poniedziałek, 19 października 2015

ISIS wykonała pierwszy krok by zdobyć Rzym i dokonać tam masakry chrześcijan?

"Jak trzeba, będę walczył i zostanę męczennikiem. Dla muzułmanina nie ma większego honoru jak zostać męczennikiem" - mówi dziennikarzom Adrian Al N. Tygodnik "ABC - Aktualny Bezkompromisowy Ciekawy" publikuje w najnowszym wydaniu wywiad z Polakiem walczącym w szeregach armii Państwa Islamskiego. Dżihadysta znad Wisły opowiada, jak trafił do Syrii, uciekając m.in. polskim służbom specjalnym. "Niewiernym" grozi okrutnym sądem i przeniesieniem wojny na terytorium Europy.


Kadr z nagrania wideo opublikowanego przez Państwo Islamskie, na którym widać niezidentyfikowanego bojownika ISIS i amerykańskiego dziennikarza Stevena Sotloffa krótko przed jego egzekucją/ISLAMIC STATE VIDEO /PAP/EPA

Nawróćcie się, póki jest jeszcze czas. Póki nie przyszliśmy do waszych domów, aby sprawdzić, czy jesteście wierni Bogu Jedynemu. Jeśli nie, to zginiecie jak wszyscy niewierni. Takie jest prawo Allaha. My zwyciężymy, dojdziemy do Rzymu i na Placu Świętego Piotra będziemy urządzać masowe egzekucje niewiernych - zapowiada Abu Bakr Al Sham - bo takie nazwisko przyjął Adrian Al N. - w rozmowie z dziennikarzami.

Rozmowa Witolda Gadowskiego i Michała Króla z Adrianem Al N. jest pierwszym tak wyraźnym świadectwem udziału obywateli polskich w okrutnej wojnie prowadzonej przez ISIS. Polski dżihadysta jest jednym z mniej więcej 10 Polaków, którzy bezpośrednio współpracują z Państwem Islamskim lub walczą w jego szeregach. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wie o jego istnieniu.

Z wywiadu można wyczytać, ile złości jest w ludziach, którzy przyłączają się do terrorystycznych bojówek islamskich. Świat pełen jest hipokrytów udających ludzi religijnych. Wy mówicie, że my mordujemy?! A wy mordujecie nas codziennie. Codziennie trwa wyprawa krzyżowców przeciwko muzułmanom. Zabijacie dzieci i kobiety, niszczycie życie całych społeczeństw. W imię czego? - pyta Adrian Al N. Rozpoczęliście wojnę na naszym terytorium, a teraz płaczecie, że przenosimy ją na wasze?! Zastanówcie się nad tym, póki jeszcze pora. To jest wojna - przestrzega chwilę później.

Rozmowę dziennikarze "ABC" przeprowadzili poza Polską. Jej bohater, na którym ciążą prokuratorskie zarzuty, zapowiada, że do kraju nie wróci. Zostanę w Państwie Islamskim i będę służył moim braciom - zapowiada.

Wywiad poprzedza analiza sytuacji związanej z wojną w Syrii i planowanym przyjęciem przez Polskę rzeszy uchodźców z tego regionu świata.

Jak pisze tygodnik "ABC", tej chwili w szeregach Państwa Islamskiego walczy łącznie kilka tysięcy obywateli Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Irlandii, Hiszpanii, USA, Kanady, Australii i innych krajów zachodnich. Najczęściej są to wyznawcy islamu urodzeni już na Zachodzie i od dziecka wychowywani w liberalnej kulturze demokratycznych społeczeństw.

Wielu z nich przez lata oglądało filmy z Robertem de Niro i Leonardo di Caprio, słuchało Michaela Jacksona i Madonny, przeżywało mecze Bayernu Monachium lub Barcelony, ubierało się w ciuchy Dolce Gabana czy Tommy Hilfigera, chodziło do nocnych lokali i na dyskoteki. A jednak znienawidzili Zachód z całej duszy. I to do tego stopnia, że postanowili wypowiedzieć mu wojnę na śmierć i życie. Tak jak Khaled Sharrouf, obywatel Australii, który wyjechał na wojnę do Syrii i był szczęśliwy, gdy mógł upublicznić w internecie zdjęcie swego 8-letniego syna. Dziecko z dumą trzymało w dłoniach odciętą głowę mężczyzny. Ojciec opatrzył fotografię podpisem: Mój chłopak! - czytamy w analizie "Dżihad u bram".

Graeme Wood, politolog z Uniwersytetu w Yale tłumaczy fenomen Państwa Islamskiego, pod którego rządami znajduje się dziś terytorium większe od Wielkiej Brytanii. Naukowiec podkreśla, że nie można oddzielić islamu od działań ISIS, ponieważ "religia głoszona przez jego żarliwych stronników wywodzi się ze spójnych interpretacji islamu". Jak dodaje, islamiści "są gotowi na samounicestiwenie, bo wierzą, że jeśli pozostaną wierni proroctwom, Bóg przyjdzie im w sukurs".

Amerykański ekspert cytuje Bernarda Haykela, eksperta ds. teologii Państwa Islamskiego na uniwersytecie w Princetown, który twierdzi, że "myślimy, że ci dziwaczni dżihadyści wybierają sobie ze średniowiecznej tradycji, to co im pasuje [...] To nieprawda - oni hurtem przenoszą tamtą tradycję w czasy współczesne".

Państwo Islamskie samo prosi się o inwazję i prowokuje USA, gdyż atak Zachodu byłby propagandowym sukcesem dżihadystów. Dlaczego? - Oni z utęsknieniem wyczekują wroga, gdyż dopiero jego pokonanie rozpocznie odliczanie do apokalipsy - zaznacza Woods.

To, jak miałaby wyglądać apokalipsa według Państwa Islamskiego, wielokrotnie było ogłaszane przez bojowników ISIS. - Podbijemy Wasz Rzym, połamiemy wasze krzyże. [...] Nasze dzieci będą sprzedawać waszych synów na targach niewolników - ogłaszali bojownicy.


Plan ISIS: z Placu Świętego Piotra urządzić plac zagłady chrześcijan i rzeź transmitować na żywo - twierdzi Robert Spencer, znany badacz islamu. 

ISIS chce podbić Rzym a na Placu świętego Piotra urządzić publiczną egzekucję papieża, transmitowaną na żywo na cały świat - tak twierdzi Robert Spencer. Znany badacz islamu, autor przewodnika po islamie i krucjatach. Jego zdaniem, Państwo Islamskie już teraz wykonało pierwszy krok ku zrealizowaniu tej wizji.

"Najazd" uchodźców pierwszym krokiem do podboju chrześcijańskiego świata

Od dłuższego już czasu mówi się o tym, że emigracja uchodźców do Europy jest zaplanowana w celu jej podbicia przez muzułmanów. Robert Spencer twierdzi, że pod osłoną kryzysu uchodźczego właśnie realizowany jest pierwszy etap podboju. Bojownicy ISIS wkraczają na Stary Kontynent jako potrzebujący pomocy i nikt się nie spodziewa, jaki chcą nam zgotować los. "Oni nie mają zamiaru zrobić tego przy pomocy konwencjonalnej armii. Dokonają tego dzięki przytłaczającej liczbie zwolenników wewnątrz [Europy] i dzięki napływowi ludzi od zewnątrz (...). I to właśnie teraz obserwujemy w Europie" - twierdzi Spencer. Działania ISIS są dokładnie przemyślane i to, czego jesteśmy świadkami, realizowane jest według określonego harmonogramu. Zgodnie z nim, w 2025 roku dojść ma do ostatecznej walki dobra i zła: muzułmanów i chrześcijan. Zanim jednak do tego dojdzie, muzułmanie muszą podbić Rzym - a to nastąpić może w najbliższych latach. Zdaniem Roberta Spencera możemy się tego spodziewać przed 2020 rokiem! 

Muzułmańscy uczeni twierdzą, że Mahomet przewidział podbicie dwóch wielkich rzymskich miast: Konstantynopola i Rzymu. Dziś to pierwsze jest miastem muzułmańskim. Teraz pora podbić stolicę Włoch, która celem podboju jest od początku istnienia ISIS. Zdobycie Rzymu będzie klęską chrześcijaństwa i zakończeniem eschatologicznej osi czasu. 

Zwieńczeniem całego procesu ma być wielka bitwa w syryjskim Dabiq. Zdaniem Spencera nastąpi ona w 2025 roku.

Plac Świętego Piotra miejscem masowej egzekucji chrześcijan

Najbardziej przerażająca jest wizja tego, co stać się ma na Placu Świętego Piotra. Swoje zwycięstwo ISIS chce uczcić ścięciem papieża i transmitować to na żywo na cały świat.

Potem nastąpić ma rzeź chrześcijan. "To jest plan, by Plac św. Piotra przekształcić w miejsce egzekucji wrogów Allaha" - mówi Spencer. Odrębnie potraktowani będą homoseksualiści, których bojownicy islamscy będą zrzucać z Krzywej Wieży.

Czy wizja Roberta Spencera zostanie spełniona? W Rzymie prawdopodobnie już teraz są bojownicy ISIS. Czekają na znak, by zacząć wielką walkę o Rzym.


źródła:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.