środa, 26 marca 2014

Sun Tzu czyli agentura wpływu

Zamiast wprowadzenia taki cytacik:

"Co do baloników które puszczałeś w powietrze a do których nie dołożyłem nawet pensa, to przypomnieć Ci chciałem że Twoją "akcję" jako pierwszy skrytykowałem. Nie dokładam do akcji przygotowywanych w budynku "Sowy" (stowarzyszenia byłych oficerów PRL ze WSI). Amen."




Około dwóch i pół tysiąca lat temu legendarny chiński strateg i teoretyk działań wojennych Sun Tzu zalecał w swej Sztuce Wojny werbowanie agentury wewnątrz aparatu państwowego przeciwnika drogą korumpowania „ludzi zajmujących stanowiska we władzach” /1/

Kilka lat po II wojnie światowej generalny sekretarz Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii, Harry Pollitt, apelował na wiecu lewicujących studentów uniwersytetu w Cambridge, by nie zapisywali się do partii, ale „pracowali ciężko, uzyskiwali dobre stopnie, dołączali do rządzącej elity i wewnątrz niej służyli naszej, komunistycznej, sprawie” /2/

Na przełomie XX i XXI wieku dyrektor FBI Louis J. Freeh uważał że przez całe stulecia armie najeżdżały obce ziemie by zdobywać nowe terytoria i podporządkowywać sobie ich mieszkańców. „Obecnie przeciwnik ma nieco inny charakter, ale mimo to jest wyjątkowo niebezpieczny. Jest to bowiem wróg wewnętrzny”. /3/

W dobie galopującego obiegu informacji i coraz bardziej skoncentrowanych mediów, których możliwości techniczne dają nie tylko globalny zasięg, ale także możliwość jednoczesnego oddziaływania na różne grupy językowe, walka o międzynarodową supremację nabiera nowego wymiaru. W konfrontacji „sczepionych w starciu rozumów” decydującego znaczenia nabiera „destrukcyjna umysłowość” oraz „pogarda dla dotychczasowych reguł gry”. /4/

Naga fizyczna przemoc ustępuje coraz częściej miejsca zafałszowanej informacji i manipulacyjnej perswazji. Michaił Gorbaczow pisał w wydanej w 1987 r. książce Pierestrojka, że konfrontacja nuklearna nie jest dobrym środkiem osiągnięcia celów Moskwy. Niesie bowiem katastrofalne zniszczenia, a korzyść ze zdobycia radioaktywnych ruin jest raczej wątpliwa.

W zasadzie nie ma w tej konstatacji niczego nowego. Sun Tzu oceniał że szczytem umiejętności wodza jest podporządkowanie sobie wrogiej armii bez walki, a najwyższą kategorią zmagań jest „atakowanie planów przeciwnika”. Paraliżowanie jego zamiarów, zanim nabiorą bardziej skrystalizowanego charakteru i staną się realnym zagrożeniem. /5/

Chcąc jednak likwidować „kiełkujące” niebezpieczeństwo lub rodzącą się wolę oporu trzeba o nich wiedzieć. Dlatego agentura informująca co dzieje się wewnątrz przeciwnego obozu jest tak wartościowa, a już wręcz bezcenna jest agentura wpływu, która umożliwia oddziaływanie na przeciwnika już we wczesnej fazie procesów tworzenia planów i podejmowania decyzji.

W procesie podejmowania decyzji w warunkach kryzysowych istotne są bowiem trzy podstawowe elementy: wiedza o rzeczywistym potencjale i możliwościach własnego kraju, podobna wiedza o potencjale i możliwościach przeciwnika oraz wiedza o obrazie jaki przeciwnik wyrobił sobie o naszym kraju.
Obraz ten jest czynnikiem niesłychanie istotnym, bo stanowi podstawowy punkt odniesienia w podejmowaniu decyzji. Zadaniem agentury wpływu jest kształtowanie tego obrazu, zgodnie nie tyle z rzeczywistością, co z intencjami mocodawcy.

Modelowy agent wpływu, to Grima „Smoczy Język” z tolkienowskiej trylogii „Władca Pierścieni”. Doradca króla, który szeptał mu do ucha, „zatruwał myśli, mroził serce, osłabiał ciało, a inni widzieli to, lecz nic nie mogli zrobić, bo ten gad opanował” królewską wolę. /6/

Znacznie mniej barwna definicja amerykańska określa agenta wpływu jako osobę wykorzystywaną do dyskretnego urabiania opinii polityków, dziennikarzy i grup nacisku w kierunku przychylnym zamiarom i celom obcego państwa. /7/

Inna amerykańska definicja za agenta wpływu uważa osobę która subtelnie i zręcznie wykorzystuje swoje stanowisko, możliwości, władzę i wiarygodność do promowania interesów obcego mocarstwa w sposób uniemożliwiający zdemaskowanie tego mocarstwa. /8/

Agentura wpływu należy do najskuteczniejszych i najtrudniejszych do wykrycia sposobów informacyjnego oddziaływania na przeciwnika. Agent wpływu postrzegany jest w swoim środowisku i społeczeństwie jako lojalny obywatel, który prywatnie i/bądź publicznie głosi swoje poglądy. Fakt że są one zbieżne z linią polityczną i zabiegami propagandowymi obcego mocarstwa oceniany jest zazwyczaj jako zbieg okoliczności nie wart głębszej analizy, natomiast szkody wyrządzone przez agenta wpływu są potencjalnie ogromne, zwłaszcza jeżeli jest on wysokim urzędnikiem państwowym lub uznanym autorytetem.

Do zadań agentury wpływu należy sterowanie władzami i opinią publiczną atakowanego kraju przez rozpowszechnianie odpowiednio dobranych informacji, dezinformacji, pojednawczych i/lub alarmistycznych opinii i argumentów, oraz chwytliwych sloganów i słów wytrychów zastępujących wiarygodną ocenę faktów. Agentura wpływu ma sterować opiniami środowiska w którym się obraca. Zadanie to wypełnia posługując się „technikami zarządzania postrzeganiem”, co w mniej politycznie poprawnych słowach można określić jako atrakcyjnie podane, ordynarne fałszowanie rzeczywistości.

Działalność agentury wpływu jest najskuteczniejsza w społecznościach rozchwianych i zdemoralizowanych, bo społeczności zwarte, o ustabilizowanym porządku etycznym oraz jasnych i przestrzeganych normach moralnych mają „wbudowany” odruchowy system samoobrony przed wrogim podszeptem. Rozumiał to szef wywiadu wojskowego japońskiej Armii Kwantuńskiej gen. bryg. Doihara Kenji, który opracował w latach dwudziestych ubiegłego stulecia plan „rozmiękczenia” i opanowania kolejno Mandżurii, a później północnych Chin. Program „rozmiękczania” zasadzał się na potajemnym tworzeniu moralnej pustyni drogą spisków i zabójstw politycznych oraz korumpowania regionalnych urzędników chińskich. Doihara grał na wszelkich ludzkich słabościach i niezaspokojonych ambicjach, podsuwał narkotyki, organizował domy publiczne dla wpływowych polityków, płacił łapówki.

Program okazał się skuteczny. Na początku lat trzydziestych Japończycy bez większych wysiłków opanowali Mandżurię, a kiedy pod koniec dekady przywódca chińskich narodowców gen. Czang Kai-szek zwołał radę wojenną, to wśród czterech obecnych był też agent Doihary!

Chiński establishment był tak spenetrowany przez sieć Doihary że w ciągu pierwszych sześciu lat wojny japońsko-chińskiej za współpracę z Japończykami rozstrzelano więcej wysokich oficerów armii Czang Kai-szeka niż za wszelkie inne przestępstwa razem wzięte. Tylko w 1938 rozstrzelano za udowodnioną współpracę z Doiharą 8 dowódców dywizji armii narodowej. /9/

Na okres moralnego rozprzężenia i rozbicia tradycyjnych więzi społecznych po I wojnie światowej przypadają też szczególnie intensywne działania sowieckie. Lenin, Bucharin i Dzierżyński twórczo zaadaptowali doświadczenia carskiej Ochrany zapisane w archiwach przejętych przez CzeKa.
Pionierem tworzenia sieci agentury wpływu był Piotr Iwanowicz Raczkowski, szef Zagranicznej Agentury Ochrany w Paryżu w latach 1885-1902. Opłacał on sowicie i regularnie francuskich żurnalistów, piszących na zlecenie i umieszczających we francuskich czasopismach pochlebne artykuły o rodzinie carskiej oraz sytuacji wewnętrznej i gospodarczej Rosji. Raczkowski subsydiował też /lub wręcz kupił/ specjalistyczne periodyki Revue Russe i Le Courier Franco-Russe poświęcone problematyce stosunków w Europie Środkowo-Wschodniej. Założył również /przez podstawionych agentów wpływu/ organizację o nazwie Ligue pour le Salut de la Patrie Russe, która według dzisiejszego nazewnictwa była „niezależną, pozarządową formacją obywatelską”. Jej zadaniem było formowanie we francuskich elitach pozytywnych opinii dla carskiej Rosji. /10/

Zagranicznaja Agientura miała na francuskim rynku prasowym swoistego konkurenta w osobie Artura Raffałowicza, paryskiego przedstawiciela rosyjskiego ministerstwa finansów. Nie szczędził on wysiłków i pieniędzy, by francuskie sfery gospodarcze i opiniotwórcze były przekonane o świetnej sytuacji gospodarczej Rosji, gdzie warto inwestować i której opłaca się udzielać kredytu. Na początku XX wieku Raffałowicz miał w kieszeni wszystkie liczące się gazety francuskie z wyjątkiem socjalistycznej /później komunistycznej/ L’Humanité. Kiedy wiosną 1905 porażki w wojnie rosyjsko-japońskiej oraz nieudana rewolucja podważyły zaufanie francuskich inwestorów, Raffałowicz wydawał miesięcznie na korumpowanie dziennikarzy ponad 200 tys. franków.

Doraźnie łapówki nie odwróciły decyzji wstrzymania, w marcu 1905, rokowań w sprawie kolejnej francuskiej pożyczki dla Moskwy, ale na dłuższą metę okazały się skuteczne. Do 1914 r. 25 procent francuskich inwestycji zagranicznych ulokowanych było w Rosji, a tylko 9 procent we francuskich koloniach i terytoriach zamorskich. /11/

Z doświadczeń Ochrany korzystała od swoich pierwszych dni CzeKa subsydiując dziesiątkami tysięcy funtów ukazujący się w Wielkiej Brytanii socjalistyczny dziennik Daily Herald /12/, który „odpłacił się” w 1920 r. medialnym patronatem nad zorganizowanym przez skomunizowany związek zawodowy dokerów bojkotem transportów broni i amunicji dla gromiących Armię Czerwoną wojsk polskich.
Głównym jednak narzędziem międzynarodowego oddziaływania bolszewików był utworzony w marcu 1919 Komintern, zwany też Trzecią Międzynarodówką. Brytyjski delegat na II zjazd Kominternu określił zadanie tej organizacji jako wpajanie przekonania że „komunistyczna Rosja jest nie tyle źródłem nauki, co miejscem najświętszym ze świętych, przed którym należy paść na twarz, jak wierny muzułmanin modlący się w Mekkce”. /13/

Komintern posiadał oddziały w różnych krajach, a zadaniem każdego z nich było tworzenie i mobilizowanie lokalnej agentury wywiadowczej i agentury wpływu, przy czym niektóre sieci agenturalne działały oddzielnie, inne zazębiały się i przenikały.

W straszliwym okresie kolektywizacji rolnictwa, „rozkułaczania” i wymuszonego głodu, który pochłonął miliony ofiar, rolę szczególnie haniebnej agentury wpływu odegrali czołowi zachodni intelektualiści, politycy i dziennikarze, którzy „bezwstydnie przyczyniali się do tragedii naiwnie lub z rozmysłem wychwalając ‘wspaniały’ eksperyment sowiecki i przekazując wypaczone, złudne lub fałszywe świadectwa katastrofy”. /14/

Kiedy na Ukrainie i Północnym Kaukazie umierający z głodu nie mieli siły grzebać zmarłych i notowano liczne przypadki ludożerstwa, wybitne autorytety Zachodu przekonywały opinię publiczną że najstraszliwszy głód we współczesnej historii jest wytworem antysowieckiej propagandy.

Irlandzki dramaturg i myśliciel George Bernard Shaw zapewniał: „nie widziałem w Rosji ani jednej niedożywionej osoby: młodej lub dorosłej”. Francuski polityk, dwukrotny premier, Edouard Herriot, kategorycznie zaprzeczał „kłamstwom burżuazyjnej prasy, która twierdziła że w Związku Sowieckim panuje głód”.

Moskiewski korespondent dziennika New York Times Walter Duranty, który za swe reportaże z Rosji otrzymał w 1932 nagrodę Pulitzera, z pozycji świadka wydarzeń przekonywał że „każde doniesienie o głodzie w Rosji jest przesadą lub złośliwą propagandą”. Brytyjscy piewcy socjalizmu Beatrice i Sidney Webb strofowali ukraińskich chłopów za „podkradanie ziaren z kłosów”, co w ich opinii było „bezwstydną kradzieżą kolektywnej własności”. /15/

Pod batutą autorytetów chór apologetów robotniczo-chłopskiej władzy był tak liczny i hałaśliwy, że zagłuszał skutecznie głosy prawdy i rozsądku, narzucając jedynie słuszną interpretację wydarzeń i politycznie poprawny obraz sytuacji wewnętrznej w Związku Sowieckim.

Wirtuozem organizowania sowieckiej agentury wpływu w Europie Zachodniej był Willi Münzenberg, jeden z założycieli Komunistycznej Partii Niemiec i przywódca Młodzieżowej Międzynarodówki Komunistycznej. Za jego przykładem lokalne oddziały Kominternu zakładały liczne agendy, które Münzenberg nazwał cynicznie „klubami niewiniątek”. W latach wojny z Polską i później miały one oddziaływać na świadomość elit polityczno-kulturalnych poszczególnych krajów. „Musimy…mieć w ręku artystów i profesorów, wykorzystać teatry i kina, by szerzyć za granicą doktrynę że Rosja gotowa jest poświęcić wszystko, by utrzymać pokój na świecie” – zalecał Münzenberg.

Natomiast ekspert w prowadzeniu destrukcyjnych akcji propagandowych, członek Komitetu Wykonawczego Kominternu, Karl Radek /Karol Sobelsohn/ instruował towarzyszy że działalność inspirowanych przez Komintern organizacji, stowarzyszeń i klubów winna być wymierzona w kraje „w których nie jesteśmy wystarczająco silni”. /16/

Münzenberg dysponował olbrzymimi sumami które wykorzystywał do bardziej lub mniej skrytego manipulowania wydawnictwami, redakcjami gazet lub wytwórniami filmowymi, co przysporzyło mu przydomek „czerwonego milionera”, korespondujący znakomicie z jego upodobaniem do komfortowego życia w kapitalistycznym luksusie.

Największym osiągnięciem Münzenberga było utworzenie w 1933 w Paryżu Światowego Komitetu Pomocy Ofiarom Niemieckiego Faszyzmu. Z pozoru była to niezależna, pozarządowa i ponadpartyjna organizacja filantropijna. Przewodniczącym międzynarodowego zarządu był lord Marley, członek brytyjskiej Izby Lordów, a prezesem Albert Einstein. W rzeczywistości jednak paryski sekretariat Komitetu zarządzany był „przez czysto komunistyczną klikę, kierowaną przez Münzenberga i nadzorowaną przez Komintern”. /17/
Światowy Komitet Pomocy Ofiarom Niemieckiego Faszyzmu patronował wydanej w 1933 Brunatnej księdze hitlerowskiego terroru i spalenia Reichstagu, uważanej obecnie za „najskuteczniejszą publikację propagandową w historii Kominternu”. /18/

Jej okładkę zmanipulowano bardzo zgrabnie. Albert Einstein ze zdumieniem stwierdził: „moje nazwisko zostało wydrukowane w angielskim i francuskim wydaniu w takim miejscu, że wyglądało jakbym to ja napisał tę książkę. To nieprawda. Nie napisałem w niej ani słowa”. /19/

Chociaż treść książki była daleka od wiarygodności, a cytowane w niej dokumenty zdemaskowano jako fałszerstwa, to jednak w lewicujących salonach Europy traktowano ją jak „biblię antyfaszystowskiej krucjaty” i szybko przetłumaczono „na ponad 20 języków, od japońskiego po jiddysz”. /20/

Brunatna księga przysporzyła sowieckim służbom wywiadowczym więcej kandydatów do werbunku niż jakakolwiek inna publikacja, nie wykluczając serii 3 artykułów o Fuenfergruppen, czyli pięcioosobowych grupach konspiracyjnych, w które zorganizowali się ponoć niemieccy komuniści walczący z narodowosocjalistycznymi władzami III Rzeszy. Artykuły te opublikował New Statesman, czołowy tygodnik brytyjskiej lewicy. Ich autorem był Siemion Nikołajewicz Rostowski, nielegał OGPU /następcy CzeKa, a poprzednika NKWD/, który pracował w Londynie jako dziennikarz pod fałszywym nazwiskiem Ernsta Henri.

Brunatna księga oraz opowieści o Fuenfergruppen rozpalały wyobraźnię młodych ludzi studiujących na najlepszych uniwersytetach brytyjskich. Publikacje takie odpowiadały aktualnej taktyce OGPU, gdzie wykrystalizował się specjalny pion, którego zadaniem było wywieranie wpływu na decyzje innych krajów przez zaufane osoby uplasowane na wysokich szczeblach struktur państwowych. W odpowiedniej chwili ludzie ci mieli przechylać szalę na korzyść Kremla. Początkowo próbowano wprowadzać własnych oficerów do politycznego establishmentu innych krajów, plasować ich w strukturach rządowych i pomagać w uzyskaniu awansu. Nie szczędzono nakładów by zapewnić im odpowiedni status społeczny i pokryć koszty wystawnego życia towarzyskiego.

Rezultaty były jednak mizerne. Dopiero na początku lat 30 ubiegłego stulecia jeden z szefów wywiadu zagranicznego OGPU zaproponował by wprowadzanie własnych oficerów kadrowych do obcego establishmentu zastąpić werbowaniem dzieci lokalnych polityków, urzędników państwowych, wpływowych osobistości, autorytetów akademickich, itp. Dzieciom z elity jest bowiem stosunkowo łatwo otrzymać stanowisko w aparacie państwowym, a ich szybki awans nie wzbudza zbytniego zainteresowania.
Rozpoczęta w latach 30 przez wszystkie sowieckie rezydentury na Zachodzie energiczna kampania werbunkowa młodych ludzi z wpływowych rodzin przyniosła świetne wyniki. Struktury państwowe Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec zostały głęboko spenetrowane przez wykształconych na najlepszych uczelniach ludzi, których zwabiono do „rewolucyjnego podziemia” mamiąc heroiczną walką z faszyzmem i uczestnictwem w budowie lepszego świata.

W Wielkiej Brytanii najbardziej znanym rezultatem kampanii była „piatiorka z Cambridge”, czyli Kim Philby, Guy Burgess, Anthony Blunt, Donald Maclean oraz John Cairncross. Nie byli oni jedynymi, głęboko zakamuflowanymi agentami Kremla. Co jakiś czas historycy demaskują kolejną osobę o znanym nazwisku, a wielu agentów nadal nie jest zidentyfikowanych.

Podobnie w Stanach Zjednoczonych. W końcu 1944 r., dwa miesiące po nominacji na sekretarza stanu, Edward Stettinius wyjechał z prezydentem Franklinem Delano Rooseveltem do Jałty na konferencję Wielkiej Trójki, gdzie miano omawiać przyszły kształt tworzonej Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz układ sił i granic w Europie Środkowej. Stettinius był świetnym businessmanem i zaufanym Roosevelta, ale miał raczej mierne pojęcie o polityce międzynarodowej. Zabrał więc ze sobą, jako doradcę Algera Hissa, uznanego eksperta Departamentu Stanu, który podpowiadał w Jałcie szefowi i prezydentowi jak powinna funcjonować ONZ oraz kto powinien kontrolować powojenną Polskę i co zrobić z Niemcami. Rzecz w tym że Alger Hiss był sowieckim agentem, co wyszło na jaw po wojnie.

W 1950 Hiss został skazany na 5 lat więzienia. Skutki jego wpływu na amerykańskich polityków najwyższego szczebla odczuwamy nad Wisłą do dzisiaj.

Opierając się na doświadczeniach Światowego Komitetu Pomocy Ofiarom Niemieckiego Faszyzmu Moskwa natychmiast po kapitulacji III Rzeszy przystąpiła do montowania jeszcze szerzej zakrojonej sieci organizacji sterujących międzynarodową opinią publiczną. Z jej inspiracji już w 1945 powstały Światowa Federacja Związków Zawodowych, Międzynarodowa Demokratyczna Federacja Kobiet oraz Światowa Federacja Młodzieży Demokratycznej. W 1946 dołączyły do nich: Międzynarodowa Organizacja Dziennikarzy, Międzynarodowa Organizacja Radia i Telewizji, Międzynarodowe Zrzeszenie Demokratycznych Prawników, Międzynarodowy Związek Studentów, Światowa Federacja Pracowników Nauki i Światowa Federacja Związków Nauczycieli.

Charakter sponsorowanych przez Moskwę organizacji świadczy o głównych kierunkach działania Kremla: opanowanie umysłów niedoświadczonej politycznie, ale łatwo angażującej się emocjonalnie młodzieży – dwie organizacje bezpośrednio plus pośrednio nauczycielska i akademicka, kontrolowanie środków komunikacji społecznej – organizacja dziennikarska, radia i TV oraz pośrednio nauczycielska, zdobycie wpływów i informacji w świecie nauki – organizacje akademicka i nauczycielska, utrzymanie kontroli nad związkami zawodowymi.

Wszystkie te organizacje koncentrowały swe działanie na aktualnych lub przyszłych środowiskach opiniotwórczych, których członkowie albo już wchodzili w skład elit narodowych /prawnicy, dziennikarze, naukowcy/, albo mieli znaleźć się w nich w przyszłości /studenci/. /21/

Operacje oddziaływania na świadomość nabrały takiego impetu, że w latach 50 powołano w ramach Pierwszego Zarządu Głównego KGB /wywiad zagraniczny/ specjalny Departament D, który w latach 60 przemianowano na Departament A /od aktiwnyje mieroprijatija – środki aktywne/. Środki te nabierały wyraźnie znaczenia, bowiem w latach 70 Departament A podniesiono do rangi Służby A, której etat przewidywał szefa w randze generała KGB. Stopniowo Służba A rozrosła się do pół tuzina departamentów i liczyła około 300 osób personelu.

W rozsianych po świecie rezydenturach „środkami aktywnymi” zajmowali się oficerowie pionu wywiadu politycznego /pion PR/, którym polecono przeznaczać co najmniej jedną czwartą czasu na działania obejmujące sterowanie świadomością społeczną. Plany takich operacji każda rezydentura KGB miała obowiązek składać moskiewskiej centrali każdego roku w grudniu, razem z rocznym sprawozdaniem. Równolegle plan swoich zamierzeń przygotowywała centrala.

Plan Pracy Pierwszego Zarządu Głównego KGB na rok 1984 podkreślał że głównym celem działań aktywnych będzie Watykan oraz osoba Papieża Jana Pawła II. W ocenie KGB Watykan uważał że „polski Kościół umacnia swą pozycję w państwie i starania te mogą być rozszerzone na inne kraje socjalistyczne”, przede wszystkim na Węgry i Jugosławię. Dla przeciwdziałania tej polityce w KGB zaplanowano „szeroko zakrojone środki aktywne”, których celem będzie zdyskredytowanie Jana Pawła II, rozbudzenie niesnasek w Kościele oraz osłabienie autorytetu Papieża. /22/

W oparciu o roczny Plan Pracy Pierwszego Zarządu Głównego KGB przygotowywano wytyczne dla rezydentur. Ogólne wytyczne na rok 1984 zobowiązywały rezydentury do: przeciwdziałania uzyskaniu militarnej przewagi przez USA i NATO, „pogłębiania niesnasek w łonie NATO”, stymulowania dalszego rozwoju antywojennych i antyrakietowych ruchów na Zachodzie, zachęcania tych ruchów do prowadzenia skoordynowanych i bardziej aktywnych akcji. /23/

Szczegółowa, ściśle tajna, instrukcja nr 733 datowana 19 grudnia 1984 zatytułowana „Praca nad Watykanem” zobowiązywała rezydentów do „zwiększenia wysiłków” na rzecz „penetracji czołowych ośrodków katolickich na Zachodzie przy wykorzystaniu agentury oraz innych środków operacyjnych”. Celem tych działań, obok uzyskania informacji z wewnątrz Kościoła, było „przeprowadzenie zakrojonych na szeroką skalę działań aktywnych zmierzających do skłonienia czołowych osobistości Kościoła katolickiego do protestowania w obronie pokoju oraz polityki ograniczenia wyścigu zbrojeń”. Innymi słowy celem było zorganizowanie wewnątrz Kościoła opozycji wobec Ojca Świętego.

Dla zrealizowania tych planów instrukcja zalecała rezydentom „nasilenie pracy operacyjnej z agenturą w kołach kleru kraju waszego pobytu”. Do instrukcji nr 733 dołączona była, również ściśle tajna, ocena nr 2182/PR, w której podkreślano „osobiste antykomunistyczne i antysowieckie przekonania” Jana Pawła II, który „na wszelkie sposoby stara się zmienić ustalone dawno stosunki między Kościołem a państwem w krajach socjalistycznych”. Dlatego rezydenci powinni wzmóc działania aktywne, które „muszą” obejmować przede wszystkim:
- „przekazanie czołowym grupom w Kurii Rzymskiej i osobiście Janowi Pawłowi II sygnału że próby rozszerzenia sfery działań Kościoła Katolickiego w systemie społecznym i państwowym krajów socjalistycznych są uważane przez te kraje za ingerencję w ich sprawy wewnętrzne”,
- „wykorzystanie wszelkich istniejących niesnasek wewnętrznych na Watykanie, każdego przejawu niezadowolenia wpływowych kardynałów”,
- „inspirowanie apeli środowisk katolickich do Jana Pawła II i Kurii Rzymskiej, wzywających do czynienia wysiłków na rzecz umocnienia pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego, powstrzymania wyścigu zbrojeń, zmniejszenia nakładów na zbrojenia i wykorzystania zaoszczędzonych funduszy na walkę z głodem i ubóstwem”,
- „przeciwdziałanie rozszerzaniu kontaktów między Watykanem a Cerkwią Prawosławną oraz innymi kościołami chrześcijańskimi działającymi w krajach socjalistycznych”,
- „przeciwdziałanie powstaniu światowej organizacji młodych katolików”,
- „wzmacnianie negatywnych opinii wysokich osobistości katolickich wobec niektórych aspektów polityki zagranicznej Jana Pawła II oraz jego interpretacji katolicyzmu; przede wszystkim należy wykorzystywać niezadowolenie wśród włoskich członków Kurii Rzymskiej z planowanego przez Papieża wzmocnienia swojej pozycji drogą awansowania Polaków”,
- „dyskredytowanie Jana Pawła II jako protegowanego najbardziej reakcyjnych kół Zachodu”,
- „demaskowanie współpracy między przedstawicielami Watykanu i organizacji Kościoła Katolickiego a CIA, i służbami specjalnymi państw NATO”.

W zakończeniu instrukcja podkreśla że dla zrealizowania wymienionych zadań „należy podjąć kroki dla bardziej systematycznego wykorzystania posiadanych już źródeł agenturalnych oraz pozyskania nowych w ośrodkach i organizacjach katolickich, a przede wszystkim w Watykanie”. /24/

Z biegiem lat manipulowanie świadomością stawało się coraz istotniejszym elementem sowieckiej doktryny wywiadowczej, zwłaszcza w latach 1988-91, kiedy na Kremlu zaczęto odchodzić od koncepcji osiągnięcia przewagi militarnej na rzecz oddziaływania metodami politycznymi. Tym samym wzrosła rola agentury wpływu. Można założyć że obecnie sytuacja niewiele się zmieniła, bo jak trafnie zauważył Wiktor Szejmow, były oficer KGB który zbiegł do USA: „komunizm to nie tylko ideologia, to także sposób myślenia, który nadal znakomicie funkcjonuje”. /25/

Agenturę wpływu typuje się pod kątem nie tyle możliwości wykradania tajnych dokumentów lub zbierania poufnych informacji, co rozpowszechniania odpowiednio spreparowanych wiadomości i opinii. Proces pozyskiwania agentów jest jednak zbliżony do werbowania agentury wywiadowczej.
Agentów wpływu dobiera się z ludzi inteligentnych, ambitnych i pozbawionych skrupułów, gotowych za wszelką cenę piąć się po szczeblach kariery. W anglosaskim środowisku służb specjalnych funkcjonuje skrót MICE /myszy/, od słów „money” /pieniądze/, „ideology” /ideologia/, „compromise” /kompromitacja/ oraz „ego”. Cztery najważniejsze czynniki którymi się gra przy werbowaniu agenta. /26/

Nieco odmienna lista funkcjonowała w pragmatyce sowieckiej. Doświadczony rezydent wywiadu zagranicznego w generalskiej randze, wykładowca moskiewskiej Centralnej Akademii Wojskowej, autor skryptu dla kursów agentury NKWD Aleksander Michajłowicz Orłow /Lejba Lazarewicz Felbing/ wymieniał następujące czynniki: – względy ideologiczne, – pieniądze, kariera lub inne motywy korzyści osobistych, – zaangażowanie uczuciowe, – upodobanie do przygód i życia pełnego emocji, – chęć ukrycia popełnionych przestępstw i ucieczka przed odpowiedzialnością, – dewiacje seksualne oraz skłonności uważane powszechnie za naganne. /27/

Wprawdzie Michał /Mejer/ Abramowicz Trilissser, szef wywiadu zagranicznego OGPU w latach 30, głosił że „szantaż jest szczytową sztuką zdobywania materiału wywiadowczego” /28/, to jednak z punktu widzenia oficera werbującego i prowadzącego najlepszym rozwiązaniem jest rozbuchane ego, usilnie szukające uznania i pełne niespełnionych ambicji, wsparte odpowiednim zastrzykiem finansowym. Jeżeli cel werbunkowych zabiegów ma do tego jakieś perwersyjne skłonności lub jakieś grzechy przeszłości do ukrycia, to sukces jest prawie pewny.

Według Orłowa dobrym środowiskiem do werbunku jest społeczność homoseksualna. Należą bowiem do niej ludzie wpływowi i jest ona wyjątkowo dyskretna. „Sowieccy oficerowie operacyjni byli zadziwieni stopniem wzajemnego zrozumienia i niekłamanej lojalności wśród homoseksualistów”. /29/

Jeszcze sto lat temu obok korzyści materialnych agentów wpływu wabiono nadaniem arystokratycznego tytułu. Służby sowieckie nęciły agentów wpływu wewnątrz „obozu państw budujących socjalizm” wizją wprowadzenia do internacjonalnej nomenklatury, natomiast obecnie zarówno służby rosyjskie jak i innych państw, obok profitów finansowych skłaniają do współpracy obietnicą przyznania prestiżowych nagród i wprowadzeniem do „międzynarodowych salonów”.

Pragmatyka wskazuje że podatność na bodźce finansowe nie jest zależna od pozycji werbowanego w hierarchii państwowej lub społecznej. Różna jest zazwyczaj tylko wysokość jurgieltu. W przypadku osób zajmujących prominentną pozycję zawodową lub w hierarchii państwowej gratyfikacją jest najczęściej nie tyle honorarium pieniężne, co wsparcie w spełnieniu ambicji politycznych lub aspiracji osobistych.
Przykładem politycznego promowania na najwyższym szczeblu bloku sowieckiego było poufne spotkanie na Kremlu sekretarza generalnego KC KPZR Leonida Breżniewa z I sekretarzem KC Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności Erichem Honeckerem oraz sekretarzem generalnym KC KPCz Gustavem Husakiem 16 maja 1981. Przedstawiając ocenę sytuacji w Polsce Erich Honecker z uznaniem wymienił I sekretarza Komitetu Warszawskiego PZPR Stanisława Kociołka, który jego zdaniem był „uczciwym komunistą oceniającym realistycznie sytuację w kraju i wykazującym internacjonalistyczne podejście”. Kilka minut później Honecker podkreślił że „towarzysz Kociołek wyraźnie opowiedział się za udziałem bratnich partii” w przygotowywanym zjeździe PZPR. I zaraz potem: Kociołek to…, Kociołek tamto… W końcu już otwarcie Honecker zadał pytanie: „Kto może przejąć kierownictwo?” I szybko udzielił odpowiedzi: „Towarzysz Olszowski, towarzysz Grabski, towarzysz Kociołek, towarzysz Żabiński”. /30/

Operacje z wykorzystaniem agentury wpływu należą do działań strategicznych i zakrojone są na lata, a nawet dziesięciolecia, bo kształtowanie zbiorowej świadomości społeczeństw wymaga czasem wymarcia całego pokolenia. Skuteczność agentury wpływu zależy w dużej mierze od jej uplasowania i wiarygodności. Zarówno odpowiednie awansowanie i „przesuwanie” agenta w hierarchii, jak i budowanie jego autorytetu, wymagają czasu. Dlatego też werbownicy najczęściej działają na uniwersytetach, które tradycyjnie są miejscem ścierania się idei i rewolucyjnych koncepcji urządzenia świata. Tym bardziej że nawet skrajne poglądy głoszone w świecie akademickim stosunkowo łatwo przesączają się do szkół, środowisk naukowych, a nawet kościołów. Przykładami może być „teologia wyzwolenia” lub wieloletnia działalność publicystyczna anglikańskiego biskupa Southwark – dr. Mervyna Stockwooda, który pisywał w komunistycznym dzienniku Morning Star, a w książce The Cross and the Sickle /Krzyż i Sierp/ zalecał wywłaszczenie ziemian, potępiał prywatną własność środków produkcji oraz zgadzał się z Leninem, że wcześniej czy później wszystkie narody będą budować socjalizm. /31/

W Wielkiej Brytanii nie był on odosobniony. Kingsley Martin od 1930 do 1960 był redaktorem naczelnym New Statesman i nie zezwolił na publikację ani jednego artykułu krytykującego politykę Stalina. /32/

Długoletni redaktor naczelny Tribune, wpływowego pisma brytyjskiej lewicy, Michael Foot brał wcale spore sumy w gotówce od oficerów operacyjnych KGB. Zdemaskowany zapewniał że na Tribune brałby pieniądze nawet od diabła. Foot, który na początku lat 80 był liderem Partii Pracy, typowany był w Moskwie na premiera Brytyjskiej Republiki Ludowej po planowanym obaleniu monarchii.

W drugiej połowie ubiegłego stulecia, najistotniejszym agentem wpływu Moskwy „na kierunku” amerykańskim był bez wątpienia Philip Agee. Rozgoryczony usunięciem z CIA za pijaństwo i przekręty finansowe nawiązał on w 1973 kontakt z rezydenturą KGB w Meksyku. Zaoferował takie mnóstwo informacji o CIA że lokalny rezydent uznał go za prowokatora i wyrzucił za drzwi. Agee poszedł więc do kubańskiej Dirección General de Inteligencia, gdzie przyjęto go przychylnie.

Uzyskanymi informacjami Kubańczycy podzielili się z KGB i były one tak cenne że ówczesny naczelnik Zarządu Kontrwywiadu z wywiadu zagranicznego KGB, Oleg Kaługin, wspominał: „Kiedy siedząc w moim moskiewskim biurze czytałem otrzymane raporty o wydłużającej się z dnia na dzień liście przekazywanych rewelacji – kląłem w żywy kamień oficerów którzy odrzucili taki skarb”. /33/

Philip Agee był rzeczywiście propagandowym skarbem. W styczniu 1975 opublikował wspomnienia zatytułowane Inside the Company: CIA Diary, w których zdemaskował ok. 250 oficerów kadrowych i agentów oraz oświadczył że „CIA i popierane przez nią instytucje zniszczyły życie lub spowodowały śmierć milionów ludzi na świecie”.

Agee nie krył że pisał swe wspomnienia korzystając z pomocy kubańskiej DGI, a podczas pracy kontaktował się z KGB. Napisana w Londynie książka stała się bestsellerem, a tygodnik Economist zalecał że „trzeba ją przeczytać”. Ku radości Moskwy władze brytyjskie postanowiły autora wydalić, co za dyskretnymi podszeptami KGB przekształcono w prawdziwy festiwal petycji, demonstracji i wieców protestacyjnych brytyjskiej lewicy. Równolegle KGB zorganizowało kampanię poparcia dla Agee we Włoszech i Francji, Hiszpanii, Portugalii, Holandii, Finlandii, Norwegii, Meksyku.

W 1978 Agee zaczął wydawać we współpracy z DGI i KGB periodyczny Covert Action Information Bulletin, którego celem – jak pisał – było demaskowanie operacji i personelu CIA. Pierwszy numer rozkolportowano w trakcie XI Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów w Hawanie latem 1978. Równolegle Agee zaprezentował sygnalne egzemplarze swej nowej książki Dirty Work: The CIA in Western Europe, w której ujawnił nazwiska i życiorysy ok. 700 pracowników CIA. Zdemaskował w sumie blisko dwa tysiące kadrowych pracowników CIA, co jak ubolewała komisja do spraw wywiadu senatu USA wpłynęło negatywnie na nastroje ludności obcych krajów.

Na początku lat 80 rewelacje Philipa Agee spowszedniały i przestał on być pupilkiem salonów europejskiej lewicy. Nieco później zapomniano o nim również w Ameryce Łacińskiej, gdzie przez pewien czas był bożyszczem lewicującej młodzieży. /34/

We Francji znaczącym sowieckim agentem wpływu był Pierre-Charles Pathé, z rodziny wydawców słynnych kronik filmowych. Zwerbowano go w 1959 i otrzymał pseudonim Pieczerin, zmieniony potem na Mason. W 1961 Pathé założył agencję prasową Centre d’Information Scientifique, Economique et Politique. Do 1967 KGB płaciło mu 6 000 franków miesięcznie, by publikował sprzedawany w prenumeracie biuletyn, który rozsyłany był również darmo osobom wpływowym w środowiskach politycznych, gospodarczych i medialnych. W biuletynie tym Pathé w subtelny sposób prezentował polityczną linię Kremla zgodnie z otrzymanymi wytycznymi.

W 1976 z finansową pomocą KGB Pathé zaczął wydawać dwutygodnik Synthesis poświęcony stosunkom zagranicznym oraz problemom wojskowym, naukowym i gospodarczym. Liczący 8 stron biuletyn zawierał zwykle od 3 do 5 artykułów i analiz. Rozprowadzany był w prenumeracie. W okresie szczytowej popularności miał około 500 prenumeratorów, w tym 139 senatorów, 299 deputowanych, 41 dziennikarzy, 14 ambasadorów oraz zaledwie 7 osób prywatnych. Za pośrednictwem Pathé i Synthesis inspirowane przez KGB treści docierały do 70 procent składu francuskiej Izby Deputowanych oraz 47 procent składu senatu. Do tego trzeba doliczyć działalność agenta wpływu w paryskich salonach politycznych, których drzwi były zawsze otwarte dla syna pioniera francuskiej kinematografii i krewnego ministrów oraz prezesa koncernu samochodowego Renault. /35/

Nic dziwnego że Pathé pobrał w sumie od KGB prawie milion franków. Aresztowano go na gorącym uczynku odbierania honorarium i wytycznych od oficera operacyjnego paryskiej rezydentury Igora Sacharowskiego. Śledzony przez francuski kontrwywiad DST w zupełnie innej sprawie Sacharowski doprowadził niechcący „ogon” do Pathé i 5 lipca 1979 stacja nasłuchowa paryskiej rezydentury KGB odebrała na częstotliwości używanej przez DST komunikat: „Wszyscy aktorzy są już na scenie. Zaczynamy przedstawienie”. Chwilę później Sacharowski i Pathé mieli kajdanki na rękach. /36/

W archiwum KGB jest też teczka wpływowego dziennikarza o pseudonimie André, który miał dostęp do francuskiego prezydenta, premiera i ministra spraw zagranicznych. Paryska rezydentura meldowała że przy jego pomocy podsuwa czołowym politykom francuskim „tendencyjne informacje” obliczone na skłócenie Francji ze Stanami Zjednoczonymi.

Długoletnim agentem sowieckich wpływów we Francji był dziennikarz obdarzony przez KGB pseudonimem Brok. Zwerbowany w 1946 służył Moskwie tak długo że miał aż 10 oficerów prowadzących. W połowie lat 70 pobierał od KGB 100 000 franków rocznie. /37/

Bardzo wysoko postawionym, choć nietypowym agentem wpływu w Republice Federalnej Niemiec był Günther Guillaume. Nietypowym, bo był oficerem kadrowym wschodnioniemieckiego wywiadu Hauptverwaltung Aufklärung. Wysoko postawionym, bo był zaufanym sekretarzem, prawą ręką kanclerza Willy Brandta. Pracował „dwukierunkowo”. W jedną stronę dostarczał HVA i za jej pośrednictwem KGB tajne dokumenty z sekretariatu kanclerza, w drugą inspirował go zgodnie z wytycznymi Wschodniego Berlina i Moskwy.

Podobną rolę spełniał w Norwegii aresztowany w 1984 Arne Treholt, wpływowy polityk Partii Pracy i rzecznik prasowy ministerstwa spraw zagranicznych. Zwerbowano go w latach 60 i cierpliwie czekano aż zajdzie odpowiednio wysoko. Treholt dyskretnie wspierał ludzi głoszących prosowieckie poglądy. Zwłaszcza w debacie nad zgłoszoną przez Moskwę propozycją utworzenia w Skandynawii strefy wolnej od broni jądrowej. /38/

Agentem Służby A w Danii był m.in. fotograf Jacob Holdt specjalizujący się w negatywnym prezentowaniu Stanów Zjednoczonych. Jego album American Pictures zawierający setki zdjęć zrobionych w slumsach zwrócił uwagę Moskwy. Holdt został zwerbowany przez Nikołaja Gribina z rezydentury w Kopenhadze, a jego album był skrycie promowany przez KGB w całej Europie. /39/

Operację z albumem duńskiego fotografa uznano w KGB za sukces wart specjalnej informacji dla Politbiura KC KPZR. /40/

Innym bardzo skutecznym agentem wpływu działającym w Danii był Jorgen Dragsdahl, komentator uważany za autorytet w sprawach bezpieczeństwa i polityki międzynarodowej. Pisywał na łamach Information, dziennika o małym nakładzie, ale dużych wpływach w duńskiej elicie władzy.

Zwerbował go w połowie lat 70 Stanisław Czebotok z rezydentury w Kopenhadze. W zamian za honoraria KGB duński dziennikarz ubierał w słowa i argumenty otrzymane od Czebotoka tezy zgodne z aktualnymi interesami politycznymi Moskwy. Oleg Gordiewski oceniał że Dragsdahl był „niezwykle skuteczny” bo „miał talent i pisał dobrze”, a poza tym dysponował dużą wiedzą. „Prezentował czytelnikom tezy KGB w bardzo przemyślny sposób. Jego artykuły to nie były prymitywne propagandowe bzdury, czytelnicy nie byli w stanie wykryć skąd wziął koncepcje które wbiło mu w głowę KGB.” /41/

Dragsdahl pisywał przy tym w Information bardzo przychylnie o „starym przyjacielu”, którym był Jacob Holdt, natomiast Holdt w wywiadzie dla innego dziennika Ekstra Bladet, zapewniał że „Dragsdahl uczynił mnie sławnym”. /42/

W Japonii agentami sowieckich wpływów byli redaktor naczelny konserwatywnej gazety Sankei Shinbun oraz kilku czołowych polityków japońskiej Partii Socjalistycznej. Zdemaskował ich major KGB Stanisław Lewczenko z tokijskiej rezydentury, który „wybrał wolność” w 1979.
Ocena skuteczności agentury wpływu jest bardzo trudna. Zdaniem Olega Gordiewskiego rezydentury KGB miały skłonność do przypisywania swojej inspiracji do niemal każdego głosu krytycznego wobec USA opublikowanego w zachodnioeuropejskich mediach.

Oceniając działania agentury wpływu podczas narady wyższych oficerów KGB w lutym 1984 ówczesny szef Pierwszego Zarządu Głównego KGB, Władimir Kriuczkow, ograniczył się ostrożnie do stwierdzenia że „wykonano znaczną pracę” przeciw „militarystycznym planom administracji amerykańskiej”. /43/

Wyższe noty przyznali działaniom sowieckim zachodni politycy. Sponsorowaną przez KGB kampanię pacyfistyczną wymierzoną w USA i NATO prezydent Francji Francois Mitterand skwitował smutnym stwierdzeniem: „Pociski są na Wschodzie, ale protesty pokojowe na Zachodzie”. /44/

Udana kampania była jednak łabędzim śpiewem Służby A. Pod koniec lat 80 zachodnie służby i media coraz skuteczniej demaskowały sowieckie manipulacje, a powołane z inspiracji Moskwy organizacje międzynarodowe szybko traciły wiarygodność. W 1989 Światowa Rada Pokoju została zmuszona do przyznania że 90 procent jej budżetu pochodzi z sowieckich subwencji. Rok później Władimir Kriuczkow, który w 1988 awansował na przewodniczącego KGB, bezradnie przyznał w rozkazie nr 107/OV, że na Zachodzie rezydentury „mają bardzo ograniczony dostęp do środków masowego przekazu”. /45/

Wykrycie agentury wpływu jest równie trudne co ocena jej skuteczności. Agenci wpływu należą do osób o najściślej strzeżonej tożsamości w ewidencji służby. /46/ Są bowiem najczęściej postaciami publicznymi, a ich skuteczność opiera się na totalnym utajnieniu. Raz zdemaskowany agent wpływu nieodwracalnie traci swą przydatność.

Agenci wpływu, zwłaszcza uplasowani wysoko w hierarchii politycznej, prowadzeni są najczęściej werbalnie, drogą ustnych sugestii, bez zostawiania śladów w dokumentacji służby. Często w prowadzonej przez służbę ewidencji agentury jeden kryptonim obejmuje całą grupę lub organizację złożoną z wielu osób, których tożsamość nie jest wymieniana. Zdarza się że anonimowi agenci wpływu ukrywani są zbiorowo pod kryptonimem konkretnej operacji i uaktywniani incydentalnie w momentach ważnych rozstrzygnięć politycznych. /47/

Zabiegi te sprawiają że agentura wpływu dekonspirowana jest najczęściej przez oficerów wywiadu którzy przeszli na drugą stronę. W rosyjskich służbach mówiono że każdy wielki sukces wywiadowczy prowadzi do klęski. /48/ Im agent jest lepszy, tym bardziej narażony jest na ryzyko. Nie tylko ze strony kontrwywiadu kraju w którym działa, ale również z uwagi na fakt że jego wysokie notowania w centrali zwracają uwagę lokalnych oficerów wywiadu, a zatem rośnie niebezpieczeństwo zdekonspirowania przez uciekiniera który przejdzie na drugą stronę i wykorzysta posiadane informacje jako swoisty „bon obiadowy”.
Wysoki stopień utajnienia tożsamości agentów wpływu sprawia że udowodnienie im przed sądem działania na rzecz obcego państwa jest praktycznie niemożliwe. Podstawą demokracji jest bowiem prawo do głoszenia własnych poglądów. Agent wpływu nie wykrada tajemnic z sejfów i prawie nie da się przyłapać go na „gorącym uczynku”.

Najczęściej nie kontaktuje się potajemnie z oficerem prowadzącym i nie otrzymuje od niego instrukcji, zadań lub wynagrodzenia. Nie odwiedza skrzynek kontaktowych, nie zostawia nigdzie mikrofilmów lub innych materiałów wywiadowczych. Agent wpływu wyjeżdża oficjalnie na jawne seminaria lub konferencje naukowe, pobiera stypendia naukowe lub wykłada na zagranicznym uniwersytecie, zagraniczni wydawcy publikują jego książki, otrzymuje nagrody twórcze, spotyka się z politykami, ludźmi ze świata gospodarki i nauki.

Zebrane „wrażenia” ubrane we „własne przemyślenia” publikuje w mediach, rozpowszechnia w „politycznych salonach”, albo podczas spotkań z politykami i decydentami własnego kraju. Formalnie nie robi nic nielegalnego. Dlatego też jedynym skazanym agentem wpływu pozostaje Pierre-Charles Pathé.
Inni, przykładowo Günther Guillaume lub Arne Treholt, stanęli przed sądem, bo prowadzili równolegle „standardową” działalność wywiadowczą.

Ponadto agent wpływu najczęściej działa pośrednio /to nie on podejmuje decyzje, lecz polityk któremu on doradza!/. Dlatego jest trudny do zdemaskowania i zneutralizowania, natomiast jego mocodawcom stosunkowo łatwo jest zorganizować jego obronę drogą petycji, interpelacji parlamentarnych, demonstracji poparcia ze strony znanych postaci lub medialnej akcji pod hasłem obrony uznanego autorytetu przed dyskryminacją, wpisując ją przy tym w generalną kampanię obywatelskiego sprzeciwu wobec panoszącego się „izmu”.

Rodzaj tego „izmu” nie jest istotny, ważne jest by ten „izm” źle się odbiorcom mediów kojarzył. A jeżeli medialna wrzawa nie przynosi spodziewanych rezultatów można zorganizować manifestację protestacyjną, której umiejętnie zainspirowani uczestnicy będą ochoczo wywrzaskiwać hasła podsunięte przez inną siatkę agentury wpływów.

Liczba i struktura kombinacji w gruncie rzeczy zależy od stopnia naiwności społeczności sterowanej przez służbę i jej agentury. Są jednak granice władzy służb wywiadowczych nad świadomością sterowanych. W skali państwa obrona świadomości obywateli przed destrukcyjnymi działaniami zewnętrznymi należy do obowiązków kontrwywiadu. Problem w tym że służby kontrwywiadu są nadal konceptualnie nastawione na zwalczanie tradycyjnego wywiadu, a nie na neutralizację wrogiego sterowania opinią publiczną własnego kraju. Dodatkowym utrudnieniem jest konieczność poruszania się po delikatnym gruncie. Zignorowanie agentury wpływu zachęca do dalszych działań. Zbyt gwałtowna reakcja naraża na zarzut skłonności do zamordyzmu i tłumienia swobody wypowiedzi.

Najskuteczniejszą obroną państwa przed działaniami agentury wpływu jest cierpliwe demaskowanie każdej wykrytej manipulacji i zapewnienie obywatelom stałego dostępu do rzetelnych informacji. /49/ Sterowanie świadomością całych grup społecznych przy użyciu agentury wpływu wymaga czasu, co można wykorzystać dla przeciwdziałania. Odpowiedzią na sterowanie winna być „gra w otwarte karty”, czyli maksimum prawdy podanej w sposób wyważony, bez rzucania oskarżeń lub przypinania etykiet.

Najskuteczniejszą obroną obywateli przed działaniami agentury wpływu jest zdanie sobie sprawy z faktu że jest się obiektem manipulacji, podmiotem zewnętrznego sterowania. Kiedy naród zbliża się do niebezpiecznego punktu, z którego może już nie być odwrotu, „problemem jest nie tyle ekstremistyczna mniejszość, co apatyczna większość, która zezwala by nią manewrowano, prano jej mózgi i wtłaczano ją w przekonanie, że nie ma wyjścia.” /50/

Brak wiary obywateli w świadomie destrukcyjne działanie agentury wpływu wynika przede wszystkim z braku wiedzy o manipulacyjnych operacjach służb specjalnych. Podstęp, pozoracja i kamuflaż kojarzą się najczęściej z militarnymi działaniami taktycznymi, a nie strategią polityczną. Z kolorami i deseniem polowego munduru, a nie z obliczonymi na wiele lat operacjami, których celem jest skłonienie przeciwnika do działania wbrew swoim interesom i własnoręcznego demontażu swoich struktur państwowych.

Przerwanie procesu powolnego wymóżdżania i przyzwolenia na sterowanie sobą jest warunkiem koniecznym do przywrócenia wiary w siebie i powrót do własnej tożsamości.

Rafał Brzeski /2010/
/autor jest wybitnym znawcą ścierania się wywiadu i kontrwywiadu, znanym dziennikarzem, tłumaczem i historykiem, oddanym działaczem opozycyjnym, wykładowcą, napisał wiele książek/ /tekst napisany dla socjocybernetyka.pl/

1. Sun Tzu, Art of War, tłum. Ralph Sawyer, Westwiew Press, Oxford, 1994, str. 231
2. Sue Reid, How the Kremlin Hijacked Labour, Daily Mail, 6 listopada 2009, str. 28-9
3. David A. Vise, The Bureau and the Mole, Atlantic Monthly Press, New York, 2002, str. 146
4. Ian Colvin, Canaris – Chief of Intelligence, George Mann Ltd, Maidstone, 1973, str. 221
5. Sun Tzu, Art of War, tłum. Ralph Sawyer, Westwiew Press, Oxford, 1994, str. 177
6. J.R.R. Tolkien, Dwie wieże, tłum. Maria Skibniewska, Czytelnik, Warszawa, 1990, str. 160
7. Norman Polmar, Thomas B. Allen, Księga Szpiegów: Encyklopedia, Magnum, Warszawa, 2000, str. 14
8. Richard H. Schultz, Roy Godson, Dezinformatsia: The Strategy of Soviet Disinformation, New York, Berkley Books, 1986, str. 42
9. Ronald Seth, Encyclopedia of Espionage, Book Club Associates, London, 1974, str. 162-170
10. Ben B. Fisher ed., Okhrana: The Paris Operations of the Russian Imperial Police, CIA, Langley, 1997, str. 7
11. Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, KGB, tłum. Rafał Brzeski, Bellona, Warszawa 1997, str. 38
12. Christopher Andrew, Secret Service, London, Heinemann, 1985, s. 264
13. Henry M. Pelling, The British Communist Party, wyd. 2, Londyn: A&C Black, str. 29
14. John J. Dziak, Chekisty: A History of the KGB, Lexington, Lexington Books, 1988, str. 54
15. Cyt. za: KGB, tłum. Rafał Brzeski, Bellona, Warszawa 1997, str. 121-122
16. Cyt. za Roman Boreyko, Parawany, Kontakt, kwiecień 1988, str. 135
17. Arthur Koestler, The Invisible Writing, London, Hutchinson, 1969, str. 242-3
18. Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, KGB, tłum. Rafał Brzeski, Bellona, Warszawa 1997, str. 171
19. Ronald W. Clark, Einstein: The Life and Times, London, Hodder and Stoughton, 1973, str. 463
20. Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, KGB, tłum. Rafał Brzeski, Bellona, Warszawa 1997, str. 171
21. Roman Boreyko, Parawany, Kontakt, Paryż, kwiecień 1988, str. 136
22. Christopher Andrew, Oleg Gordijewski /red./, More Instructions from the Centre: Top Secret Files on KGB Global Operations, 1975-1985, London, Frank Cass, 1992, str. 47
23. Christopher Andrew, Oleg Gordijewski /red./, Instructions from the Centre: Top Secret Files on KGB Foreign Operations, 1975-1985, London, Hodder&Stoughton, 1991, str. 19-20
24. Christopher Andrew, Oleg Gordijewski /red./, More Instructions from the Centre: Top Secret Files on KGB Global Operations, 1975-1985, London, Frank Cass, 1992, str.47-52
25. Cyt. za: David A. Vise, The Bureau and the Mole, New York, Atlantic Monthly Press, New York, 2002, str. 157
26. David A. Vise, The Bureau and the Mole, New York, Atlantic Monthly Press, 2002, str. 239
27. Alexander Orlov, Handbook of Intelligence and Guerrilla Warfare, Ann Arbor, The University of Michigan Press, 1963, str. 93-94
28. Richard Deacon, A History of the Russian Secret Service, London, Frederick Muller, 1972, str. 272-273
29. Alexander Orlov, Handbook of Intelligence and Guerrilla Warfare, Ann Arbor, The University of Michigan Press, 1963, str. 16
30. Memorandum regarding the Meeting between Comrade Leonid Ilyich Brezhnev, Erich Honecker and Gustav Husak in the Kremlin, 16 May 1981, in: New Evidence on the Polish Crisis 1980-1982, Cold War International History Project, Bulletin No: 11 – Winter – 1998, str. 127-129
31. Richard Deacon, The British Connection, London, Hamish Hamilton, 1979, str. 247
32. Ibid. str. 47
33. Oleg Kaługin, Spymaster: My 32 Years in Intelligence and Espionage Against the West, London, Smith Gryphon, 1994, str. 191-2
34. Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin, Archiwum Mitrochina, t. 1 wyd. II, tłum. Magdalena Brzeska, Rafał Brzeski, Poznań, Rebis 2009, str. 372-378
35. Richard H. Schultz, Roy Godson, Dezinformatsia: The Strategy of Soviet Disinformation, New York, Berkley Books, 1986, str. 132-133
36. Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin, Archiwum Mitrochina, t. 1 wyd. I, tłum. Magdalena Brzeska, Rafał Brzeski, Warszawa, Muza 2001, str. 815 i 823
37. Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin, Archiwum Mitrochina, t. 1 wyd. II, tłum. Magdalena Brzeska, Rafał Brzeski, Poznań, Rebis 2009, str. 714-725
38. Dennis Kux, Soviet Active Measures and Disinformation: Overview and Assessment, Parameters, Journal of the US Army War College, t. XV, nr 4, str. 23
39. Oleg Gordiewski, Next Stop Execution, MacMillan, Londyn 1995, str. 195
40. Christopher Andrew, Oleg Gordijewski /red./, More Instructions from the Centre: Top Secret Files on KGB Global Operations, 1975-1985, London, Frank Cass, 1992, str. 34
41. Cyt. za: Soviet Active Measures in the „Post-Cold War” Era 1988-1991, United States Information Agency, June 1992, str. 59-60
42. Soviet Active Measures in the „Post-Cold War” Era 1988-1991, United States Information Agency, June 1992, str. 61
43. Christopher Andrew, Oleg Gordijewski /red./, Instructions from the Centre: Top Secret Files on KGB Foreign Operations, 1975-1985, London, Hodder&Stoughton, 1991, str. 10
44. Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin, Archiwum Mitrochina, t. 1 wyd. II, tłum. Magdalena Brzeska, Rafał Brzeski, Poznań, Rebis 2009, str. 745
45. Christopher Andrew, Wasilij Mitrochin, Archiwum Mitrochina, t. 1 wyd. II, tłum. Magdalena Brzeska, Rafał Brzeski, Poznań, Rebis 2009, str. 746
46. Ryszard Świętek, Agentura wpływu: Najniebezpieczniejsza broń mocarstw, Rzeczpospolita, 20 stycznia 1996
47. Ibid.
48. David A. Vise, The Bureau and the Mole, Atlantic Monthly Press, New York, 2002, str. 210
49. Dennis Kux, Soviet Active Measures and Disinformation: Overview and Assessment, Parameters, Journal of the US Army War College, t. XV, nr 4, str. 27
50. Richard Deacon, The British Connection, London, Hamish Hamilton, 1979, str. 262

źródło:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.