Zawsze istniało pytanie kto? a nie czy? Rosska agresja na Ukrainę jest dobrą okazją, by poznać "pieski" Putina spuszczone ze smyczy. Należy jednakże bardzo ostrożnie formułować oskarżenia, bo nie każdy z tej sfory robi to świadomie. Są też tzw. "pożyteczni idioci", dla których myślenie nie jest mocną stroną, za to chętnie lubią zabierać głos. Można ich rozpoznać po tym, że "są za, a nawet przeciw".
W podręcznikach KGB, które udało się przechwycić CIA w latach 60-tych, podkreśla się rolę, jaką powinni odgrywać w działaniach służb specjalnych tzw. nieświadomi multiplikatorzy i agenci wpływu. To właśnie oni odegrali po 1989 roku i odgrywają nadal bardzo duża rolę w kształtowaniu polskiej rzeczywistości.
Klasycznego szpiega można zawsze zdemaskować i w ten sposób staje się bezużyteczny. Dlatego między innymi Sowieci przywiązywali dużą wagę do innych form działania. Nieświadomy multiplikator to ktoś taki, kogo już Lenin nazywał „użytecznym idiotą”. To osoba, która nieświadomie staje się swego rodzaju pasem transmisyjnym treści, które służby specjalne chcą rozpowszechnić. Często był i jest to polityk, dziennikarz, artysta. Oficerowie służb specjalnych odpowiednio „podkręcają” taką osobę (dobrze by cieszyła się ona autorytetem w społeczeństwie) i np. ośmiesza ona w telewizji jakiegoś polityka (dziś w Polsce w ten sposób najczęściej traktowany jest oczywiście Jarosław Kaczyński). Nieświadomy multiplikator nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę realizuje plan służb specjalnych.
Agentem wpływu jest osoba zwerbowana przez służby, działająca więc świadomie na ich rzecz. Jak pokazuje historia KGB, sowieckimi agentami wpływu byli znani politycy zachodni, dziennikarze, artyści etc.
Ze względu na coraz większe znaczenie Internetu, służby specjalne wykorzystują dzisiaj w swych operacjach administratorów portali oraz blogerów, których zadaniem jest kształtowanie opinii ludzi, którzy od rana do wieczora „grzebią” w Internecie.
Kiedyś Rosjanie udostępnią dokumenty z archiwum KGB, dzięki którym dowiemy się, którzy prominentni politycy polscy pracowali dla komunistów, zarówno przed jak i po 1989. Najważniejsze dokumenty na ten temat zostały w Polsce zniszczone lub znajdują się w tzw. archiwum wyodrębnionym, do którego mają dostęp tylko służby specjalne, które w ten sposób mogą szantażować agentów. Po 1989 roku żadna partia polityczna nie upominała się o odtajnienie tego archiwum skutecznie, także te prawicowe. Dlaczego?
Najistotniejszymi agentami są ci, którzy działają w środowisku prawicowym, a nie wśród lewicy czy liberałów. Ich zadaniem jest po 1989 roku rozbijanie prawicy, a gdy dojdzie ona już do władzy (jak Olszewski czy Kaczyński), agenci wpływu i nieświadomi multiplikatorzy mają natychmiast spowodować, by prawica tę władzę straciła tak szybko, jak to tylko możliwe.
Nieświadomy multiplikator lub agent wpływu musi mieć faktyczny wpływ w swoim środowisku, cieszyć się zaufaniem, dlatego „dorabia się” mu legendę. Znane są przypadki w stylu człowieka, który 10-15 lat temu zawzięcie tępił opozycję antylewicową i antyliberalną w pewnym mieście, co więcej bronił esbeków, a od kilku lat pozuje na prawicowca, współorganizując np. patriotyczne imprezy. Oczywiście nie można przez to powiedzieć, że człowiek ten to jakiś agent służb specjalnych. Zauważmy jednak jak się tworzy legendę, którą następnie „kupi” prawica i przyjmie takiego człowieka do swojego grona, uznając za polskiego patriotę. Takich przypadków tworzenia agentów wpływu są tysiące. W odpowiednim momencie nieświadomi multipliktorzy i agenci wpływu zintensyfikują swe działania, by zniszczyć przeciwnika. Dlatego trzeba mieć oczy szeroko otwarte i być znacznie bardziej podejrzliwym niż teraz. Przyjdzie taki czas, że dowiemy się „who is who”, ale oby nie było za późno.
Wypadało by zapytać co siedzi w głowach tzw. narodowców? Odpowiedź wbrew pozorom jest prosta: Narodowcom siedzi w głowach Polska. Niestety, agentura widząc ich sukces w pracy w swoich środowiskach nazwała to "Ruchem Narodowym" i przygarnęła pod swoje sowieckie skrzydła...
0 komentarze:
Prześlij komentarz