niedziela, 21 lutego 2016

Jarosław Narymunt Rożyński - Bezbronna Polska

Na pytanie: Przez większość 25-lecia wolnej Polski rodzimi politycy przekonywali, że zbrojna agresja nam nie zagraża. Czy w obliczu agresji rosyjskiej na Ukrainie i w Syrii oraz złożonej sytuacji geopolitycznej na świecie, Polska jest gotowa do obrony? Jak na ewentualny konflikt jesteśmy przygotowani, co robimy aby nie powtórzyć historycznych błędów II Rzeczpospolitej? Czy modernizacja naszych sił zbrojnych oraz w szerszym ujęciu całego systemu bezpieczeństwa podąża we właściwą stronę?



Jeżeli chcemy, aby w przyszłości nigdy już nie doszło do powtórki z historii - musimy postawić nasze interesy geopolityczne ponad tragedie narodowe.
Od wielu lat w Polsce powtarza się, że nasza doktryna obronna opiera się przede wszystkim na obronie kolektywnej w ramach sojuszu NATO. Oficjalne dokumenty opisujące rzekomo nasze zagrożenia geopolityczne oraz potencjalne rozwiązania kryzysu wyglądają bardziej jak opracowania dla szkoły średniej z 1995 roku, niż rzeczywiste przedstawienie faktów i potencjalnych scenariuszy. Ostatecznie trudno dziwić się autorom tych opracowań, którzy przedstawiają tok rozumowania całkowicie z innej epoki i nie rozumieją jakie zagrożenia stawia przed nami XXI wiek.

Sprawa przestaje być zabawna, gdy osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo oznajmiają, że geopolityka nie jest na tyle istotnym czynnikiem, by uznawać go jako determinujący w kształtowaniu polityki obronnej. Jednocześnie przedstawiane są nam plany na nieokreśloną przyszłość oparte o drony, których nie mamy ani w zaplanowanym budżecie, ani tym bardziej w najbliższych planach produkcji. Dosłownie w tym samym czasie Rosja mobilizuje żołnierzy rezerwy, po to aby od września do listopada, czyli tuż przed zimą, przeprowadzić najbardziej krytyczne operacje. Jednocześnie w produkcji rosyjskiej są już drony, samoloty uderzeniowe, które będą od przyszłego roku wykorzystywane na masową skalę. Najlepiej jednak przedstawić poszczególne fundamentalne założenia krok po kroku.

1. NATO - No Action Talk Only

Sojusz NATO jest czysto wirtualny. Europa jest tak samo podzielona w obrębie struktur NATO jak i Unii Europejskiej. Najlepiej świadczą o tym głosy Niemiec i Holandii, które są przeciwne wzmacnianiu sojuszu w Europie Środkowo-Wschodniej. Niemcy otwarcie odpowiedziały, że ważniejszy jest dla nich sojusz z Rosją (!!!). W tym samym czasie Francja jest jednym z największych sprzedawców broni do Rosji, zaraz po Niemczech i Wielkiej Brytanii. Prawda jest prosta i brutalna - broń, którą Rosja atakuje swoich sąsiadów - pochodzi w dużej mierze albo z Unii Europejskiej, albo została kupiona za pieniądze ze sprzedaży gazu Unii Europejskiej.

Skoro Francja, Niemcy, Holandia i Wielka Brytania - nie chcą nam pomóc, a jednocześnie Czechy, Słowacja i Węgry są już faktycznie pod całkowitą sferą wpływów Rosji - to kto potencjalnie miałby przyjść Polsce z pomocą ?

Największą siłą NATO w Europie jest Turcja. Jakie Polska ma relacje z Turcją ? Jak Turcja zapatruje się na NATO, skoro od dziesiątek lat blokuje jej się dostęp do struktur Unii Europejskiej ?

Idąc dalej - największym państwem NATO jest USA. Tylko powstaje pytanie - co musiałyby zrobić USA, aby pomóc Polsce w przypadku agresji ? Ilu żołnierzy musiałoby wziąć udział w takiej operacji, skoro w samym Obwodzie Kaliningradzkim stacjonuje czasem około 500,000 żołnierzy ? Oczywiście nie jest to możliwe. Amerykanie mogą jedynie wesprzeć nas poprzez transfer technologii, ale to nie zwalnia nas z konieczności wyprodukowania własnych zakładów zbrojeniowych i masowego uzbrojenia się celem odparcia agresji. Jeszcze raz podkreślam - Stany Zjednoczone mogą nam pomóc, ale nie będą za nas toczyć walki w obronie naszych granic.

Jeżeli ktoś liczy na to, że Amerykanie utworzą masowo swoje bazy wojskowe na terenie Polski po to, aby bronić naszej suwerenności to bardzo głęboko się myli. Proponuję po prostu wprowadzić sztywne dane do arkusza kalkulacyjnego, tak aby chociaż w przybliżeniu poznać koszta takich operacji. Gdy ten etap już się uda, to trzeba jeszcze znaleźć odpowiedź na pytanie - po co ktoś miałby poświęcać czas, życie i pieniądze swoich obywateli, aby podejmować obronę innego kraju, który przez dziesięciolecia podejmował nieracjonalne i nieodpowiedzialne decyzje ? Jak Amerykanie mają bronić kraju, w którym sami ministrowie twierdzą, że ich Ojczyzna jest tworem czysto teoretycznym?

USA nie będą za nas bronić naszych granic. Stany Zjednoczone mogą nam pomóc, ale to my sami musimy na swoich barkach udźwignąć obronę naszego kraju. Polityka opierająca się na liczeniu na cudzą pomoc pokazała nam w 1939 roku, że nie wolno nam po raz kolejny popełniać tego samego błędu. Zbyt szybko zapomnieliśmy czym była zachodnia zdrada!

2. Rosja nie cofnie się przed niczym

Nie ma takiej czerwonej linii, której Rosja by nie mogła przekroczyć. To państwo znalazło się w sytuacji, gdzie żadne rozwiązanie nie jest już wyjściem z kryzysowej sytuacji, więc gotowe jest na każdy ruch, bo nie ma już nic do stracenia. Oznacza to, że Rosja nie boi się NATO, nie boi się sankcji ekonomicznych, nie boi się nawet otwartej wojny z zachodem, bo wie, że nie tylko gospodarka wymusza zmiany ustrojowe i przyśpiesza rozpad federacji, ale również izolacja zagraniczna, a przede wszystkim - sytuacja wewnętrzna. Sytuacja demograficzna, struktura przemysłu i wszystkie inne czynniki wyraźnie wskazują, że rozpad Rosji przed 2020 rokiem niezależnie od okoliczności - jest już przesądzony. Tym samym czeka nas nowa rewolucja na wschodzie, porównywalna do rozpadu ZSRR, ale tym razem - znacznie bardziej niepewna. O ile było wiadome, że po rozpadzie ZSRR to służby specjalne przejmą kontrolę nad państwem - o tyle nie wiadomo, kto przejmie kontrolę po Władimirze Putinie. Jeżeli będzie to przedstawiciel demokracji to czeka go bardzo trudne stawianie rosyjskiej gospodarki na nogi. Jeżeli natomiast społeczeństwo będzie domagać się siły i budowy rosyjskiego imperium - to może dojść do sytuacji, gdzie będziemy jeszcze tęsknić za aktualnym przywódcą. Rosja pęcznieje jak balon, ale ostatecznie - na wschodzie czeka nas niedługo wielki huk i rozpad na kawałki. Jednak Rosja również ma tą świadomość i będzie bez względu na wszystkie okoliczności przeć na zachód grabiąc wszystko, co napotka na swojej drodze. Dokładnie tak samo funkcjonował ZSRR, który utrzymywał swoją gospodarkę przede wszystkim łupiąc sąsiednie kraje.

3. Czas gra na niekorzyść Rosji

Sankcje gospodarcze to nie jedyny problem Rosji. Ten kraj stoi w obliczu wielkiego kryzysu demograficznego. Obecnie mieszka tam 143 mln mieszkańców, a prognozy na 2030 rok przy założeniu, że nie zmieni się struktura federacji, podają liczbę mieszkańców na około 90-110 milionów. Pilnym problemem jest również możliwość wystawienia armii odpowiadającej potrzebom strategicznym. Już w tej chwili powszechnie wiadomo, że granica z Chinami, Mongolią czy Kazachstanem jest sprawą całkowicie umowną. Granica kazachsko-rosyjska jest drugą, co do długości na świecie (pierwsza jest granica amerykańsko-kanadyjska) i Rosja nie jest w stanie jej w całości kontrolować, dlatego nie prowadzi się tam kontroli. Jednocześnie przecież Kazachstan graniczy z Chinami, tak samo jak Mongolia. Dlaczego o tym piszę ? Ponieważ systematycznie i coraz szybciej spada liczba Rosjan w porównaniu z innymi grupami etnicznymi. Już w tej chwili Islam w Rosji stanowi ponad 12%, a Rosyjski Kościół Prawosławny zaledwie nieco ponad 40%. Możemy zatem w najbliższym czasie spodziewać się coraz większych napięć społecznych i tarć pomiędzy różnymi kulturami i religiami - Czeczenia jest tutaj tylko jednym z wielu przykładów. Dlatego Rosja zrobi absolutnie wszystko, co uzna za konieczne, by odbudować się w swoich granicach byłego ZSRR. Jest to dla niej jedyny sposób podreperowania swojej gospodarki i pozycji, a w swojej ocenie federacja musi to zrobić kosztem innych narodów. Jednocześnie w świadomości przeciętnego Rosjanina, ich kraj broni się przed agresją z zachodu.

4. Rosja rzuci w pierwszej kolejności do walki Białoruś i Ukrainę

Nie ulega wątpliwości, że już niedługo Rosja zacznie uzależniać kolejne pożyczki dla Białorusi od konkretnych działań militarnych. Dla federacji najlepsza jest sytuacja, kiedy oficjalnie to nie ona, lecz Białoruś wchodzi w konflikt z krajami bałtyckimi. W tym momencie - jeżeli ktoś odpowie Białorusi - Rosja wyjdzie na przeciw, by "bronić" swojego sąsiada. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Aleksander Łukaszenko, który swoimi działaniami wskazuje, że już w tej chwili znajduje się pod ogromnym naciskiem ze strony Kremla. Ostatecznie jego sytuacja będzie najbardziej dramatyczna - dostanie polecenie: atakuj, a jeżeli go nie wykona, zastąpią go kimś innym, bardziej zdecydowanym i uległym.

W przypadku Ukrainy sprawa wygląda jeszcze prościej. Po przejęciu kontroli na Ukrainie, prawdopodobnie pojawi się z powrotem albo Wiktor Janukowycz, albo inny pro-rosyjski przywódca. Propaganda za wszystkie niepowodzenia Ukrainy będzie obwiniać kraje zachodu, w tym Polskę. Jednocześnie wykorzysta dwa propagandowe elementy. Na wschodniej Ukrainie będzie propaganda mająca na celu przedstawienie, że to zachodni faszyści zaatakowali Ukrainę i bracia Rosjanie ich wyzwolili, a teraz pora odpłacić za cierpienia i niedolę. Jednocześnie na zachodniej Ukrainie będą podsycane ruchy skrajnie narodowościowe na tle trudnej przeszłości Polski i Ukrainy. Jeżeli Rosja przejmie kontrolę nad Ukrainą, to niezbędne będzie nałożenie sankcji również na Ukrainę. To jeszcze bardziej odepchnie Ukrainę od zachodu i nastawi negatywnie przeciwko Polsce.

Tym samym w najbliższym czasie Polska będzie miała przeciw sobie takie punkty zapalne : Obwód Kaliningradzki, Białoruś, Ukraina, Mołdawia. Jest także wysoce prawdopodobne, że coraz trudniej będzie się porozumieć również z Litwą, która będzie stała przed prostym wyborem: albo będziecie ulegli wobec Rosji, albo będziecie naszymi wrogami. Tym samym ponownie od Bałtyku, aż po Karpaty - znów będą stacjonować wrogie wojska.

5. Chcesz mieć pokój, przygotuj się na wojnę

Polska powinna już dzisiaj zrobić wszystko, absolutnie wszystko, co konieczne, aby uzbroić się po zęby. Powinniśmy zdawać sobie sprawę, że świat znacznie zmniejszył się i to co dzisiaj dzieje się na wschodniej Ukrainie, dosłownie za kilka miesięcy może mieć miejsce również u nas. Największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski są PARTIE POLITYCZNE, które są absolutnie w całości skupione wyłącznie na własnym interesie. Ta przeciągająca się od 25 lat całkowita niefrasobliwość pokolenia Solidarności, połączona z dziedziczeniem władzy przez kolejne pokolenia rodzin postkomunistów jest w tej chwili największym hamulcem rozwojowym dla naszego kraju. Tymczasem Polska jak nigdy potrzebuje jedności, współpracy, mobilizacji i determinacji w walce o swoją przyszłość. Historia pokazuje, ze konflikt między endecją i sanacją przed II Wojną Światową spowodował, że nasza Ojczyzna, nie zdążyła wystarczająco przygotować się do odparcia konfliktu. Aktualne walki między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością również szkodzą przede wszystkim Polsce. Jednocześnie Sojusz Lewicy Demokratycznej nie jest tutaj żadną alternatywą czy możliwym rozwiązaniem, tak samo jak Polska Partia Socjalistyczna w okresie międzywojennym.

6. Korona Rzeczypospolitej

USA i Rosja są zgodni w jednej sprawie - nie chcą na mapie widzieć samodzielnej, niezależnej, jagiellońskiej Rzeczypospolitej. Wszelkie działania USA i Rosji zmierzają wyłącznie do podporządkowania sobie Polski i Ukrainy. Obaj gracze próbują nastawić kraje w regionie przeciw sobie, lecz żaden nie wspiera nas do stopnia, w którym moglibyśmy pozostać niezależni lub bardziej asertywni.

Polska powinna przede wszystkim przyciągać do siebie Białoruś i Ukrainę, tak aby USA lub Rosja nie zdołała przejąć na nimi kontroli. W tym celu powinniśmy wykorzystać wszelkie możliwe metody, ponieważ nasze trzy kraje mają łącznie populację i siły zbrojne, które mogą powstrzymać parcie Rosji na zachód. Jednocześnie im dłużej Rosja zatrzyma się na wschodniej granicy tych państw, tym więcej Polska będzie miała czasu na uzbrojenie się i przygotowanie do potencjalnej agresji. Ostatecznie najpóźniej po rozpadzie Rosji - Polska odbuduje swoją dawną potęgę, ponieważ dla krajów wschodnich nie będzie żadnej innej alternatywy. Do tego wszystkiego potrzeba jednak wytrwałości, determinacji, a przede wszystkim wizji, którą obecni liderzy partyjni po prostu nie dysponują.

Nie wolno nam stawiać Wołynia jako znaku stop dla unii Europy Środkowo-Wschodniej, czyli Korony Rzeczypospolitej. Nie postawiliśmy znaku stop z napisem "Holokaust" w trakcie integracji z Unią Europejską. Jeżeli chcemy, aby w przyszłości nigdy już nie doszło do powtórki z historii - musimy postawić nasze interesy geopolityczne ponad tragedie narodowe.

- Jarosław Narymunt Rożyński,
www.prezydent.org.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.