Czy liberał może być patriotą? Marek Cichocki co
prawda nie odmawia mu całkiem takiej możliwości, ale twierdzi, że
liberał ma kłopot, bowiem patriotyzm nakłada na jednostkę zobowiązania
przekraczające indywidualne interesy.
Zastanawiające, jak bardzo rozpowszechniła się opinia, iż na
światopogląd prawicowy składa się konserwatyzm w sferze moralności oraz
liberalizm w sferze gospodarki. Zupełnie jakby te skrajności można było
pogodzić.
Krzysztof Bosak w
jednym ze swoich ostatnich tekstów „Wolny rynek – tak, liberalizm -nie”
stwierdza, iż nie warto bronić liberalizmu, ponieważ zbyt wiele złych
treści ideowo - politycznych i złej praktyki politycznej i gospodarczej
ten termin za sobą ciągnie.
- czytaj:
Mam jednak kilka uwag.
Po pierwsze na własne negatywne postrzeganie liberałowie w Polsce dość ciężko zapracowali. Stereotyp o bezrefleksyjności i prostactwie nie wziął się znikąd.
Po drugie szkoda, że autor nie dodał, że Hayek nigdy nie określał się jako liberał (a jako "stary Wig"), a Smith z dzisiejszej perspektywy jest chyba raczej po prostu prorynkowym konserwatystą, niż liberałem sensu stricto. Co innego konsekwentny liberał Mises, który mimo, że niepotrzebnie zideologizował problematykę rynku (czego jako filozoficzny racjonalista nie mógł zresztą uniknąć) to rozumiał sens istnienia państwa.
Po trzecie autor nie zauważa, że współcześni nam propagatorzy myśli wolnorynkowej dość rzadko lub nigdy nie powołują się na subtelne rozważania moralne Smitha czy trzeźwe uwagi Hayeka, a chętniej sięgają po radykalnych, dogmatycznych leseferystów (czy wręcz anarchistów!) takich jak Rothbard i jego naśladowcy. Ta radykalizacja w doborze "idoli" w sposób oczywisty musi odpychać od liberałów każdego, dla kogo rzeczywistość gospodarczo-polityczna liczy się bardziej, niż logiczna spójność apriorycznej doktryny.
Po czwarte, warto odnotować, że rzeczywistość gospodarcza XX i XXI wieku różni się do wieku XVIII, gdy Smith publikował swe imponujące "Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów". Odpowiedź na problem samorzutnej koncentracji kapitału i powstawania niebezpiecznie zbiurokratyzowanych koncernów dali niemieccy ordoliberałowie (którzy reprezentowali raczej "chrześcijański humanizm" lub po prostu konserwatyzm, a nie żadną odmianę liberalizmu), podobnie też oni stworzyli najbardziej wyrafinowaną teorię (i praktykę!) polityki monetarnej jeszcze przed monetaryzmem Friedmana, który uzyskał chyba niezasłużenie wielki rezonans.
Podsumowując:
Warto bronić rynku i zdrowej myśli ekonomicznej, nie warto raczej bronić liberalizmu. Zbyt wiele złych treści ideowo-politycznych i złej praktyki politycznej i gospodarczej ten termin za sobą ciągnie. A jeśli chce się bronić kapitalizmu, to trzeba mieć świadomość, że globalizacja mocno skomplikowała sytuację, a handel międzynarodowy będzie się toczył w ramach dyktowanych przez politykę. Zawsze.
Idąc dalej: dyskwalifikowanie konserwatystów (z postulatami np. dekoncentracji przemysłu czy zapobiegania koncentracji w rolnictwie), ordoliberałów (z postulatami m.in. polityki antymonopolowej) czy narodowców (z postulatami utrzymania kontroli własnościowej w strategicznych branżach i kontrolowania przepływów kapitału spekulacyjnego) jako "socjalistów", raczej do popularyzacji rynkowego myślenia się nie przyczyni.
Łatwo zdystansować się od stereotypów. Trudniej się zdystansować od własnych stronników, którzy tym stereotypom odpowiadają.
Krzysztof Bosak
- Powyższy tekst pochodzi z jego mikrologa
0 komentarze:
Prześlij komentarz