Wygląda na to, że powoli, po cichu, małymi kroczkami grupka heretyków i zwolenników intronizacji przygotowała rebelię w polskim KRK. http://www.pch24.pl/intronizacja---tylko-jaka-,40865,i.html Kluczem do zrozumienia co się faktycznie wydarzyło podczas 372 zebrania plenarnego Episkopatu jest określenie, że biskupi zatwierdzili "Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana" bez słowa „intronizacja”. Ciekaw jestem jak to się wszystko zakończy i czy zwolennicy intronizacji tym się zadowolą?
Zawierzenie a intronizacja to zasadnicza różnica. Wszystko zależeć będzie od tego jak zachowają się władze Rzeczypospolitej: Prezydent i Premier. Gdyby doszło do tego, że czysto duchowy akt zawierzenia został by powtórzony w oficjalnym akcie państwowym, to będziemy mieli niezły kłopot.
Intronizacja Chrystusa Króla nie może być w żadnym wypadku próbą Jego "koronacji". Takie rozumienie intronizacji jest błędem semantycznym, wynikiem myślowej aberracji czy też zwykłej umysłowej ignorancji. Zob.: http://dominikanie.pl/2015/11/intronizacja-chrystusa-na-krola-polski-jest-jak-historia-cielca-ze-zlota/
Idea intronizacji w Polsce jest związana głównie z SB Rozalią Celakówną (1901-1944). Pochodziła z Podhala, i od 6. roku życia doznawała przeżyć mistycznych. Pracowała w Szpitalu Św. Łazarza w Krakowie na oddziale weneryczno-skórnym. Według jej wizji, które spisała w „Notatkach i wspomnieniach z życia”, Jezus skierował prośbę do Polaków o przeprowadzenie Intronizacji Jego Serca.
Istnieją też opinie, że pisma Rozalii mówią nie o Intronizacji Serca Pana Jezusa, ale o Intronizacji Jezusa jako Osoby na Króla Polski. Celuje w tym Stowarzyszenie Róża i ks. Natanek, o którym od czasu do czasu jest głośno.
Arcybiskup krakowski ks. kard. Stanisław Dziwisz powierzył troskę o poprawny kult oraz interpretację pism SB Rozalii Celakówny jezuitom Prowincji Polskiej Południowej. I jezuici orzekli, że według wizji Rozalii Jezus żąda Intronizacji Swego Serca a nie swej Osoby na Króla. Od tego czasu w tzw. ruchach intronizacyjnych toczy się spór wokół tej kwestii.
Pierwszą rzeczą, która wymaga wyraźnego podkreślenia, jest fakt, że w przypadku intronizacji nie mamy do czynienia z jednolitym stanowiskiem, a z szeregiem "ruchów", z których każdy posiada swoje szczególne postulaty. Dla wielu Polaków intronizacja Chrystusa na Króla Polski kojarzy się zapewne z suspendowanym ks. Piotrem Natankiem i jego ruchem czerwonych płaszczów, czyli rycerzy Chrystusa Króla. Jednak należy zdawać sobie sprawę, że ksiądz Natanek, zdecydowanie lawirujący na granicy ortodoksji, nie jest intronizacyjnym mainstreamem, a jedynie pewnym nurtem marginalnym, który pozostaje poddawany krytyce KRK.
Owe ruchy zasadniczo dzielą się na dwa obozy. Pierwszemu z nich patronuje spowiednik służebnicy Bożej Rozalii Celakówny, ojciec Zygmunt Dobrzycki oraz jego interpretacja pism krakowskiej mistyczki. Ruch ten uznawany jest za bardziej umiarkowany, ponieważ nie postuluje on intronizacji Chrystusa jako osoby, a jedynie podkreślenie godności królewskiej Najświętszego Serca Pana Jezusa. Koncentruje się on na prywatnym przyjęciu panowania Chrystusa w sercu każdego katolika, które jest osobistym ruchem zawierzenia. W tym sensie ma on charakter zdecydowanie bardziej emocjonalny, niż polityczny.
Drugi ruch, bardziej radykalny, wiąże się z ks. Tadeuszem Kiersztynem, będącym orędownikiem intronizacji osoby Chrystusa na Króla Polski. Jak pisze Rojek: "Intronizacja polega nie tylko na wewnętrznej przemianie serc, lecz na przekształceniu zewnętrznej rzeczywistości społecznej i politycznej". Ta teza rozciąga ideę zawierzenia prywatnego na konsekwencje publiczne. Jeśli przyjmuję, że Chrystus jest moim królem, to jako jego poddany posiadam określone obowiązki wobec wspólnot w jakich funkcjonuję: rodziny, sąsiadów, narodu czy wreszcie całego świata.
Wspólnotowy wymiar ruchu ma być wyrażony poprzez publiczny akt intronizacji Chrystusa na Króla Polski, którego mają dokonać zarówno władze duchowne, jak i świeckie. Akt podkreślałby rolę Chrystusa w wymiarze społecznym i uznawałby Go za naczelnego prawodawcę.
Pamiętajmy jednak, że państwo uznające Jezusa Chrystusa za swojego Króla w oczywisty sposób przestaje być neutralne religijnie.
Jak intronizacja Jezusa, Syna Boga Stwórcy Wszechświata na Króla ma się odbyć? Otóż jej zwolennicy głoszą, że ma być trzy-etapowa:
- Pierwszy etap to przyjęcie przez wszystkich (obecnie) Polaków Jezusa za swojego Króla, czyli odbudowanie indywidualnej więzi każdego obywatela z Jezusem po przez powiązanie naszych serc (dusz) z Sercem Jezusa po przez Ducha Bożego.
- Drugi etap to ustanowienie Jezusa jako Króla Polski z wpisaniem tego do Konstytucji oraz do szeregu formuł prawnych naszego państwa.
- Trzeci etap to ustanowienie przez Jezusa swojego Królestwa również tu na Ziemi począwszy od Polski, jako siedziby (chyba nie jedynej). Wraz z Jezusem na Ziemię zstąpiłyby Zastępy Anielskie dla ustanowienia procesu budowania tutaj Królestwa Bożego. Tym samym całkowity upadek zła w tym świecie zostałby rozpoczęty.
Jednak jej zwolennicy tym się nie zrażają i mówią wprost o możliwości wygaszenia wojen, ustanowienia nowych praw i nowych kierunków rozwoju cywilizacyjnego; nowej ekonomii, polityki, a nawet historii. Świat stałby się świadkiem nowego wizerunku wolności i miłości jako podstawowego prawa każdego człowieka na Ziemi. Idąc tym tokiem rozumowania nie musielibyśmy prawdopodobnie już płacić za energię, bo żyjemy w otoczeniu energii, co udowodnił Nikola Tesla.
Nie byłoby głodu, wyzysku, niewolnictwa i wielu innych, bo tego Bóg sobie nie życzy. To, że tego nadal doświadczamy jest skutkiem naszej doczesnej grzeszności. W tej grupie pobożnych życzeń wyróżnia się jeden: Jezus Chrystus, Król Polski miałby obronić Kraj i Polaków przed totalną zagładą w obliczu nieuchronnej III-ej Wojny Światowej...
Tymczasem Jezus mówił: "Królestwo Moje nie jest z tego świata ..."
Można powiedzieć, że cała ta intronizacja to naiwne tęsknoty tzw. kościoła ludowego, tymczasem epoka monarchii ziemskich już minęła, niektórym nawet trudno zrozumieć to odwoływanie się do królów. Ludzie oczyśćcie swoje serca, a nie myślcie że jakaś formalna decyzja/uchwała coś zmieni. To myślenie magiczne dalekie od chrześcijaństwa.
Jaki jest sens Intronizacji Jezusa Króla Polski? - Taki sam jak pomysł na osadzenie Gandalfa na nadwornego maga Królestwa Polskiego.
- Po pierwsze – Polska nie jest monarchią i w związku z tym, nie funkcjonują takie obszary władzy jak tron czy król. Czyli zarówno stanowisko króla jak i sama intronizacja jest po prostu niemożliwa bez zmiany ustroju państwa.
- Po drugie – nawet, jeśli Polska byłaby monarchią, to nie jest możliwe osadzenie na tronie nieistniejącej lub martwej osoby. Spór nie polega na tym, czy Jezus istniał czy nie. Problem leży w tym, że jeśli nie istniał to nigdy nie żył, a jeśli istniał to umarł i nie żyje. Może jak chcemy iść w tym kierunku to wybierzmy Piłsudskiego na prezydenta! Co z tego, że nie żyje – Hitler się go bał, więc może nam przynieść korzyść…
- Jezus niczego się nie domaga. A poza tym był obwołany królem żydowskim. Problem z tym pytaniem jest jeszcze jeden. Władza świecka w kraju demokratycznym podlega obywatelom i przed obywatelami odpowiada za swoje decyzje. Owszem, w Polsce świadomość tego jest niska i powoduje to wyborcze olewactwo Polaków, ale takie są fakty. Władza duchowna może sobie robić, co chce w ramach swoich struktur i hierarchii, nie nasza sprawa. Jak chcą, to mogą nawet powołać Abrahama albo Mojżesza na papieża…ale jeśli chodzi o władze świecką – wara!
Czy neutralność światopoglądowa państwa jest dobrym rozwiązaniem?
- Oglądaliśmy przez stulecia rządów kościoła katolickiego, rządy faszystowskie i komunistyczne jak wygląda sytuacja, gdy państwo przestaje być neutralne światopoglądowo. Zwolennikom intronizacji chyba tęskno do tych czasów, skoro kwestionują prawo i układ, który pozwala im w ogóle propagować takie kretynizmy. Za komuny poszliby pewnie szybciutko przed szpalerem gumowych pałek za takie propozycje. Ale nie, dla nich neutralność światopoglądowa państwa jest zagrożeniem…no chyba, że ten brak neutralności będzie po przeciwnej do nich stornie, wtedy brak neutralności stanie się problemem…
Czy Intronizacja jest sprzeczna z Konstytucją naszego państwa?
- Oczywiście, że jest. Polska nie jest monarchią, nie ma stanowiska króla, nie ma tronu o tym decyduje Konstytucja. Do tego dochodzą jeszcze inne problemy. Jeśli przesuniemy funkcję na prezydenta, to mamy - nie można ogłaszać głowy państwa. Głowa państwa musi zostać wybrana w wyborach. Głowa państwa musi mieć skończone 35 lat, czego Jezus nie spełnia…no i musi mieć pełnię praw wyborczych, czyli być żywy…
Jakie korzyści dla państwa i obywateli płyną z Intronizacji?
To jest pytanie hipoteza. Ale spróbujmy odpowiedzieć: żadne. Poza staniem się pośmiewiskiem świata.
Jaka jest różnica między kultem Serca Jezusa a kultem Jezusa Króla?
Kult Serca Jezusa to oddawanie czci symbolicznemu przedstawieniu miłości Boga do człowieka.
Kult Jezusa Króla jako osoby natomiast bierze się z nadinterpretacji przesłania S.B. Rozalii Celakówny, która miała objawienia i mówiła o Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wiec intronizatorzy Króla sobie pofolgowali z interpretacją…
W sensie słownikowym można by powiedzieć, że kult Jezusa Króla mówi o władzy Jezusa nad ludźmi, nie miłości Jezusa do ludzi. Jak widać w tym ogromne przesuniecie akcentu na niekorzyść ludzi…i wizerunku samego Jezusa…
Jakiej intronizacji domaga się Pan Jezus od naszego Narodu?
- Żadnej! Polska nawet, jako metafora nie występuje w żadnym z pism dotyczących Jezusa. Więc wszystkie pretensje dotyczące Polski dotyczą interpretacji objawień Rozalii Celakówny lub urojeń zwolenników intronizacji. Więc nie są podstawą do żadnych roszczeń.
Jak wypełnić w praktyce żądanie intronizatorów? Może tak: zbierzcie dużo kasiory na tacę, kupcie sobie tropikalną wyspę na własność, obwołajcie się niepodległą monarchią i wybierzcie sobie Baala na króla. Życzę powodzenia.
Czy to kult czy oszołomstwo? - moim zdaniem to opcja druga lecz jakby nie patrzeć to zjawisko dosyć groźne zwłaszcza w granicach RP, bo nieuchronnie prowadzi do podziałów i nawet rozbicia Kościoła Katolickiego w Polsce, zakwestionowaniu jego głosu w dziedzinie wiary i moralności, doprowadzenie do demontażu państwa prawa, zniesienie rozdziału kościoła od państwa, ustanowienie tyranii światopoglądowej i państwa wyznaniowego, ograniczenie praw mniejszości religijnych i osób niewierzących. - To tylko niektóre zagrożenia.
Jak pamiętamy Maryja została kiedyś królową Polski. Czyżby zwolennicy intronizacji Jezusa Chrystusa chcieli ją zdetronizować, bo... nie sprawdziła się na tym stanowisku?
Rozbiory, zabory, krwawe i nieudane powstania, wojny w tym dwie światowe... oj dostało się nam pod Jej panowaniem. Tak czy owak przed intronizacją Jezusa Chrystusa trzeba najpierw dokonać detronizacji Mamusi - całkowicie pozbawić ją tytułów i godności, całkowicie usunąć ją w cień. A koronę przekazać Synowi. Zmienić modlitwy, wykreślić z litanii zwrot "Maryjo, Królowo Polski"... Przyszłościowo korona mogła by przypaść następnemu pokoleniu według prawa dziedziczenia - św. Graalowi.
- Absurdalnie to brzmi? To wszystko pokazuje w ramach jakiej paranoi funkcjonują lobbyści Intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski.
Jezuici wykazali poprawność rozumienia slow przekazanych przez Rozalię Celakówną, co powinno być wiążące. Wszelkie inne opinie, oraz koronowanie przed wiekami koronowanego Króla jest bezcelowe i wynika ze słabości ludzkiej. Człowiek nie może uważać, że jakaś pojedyncza ceremonia zmieni bieg czasów, bo Bóg nie zadowoli sie pojedynczym aktem.
Bóg nie mógł nigdy prosić o ponowne koronowanie Go, ponieważ każdy król jest koronowanym tylko jeden raz. Wszelkie działania Boga są celowe i zamierzone, a jaki cel może mieć ponowna koronacja, lokalna (Polska), skoro Bóg jest Królem całego świata? To nie wywyższenie a umniejszenie. Być Królem Świata, a nawet Wszechświata to więcej niż być tylko królem Polski. Ceremonii się nie powtarza. Nie najlepiej wypadła? Szkoda. Jezus cierpiał ale został ukoronowany i Jego koronacja przewyższa wszystkie inne, gdyż ceremonii dokonał wróg! To jest unikalność koronacji Jezusa, bo jeszcze nigdy na świecie tak się nie stało, by wróg koronował czyjegoś króla, i wbrew sobie! Koronacja, która się odbyła przewyższa wszelkie inne koronacje. Była wyjątkowa.
Przyszłość Polski nie zależy od intronizacji Chrystusa. Czy ktoś, kto był ochrzczony a nie zachowuje się jak chrześcijanin - musi ponownie być ochrzczonym? Tu jest analogia. Poza tym, Bóg to nie automat, a ceremonia to nie uruchomienie tego automatu.
Polacy nie powinni być jak faryzeusze redukujący wiarę do schematów ceremonii, ale wiara ma być żywa i prawdziwa. Nie chodzi o to by Boga starać się zadowolić jednorazowym aktem, lecz by trwać w wierze w Boga Żywego, Prawdziwego, przebywającego miedzy ludźmi i dla ludzi. Trzeba umieć prawdziwie miłować Boga i z miłości do Niego przestrzegać Jego Praw i w końcu uznać istnienie Jego Królestwa na Ziemi. To nie o jednorazowe zachowanie chodzi, na zasadzie "masz i się ciesz", ale o budowanie prawdziwej relacji miedzy Bogiem Ojcem i Jego dziećmi.
Bóg jest od dawna naszym Królem. Jednak skoro nie uznaje się Jego Królestwa na Ziemi, nie uznaje się Jego Praw (żadne przymierze nie zostało przez Boga cofnięte) i Króla też się nie do końca uznaje! Ktoś chce coś nadrobić? Czasu nie da się cofnąć, wiec trzeba patrzeć w przyszłość, a nie dublować to, co już się dokonało.
Bóg nie będzie się z Polakami kręcił wokół jednego punktu: budowania bezpieczeństwa i pomyślności Polski! Jest ponad tym, o czym wielu zapomniało.
Bóg w swej dobroci przychodzi do ludzi by ich prosić, choć z pozycji Mocarza nie musi tego robić. Prosi ludzi o uznanie Go Ojcem, żeby każdy człowiek Jego słodkie i czułe Ojcostwo mógł poznać. Polaków prosi o więcej. - Prosi o uznanie Go Królem, którym jest od dawna; prosi o uznanie Jego Królestwa, gdyż jest prawdziwe. "Nastało nad światem królowanie Pana naszego i Jego Pomazańca i będzie królować na wieki wieków" (Obj.11:15). Prosi o przestrzeganie Prawa, bo Jego prawa są słuszne. Polska ma być pierwsza i dać przykład innym narodom w przestrzeganiu Prawa, a tym samym (w dążności do) życia bez grzechów.
Jeśli się uznaje Królestwo, to uznaje się Króla. Jeśli uznaje się Króla to uznaje się Jego Prawa. Jeśli uznaje się Jego Prawa, to się je przestrzega. Jeśli się Jego Prawa przestrzega, to nie popełnia się grzechów, więc jest to dla Boga dowód uznania Jego Królestwa. Bóg tego oczekuje, a nie dodatkowej intronizacji, bo gdyby Bóg tego Sobie zażyczył, to Sam nie uznałby Własnej koronacji. Zrzekł by się korony cierniowej, ale tego nie zrobi, bo w jej kolcach jest pamiątka cierpienia za grzechy świata, oraz dokonania Dzieła Odkupienia. Ta Korona jest cenniejsza niż złota, którą chcą mu włożyć na głowę lobbyści intronizacji.
" Oglądaliśmy przez stulecia rządów kościoła katolickiego, rządy faszystowskie i komunistyczne jak wygląda sytuacja, gdy państwo przestaje być neutralne światopoglądowo"
OdpowiedzUsuńNIE MA PAŃSTW NEUTRALNYCH ŚWIATOPOGLĄDOWO
Kazde państwo i prawo opiera się na jakimś światopoglądzie.
Np. czy można zabijać innych - czy uznajemy innych za ludzi - np. Żydów lub dziś dzieci w fazie prenatalnej
przykład obelżywy i bez związku
Usuńc.d.
OdpowiedzUsuńTaka Szwecja, Norwegia czy UK są państwami formalnie wyznaniowymi - kościół jest państwowy a król w UK jest głową kościoła.
co to ma do sprawy?
Usuń