Cały czas trwa konflikt w Syrii. Władimir Putin zdecydował, że wyśle rosyjskie wojsko na Bliski Wschód, aby pomogło rządowym siłom opanować kryzys. - Jedynym sposobem zakończenia trwającej od 2011 r. wojny w Syrii jest wsparcie prezydenta tego kraju Baszara el-Asada w walce z terroryzmem - powiedział rosyjski prezydent w rozmowie dla amerykańskiej stacji CBS. Czy awantura Władimira Putina w Syrii może oznaczać, że już wybuchła III wojna światowa?
Sytuacja na Bliskim Wschodzie cały czas jest bardzo niestabilna - syryjskie siły rządowe cały czas prowadzą walki, ale trudno przewidzieć, kiedy uda zakończyć się ten konflikt. Dlatego też Władimir Putin zdecydował się wysłać rosyjskie wojsko do Syrii. - Jedynym sposobem zakończenia trwającej od 2011 r. wojny w Syrii jest wsparcie prezydenta tego kraju Baszara el-Asada w walce z terroryzmem. Głęboko wierzę, że wszystkie działania zmierzające w innym kierunku, tzn. mające na celu zniszczenie legalnego rządu syryjskiego, stworzą sytuację, którą już obserwowaliśmy w innych krajach regionu lub w innych regionach, np. w Libii, gdzie wszystkie instytucje państwowe rozpadły się - powiedział Władimir Putin. - Nie ma innego rozwiązania kryzysu syryjskiego, jak wzmocnienie struktur rządowych i pomoc w walce z terroryzmem - stwierdził rosyjski prezydent i jasno dał w ten sposób do zrozumienia, że Rosja zamierza uczestniczyć w walce przeciwko Państwu Islamskiemu.
Wielu z najbardziej znamienitych jasnowidzów, a nawet sama Biblia ujawniły przerażającą prawdę – Syria zostanie zniszczona. A potem… spodziewać się należy wszystkiego, co najgorsze.
Oczy całego świata zwrócone są na Bliski Wschód. Trwa nerwowe oczekiwanie na rozwój sytuacji w tym jednym z najbardziej zapalnych regionów świata. Niewykluczone, że w ciągu najbliższych godzin lub dni rozpocznie się zbrojna interwencja Stanów Zjednoczonych w Syrii. Jak wówczas zachowają się takie kraje, jak: Rosja, Chiny czy Iran? Nie brakuje dziś głosów, że konflikt w Syrii może stać się zarzewiem poważniejszego kryzysu, który rozleje się nie tylko na cały Bliski Wschód, ale przekształci się w spór o charakterze globalnym. Takie stanowisko nie jest obce komentatorom oraz politologom. Czy grozi nam zatem III wojna światowa? O tym, że to od tego obszaru może się zacząć wielki rozlew krwi, który dotknie wiele krajów na świecie przekonanych było wielu słynnych profetów, wśród nich określany mianem „śpiącego proroka” Edgar Cayce czy Nostradamus. Równie bezpośrednia jest pod tym względem Biblia.
Wiele osób na samo hasło przepowiednia lub jasnowidz reaguje wprawdzie alergicznie bądź z drwiącym uśmiechem na twarzy. I rzeczywiście, w wielu wypadkach takie kpiące spojrzenie na prognozy profetów jest uzasadnione. Tym razem wydaje się jednak, że mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową. Oto kilka różnych źródeł zaprezentowało podobny pogląd, jeśli chodzi o wizję dotyczącą przyszłości jednego z zakątków świata. Co więcej, zakładają one, że nie pozostanie ona bez wpływu na sytuację globalną. Ciekawy wydaje się też fakt, że żadne z nich nie prezentuje swojej rachuby w sposób zawoalowany, jak to ma często miejsce, kiedy przepowiednie ukryte są w metaforycznym gąszczu, pozostawiającym dużą dowolność interpretatorom. Tym razem mamy do czynienia z przekazem podanym wprost.
Jasnością przekazu w kwestii Syrii zaskakuje nawet kipiące zwykle od alegorii Pismo Święte. Oto, co możemy przeczytać w Księdze Izajasza, jednej z ksiąg Starego Testamentu:
„Wyrok na Damaszek:
Oto Damaszek przestanie być miastem,
stanie się stosem gruzów.
Na zawsze opuszczone jego miasta
będą pastwiskiem dla trzód,
które się [tam] pokładą,
i nikt ich nie spłoszy” (Iz 17, 1-2; cytat z Biblii Tysiąclecia wydawnictwa Pallotinum w Poznaniu)
Czy możliwe jest, by wizja ta dotyczyła jakiegoś istotnego wydarzenia z przeszłości, gdy Damaszek został obrócony w pył? Z pewnością nie. Stolica Syrii pozostaje jednym z najstarszych miast świata i jest nieprzerwanie zamieszkana już od tysięcy lat. Zgodnie z proroctwem, które odnaleźć można w Księdze Izajasza, upadek tego starożytnego miasta nie pozostanie bez wpływu na sytuację na całym świecie i na ludzkość. Jego zniszczenie nastąpi bowiem w… przededniu ostatecznego końca dziejów.
Także wizje Nostradamusa, kiedy chodzi o rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie, wydają się bezkompromisowe. Nie może być przecież mowy o nadziei, skoro francuski mistyk w swoich czterowierszach sugeruje, że wojna o zasięgu globalnym, która będzie stanowić początek końca, rozpocznie się właśnie w tym regionie geograficznym. Według wizji Nostradamusa, na Bliskim Wschodzie miałoby dojść do trzech wielkich wojen. Zdaniem osób zajmujących się badaniem przepowiedni najsłynniejszego jasnowidza, część z nich dotyczyła rewolucji, do jakich kolejno dochodziło w kolejnych rejonach Afryki Północnej, gdy demonstranci wyszli na ulice m.in.: Egiptu, Libii oraz Tunezji, by obalić dyktatorów. Ale do dziś nie wiadomo, czy tzw. arabska wiosna przyniesie długo oczekiwaną stabilizację w regionie czy efekt wręcz odwrotny. Trzeba przecież pamiętać, że obecna sytuacja w Syrii jest częścią rozpoczętej w 2010 r. Arabskiej Wiosny Ludów.
„Fałszywa trąbka skrywająca szaleństwo sprawi, że Bizancjum zmieni swoje prawa. Z Egiptu pójdzie naprzód człowiek, który zażąda wycofania rozporządzenia, wymiany pieniędzy i zmiany standardów” – brzmi jeden z czterowierszy Nostradamusa, który zdaniem niektórych komentatorów nawiązuje do wydarzeń, których początek miał miejsce pod koniec 2010 r.
Nostradamus zapowiedział, że niepokoje na Bliskim Wschodzie doprowadzą do konfliktu o zasięgu globalnym. W przepowiedniach spisanych przez Francuza odnaleźć można wiele wersów, które wskazują na to, że jedna z wielkich wojen, które dotkną ludzkość, rozpęta się właśnie od wspomnianego regionu. W internecie często przytaczany jest ostatnio fragment jednej z zapowiedzi astrologa, która brzmi następująco:
„Atlantydzi z poparciem Unii wzburzą miasto dwóch rzek, Arabowie i Albańczycy dokończą dzieła nienawiści, Torując drogę islamowi i nawałnicy krwiożerczego półksiężyca!”
W kwestii sytuacji politycznej w Syrii oraz jej wpływu na przyszłość świata otwartością wykazał się również słynny Edgar Cayce. Człowiek, który przewiedział Hitlera, wielkie finansowe kryzysy, a także zamachy na prezydentów, zapowiedział nadejście czasu wielkich rewolucji (rozruchy w Egipcie, Libii i Tunezji). Ujawnił także, że III wojna światowa zacznie się od Syrii. Z jego wizji wynika, że wówczas cała nadzieja spocznie w rękach… Rosji. To od jej stanowiska oraz działań ma zależeć, czy ruszy destrukcyjna machina prowadząca w prostej linii do zagłady świata.
Obecna sytuacja jest klasyczną, wręcz podręcznikową ilustracją powiedzenia Lenina o tym, że Zachód sprzeda Sowietom sznurek, na którym go powieszą. To Merkel sprzedała Rosji ten sznurek w zamian za możliwość gospodarczego i kulturowego powrotu do roli mocarstwa w Europie i pozyskania kolejnego państwa do okradania. Bo my sprzedani zostaliśmy Niemcom już w 2007, teraz miała dojść Ukraina, trzeba było uprzedzić Chińczyków, którzy też pchają się na Ukrainę.
Finalizacja podziału wpływów w Europie między Rosję a Niemcy nie wypaliła. Ukraina miała być stowarzyszona z UE, w zamian Niemcy sprzedały Gazpromowi rury i zbiorniki gazu na swoim terenie – fajny deal, prawda? Niestety, kiedy już Janukowycz miał podpisywać traktat w Wilnie, Putin powiedział NIET! Cóż, nie wiedzieliśmy o kontrakcie z Gazpromem, a dokładniej o jego zakresie, pierwszy raz w życiu usłyszeliśmy o Opalu wczoraj ... dość, że Putin uznał, że ma już wystarczającą ilość owego sznurka i przystąpił do wieszania.
Co dalej? - Ukraina jest w podobnej sytuacji, jak Polska w 1939. Ale tylko w podobnej. Po pierwsze, bardzo dobrze rozgrywa sprawę Krymu (my polegliśmy za Gdańsk), po drugie, nie ma za plecami żadnego mocarstwa, które jej wbije nóż w te plecy. Niemniej, jeśli Putin wkroczy na jej ziemie, zacznie się wojna na całego.
Wiedzą o tym twórcy NWO (New World Order), grupa Bilderberg i Komisja Trójstronna, nie na darmo Palikot, były członek tej ostatniej, krzyczał o konieczności natychmiastowego zapisania Ukrainy do NATO. Oto na oczach tych „najważniejszych” na świecie cały ich projekt wali się w gruzy. Żeby uratować NWO, trzeba natychmiast zniszczyć Rosję, czyli Putina - niestety – ciut się chłopaki spóźnili.
Jeśli faktycznie wybuchnie wojna, nie skończy się na Ukrainie, popatrzmy na proroctwo z Tęgoborza, bo jest naprawdę adekwatne. To nie bajka, tylko bardzo jasna synteza działań wojennych, najpierw Ukraina, potem pójdą Estonia i Łotwa, włączy się Finlandia. Turcy wejdą na Ukrainę i dojdą do „rzeki” (Dniepr), potem Chiny walną atomem w Rosję i będzie po wszystkim. Wszyscy, Klimuszko, O.Pio, dosłownie wszyscy to przepowiadają. A Polska pozostaje z boku i jest bezpieczna.
To, co się dzieje, już dawno przekroczyło wszelkie racjonalne myślenie, ideologia NWO właśnie się przewraca na naszych oczach, a tryumfuje typowo rosyjska wiara w „metafizyczny” Trzeci Rzym. Coraz mniej w tym banków i interesów finansowych, coraz więcej szaleństwa. Przecież na zdrowy rozum Rosja ma nieprzebrane możliwości do zagospodarowania, po co jej agresja i imperium?
Cóż, właśnie przegrywa „szkiełko i oko”, a górę bierze kompletnie porąbany „mesjanizm” rosyjski. Wg niego tylko wciągnięcie Polski do tej wojny może zmienić bieg przeznaczenia, dlatego Putin wprost oskarża Polaków o zmontowanie Majdanu. Dlatego, wspierając wszelkimi sposobami Ukraińców, powinniśmy prawdopodobnie udawać stojących z boku, bo inaczej ten szaleniec gotów uderzyć na Polskę z powodu jakiejś przepowiedni i niech mi nikt nie tłumaczy, jaki to przewidujący i mądry polityk. To psychopata i paranoik, a ten jego Dugin to już kompletne szaleństwo (poczytajcie TUTAJ i zróbcie to uważnie!).
I oni tej szalonej filozofii uczą w szkołach wojskowych, toż to jest indoktrynacja na poziomie quasi-religijnym. Al-Kaida przy nich to pestka...
- Niespodzianka?
Jak dla kogo, Kaczyńscy ostrzegali przed tym od lat. Ale kto by ich słuchał w dobie Internetu i lotów międzygwiezdnych, kto uwierzy, że jakiś wariat w imię quasi-religijnych przekonań zagrozi całemu światu. Tak, wiemy, szaleni to są Arabowie, ale Putin? Taki Europejczyk?
Europejczyk, aha – wystarczy na jego kałmucką gębę popatrzeć, żeby wiedzieć, co on ma w głowie. A polski Kościół z moskiewskim Cyrylem porozumienie podpisał, dobrze, że nie z samym diabłem osobiście.
Możecie wyrzucić do kosza wszystkie te nader inteligentne przewidywania i analizy, mamy do czynienia z czymś wyłażącym z pradziejów, jak na filmach SF, gdzie nagle objawia się jakaś mroczna siła sprzed tysiącleci, jakieś instynkty kompletnie niepojęte dla racjonalnego świata.
Naprawdę trzeba się modlić, wcale nie żartuję ani nie straszę dla zabawy, po prostu czuję to szaleństwo w powietrzu, podobnie jak przed 10 kwietnia 2010...
Wykorzystano notkę: http://naszeblogi.pl/45039-pomylilam-sie-wczoraj-przepowiednia
niedziela, 21 lutego 2016
Czuję to szaleństwo w powietrzu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz