Pamiętacie jeszcze ACTA? Z pewnością tak. Jakże można
nie pamiętać tego namacalnego dowodu na totalną ignorancję rządzących? W
ciągu ostatnich kilku tygodni internet znów zaczyna kipieć od doniesień
na temat
ACTA-bis czyli Transatlantic Trade and Investment Partnership (TTIP)
, które ma stanowić gospodarczą umowę pomiędzy Unią Europejską a
Stanami Zjednoczonymi. Czy jednak nie jest za wcześnie na ferowanie
wyroków, mobilizację sił i wyciąganie ludzi na ulicę?
Ogłoszenie
prac nad umową TTIP miało miejsce 13 lutego 2013 roku, podczas
spotkania Baracka Obamy z Hermanem Van Rompuyem (przewodniczący Rady
Europejskiej) i José Manuelem Barroso (przewodniczący Komisji
Europejskiej), podczas którego miano ustalić, że negocjacje
oficjalnego kształtu umowy rozpoczną się w lipcu tego roku a ich
przebieg ma być utajniony i trwać będzie w zamierzeniu do końca
2014 roku. Fakt, że rozmowy mają odbywać się w trybie tajnym
jest wystarczającym powodem do niepokoju dla wszystkich, którzy na
bieżąco śledzili awanturę wokół ACTA, czy jednak dostateczny do
mobilizacji i wywoływania przedwczesnej awantury?
Karol Kopańko w serwisie antyweb.pl
słusznie zwraca uwagę na oddanie odpowiedzialności za kształt przepisów
dotyczących praw autorskich organizacji International Trademark
Association, zajmującej się opiniowaniem projektów zmian w prawie
dotyczącym tzw. „własności intelektualnej”. Organizacja ta zrzesza
firmy, które nie raz lobbowały za zaostrzeniem przepisów, chroniących
interesy korporacji. Lista organizacji członkowskich dostępna jest pod
tym linkiem.
Nie
jest znany ostateczny kształt umowy handlowej między USA a UE, a już
internet rozgorzał protestami. Serwisy społecznościowe a także
najpopularniejsze portale (w tym demotywatory, kwejk itp.) zarzucane są
protestami przeciwko porozumieniu. Problem polega na tym, że informacje
te powielają nie do końca rzetelne doniesienia, mieszając częstokroć
trzy różne projekty: INDECT, TTIP oraz projekty elektronicznych dowodów
osobistych i nowych dokumentów identyfikacyjnych w Unii. Czy TTIP jest
realnym zagrożeniem i warto robić powtórkę z protestów antyACTA czy
raczej należy patrzeć władzy na ręce i prosić o odtajnienie negocjacji?
Na
facebooku powstają jak grzyby po deszczu wydarzenia dotyczące protestów
w tej sprawie, których organizatorzy ustalili datę na 29 czerwca.
Poniżej fragment opisu wydarzenia ogólnopolskiego:
"POZOSTALO CORAZ MNIEJ CZASU NA POWSTRZYMANIE TEGO!!!
PARLAMENT UE RATYFIKOWAL TTIP!!!TERAZ POZOSTALA KWESTIA GLOSOWANIA U NAS NAD TYM PROJEKTEM!!!"
Ta
rozpaczliwa wiadomość, pisana wersalikami przez organizatorów
wydarzenia może przekonać każdego, kto obawia się o kwestie wolności
osobistej w sieci i interesuje się sprawą ich ograniczania. Nie ma
jednak wiele wspólnego z rzeczywistością. Postaram się odpowiedzieć na
pytania dotyczące TTIP na podstawie ujawnionych w tej sprawie dokumentów
strony unijnej.
Treść ulotki informacyjnej:
GŁOSOWANIE PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO - TTIP PRZESZŁO?
Trzeba jasno powiedzieć – to mit! Rozsyłanie
informacji o tym, że Parlament Europejski przegłosował TTIP i zamierza
chyłkiem wprowadzić w życie przepisy, będące klonem tych z ACTA to
bzdura. 23 maja miało miejsce głosowanie nad rezolucją w sprawie
negocjacji UE dotyczących handlu i inwestycji ze Stanami Zjednoczonymi, w
której większością zwykłą (460 za, 105 przeciw, 28 wstrzymujących
się) postanowiono dopuścić do rozmów USA i UE w sprawie umowy. Nie jest
to równoznaczne z przyjęciem projektu umowy, który nawet nie ma jeszcze
konkretnego kształtu! Jednocześnie projekt rezolucji, dające zielone
światło negocjatorom kładzie nacisk na natychmiastowe i szczegółowe
informowanie PE o postępie negocjacji.
PRZESZKODY, NA JAKIE MOGĄ TRAFIĆ NEGOCJATORZY STRON
„UE
pragnie włączyć do negocjacji następujące główne kwestie: liberalizacja
inwestycji, usługi finansowe; dostęp UE do rynku zamówień publicznych
USA na wszystkich szczeblach administracyjnych; ochrona oznaczeń
geograficznych UE; zniesienie przez USA ograniczeń na rynku usług
transportu morskiego i powietrznego oraz konkurencja, a zwłaszcza
dotacje państwowe” (źródło: biuletyn Biblioteki Parlamentu Europejskiego).
Może to natrafić na opór Stanów Zjednoczonych, które niejednokrotnie
optowały za bardzo rygorystycznym podejściem do ochrony praw autorskich i
własnych interesów gospodarczych. Problemem może być także podejście do
GMO i higieny żywności, a także dwie bardzo newralgiczne kwestie. Jedną
z nich jest ochrona danych osobowych. Unia Europejska dąży do
rozdzielenia kwestii dotyczących danych od umowy handlowej. Drugą zaś
jest tzw. „wyjątek dla kultury”, postulowany przez część krajów UE,
który miałby dotyczyć wyłączenia z negocjacji treści kulturalnych i
audiowizualnych, w tym tych świadczonych online oraz kwestii negocjacji
zamówień w sektorze obrony.
NIE MA POWODU DO OBAW?
Owszem,
są. Konieczne jest szczegółowe przyglądanie się umowie już na poziomie
negocjacji. Niektóre z zapisów rezolucji przegłosowanej przez parlament
europejski mogą wzbudzać kontrowersje.Takim zapisem może być punkt 12:
„(Parlament Europejski) podkreśla, że własność intelektualna stanowi jedną z sił napędowych innowacji i twórczości oraz filar gospodarki opartej na wiedzy oraz że umowa ta musi przewidywać wysoki poziom ochrony precyzyjnie i jasno określonych obszarów praw własności intelektualnej, w tym oznaczeń geograficznych, także powinna być spójna z obowiązującymi umowami międzynarodowymi; uważa, że kwestię innych obszarów rozbieżności w zakresie praw własności intelektualnej należy rozwiązać zgodnie z międzynarodowymi normami ochrony” (źródło: Rezolucja w sprawie negocjacji)
Trudno
powiedzieć cokolwiek na temat samej umowy. W moim odczuciu cały szum
wywołany przez niektóre podmioty w internecie jest histeryczną reakcją,
pomimo braku rzetelnej informacji o kształcie i obszarach negocjacji
umowy. Będę na bieżąco śledzić udostępnione w tej sprawie dokumenty i
informować o ewentualnych zmianach i zagrożeniach.
***
źródło: http://www.mpolska24.pl/blogi/post/4568/ttip-czyli-panika-w-internecie
0 komentarze:
Prześlij komentarz