wtorek, 30 września 2014

Rosyjski terroryzm


Terroryzm to teoria i praktyka określająca różnie umotywowane, planowane i zorganizowane działania pojedynczych osób lub grup, realizowane z całą bezwzględnością, za pomocą takich środków jak przemoc fizyczna, użycie broni lub ładunków wybuchowych, którego celem jest wymuszenie od władz państw i społeczeństw określonych zachowań oraz świadczeń. Do niedawna współczesne zjawisko terroryzmu utożsamiane było przede wszystkim z aktywnością organizacji fundamentalistów islamskich.

Z kolei terroryzm w ujęciu wojskowym był postrzegany jako forma walki zbrojnej stosowana przez stronę dużo słabszą. Zjawisko terroryzmu jest istotnym wyróżnikiem współczesnych wojen asymetrycznych oraz stanowi skuteczną formę działań nieregularnych. Z tego względu z uwagi na wysoką skuteczność działań terrorystycznych (maksymalny zysk przy stosunkowo niskich nakładach), we współczesnych katedrach wojskowych zaczęto zastanawiać się nad możliwościami użycia metod terrorystycznych jako narzędzi ofensywnych (odwetowych), które mogłyby być wykorzystane przez państwo broniące się przed dużo silniejszym agresorem.

Przebieg konfliktu rosyjsko – ukraińskiego pokazał tymczasem, iż sięganie po metody terrorystyczne niekoniecznie musi być wyłącznie atrybutem strony słabszej. Na naszych oczach okazało się bowiem, że regionalne mocarstwo europejskie jakim jest Rosja postanowiło użyć narzędzi klasycznego terroryzmu jako formy walki zbrojnej w trakcie jej działań militarnych i politycznych. Z tego względu terroryzm kremlowski jest z pewnością niemoralny, ale jednocześnie należy go postrzegać jako trwały wkład Moskwy w rozwój teorii i praktyki współczesnych działań wojskowych.

Terroryzm w Rosji (wczoraj)

Do niedawna Rosja mając ku temu obiektywne podstawy, postrzegała terroryzm jako istotne zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa. Współczesne akty terrorystyczne w państwie moskiewskim pojawiły się jako rezultat wybuchu pierwszej wojny czeczeńskiej, co miało miejsce w grudniu 1994 roku. Szczególne znaczenie miała przeprowadzona w czerwcu 1995 roku pod dowództwem Szamila Basajewa operacja w Budionowsku, gdzie Czeczeńcy zajęli szpital miejski wraz z zakładnikami i zażądali wycofania wojsk rosyjskich z terytorium Czeczenii oraz amnestii dla swoich bojowników. Mimo oblężenia szpitala przez jednostki federalne, a nawet udziału w szturmie na szpital doborowej jednostki rosyjskiego specnazu „Alfa”, czeczeńskie komando odparło wszystkie ataki. O skuteczności całego przedsięwzięcia świadczy fakt, iż operacja ta zmusiła ostatecznie Rosjan do zawarcia porozumienia rozejmowego ze stroną czeczeńską.

Wraz z zaangażowaniem się wojsk rosyjskich w lokalne konflikty na Kaukazie akcje terrorystyczne wymierzone w rząd na Kremlu nasilały się od początku naszego stulecia. I tak dla przykładu 23 października 2002 roku miał miejsce spektakularny atak czeczeński pod dowództwem  Mowsara Barajewa na teatr na Dubrowce w Moskwie, gdzie w akcji rosyjskich jednostek specjalnych w trakcie odbijania zakładników obok członków czeczeńskiego komanda zginęło ponad 130 osób cywilnych zatrutych gazem. Z kolei 1 września 2004 roku miał miejsce kontrowersyjny atak bojowników czeczeńskich na szkołę w Biesłanie, gdzie według oficjalnych danych zginęło ponad 370 zakładników. 29 marca 2010 roku miał miejsce zamach samobójczy na stacje metra w Moskwie (39 zabitych, 102 rannych), natomiast 24 stycznia 2011 roku nastąpił zamach na lotnisku Domodiedowo w Moskwie (36 zabitych, 180 rannych). Ubiegły 2013 rok także obfitował w dramatyczne akty terrorystyczne, czego potwierdzeniem były trzy zamachy w Wołgogradzie. Pierwszy 21 października przeprowadzony w autobusie podmiejskim (7 zabitych, 37 rannych), drugi 29 grudnia przeprowadzony w gmachu dworca kolejowego (17 zabitych, około 50 rannych) oraz trzeci 30 grudnia przeprowadzony w trolejbusie (15 zabitych, 28 rannych). Osobną kategorią były dokonane w sierpniu i wrześniu w 1999 roku zamachy na bloki mieszkalne w Moskwie oraz Wołgońsku, które zdaniem władz na Kremlu zostały przeprowadzone przez czeczeńskich separatystów, a według alternatywnych hipotez (w tym zamordowanego polonem Aleksandra Litwinienki) dokonane zostały z inspiracji rosyjskich służb specjalnych, dając pretekst do wybuchu II wojny czeczeńskiej.

Terroryzm wobec Ukrainy

W czasie dotychczasowego konfliktu na Ukrainie Rosja bez zahamowań sięgnęła po stosowanie narzędzi terrorystycznych. Ich cel był wielopoziomowy. W wymiarze strategicznym długofalowym celem Moskwy było wsparcie procesu przejęcia pełnej kontroli politycznej nad całym obszarem Ukrainy, w obliczu upadku władzy Wiktora Janukowycza gwarantującego zahamowanie ukraińskiego marszu w stronę Unii Europejskiej. W wymiarze strategicznym ograniczonym celem Kremla było oderwanie od Ukrainy maksymalnego obszaru południowo-wschodniej Ukrainy przy jednoczesnym podważeniu pozycji międzynarodowej obecnych władz w Kijowie. W wymiarze regionalnym akty terrorystyczne miały przyczynić się do szybkiego przejęcia przez Moskwę politycznej kontroli nad terenami zamieszkałymi przez ludność prorosyjską, natomiast w wymiarze lokalnym w praktyce chodziło o wprowadzenie terroru psychologicznego wśród zwolenników rządu centralnego w Kijowie zamieszkujących tereny wschodniej Ukrainy.

Katalog klasycznych zachowań typowych dotychczas dla terrorystów islamskich otwiera stosowana przez Rosjan praktyka występowania w środkach masowego przekazu (telewizja, internet) w mundurach z zamaskowanymi twarzami, czemu towarzyszyło odczytywanie żądań politycznych. Ten swoisty terroryzm psychologiczny wzmacniany był incydentami porywania działaczy ukraińskich, co miało wzmocnić poczucie zastraszenia wśród społeczności lokalnych, które zachowywały lojalność wobec Kijowa. Wyrafinowaną kategorią porwań były porwania działaczy ukraińskich, ich bicie, torturowanie, a następnie wypuszczanie. Najbardziej znanym przykładem takich działań było porwanie 22 stycznia 2014 roku Dmytro Bułatowa aktywisty Majdanu, którego torturowano, obcięto mu ucho, przebito ręce, a następnie wyrzucono z samochodu.

Jeszcze bardziej drastyczną formą działań terrorystycznych było (właściwie nadal jest) porywanie działaczy ukraińskich i ich mordowanie, czego znanym przykładem było znalezienie w styczniu w podkijowskim lesie ciała zamordowanego Jurija Werbickiego. Podobnym przypadkiem było porwanie i zamordowanie ukraińskiego polityka Wołodymyra Rybaka, co ujawniono dzięki podsłuchanej przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy rozmowie między rosyjskimi separatystami. Wiele wskazuje, że za mordem miejskiego radnego z Gorłówki jakim był Wołodymyr Rybak stali żołnierze rosyjskiego wywiadu wojskowego. Kolejnym przykładem aktu o charakterze terrorystycznym było zamordowanie w maju Walerija Androszczuka szefa milicji w Mariupolu, którego powieszone ciało znaleziono w pobliżu lotniska. Ostatnim przypadkiem tego typu działań tym razem w wymiarze międzynarodowym było uprowadzenie i zamordowanie w Ługańsku litewskiego konsula honorowego Mykoła Zelenca. Informacje o tym fakcie zamieścił na Twitterze minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkeviczius. Do aktów o charakterze terrorystycznym należy zaliczyć także praktyki używania zakładników jako żywych tarcz w budynkach publicznych zajmowanych przez separatystów rosyjskich.

Strona moskiewska (rękoma rosyjskich separatystów) nie zawahała się wkroczyć na grunt terroryzmu międzynarodowego dokonując pod koniec kwietnia bieżącego roku porwania autobusu z członkami misji OBWE, a następnie dopuszczając się do ich uwięzienia i przetrzymywania w gmachu delegatury Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Słowiańsku. Celem powyższego zabiegu było co najmniej zmiękczenie stanowiska stolic europejskich odnośnie oceny konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Faktu tego nie zmienia późniejsze oświadczenie uwolnionego polskiego oficera Krzysztofa Kobielskiego, który stwierdził między innymi: „nie byliśmy źle traktowani, choć było wiele momentów, w których czuliśmy zagrożenie”.

Co interesujące manewr z porwaniem obserwatorów OBWE powtórzono pod koniec maja bieżącego roku. Tym razem jeden z liderów prorosyjskich separatystów samozwańczy mer Słowiańska w obwodzie donieckim Wiaczesław Ponomariow cytowany (co znamienne) przez rosyjską agencję Interfax, potwierdził, że jego bojownicy przetrzymują czterech obserwatorów OBWE narodowości duńskiej, estońskiej, szwajcarskiej oraz tureckiej. Nietrudno skonstatować, iż zatrzymani oficerowie musieli mieć świadomość, iż znaleźli się w rękach człowieka podejrzewanego o dokonywanie morderstw na lokalnych działaczach ukraińskich.

Innym typem aktywności o charakterze terrorystycznym po stronie rosyjskiej był incydent porwania w Doniecku polskiego księdza Pawła Witka. Ksiądz po skrępowaniu kończyn taśmą klejącą został umieszczony w bagażniku samochodu, którym przewieziono go w miejsce odosobnienia. W tym przypadku dzięki pomocy lokalnych wspólnot religijnych oraz polskiego konsula udało się na szczęście życie księdza uratować. Fakt ten z kolei jest tłem szerszych działań mających na celu zastraszanie lokalnych społeczności katolickich. Według informacji przekazanej przez proboszcza donieckiej parafii św. Józefa księdza Mikołaja Pileckiego wiernym, którzy od ponad dwóch miesięcy zbierali się w centrum miasta na modlitwę o pokój na Ukrainie grożono ze strony separatystów rosyjskich pobiciem, a nawet rozstrzelaniem.

Zgodnie ze sztuką działań współczesnych terrorystów Moskwa postanowiła wykonać selektywne uderzenia na elementy infrastruktury krytycznej Kijowa. W tym celu 17 czerwca 2014 roku rosyjscy terroryści wykonali atak na gazociąg Urengoj – Pomary - Użhorod. Prawdopodobnie za pomocą tej eskalacji Moskwa chciała pokazać Europie, iż Ukraina jest niestabilnym państwem tranzytowym, co ma obecnie istotne znaczenie w kontekście rozmów z Komisją Europejską na temat planów budowy gazociągu South Stream.

Najbardziej drastycznym aktem terrorystycznym w dotychczasowej wojnie na Ukrainie była tragedia z 17 lipca 2014 roku, kiedy rosyjscy separatyści zestrzelili cywilny samolot pasażerski Boeing 777 należący do malezyjskich linii lotniczych na pokładzie którego znajdowało się 295 osób (w tym m.in. Holendrzy, Amerykanie, Brytyjczycy, Australijczycy, Malezyjczycy, Hindusi oraz Francuzi). Warto wreszcie przypomnieć, że Rosja w trakcie obecnego konfliktu z Kijowem otarła się o akt terroryzmu jądrowego. Trudno inaczej nazwać przeprowadzenie w marcu bieżącego roku próby wystrzelenia rakiety balistycznej „Topol”, jak nie chęcią Moskwy zgodnie z definicją terroryzmu jądrowego „wymuszenia jakiegoś działania, zastraszenia określonej społeczności lub władzy dla osiągnięcia celów politycznych, społecznych, religijnych bądź osobistych.”

Nie można dziś wykluczyć, iż w przyszłości Moskwa nie zastosuje także innego typu działań charakterystycznych dla współczesnego terroryzmu. Najwyższy więc czas aby uświadomiono sobie w stolicach europejskich, iż Władimir Putin stał się akuszerem praktyk terrorystycznych we wschodniej Europie i w świetle prawa międzynarodowego na wzór Prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszewicza jego miejsce jest przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze, a nie w fotelu prezydenta Federacji Rosyjskiej.

Dr Artur Jagnieża


Komentarze

Trudno pojąć dlaczego Rosja będąc bardzo dużym i bogatym krajem - gdzie nikomu nie powinno niczego brakować, gdyby był mądrze rządzony - zamiast równać do światowej czołówki, próbuje świat ściągnąc do swojego poziomu.

W Polsce komunistom nie udało się do końca odebrać ludziom własnych przekonań, godności i przedsiębiorczości. Ale czym dalej na wschód tym więcej mieli czasu, bezwzględności i historycznych uwarunkowań by móc stworzyć "człowieka sowieckiego", czyli bezmyślnego niewolnika który bez słowa sprzeciwu spełnia odgórne polecenia.

Gdy na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych komunizm w końcu gospodarczo zbankrutował i ideologicznie się wypalił, u nas odrodziła się ludzka przedsiębiorczość i ludzie przypomnieli sobie co oznacza wolność. A na wschodzie.ten okres to okres wielkiej smuty. Sowieccy niewolnicy nie chcieli wolności. Oni chcieli by władza mówiła im co mają robić i że zapewni im chleb, socjal i propagandowo-ideologiczną papkę jakim to są mocarstwem.


Prawda jest taka, że jak ktoś urodził się niewolnikiem, to do wolności nie tęskni, tylko się jej boi. Jak zwierzęta urodzone i wychowane w klatkach. Nawet jak klatki otworzysz, to one tak same z nich nie będą chciały wyjść.

Terroryzm nie jest wymysłem putinowskim i nie skończy się wraz z odejściem kremlowskigo watażki - to integralna właściwość systemu sowieckiego, nazywanego dziś dla niepoznaki "Rosją". Wystarczy przypomnieć sobie historię ZSRR i jego wsparcie dla wszelkiego typu "ruchów narodowo-wyzwoleńczych". Dopóki będzie istniała Rosja wraz ze społeczeństwem, które w 85% popiera wojnę i wszelkie metody w niej stosowane, dopóty zjawisko terroryzmu będzie zagrażało sąsiadom Rosji. Im zaś bardziej ambitne cele postawi przywództwo tego państwa, tym brutalniejsze i zdradzieckie będą metody, z którymi się zetkniemy. Terroryzm to po prostu oręż sowietyzmu, będący funkcją ambitnych celów i niewielkich możliwości tego kolosa na glinianych nogach. 

Na dzisiejszą sytuację trzeba spojrzeć oczyma Putina. Jego celem jest reaktywacja imperium wszelkimi metodami. Nie spocznie póki tego nie dokona lub Rosja jaką znamy nie zniknie z mapy świata. Polska jest zatem bezpośrednio zagrożona i nie uniknie wojny ani za cenę ustępstw, ani bezbronności. Jedyne wyjście dla nas to zbroić się i budować jak najdoskonalszą, najwszechstronniejszą armię. Do tego potrzeba jednak przywództwa, szczególnie zwierzchnika sił zbrojnych, który jest w stanie jasno zdefiniować zagrożenie. B.Komorowski i jego BBN jeszcze kilka miesięcy temu chcieli "współpracować z Rosją taką, jaka ona jest" (patrz strategia BBN).

Należy zamknąć granicę z Kaliningradem. W świetle wojny ukraińskiej to pierwszy krok, który należy uczynić niezwłocznie.

Na Ukrainie jakimś cudem pojawili się "zielone ludziki" i ogłosili powstanie jakichś z kibla wyjętych republik, których "rząd" w całości składał się z rosyjskich najemników, żołnierzy i dresiarzy lokalnych, którzy przypadkiem akurat mieli chwilę wolnego między włamaniami a gwałtami. Nigdy wcześniej w historii nikt nie słyszał o jakichś ruchach niepodległościowych na tamtych terenach, a oto nagle na ruskich czołgach przyjechały tam nowe - kremlowskie rządy. Do "zielonych ludzików" na Krymie Putin się przyznał, z głupawym uśmiechem, do tych na Ukrainie jakoś jeszcze nie, choć świat widzi kim oni są i skąd się wzięli, a także ich uzbrojenie, sprzęt. 

Znane nam przypadki prześladowań to nic. Ofiar prześladowań terrorystów są tysiące. Proszę poczytać o Nadii Sawczenko, ukraińskim pilocie-kobiecie porwanej z terytorium Ukrainy, przewiezionej do Rosji i sfingowanym procesie. W tej chwili przebywa ona w szpitalu psychiatrycznym bo towarzysze nie mając żadnych dowodów zdecydowali się uznać ją za niepoczytalną i leczyć do końca życia u KGB-owskich doktorów. Na porządku dziennym są sytuacje gdzie terroryści-separatyści (?) ostrzeliwują własne terytorium po czym mówią przed kamerami rosyjskich TV (które już czekają ze sprzętem "za rogiem") udając cywilów że "ukrańska armia ostrzeliwuje bezbronnych zwykłych ludzi". Putinowska Rosja to nadal ZSRR. Propaganda, zabójstwa polityczne, terroryzowanie inaczej myślących... Jedna, wielka kremlowska mafia. Jedynym sposobem aby z tym skończyć to doprowadzenie do ruiny tego kołchozu poprzez nowy wyścig zbrojeń i uzbrojenie takich państw jak Polska w broń jądrową oraz informowanie społeczeństwa rosyjskiego poprzez sieć mediów o prawdziwej działalności kremlowskiej mafii. Pan Łgarow dziś wymyślił ze "chce resetu (?) z Zachodem. Czyli Rosja wzięła na co miała ochotę i sprawę zamykamy. 

Miejmy nadzieję że nikt się na to nie nabierze. Jedyne wyjście to wzmocnienie sankcji aż do skutku i rozpoczecie nowego wyścigu zbrojeń, którego Rosja nie wytrzyma. 

źródło: http://www.defence24.pl/analiza_terroryzm-w-rekach-moskwy

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.