"Myślozbrodnia – przestępstwo w Oceanii, fikcyjnym państwie stworzonym przez George'a Orwella w powieści pt. Rok 1984".
"Słowo myślozbrodnia (zbrodniomyśl – ang. thoughtcrime) pochodzi z nowomowy i jest efektem połączenia słów „myśli” i „zbrodnia”. W praktyce oznacza ono przestępstwo polegające na myśleniu wbrew linii propagowanej przez Partię oraz Wielkiego Brata. Myślozbrodnię wykrywa Policja Myśli, która pełni rolę tajnej służby. Człowiek ogłoszony przez Policję Myśli myślozbrodniarzem..." - źródło: Wikipedia.
Zastanówmy się przez chwilę - gdzie postawić granicę naszej odpowiedzialności za czyny, słowa i myśli? Czy czyn zabroniony musi być zawsze popełniony? A co z tzw. zamiarem bezpośrednim? Czyli np. usiłowaniem zabójstwa, do którego na szczęście nie doszło, ale mogło dojść, gdyby ktoś lub coś sprawcy nie przeszkodziło? A co z namawianiem do dokonania przestępstwa? Jak słyszeliśmy Jakub A. namawiał inną osobę do zabójstwa Kristiny z Mrowin. Mężczyzna z Gliwic mógł uratować 10-letnią Kristinę, gdyby zechciał temu przeszkodzić i np. powiadomił w porę organa ścigania. Niestety tego nie zrobił. Nie jest jasne dlaczego.
Wielu bojowników tzw. Państwa Islamskiego pochodzących z państw Europy Zachodniej pojechało na wojnę w Syrii. Niektórzy niczego złego tam nie uczynili, kobiety - bojowniczki zamiast walczyć znalazły partnerów, rodziły dzieci, zajmowały się domem. Teraz chcą wrócić, ale nie mogą, bo rodzinne kraje nie chcą ich spowrotem przyjąć, obawiając się ich zradykalizowania.
Jakiś czas temu media doniosły, że Centralny sąd kryminalny Anglii i Walii skazał dwóch Polaków, nastolatków - Michała Sz. i Oskara D.-K. za terroryzm. Obaj mieli należeć do neonazistowskiej organizacji Sonnenkrieg Division. Michał Sz. jest studentem i został skazany na 4 lata i 3 miesiące pozbawienia wolności za nawoływanie w sieci do zamordowania księcia Harry'ego, który dopuścił się "zdrady krwi", czyli zawarł małżeństwo z "mieszańcem" Meghan Markle. Ten 19-latek udostępniał w mediach społecznościowych grafiki namawiające do jego zabójstwa, w tym zdjęcie księcia z bronią przy skroni i podpisem "na razie, zdrajco rasy".
Drugi ze skazanych to Oskar D.-K. Michał Sz. i Oskar D.-K. mieli nie znać się osobiście, kontaktowali się ze sobą tylko przez internet. 18-letni Oskar D.-K. za rozpowszechnianie neonazistowskiej propagandy został skazany na 18 miesięcy więzienia. Co prawda obaj posiadali różne niebezpieczne materiały na swoich dyskach, jak instrukcje konstrukcji bomb, zasady przeprowadzania ataków terrorystycznych i opracowania napisane przez rasistowskie ugrupowania wyznające „wyższość białej rasy”, jednak żadnego zabronionego przez prawo czynu nie popełnili.
Jednak w opinii brytyjskich organów ścigania znaczna ilość materiałów, które zamieścili w mediach społecznościowych, nie tylko odzwierciedla ich ekstremistyczne przekonania, ale "miała zachęcić innych do popełnienia podłych czynów" - wyjaśniał Martin Snowden, szef jednostki antyterrorystycznej brytyjskiej policji (CTP NE).
Czyli co? - Nie powinni byli w ten sposób się udzielać na forach internetowych, gromadzić zakazane materiały i posiadać takie radykalne poglądy?
Stąd już krok do tzw. poprawności politycznej i autocenzury w głoszeniu własnych przekonań.
Jak pamiętamy, w Polsce transparent na wiecu ukazujący kaczkę z wycelowaną weń strzelbą nikogo nie zdziwił i nie zbulwersował. Zbiórka pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego na pseudo spektaklu „Klątwa” również nie została uznana za nawoływanie do zabicia go. No więc jak to jest? Kiedy nawoływanie do dokonania zabójstwa jest zabronione, a kiedy nie?
A może każde? Jednak idąc tym tokiem rozumowania dojdziemy do tej niesławnej "politycznej poprawności", w myśl której administratorzy będą usuwać wpisy mogące mieć wpływ na decyzje innych. To się właśnie dzieje na Facebooku i Twitterze - najpopularniejszych obecnie portalach społecznościowych. Zaś boty przeczesują sieć w poszukiwaniu niebezpiecznych zwrotów, jak zabić, bomba, zamach, a także pedał, homoseksualizm jest chorobą...
W efekcie czego przestajemy tych słów używać, szukając zamienników lub próbując kaleczyć język, licząc, że napisanie "pe..ał" oszuka automat. Niestety, sztuczna inteligencja wciąż się doskonali i potrafi wyłapywać już wszelkie zniekształcenia, a także kojarzyć nas z numerem IP, ofertą kupna czegoś na eBayu, albo z miejscem kupowania chleba i mleka - co zwykle robimy przez Internet.
Stąd już tylko krok do kontrolowania myśli. Jestem pewien, że gdy technologia pozwoli na łatwe odczytywanie myśli ludzkich i wyodrębniania z nich treści szkodliwych i niebezpiecznych to myślozbrodnia stanie się karalna.
W sieci już znajdują się opisy badań i systemów pozwalających odczytywać myśli. Dotychczasowe metody pozwalały np. odgadywać pojedynczą liczbę, o której ktoś pomyślał, a bardziej złożone myślenie umykało technologicznym możliwościom. Ale całkiem niedawno zespół naukowców z Uniwersytetu Carnegie Mellon (CMU) opracował metodę pozwalającą na odczytywanie złożonych pojęć, nawet całych zdań, poprzez skanowanie mózgu.
Okazało się, że każde słowo w zdaniu może być traktowane jako odrębne pojęcie, a oprogramowanie analityczne potrafi zidentyfikować porządek określając całkowity sens wypowiedzi. Naukowcy odkryli, że umysł używa do konstruowania myśli pojęć, które nie są oparte na słowach. Wynika z tego, że procesy myślowe działają w sposób uniwersalny, niezależnie od używanego języka, kultury, czy grupy z której pochodzi dany człowiek.
No więc, co się stanie, gdy systemy będą potrafiły odczytywać i analizować nasze myśli z dużej odległości?
- Pójdziemy wszyscy do więzienia za myślozbrodnie, a nasze miejsca zajmą humanoidzi pozbawieni emocji i zdolności złego myślenia?
0 komentarze:
Prześlij komentarz