Geopolityczny plan Putina
Dziś Putin nie jest prezydentem. Jest carem. Dzięki operacji na Ukrainie stał się najbardziej wyrazistym przywódcą, jedynym samcem alfa na globalnej arenie. To jednak zaledwie część bardziej ambitnego projektu.
- Ukraina jest tylko pretekstem do zakwestionowania obecnego porządku geopolitycznego - powiedział były ambasador Polski w Moskwie, Stanisław Ciosek, w wypowiedzi dla telewizji TVN. To teza, którą forsowałem od dawna. Ludzie pokroju Putina patrzą na politykę dalekosiężnie (pod tym kątem byli szkoleni w KGB) i zapewne wkalkulowali bieżące porażki oraz problemy w osiągnięcie długofalowego efektu. Gra, którą prowadzi Rosja, w szachach znana jest jako manewr taktyczny, a czasami nawet strategiczny: zamiany figury na inicjatywę. Putin oddaje figurę, ale zyskuje przestrzeń strategiczną do dalszych ruchów. Na tym polega jego projekt.
Przestrzeń strategiczna
Większość wojen, których doświadczyła ludzkość, prowadzona była właśnie o przestrzeń − czasami była to przestrzeń fizyczna, nierzadko ekonomiczna (czyli handlowa), ale prawie zawsze jednocześnie przestrzeń strategiczna. Mocarstwa potrzebują pola, miejsca do realizowania gier. Historiozofia pokazuje, że imperia najpierw rozlewają się (są napędzane przez ekspansywne parcie), a następnie kurczą bądź rozpadają. Tak było z Cesarstwem Rzymskim, III Rzeszą, Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich, w jakimś sensie również ze Wspólnotą Brytyjską. Są tacy analitycy, którzy, idąc tym tropem, wietrzą nawet rychły upadek Stanów Zjednoczonych.
Również w sferze mentalnej (socjologicznej) powód wojen zawsze był podobny. Jest on antytezą dewizy proroka Izajasza: Opus iustitiae pax − "Dziełem sprawiedliwości jest pokój" − sformułowanej przed tysiącami lat. Gdy odwrócimy twierdzenie Izajasza, dowiemy się, dlaczego w świecie mają miejsce konflikty: nie ma sprawiedliwości, a więc nie może być mowy o pokoju.
Dezintegracja polityki
Dokonując opisu współczesnego świata, musimy uwypuklić jeden niezwykle istotny moment: globalizację, czyli totalny, konieczny proces determinujący zjawiska oraz poczynania w sferze polityki, ekonomii, kultury, etc.
Najistotniejszą cechą konstytutywną dzisiejszego globalnego porządku jest asymetria. Mamy zatem nie tylko Europę dwóch prędkości, jak określili niektórzy ekonomiści i politolodzy Stary Kontynent. Mamy również Europę - a także świat - wielu prędkości. Poszczególne dziedziny życia oderwały się od reszty i nie pędzą z jednakową szybkością: ekonomia wyemancypowała się i uciekła polityce, za życiem gospodarczym nie nadąża kultura, w tyle pozostaje również prawo, itd.
Pod względem ekonomicznym świat się coraz bardziej jednoczy. Jeżeli chodzi natomiast o aspekt polityczny, jest nadal mocno podzielony, i co najgorsze, zagraża mu dalsza dezintegracja.
Na takie zagrożenie wskazują autorzy "Imperium", Antonio Negri oraz Michaela Hardta, którzy przewidują nadejście nowej ekspansywnej architektury o strukturze sieciowej. W ich opinii naciąga czas nowego imperium, w którym trudno będzie wyodrębnić centrum władzy, a także zmieni się postać terytorialnych granic. Ekonomia, polityka, kultura zmodyfikują swoje zakresy i niewykluczone, że będą funkcjonować poza przestrzenią w tradycyjnym rozumieniu. Wszystko rozpłynie się w globalności, która relatywizuje najbardziej twarde, a także wydawałoby się pewne, aksjomaty. W globalizacji nic nie jest stałe. Zdaniem Negri oraz Hardta możliwa jest metamorfoza imperializmów oraz emancypacja Trzeciego Świata.
Ponowna polaryzacja
W nowym świecie dominować będą ci aktorzy, którzy umiejętnie wpiszą się w procesy globalizacji.
I choć często Władimira Putina określa się jako polityka anachronicznego, przedstawia się go w postaci dziewiętnastowiecznego przywódcy pozbawionego wyobraźni, to być może właśnie Putin najlepiej odczytał i zrozumiał logikę współczesnego świata, najtrafniej zdefiniował aktualne signum temporis, najprecyzyjniej antycypuje globalne procesy, usiłując zmodyfikować ich bieg.
Rosja gra o zmianę geopolitycznego status quo. Zmierza do korekty postzimnowojennej architektury. Prowadząc operacje destabilizujące Ukrainę, odświeża i jakby na nowo definiuje zimnowojenny układ, z determinacją polaryzując globalną scenę.
Trzeci potężny, a przede wszystkim przeżywający w ostatnich latach ogromną progresję gracz, Chiny, został zepchnięty w cień. Analogicznie Europa, która skompromitowała się w zderzeniu z Moskwą, nie umiejąc wypracować spójnego stanowiska.
Projektując kryzys ukraiński, Putin musiał przecież przewidzieć sankcje gospodarcze, polityczne, kulturowe i wynikające z nich ewentualne perturbacje ekonomiczne, ale mimo wszystko poszedł w tę grę, zaakceptował ryzyko ewentualnych strat. Rosja przegrywa na sankcjach w kilku punktach, jednak zyskuje w jednym zasadniczym oraz strategicznym: odzyskała inicjatywę geopolityczną. Zresztą w kalkulacjach prowadzonych na długą metę, ekonomiczna izolacja Moskwy może mieć pozytywny wpływ na rosyjską gospodarkę, zwiększając jej immanentną innowacyjność.
Mocarstwowy wizerunek
Jest jeszcze drugi motyw rosyjskiego ataku na Ukrainę: wewnętrzne uwarunkowania polityczne Rosji. Putin zrozumiał, że musi sięgnąć po nową polityczną jakość. Dotychczasowy repertuar trików politycznych wyczerpał się. Aby umocnić własną pozycję, trzeba było zagrać na ekspansywnych i imperialnych nostalgiach Rosjan.
Dziś Putin nie jest prezydentem. Jest carem! Dzięki operacji na Ukrainie stał się najbardziej rozpoznawalnym oraz wyrazistym przywódcą współczesnego świata, jedynym samcem alfa na globalnej arenie, najtwardszym graczem, w zderzeniu z którym inni liderzy globalnej polityki wytracają impet.
W ten sposób ukraiński kryzys został wykorzystany w ramach zabiegów wizerunkowych. Putin stał się potężniejszy nawet niż pierwsi sekretarze KC KPZR w czasach ZSRR, jego możliwości wykonawcze można porównywać z władzą tylko jednego statusu: cara. Obecna Rosja ma natomiast powrócić do pozycji (co najmniej) "numeru dwa" w światowej geopolityce, którą po upadku żelaznej kurtyny straciła na rzecz Chin. Rewitalizacja porządku zimnowojennego stwarza na to dużą szansę.
Dziel i rządź
Nieprzypadkowo cała operacja realizowana jest pomiędzy dwoma spektakularnymi wydarzeniami sportowymi, będącymi również elementem masowej kultury: Olimpiadą w Soczi oraz piłkarskimi mistrzostwami świata, które w roku 2018 odbędą się na rosyjskiej ziemi. Putin wszystko to wcześniej zaplanował oraz wyreżyserował propagandowo. Ukraiński kryzys został zręcznie wpisany w kontekst obydwu wielkich imprez. Nie chodzi bowiem o pokazanie Rosji jako kraju cywilizowanego, lecz jako państwa dyktującego warunki gry w Europie i na świecie.
Sens gry Putina zdradza jego wypowiedź sprzed kilku lat na temat upadku ZSRR, które to wydarzenie uznał za najbardziej tragiczny moment w historii Rosji. Przywódca Federacji Rosyjskiej będzie się zatem starał odbudować Związek Radziecki w nieco zmodyfikowanej wersji, a także będzie próbował podzielić Stary Kontynent na dwie strefy wpływów: rosyjską oraz niemiecką.
Podobną strategię polaryzacji próbuje już przecież forsować w układzie globalnym, próbując wskrzesić rywalizację między Rosją i Stanami Zjednoczonymi, spychając jednocześnie na margines Chiny.
Ukraina stała się jedynie elementem geopolitycznej gry Moskwy i jej pierwszą odsłoną. Czymś w rodzaju kozła ofiarnego.
Roman Mańka
Autor jest pisarzem, a także dziennikarzem śledczym, politycznym i ekonomicznym, autorem głośnych książek: "Łańcuch poszlak. Wielka gra mafii i rosyjskich służb specjalnych" (wywiad rzeka z byłym szefem ABW, Bogdanem Święczkowskim) oraz "Strefa tabu. Największe afery III RP". Analizuje problemy korupcji, sieci klientelistycznych, zorganizowanej przestępczości mafijnej, a także służb specjalnych. W roku 2011 został wyróżniony w kategorii Najlepszy Dziennikarz Ekonomiczny w plebiscycie Stowarzyszenia Eksporterów Polskich.
za: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/geopolityczny-plan-putina-reaktywacja-imperium-zla/x2q8l
sobota, 16 sierpnia 2014
Reaktywacja imperium zła
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam pytanie do licznie tu zgromadzonych agentow radzieckich sluzb specjalnych. Towarzysze! Jak to jest zyc ze swiadomoscia, ze jest sie czlowiekiem radzieckim? Czy Wy tez odczuwacie te roznice w poziomie intelektualnym, kulturze osobistej, moralnosci, horyzontach, ktore sa szczegolnie waskie w ZSRR w porownaniu do calego cywilizowanego swiata? Jesli ciazy Wam ta swiadomosc to bardzo mi przykro, ale latwiej mi wtedy bedzie zrozumiec motywacje jakie Wami kieruja w zyciu i rowniez tu na tym malym forum. Szczerze Wam nie zazdroszcze obciazenia genetycznego i w rozmowach ze mna nigdy nie dam Wam odczuc jak wielka jest przepasc miedzy cywilizacjami do ktorych nalezymy. Jesli jednak nie jestescie tych ogromnych roznic swiadomi to byc moze nie zaslugujecie na wspolczucie. Moze zamknieci w tym swoim hermetycznym swiecie jestescie na swoj sposob szczesliwi? Moze wyalienowanie z cywilizowanego swiata dla ludow, ktore znajduja sie na tym poziomie rozwoju wcale nie daje poczucia przynaleznosci do gorszej rasy? Oczekuje szczerych odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńAmerykanin George Friedman radzi, aby Polska stała się niczym Izrael i zwiększyła budżet wojenny trzykrotnie. Rady Friedmana to:
OdpowiedzUsuń"Polska musi obronić się sama", "powinna się wzorować na Izraelu"... "... Polska to państwo między Niemcami a Rosją. Żaden Polak nie może przewidzieć, co się
stanie z tymi nieobliczalnymi sąsiadami w przyszłości, a liderzy polityczni powinni przygotowywać kraj na najgorsze..."
Friedman: "Wydajecie na obronę narodową tylko niecałe 1,95 proc. PKB. Jeśli kraj chce chronić swoje bezpieczeństwo, wymaga to wyrzeczeń. Izrael na obronę narodową wydaje ponad 6 proc. PKB, a ma podobny udział państwa w gospodarce co Polska. ..."
PS
George Friedman ma rację. Polska musi się na gwałt zbroić. Ale przedtem musi się wyzwolić spod kondomijnego PO-ruso-żydokomunistycznej sitwy przygotowującego kolejny rozbiór Polski m.in. poprzez dywersyjne niszczenie Polskiej Armii i Polskiego Przemysłu Zbrojeniowego. Faktem oczywistym jest też, że zbrojąc się tylko konwencjonalnie, bez własnej broni atomowej (patrz Izrael, który i tak ma lepszą sytuację polityczną i położenie) Polska zginie. Tylko rakiety średniego zasięgu z głowicami atomowymi - czyli grożąca riposta jądrowa ze strony atakowanego - tzw. strategia "Second-Strike Capability" & "Minimal Deterrence Strategy" jest najtańszym i najszybszym rozwiązaniem aby uchronić Państwo Polskie przed rozbiorem, a Polski Naród przed kolejnym holokaustem.
Polska będąc w najgorszym na świecie położeniu geopolitycznym jest permanentnie zagrożona zagładą ze strony atakującej non-stop sąsiadów, zbroniczej, zdychającej rosji. I tylko potencjalna atomowa riposta może ją powstrzymać. Rosyjska taktyczna broń atomowa choć przestarzała jest dla Polski wielkim zagrożeniem. W przypadku użycia jej przez kremlowskich zbrodniarzy, skażenie Europy Zachodniej byłoby minimalne, a Zachód szybko by się z tym pogodził. Dlatego wzorem dla Polski musi być izraelska strategia odstraszania atomowego.
Polacy będąc ofiarą ludobójstwa (podobnie jak Żydzi) mają do broni jądrowej moralne prawo. W przeszłości sojusznicy-zdrajcy, przyczyniła się do ludobójstwa na Narodzie Polskim. Ich zdrada i zwierzęcy bandytyzm najeźdźców - niemców i rosjan - kosztował Polskę 6,5 milionów istnień zgładzonych ludobójczo i rezprecedensowo w historii ludzkości - i to bez zadośćuczynienia aż do dzisiaj ! Największą przeszkodą nie są tutaj ani umowy międzynarodowe ani wrogie Polsce
państwa ościenne, ale blokada w umysłach Polaków "wychowanych" przez PO-ruso-żydokomunistów na zakompleksionych i biernych niewolników. I tę blokadę trzeba jak najszybciej zniszczyć.