sobota, 26 lipca 2014

Terroryści z Donbasu

Koncentracja sił samoobrony Donbasu po wyparciu ich z północy pozwala dokładniej ocenić ich obecne siły.


W niewoli terrorystów na Donbasie przebywa 396 osób

Jedno z waż­niej­szych pytań o sytuacje na Ukrainie dotyczy tożsamości powstańców: kim są uzbro­je­ni ludzie w zorganizowanych oddziałach w Don­ba­sie, których propaganda kijowska nazywa „prorosyjskimi terrorystami”, zachodnia – separatystami, a rosyjska - „opołczeńcami” (powstańcami)? Ołek­sy­j Mel­ny­k, ukraiński propagandysta z Cen­trum Ba­daw­cze­go im. Ra­zum­ko­wa twierdzi, że w Do­niec­kim Za­głę­biu Wę­glo­wym ope­ru­je sze­reg zbroj­nych ugru­po­wań, które kontrolują agenci ro­syj­skich taj­nych służb. Wśród nich, obok ak­tyw­nych agen­tów, mogą być także byli agen­ci taj­nych służb. W propagandzie ukraińskiej przyj­mu­je się i głosi, że ro­syj­skich agen­tów, upra­wia­ją­cych głów­nie sa­bo­taż, może być nawet dwa ty­sią­ce.

Przej­mu­ją oni czo­ło­we funk­cje na wscho­dzie Ukra­iny i re­kru­tu­ją oraz szkolą no­wych bo­jow­ni­ków. Z prze­ko­na­nia przy­łą­czy­ło się do nich około 5000 miejscowych bo­jów­ka­rzy, chcą­cych wal­czyć o wła­sne pań­stwo albo o przy­łą­cze­nie tego re­gio­nu do Rosji - wy­ja­śnia Ołek­syj Dmy­tra­szow­ski, rzecz­nik szta­bu tzw. ope­ra­cji an­ty­ter­ro­ry­stycz­nej, czyli ukrofaszystowskiej ekspedycji karno-pacyfikacyjnej (ukry, karatieli).
Obec­nie kiedy w re­gio­nie do­niec­kim na­stą­pi­ła kon­cen­tra­cja oddziałów wycofanych ze Słowiańska i Kramatorska, łatwo wyróżnić trzy najwięk­sze uzbro­jo­ne for­ma­cje powstańcze.

Za naj­le­piej wy­szko­lo­ny i najbardziej skuteczny w boju uważa się ba­ta­lion "Wo­stok", założony jeszcze w 1999 roku, któ­re­mu w Donbasie prze­wo­dzi Alek­san­der Cho­da­kow­ski, były do­wód­ca ukra­iń­skie­go od­dzia­łu spe­cjal­ne­go "Alfa" w Do­niec­ku. Do­wo­dzi on około tysiącem zaprawionych bo­jow­ni­ków. W jednym z wy­wia­dów Cho­da­kow­ski wy­ja­śniał, że miał u sie­bie swego czasu grupę ochot­ni­ków z Cze­cze­nii (z tejpów lojalnych wobec Ramzana Kadyrowa) i w ogóle bojców z małych muzułmańskich grup etnicznych północnego Kaukazu. Dlatego czasami pojawiają się opinie, że jest to batalion czeczeński. W walkach o lotnisko w Doniecku zginęło ich około 30, co wiadomo z wysyłki ich ciał w trumnach do Groznego i Gudermesu. We­dług in­for­ma­cji ukra­iń­skich dzien­ni­ka­rzy w sze­re­gach ukraińskiego "Wo­sto­ku" są także za­pra­wie­ni w boju Ose­tyń­cy, też z Kaukazu, ale którym miejscowi bardziej ufają, bo są prawosławni. Ostatnio pojawił się sygnał, że przez granicę rosyjską doszedł jeszcze jeden silny oddział osetyński.

Przy­pusz­czal­nie naj­więk­szą uzbro­jo­ną grupę powstańców sta­no­wią jednak miejscowi se­pa­ra­ty­ści sku­pie­ni wokół pułkownika Igora Gir­ki­na, najczęściej na­zy­wa­ne­go Strieł­ko­wem. W niektórych wy­wia­dach po­da­wał on, że jest byłym funk­cjo­na­riu­szem ro­syj­skiej Fe­de­ral­nej Służ­by Bez­pie­czeń­stwa (FSB), na­stęp­czy­ni KGB.

Jest to rzeczywiście bardzo zdolny, doświadczony i odważny oficer, o silnych cechach przywódczych i dużej charyzmie osobistej. Po zdobyciu Sło­wiań­ska przez armię ukra­iń­ską Striełkow zmylił atakujących, wyprowadził prawie cały swój oddział wraz ze sprzętem z płonącego miasta i prze­niósł swoją kwa­te­rę głów­ną do Do­niec­ka. Li­czeb­ność jego od­dzia­łów oce­nia się nadal na około 4000-5000 osób, po uzupełnieniu nowymi rekrutami w Doniecku. Służby ukraińskie, które nie ustają w fabrykowaniu prymitywnych kłamstw propagandowych twierdzą, że ma on pod sobą do­świad­czo­nych żoł­nierzy najemnych z Rosji, Krymu i Nad­dnie­strza, wyłącznie etnicznych Rosjan, chociaż wiadomo, że większość jego ludzi to z pewnością miejscowi. Jego od­dzia­ły dys­po­nu­ją czoł­ga­mi, moździerzami i gra­nat­ni­ka­mi oraz innym sprzę­tem po­cho­dzą­cym z Rosji oraz zdobytym na armii ukraińskiej.

Na róż­nych stro­nach in­ter­ne­to­wych "Do­niec­kiej Re­pu­bli­ki Lu­do­wej" można prze­czy­tać, że do­wód­ca "Wo­sto­ku" Cho­da­kow­ski nie zna­lazł wspól­ne­go ję­zy­ka ze Striełkowem  po tym, jak ten ostatni mu­siał oddać Sło­wiańsk i ogło­sił się "głów­no­do­wo­dzą­cym Do­niec­ka". Te same źró­dła po­da­ją, że Cho­da­kow­ski nie był gotów dzie­lić się w Do­niec­ku wła­dzą ze Striełkowem  i dla­te­go udał się on ze swoim ba­ta­lio­nem do są­sied­niej Ma­kie­jew­ki.

Oprócz ba­ta­lio­nu "Wo­stok" i od­dzia­łów Strieł­ko­wa w Do­niec­ku jest jesz­cze trzecia duża grupa, tzw. Ro­syj­ska Armia Pra­wo­sław­na, z którą łączy się na­zwi­sko Pawła Gu­ba­rie­wa. Ukra­iń­skie media nie­wie­le do­no­si­ły jak dotąd o tych od­dzia­łach. Jak twier­dzą dzien­ni­ka­rze z Rosji od­dzia­ły te liczą ok. 4000 osób, też prawie wyłącznie z miejscowych, ale jeden z proukraińskich ob­ser­wa­to­rów Deutsche Welle, pro­sząc o nie­ujaw­nia­nie jego toż­sa­mo­ści, po­wie­dział, że wie z krę­gów se­pa­ra­ty­stów, iż Ro­syj­ska Armia Pra­wo­sław­na liczy tylko 500 osób. Sam Gu­ba­riew pisał na por­ta­lach spo­łecz­no­ścio­wych, że jego armia jest "sil­nym od­dzia­łem Re­pu­bli­ki Do­niec­kiej", z bo­jow­ni­ka­mi wal­czą­cy­mi z prze­ko­na­nia. W rze­czy­wi­sto­ści są to podobno głównie bez­ro­bot­ni dziś Ukra­iń­cy z tam­tej­szych osie­dli gór­ni­czych, twier­dzi in­for­ma­tor Deutsche Welle. Nie mają oni wy­szko­le­nia woj­sko­we­go i są najsłabszą bojowo z tych trzech formacji. Za­zwy­czaj ata­ku­ją ma­ru­de­rów, przy czym sami też od czasu do czasu do­pusz­cza­ją się plą­dro­wań. Nie mają cięż­kie­go uzbro­je­nia - wy­ja­śniał Niemcom ów informator. Oprócz tych od­dzia­łów są także mniej­sze, uzbro­jo­ne ugru­po­wa­nia, dzia­ła­ją­ce w re­gio­nie do­niec­kim. Jeszcze więcej drobnych grup działa w regionie Ługańskim. Wiele z nich ma bardzo dobrą broń i sprawnie się nią posługuje. Nie­wie­le wia­do­mo jed­nak, kto stoi na ich czele i na ile ich działania są skoordynowane.

Wydaje się, że z bronią w ogóle nie ma kłopotu, ale wciąż mało jest rąk do walki i prawie wszystkie grupy chętnie przyjmują na miejscu nowego rekruta. Dowódcy powstania od początku narzekają na to, że ludność Donbasu w ogromnej większości przyjęła postawę wyczekującą i woli się nie narażać licząc na rozstrzygnięcie z pomocą Rosji. Z tego względu, wśród bojowników można zaobserwować postawę nieskrywanej niechęci do tchórzliwych cywilów, która przejawia się częściowo tym, że w czasie działań bojowych powstańcy nie mają skrupułów, aby kryć się wśród dzielnic mieszkalnych i ściągać ogień artylerii na cywilów, a także – jak w przypadku Słowiańska i Kramatorska – aby wyjść cichcem z miasta zostawiając ludność oprawcom. „A co, myśleli, że jak się zadekują, to ich ukry oszczędzą?” – zapytał paląc przed kamerą papierosa  jeden z ludzi Striełkowa zapytany o los cywilów w opuszczonym Słowiańsku.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.