niedziela, 18 sierpnia 2013

Płonący Egipt




Na brzegu Morza Śródziemnego w pobliżu Port Saidu i Aleksandrii Egipcjanie wyłożyli potężne transparenty, patrzące w niebo o treści: Mursi=Izrael=USA...

BIEŻĄCE WYDARZENIA
"Ci, którzy zachowują milczenie w obliczu tej masakry są jej winni na równi z tymi, którzy ją przeprowadzili. Rada Bezpieczeństwa ONZ musi się szybko zebrać, by przedyskutować sytuację w Egipcie" - powiedział Erdogan na konferencji prasowej w Ankarze.



Egipskie siły bezpieczeństwa zlikwidowały w środę w Kairze dwa obozy zwolenników obalonego 3 lipca przez wojsko islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego, którzy od 40 dni prowadzili protesty siedzące domagając się jego powrotu do władzy.

Władze Egiptu ogłosiły 14 sierpnia stan wyjątkowy w całym kraju. Oficjalnie podano też, że w starciach zwolenników Mohameda Mursiego z wojskiem zginęło 638 osób, a 3000 jest rannych. Bractwo Muzułmańskie twierdzi, że ofiar jest znacznie więcej. Większość ofiar śmiertelnych w Kairze to osoby, które przebywały w obozowisku zwolenników Mursiego na placu przed meczetem Rabaa al-Adawija. Według ministerstwa spraw wewnętrznych w zamieszkach zginęło też 43 policjantów.



Stan wyjątkowy ma obowiązywać przez miesiąc. W specjalnym oświadczeniu prezydent Egiptu poprosił wojsko o "pomoc w przywróceniu porządku w kraju".
Wojsko wkroczyło w środę do dwóch obozowisk w Kairze, gdzie protestowali zwolennicy obalonego w lipcu prezydenta Mohammeda Mursiego. Armia chciała w tej sposób siłą zakończyć trwające od ponad miesiąca protesty przy meczecie Rabaa Al-Adhawiya oraz na placu Nahda.

Turcja okazała się w ostatnich tygodniach najbardziej radykalnym krytykiem odsunięcia przez armię od władzy Mursiego, które Ankara określa jako "zamach stanu nie do zaakceptowania" - pisze Reuters.



Protesty islamistów trwają od czasu, gdy wojsko odsunęło od władzy Mohammeda Mursiego i stworzyło rząd złożony z przedstawicieli dotychczasowej opozycji.
Islamiści zaatakowali co najmniej dwa komisariaty policyjne i podpalili zaparkowane przed nimi radiowozy. Do konfrontacji doszło również pod siedzibą gubernatora prowincji. Dla Bractwa Muzułmańskiego i jego sojuszników akcja sił bezpieczeństwa to wielki cios. Organizacja straciła zdolność do centralnego koordynowania swoich działań - powiedział rzecznik Bractwa Gehad el-Haddad. - Podczas środowej akcji policyjnej rannych zostało dwóch przywódców Bractwa Muzułmańskiego - dodał el-Haddad. Rzecznik ostrzegł, że "gniew wymyka się teraz wszelkiej kontroli". Meczet Rabaa al-Adawija, spod którego w środę wyparto islamistów, został podpalony, podobnie jak sąsiedni budynek, który służył im jako centrum prasowe. Policja podpaliła też pięciopiętrowy blok mieszkalny, do którego obrońcy placu znosili początkowo zabitych i rannych.



Wysłannik agencji EFE, który opisuje wygląd Kairu po środowych wydarzeniach, pisze o grupkach przechodniów i sprzedawców, którzy dziękowali w czwartek policjantom strzegącym placu za ich interwencję.

Według premiera Hazima el-Biblawiego interwencja sił bezpieczeństwa "nacechowana była maksymalnym umiarem i powściągliwością".

Władze egipskie zamknęły w czwartek "do odwołania" jedyne przejście graniczne między Strefą Gazy a Egiptem w Rafah ze względu na napiętą sytuację w Egipcie. Islamski Hamas rządzący w Strefie określił wydarzenia w Egipcie jako "straszliwą masakrę policyjną".



Bractwo Muzułmańskie wezwało do organizowania protestów i marszów. Siły bezpieczeństwa Egiptu zaś oświadczyły stanowczo, że będą strzelać i użyją ostrej amunicji w razie ataków na nie lub na budynki użyteczności publicznej. Oświadczenie władz tymczasowych głosi, że istnieje "kryminalny plan zniszczenia filarów egipskiego państwa". Rząd będzie jednak dążył do podjęcia procesu politycznego, "otwartego dla każdego, kto nie uczestniczył w przemocy".

PRZYCZYNY OBECNEGO KONFLIKTU
Przeważają opinie, że obecne protesty nie mają podłoża religijnego, a występują wskutek pobudek ekonomicznych/gospodarczych. Mursi nie wykorzystał szansy danej mu po obaleniu Mubaraka i nie poprawił sytuacji zwykłych mieszkańców. Egipcjan wydutkano na strychu z tą ich całą rewolucją. Najczęściej, przywódcy to szuje, skąd my to znamy?



A jaki jest wpływ polityki USA na sytuację w Egipcie? - Armia egipska jest finansowana przez "wolność i demokrację" od dawna. Dowódcą armii jest wychowanek amerykańskiej szkoły wojskowej...



Do obalenia Mursiego przyczyniło się wiele elementów, tak politycznych, jak i gospodarczych czy społecznych. Podłożu religijnemu przypisywałbym akurat najmniejsze znaczenie - uważa Artur Malantowicz z Centrum Inicjatyw Międzynarodowych. Niemal od samego początku Bractwo Muzułmańskie było postrzegane jako instytucja, która zawłaszczyła egipską rewolucję, a objęcie przez nią władzy – na drodze kolejno wygrywanych wyborów (parlamentarnych, prezydenckich, referendum konstytucyjne) – coraz intensywniej polaryzowało egipską scenę społeczną i polityczną. Mursi i Bractwo Muzułmańskie popełniali też wszelkie możliwe błędy. Były to m.in.: zbyt szybkie sięgnięcie po władzę, zniechęcenie potencjalnych sprzymierzeńców, ignorowanie rosnącego niezadowolenia społecznego, koncentrowanie się na konsolidacji władzy, używanie pustej retoryki czy gróźb wobec przeciwników politycznych, nieradzenie sobie z narastającymi problemami gospodarczymi. A te pozostają niezmiennie te same od kilku/kilkunastu lat: wysokie bezrobocie, głębokie ubóstwo, inflacja, wzrost cen żywności, spadek inwestycji zagranicznych, spowolnienie gospodarcze, niskie płace – takich przykładów można mnożyć w nieskończoność.



Bractwo Muzułmańskie dokonało też niejako zamachu na egipską tożsamość, kulturę i sposób życia, czyli aspekty często pomijane w naszej percepcji wydarzeń toczących się w Egipcie. Słusznie zwraca na nie uwagę egipski aktywista Wael Nawara, stwierdzając, że Egipcjanie nie mogli dłużej biernie przyglądać się działaniom Bractwa, wpisujących się w proces "Akhwwana" ("braternizacji") Egiptu. Miały one na celu szerzenie ich ultrakonserwatywnej ideologii, m.in. w sferze kultury czy edukacji (np. restrykcje dotyczący wolności wyznania i wolności słowa w nowej konstytucji, zmiana programu nauczania w szkołach, usunięcie krytycznych wobec Bractwa rozdziałów z podręczników historii, planowany zakaz uprawiania sztuki ulicznej czy baletu). Ideologii, która nie uznaje konceptu państwa narodowego i wzywa do ustanowienia monolitycznego narodu muzułmańskiego bez granic, i która była przez wielu uznana za zagrożenie dla ich własnej państwowości. Wreszcie Mursi był postrzegany jako osoba posłuszna Bractwu znacznie bardziej aniżeli prezydent służący swojemu państwu i narodowi, przykładem czego była m.in. jego polityka kadrowa czy organizowane przezeń wiece poparcia.

Najważniejszym wyzwaniem obecnie jest dialog i pojednanie narodowe - okres przejściowy musi zapewnić inkluzyjność wszystkich ugrupowań politycznych i społecznych, włączając w to Bractwo Muzułmańskie i jego zwolenników. Nie zapominajmy, że Bractwo nadal cieszy się w Egipcie sporym poparciem, są oni też legitymizowanym elementem egipskiej tkanki politycznej – ich głos musi być brany pod uwagę. Dialog musi być prowadzony nie tylko w płaszczyźnie politycznej, ale i społecznej – w chwili obecnej portale społecznościowe (Twitter, Facebook) zioną nienawiścią (a w najlepszym przypadku niechęcią) skłóconych stron, a są to ludzie w gruncie rzeczy niezaangażowani politycznie. Wydarzenia ostatniego weekendu jedynie dolewają oliwy do ognia.



Egipt musi też jak najszybciej zakończyć falę masowych protestów społecznych. Jak państwo ma prowadzić normalne życie polityczne i gospodarcze skoro większość jego obywateli manifestuje na ulicach, a bezpieczeństwo wewnętrzne państwa jest w rozsypce? Dopiero rozwiązanie tych doraźnych problemów umożliwi zajęcie się aspektami kluczowymi z punktu widzenia interesu społecznego, czyli reformami gospodarczymi. Być może Hazem El-Beblawi jest właściwą osobą do poprowadzenia obecnego rządu i podjęcia trudnych politycznie decyzji ekonomicznych.

Bractwo nie miało łatwo, ponieważ, pomimo zwycięstw w wyborach, wielu ważnych aktorów państwowych nie uznało ich zwierzchności, a opozycja była zjednoczona tylko w jednym aspekcie – odsunięcia Bractwa od władzy. Stąd też mówienie o totalnej kontroli państwa przez Bractwo Muzułmańskie jest dalekie od rzeczywistości. Mało tego, sojusz klienteli dawnego reżimu Mubaraka, armii oraz nowych ruchów prodemokratycznych (np. Tamarod) w celu odsunięcia od władzy bądź co bądź demokratycznie wybranego prezydenta można uznać za ironię losu. Zamiast zamachu stanu opozycja powinna była dążyć do zwołania wyborów parlamentarnych, w których Bractwo tracące w ostatnich miesiącach na popularności, najprawdopodobniej większości parlamentarnej już by nie zdobyło. To parlament jest forum właściwym dla zmiany prawa i wyrażania nieufności wobec egzekutywy.



Bractwo popełniło praktycznie wszystkie możliwe błędy. Nie zaoferowało prawdziwego dialogu, przeforsowało konstytucję głosami de facto jednej partii – dokumentu, który powinien być efektem kompromisu różnych grup politycznych! A to wynikało z błędnego założenia elit Bractwa, że wygrane wybory świadczą o sile ugrupowania, o sile ich poparcia. W rzeczywistości jednak zwycięstwo w wyborach oznaczało przede wszystkim przejęcie odpowiedzialności za państwo, za jego politykę i gospodarkę, którymi zarządzanie w czasach kryzysu do łatwych nie należy. A Bractwo Muzułmańskie, przez dziesięciolecia przebywające w podziemiu tak naprawdę nie było w stanie podjąć tej odpowiedzialności, do czego też nie potrafiło się przyznać.

Problemem Tamarod od początku było dążenie do jednego celu – odsunięcia od włądzy Mursiego. Poza tym jednym aspektem grupie niejako brakowało ideologii i programu politycznego. Tamarod od początku jawił się jako oddolna inicjatywa młodych ludzi, więc można byłoby im to wybaczyć, ale ostatnimi czasy coraz częściej można usłyszeć o tym, jak ruch wspierali liczni przedstawiciele elity finansowej Egiptu jeszcze zanim doszło do zamachu stanu – należy więc zadać pytanie jaka w rzeczywistości była motywacja działań Tamarod?



Nie zmienia to faktu, że w chwili obecnej Tamarod stał się poniekąd zakładnikiem służb wojskowych Egiptu i jest wykorzystywany przezeń jako narzędzie propagandy. Warto wspomnieć choćby odezwę generała al-Sisi z 24 lipca, w której wezwał Egipcjan do wyjścia na ulice w piątek 26 lipca wyrażenia poparcia dla kampanii służb wojskowych przeciwko przemocy i terroryzmowi. Do apelu przyłączył się też Tamarod, nie bacząc na fakt, że, mimo iż część z oskarżeń o wandalizm i przemoc jest jak najbardziej słuszna, w ten sposób w rzeczywistości dokonuje się: po pierwsze - demonizacja Bractwa Muzułmańskiego i jego zwolenników, po drugie - pogłębienie podziałów w społeczeństwie na zasadzie "my" i "oni". Niestety, niebezpiecznie zaczyna to przypominać retorykę George’a Busha z czasów wojny z terroryzmem – "jeśli nie jesteś z nami, to jesteś naszym wrogiem, jesteś terrorystą".

SYTUACJA W REGIONIE
Egipt jest amerykańskim i europejskim przyczółkiem w strategicznym miejscu dla przyszłych operacji wojskowych w rejonach bogatych w złoża węglowodorów - na Bliskim Wschodzie oraz w basenie Morza Kaspijskiego. Egipt i jego strategiczne drogi wodne są sercem arabskiej gospodarki, wojny z przeszłości opierały się na tych ważnych szlakach. Jeżeli Egipt zacznie mieć ciągoty ekspansywne albo będzie zdominowany przy pomocy radykalnego islamu tak jak Sudan i Libia, to liczne kraje arabskie i zachodnie poniosą znaczne straty gospodarcze. Można mieć duże zasoby ropy naftowej, ale potrzebne są też bezpieczne szlaki żeglugowe do transportu. W tym sensie Egipt nie jest i nigdy nie będzie naprawdę suwerenny i dlatego jest narażony na różne wstrząsy polityczne i społeczne. Izrael, Arabia Saudyjska, Katar, Iran i inne kraje aktywnie wpływają na egipskie sprawy - pisze Ranger (http://ranger.nowyekran.net/post/96921,egipt-zatrzask-dla-bliskiego-wschodu)

Było do przewidzenia, że kraj tak ważny dla świata jak Egipt nie pozostanie w rekach Bractwa Muzułmańskiego. Brutalność władzy Mubaraka była dobrze znana, a jednak większość państw uznawała ten region za stabilny i wierzyła, że ich interesy nie będą zagrożone.

Naturalnym jest, że izraelski wywiad obserwuje zmiany w Egipcie z dużą uwagą. Szczególnie niepożądane są izraelskiego punktu widzenia dobre stosunki z Hamasem i Strefą Gazy.

Ten kto kontroluje Kanal Sueski, kontroluje znaczną część światowej gospodarki w dużym stopniu uzależnionej od handlu. Powiazania Ameryki z Egiptem  nazywane najczęściej pomocą humanitarną wynoszą miliardy dolarow rocznie w formie wojskowych dotacji finansowych, dostawach ciężkiego uzbrojenia dla egipskiego aparatu wojskowego, policji i służby bezpieczeństwa.

Egipt jest amerykańskim i europejskim przyczółkiem w strategicznym miejscu dla przyszłych operacji wojskowych w regionie Bliskiego Wschodu oraz w basenie Morza Kaspijskiego - bogatym w złoża węglowodorów.

Na obaleniu prezydenta Mursiego i zmianie władzy najbardziej skorzystała Arabia Saudyjska, najmniej Katar i Turcja. Te dwa ostatnie kraje zainwestowały najwięcej kapitału, tak politycznego, jak i finansowego, w egipski eksperyment pt. Bractwo Muzułmańskie. Przez długi czas mówiło się nawet, że Egipt przejmie turecki system "muzułmańskiej demokracji", a Erdogan i Mursi znaleźli wspólny język w wielu zagadnieniach regionalnych, np. w czasie ostatniego kryzysu na linii Hamas-Izrael. Poparcie Turcji i Turków dla Bractwa Muzułmańskiego było ogromne w czasie wydarzeń 30 czerwca i w dniach następnych – było to doskonale widoczne na Twitterze, gdy większość tweetów z tagiem "WeAreWithMorsi" było napisanych po turecku! Z całą pewnością w chwili obecnej Erodgan obawia się o stanowisko armii we własnym kraju – historia przyniosła już wiele dowodów na to, że obawy są uzasadnione.

Tych, którzy skorzystali na zmianie władzy w Egipcie, jest dużo więcej. Z jednej strony mamy Arabię Saudyjską, która dofinansowała opozycję wobec Mursiego i która w Bractwie Muzułmańskim dostrzegała zagrożenie oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie i Kuwejt, które razem z Saudyjczykami zaoferowały pomoc finansową dla wojskowego rządu tymczasowego. Podobnie skorzystały na tym Jordania, gdzie Bractwo z silnym poparciem siostrzanej organizacji z Kairu jest główną siłą opozycyjną oraz Syria, gdzie Assad stara się przedstawić jako ofiara międzynarodowej zmowy zmuszona do walki z terrorystami powiązanymi z Bractwem. Prawdopodobnie dobrze wyszedł też na tym Izrael, któremu tradycyjnie łatwiej porozumiewa się z pragmatycznymi siłami wojskowymi Egiptu aniżeli z ideologicznie nastawionym Mursim.



Z całą pewnością wydarzenia w Egipcie rzutują na cały region bliskowschodni, zwłaszcza tam, gdzie w chwili obecnej islamiści rządzą lub dążą do przejęcia władzy i, jak mniemam, nie przyczynia się to do wzrostu ich popularności.

CHRZEŚCIJANIE W EGIPCIE
Chrześcijanie stanowią 1/10 mieszkańców Egiptu. Wśród nich przeważającą grupę stanowią prawosławni i katoliccy Koptowie.



Obecny bilans walk to 22 zniszczone kościoły (w tym siedem katolickich), podpalone chrześcijańskie szkoły i zdewastowany franciszkański klasztor oraz szpital prowadzony przez zakonnice, w którym paradoksalnie większość pacjentów stanowili muzułmanie.

Wielu islamistów uważa, że chrześcijańscy Koptowie odegrali znaczącą rolę w protestach, które doprowadziły do obalenia prezydenta Egiptu Mohameda Mursiego. Jednak jeszcze za rządów Bractwa Muzułmańskiego Koptowie skarżyli się na prześladowania i napady.



Na szczególnie trudną sytuację tamtejszych chrześcijan zwraca uwagę ks. Rafic Greiche. Rzecznik prasowy Kościoła katolickiego w Egipcie zauważa, że muzułmanie oskarżają chrześcijan o obalenie prezydenta Mursiego, dążąc tym samym do międzyreligijnej konfrontacji i nasilenia islamistycznego terroru. W obawie o swe życie zmuszony do przebywania w ukryciu jest patriarcha Tawadros. Zwierzchnik prawosławnych Koptów jednoznacznie wypowiadał się przeciwko uczynieniu z Egiptu państwa wyznaniowego.

„Jesteśmy na celowniku Bractwa Muzułmańskiego. Zachód wciąż nie może zrozumieć, iż nie jest ono islamską partią o inspiracjach laickich i demokratycznych. To są terroryści w prawdziwym znaczeniu tego słowa” – podkreśla ks. Greiche. Z kolei katolicki biskup Assiut, William Kiryllos, przypomina, że Egipcjanie nie zamierzają się zgodzić na przekształcenie swego kraju w państwo islamskie. Tego samego zdania jest przełożony kombonianów w Kairze, ks. Giuseppe Scattolin.



„Poczynając od demonstracji, które miały miejsce 30 czerwca, jasno widać, że zdecydowana większość mieszkańców Egiptu odrzuciła rządy Bractwa Muzułmańskiego – powiedział Radiu Watykańskiemu włoski misjonarz. – Oznaczało to wejście na drogę demokracji, która poniosła porażkę wraz z rządami islamistów. Był więc czas na podjęcie dialogu także przez Bractwo Muzułmańskie i wejście na drogę prawdziwej demokracji. Niestety odrzucili oni tę możliwość, wybierając przemoc. Stoimy w obliczu fali terroru sianego także przez grupy przybyłe spoza Egiptu, by walczyć o przywrócenie wcześniejszego systemu. Są tu Syryjczycy, Palestyńczycy, islamscy ekstremiści. Chrześcijanie w tej sytuacji są pod szczególną presją”.
Od czasu obalenia władzy Bractwa Muzułmańskiego wyznawcy Chrystusa kilkakrotnie już byli atakowani przez ekstremistyczne bojówki. Jak relacjonuje z Kairu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, w ostatnich kilku dniach w rejonie Synaju nieznani sprawcy zabili księdza a innego chrześcijanina porwali i odcięli mu głowę. Niedaleko Luksoru bojówki podpaliły chrześcijańskie domy, a w innych miejscach - także sklepy i jeden z kościołów. Splądrowano też jedną z wiosek i zabito czterech jej mieszkańców.

Szef Instytutu Studiów Orientalnych w Kairze, dominikanin Jean-Jacques Perennes podkreśla w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia, że konflikty między muzułmanami a chrześcijanami w Egipcie zazwyczaj zaczynają się nie od polityki, ale od spraw lokalnych.

- Ludzie kłócą się na przykład o ziemię. Ci niewykształceni chwytają za broń, a dopiero potem do gry wchodzi religia, która tylko podsyca ogień. W Egipcie 40 procent ludzi nie umie czytać i pisać. Bardzo łatwo jest więc używać religii jako argumentu - dodaje Perennes.
Spora część egipskich chrześcijan ma jednak nadzieję, że nowa, świecka władza będzie ich traktować na równi z innymi grupami.

W obawie przed atakami ze strony islamistów wiele kościołów, podobnie jak wczoraj, także dziś pozostało zamkniętych. Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wierni w wielu wypadkach obchodzili spotykając się na modlitwie w prywatnych domach.

WOŁANIE ŚWIATOWEJ OPINII PUBLICZNEJ

- "Zatrzymać masakrę w Egipcie". Rada Bezpieczeństwa ONZ zaapelowała w czwartek do stron konfliktu w Egipcie, by położyły kres przemocy i zachowały maksimum powściągliwości.



Stanowisko liczącej 15 członków Rady Bezpieczeństwa, która rozmawiała w czwartek przy drzwiach zamkniętych na temat sytuacji w Egipcie, przedstawiła dziennikarzom ambasador Argentyny przy ONZ Maria Cristina Perceval. Perceval w sierpniu przewodniczy Radzie.

O pilne zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie wydarzeń w Egipcie wniosły w czwartek Francja, W. Brytania i Australia. Wcześniej z takim apelem wystąpił premier Turcji.

KONKLUZJE

Najważniejszy jest dialog i pojednanie narodowe - okres przejściowy musi zapewnić współdziałanie wszystkich ugrupowań politycznych i społecznych, włączając w to Bractwo Muzułmańskie i jego zwolenników. Nie zapominajmy, że Bractwo nadal cieszy się w Egipcie sporym poparciem, są oni też legitymizowanym elementem egipskiej tkanki politycznej – ich głos musi być brany pod uwagę"
Jednak musimy być czujni i pamiętać, że dokładnie tak samo myśleli Europejczycy przed II wojną światową na temat Niemiec i NSDAP. Przecież NSDAP też była "legitymizowanym elementem niemieckiej tkanki politycznej", cieszyła się sporym poparciem, wielu ruchów nie sposób sobie wyobrazić bez jej udziału. I tak samo, niektórzy nawoływali do poszanowania obecności NSDAP w życiu publicznym i politycznym, aby to parlament decydował o kształcie władzy. No i zadecydował... W Rosji podobne mechanizmy przyczyniły się do zwycięstwa bolszewików, którzy też byli jednym z wielu ugrupowań wchodzących w skład Konstytuanty.

Z punktu widzenia Zachodu wydaje się, że lepiej będzie nie wtrącać się do spraw wewnętrznych Egiptu, armia pogoni fanatyków i będzie dobrze - tak myśli wielu z nas. Ale Obama i sojusznicy USA chcą może słabego, skłóconego Egiptu, żeby Izraelowi było dobrze? W obliczu potencjalnego zaangażowania zbrojnego przez Izrael i USA w regionie lepiej jest mieć skłócone i rozdarte wewnętrznie państwa sąsiedzkie niż wojska muzułmańskie zjednoczone w imię Allaha i w każdej chwili gotowe wesprzeć braci z innych krain. Niewykluczone, że za tym wszystkim mogą stać służby specjalne Izraela. Mursi wspierał Palestyńczyków oraz Iran. Ciekawe, jak teraz potoczy się sytuacja. Należy śledzić wiadomości z Izraela i okupowanej przezeń Palestyny.

Z drugiej strony patrząc na brzegu Morza Śródziemnego w pobliżu Port Saidu i Aleksandrii Egipcjanie wyłożyli potężne transparenty, patrzące w niebo o treści: Mursi=Izrael=USA... Znaczyło by to, że BM realizowało interesy Izraela i USA, jednak moim zdaniem jest to mało prawdopodobne.

Oczywiście, że Bractwo Muzułmańskie jest równie niebezpieczne, jak NSDAP czy WKP(b) i nie można tego lekceważyć. Mubarak im przeszkadzał? Trzymał towarzystwo krótko przy pyskach i jakoś im się żyło. Specjaliści od "wolności" spuścili wściekłe psy demokracji z łańcuchów i myśleli, że wszystko będzie szło po ich myśli. A tu niespodzianka! Demokracja wśród fellachów się nie sprawdza. Ciekawe jaki model teraz będzie wdrażany?



Jeśli Egipcjanie szybko nie przełamią politycznego impasu i nie zakopią ogromnych podziałów społecznych, to przyszłość tego kraju będzie się rysowała w ciemnych barwach: rozwiązanie problemów gospodarczych, opracowanie dobrej i trwałej konstytucji, naprawa państwa nie są możliwe bez kompromisu. Wydaje się więc, że w najbliższym czasie Egiptem będą szarpały partykularyzmy. Niestety łatwo w Egipcie teraz zobaczyć drugą Syrię. Zniszczone miasta, ćwiartowanie ludzi i bandy brodatych oszołomów mamroczących;"allach akbar", a wszystko to za pieniążki ciemnoty islamskiej z Płw. Arabskiego i USA oraz UE. Miejmy nadzieję że ostatnim telewizyjnym przekazem z Egiptu nie będzie brodaty świr w turbanie wysadzający piarmidy oraz Sfinksa "ku chwale Allacha"...


Opracowanie na podstawie doniesień PAP, Reuters, Polskie Radio, TVP, Radio Vaticana, BBC, Onet, WP

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.