poniedziałek, 27 października 2014

Jak jest?


Jest coraz gorzej, bo jacyś wariaci znowu przedstawili zegary i jest teraz szybciej ciemno. Zużyjemy więcej energii elektrycznej, popsujemy oczy, wcześniej będziemy chodzili spać; a to wszystko ponoć dla zdrowia, aby nasz zegar biologiczny przystosował się do tego ogólnoeuropejskiego. Podejrzewam, że to ściema i powody są zupełnie inne, ale jak widać lemingów to nie obchodzi. Myślę, że prawdziwym powodem zmiany czasu z normalnego na zimowy jest chęć nabicia kasy kompaniom energetycznym, elektrowniom, inkasentom, elektrykom, producentom żarówek i innym takim; bo społeczeństwo będzie teraz zmuszone konsumować więcej energii. Ale tak jak pisałem wcześniej prawie nikt tej zmiany czasu nie zauważył i otumanieni tefałenem ludzie bardziej się utwierdzili w przekonaniu, że będzie żyło im się jeszcze lepiej.


A na Ukrainie bez zmian. To znaczy odbyły się wczoraj wybory parlamentarne, które potwierdziły chęć utrzymania przez społeczeństwo Ukrainy pro-zachodniego i pro-reformatorskiego kursu. To cieszy. 
Jeszcze wczoraj media donosiły o zwycięstwie Bloku Petra Poroszenki, który według exit poll TNS Ukraina uzyskał 24,3 proc. Na drugim miejscu znalazł się Front Ludowy premiera Arsenija Jaceniuka (21,8 proc). Do parlamentu wejdzie także ruch Samopomoc lwowskiego mera Andrija Sadowego (12,5 proc.), Partia Radykalna Ołeha Liaszki (7,1 proc.), Blok Opozycyjny (6,6 proc.), partia Swoboda Ołeha Tiahnyboka (6,3) oraz partia Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko (6 proc.).

W dniu dzisiejszym po przeliczeniu 61,23 proc. głosów okazało się, że Front Ludowy premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka uzyskał minimalną przewagę nad prezydenckim Blokiem Petra Poroszenki w niedzielnych wyborach. Do parlamentu dostali się sojusznicy byłego prezydenta Wiktora Janukowycza - Blok Opozycyjny. W Radzie Najwyższej znajdzie się 6 partii - podała Centralna Komisja Wyborcza po przeliczeniu 61,23 proc. głosów. Jak sprecyzowano, Front Ludowy uzyskał 21,59 proc., a Blok Petra Poroszenki - 21,41 proc.

Tak czy inaczej wyniki świadczą o tym, że wybory zdominowały siły  proeuropejskie.

Według najnowszych cząstkowych wyników Samopomicz (Samopomoc) mera Lwowa Andrija Sadowego otrzymał 11,15 proc., Blok Opozycyjny - 9,91 proc., Radykalna Partia Ołeha Laszki - 7,35 proc., a Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko - 5,64 proc. Pozostałe partie nie przekraczają 5-procentowego progu, w tym nacjonalistyczna Swoboda, która według najnowszych danych uzyskała 4,7 proc. głosów.

Ukraińcy wybierali 225 deputowanych z list wyborczych i około 200 z okręgów jednomandatowych. Nie we wszystkich okręgach udało się zorganizować głosowanie. Przeprowadzenie wyborów nie było możliwe na okupowanym przez Rosjan Krymie oraz w dużej części obwodów donieckiego i ługańskiego, kontrolowanych przez Rosjan.

Komentując wyniki sondaży powyborczych, mer Kijowa Witalij Kliczko, nr 1 na liście Bloku Petra Poroszenki, podkreślił, że na Ukrainie zwyciężyła demokracja. - Po raz pierwszy w ukraińskim parlamencie będzie absolutna większość sił demokratycznych - powiedział Kliczko na konferencji prasowej w sztabie wyborczym prezydenckiego ugrupowania.

Ołeksandr Turczynow, przewodniczący dotychczasowego parlamentu i druga osoba na listach wyborczych Frontu Ludowego premiera Arsenija Jaceniuka, ocenił, że sondaże wskazują, iż Jaceniuk może pozostać na stanowisku szefa rządu.

- Mam nadzieję, że właśnie Front Ludowy, który powinien stać się podstawą formowania nowej koalicji, może zgłosić razem z nową większością kandydaturę Jaceniuka na stanowisko premiera i propozycja ta uzyska poparcie - oświadczył. /źródło: PAP

Frekwencja w 115 ze 198 okręgów wyborczych wyniosła 52,9 proc. - poinformowała Centralna Komisja Wyborcza po zamknięciu lokali. Najwięcej osób zagłosowało dotychczas w obwodach: lwowskim, tarnopolskim i iwano-frankowskim - 69,58 proc., 68,28 proc. i 65,12 proc. Najniższa okazała się frekwencja w obwodzie ługańskim (27,08 proc.), donieckim (31,23 proc.) i odeskim (39,75 proc.). W Kijowie według wstępnych danych zagłosowało 56,44 proc. uprawnionych. /źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16868915,Wybory_parlamentarne_na_Ukrainie__Exit_polls__Blok.html#MT#MT#BoxWiadTxt

I co teraz powiedzą ci wszyscy wrzeszczący, że w Ukrainie są sami banderowcy? Prawy Sektor nawet do parlamentu nie wszedł.

To oznacza, że Ukraińcy nie są narodem rewizjonistycznym, imperialistycznym; a opowieści że Ukraińcy przesiąknięci ideologią „banderowską” będą chcieli najechać Polskę i przyłączyć Przemyśl, Lublin i jeszcze parę innych polskich miast są kompletną bzdurą i można je włożyć co nawyżej między bajki. Potwierdziły się głosy, że „banderyzm” to wymysł kremlowskiej propagandy w celu skłócania obydwu sobie bliskich słowiańskich narodów: polskiego i ukraińskiego. Dzisiaj ten element rosyjskiej propagandy stracił podstawy bytu i nie może już być bezkarnie powtarzany, bo nikt myślący na to się już nie nabierze. 

Eksperci oraz obserwatorzy niedzielnych wyborów parlamentarnych na Ukrainie oceniają, że prozachodnie siły polityczne dostały mandat od społeczeństwa do przeprowadzenia reform zbliżających ich kraj do Europy.

Niekwestionowanym przegranym jest Putin, który robił wszystko aby zdestabilizować ten kraj. W dniu wyborów jego hakerzy włamali się do systemów informatycznych obsługujących bilbordy na ulicach Kijowa, które w pewnym momencie zaczęły wyświetlać ciała ukraińskich żołnierzy pomordowanych na wschodzie Ukrainy przez rosyjskich dywersantów i najemników. Na nic się to zdało i Ukraińcy potwierdzili swój pro-zachodni kurs, a Putin przegrał z kretesem.

Minister Ławrow (bardziej znany pod przezwiskiem Łgarow, jako że już dawno prześcignął swój pierwowzór z czasów hitlerowskich Niemiec – ówczesnego ministra propagandy Goebelsa) zapowiedział że Moskwa uzna wyniki wyborów na Ukrainie, co zabrzmiało groteskowo, bo Rosja może sobie uznawać albo nie uznawać co chce ale i tak nie ma to żadnego znaczenia, gdyż liczy się tylko zdanie cywilizowanego świata, a nie jakiejś mongolskiej dziczy. 

A cywilizowany świat uznał wybory na Ukrainie jako wolne i dające legitymizację do rządzenia krajem przez dotychczasowe siły polityczne.

Ukraińcy potwierdzili, że chcą do Unii Europejskiej i NATO. Chcą w przyszłości dołączyć do rodziny bogatych i wysoko rozwiniętych krajów skupionych w cywilizacji zachodniej. W dzisiejszych czasach liczą się wysokie standardy a nie siła militarna, czego czerwoni towarzysze tacy jak Żyrinowski nie potrafią pojąć. 

Wydarzenia na Ukrainie skutkujące wzrostem demokracji, zmniejszeniem korupcji, budowaniem społeczeństwa obywatelskiego, nowoczesnej i konkurencyjnej gospodarki, z dostępem do ogromnej ilości kredytów są niezwykle groźne z punktu widzenia Kremla. Cywilizacja zachodnia przybliża się bowiem coraz bliżej Moskwy. Bo kgb-iści rządzący dzisiaj Rosją nie tyle boją się siły militarnej co naszego stylu życia. 

Ukraina wolna, suwerenna, bogata, jest tym czego Rosjanie chcieliby uniknąć. Ukraina pogrążona w chaosie, biedzie i korupcji, bez skutecznej i zdolnej do obrony armii ma być przykładem dla Rosjan, że na Zachodzie jest tylko gorzej. Porażka Ukrainy ma zniechęcić Rosjan do demokratyzacji i przyjęcia zachodniego stylu życia. Ale ten scenariusz napisany przez rosyjskich nacjonalistów coraz bardziej się oddala.

Niestety Ukraińcy pokazali właśnie Rosjanom, że nie zamierzają oglądać się na Putina i Ławrowa i są przekonani o tym, że bez pomocy „bratniego kraju” ze wschodu będzie żyło im się lepiej. 

Dzisiejsza Rosja jest coraz słabsza. Działają sankcje - cena ropy naftowej dramatycznie spada, w wyniku czego Rosja traci miliardy dolarów i jest zmuszona do coraz dotkliwszych cięć budżetu. Katastrofa gospodarcza Rosji staje się na naszych oczach faktem. Ciekawe co zrobi rosyjskie społeczeństwo? Bo na dłuższą metę zachwycać się Putinem na pewno nie będzie. 

Polskie media doniosły właśnie, że wojsko przemieszcza się w kierunku wschodnim. Całkiem możliwe że Polska udzieli w końcu długo oczekiwanej pomocy wojskowej Ukrainie. Do odbicia jest Krym i Donbas zawłaszczone przez Rosję prawek kaduka. Czas pokaże, co zrobią Ukraińcy? Kilka tysięcy polskich żołnierzy z ciężkim sprzętem mogło by przypieczętować zwycięstwo Ukraińców nad rosyjskim najeźdźcą. Im szybciej tym lepiej. Tak się buduje przyjaźń i współpracę obliczoną na dziesiątki a nawet setki lat. Czy dzisiejszym elitom rządzącym Polską wystarczy wyobraźni i spojrzenia dalej niż partykularne i partyjne interesy? 

Putin i Rosja jest największym przegranym na Ukrainie. Ale to nie znaczy, że teraz sowieckie cele i wytyczne nagle się zmienią. Propagandziści Rosji i miłośnicy Putina już zaczęli głosić jego wygraną. Brzmi to śmiesznie i przypomina zaklinanie rzeczywistości. A ta jest skrajnie dla niego niekorzystna. 

Chociaż? Niby przegrał, ale tak naprawdę wygrał. W ogólno-europejskim rozrachunku na pewno. Przypomnijmy tu nasze rozważania o wprowadzeniu czasu wg rosyjskich zaleceń. Większe zużycie energii to większe zapotrzebowanie na surowce energetyczne z Rosji. Putin może zacierać ręce. Oczywiście na krótką metę, ale zawsze. 

1 komentarze:

  1. " Cisza jak makiem zasiał na tym Shoutboxie..."

    Bo te "nienormalne" inaczej to już prawie pustynia jak twój kurwidołek.
    Parchy nie mają o czym już gadać?
    Zacznijcie wymieniać się myckami to będzie chociaż jakiś ruch w interesie.

    OdpowiedzUsuń

.