy kowalami własnego losu. Jednym słowem musi zajść przemiana świadomości na masową skalę. - Taka jaka nastąpiła po słowach św. Jana Pawła Wielkiego: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi". Ten Duch działa, ale z drugiej strony musi być współdziałanie. To tak jak z chrztem św., który jest sakramentem skutecznym i prowadzącym chrześcijanina do zbawienia: ex opere operato i ex opere operantis. Polacy jako Naród odchodzą od Boga, to nie ma się co dziwić, że i Pan Bóg pozwala nam babrać się w tej beznadziei, w którą wpędzamy się na własne życzenie...

Dziękuję za uwagę.

sobota, 18 kwietnia 2015

Albo my, albo oni


W drugiej połowie 1999 do władzy w Rosji zbliżał się Władimir Putin. Władek w latach 1975-1990 był funkcjonariuszem KGB, a w latach 1998-1999 szefem Federalnej Służby Bezpieczeństwa (skąd my to znamy…). W 1999 roku został premierem oraz pełniącym obowiązki prezydenta Rosji po rezygnacji Jelcyna...

Kiedyś uważałem, że Rosjanie mają pecha. Są ludźmi wrażliwymi, przyjaznymi, pragną wolności tylko zostali w wyniku niekorzystnego splotu okoliczności uciemiężeni i zakuci w dyby. Nic bardziej błędnego. Rosyjska władza wyrasta wprost z rosyjskiej mentalności, różny jest tylko stopień jej wynaturzenia w zależności od okresu historycznego. Generalnie oni od długich dziesięcioleci nie robią żadnych postępów, po jakiejś krótkiej odwilży zawsze następuje powrót twardej ręki i oni to akceptują. Z Rosją nie będzie żadnego porozumienia ponieważ oni chcą narzucić wszystkim Słowianom swoją idee fixe. Polska jest wg. nich skundlona, nieczysta, bo przyswoiła wiele idei Zachodu, w dodatku zaproponowała niemało własnych koncepcji, którymi zaraziły się wieku temu niektóre narody słowiańskie. Jedyną rolą w jakiej Rosja widzi Polskę jest rola wasala a to oznacza grabież i upadek kraju. W Rosji nie rozumieją czym jest nowoczesne państwo, kim powinien być obywatel, jaka jest jego rola w tworzeniu siły i bogactwa całego kraju.
Musimy całkowicie uniezależnić się od rosyjskich surowców energetycznych i mieć na tyle silną armię, by ewentualne koszty zajęcia i utrzymania Polski były horrendalne. A to jest jak najbardziej możliwe.

Bajdy o "pokojowym sąsiedztwie" niesłychanie cieszą Rosjan. Oni uwielbiają takich naiwniaków. Pokojowe sąsiedztwo kury z lisem a własciwie niedźwiedzia z baranem. Proponuję poczytać profesora Andrzeja Nowaka, który ten temat studiuje od dziesiątków lat. I ciekawie pisze. Naprawdę warto. Doktryna rosyjska, biała, czerwona czy inna, nigdy nie przewidywała innego "pokojowego sąsiedztwa", niż trzymanie sąsiadów za twarz i wyciskanie z nich krwi i pieniędzy. A przedtem lubią sobie trochę kobiet pogwałcić. Aby "sąsiadów" ujarzmić. To nie zabawa, z takim "sąsiadem".

Pokojowo można co najwyżej próbować układać się z Ukrainą, wobec wspólnego wroga, Rosji, to tak. Dlaczego? Bo Ukraina nie ma w swojej doktrynie imperializmu i nie widzi Polski jako swojego wasala. To jej także ta sprawa zagraża ze strony Rosji. Tu nasz interes obronny jest wspólny. Bo najpierw Ukraina a później Polska mają być zwasalizowane. Najbardziej radykalne i skrajne ugrupowania ukraińskie nie mają na dziś więcej, niż 5% demokratycznego poparcia. Zanim urosną do 15, 25, więcej, jeżeli w ogóle... I czasami jakiś 1% skrajny wspomina o "ukraińskości" części małopolski wschodniej. Ciut. Ukraina nie zagraża wolności Polski. Rosja tak. I Rosja bierze wszystko, a jak nie może, z drugiej strony napuszcza drugiego wrogiego sąsiada. Bierze wszystko. Taka doktryna. Rozumiecie?

Nie może istnieć kawałek wolnej Polski i kawałek pod rosyjskim butem. Ze względów psychologicznych skutków takiego stanu rzeczy. Ewentualnie całą Polską można się podzielić (jak rozbiory albo Stalin z Hitlerem). Tu chodzi nie tylko o walkę ekonomiczną, terytorialną. O coś więcej.

Dla kogoś może istnieć "pokojowe sąsiedztwo". To za mało. Bo dla Rosji nie istnieje. Wiedzą to politolodzy. A cała reszta to propaganda i zasłona dymna przed połknięciem sąsiada i ssaniem z niego krwi. To może trwać lata, nawet długie, ale to cel.

Jak ktoś zauważył, Rosja to typowy pasożyt, w odmienności od Niemców, też imperialistycznych. Oni nic swojego nie "tworzą", wszystko ukradną albo wyssają. Jak się tego nie zrozumie, nie zrozumie się Rosji. Na początek polecam "Listy z Rosji".

Jedną z głównych postaci walki z angielskim imperializmem był Mahatma Ghandi. Otóż gdyby taka postać pojawiła pod okupacją rosyjską, miała by okazję działać góra przez kilka dni, a nie wiele lat. Porównanie Anglików i półdzikich azjatyckich Rosjan jest trochę dziwne, ale tylko w sytuacjach, gdy druga strona kieruje się jakimiś stałymi zasadami, regułami życia można działa w opozycji. Rosja nie. U Rosjan oporny spada z samolotem lub ginie od kuli. Wóz Drzymały był możliwy tylko u Prusaków, pod zaborem rosyjskim delikwent w tydzień zniknął by na Syberii a pod sowietami zniknął by wraz z rodziną po godzinie. Nie można wszystkiego zrównywać i przykładać naszą miarę. Istnieje gradacja wszystkiego. Stopniowanie. Równowaga sił z Rosją ma szanse zaistnieć tylko wtedy, gdy Polska będzie miała dobre i wspólnie przeciwstawiające się Rosji stosunki. A i to za mało. Chodzi i o inne kraje buforowe.


Liczyć na zmianę doktryny państwa rosyjskiego ot tak, z dobrej woli, z wewnętrznej potrzeby? Cóż, byli i są "odważni", którzy nieświadomie i bez broni zapuszczają się na spacer w pobliże gawry niedźwiedziej. Gdyby chodziło tylko o czyjąś rodzinę, machnął bym ręką, tak ktoś wybrał. Idźcie i rodzina pójdzie tam, gdzie
przewodnik wskazał. Ale tu chodzi o Polskę. A to nie indywidualna zabawa i jednostkowe ryzyko. Nawet w sytuacji dość prostej, jak ruch drogowy, zawsze stosuje się zasadę ograniczonego zaufania.

Jak wygląda polityka Rosji od wieków? Wg myśliciei rosyjskich, czekających na Iwana Grożnego: "My Rosjanie i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i nigdy nie będziemy rozumować inaczej. Nie jesteśmy zainteresowani po prostu zachowaniem własnego państwa czy narodu. Jesteśmy zainteresowani wchłonięciem, przy pomocy wywieranego przez nas nacisku, maksymalnej liczby dopełniających nas kategorii. Nie jesteśmy zainteresowani kolonizowaniem tak jak Anglicy, lecz wytyczaniem swoich strategicznych granic geopolitycznych bez specjalnej nawet rusyfikacji, chociaż jakaś tam rusyfikacja powinna być. Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana w istnieniu niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Nie jest też zainteresowana istnieniem
Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki". /Aleksander Dugin.

Wydane w 1997 Podstawy geopolityki (z podtytułem Geopolityczna przyszłość Rosji) autorstwa Dugina zostały zalecone jako podręcznik dla studentów najpierw w akademiach wojskowych i dyplomatycznych, a następnie w pozostałych uczelniach wyższych. Gazeta „Moskowskij Komsomolec” określiła kierowany przez Dugina ruch eurazjatycki jako intelektualną partię władzy, „Argumenty i fakty” nazwały go wprost ideologiem Putina, a jego Centrum Eurazjatyckich Inicjatyw Geopolitycznych – drugim MSZ Rosji. /źródło: http://rebelya.pl/post/7620/polska-musi-zniknac-katolicyzm-trzeba-rozkadac-


To są sprawy cywilizacyjne, nieprzemijające, więc zaklinanie rzeczywistości nic tu nie da.

Max Jamnicki, Cassiodorus, 2015-04-18
Źródło: http://naszeblogi.pl/54106-jaka-ukraina-bylaby-najlepsza-dla-polski

Wycie parchów


Neon 24, dawniej Nowy Ekran dogorywa. Dramatycznie spadła klikalność, odeszło wielu blogerów, a właściwie wiele ruskich trolli przestało się produkować, gdy kasa z Moskwy przestała płynąć. Naczelnik Ruszkiewicz, główno dowodzący tymi płatnymi sprzedawczykami został wywalony przez Oparę na zbity pysk za doprowadzenie portalu do ruiny. Jego następca Reinert zapoczątkował śmiałe reformy i powrót do normalności, ale został zastopowany po wykonaniu pierwszych ruchów przez strarą gwardię, która poczuła się tym powrotem pluralizmu i wolności słowa tak zdruzgotana, że zapowiedziała swoje definitywne odejście.

Opara się przestraszył, zbanował kilku najbardziej rzutkich krytyków Putlera, w tym i mnie; i mianował na swego zastępcę niejakiego Marxa 8888. Trendu spadkowego jednak nie dało się odwrócić. Ruska trollownia się rozpierzchła, a nowi blogerzy nie przyszli.

- Bo i przyjść nie mogli. Pomyleńców ujadających na Polskę i Polaków z ruskiej budy; i to takich piszących za friko jest ograniczona ilość. A ci zadaniowani i wynagradzani muszą mieć odpowiednią klikalność i komentarze buraków, aby sprawiać wrażenie efektywnego urabiania opinii publicznej i prania mózgów. Tymczasem pod ich wypocinami na poziomie debila dyskusji inteligentnej brakowało i nie potrafiło tego przkryć kółko wzajemnej adoracji - kilku znajomków potakujących sobie wzajemnie.

Zanim Opara mnie ponownie zbanował napisałem notkę w której wyrażałem nadzieję na powrót do normalności i owocną współpracę. Gdyby mnie posłuchał dzisiaj sytuacja była by zupełnie inna. Ale znowu postawił na złego konia.

Napisałem niedawno na Niepoprawnych.pl komentarz odnoszący się do tej sytuacji:
Opara miał szansę ponownie stać się porządnym człowiekiem, mógł żałować za grzechy, pokajać się, ale nie skorzystał z szansy, wybrał hańbę. Znowu postawił na niewłaściwego konia - Rosję. Nie przewidział, że już wkrótce Putler kaput. A wtedy będzie za późno - Internet pamięta: http://tnij.org/ysiemwo - i jak to mówią - nie czas błagać o litość jak latarnie przepełnione...



Prędzej czy później przyjdzie czas zapłaty...
I jak to mówią: jak kogoś chce Pan Bóg ukarać, to mu najpierw rozum odbierze... Gołym okiem widać, że tak się dzieje z Ryszardem Oparą. Człowiek mający takie narzędzie do robienia pieniędzy jak Neon24 / Nowy Ekran - będące wizualnie najlepszym i najnowocześniejszym miejscem w sieci do wymiany pogądów wolał sprzedać je garstce miłośników Putlera opętanych wizją kolaboracji z Rosją. Trafnie ujął to bloger o nicku Lord of Admiralty: Neon w poprzednim wydaniu był zdominowany przez funkcję bycia jaczejką, która na różne sposoby prowadziła dekonstrukcję tego, co powszechnie uważa się za polskość , polską państwowość i geopolitykę. Szokującym symbolem tej destrukcji była próba wskrzeszenia kultu Niewiadomskiego.

Czy Ryszard Opara otrząśnie się z tego sovieckiego opętania? Przypuszczam, że nie; przynajmniej nie tak szybko - co potwierdza jego kontakty z FSB, dyspozycyjność i związki z dawną WSI. Ale wszystko w rękach Pana Boga. Nie takich grzeszników i zbrodniarzy powoływał i zmieniał ich serca - zabierał serce kamienne i dawał serce z ciała. Ja w to wierzę i wciąż mam nadzieję. 

Widomym znakiem jego nawrócenia będzie odbanowanie mojego konta na NeOnie24.ru. Obecnie wygląda ono tak: 

Poniżej linki do dyskusji wokół mojego pierwszego zbanowania za poglądy przez ówczesnego niesławnego cenzora: Spirito Libero vel Jarka Ruszkiewicza:

http://rebeliantka.neon24.pl/post/104465,co-sie-stalo-z-kontem-mind-service-a
http://gps65.neon24.pl/post/104471,cenzura-na-neon24-dziala


A teraz uwieczniona obecna dyskusja czyli wylewanie neonowych łez. Oddaję głos Marxowi 8888:



Dużo ostatnio pisze się tu o portalu, czyli NEON staje się tematem dyskusji. Czemu? Bo gołym okiem widać, że coś w tej orkiestrze nie gra. Ilość autorów spadła dramatycznie, to samo dotyczy ilości wejść a nawet zawartość merytoryczna pozostawia dużo do życzenia. Ten trend utrzymuje się od kilku miesięcy i raczej wskazuje tendencję rosnącą. Nie jestem osobą obiektywną, bo jednak mam uprawnienia administracyjne, które prawdopodobnie stracę za to, co napiszę. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej ban zostanie mi zaoszczędzony. Jedocześnie o paru rzeczach nie mogę napisać, bo nie chcę by ten tekst stał się elementem personalnej wendetty, (więc proszę o trochę zrozumienia).
Jeszcze kilka miesięcy temu portal był miejscem specyficznym. Znienawidzonym przez przeciwników. Miejscem dla ludzi nieuznających reżimowej propagandy oraz dla tych, którzy chcieli zaczerpnąć trochę informacji niedostępnych w innych miejscach. NEON był i jest starym portalem. Nie kusił nowoczesną grafiką i szałowymi rozwiązaniami technicznymi. Był, jaki był, ale wiele osób go akceptowało właśnie za to.
O zmianach, które są potrzebne mówiono już od dawna, bo zmiany zawsze są potrzebne żeby iść z duchem czasu. Sam miałem przyjemność w kilku takich spotkaniach uczestniczyć. Jestem zmuszony od razu zaprzeczyć pogłoskom jakobym aspirował do jakiś funkcji. Ani tego nie chciałem, ani mi tego zaraz nie proponowano ….. może w jakiejś odległej przyszłości. Kiedy rozmawialiśmy o tym jak zmienić portal poruszaliśmy różne tematy. Gro z nich dotyczyło zmian technicznych i zaplecza. Pojawił się też temat jak linię portalu uczynić bardziej wyrazistą i czytelną. Dyskusje, choć nie były super konkretne prowadziły do pewnego konsensusu. Gdyby zdecydowano się pójść w tym kierunku to NEON by wyglądem mało się różnił od starej wersji.
Dlatego z dużym zaskoczeniem przyjąłem zmiany, które nastąpiły około 3 miesięcy temu. Utworzenie lewego panelu tzw. polecanych tekstów jest według mnie strzałem w plecy. Brak awatarów i ocen robi z tego miejsca raczej obszar zsyłki niż zachęca do czytania tekstów. Nie pomogą tu kolorowe grafiki, które w sumie nic nie znaczą lub znaczą bardzo mało. Wprowadzono rubrykę wydarzenia, która według mnie nie ma sensu bytu, gdy teksty pojawiające się w na stronie są nowsze i szybciej aktualizowane niż to, co się znajduje w wydarzeniach. Jak wykazuje praktyka oddanie części SG na filmy z YouTube nie spełnia żadnego celu. Mało, kto tam publikuje, prawie nikt nie komentuje i nikt nie ocenia. Filmiki leżą tam tygodniami a jedynym ich przeznaczeniem jest to, że zabierają miejsce.
Odbanowano też masowo wielu ludzi. Wiem, że wielu chciałoby wiedzieć, kto to zrobił. Tego ja nie wiem. To się stało przed moim czasami. W jakim celu? Bóg raczy wiedzieć. Efektem tego według mnie stały się głupawe szarpanki pod artykułami, które nie sposób było przerwać nie banując połowy uczestników dyskusji. Zamiast merytorycznych wypowiedzi mieliśmy festiwal wzajemnych uprzejmości. Jeśli zaś chodzi o promowanie zawartości ( tzw. 1) pozwolę sobie stwierdzić, że średnio mi się to podoba. Można zapytać, czemu tego sam nie robiłem. Odpowiedź jest taka sama jak zawsze. Ponieważ sam dość dużo piszę nie chcę być posądzony o dawanie for ludziom o podobnych jak ja poglądach.
Zmieniła się też linia portalu. Z dość klarownej, choć denerwującej internautów stała się nijaka. Publikujemy wszystko jak leci w imię pluralizmu przekonań, wolności przekonań itd. Ja takim aż demokratą nie jestem. Wolałbym żeby ludzie, którzy czczą gazetę szmacianą, Onet lub TVN pozostali tam gdzie ich miejsce, zostawiając nas w spokoju. Mamy się ściśle trzymać regulaminu, co zamyka drogę do wywalania ludzi, którzy nie łamiąc tego ostatniego wypisują kompletne przedruki z reżimowej prasy.
Nie rozumiem, ale to może być kwestia mojego ograniczenia tej nawalanki religijnej. Ja wiem, że religia ma wiele interpretacji, ale ludzie, którzy są zaangażowani w ten temat potrafią się atakować brutalniej niż inni na portalu. Czy o to chodzi w religii?
Na koniec. Modne jest tu ostatnio składanie wszelkich plag egipskich, które dotknęły portal na kark Ryszarda Opary. Nie twierdzę, że jest on aniołem bez winy, bo jednak ostateczne decyzje należą do niego, ale nieprawdą jest, że to on wymyślił te wszystkie genialne innowacje i to nie on wymyśla nowe trendy, które tu zawitały.
Piszę to wszystko by po części samemu się usprawiedliwić. Dołączając do administracji chciałem przywrócić trochę normalności oraz wprowadzić zmiany techniczne, które po części były sugerowane przez blogerów.
Nie udało mi się to, więc wypada mi po prostu Was wszystkich przeprosić.

  • @Marx 8888 10:30:22
    Obawiam się, że NEON - to jest już passe. Czeka go rola kolejnego miejsca z objawami uwiądu starczego.
    Tego już nie da się odwrócić z prostej przyczyny - ci, co mogliby to zrobić - już nie chcą.
    A winien jest Opara. To on nadał kierunek zmianie on to już trzykrotnie powtórzył ten manewr.
    Ile razy można nabrać się na ten sam numer? Bo szczeniaków redakcyjnych - to zawsze można znaleźć. Zwłaszcza jak się im zapłaci.

    Co można zrobić z NEONem? Moim zdaniem już nic.
    Obecnie służy jeszcze za miejsce spotkania i wymiany informacji, ale i ta funkcja powoli przestaje mieć znaczenie. Martwa strefa.
    Ja na pewno już nie przyłożę ręki do reanimacji tego tworu. Może zamieszczę tu czasami jakieś okazjonalne notki. I tyle.

  • @Marx 8888
    Pan ma niepełne informacje. Ten portal padł już dawno temu, gdy się jeszcze nazywał Nowy Ekran - wraz z wyrzuceniem pierwszej redakcji, która ten portal rozwinęła. Takie totalne partactwo jakie wtedy wykazał zarząd kompletnie skompromitowało właściciela i już się z tego nie odrodził.

    Moim zdaniem jedyne co może odtworzyć świetność tego portalu to ponowne przyjęcie Tomka Parola na stanowisko redaktora naczelnego. Bez tego będzie wegetował tak jak teraz.

  • @Krzysztof J. Wojtas 10:43:58
    Szanowny Panie Krzysztofie,

    Ma Pan absolutną rację: "NEON - to już jest passe".
    Neon czeka rola kolejnego miejsca i objawy...uwiądu starczego.

    Ma Pan rację: NEON/NE powstał, tylko dzięki takim geniuszom jak Pan!

    I nie ma Pan się czego obawiać. Pana przecież to nie dotyczy. A że, Łaska Pańska na pstrym koniu jeździ - przecie wszystkim wiadomo.

    Tego nikt nie odwróci. Bo i po co? Dla czego? Dla kogo?

    WSZYSTKIEMU WINIEN JEST JEDEN CZŁOWIEK: OPARA. Konkretnie: RYSZARD OPARA, który tylko popełnia błędy, zawsze idzie w złą stronę.

    Ma Pan również rację twierdząc: - Z NEONem - nie można zrobić już nic. To martwa strefa. Cmentarz.
    A jedyny powód, żeby się tam spotykać to aby uczcić zmarłych.

    I bardzo Pana proszę - niech Pan się nie bierze do reanimacji zmarłych.
    Trochę się na tym znam. Jako lekarz wiem, że to niemożliwe.

    A wszystkiemu winien Ryszard OPARA.
    On (Ryszard OPARA) przecież niczego dobrego nie zrobił.

    A w dodatku:
    - jak on (Ryszard OPARA) miał śmiałość aby przestać NEON finansować.
    - jak on (Ryszard OPARA) śmiał odebrać ludziom zabawki, odebrać miejsce gdzie wszyscy mogli spokojnie bez cenzury - podyskutować.

    Proponuję złożyć zbiorowy wniosek do Prokuratury, o popełnienie przestępstwa przez Ryszarda OPARĘ.

    A mnie tylko pozostanie, do końca życia w piersi się bić i mówić:
    "Mea Culpa" "Mea Culpa"; "Mea Culpa".

    Ryszard Opara

  • @GPS 11:35:08
    Panie GPS,

    Oczywiście tylko Pan ma pełne i całkowicie wiarygodne informacje
    "Ten portal padł już dawno temu, gdy się jeszcze nazywał Nowy Ekran - wraz z wyrzuceniem pierwszej redakcji, która ten portal rozwinęła".

    Przecież OPARA (konkretnie Ryszard OPARA) - NIC absolutnie NIC nie zrobił. - Totalne partactwo - kompromitacja właściciela.

    Ten właściciel to Żyd, Pedał - powiązany z WSI i różnymi służbami. Używał Nowy Ekran (NEON) - jako pralnię brudnych pieniędzy... 
    Czy to już wszystko?
    Pan wybaczy... jeżeli o jakichś innych grzechach własnych zapomniałem. Zapewne celowo - aby ukryć prawdę.

    A może Pan zapomniał, że to właśnie poprzednia Redakcja sama odeszła a na pożegnanie wywiesiła publicznie słynny plakat - skierowany do mnie i do własnych części ciała...

    Tak "a propos" pieniędzy.
    Czy łaskawy Pan już wie - skąd one pochodziły?
    I co by się stało, gdyby ich na początku w ogóle nie było?

    Przecież Tomek Parol to geniusz. Udowodnił to wiele, wiele, wiele razy.
    Zanim powstał Nowy Ekran...i potem kiedy się wrzucił/wyrzucił na plakat.

    A OPARA: to ŻYD, Pedał, Człowiek WSI, zajmujący się pralnią pieniędzy.

    To że Opara zainwestował własne pieniądze, to bzdura, bez znaczenia.
    Ale to, że przestał inwestować i płacić - to skandal, to zbrodnia.

    "Oj polały się łzy...
    Na moją młodość durną i chmurną,
    Na mój wiek męski - wiek klęski..."

    Ryszard OPARA (aby nie było wątpliwości)

@Ryszard Opara 15:11:27
  • Szanowny Panie Ryszardzie

    Tu sie nie ma co obrażać, zwłaszcza jak robi się błędy. Nie odmawiam Panu spełnienia ważnej roli społecznej przy tworzeniu NE. Tyle, że tworzenie portalu, przynajmniej obecnie, to nie tylko skrypt i kasa dla personeli; to także blogerzy, którzy chcą pisać i mają o czym pisać, czyli mają jakąś ideę..

    Nowy Ekran osiągnął duży sukces dzięki Pana pieniądzom. To było przecież kupowanie piór itp. finansowanie różnych opcji, że wspomnę Winnickiego i osoby związane z Marszem Niepodległości.
    Ale po zaprzestaniu finansowania była opcja, gdy redakcję prowadził Andarian.
    Wynik? Gwałtowny spadek zainteresowania portalem. Rozmawialiśmy o tym. Przecież opcjonował Pan otwarcie na młodzież, co zwiększy klikalność. Pojawili się "Dyletanci" - i cały czas klikalność zbliżona do portali niszowych.

    Otwarcie które zaproponował Jarek Ruszkiewicz doprowadziło do zwiększenia klikalności i ponownie portal zaczął zdobywać znaczenie.

    I co? Pańska ingerencja z redaktorką powiązaną TVN, co po miesiącu spowodowało zmniejszenie zainteresowania chyba o połowę z tendencją spadkową.
    Wrócił Ruszkiewicz i znowu zaczął odbudowywać markę. Sprawa Ukrainy, gdzie notki AdNovum spełniły ważną rolę zwiększyły zainteresowanie. Portal jako jedyny w sieci miał wzrost klikalności.
    Czym się to kończy?
    Ponowną ingerencją Pana i zmiany redakcyjne bez konsultacji z zainteresowanymi.
    Efekt - widoczny. Proszę podać o ile "wzrosła" klikalność od lutego?
    A należy zauważyć jeden element - otóż zawsze przy takich zmianach występuje efekt wzrostu klikalności z racji wymiany opinii dotyczących zmian. To jest jednak chwilowe i można się spodziewać dalszego spadku.

    I teraz - kto w tych wszystkich przypadkach podejmował decyzje? Chyba sprawa jest oczywista. A Wykonawcy? Jak się im zapłaci - zrobią wszystko.

    Sumując: nie ja jestem właścicielem, chociaż mam te 15 000 akcji. Czyli - nie moje małpy, nie mój cyrk. Wyraziłem swoje zdanie i nie widzę sensu angażowania się w rozwój portalu. Jak będę miał ochotę - coś zamieszczę. Jak zostanę zbanowany - przeboleję.
    Jest sporo innych miejsc, gdzie mogę zamieszczać swoje teksty. Więcej; nie mam żadnego obowiązku uczestniczenia w publicznej debacie. Nic mnie nie obliguje. Żadnych pieniędzy od Pana za swoich kilkaset notek nie otrzymałem, więc nie ma jakiejkolwiek zależności. Nawet więcej - to Pan się kiedyś zobowiązał do zwrotu pewnej wyłożonej przeze mnie kwoty i nie dotrzymał słowa, a ja nie należę do tych, którzy się upominają, chociaż oceniają.

    I to by było na tyle.

  • @Ryszard Opara
    Panie Ryszardzie.

    Jestem trochę zdezorientowany, bo znów leją się krokodyle łzy. które, jak wiadomo, albo i nie, są synonimem fałszywego żalu. Można pisać co się chce, więc o co chodzi??? Odnoszę wrażenie, że ma tu w jakiejś mierze zastosowanie starożytna zasada, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o kasę:))))

    Ale nie jestem małostkowy, uważam, że chodzi przede wszystkim o materię [sic!] natury duchowej. Zgodnie z leninowską zasadą organizatorskiej funkcji prasy, Neon sprawiał poprzednio wrażenie jaczejki rozpisanej na głosy. Jeden nadawał z Ameryki, drugi z Anglii, trzeci z Francji, czwarty z Niemiec, a jakże, z samych jaskiń syjonizmu, bo ''zachodnie'' to bardziej wiarygodne.:))))) Przecież trudno byloby uzyskać wiarygodność z dopiskiem ''widziane z Moskwy''.

    Poza różnorodnością geograficzną, także tematyczna. Jeden jest niby katolikiem, drugi endekiem, trzeci przepada za Marszałkiem, czwarty jest filozofem, piąty religioznawcą, szósty anarchistą itd i znowu wszystko w jednej tonacji. Była wielka różnorodność przekazu tej samej papki. Bo tak ''się złożyło'', że wszyscy autorzy emitowali na różne sposoby ten sam przekaz. Że narodu polskiego nie ma, tylko jakieś plemię, że religia tego narodu jest do niczego, niby chrześcijaństwo może tak, ale już nie Kościół, a jak Kościół, to jakiś sprzed wieku, że ten cały Zachód to pic na wodę fotomontaż, że to cale NATO jest nic nie warte, a obronić nas może tylko Putin.... I w ogóle, wszystko, co nie jest Rosją to paskudne żydostwo:))))))))))

    W moim odbiorze neon w poprzednim wydaniu był zdominowany przez funkcję bycia jaczejką, która na różne sposoby prowadziła dekonstrukcję tego, co powszechnie uważa się za polskość , polską państwowość i geopolitykę. Szokującym symbolem tej destrukcji była próba wskrzeszenia kultu Niewiadomskiego.

    Taki był mój odbiór poprzedniej wersji neonu. W miarę obcowania z nią, czułem coraz większy sprzeciw, co przełożyło się m.in. na moją postawę polityczną i przewartościowanie poglądów na bardziej ''antyrosyjskie'' i ''a-słowiańskie''. Dzięki Bogu jest teraz nowe kierownictwo, i Neon staje się normalnym portalem, coraz bardziej przypominającym tytułowe ''forum Polaków''. Minie jeszcze sporo czasu, zanim Neon przyciągnie tęższe pióra, bo ciągnie się za nim opinia ''ruskiej trollni'', na którą zapracowała poprzednia ekipa kierownicza:))))

    Proszę się nie martwić ''klikalnością'', ona wynikała z ciągłego ''odświeżania'' stron przez stachanowców dyskusji - kółka wzajemnej adoracji.

    Ja jestem zadowolony z tego, co jest teraz. Nie uważam za stratę ''odejścia'' kilku autorów, którzy nie mogą się pogodzić z brakiem cenzury dla innych.

    Łączę pozdrowienia.

    P.S. Niech Pan przypadkiem nie płaci Wojtasowi za jego wytwórczość chałupniczą. Jest Pan człowiekiem eleganckim i dobrodusznym, co może prowokować niektórych do numerów ''na wnuczka'', ''na cmentarz'', czy na ''uwiąd starczy''.:)))) ''Tfurczoś Wojtasa nie ma żadnej wartości. Raczej on powinien zapłacić Panu za możliwość publikacji swoich banialuk:))))))))

  • Pan Ryszard Opara 15:36:52
    Hi don Koalla ,
    sam widzisz co narobiles, dobrze, ze nie w pampersy.
    Buda sympatyczna po transformacji - gospoda GS-u " Pod pierdzacym jezem "
    - Sam to wymysliles czy jakas wroga kurwa naszeptala w ucho ?
    Brakowalo mi Ciebie stary Przyjacielu . 
    Najwazniejsze , ze zyjesz .
    Muzyczka 4u :
    https://www.youtube.com/watch?v=p7CaiWxKYBo

    Na pohybel !



źródło: http://brukowiec.neon24.pl/post/121427,neon24-pl

czwartek, 16 kwietnia 2015

Siedem podstawowych zasad propagandy


Warto zapoznać się z metodami jakimi posługuje się rosyjska agentura wpływu w swoich manipulacjach świadomością czytelników. Oto niektóre z tych metod (przejęte przez Rosjan od Hasbary):
1. Name Calling (negatywne nazewnictwo) - próba trwałego przypisania jakiejś osobie lub idei negatywnego symbolu czy atrybutu. Najważniejsze jest powtarzanie dokładnie tych samych słów (np. przymiotników) w odniesieniu do konkretnych celów. Przykład z naszego podwórka: banderowiec = morderca, patriota = faszysta, neonazista, nazista, antysemita, kibol etc.
2. Glittering Generality (lśniący ogólnik) - polegająca na trwałym łączeniu opisu działań z pojęciami cenionymi powszechnie (np. „wolność”, „cywilizacja”, „demokracja”, „nauka”, „równość” itd.). Przypomina się też techniki zwalczania „lśniącego ogólnika”, gdyby stosował go przeciwnik. Np. „silny przywódca Putin”, „mocarstwo światowe Rosja”, „zachodni banksterzy”.
3. Transfer (przeniesienie) - przypisanie prestiżu jakiegoś autorytetu bądź idei czemuś innemu (nam – jeśli jest pozytywny, przeciwnikom – jeśli negatywny).
4. Testimonial (świadectwo szacunku) - wciąganie (najczęściej cytowanie) popularnych gwiazd czy osobistości (np. papieża) do publicznego poparcia odpowiedniego stanowiska. Cytaty nie muszą być rzetelne – mało kto je sprawdza.
5. Plain Folks (zwyczajni ludzie) - czyli prezentowanie jak największej ilości odpowiednich poglądów jako ogólnie przyjętych, wychodzących prosto „z uczciwego ludu” nie mającego niby nic wspólnego z Rosjanami. Mówca zdaje się być „swojakiem”, kimś zupełnie takim jak my.
6. Fear (strach) – metoda „albo mnie nie posłuchacie, albo stanie się coś strasznego”.Grożenie, np. prokuraturą, pobiciem itp. Podaje się też przykłady technik, które mogą rozbroić tę metodę, jeśli jest stosowana przez przeciwnika.
7. Bandwagon (efekt śnieżnej kuli) - bazuje na tym, że ludzie nie mający własnego zdania chętniej podłączają się pod większość. Ludzie są szczęśliwi będąc w grupie „myślących tak samo jak oni” i przy tej okazji są bardzo podatni na subtelną manipulację. Mówiąc krótko, przestają myśleć samodzielnie.

środa, 15 kwietnia 2015

Czy p. Wiktor Węgrzyn mógłby się oficjalnie do tego ustosunkować?


Bo rzuca to nieciekawe światło na Rajd Katyński, no i niestety rykoszetem uderza w p. Brauna.
https://www.facebook.com/muchamikroblog/posts/842594559153834


Ależ jestem, k...a, głupi. Głupi i naiwny.
Od momentu, gdy dowiedziałem się, że przez Polskę ma zamiar przejechać motocyklowa ferajna spod znaku rosyjskich "Nocnych Wilków", wiedziałem, że szykuje się afera. Tego, że będzie to tez dowód na jawne skundlenie się części moich rodaków, nie spodziewałem się. Owszem, wiedziałem, że znajdą się tacy, którzy ze strachu i głupoty będą im przyklaskiwać. Że znajdą się trolle, które dorobią do tego głupawe ideologie, lub będą przekonywać, że komu się to nie podoba, ten wojenny podżegacz antlantyckiej sitwy (albo banderowiec).
Szykuje się jednak afera co najmniej na miarę tego, co działo się w Warszawie przed meczem Polska - Rosja w 2012 roku. Przypomnijmy - władze stolicy wydały wówczas zgodę, by setki rosyjskich kibiców na czele ze skonfliktowanymi z warszawską Legią chuliganami Sprataka Moskwa przedefilowały przez centrum miasta. O tym, że będzie to oznaczało totalne mordobicie, wiedzieli wszyscy, więc jeśli kogoś zdziwiły setki zatrzymań, walki uliczne i ogólny rozpierdol, to albo kłamie, albo się urodził i wychował w pustelni.
Teraz sytuacja jest bliźniacza. Przez Polskę planuje przejechać horda motocyklistów, których od zwykłych fanów jednośladów odróżnia bardzo dużo. Motory, skróra, kręcenie bączków i palenie są może i spoko, ale ci goście to "mieszanka Mad Maxa ze Stalinem", jak określił ich ktoś w necie. Nie bez przyczyny.
Honorowymi członkami motorowej hordy są prezydent Rosji Władimir Puitin i Ramzan Kadyrow - bandzior z Czeczenii. Lider "Wilków" Aleksander "Chirurg" Żolstanow to jeden z liderów organizacji "Antymajdan" która tłumi rosyjską opozycję. "WIlki" brały udział w strzelaninach i porachunkach gangów. Formowali prorosyjskie bojówki w czasie aneksji Krymu. Walczyli i walczą po stronie terrorystów z Donbasu, etc. Wreszcie "Wilki" czczą Stalina i uważają go za fundament rosyjskiego patriotyzmu. Składali kwiaty na jego grobie w rocznicę śmierci zbrodniarza.
Taka ekipa wybiera się z rajdem przez Polskę. Szlakiem, który wcześniej przeszła Armia Sowiecka, znacząc ją gwałtem i grabieżą. Po drodze złożą kilka wieńców pod pomnikami tychże „oswobodzicieli”, pod tymi pomnikami których od 25 lat nie możemy się pozbyć z naszych miast i wiosek. Pojadą sobie przez Polskę, a jak się to komu w Polsce nie podoba ten nazdorca z getta i sługus faszystów (tak mówią).
Cały ten rajd jest oczywiście prowokacją, bo od samego początku wiadomo, że wywoła protesty. Tak czy siak będzie afera. Wpuścimy – będą protesty i incydenty. Nie wpuścimy, będzie skandal (ohoho!).
Ano właśnie. Jeszcze do wczoraj obawiałem się, że decyzja o ewentualnym nie wpuszczeniu lub utrudnieniu przejazdu „bajkerom Putina” to zły pomysł. Z prostej przyczyny. Od wielu lat do Rosji jeździ motocyklowy Rajd Katyński, ku czci pomordowanych na rozkaz Stalina polskich oficerów. Obawiałem się, że jakakolwiek zadymka wokół „Wilków” może przysporzyć problemów polskim motocyklistom. To był jedyny powód. Kto zna metody Moskwy wie, że zawsze reagują właśnie w taki sposób. Oko za oko, ząb za ząb.
Głupi, kurwa, byłem. Okazało się, że członkowie Rajdu Katyńskiego nie tylko nie widzą nic złego w przejeździe „Nocnych Wilków”, ale mają zamiar powitać ich chlebem i solą i eskortować przez nasz kraj. Oczywiście zaskoczyło mnie to i w korespondencji zadałem pytanie organizatorom Rajdu Katyńskiego:
„Jak nalezy odbierać poparcie udzielone "Wilkom" przez organizatorów rajdu pamięci polskich oficerów, zamordowanych przecież na rozkaz Józefa Stalina?
oraz:
Czy poparcie nie wynika z obawy, że ewentualne prostesty Polaków na trasie przejazdu "Wilków" mogłyby zostać wykorzystane przez stronę rosyjską do utrudnienia kolejnego Rajdu Katyńskiego?
Odpowiedzi się nie doczekałem. Nie musiałem zresztą. Wieczorem okazało się, ku mojemu kolejnemu zaskoczeniu, że członkowie obu grup znają się doskonale, wielokrotnie się spotykali, wspólnie jeździli po Moskwie i chlali wódkę, z czym zbytnio się nie kryją w serwisach społecznościowych.
Niech sobie pije wódkę kto z kim chce. Nic mi do tego. Jeśli jednak wielbicieli Stalina, ludzi w szeregach których znajdują się terroryści z nie uznawanych przez świat republik ludowych, witać chcą osoby oficjalnie odwołujące się do heroizmu i szlachetności polskich oficerów, to coś jest nie tak.
Więcej, jeśli ma się na ustach i plecach pamięć o polskich oficerach z Katynia, to nie chleje się wódy z ekipą, której honorowym członkiem jest człowiek, który od lat nie chce udostępnić Polakom białoruskiej listy katyńskiej (zawiera nazwiska blisko 4 tysięcy osób) i którego podwładni kłamią raz po raz na temat ludobójstwa. Zwyczajnie nie.
Panowie z Rajdu Katyńskiego, jeśli chcecie sobie witać w Polsce wychowanych w kulcie Stalina terrorystów, chlać z nimi po knajpach i kłaść kwiaty pod pomnikami sowietów, zróbcie to prywatnie. Niech pamięć o naszych Bohaterach nie łączy się z tym haniebnym cyrkiem.
ps. Lider "Rajdu Katyńskiego", p. Wiktor Węgrzyn, to jednocześnie szef kampanii prezydenckiej Grzegorza Brauna. Może zamiast w imieniu popularyzatorów pamięci o Katyńskim Ludobójstwie. powita "Wilków" w ramach eventu wyborczego?
ps 2. W Komitecie Honorowym Rajdu Katyńskiego są zasłużone i czcigodne osoby. M.in. Zofia Pilecka-Optułowicz i Andrzej Pilecki - dzieci rtm. Pileckiego czy Krzysztof Jaraczewski, wnuk Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wśród motocyklistów zapewne wielu patriotów. Czy pasuje im wszytskim to, co w ich imieniu robi p. Węgrzyn?

.