Nie od dziś wiadomo, że problemem dla Polski jest nie tylko imperialna Rosja ale i Niemcy, którzy ubzdurali sobie rolę hegemona w Europie i rugowania USA z tej części świata, oraz rywalizacji z Amerykanami. Do tego bliższa im współpraca z Rosją na polu gospodarczym i strategicznym niż wyrozumiałość dla polskich interesów i naszego realnego zagrożenia.
Z Niemcami jesteśmy od lat w tym samym sojuszu militarnym NATO, a także od w Unii Europejskiej, a od przejęcia władzy przez rząd Donalda Tuska, zdaniem obecnie rządzących relacje z tym krajem są wręcz wzorcowe. To prawda na forum NATO i UE współpracujemy z Niemcami, ale ta współpraca tylko teoretycznie jest taka wzorcowa jak określa to obecny rząd. Wbrew naszym interesom politycznym i ekonomicznym Niemcy przeforsowały np. wspólną z Rosją inwestycję Gazociągu Północnego. Okazało się także, że położenie rur Gazociągu Północnego na wysokości Świnoujścia może znacząco utrudnić ruch statków z gazem skroplonym do budowanego właśnie w tym mieście gazoportu, inwestycji która wreszcie pozwoli nam na realną dywersyfikację dostaw gazu.
A jak jest z Rosją? To że Rosja forsuje budowę Gazociągu Północnego przeciwko naszym interesom już nawet nie dziwi. Ale zablokowała także możliwości rozwoju rafinerii Możejki, którą parę lat temu Orlen kupił za 3,5 mld dolarów od Litwinów i natychmiast Rosjanie przestali dostarczać rurociągiem ropę naftową do tej rafinerii uzasadniając to awarią ropociągu. - To jeden z wielu przykładów.
W ostatnich latach Rosja odzyskała swoją dawną dominującą pozycję w relacjach z Ukrainą, Białorusią, Mołdawią, Gruzją, Armenią, Azerbejdżanem, co czyni naszą wcześniejszą politykę wschodnią zupełnie nieaktualną. Także wypracowane z wielkim trudem przez nas i przez Szwecję na forum Unii Europejskiej tzw. Partnerstwo Wschodnie adresowane do krajów powstałych po rozpadzie Związku Radzieckiego w umarło śmiercią naturalną.
W Strategii Rozwoju Systemu Bezpieczeństwa Narodowego RP 2012-2022” czytamy m.in.:
Istnieją także wyzwania, które - w przypadku braku reakcji na nie - mogą przerodzić się w zagrożenia. Należą do nich takie zjawiska, jak: destabilizacja systemu politycznego, źle funkcjonujące mechanizmy gospodarcze i społeczne, masowe naruszanie praw człowieka, zubożenie społeczeństw, małe zasoby wodne, degradacja środowiska naturalnego, klęski żywiołowe, rosnące zapotrzebowanie na energię połączone z utrudnionym dostępem do surowców energetycznych, wyczerpujące się zasoby metali rzadkich oraz problemy demograficzne.
(…)
Rosnące zapotrzebowanie na surowce energetyczne sprawia, że używane są one do wywierania nacisku politycznego i coraz częściej zastępują siłę militarną w realizacji celów polityki państwa.
(…)
W ostatnich latach narastają wyzwania dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, które wpływa na funkcjonowanie wszystkich sektorów krajowej gospodarki. Energia musi być dostępna w sposób ciągły, także w sytuacji kryzysów politycznych lub gospodarczych, zarówno krajowych jak i globalnych. Nawet krótkotrwałe przerwy w dostawach energii mogą spowodować wysokie koszty finansowe we wszystkich sektorach gospodarki narodowej i w życiu społecznym. Sektor energetyczny, ze względu na kluczowe znaczenie dla funkcjonowania gospodarki, ma bezpośredni wpływ także na zdolności Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.
Rządowy dokument zaznacza jasno, że sprawa bezpieczeństwa energetycznego, kwestia energetyki jest kluczowym obszarem związanym z bezpieczeństwem kraju. Co więcej, jest kluczowym obszarem dla istnienia i funkcjonowania Sił Zbrojnych RP.
Niestety, w sprawie memorandum nie przełożyło się to w żaden sposób na skuteczne zabezpieczenie polskiej energetyki przez służby oraz aparat państwa kierowanego przez Donalda Tuska. Rządowy dokument w kontekście działań ws. Jamału II wydaje się być pustosłowiem.
I to pustosłowie może mieć dramatyczne skutki. Okazuje się, że wiedza i świadomość zagrożenia niczego w Polsce nie zmienia, ani nie daje. Jak czytamy w ostatnim sprawozdaniu ABW w zainteresowaniu obcych służb specjalnych pozostawały w ostatnim roku zagadnienia związane z sektorem energetycznym w Polsce - zarówno dotyczące produkcji energii, zasobów surowcowych, jak i ich dystrybucji.
Duży nacisk na działania w tej sferze kładły szczególnie rosyjskie służby specjalne, ponieważ jest ona jednym z priorytetów w polityce zagranicznej Rosji, stanowiąc w dużej mierze o pozycji międzynarodowej Federacji Rosyjskiej
- napisano w raporcie.
ABW twierdzi, że podejmowała w związku z tym „adekwatne i wielotorowe działania mające na celu ochronę interesów kraju w sferze energetycznej, współpracując przy tym z polskimi instytucjami i firmami funkcjonującymi w tej branży”.
Okazuje się więc, że rząd ma świadomość, że energetyka ma znaczenie kluczowe dla polskiego bezpieczeństwa narodowego. ABW jest świadoma, że energetyka jest w centrum uwagi rosyjskiego wywiadu. I mimo tego nie dochodzi do skutecznego zabezpieczenia polskich interesów związanych właśnie z tym - słusznie uznawanym za bardzo istotny - obszarem. Polska wykazała się daleko idącą indolencją w tej sprawie.
Taka indolencja widoczna w kluczowym dla bezpieczeństwa państwa sektorze stawia Polskę na równi z bananowymi republikami, w których ważne grupy interesu mogą dowolnie wpływać na obieg informacji oraz procesy decyzyjne. Podobne mechanizmy widać w sprawie Jamału II - Polska pełni tu rolę bananowej republiki, Rosja decydenta, który wpływa na władze i działania rządu. Sprawa memorandum jest symptomem, jak dalece osłabionym krajem jest Polska po latach rządów Tuska. Moskwa dzięki brutalnej i twardej grze jest w stanie zorganizować intrygę, która kończy się podpisaniem bez wiedzy polskich władz niezmiernie ważnego dokumentu oraz koniecznością dymisji w rządzie. W rządzie Polski. Narzędzi dla obcych mocarstw Tusk dostarcza wiele - począwszy od spraw smoleńskich, a skończywszy na zwykłej niewydolności państwa.
Słabnący i niewydolny kraj zwykle staje się pożywką dla silnych i bliskich sąsiadów. I podobnie dzieje się z Polską.
Jeśli Unia Europejska (a zwłaszcza RFN) naprawdę chciałaby powstrzymać ambicje Rosji i marsz Putina na Zachód, musiałaby najpierw pogodzić się z poważnymi stratami finansowymi, a tego wyraźnie nie chce – pisze w tygodniku wSieci Janusz Szewczak.
Więc sojusz gospodarczo-polityczny, rosyjsko-niemiecki, sojusz dwóch czarnych orłów nadal ma się świetnie, nie należy się więc spodziewać żadnych poważnych sankcji gospodarczych – wyraźnie zapowiada to sama pani kanclerz. Niemcy nigdy nie tracą z pola widzenia własnych interesów, a w dobie obecnego kryzysu gospodarczego znacząco jeszcze umocniły swe partnerskie relacje z Rosją. To właśnie Niemcy, ich polityka zagraniczna, której forpocztą była polityka wschodniego resetu, uprawiana przez ostatnie siedem lat przez polski rząd, i to w pełnym porozumieniu z kanclerz Angelą Merkel, a zwłaszcza wielki, niemiecki biznes, banki i tamtejsze elity gospodarcze, w znaczącej mierze odpowiadają dziś za imperialne zapędy Rosji oraz wydarzenia na Krymie. Rosja bardzo konsekwentnie i z pełną świadomością przez ostatnie lata odbudowywała swe mocarstwowe ambicje, terytorialne plany i armię, co stało się możliwe m.in. dzięki działalności tysięcy unijnych i niemieckich firm, które robiły i nadal robią ogromne interesy na współpracy gospodarczej, finansowej, a nawet wojskowej z Federacją Rosyjską.
Od roku 1922 do 1938 kontakty gospodarcze ZSRR z Niemcami były kluczową osią polityki zagranicznej w stosunku do całej Europy. Zakłady Junkersa działały pod Moskwą już od 1923 r., a firma Rheinmetall, obecna dziś też w Rosji, już w latach 30. testowała swoje czołgi w rosyjsko-niemieckiej szkole pancernej w Kazaniu. Dziś na terenie Rosji działa ponad 6,2 tys. niemieckich firm, które zarabiają na tych kontaktach od kilkuset milionów euro do nawet 2–3 mld euro rocznie. Wartość niemieckiego eksportu do Rosji to corocznie ok. 40 mld euro i 300–500 tys. miejsc pracy nad Renem. We wszystkich ważniejszych inwestycjach i kontraktach na terenie Federacji Rosyjskiej uczestniczą tacy niemieccy giganci jak BMW, Daimler, ThyssenKrup, Rheinmetall, Adidas, Deutsche Bank, Siemens, Bayer, RWE, E.ON, BASF i tysiące innych. Uczestniczą nie tylko w projektach gazowych związanych z Nord Streamem, South Streamem, Gazpromem, ale dotyczących również rosyjskich kolei, przemysłu maszynowego, chemicznego, wydobywczego, zbrojeniowego, a nawet rolnictwa, przemysłu spożywczego czy wreszcie modernizacji rosyjskiej armii.
Z drugiej strony Niemcy chętnie sprzedają Rosjanom udziały w swoich firmach, w swojej infrastrukturze gazowej, paliwowej czy zbiorników zapasowych, a także w energetyce i przemyśle chemicznym, czego dowodem były ostatnie transakcje RWE, BASF czy spółki E.ON. Coroczna wymiana handlowa rosyjsko-niemiecka sięga kwoty ok. 80 mld euro, niemieckie banki pożyczyły rosyjskim firmom blisko 20 mld euro, a tamtejsze koncerny zainwestowały w Rosji drugie tyle. Niemcy są głównym dostarczycielem wszelkiego rodzaju maszyn do Federacji Rosyjskiej i mają blisko 30 proc. rosyjskiego rynku.
Czy Lech Kaczyński zginął, gdyż był zagrożeniem dla Putina w tworzeniu przez Rosję, wspólnie z krajami tzw. starej Unii, Związku Europejskiego? Czy Jarosław Kaczyński ma rację, twierdząc, że polityka zagraniczna Polski po 10 kwietnia 2010 r. prowadzi do zdegradowania naszego kraju do roli kondominium rosyjsko-niemieckiego?
Jeśli prześledzimy politykę zagraniczną Kremla na przestrzeni ostatnich lat, a nawet wcześniej zauważymy, że ona nie zmienia się - Rosja wciąż ma realizuje swoje imperialne cele. W tym realizuje je przez tworzenie polityczno-gospodarczego Związku Europejskiego, którego beneficjentami będą: Rosja, Niemcy, Francja i m.in. Włochy, oraz uzależnienie energetyczne państw UE od dostaw rosyjskiego gazu. Przeszkodą w realizacji tego celu był Lech Kaczyński jako lider regionu Europy Środkowo-Wschodniej, obrońca silnej pozycji państw narodowych oraz zwolennik znalezienia się Gruzji i Ukrainy w zachodniej strefie wpływów.
Mamy zatem do czynienia z zakładnikami kłamstwa smoleńskiego, a rosyjska strategia wobec grupy rządzącej oparta jest na niemal identycznym stosunku zależności, który ze wszystkich rządów „ludowej” Polski uczynił faktycznych wspólników zbrodni katyńskiej. Zachowanie ludzi Donalda Tuska ukrywających przez 9 miesięcy prawdę o okolicznościach dotyczących lądowania w Smoleńsku, potwierdza ich rolę wspólników i zakładników kłamstwa.
Nie tylko zbrodnicza kalkulacja putinowskich „siłowików” i ich nadwiślańskich pomagierów leży u podstaw forsowania rosyjskich kłamstw. Liczą one bowiem na wsparcie w tym samym mechanizmie politycznym, który przywódców „wolnego świata” uczynił wspólnikami zbrodni sowieckiej obarczając ich moralną i prawną odpowiedzialnością za kłamstwo katyńskie. Wsparcie to jest możliwe, ponieważ na wiele miesięcy przed 10 kwietnia i przez cały późniejszy okres ,Rosja nie ustaje w zabiegach mających przekonać opinię światową, że tylko „zbliżenie” z reżimem Putina i „dobrosąsiedzkie stosunki” z Rosją stanowią gwarancję budowy nowego porządku europejskiego. Czyni to o tyle skutecznie, że znajduje sprzymierzeńca w państwie z którym łączą ją historyczne więzi, ale też zbrodnicze plany dotyczące Polski.
Józef Mackiewicz w „Zwycięstwie prowokacji” przypominał: „Polityka Zachodu podczas wojny kierowała się względami narzuconymi jej przez sojusz z Sowietami; polityka Zachodu po wojnie kieruje się względami narzuconymi jej przez chęć pokojowej koegzystencji z Sowietami.” Prowadzona przez ostatnie lata rosyjska kampania propagandowo - dyplomatyczna sprawiła, że państwo to jest dziś postrzegane poprzez pryzmat potencjalnych korzyści politycznych i ekonomicznych, jakie mają płynąć z „ucywilizowania” Rosji, nawiązania z nią kontaktów handlowych, wygaszenia „polskiej rusofobii” czy otwarcia rynku rosyjskiego
W czerwcu 2010 roku Gene Poteat długoletni oficer CIA, prezes Zrzeszenia Byłych Oficerów Wywiadu i szef ds. nowych technologii CIA, napisał w „Charleston Mercury”: „Doskonale zorientowany politycznie Kreml dostrzegł, że USA postanowiły się przed nim płaszczyć (tzw. reset, wycofanie się z obiecanej Polakom i Czechom budowy tarczy antyrakietowej, nasze przyzwolenie na działania Rosjan w Gruzji i na Ukrainie, nasze błagania, by nie pomagali Iranowi itd.) i odebrał to jako zgodę na to, co zrobili Rosjanie przy katastrofie polskiego samolotu. Doszli do wniosku, że nie powiemy ani słowa – i faktycznie nie powiedzieliśmy.”
W oczach Zachodu, którego to oczami przede wszystkim są Niemcy, „koegzystencja” z Rosją jest możliwa, jeśli państwo to otrzyma „należną” mu strefę wpływów i zaspokoi swoje mocarstwowe ambicje. W równym stopniu ten kierunek polityczny wyznacza niechęć lewicowych elit europejskich wobec Ameryki, jak intencja ograniczenia hegemonii USA. W tej sytuacji Rosja może pozwolić sobie na grę va banque. A Polska jest skazana na trwanie w żelaznym uścisku dwóch wrogich nam sąsiadów.
źródła:
CO WY NA TO ?NASI INTELEKTUALIŚCI I AKTORZY ZAPROPONOWALI ABY POLSKA DAŁA MILIARD UKRAINIE !!!!!!!!.CO NA TO BIEDOTA RENCIŚCI ,EMERYCI, NIE DOŻYWIONE DZIECI BEZROBOTNI,SŁUŻBA ZDROWIA !,BOGATA SEKTA W POLSCE MOŻE BY TAK Z WŁASNEJ KIESZENI WYASYGNOWA TEN MILIARD I PODAROWAŁA UKRAINIE,MYŚLĘ ŻE DO TEJ DAROWIZNY MOŻE DOJŚĆ TYLKO PO REFERENDUM,ALBO PO ZLIKWIDOWANIU W POLSCE KORUPCJI,I BEZROBOCIA.
OdpowiedzUsuń