niedziela, 18 sierpnia 2013

Po co chodzę do kościoła?

 
 Będę się palił w piekle za to, że nie chodzę do kościoła? Po co właściwie tam mam chodzić? Czy to nie jest strata czasu? Pomodlić przecież mogę się też i w domu... ar u sr?

"Co mi po mnóstwie waszych ofiar? - mówi Pan. Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów mi obrzydła.
Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce?
Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań... Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości.
Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić!
Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi
." - Biblia Tysiąclecia, Izaj 1.12 http://www.biblia-internetowa.pl/Izaj/1/12.html
 
Kościół grzeszników



Chodzę do Kościoła nie dlatego, że jestem lepszy, ale dlatego, że jestem słaby i grzeszny, potrzebujący Bożego miłosierdzia.

Jestem wdzięczny Bogu, że w Kościele są grzesznicy, bo to znaczy, że jest w nim miejsce także dla mnie – powiedział kard. Kasper podczas spotkania z grupą studentów na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Ten sam, o którym wspomniał podczas swej pierwszej modlitwy „Anioł Pański” na placu św. Piotra papież Franciszek, określając go teologiem „in gamba”, to znaczy bystrym, mocnym.

Rzeczywiście, teologiczne książki kard. Kaspera cieszą się nieprzerwanie popularnością na całym świecie od prawie pół wieku. Podczas spotkania uderzyła mnie prostota postawy i słów kardynała, ale była to taka prostota, na którą stać jedynie ludzi wielkiego formatu i głębokiej wiedzy, i do której dochodzi się przez lata pracy i modlitwy. Przytoczone na początku zdanie nie oznacza jakiejś próby bagatelizowania grzechów, które dotykają ludzi i struktury Kościoła. Tym bardziej nie oznacza rozmywania prawdy, że naszym ostatecznym przeznaczeniem jest bycie świętymi w Bogu. Jest natomiast interpretacją słów Jezusa: „Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,13).

Czasem można usłyszeć opinię, że ci, co chodzą do Kościoła, wcale nie są lepsi od tych, co nie chodzą. Być może! Ale nie w tym problem. Bo istotą sprawy nie jest tutaj bycie lepszym od kogokolwiek, lecz uznanie własnej niewystarczalności przed Bogiem. Chodzę do Kościoła nie dlatego, że jestem lepszy, ale dlatego, że jestem słaby i grzeszny, potrzebujący Bożego miłosierdzia. Staję przed Bogiem w postawie modlitwy, bo wiem, że to On jest Bogiem, a nie ja. Sam siebie nie zbawię, tylko Bóg może mnie zbawić. Papież Franciszek zauważył ostatnio, że problem nie tkwi w byciu grzesznikiem, lecz w tym, czy żałujemy za grzechy i czy podejmujemy trud nawracania się. Wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale nie bądźmy zdeprawowani – stwierdził ojciec święty.

Deprawacja polega na chełpieniu się grzechem, na braku wstydu i skruchy. Kościół od początku wzywał do życia w świętości, która jest darem Boga, ale jednocześnie zwalczał doktryny, które chciały widzieć w Kościele wspólnotę „czystych” oddzielonych od – tych co na zewnątrz – grzeszników. Zdarza się, że razi nas postawa współwyznawców, krytykujemy – niekiedy słusznie – księży i biskupów, pragniemy, by struktury kościelne nie zasłaniały Jezusa. Najpierw jednak zadajmy sobie pytanie: Jeśli wierni Kościoła mieliby być bezgrzeszni, to gdzie byłoby miejsce dla mnie?

ks. Dariusz Kowalczyk SJ

GN 21/2013 |
http://gosc.pl/doc/1563767.Kosciol-grzesznikow

Ps. Każdemu wolno chodzić do kościoła i się modlić, co nie?

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.