Rzepliński to polityk PO i celebryta o sowieckiej mentalności przez pomyłkę nazywany prezesem TK. Broniąc postkomunistycznej konstytucji utrwalającej przywileje i wpływy aparatczyków PRL dokonuje "rzeplinizacji prawa", czyli wybiórczo stosuje to co mu się akurat podoba, a odrzuca to co jest mu w danej chwili niewygodne. Zupełnym kuriozum jest ogłoszenie wyroku kilka dni przed posiedzeniem sądu, ale dla Rzepliński jak zwykle pali głupa i pyta: "ale o co chodzi"? Dla TK prowadzonego przez niego to ponoć jest normalne. Normalny jest też dla niego zamordyzm, gdy któryś z sędziów i pracowników TK chciałby mieć swoje zdanie, to Rzepliński wyda mu zakaz publicznego wypowiadania się w mediach. Jego samego, o dziwo to jednak nie dotyczy. Występuje chętnie i zieje nienawiścią. Ten człowiek zatracił kontakt z rzeczywistością, a jego mania wielkości krzyczy głośno: "prawo to ja!". Jego bezczelność przekracza już jego poczucie bezkarności. Nie jest sędzią, bo cechą sędziego jest bezstronność. Tymczasem Rzepliński cały czas występuje jako sędzia we własnej sprawie. Nie ma poczucia wstydu - opracował razem ze swoim klubem PO przepisy wyboru sędziów TK na zapas, po czym sam stwierdził ich niezgodność z konstytucją. Z tego powodu nie spalił się jednak ze wstydu i potraktował obywateli jak najgorszą hołotę, która nie jest w stanie zrozumieć zapisów ustaw. Nie ma honoru, bo gdyby go miał już dawno podał by się do dymisji. Nie jest patriotą, bo patriota stawia wyżej dobro Kraju od własnych ambicji politycznych, czy kliki kolesiów z mafii prawniczej. Nie działa w interesie obywateli, bo przyklepał kradzież przez poprzedni rząd PO/PSL składek emerytalnych zgromadzonych przez ludzi w OFE. Jak skomentować jego pragnienie aby zostać "najwyższym ajatollahem"? A może zamiast postawić go przed wymiarem sprawiedliwości należało by go postawić przed komisją lekarzy - psychiatrów?
Trybunał Konstytucyjny został utworzony w czasie stanu wojennego przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego (WRON). Jego zadaniem było legalizowanie przestępczych działań Jaruzelskiego, Kiszczaka i całej komunistycznej ekipy. Trybunał Konstytucyjny miał przekonywać społeczeństwo, że wypowiedziana mu przez Jaruzelskiego wojna jest zgodna z Konstytucją. Stan wojenny niewątpliwie był tragedią . Natomiast sposób w jaki TK służy obecnie obronie swoich mocodawców jest już tylko farsą. Przede wszystkim, jak ujawnili na polecenie Naczelnego Sądu Administracyjnego sędziowie TK, to oni właśnie pod przewodnictwem aktualnego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego opracowali ustawę zgłoszoną potem jako projekt prezydenta Bronisława Komorowskiego i przegłosowaną głosami koalicji PO – PSL.
Poza tym prezes Andrzej Rzepliński publicznie oświadczył, iż jest stronnikiem PO, a ustawę napisaną przez PiS określił jako niezgodną z Konstytucją niejako a priori.
3 grudnia sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którzy pisali tę ustawę, sami oceniali jej konstytucyjność. Czyli jak przysłowiowy Cygan, byli sędziami we własnej sprawie.(Cyganie masz świadki? Mam żonę i dziatki).
Prof. Andrzej Rzepliński też ma sporo jeszcze do wyjaśnienia. Przede wszystkim swoją przynależność do PZPR oraz udział w przesłuchiwaniu Pietruszki, mordercy ks. Jerzego Popiełuszki, udziału potwierdzonego zresztą własnym podpisem.
Rzepliński posiada wiedzę o mocodawcach zlecenia mordu SB na bł. księdzu Jerzym Popiełuszce.
Członkini Rady Legislacyjnej przy gen. Czesławie Kiszczaku, znajomy Romana Giertycha, senator i radny PO oraz prawniczy spec od komunistycznych rad narodowych – to niektórzy nominaci Platformy Obywatelskiej w rzekomo „zawłaszczonym przez PiS”, a wcześniej “apolitycznym” Trybunale Konstytucyjnym.
Od kilkunastu tygodni przez media przetacza się nawałnica oskarżeń pod adresem polityków Prawa i Sprawiedliwości. Z dziennikarskich relacji w kraju i za granicą wynika, że PiS będzie teraz „kontrolował” Trybunał Konstytucyjny (stwierdził tak centrolewicowy brytyjski „Guardian”), który wcześniej składać się miał z samych “apolitycznych” fachowców. Zresztą nie tylko “Guardian” prowadzi kampanię antypolską. Górują tu media niemieckie i amerykańskie, przy wydatnej pomocy Parlamentu Europejskiego, niemieckiego Żyda Martina Schulza, różnych tusków, bieńkowskich, piterów, szetynów i innych anty Polaków, amerykańskich lobby żydowskich – antypolskich kół z Komisją Wenecką w tle. Oliwy do ognia na forum międzynarodowym dolewa pozbawiona władzy opozycja – Szetyna, Petru, KOD i inni przedstawiciele neo Konfederacji Targowickiej.
Mało kto wskazuje oczywiście, że gdyby nie ostatnie zmiany, to w 15-osobowym składzie Trybunału zasiadałoby 14 sędziów wyznaczonych przez PO, SLD lub PSL. Jeszcze mniej mówi się o przeszłości i powiązaniach platformerskich nominatów, którzy obecnie z wielkim oburzeniem wypowiadają się na temat „gwałtu” i „zamachu” na niezawisłość oraz niezależność TK.
SĘDZIA TRYBUNAŁU KONSTYTUCYJNEGO SŁAWOMIRA WRONKOWSKA – JAŚKIEWICZ
W 2010 r. posłowie Platformy Obywatelskiej zgłosili na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego prof. Sławomirę Wronkowską-Jaśkiewicz związaną z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. To prawnik, której wiedzy i dorobku naukowego nie sposób kwestionować. Trudno jednak spokojnie przejść do porządku dziennego nad faktem, że nominatka PO była w drugiej połowie lat 80. członkiem Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów. W biogramie zamieszczonym w druku sejmowym z 8 kwietnia 2010 r. czytamy, że Wronkowska-Jaśkiewicz zasiadała w tym organie opiniodawczo-doradczym od końca 1988 r. Doradzała więc komunistycznym premierom Mieczysławowi Rakowskiemu i gen. Czesławowi Kiszczakowi, szefowi zbrodniczej bezpieki.
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz w PRL-u działała w PZPR, a od 1988 r. była w radzie legislacyjnej komunistycznego rządu i doradzała komunistycznym ekipom Mieczysława Rakowskiego oraz Czesława Kiszczaka. W stanie wojennym pisała o tworzeniu prawa w zgodzie z konstytucją.
Dziś sędzia Trybunału Konstytucyjnego Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz przedstawiana jest jako jedna z sędziów będących ostoją i broniących Trybunału i państwa prawa przed zakusami partii rządzącej. Wronkowska-Jaśkiewicz do TK trafiła w 2010 r. z nominacji Platformy. Wówczas wyznała wprost w jednym z wywiadów, że ma lewicowe poglądy.
Zaistniała medialnie w styczniu na konferencji zorganizowanej przez TK przy okazji sporu Trybunału ze stroną rządową. Była jedynym sędzią, który wystąpił na konferencji prasowej u boku prezesa Andrzeja Rzeplińskiego.
Sprawdziliśmy, co myślała o stanie polskiego prawa i przestrzeganiu konstytucji w czasie stanu wojennego, w 1982 r. Wydała wówczas książkę „O problemach tworzenia racjonalnego prawa”. Wronkowska, pisząc o praworządności, opierała się m.in. na „dorobku” sowieckiego prawodawstwa, cytując moskiewskie autorytety.
Jak sprawdziła „GP”, w 1974 r. Sławomira Wronkowska (wtedy jeszcze bez tytułu profesorskiego i drugiego nazwiska) była współautorką książki „Zasady prawa: zagadnienia podstawowe”, gdzie mowa jest m.in. o „ethosie” i obowiązującej w PRL moralności socjalistycznej.
W publikacji czytamy m.in.: „To zaś, że treść norm prawnych i norm wchodzących w skład moralności panującej w znacznej części się pokrywa, jest sprawą oczywistą, a także: W rozważanym przez nas przypadku dotyczy to stanowienia prawa w sposób zgodny z oficjalnie zakładanymi “interesami ludu pracującego miast i wsi”, a następnie – stosowania tego prawa w sposób zgodny z tymi interesami”.
W stanie wojennym, w 1982 r., prof. Wronkowska-Jaśkiewicz za swoją rozprawę „Problem racjonalnego tworzenia prawa” – osadzoną oczywiście w realiach ustroju socjalistycznego – dostała I nagrodę w konkursie redakcji „Państwa i Prawa”. Pismem tym kierował wówczas prof. Leszek Kubicki, członek PZPR od 1956 do 1990 r., w III RP minister sprawiedliwości w rządzie postkomunistów.
Należy wspomnieć, że prof. Wronkowska-Jaśkiewicz jest jednym z członków Komitetu Nauk Prawnych PAN, który przed kilkoma dniami podjął uchwałę o „naruszeniach konstytucji”, odnoszącą się do rzekomego zamachu PiS na wartości konstytucyjne i państwo prawa.
W uchwale można było przeczytać: „Komitet Nauk Prawnych PAN przeciwstawia się wszelkim formom nihilizmu konstytucyjnego i prawnego, pogardy dla zasady demokratycznego państwa prawnego, obejścia i nadużycia prawa, wykorzystywania i nadużywania mechanizmów demokratycznych dla ograniczenia demokracji i rządów prawa”.
Prof. Wronkowska-Jaśkiewicz, specjalistka od „interesów ludu pracującego”, głosowała za przyjęciem tej wymierzonej w nowy rząd uchwały.
Wronkowska, pisząc o praworządności, opierała się m. in. na “dorobku” sowieckiego prawodawstwa, cytując moskiewskie autorytety.
Prawo w jej mniemaniu było dobre, wystarczyło je tylko udoskonalić. Stalinistka Wronkowska pisała po bezprawnym wprowadzeniu dekretu o stanie wojennym: “W ostatnim dziesięcioleciu podjęto w Polsce szczególnie wiele wysiłków zmierzających do udoskonalenia systemu obowiązujących aktów prawnych i wyeliminowania co najmniej niektórych wadliwości dostrzeganych w procesie przygotowywania aktów prawnych” .
Dalej było o konieczności wyrugowania z życia pozostałości z prawa II RP.
Ustalić to miała ocena stanu prawnego dokonana przez najwyższe organa państwa.
I dalej Wronkowska: ”Stwierdzono, że w systemie obowiązujących aktów prawnych nadal jeszcze występują akty z okresu międzywojennego i pierwszych lat istnienia socjalistycznego państwa, nieprzystosowane do regulowania współczesnych stosunków socjalistycznych w PRL”.
Deptanie podstawowych praw człowieka w PRL-u, szczególnie w stanie wojennym, nie przeszkadzało sędzi, która nie wspominała o tym w swojej pracy.
“GP” próbowała się skontaktować z sędzią za pośrednictwem Andrzeja Rzeplińskiego.
Jednak prezes TK zablokował tę korespondencję. Stwierdził, że jego urząd nie udzieli dziennikarzowi żadnych informacji o przynależności do PZPR-u zarówno Wronkowskiej, jak i innych sędziów Trybunału.
TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY POZA PRAWEM
Prawnicy w opinii dla resortu sprawiedliwości krytykują argumentację prawną jaką przyjął Trybunał w swoim ostatnim wyroku unieważniającym przepisy wprowadzone w grudniu ubiegłego roku, dotyczące funkcjonowania TK. Uniemożliwiały one bowiem rozpatrzenie skarg wniesionych przez opozycję m.in. ze względu na brak 13 sędziów “dopuszczonych do orzekania” czy nie zachowanie przepisu rozpatrywania spraw według kolejności ich wpływu. Dlatego Trybunał zastosował wybieg i zwyczajnie uznał, że nie może ich w pełni stosować. Sędzia Stanisław Biernat argumentował, że TK przyjął za podstawę bezpośrednie stosowanie Konstytucji , a pełny skład jest taki, jaki jest, czyli 12 sędziów.
Trybunał zakwestionował w ten sposób uznaną zasadę tzw. domniemania zgodności z Konstytucją ustaw, dopóki nie uzna się ich za sprzeczne z Ustawą Zasadniczą. Prawnicy uważają takie decyzje za złamanie Konstytucji.
“Zasada domniemania zgodności ustaw z Konstytucją nakazuje stosowanie przepisów znowelizowanej ustawy o TK i zakazuje orzekania w sprawie tej ustawy tylko na podstawie przepisów Konstytucji z pominięciem obowiązującej procedury ustanowionej w tej ustawie” – podkreśla w swojej opinii prof. Bogusław Banaszak (Uniwersytet Zielonogórski).
Resort sprawiedliwości uważa, że Trybunał złamał zasadę legalizmu trójpodziału władzy, zaufania obywatela do państwa i prawa oraz zasadę domniemania konstytucyjności ustawy.
Prof. Bogusław Banaszak podkreśla, że jest to zasada “utrwalona” w “nauce prawa państw demokratycznych i w orzecznictwie polskiego TK oraz innych sądów konstytucyjnych.
Domniemanie to może być obalone jedynie przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego”.
“Domniemanie konstytucyjności oznacza, że każdy organ państwowy – w tym Trybunał Konstytucyjny – jest obowiązany stosować obowiązujące prawo.
W związku z tym nie ma jakichkolwiek podstaw prawnych stanowisko prezesa Trybunału Konstytucyjnego, który odmawia stosowania ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z dnia 25 czerwca 2015 r. w brzmieniu nadanym jej nowelizacją z 22 grudnia 2015 r.” – wskazuje konstytucjonalista prof. Bogumił Szmulik (UKSW).
WYROK ZE SKAZĄ
Konstytucjonalistka Anna Łabno (Uniwersytet Śląski) uznaje z kolei , że “brak jest możliwości wykonywania funkcji orzeczniczej bezpośrednio na podstawie Konstytucji i to zarówno w tzw. czystej postaci bezpośredniego stosowania (podstawę prawną stanowi tylko i wyłącznie norma konstytucyjna), jak też na zasadzie współstosowania ( podstawę prawną stanowią normy konstytucyjne i normy ustawowe)”.
Szmulik dodaje. że wyrok zapadły w takiej formule będzie “wyrokiem wydanym z rażącym naruszeniem obowiązujących norm proceduralnych przewidzianych przez ustawę z dnia 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym. Będzie także oczywistym naruszeniem Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej poprzez rozszerzenie swojej właściwości o rozpatrywanie de facto spraw z urzędu i naruszenie wyłącznego uprawnienia prezydenta RP do inicjowana prewencyjnej kontroli konstytucyjności prawa” – ocenia Szmulik.
TYLKO 15
Banaszak zaznacza, że nie można opierać się w tym przypadku tylko na Konstytucji, ponieważ nie reguluje ona procedury rozpatrywania spraw przed Trybunałem i odsyła do szczegółowych przepisów, które ma określać ustawa. Stwierdza on, że “podległość sędziów TK Konstytucji w sprawowaniu ich urzędu nie zwalnia ich od podległości ustawom w sprawach proceduralnych”.
Konstytucjonalista zaznacza, że dalsze niedopuszczenie do orzekania 3 spośród 15 sędziów TK oznacza naruszenie Konstytucji i “determinuje niewłaściwą obsadę składu orzekającego w sprawach , które TK ma rozpatrzyć w pełnym składzie”.
Szmulik i Banaszak podkreślają, że wydany z naruszeniem tych norm i zasad wyrok TK nie może być opublikowany przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. “Orzeczenie naruszające tę zasadę ( domniemania konstytucyjności – red.) lub wydane w niewłaściwym składzie nie podlega publikacji” – stwierdza Banaszak.
“Prezes Rady Ministrów jako organ wydający – przy pomocy Rządowego Centrum Legislacji – nie będzie mógł tego uczynić bez złamania Konstytucji, za co może zostać pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu” – podkreśla Szmulik.
Dodaje, że wyrok ten lub wyrok w cudzysłowie, jak pisze, wydany w tej sprawie “nie będzie orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, o którym mówi Konstytucja RP czy ustawa o TK”, ze względu na niezachowanie procedury przewidzianej w odpowiednich przepisach. “Nie będzie więc orzeczeniem TK, którego obowiązek niezwłocznego ogłoszenia w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony, nakłada Konstytucja RP” – puentuje prof. Szmulik.
PUBLIKACJI NIE BĘDZIE
Powołując się na osiem prawniczych opinii, Ministerstwo Sprawiedliwości tłumaczy, że Trybunał w swoim wyroku, “złamał cztery fundamentalne zasady: zasadę legalizmu, zasadę trójpodziału władzy, zasadę zaufania obywatela do państwa i prawa, a przede wszystkim zasadę domniemania konstytucyjności ustawy”.
– Nasze stanowisko oparte jest na opiniach wybitnych prawników, takich jak prof. Bałaban, prof. Banaszak, prof. Szmulik, prof. Jastrzębski, prof. Karpiuk – zaznacza szef resortu sprawiedliwości Marcin Warchoł. – Działania sędziów Trybunału Konstytucyjnego są bezprawne i w związku z tym nie wywołują żadnych skutków prawnych – mówi minister Zbigniew Ziobro.
– Sędziowie orzekając na podstawie wygasłej ustawy, postawili się ponad Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.
Artykuł 197 Konstytucji jasno wskazuje, że tryb postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym określ ustawa – dodaje minister.
Szefowa kancelarii premiera Beata Kempa wskazała w Sejmie, że Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał sprawę z pominięciem trzech sędziów i w niepełnym składzie. – Pominięcie tych sędziów spowodowało, że sprawa nie była rozpatrywana przez TK jako organ powołany do orzekania o zgodności aktów normatywnych z Konstytucją – mówiła Kempa.
– A więc takie stanowisko nie może istnieć w obrocie prawnym jako wyrok – dodała.
________________
Źródła:
Maciej Marosz “Gazeta Polska Codziennie” 18 – 20. 03. 2016
Zenon Baranowski “Nasz Dziennik” 11.03. 2016
http://wpolsce.biz/straznicy-komunistycznej-konstytucji/
Prezes Rzepliński zaczyna wykazywać oznaki braku orientacji, a dowód na to zauważyłem 03.05 w wywiadzie TV: http://xiezyc.blogspot.com/2016/05/pamiec-prezesa-rzeplinskiego.html
OdpowiedzUsuńRzepliński po raz kolejny łamie Konstytucję. Angażuje się politycznie w pisanie ustaw oraz ostatnio pisze ściągawkę dla KE jak ocenić nie istniejącą jeszcze (!) nową ustawę PIS o TK . To jest karygodne , sędzia który sprzeniewierzył się niezawisłości określanej w Konstytucji powinien jak najszybciej przejść na emeryturę w ZK
OdpowiedzUsuńJuż wiele razy jesteśmy zdziwieni wypowiedziami ajatollaha Rzeplińskiego. My wyborcy życzymy sobie, aby pan Rzepiński podał się do dymisji. Wstyd nam że takie upolitycznione osoby, które bez skrupułów brną w sianu zamętu swoimi orzeczeniami i wypowiedziami w Kraju i zagranicą, zajmują takie stanowiska, a gaże ich są opłacane z naszych podatników pieniędzy, Niby tak wielcy prawnicy, a są pazerni na pieniądze płacone przez m.in. biednych podatników
OdpowiedzUsuń