Pamiętamy jak jeszcze kilka miesięcy temu Donald Tusk "straszył wojną". Do rozpoczęcia roku szkolnego przez polskie dzieci zostało już niewiele czasu, a Tusk prorokował wtedy, że dzieci we wrześniu mogą nie rozpocząć nauki. Tymczasem uznani eksperci przestrzegają, że świat wygląda niepokojąco podobnie jak w przededniu wybuchu I wojny światowej 100 lat temu.
Nowy ogólnoświatowy konflikt to motyw pojawiający się w wielu przepowiedniach i proroctwach. Jasnowidze tacy jak Alois Irlmaier – „prorok III wojny”, Anton Johansson czy Mitar Tarabić ostrzegali, że pokój w Europie to tylko stan pozorny.
Widząc okrucieństwa II wojny światowej i narodziny broni jądrowej Albert Einstein (1879-1955) doszedł do wniosku, że kolejny ogólnoświatowy konflikt doprowadziłby do upadku cywilizacji: „Nie wiem, czym będzie się walczyć podczas III wojny światowej, ale następna wojna po niej będzie na kije i kamienie”.
- Co jednak nie musi się ziścić, bo od tego czasu zarówno Rosja jak i Stany Zjednoczone wypracowały koncepcję ograniczonej wojny nuklernej o lokalnym charakterze, możliwej do wygrania.
Szef Sztabu Generalnego Rosji Nikołaj Makarow mówi wprost: "Użyjemy broni jądrowej". Wyprzedzające uderzenie jądrowe to jak wiemy "strategia obronna" Rosji. Jej koncepcja zakłada zrobienie z Polski radioaktywnej pustynii. Dziwnym trafem ta zbrodnicza koncepcja ma oparcie w takich najważniejszych myślicielach i ideologach Rosji jak Dugin. Wypowiedziane słowa, że "taki kraj jak Polska nie powinien istnieć" nabierają złowróżbnego urzeczywistnienia. (zob.: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/rosja-ostrzega-uzyjemy-broni-jadrowej/530zh)
Ale nie tylko Rosja stanowi zarzewie światowego konfliktu. W obecnych czasach obserwujemy jak lokalne wojny nieustannie bulgocą, a rozlanie ich w szerszy wymiar jest potencjalnie możliwe i niebezpieczne.
Amerykański politolog Faared Zakaria na antenie stacji CNN powiedział, że konflikt izraelsko-palestyński może potoczyć się tak jak wydarzenia na Bałkanach z 1913 i 1914 roku. Zdaniem politologa, tak jak przed wiekiem, tak i teraz ekstremiści napędzają konflikt, którego skutki mogą być bardzo poważne. Bardzo przypomina to okres zaraz przed wybuchem I Wojny Światowej, kiedy nikt zdrowo myślący nie chciał wybuchu konfliktu, lecz także nikt nie potrafił go powstrzymać, ponieważ naciski wewnętrzne były zbyt silne.
Tak jak miało to miejsce na Bałkanach w latach 1913-1914. Serbscy ekstremiści wciąż dążyli do konfrontacji. Zamach na arcyksięcia Ferdynanda nie był przecież początkiem napięć, lecz ich wynikiem. Później stał się cezurą wyznaczającą symboliczny początek I wojny światowej.
Amerykański ekonomista Nouriel Roubini, zwany ze względu na swoje złowieszcze przepowiednie Doktorem Zagładą, także dostrzega podobieństwa między rokiem 1914 a 2014, lecz zwraca uwagę na inny rejon świata. Dla Roubniego to wydarzenia na Dalekim Wschodzie mogą skonczyć się tak, jak sytuacja na Bałkanach sto lat temu.
Wg niego teraz jak sto lat temu, pojawiało się coraz więcej głosów rozczarowanych globalizacją, nierówności społeczne były widoczne gołym okiem i rosły napięcia pomiędzy starymi, a nowymi potęgami. Tak jak teraz wszyscy żyli też w dziwnym przekonaniu, że najgorsze scenariusze po prostu nie mogą się ziścić. Jak bardzo się mylili.
Sto lat temu nikt nie wyobrażał sobie, że Wielka Brytania, Rosja, Niemcy, Austro-Węgry i Francja ruszą na wojnę. Dzisiaj przebąkuje się o tym, że Stany Zjednoczone mogą wejść w konflikt z Chinami, jeżeli Japonia albo Tajwan zostaną zaatakowane, ale te scenariusze są traktowane jako najgorsze z możliwych i niekoniecznie bardzo prawdopodobne. Przecież nikomu by się to nie opłacało...
W retorykę 1914 roku popadł też premier Japonii Shinzo Abe. Jego zdaniem obecne stosunki Japonii i Chin przypominają napięcie między Wielką Brytanią a Niemcami sto lat temu. Co prawda jego rzecznik później gorąco zaprzeczał, lecz nie zmienia to faktu, że spór o wyspy Senkaku wciąż się tli, a Chiny zwiększają nakłady na armię.
Największe światowe mocarstwo nie radzi sobie z coraz gorętszymi konfliktami, które trawią różne regiony rozsiane po całej kuli ziemskiej. Państwo, które jeszcze nie tak dawno temu było globalnym hegemonem ma kłopoty w przeciwstawieniu się rosnącej gospodarczej potędze, którą rządzi reżim o autorytarnych zapędach. To opis sytuacji międzynarodowej autorstwa Larry'ego Summersa, który można w równym stopniu odnieść do świata A.D. 2014, jak i 1914. W jednym scenariuszu głównymi graczami są Wielka Brytania i Niemcy, a w drugim są to Stany Zjednoczone i Chiny.
Według byłego sekretarza skarbu USA nacjonalizm przeżywa ponownie swój złoty czas. Każdy gra do własnej bramki i nie zbyt ogląda się na długoterminowe efekty swoich działań. Nie chce współpracować z innymi, ponieważ uważa, że mu się to nie opłaca. W 1914 roku taka postawa doprowadziła do Wielkiej Wojny.
Balans sił się zmienia i jeżeli chcemy, żeby ten proces przebiegał pokojowo, musimy przekonać rządy, żeby zamiast ze sobą konkurować, zaczęły współdziałać. Na różnych płaszczyznach. Wydaje się to o tyle trudne, że po wybuchu afery Snowdena i ujawnieniu, że amerykańskie służby podsłuchiwały Angelę Merkel widać wyraźnie, że stopień niufności osiągnął apogeum. A mówimy w tym momencie o sojusznikach...
9 lipca 2014 r. Putin przyjął na Kremlu delegację rabinów z kilku państw, w tym z Izraela, Austrii, Belgii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch, Holandii i Francji. Podczas tego spotkania wypalił: "Trzeba być już nie tylko głupim, lecz wręcz bezczelnym, żeby zaprzeczać temu, co było. Ale niestety, ta bezczelność, tak samo jak 70 lat temu, często osiąga swój cel. Jak mawiał Goebbels: im bardziej niewiarygodne jest kłamstwo, tym prędzej w nie uwierzą – pouczał Putin."
Jednak Goebbels tych słów nie wypowiedział. Kogo zatem cytował Putin? - Adolf Hitler, „Mein Kampf”, część pierwsza, rozdział X. Hitler podyktował to zdanie w 1924 r., kiedy Goebbels jeszcze nie był członkiem Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP).
Rozdział X pierwszej części „Mein Kampf” jest kluczowy. Nazywa się „Prawdziwe przyczyny niemieckiej katastrofy”. Niemcy zostały pokonane w I wojnie światowej. Hitler zbudował fundament ideologii nazistowskiej, bazując na jednym pytaniu: co jest przyczyną porażki? I dał odpowiedź: przyczyny nie ma co szukać na froncie, lecz na tyłach – to Żydzi i marksiści zdradzili Niemcy i osłabili tyły. Hitler nie mówi więc o sobie i swoich zwolennikach, lecz o „tych panach”, których jednoznacznie wskazał jako „Żydów i marksistów”. A na tej samej stronie książki dodał: „Arcymistrzami z arcymistrzów wśród kłamców zawsze byli Żydzi”.
Dokładnie taka sama jest teraz narracja rosyjskich propagandzistów: to żydzi i państwa którymi oni kierują (usrael) są winni katastrofy Rosji. Putin naśladując Hitlera budując podwaliny faszystowskiej Rosji. Czy publiczne cytowanie „Mein Kampf”, gdzie Hitler stygmatyzuje pewne narodowości i grupy religijne, nie jest przejawem neonazizmu i neofaszyzmu, ksenofobii i antysemityzmu? Czy sam propagandysta natchniony pomysłem opętanego Führera nie podlega odpowiedzialności karnej? - Cóż takie rzeczy uchodzą na sucho nie tylko w Rosji; od kiedy to Niemcy stały się oficjalnym protektorem Moskwy.
W Niemczech, a także w Polsce nie brakuje głosów tzw. pożytecznych idiotów, którzy uważają, że z Rosją należy się dogadać. Nawet za cenę poświęcenia Ukrainy. Ale jak można mówić o dogadywaniu się z bandyckim władcą z kręgu cywilizacji wódki? Siła to nie rozwiązanie problemu, ale tylko w świecie cywilizowanym. Z bandytą można rozmawiać tylko językiem siły, bo on zna tylko taki język i tylko takie argumenty do niego trafiają.
W 1937 roku NKWD, i w 1943 UPA inspirowana przez radzieckie NKWD napadała na polskie wsie i dopuszczała się aktów ludobójstwa na niespotykaną wcześniej skalę (źródło: http://kresy24.pl/24202/11-sierpnia-w-historii-kresow/); a teraz bandy rosyjskie pod mylnym mianem "separatystów" napadają na ukraińskie miasta i wsie dokonując mordów i zniszczeń. Dokonali też aktu terrorystycznego na społeczności międzynarodowej zastrzeliwując cywilny samolot malezyjskich linii lotniczych z blisko trzystu osobami na pokładzie. W tym śmierć poniosło 80-ro dzieci. Litewski konsul honorowy Mykoła Zelenec został uprowadzony przez rosyjskich terrorystów i zabity w Ługańsku - bastionie "prorosyjskich separatystów" we wschodniej Ukrainie - powiadomił na Twitterze minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkeviczius. Arsen Awakow powiedział, że "separatyści" używają żywych tarcz w postaci ludności cywilnej. Jakich dowodów cywilizowany świat potrzebuje jeszcze aby uznać faszystowską Rosję za kraj nie liczący się z żadnymi uznanymi wartościami cywilizacyjnymi. Przypomnijmy też, że Rosja napadając na Ukrainę i anektując Krym pogwałciła wcześniej podpisane przez siebie traktaty i zobowiązania międzynarodowe.
Powoływanie się teraz przez niektórych polityków zachodu na jakieś ustalenia między Rosją a UE i NATO, że wojska sojuszu nie będą rozmieszczone blisko granicy z FR są śmieszne. A takie podkładanie się Rosji tylko ją rozzuchwala i zachęca do rozpętania wojny na szerszą niż Ukraina skalę.
Wizje „trzeciej wojny” są stałym elementem proroctw i przepowiedni. Większość jasnowidzów jest zgodna, że w niedalekiej przyszłości świat znowu stanie w ogniu. Najobszerniejsze i najdokładniejsze wizje dotyczące kolejnego wielkiego konfliktu mieli: Mitar Tarabić, Alois Irlmaier, Matthias Stormberger i Anton Johansson.
Alois Irlmaier (1895-1959) z Freilassing (Bawaria) zdobył sławę jako różdżkarz i jasnowidz. Mówiono, że często pomagał policji w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Irlmaier miewał także nietypowe wizje odnośnie losów świata. Nietypowe, bo w większości związane z wybuchem III wojny światowej.
„Do okien i drzwi Bawarczyków będą zaglądać dziwni żołnierze. Ze wschodu nadejdzie ich czarna kolumna. Wszystko działo się będzie szybko. […] Jadą czołgi, a ci, którzy nimi kierują są pokryci śmiercią. Tam gdzie się pojawią nie ma nic – ani drzew, ani ptaków, kwiatów, zwierząt czy trawy. Sama ziemia.
Jest tam też długa linia. Żołnierze ze wschodu nie mogą przejść na zachód ani odwrotnie. Wiatr nawiewa od wschodu śmiercionośną chmurę. Nagle wschodnie armie upadają. Rzucają wszystko i uciekają na północ, ale stamtąd nie wracają. Nad Renem wszystko będzie miało swój finał. Będzie tak wielu zabitych… Tysiące poczerniałych ciał.
W Rosji (...) trupów będzie tak wiele, że będą uprzątać je z ulic. […] Widzę czerwoną masę i żółte twarze. Widzę wielkie rozruchy, przerażającą masakrę i rabunek. Śpiewają jakąś wschodnią pieśń i palą świece przed obrazem Maryi” – mówił.
Irlmaier wyjaśniał, że sceny z przyszłości przelatywały przez jego głowę niczym klatki filmu. Niestety nie był pewien, kiedy dojdzie do wielkiego konfliktu: „Przed wybuchem wojny będzie bardzo urodzajny rok. Potem, po morderstwie […] polityka, wojna wybuchnie nagle, w nocy. Widzę tylko kurz i cyfry ‘8’ i ‘9’. Nie wiem, co one oznaczają…” – wyjaśniał.
Wizję III wojny światowej miał też serbski jasnowidz, Mitar Tarabić (1829-1899) – niepiśmienny chłop ze wsi Kremna, który podyktował nachodzące go wizje batiuszce Zahariji Zaharićowi. „Szósty zmysł” był u Tarabićów dziedziczny (profetą był również krewny Mitara, Miloš). Jasnowidz nie wiedział, skąd pochodziły odzywające się w jego głowie „głosy”, które objawiały mu przyszłe dzieje Bałkanów i świata. Wątpił on jednak, by był to dar boży.
„Ludzie zaczną przenosić się z miast na wieś” – mówił o czasach, które mają poprzedzać wielką wojnę. „Ci, którzy to zrobią, ocalą siebie i swoje rodziny, ale nie na długo, bo dojdzie do wielkiego głodu. Będzie dużo jedzenia na wsiach i w miastach, ale będzie ono zatrute. Ci, którzy je zjedzą, natychmiast umrą.
Potężni i wściekli uderzą w potężnych i wściekłych! Kiedy wybuchnie okropna wojna, biada armiom, które będą latać po niebie. Lepiej będzie tym, które będą walczyć na ziemi i wodzie. Ludzie prowadzący wojnę będą mieć swoich uczonych, którzy wymyślą dziwne kule armatnie. Ich wybuch nie będzie zabijać, tylko rzucać zaklęcie na wszystko, co żywe.
Tylko jeden kraj na końcu świata – otoczony wielkimi morzami i wielki jak nasza Europa – będzie żył w pokoju i bez kłopotów. Ani w nim, ani ponad nim nie wybuchnie żaden pocisk! Ci, którzy uciekną i skryją się w górach z trzema krzyżami, znajdą w nich schronienie i będą ocaleni, by dalej żyć w obfitości, szczęściu i miłości, ponieważ nie będzie już więcej wojen” – przepowiadał.
Anton Johansson (1858-1909) – ubogi rybak z Norwegii (z pochodzenia Szwed), który posiadał dar jasnowidzenia, w swoich przepowiedniach zapowiedział rzekomo zatonięcie Titanica, trzęsienie ziemi w San Francisco w 1906 r. oraz wybuch I wojny światowej. Nie był pewien dokładnej daty rozpoczęcia trzeciego ogólnoświatowego konfliktu. Wojna miała zacząć się od podboju Persji i Turcji przez wojska rosyjskie.
„Rosjanie podbiją potem Bałkany. We Włoszech będą wielkie zniszczenia. […] Rosjanie zajmą amerykańskie zapasy. Niemcy zostaną zaatakowani od wschodu. Dojdzie tam do wojny domowej – Niemiec będzie walczył przeciw Niemcowi. Rosja uderzy na Stany Zjednoczone, a te nie będą mogły wspomóc siłami walczącej Europy. Nowa broń wywoła w Ameryce huragany i zniszczone tam zostaną największe miasta” – głosi jedno z jego proroctw, które spisał pewien urzędnik ze Sztokholmu.
O wybuchu III wojny światowej wspominali też inni jasnowidze. Węglarz Matthias Stormberger (1753-?) – legendarny bawarski profeta, mówił o niej tak: „Dwie albo trzy dekady po pierwszej wojnie nastanie druga, większa. Prawie wszystkie narody będą w niej uczestniczyć. Miliony ludzi umrą, choć nie będą żołnierzami. […] Po drugiej wielkiej wojnie przyjdzie trzeci konflikt. Broń będzie już wtedy zupełnie inna. Jednego dnia umrze więcej ludzi niż w obu poprzednich wojnach”.
Mnich Józef (zm. 2009) ze słynnego klasztoru Vatopedi na Athos, któremu przypisywano nadprzyrodzone zdolności twierdził, że III wojna światowa rozpocznie się nad Morzem Czarnym. Potem między Grecją a Turcją wywiąże się spór, do którego włączy się Rosja, której z kolei „wojnę wypowiedzą Europa i Ameryka” – przepowiadał. Wyniknie z tego wielki konflikt, w którym najbardziej ucierpi Grecja i… Kościół Katolicki.
Podobne przepowiednie pochodziły od innego zakonnika, franciszkanina o. Andrzeja Czesława Klimuszko (1905-80) – zielarza i jasnowidza, który choć niechętnie dzielił się tymi wizjami, ostrzegał: „Wszystko wskazuje na to, żeśmy już wkroczyli w pierwszą fazę początku końca naszej cywilizacji”.
„Widziałem żołnierzy przeprawiających się przez morze na takich małych okrągłych stateczkach, ale po twarzach widać było, że to nie Europejczycy. Widziałem domy walące się i włoskie dzieci, które płakały. To wyglądało jak atak niewiernych na Europę. Wydaje mi się, że jakaś wielka tragedia spotka Włochy” – powiedział.
Baba Vanga zapowiedziała, że w 2014 roku wybuchnie III wojna światowa, którą rozpocznie lokalny konflikt. Wojna będzie długa i wyniszczająca, dojdzie do użycia broni atomowej i chemicznej.
Do walki stanie cały świat, najpierw dojdzie do użycia broni atomowej, później wykorzystana będzie broń chemiczna. W 2014 roku muzułmanie mają przeprowadzić atak na niedobitków w Europie, którzy zdołają przetrwać ataki bronią chemiczną.
Pojawiają się nawet spekulacje – ale już nie Baby Vangi - że świat arabski wspierał będzie Władimir Putin (58 l.), który nazywany jest kolejnym, Trzecim Antychrystem po Leninie i Stalinie.
„New York Times” poinformował – powołując się na źródła w NATO – że rosyjskie jednostki artyleryjskie wkroczyły na terytorium Ukrainy i prowadzą ostrzał ukraińskich pozycji.
„NYT” zaznacza, że choć Zachód oskarżał Rosję o wspieranie sił terrorystów od dawna, to po raz pierwszy ma dowody na bezpośredni udział w walkach rosyjskiego wojska.
– Od połowy sierpnia NATO otrzymywało wiele zgłoszeń o bezpośrednim udziale wojsk rosyjskich – powiedziała Oana Lungescu, rzecznik prasowy NATO.
Z kolei urzędnik amerykańskiego resortu obrony poinformował, że w piątek Rosjanie przerzucili pod ukraińską granicę 18 tysięcy swoich żołnierzy. Jednostki są w pełni gotowe do prowadzenia walki. Kolejny z urzędników przekazał, że żołnierze zostali rozmieszczeni m.in. na skrzyżowaniach dróg i w miastach, w odległości od 2 do 10 kilometrów od granicy z Ukrainą.
Informację tę potwierdził w piątkowym oświadczeniu sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen.
„Widzieliśmy przerzut dużej liczby zaawansowanej technicznie broni, w tym czołgów, transporterów opancerzonych i artylerii. Co więcej, NATO obserwuje alarmujące gromadzenie rosyjskich sił lądowych i powietrznych w sąsiedztwie Ukrainy” – napisał Rasmussen. W oświadczeniu pojawia się także zdanie o „rosyjskim ostrzale artyleryjskim jednostek ukraińskich prowadzonym zza granicy i z terytorium Ukrainy”.
Sekretarz skrytykował również wjazd na Ukrainę rosyjskiego „białego konwoju”.
„Potępiam wjazd rosyjskiego tzw. konwoju humanitarnego na terytorium Ukrainy bez zgody władz ukraińskich i bez zaangażowania Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża” – podkreślił Rasmussen.
Według wyliczeń, od XI w. do dziś w historii świata było niewiele ponad 20 lat pokoju. Wojna przestaje być mrzonką, kiedy z kart podręcznika albo telewizyjnych obrazków przekształca się dla człowieka w rzeczywistość. Choć niektórzy uznają konflikty za motor ekonomii i postępu, najbardziej cierpią z ich powodu prości ludzie – przypadkowe ofiary chorych ambicji polityków…
Analitycy i ich komputery dzień i noc testują scenariusze konfliktów, które mogą spowodować kolejną wojnę światową. Gdzie i kiedy wybuchnie konflikt?
"Kryzys ukraiński może doprowadzić do trzeciej wojny światowej, ostrzegam już od kilku miesięcy" – mówił niedawno były doradca prezydenta Rosji Andriej Iłłarionow, współpracujący z amerykańskim Cato Institute. Według Iłłarionowa prezydent Rosji Władimir Putin musi odzyskać wpływy we wschodniej Europie, bo inaczej Ukraina wejdzie do NATO. To oznaczałoby dla Rosji katastrofę: leżąca 700 km od Kijowa Moskwa będzie mieć Zachód u swego miękkiego podbrzusza. – Dlatego Putin za wszelką cenę musi utrzymać granice strefy wpływów na linii nieopodal Polski – twierdzi geopolityk George Friedman z instytutu Stratfor. Jego prognoza z 2009 r. brzmi tak: w ciągu kilku lat Rosja podporządkuje sobie Ukrainę, a potem kraje zależne, takie jak Białoruś czy Mołdawia; Unia Europejska będzie bierna, ale ok. 2015 r. USA poczują się wywołane przez Rosję do tablicy i zwiększą współpracę militarną z wschodnimi krajami UE. Takimi jak Polska.
– Zawieszamy współpracę militarną z Rosją, a zwiększamy pomoc militarną dla Polski i NATO – ogłosił tydzień temu Pentagon. Czyżby losy świata miały się rozwijać zgodnie z przewidywaniami analityków?
Rewolucja informatyczna ułatwia prognostykom zadanie, umożliwiając automatyczne szacowanie ryzyka konfliktów. Od lat 90. pracuje nad tym choćby DARPA, amerykańska agencja badająca technologie wojskowe. Jej badacze zmierzyli, że prognozy polityczne pisane ręcznie przez CIA mają tylko 60 proc. sprawdzalności. To mało. Stworzyli więc komputerowy program ICEWS, który z marszu, na podstawie wprowadzonych danych historycznych, uzyskał sprawdzalność rzędu 80 proc. Skąd tak dobry wynik? Program brał pod uwagę obiektywne dane statystyczne z wielu źródeł. Dzięki temu zmniejszyło się ryzyko błędu z powodu subiektywnej oceny ludzkiej. Od tamtego czasu cyfrowe przewidywanie konfliktu stało się lukratywną działką geopolityki, a ministerstwo obrony finansuje badania w tej dziedzinie nawet we współpracy z uniwersytetami (Inicjatywa Minerwa). Oczywiście, sposób działania algorytmów oraz wprowadzone dane są objęte klauzulą poufności.
Komputerowe prognozy tworzą także organizacje non profit, takie jak Council of Foreign Relations, wydawca prestiżowego magazynu „Foreign Affairs”. Ich program Global Conflict Tracker ocenia, że największe ryzyko konfliktu globalnego jest obecnie na Ukrainie, w kilku miejscach na Bliskim Wschodzie, w Afganistanie, Pakistanie, Korei Północnej oraz na terytorium USA ze względu na atak terrorystyczny lub hakerski.
Plany rosyjskiego ataku jądrowego na kraje Europy Zachodniej i USA to zresztą nic nowego. Przygotowują się do tego od dawna:
Istnieje jeszcze jedno wyraźne podobieństwo między dzisiejszą sytuacją, a tym co działo się w światowej polityce sto lat temu. To islamscy terroryści zdobywający kolejne irackie miasta i powołujący do życia kalifat. W opinii profesor Margaret MacMillan z Uniwersytetu w Cambridge do złudzenia przypominają komunistów dążących do rewolucji w Rosji czy Niemczech oraz anarchistów, którzy 100 lat temu dokonywali zamachów, żeby osiągnąć swoje polityczne lub ideologiczne cele.
Jeśli uznamy te wszystkie analogie za uprawnione, faktycznie jest się czego bać. Tym bardziej jeśli nie wyciąga się wniosków z historii to łatwo popełnić błędy, które już wcześniej popełnili inni. Układ sił na świecie zmienia się i trudno temu zaprzeczać. Słabość Stanów Zjednoczonych wobec sytuacji w Syrii, Iraku, Afganistanie czy na Ukrainie może tylko podjudzać takie państwa jak Rosja, Iran i Chiny do tego, żeby poczynały sobie coraz śmielej. A ze śmiałością może czasami iść w parze zabójcza w skutkach bezmyślność.
Pod koniec lat 20. Stany Zjednoczone na poważnie szykowały się do wojny z Wielką Brytanią o Kanadę, ponieważ oceniały, że Brytyjczycy są na tyle słabi, że można w nich bezkarnie uderzyć. Obecnie Rosjanie tak samo pomyśleli o Ukrainie. Prowadzi to w konsekwencji do rozpoczęcia kolejnej Wielkiej Wojny.
Problem tylko będą mieli w przyszłości historycy (jeżeli jeszcze świat będzie istniał) jaki moment uznać za czas rozpoczęcia. Aneksję Krymu przez Rosję, czy wtargnięcie "białego konwoju" na wschodnią Ukrainę?
Władimir Żyrinowski niedawno ostrzegł, że w wypadku konfliktu wojennego między Federacją Rosyjską i Zachodem o Ukrainę Polska i kraje bałtyckie zostaną zmiecione z powierzchni ziemi. Mówił o tym w wywiadzie dla państwowej telewizji informacyjnej Rossija 24, wyraził też przekonanie, że prezydent FR podjął już decyzję o rozpoczęciu III wojny. Wszyscy wiemy, że Żyrinowski jest głosem samego Putina i wypowiada słowa które są zbyt ostre jak na przywódcę państwa, ale mają być silnie zakcentowane.
Kto chce pokoju, musi szykować się do wojny - przypominał w trakcie piątkowych uroczystości prezydent Bronisław Komorowski (62 l.). I patrząc po rozwoju sytuacji na Ukrainie, jego słowa wydają się być bardzo aktualne. W szczególności że wojskowi eksperci coraz częściej mówią o możliwym zaostrzeniu konfliktu z Rosją, a nawet o jego rozprzestrzenieniu się wojny na nasze terytorium.
Nie wykluczamy, że blisko Polski będzie konflikt na szerszą skalę. Co więcej, nie możemy zaprzeczyć, że obejmie nasz kraj - mówił kilka dni temu w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" doradca ministra obrony, gen. Bogusław Pacek (60 l.). Podobnie uważa były szef GROM, gen. Roman Polko (52 l.).
Podobny scenariusz, jak na wschodniej Ukrainie może się już za chwilę powtórzyć wszędzie tam, gdzie są mniejszości rosyjskie. Moskwa z łatwością wywoła podobne powstania na ternie Estonii, Łowy czy Litwy. W Polsce mamy profesjonalne wojska specjalne, bo w takim przypadku ciężko wykluczyć działania dywersyjne również na terenie naszego kraju - wyjaśnia w rozmowie z "Super Expressem". Armia polska podjęła też konkretne działania mające przygotować nas do wojny. Na teren Polski ściągane są oddziały z państw sojuszniczych, wprowadzane są przepisy dotyczące wykorzystania cywilnych samochodów w czasie wojny, a na dodatkowe szkolenia wysyła się rezerwistów. W zeszłym roku przeszkolono ich 2,7 tys., w tym ma być 7 tysięcy.
"Mam nadzieję, że się mylę, ale historycy mogą kiedyś stwierdzić, że to był początek III wojny światowej". Wypowiedział je w wywiadzie dla Daily Mail Edward Lucas, europejski korespondent "The Economist". - "Jeśli stawimy opór Putinowi, ryzykujemy eskalacją konfliktu, co w rezultacie może doprowadzić do wojny nuklearnej" - napisał Edward Lucas dla Daily Mail. - "Putin to wie i wierzy, że my wybierzemy bezpieczniejszą opcję" - dodał Lucas.
W wywiadzie Lucas stwierdził także, że Rosja może chcieć rozszerzyć swoje wpływy bardziej na Zachód. - Mamy do czynienia z wyraźną dynamiką rosyjskiej polityki. Zaczęło się od testowania postawy Zachodu w Mołdawii, kiedy to Rosja przepchnęła w 2003 roku tzw. Memorandum Kozaka, które miało rozstrzygnąć kwestię Naddniestrza na korzyść Moskwy. Putin odkrył wtedy, że Zachód niespecjalnie się temu sprzeciwia. Potem mieliśmy atak hakerski na Estonię czy embargo na import mięsa z Polski. Wtedy Zachód pokazał, że jeśli zaczyna się walkę z Polską, ma się od razu do czynienia z Niemcami i całą Unią Europejską. To była bolesna lekcja dla Putina. Następnie przyszedł czas na Gruzję i wojnę, którą wypowiedziała jej Rosja. Teraz militarnie okupuje Krym i Zachód niewiele na razie w tej kwestii robi. Jeśli ta akcja mu się uda, pójdzie dalej - powiedział Lucas w wywiadzie dla Super Expressu.
Polsce, jako najbliższemu sąsiadowi Ukrainy i Rosji nie uda się stać z boku. Bierność za to może nas dużo kosztować. Pojawia się coraz więcej głosów w Polsce, że powinna ona zaangażować się czynnie i wesprzeć Ukrainę nie tylko dyplomatycznie, gospodarczo ale i militarnie.
W przeciwnym wypadku znów sprawdzą się słowa Winstona Churchilla (tym razem na poskim podwórku): "Mieli do wyboru wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli i tak".
____________________________
źródła:
- http://niezalezna.pl/57857-wiktor-suworow-specjalnie-dla-gazety-polskiej-putin-przemawia-hitlerem-i-goebbelsem
- http://natemat.pl/109225,swiat-moze-pograzyc-sie-w-kolejnej-wielkiej-wojnie-rok-2014-jest-az-za-bardzo-podobny-do-1914
- http://www.koniec-swiata.org/zapomniane-przepowiednie-o-iii-wojnie-swiatowej/
- http://www.se.pl/wydarzenia/swiat/iii-wojna-swiatowa-bedzie-wojna-z-rosja_417730.html
- http://www.wprost.pl/ar/449485/Czy-i-gdzie-wybuchnie-III-wojna-swiatowa-Sprawdzaja-to-komputery/?pg=1
- http://www.se.pl/wydarzenia/swiat/kryzys-na-ukrainie-historycy-moga-kiedys-stwierdzic-ze-to-byl-poczatek-iii-wojny-swiatowej_392641.html
Rachuneczki popłacone? Szekli starczyło?
OdpowiedzUsuńNo to git...
Ty Spiritus wszystkich oceniasz wg siebie...
OdpowiedzUsuń