"Gejowski faszyzm, który państwo proponujecie, nie przejdzie" - takie słowa padły w czasie ubiegłorocznej debaty w sejmie. Wywołało to głośne protesty postkomunistów i antyklerykałów. Po stronie lewaków stanęła Platforma. "Informuję pana posła, że skieruję sprawę do komisji etyki" - powiedział po wystąpieniu Pięty prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk.
Daliśmy sobie narzucić - bo zgodziliśmy się - także a może głównie pod wpływem zagrożenia komunistycznego - na optykę liberalną: wolności jednostki jako naczelnej zasady rządzącej wspólnotą i wynikającej z niej organicznie zasady równości wszystkich i wszystkiego. To dziedzictwo europejskiego liberalizmu, walczącego 200 lat z "tyranią" monarchii i tworzącego potworki w rodzaju "praw człowieka".
Wielu ludzi zastanawia się skąd się wzięła polityczna poprawność, kto ją wymyślił, czy można ją zwalczyć czosnkiem, osinowym kołkiem lub srebrem? Jak zawsze skuteczny, w takich sytuacjach okazuje się ołów, on leczy wszystkie zarazy...
Aby zrozumieć co doprowadziło do takiego stanu rzeczy należałoby cofnąć sie do lat 60-tych ub. wieku. Zobaczymy wtedy rozruchy studenckie i antywojenne (w rzeczywistości prokomunistyczne i inspirowane z Moskwy), ponieważ to był już poniekąd efekt działania tej choroby. Choroby zwanej poprawnością polityczna, a będącej w rzeczywistości kulturowym marksizmem.
Wszystko rozpoczęło się zaraz po I wojnie światowej, kiedy długo oczekiwane powstanie robotników, przeciwko uciskowi burżuazji, wzięło w łeb. Okazało się, że robotnicy mają gdzieś jakieś rewolucje. Część marksistów doszła więc do pewnego wniosku. To robotnicy, a nie idea, są niedouczeni i głupi, gdy my im tu szampana dajemy, pitego przez klasę robotniczą ustami ich przedstawicieli. Trzeba, więc ich wyedukować (włoski komunista, Antonio Gramsci oraz węgierski żyd Gyorgy Lukacs stwierdzili, że winę ponosi kultura zachodu, a zwłaszcza chrześcijaństwo, na którym ta kultura wyrosła oraz rodzina jako zarzewie reakcjonizmu. Ten ostatni miał możliwość przeprowadzenia części zmian, gdy na Węgrzech powstała republika radziecka, wprowadził edukację seksualną do szkół, czym zyskał sobie nienawiść Węgrów).
Tak powstał instytut badań społecznych na uniwersytecie frankfurckim, początkowo instytut marksizmu, ale z powodu atmosfery politycznej (niedawne powstanie ZSRR) nazwę zmieniono. Gdy władzę na instytucie przejął Horkheimer w 1930, instytut, ze wcześniejszych bredni o wyzysku świętej klasy robotniczej przez burżuazyjną hołotę, zmienił swoje zainteresowania i przeniósł je na kulturę, tzw. „nadbudowę” (z terminologii klasycznego marksizmu, gdzie „bazą” są środki produkcji, zaś edukacja, kultura itp. to nadbudowa, czyli mniej ważna część). Horkheimer łączył marksizm z freudyzmem (od Freuda jak coś, miało to na celu wykorzystanie psychologii społecznej, aby efektywniej zrobić ludziom bagno z mózgów) co dało efekt w postaci kulturowego marksizmu i teorii krytycznej. Teoria krytyczna polega na, jak sama nazwa wskazuje, krytykowaniu. Krytykowaniu wszystkiego co związane jest z kulturą zachodnią, jej tradycją, obyczajami itp. Na tej podstawie działają wszystkie te ruchy femi-nazistowskie, gejowskie, akcja afirmacyjna w Stanach czy „pozytywna dyskryminacja” w Europie (zwłaszcza 1 akapit http://new-arch.rp.pl/art..._pozytywna.html ; http://wyborcza.pl/1,7547..._wypalil.html).
W ten czas do instytutu dołączają inne indywidua: T. Adorno, E. Fromm i H. Marcuse. Ten ostatni wplątał w to krzywe widzenie społeczeństwa, seksualność, jako jedną z najważniejszych części ideologii i nawoływał do "wielopostaciowej perwersyjności" społecznej(osiągnięcie przyjemności miało być podstawowym celem w życiu).
Fromm stwierdził, że w istocie nie ma różnic między kobietą a mężczyzną, a jeśli jakieś istnieją to jest to wynik uwarunkowań kulturowych. Tego typu twierdzenia, chociaż debilne, znalazły odzwierciedlenie w dzisiejszej Szwecji. Pewna para stwierdziła że ich dziecko samo wybierze sobie płeć jak trochę podrośnie (http://www.fronda.pl/news/czytaj/plec_naszego_dziecka_to_nie_dotyczy).
Szwecja to zresztą osobny przypadek bo jest tam również koleś co chce karmić dzieci własną piersią (http://www.rp.pl/artykul/358385.html).
Jednak co sprawiło, że ta choroba rozniosła się po świecie i zmieniła ludzkie mózgi w bezmyślną breję? Jak zwykle Adolf H., zwany też najwybitniejszym niemieckim akwarelistą i myślicielem. Chyba o żadnym innym niemieckim filozofie i działaczu społeczno-politycznym nie napisano tyle prac historycznych i książek. Całe mnóstwo filmów powstało wokół jego osoby. I on w swym wiele mówiącym dziele pt. „Moja Walka”, stwierdził, że przedstawiciele pewnej mniejszości etnicznej, o wyjątkowym zamiłowaniu do gromadzenia dóbr, są niepożądani w jego kraju. Całkowicie przypadkiem, złożyło się, że wszyscy przedstawiciele instytutu, pochodzili z owej mniejszości. Wyemigrowali więc do USA. Tam rak zaczął się rozprzestrzeniać od uniwersytetu Columbia. Wraz z wojną Marcuse dostaje pracę w OSS (poprzednik CIA), zaś Horkheimer i Adorno ustawiają się w Hollywood. Gdzie za pomocą filmów zaraza powoli rozprzestrzenia się na świat.
Jednak przełomowym wydarzeniem były wspomniane wyżej rozruchy młodzieżowe w latach 60-tych (ruchy antywojenne, hipisi, rewolucja seksualna). Z haseł kulturowego marksizmu uczyniono sztandary (make love, not war itp.). Co znamienne, tamtejsi „rewolucjoniści” to dziś przywódcy europejscy jak Cohn-Bandit (przywódca frakcji zielonych w PE i pedofil) czy Barroso (maoista, szef Komisji Europejskiej).
Rok 1968 stworzył „elity”, których podstawowym założeniem było zniszczenie kultury zachodniej, dymanie się z kim popadnie, walnięcie sobie w żyłę itp. To nie mogło skończyć się dobrze i nie skończyło. Dziś różnej maści „mniejszości”, czy to feminazistki (jak Dworkin, która proponowała zmniejszenie męskiej populacji o 80%, a miała wpływ na legislację stanową w USA), które kobiet tak naprawdę nienawidzą, czy geje (wielu, gdy sa jeszcze młodzi i głupi, chca przyznania części przywilejów homosiom, ale pozniej, gdy zakladaja swoje rodziny, gdy z obrzydzeniem obserwuja parady gejowskie ich spojrzenie na ten temat się radykalnie sie zmienia) chcący jak najbardziej obrzydzić społeczeństwo swym zachowaniem i tym samym szkodzący homoseksualistom, czy czarni domagający się zasiłku bo ich prapradziadek był niewolnikiem, mają potężne lobby i ustanawiają prawo obowiązujące w państwach świata zachodniego (http://7dni.wordpress.com/2007/02/21/szkoci-kontra-homofobia/).
Zwalczając swoją własną kulturę dajemy miejsce innej. Jakiej? Coraz bardziej zwiększająca się liczba imigrantów, szczególnie wrogo nastawionych muzułmanów, brzydzi się tego co proponują „elity” Zachodu i wolą zostać przy własnej kulturze. To powoduje izolację, alienację i potęguje złość. Ci „normalni” imigranci, żyją pomiędzy dwoma światami i są powoli pożerani przez swych radykalniejszych „braci”. W Europie emerytów, nie będzie już kto miał się bronić i walczyć o takie wartości jak „miłuj bliźniego swego jak siebie samego” czy „nie zabijaj”.
Zdaniem arcybiskupa Giampaolo Crepaldiego celem ruchu homoseksualnego jest uznanie “homofobii” za przestępstwo – obrońcy rodziny muszą się liczyć z prześladowaniami, jeśli będą odrzucać „małżeństwa” homoseksualne.
Pasterz Triestu obawia się kryminalizacji wszystkiego, co sprzeciwia się interesom środowisk homoseksualnych. Grupa „ArciGay” demonstrowała w styczniu przeciw hierarsze zarzucając mu rasizm oraz nietolerancję. Duchowny twierdzi, że manifestanci uniemożliwili mu opuszczenie rezydencji.
- Aktywiści chcą przepchnąć „małżeństwa homoseksualne”, a wszystkich, którzy są temu przeciwni, uznawać za „homofobów” - powiedział abp Crepaldi. Ich celem jest uznanie „homofobii” za przestępstwo, dodaje i podkreśla, że jest to poważne zagrożenie dla wolności słowa. Zdaniem hierarchy kto – tak jak Kościół katolicki – stoi na stanowisku, że rodzina opiera się na małżeństwie jednego mężczyzny i jednej kobiety, ten będzie prześladowany przez prawo karne.
za: http://www.fronda.pl/a/do-wiezienia-za-homofobie-1,27503.html
Tymczasem sędziowie z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka uznali, że wsadzanie do więzienia za krytykę homoseksualizmu nie jest naruszeniem prawa o wolności wypowiedzi, gwarantowanego przez Europejską Konwencję Praw Człowieka. Kary więzienia w zawieszeniu czekają czterech Szwedów, którzy publicznie skrytykowali homoseksualizm.
za: http://rebelya.pl/forum/watek/45132/
W najczarniejszych snach jeszcze kilka lat temu nie można było wyśnić, ze ta ponure sny będą mogły się urzeczywistnić. Kto by przypuszczał, ze zboczona kilku-procentowa mniejszość będzie mogla skutecznie sterroryzować pozostałą część cywilizowanego świata.
Waldemar Ałdaś ujawnił, że wczoraj w Hiszpanii postawiony został w stan oskarżenia arcybiskup Aquilar. Będzie odpowiadał za homofobię. Kardynał Fernando Sebastian Aquilar jest sędziwym, 84-letnim teologiem. W dodatku mentorem obecnego papieża Franciszka, który twierdzi, że zna wszystkie jego książki i publikacje. Jak powiedział: „Jestem jego uczniem”. I mianuje go kardynałem na najbliższym konsystorzu 22 lutego.
Cóż takiego zrobił teolog, że musi stanąć przed sądem w Maladze za homofobię? Wzywał do mordowania gejów? Podżegał do społecznego bojkotu mniejszości seksualnych? Obraził je grubym słowem? A może powiedział, że nie wejdą do Królestwa Niebieskiego? Nic podobnego. W wywiadzie dla pisma „Diario Sur” trzy tygodnie temu skomentował słowa papieża Franciszka dotyczące homoseksualistów. Przypomnijmy dla porządku, co takiego powiedział Franciszek: “Gdy gej szuka Pana, kim jestem, by go osądzać? Nie wolno dyskryminować albo spychać na margines tych ludzi. Tak mówi także katechizm. Są braćmi”. Zdaniem arcybiskupa Aquilara papież szanuje wszystkie osoby, ale nie zdradza ani nie zmienia nauczania Kościoła. Jak powiedział: „Jedną rzeczą jest manifestowanie otwarcia i afektu wobec homoseksualistów, a drugą usprawiedliwiać moralnie czynności homoseksualne. Mogę powiedzieć komuś, że ma pewien brak, ale ten brak nie usprawiedliwia odmawiania takiej osobie szacunku i pomocy”. Pytany o jaki brak chodzi, arcybiskup wyjaśnił: „Wiem, że wielu przeciw temu stanowisku protestuje, ale z całym dla nich szacunkiem mówię, że homoseksualizm to pewien brak w manifestowaniu seksualności, bo seksualność służy prokreacji. Wskazanie homoseksualiście tego braku nie jest obrazą, a pomocą, bo w wielu przypadkach homoseksualizm można przezwyciężyć odpowiednią terapią. Jeśli ktoś ma defekt, jego przyjaciel mówi mu o tym”.
Środowiska gejowskie w Maladze pospołu z władzami miejskimi oskarżyły i podały do sądu hierarchę za homofobię i stwierdzenie, że homoseksualizm jest chorobą. A za taką opinię w Hiszpanii idzie się teraz za kratki. Jeśli sąd uzna te argumenty, 84-letni starzec trafi do więzienia.
Archidiecezja Malagi tłumaczy: „Arcybiskup Aquilar nie powiedział, że homoseksualizm jest chorobą, a jedynie wyraził to, co o homoseksualizmie mówi spod prawa katechizm”. Zakładając, że homoseksualizm nie jest chorobą i arcybiskup jest w błędzie, włos się jeży na myśl, że za taki grzech myślą można w Hiszpanii pójść do więzienia. W 13 innych państwach Unii można trafić za kratki za poglądy, ale tylko za negowanie holokaustu lub innych zbrodni ludobójstwa. W pozostałych szerzenie takich skądinąd bardzo szkodliwych głupot nie jest ścigane, bo godzi w konstytucyjną wolność słowa. Trzeba ze zgrozą przyznać, że arcybiskup Aquilar jest na bakier z wynikami najnowszych badań nad homoseksualizmem, nie mówiąc o postępowej ewolucji form rodziny. Słowem jest wstecznikiem.
Zdaniem progresistów w Hiszpanii, którym słowo „tolerancja” nie schodzi z ust, miejsce takich ludzi jest w więzieniu. To już było. W najlepszym z ustrojów, kto nie szedł z duchem postępu, jechał na Kołymę albo do psychuszki.
za: http://whattalking.com/facebook/Hiszpanii
0 komentarze:
Prześlij komentarz