piątek, 1 sierpnia 2014

Brzeziński: Amerykanie razem z Chińczykami zapanują nad chaosem

Opiniotwórczy magazyn spraw międzynarodowych „Foreign Policy” właśnie  opublikował obszerny wywiad ze Zbigniewem  Brzezińskim, który twierdzi, iż w obecnym niezwykle niestabilnym świecie USA są skazane na ścisłą współpracę z Chinami. Tylko te dwa państwa są w stanie kontrolować sytuację na całym świecie.


Zbigniew Brzeziński, były doradca bezpieczeństwa narodowego za prezydenta Jimmy'ego Cartera, jak sugeruje magazyn „wciąż pozostaje jednym z najwybitniejszych myślicieli strategicznych w Stanach Zjednoczonych”. Dlatego do tej pory Waszyngton regularnie zwraca się do niego o rady.

Zdaniem Brzezińskiego obecnie mamy do czynienia z bezprecedensową niestabilnością na całym świecie. Byłego doradcę Cartera nie martwi spadek roli USA na arenie międzynarodowej, ale brak szerszej wizji ładu międzynarodowego i planu strategicznego.

Brzeziński podkreślił, iż Amerykanie nie mają co liczyć na pomoc dotychczasowych sojuszników w rozwiązywaniu problemów globalnych.   

Były doradca Cartera uważa, że to, co się dzieje na Bliskim Wschodzie i w Afryce „stanowi nie jedno centralne zagrożenie dla wszystkich, ale wiele zróżnicowanych zagrożeń dla prawie wszystkich”.

Brzeziński dostrzega pewne analogie miedzy tym, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, a tym, co zdarzyło się w Europie w czasie wojny trzydziestoletniej. Wskazał na wzrost identyfikacji religijnej jako główny motyw działania politycznego. Dodał, że tylko kilka państw z regionu potencjalnie może być w miarę stabilnych, ze względu na tożsamość i poczucie jedności oraz siłę militarną. Do tej grupy zaliczył: Turcję, Iran, Izrael i Egipt.  - Reszta, bardzo liczna jest bardzo niespokojna. Łatwo w nich o destabilizację ze względu na brak spójności i wspólnej tożsamości -  zaznaczył.

Dwa niezależne państwa: izraelskie i palestyńskie mogły by być „Singapurem Bliskiego Wschodu”
Brzeziński uważa, że Amerykanie powinni współpracować skuteczniej z tymi krajami regionu, które są „poważnymi graczami”, tzn. z Iranem, Turcją i Izraelem. Odciął się jednak od współpracy ze skrajną prawicą państwa izraelskiego. Zdaniem Brzezińskiego, Izrael musi uznać pewne aspiracje Palestyńczyków. Jest zwolennikiem utworzenia dwóch niezależnych państw: izraelskiego i palestyńskiego ściśle ze sobą współpracujących. Dysponują one potencjałami, dzięki którym mogły by się stać „Singapurem Bliskiego Wschodu”.

Odnosząc się do sytuacji w Iraku były doradca bezpieczeństwa narodowego USA zaznaczył, że różnica między wojną wypowiedzianą przez Busha I a wojną Busha II jest taka, że w przypadku pierwszej interwencji kierowano się odczuciami i interesami różnych grup w tym regionie. W drugim przypadku USA decyzję o interwencji podjęły na własną rękę na podstawie fałszywych przesłanek.

Brzeziński uważa, że Ameryka nie powinna wikłać się w muzułmańskie konflikty sekciarskie. - Myślę, że cały region teraz, jeśli chodzi o sekciarskie impulsy i nietolerancję na tle religijnym, nie jest miejscem, w którym Ameryka powinna wybijać się. Myślę, że powinniśmy prowadzić politykę, zgodnie z którą uznajemy fakt, że problemy nie mogą się powtarzać, eskalować i rozpowszechniać – tłumaczył.

Niepokoje na Bliskim Wschodzie i w Afryce godzą w interesy Rosji i Chin
Dodał, że to co się dzieje na Bliskim Wschodzie i w Afryce uderza przede wszystkim w strategiczne interesy Chin i Rosji. Dlatego  - jego zdaniem – te kraje powinny być szczególnie zainteresowane w rozwiązaniu konfliktów, a Amerykanie powinni z nimi współpracować, a „nie ponosić wyłącznej odpowiedzialności za zarządzanie regionem, który nie mogą przejąć i kontrolować”.   

Nie ma zagrożenie nuklearnego ze strony Iranu
Brzeziński opowiada się także za współpracą z Iranem, który jego zdaniem ma wyjątkową rolę do spełnienia w regionie. Iran jest prawdziwym  państwem narodowym, solidnym graczem na arenie międzynarodowej, mogącym stabilizować sytuację w regionie i powstrzymywać aspiracje sunnitów, zwłaszcza z Arabii Saudyjskiej. Zdaniem byłego doradcy Cartera, tzw. zagrożenie nuklearne Iranu jest „sztucznie stworzonym problemem”. Iran potencjalnie może dysponować jedną nieprzetestowaną bombą atomową, a Izrael ma ich od 150 do 200. Stąd, gdyby Żydzi chcieli, mogliby uśmiercić wszystkich Irańczyków.  

Brzeziński zauważa, że w obliczu wszystkich konfliktów na świecie i niezdolności Stanów Zjednoczonych do promocji konstruktywnych rozwiązań, Waszyngton powinien zawrzeć ciche porozumienie z Pekinem i Moskwą dotyczące tego, co w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki będzie można uznać za niedopuszczalne zagrożenie. Ze względu jednak na słabość Rosji i jej zaangażowanie na Ukrainie, Brzeziński postuluje ściślejszą współpracę z Chińczykami.

Odnosząc się do konfliktów nacjonalistycznych w Azji Brzeziński zalecił daleko idącą ostrożność, by nie uwikłać Ameryki w realizację imperialnych interesów odżywających nacjonalizmów, jak np. japońskiego. - W związku z traktatem o niesieniu pomocy myślę, że traktat musi być rozumiany przez strony jako obejmujący podstawowe interesy obu krajów. A to znaczy, że jesteśmy zainteresowani sukcesem demokracji japońskiej i wzrostem jej zdolności wojskowych, o ile mogą przyczynić się one do zwiększenia stabilności globalnej. Nie mamy interesu w tym, aby Japonia wykorzystywała swój potencjał ekonomiczny i militarny do realizacji ściśle określonych celów narodowych - tłumaczył.

Wciągnięcie Rosji do UE „w interesie naszego wspólnego dobra”
Brzeziński ostro skrytykował  niemoc i samolubstwo Europejczyków, zainteresowanych jedynie „dzieleniem pieniędzy w Brukseli” i nie mających szerszej wizji polityki międzynarodowej. Wyraził jednak nadzieję, że w końcu Rosja zostanie wciągnięta do UE „czując na sobie oddech Chińczyków, co będzie w interesie naszego wspólnego dobra".

Dlaczego Brzeziński postuluje ścisłą współpracę z Chińczykami? Uważa on, że między USA i Chinami „nie ma ideologicznego zderzenia, jak to miało miejsce w przypadku konfliktu USA z ZSRR czy z Niemcami hitlerowskimi". Zdaniem byłego doradcy Cartera „Stany Zjednoczone i Chiny są skazane na współpracę, jeśli świat ma mieć system, który jest skuteczny.” Amerykanie jednak nie powinni „obnosić się” z tą współpracą, by nie prowokować jej przeciwników.

Źródło: Foreign Policy, Agnieszka Stelmach.

1 komentarze:

  1. Pierwsza ważna rzecz, która się wymknęła Brzezińskiemu to definicja państwa stabilnego . Poczucie tożsamości i jedności oraz siła militarna . Wszystkie wymienione przez Brzezińskiego państwa mają prawo i ustrój oparty na aksjologi religijnej , mają dominującą liczebnie w państwie narodowość , mają suwerenny ośrodek władzy i mają silną armie.

    Niestety przykładając ta miarkę o Polski widzimy że Polska nie jest państwem stabilnym . Ale może w każdej chwili takim się stać . Polacy maj poczucie tożsamości i jedności , brakuj im jedynie silnej armii i zbudowania rządu kontrolującego faktycznie kraj, jego gospodarkę , czyli istniej w Polsce konieczność zbudowani suwerennego ośrodka władzy .

    Stany Zjednoczone upadają jako imperium . Rody oligarchów amerykańskich zdają już chyba sobie sprawę ,że ich plany panowania nad całym światem legły w gruzach . Brzeziński zaproponował więc Chinom podzielnie świta strefy wpływów . Ameryka kontroluje obie Ameryki , Europę i Rosję, bo nie bez powodu mówił o związaniu Rosji z Unia Europejską . Chiny otrzymują cała Azję
    w tym Japonię , lub przynajmniej neutralizację Japonii bo to oznacza stwierdzenie Brzezińskiego ,że niepokoi go nacjonalizm japoński i kontestacja wzrostu militarnego Japonii . Z krajów arabskich i czarnej Afryki proponuje zrobić wspólne kondominium ., bo do tego sprowadza się twierdzenie o konieczności cichego chińsko amerykańskiego porozumienia ,. Wymienienie rozpadającej się Rosji to zwykła zasłona dymna .W Afryce nie ma ona już nic do powiedzenia .

    Jest to balon próbny , ale i niezwykle groźna dla Polski propozycja , gdyż gdyby Chiny, co jest bardzo mało prawdopodobne ja przyjęły to Polacy i reszta ponad miliarda ludzi w strefie amerykańskiej zostałoby sprowadzonych do roli chłopów pańszczyźnianych warstwy dziedzicznych oligarchów

    Oczywiście wypowiedź Brzezińskiego , który służy jako nieoficjalne źródło stanowiska amerykańskiego należy te zinterpretować jako obwieszczenie całemu światu , w tym protektoratom takim jak Polska o uznaniu obu Ameryk i Europy z Rosją włącznie jako wyłącznie amerykańskiej strefie wpływu , z całymi tego konsekwencjami . Dla rządów protektoratów takich jak Węgry jest to ostrzeżenie, aby nie próbowały wyrwać się ze amerykańskiej strefy wpływów i nie próbowały na przykład zawrzeć sojuszu z chińczykami. Ten sam przekaz jest skierowany do oligarchów w Rosji. Uznajemy was za naszą strefę wpływów i nie dopuścimy do jej opuszczenia . Nie liczcie na Chińczyków, bo z nimi po cichu dogadamy się waszym kosztem , a wtedy los wasz będzie straszny. Ameryka po takim porozumieniu uzyskałaby prawo do uczynienia Brazyli swoim protektoratem . A jest to ostatni dzwonek , bo za chwile Brazylia będzie kolejnym mocarstwem

    Jakie byłyby dal Europy i Polski skutki takiego porozumienia Na terenie całej Ameryki , Europy, Rosji i Polski religia panująca uczyniono by polityczna poprawność , ideologie niewolników, Konsensu Waszyngtoński stałby się podstawą ustroju gospodarczo społecznego , a oligarchia lichwiarska i oligarchowie amerykańscy staliby się klasą panującą nad duża częścią globu . Ich poddani zostaliby pozbawieni własności , rodziny i prawa do wyznawania religii innej niż polityczna poprawność . Co ciekawe nie dotyczyłoby to dziedzicznych rodów oligarchów.

    OdpowiedzUsuń

.